• Nie Znaleziono Wyników

Sprawa marokańska*

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1908, T. 1 (Stron 116-156)

P rz e d trz e m a la ty g r o z iła E u r o p ie w oju a, p ra w d o p o d o b n ie

"w szecheuropejska. M ożna pow ied zieć w ięcej, on. i .w isi a n a w

* n . N ig d y m oże od ro k u 1 8 7 5 - r o k n siln e g o n a p rę ż e n ia sto su n ­ k ó w m ię d z y F r a n c y , a N iem cam i - nie b yło do niej ta k b lisk o , ja k w ty m w ł a ś ni e , w sp o m n ia n y m w y ż e j, czasie. Z ja k ie g o -* po-

w o d u ?

z

po w o d u M a ro k k a . Je d n i,

tu p retek stu ; in n i; m ia n o w ic ie F ra n c y a , u p a t iy w a i w

ro k a ń s k ie j c z ę śc i s w y c h w a ż n y c h i d ro g ic h in te re só w ! » » » • • ? * L e c z N ie m c y b y ł , odosobnione, w iec o . a t e c z n . e m e w y d o

*>ył, m ie c z , z p o c h w y F ra n c y a , w sp a rta ^

7

“ ^ “ " ^ “ ! A n g l i ą p o sz ła n a u się p stw a , ale drobne, p ra w ie » "«; “ edn k o w a ła j e „ n a p ra w ie w y łą c z n ie do tego, ze p rz y sta ła

. £

z » o ła

» » m ię d z y n a ro d o w e j k o n f e r e n c ji w sp ra w ie

f e r e n e y a t a , p r z y u d z i a l e F r a n c y i, N i e m i e c , M a i o k k . A u s t i y i ,

® « } g ii, H i s z p a n i i , S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h , A n g , . C^y>) P o rtu ira lii lio ssy i i S zw ecyi, o d b y ła się w

W s z p S i S n Ałgye sira s. D eb ato w an o trz y r n .e s .* * . o s ta te ­ cznie a k t g e n e ra ln y M niejsza j u4 „ to, że w

Ma-> «k ku w y b u c h ło p ^ s t L e , bo to je s t tam na

W ażniejsza, że N iem cy po J * C '° K 0n fe ie n c y a w A lgesi-'.'n tiy g o n . sw ym m e p o ł o ż y ł do ro z p ąd zenia chm ur

■as w id ocznie b ard zo m ało ^ ^ za w isn ąć gro źllie nad i sp ra w a m a ro k a ń sk a la d a dzień J ar,nr,P<y.A\

. . . ta O to dla czego, w

szczegol-e u ro p szczegol-ejsk im h o ry z o n tszczegol-e m p o lity c z n y n • , . ^ i t: A/l fl O CHOĆ 119. tw U lrn nwnKI O u KO U W

fl-nosci, z a słu g u je ta kw esty a,- aby n ią - ,) \ g ę c z y te ln ik a .

T.

C zęść północna k o n ty n e n tu a fry k a ń sk ie g o , o g a rn ia ją c a Ma- ro k k o , A lg ie r i T u n is, tw o rz y je d n ą całość g eo g raficz n ą. Z u p e ł­

nie izo lo w an a z zachodu, północy i w schodu przez m orze Ś ró d ­ ziem ne i A tla n ty k , z p o łu d n ia p rzez p u sty n ię S ah arę, część ta u sp ra w ie d liw ia sw ą n az w ę „w y sp y zachod u" (feziret-el-M ag rib), k tó rą je j n ad ali A ra b o w ie .')

A lg ie r i T u n is, z a ję te w o jsk o w o i ad m in istro w a n e p rzez F ra n c y ę , są k ra ja m i za rzą d zan e m i re g u la rn ie i po e u ro p ejsk u . Z u ­ p ełnie inaczej rzecz się ma z M arokkiem . P rz e d e w sz y stk ie m M a- ro k k o j e s t p ań stw e m , k tó re nie p o siad a re g u la rn y c h g ra n ic albo ra c z e j k tó re g o g ra n ic e zm ien iają się co ch w ila. M arokko, ta k ie , ja k ie nam p rz e d s ta w ia ją m ap y g eo g raficz n e, pow inno b y ć u w a ż a ­

ne ja k o te rm in cz y sto g e o g ra fic z n y , k tó ry , w d zied z in ie ad m in i­

stra c y jn e j, nie o d p o w iad a niczem u ścisłem u i ureg u lo w an em u . P rz e s trz e ń M aro k k a o b licza n a j e s t na 800,000 k ilo m e tró w k w a ­ d ra to w y ch , czyli j e s t blizko p ó łto ra ra z a w ięk sz a od F ra n c ja . P o d w zględem k o n fig u ra c y i i w łaściw o ści g ru n tu p rz e d s ta w ia ona k o n tra s ty n a jb a rd z ie j k ra ń c o w e : d o lin y h o ry z o n ta ln e i g ó ry w y ­ niosłe, p u sty n ie n ajz u p e łn ie jsz e i k ra je o n a jb o g a tsz e j, cudow nej p rz y ro d zie, zdoln e do n a jw y k w in tn ie js z e j k u ltu ry .

M arokko j e s t u w a żan e z a tw ie rd z ę islam u. J e s t to a k t w a ­ żny, k tó ry trz e b a za p am iętać, bo on nam w y jaśn i w iele sp ra w p o lity czn y ch . N ie n a le ż y je d n a k stą d sądzić, że ludność tu te js z a j e s t je d n o lita pod w zględem raso w y m . M arokko z a lu d n ia ja k ie ś 10— 12 m ilionów lu d zi (k ilk a ra z y w ięcej, n iż A lg ier!), n ależ ący c h do trz e c h ra s g łó w n y ch : b e rb e ry js k ie j, ara b sk ie j i ży d o w sk iej.

Ż a d n a z nich nie j e s t w sta n ie czy sty m , lecz, p rzeciw n ie, p o tw o ­ rz y ły się tu różn e m ieszaniny, ta k , że d zisiaj cz ęsto b yłob y t r u ­ dno określić, do ja k ie j ra s y n a le ż y ta k ie a ta k ie plem ię, ta k a a ta k a g ru p a . M ieszkańcy m ia s t w szczególno ści są p ro d u k tem m ie sz a n in y w sz y stk ic h ra s, k tó re tu k o lejn o p an o w ały , a z k tó - re m i zlało się te ż n iem ało E u ro p e jc z y k ó w i M urzynów . N ie k tó re p lem iona, p ra w d o p o d o b n ie p ochod zenia b erb e ry jsk ie g o , p rz y ję ły w ra z z re lig ią m u zu łm ań sk ą i ob y czaje a ra b s k ie i ta k z o sta ły z a s y ­ m ilow ane przez sw y ch zdobyw ców , że obecnie za p o m n ia ły o sw ych p rz o d k ach lub n a w e t z g o ła ich is tn ie n ia za p rzeczają. S w o ją

dro-') E. F allot. L a solution franęauie de la yuestion du Manie. Paris, lDOJJ.

SPRAWA MAROKAŃSKA. HSJ

g ą n ie p o d o b n a dzisiaj nie w idzieć ogrom nych ró żn ic lasow ych, o b y c z a jo w y c h i języ k o w y ch , is t n ie ją c y c li m iędzy m ieszkańcam i m iast, nom adam i w ielk ich płaszczy zn, g ó ra la m i i ż y d a m i, k tó rzy może n ajlep iej zachow ali tu, ja k i g d ziein d ziej, fizyonom ię swo je j ra sy .

J e d y n y m łącznikiem , w iążącym te rozbieżne g ru p y , nie czu­

ją c e ani w spólności p o k re w ień stw a, ani w spólności in teresó w , je s t Islam ; on je d n a k w y sta rc z a , ab y je n atch n ą ć uczuciem soh d arn o - ś,'i, takieni, j a k i e m j e s t gdziein dziej uczucie narodow e. „W ojna św ię ta ,“ k tó ra ta k trw o ż y , i słusznie, p a ń stw a eu ro p ejsk ie, m ające 8w oje in te re sy w k ra ja c h m uzułm uńskich, w ychodzi w łaśnie z teg o jed y n eg o p ie rw ia stk u solid arn o ści re lig ijn ej.

J a k o synonim złej ad m im stracy i, n ie u sta n n y c h k łó tn i i po­

ra chunków w e w n ętrzn y c h , zupełnego ro z w ic h rz e n ia sto su n k ó w cy ­ tow ać zw ykliśm y* M acedonię. O tóż M arokko z a słu g u je n a ta k ą sław ę w daleko w iększym stopniu. J a k rok dłu gi, w re tu ciąg le w ojna w szy stk ich przeciw w szystkim .

W ład cą M arokka je s t su łtan , k tó rem u m o carstw a eu ro p ejsk ie claj ą ty tu ł cesarza. W sw oim c h a ra k te rz e S zeryfa, po to m k a P ro ­ roka, łą Czy on zgodnie z tra d y c y ą islam u, w ład zę re lig ijn ą z w ła- tlzą p o lity c z n ą ; u w a ża 0.1 siebie za „W ielk iego Im am a “ u sta n o ­ w ionego przez M ahom eta, za isto tn e g o w odza w iernych, leg aln e­

go n astępcę K alifó w i tra k tu je su łta n a z K o n stan ty n o p o la, ja k o Uzu rp a to ra W ten s p o s ó b Islam o rto d o k sy jn y p odzielony j e s t na llwie frak cy e - na w schodzie, w T unisie, we w schodnim A lg ierze

^ a d z ą re lig ijn a , u zn a n ą p rzez w szy stk ich w iern ych , j e s t su łtan tu re c k i; w A lg ierz e zaś zachodnim i w M arokku cesarz m a­

rokański

W każdym ra zie ten o sta tn i m oże się cieszyć, że go u znają praw ie w szędzie w je g o w łasnem p ań stw ie, ale ty lk o ja k o p ow a­

g ę re lig ijn a Go zaś do w ład z y p olityczn ej, to byw a b ard zo ro z­

b i c i e C ałe M arokko podzielić m ożna, zg o dn ie ze zw yczajam i

"liejscow em i, n a dw ie części: je d n a n azy w a się po ara b sk u Wad- es-siba, co w n ajlepszem tłóm aczem u oznacza „k raj m ezalezny.

T e ry to ry a te rząd zo n e są przez w odzów m iejscow ych lub przez zg ro m a d zen ia starsz y zn y . R óżne plem iona, tu o siadłe, g d y m e są z a ję te odpędzaniem w ojsk su łtan a, są w sta łe j w o jn ie m iędzy s o b ą / R eszta te ry to ry u m m arok ańskiego, t a część, w k tó rej w ła ­ dza s u ł t a n a j e s t u znana, n azy w a się blad-el-makzen, t. j. k raj ad m i­

n istro w an y . ' J e s t m e m o ż l i w e m oznaczyć ro z c ą g ło s c 1 g ra n ic e obu ty ch te ry to ry ó w , poniew aż z pow odu ciąg ły ch p o w stań , k tó re tu ­ łaj stłu m io n e, tam w y b u c h ają z całą siłą, g ra n ic ta k ic h ,

ustało-nych, n ig d y nie było. W każd y m ra z ie o b sza r „ k ra ju a d m in is tro ­ w a n eg o " n ig d y nie p rz e k ro c z y ł trz e c ie j części całeg o te ry to ry u m m aro k ań sk ieg o . A i tu w ład z a su łta n a b y w a n ajczęściej fik cy jn ą .

S u łta n j e s t n a tu ra ln ie a u to k ra tą . M a on p rz y sobie k ilk u ludzi zaufanych, ro d zaj m in istró w , k tó rz y razem tw o rz ą t. zw.

m akzen (adm in istracy ę). W ten sposób u k o n sty tu o w a n y za rz ą d p a ń s tw a m usi się o p ierać na p ow ażnej liczebnie i d o b rze z o rg a ­ nizo w an ej arm ii. N ie g d y ś ta k było i w ów czas s u łta n i byli p o tę ­ żni i szan ow ani. D z isiaj arm ia m a ro k a ń sk a sp a d ła na o sta tn i s to ­ pień d e z o rg a n iz a c y i i liczy n ajw y ż ej 15 do 20 ty s ię c y ż o łn ierzy źle w y ćw iczony ch i n ie k arn y ch . P o n ie w aż w d o d a tk u żołd, p rz e ­ znaczony dla nich, nie dochodzi ich rą k , w ięc — ja k pisze je d e n z n a jz n a k o m itsz y c h pod ró żn ik ó w po M arokku, de S óg on zac— „żoł­

nierze su łta n a m ają opinię n ajg o rsz y c h w k ra ju ra b u sió w .“ „ P a ­ nie B o ż e ! — brzm i m o d litw a m ieszkańców R i f f u — n aślij n a nasze zboża m róz lub szarań czę, lecz uw olnij nas od żo łn ierzy m a k ze n u , k tó rz y m o rd u ją nasze ro d zin y , śc in a ją nasze d rz ew a i p a lą n a­

sze dom y."

M akzen nie in te re su je się niczem , prócz z b ie ra n ia p o d atk ó w , i to w y łączn ie na u trz y m a n ie dw o ru i ow ej skrom n ej „a rm ii.“

N ie b u d u je d ró g , k tó ry c h w M arokku zup ełn ie niem a, nie w sp iera p rzem y słu , nie d b a ani o ro ln ictw o , ani o handel, ani n a w e t o p o ­ rz ąd ek p olicyjny. Inny p o d ró żn ik fran cu sk i, de F ou cauld, ta k m aluje położenie wsi, zn a jd u ją cy ch się nb. w o b rę b ie „ k ra ju ad m i­

n is tro w a n e g o :11 „ Blad-el-m akzen, to sm u tn y k ra j, w k tó ry m rz ąd k aż e d ro g o płacić ludności za bezp ieczeń stw o publiczne, z g o ła n ie istn ie ją c e ; g d zie ani bogaci, ani b ied n i n ie m ają sp ok oju od złodziei i k a id a (m iejscow ego p rz e d s ta w ic ie la w ładz); g d zie w ła­

dze nie o p ie k u ją się nikim , g ro ż ą zaś d ob ru w sz y stk ic h ; g d zie sp ra w ied liw o ść się sp rzed aje, a n iesp ra w ied liw o ść k u p u je; g d zie p ra ca nie w y d aje plonu; d odajcie do teg o lichw ę i w ięzien ie za d łu g i— oto j e s t blad-el-m akzen.“

P o d o b n y sposób rz ą d z e n ia musi d o p ro w a d zać ludność do ro z ­ paczy i p chać j ą do p o w stań . To też w idzim y, że p o w s ta n ia n a ­ leżą do sta ły c h zja w isk ży c ia m aro k a ń sk ie g o . S ą one zw yk le w cześniej lub później tłum ione, lecz o d ra d z a ją się fa ta ln ie w k r ó t­

kim o k re sie czasu , zw łaszcza, g d y u w ła d z y j e s t su łta n słab eg o c h a ra k te ru , ja k to j e s t np. obecnie. N ie w id ać żad n eg o śro dka, ab y M arokko bez pom ocy z z e w n ą trz m ogło w y jść ze sta n u zu­

pełnej an a rch ii, w ja k ie j się od w iek ó w zn a jd u je.

Ja k im sposobem się sta ło , że k ra j p rzy slabem sto su n k o w o za lu d n ie n iu i przy zupełnej an a rch ii, k ra j tak b lizko poło żon y

SPRAWA MAROKAŃSKA 115

w ielkich m o carstw e u r o p e j s k ic h , tak b o g a ty w p ło d y i zasoby n a tu ra ln e , nie s ta ł się łupem p otężn ych sąsiad ó w zam o rskich i zaocean o w y ch , ba! n a w e t nie z o sta ł należy cie z b a d a n y ?

J e s t to ta je m n ic a n a jp ie rw Islam u. P ó źn iej, n a tu ry teryto- ryuni. J e s z c z e później, w sp ó łzaw o d n ictw p o lity c zn y ch euro pejsk ich .

O w ła d n ąć p ró b o w ali M arokiem n a jp ie rw najb liżsi je g o sąsie- d zi— H iszpanie. Ale ani p o tę g a F ilip a II, ani siła a rm a ty w sp ół­

czesnej nie p rz y p ro w a d z iły do żad n eg o celu. Zt stio n y a t a n y ckiej n ie g d y ś P o rtu g a lc z y c y czynili ta k ą sam ą próbę. N a w e t o p an o w ali n ie k tó re w ażn e p o rty i podbili plem io na okoliczne. Lecz w obec in w az y i obcej ludność zap o m in a ła o sw ych w łasn y ch sp o­

ra ch i, jak cyklon, sp a d a ła na w ro g a, aż skoń czy ło się n a srom o­

tnej klęsce k ró la S eb asty an a . A ng licy, dzięki m ałże ń stw u ich k ró la K a ro la II z K a ta rz y n ą B ra g a n c k ą odziedziczyli po P o r tu ­ g a lii T a n g e r. Z a in sta lo w a li się tu ta j, sądząc, że p o rt będzie uzy- tecz n y dla ich hand lu i sp rz y ja ją c y ich nadziejom podbojow ym . W ielkim k osztem u trz y m a li się tu ta j w ciąg u 20 la t (1602 1684).

A le ry c h ło się p rz ek o n ali, że w zb ronione im było w sze lk ie po su­

w anie się w g łą b k ra ju ; p rz y p ierw szy ch o g ro d zen iach p od m iej­

skich trz e b a b y ło stacz ać bitw y , aby zap ew n ić p rz ejście n ajm n iej­

szej k a ra w a n ie . U trz y m a n ie T a n g e ru stało się w sk u te k teg o n a ­ der ko szto w n e, p rz y te m nieu fność su łta n a i lu dn ości z ru jn o w a ła h andel a n g ielsk i z M arokkiem . P ra k ty c z n y um ysł an g ie lsk i oce­

n ił szybk o plusy i m inusy: po '20 la ta c h w ła d a n ia A n g licy op u­

ścili T a n g e r.

N ieufno ść do E u ro p e jc zy k ó w j e s t w M arokku niezm ierna.

P o d ró żn icy w ro d z a ju p. de S ćg onzac cudów o d w agi i zręczności d o k az y w ali, aby, w u b ra n iu arab sk iem i p o słu g u jąc się n a rzec za­

mi m iejscow em i, d o trz e ć do w n ę trz a tajem n icze g o k ra ju . Pom im o to is to tn y stan k ra ju d alek i j e s t od p o b ieżn eg o choćby poznania.

W la ta c h 1890 — 1901 A n g licy w ysłali do S zery fa, m ieszk ająceg o w F e z ie , w łaściw ej sto lic y M arokka, k a ra w a n ę (w M aro kk u kolei żelazn y ch niem a zupełnie) złożoną z d zie n n ik a rz y i d y p lo m ató w pochod zenia n aw p ó ł m iejscow ego. To p rzed sięw zięcie, całkiem pokojow e, w y w o ła ło w ielki w ybuch fa n a ty z m u śród ludności m iej­

scow ej. W ów czas to p o w stał g ło śn y ju ż dz siaj w p ra sie eu ro ­ pejsk iej B u -H a in a ra, „w y słan iec B o g a.“ A n g licy sam i p rz y z n a ją , że ich 'obecność ty lk o w y w o ła ła tę bu rzę. W sz y stk o w ięc, od czte- re c h se t la t, p o zo staje po daw nem u ; ludność, w o ju ją c a w ciąż z sobą i ze sw oim w ład cą, potom kiem P ro ro k a , p o w s ta je j a k je d e n m ąż i łączy się so lid arn ie p rz eciw w spólnem u w r o g o w i- E u ro p e jc z y k o w i.

W ty ch w a ru n k ach o zdobyciu M aro k k a m anu m ilitnri nie inoże być m ow y. W każdym ra z ie w y m ag a ło b y to d z ie sią tk ó w la t w a lk i i k o sztó w m iliard o w y ch . In n y a u to r fran cu sk i, Y icto r B e r a r d ,') oblicza, że M arokko liczy co najm n iej sześć m ilionów m ężczyzn m łodych i sta ry c h , co czyni d w a do trze ch m ilionów w o jo w n ik ó w , g o to w y ch w k ażdej ch w ili w ziąć za oręż p rzeciw E u ro p e jc zy k o m , za m ie rza ją cy m zrobić n a ja z d n a ich o jczyznę.

T ak w ięc je ż e li M arokko m a i m oże być w c ią g n ię te w sferę in te re só w eu ro p ejsk ich , to ty lk o d ro g ą pokojow ą. P ra w ie w szę­

d zie g d ziein d z ie j, w czasach n o w o ż y tn y c h zw łaszcza, k u p iec b y ł p ta e c u rso re m podboju p o lity c zn eg o ; tu ta j, być m oże, będzie on w y łąc zn ie je d y n y m ag en tem te g o podboju. A le p o trze b n e są do teg o pew ne w arunki. P rz e d e w sz y stk ie m w d zisiejszy m sta n ie rzeczy, p rzy an a rch ii, ju k a p an u je w M arokku, re g u la rn y h an d el z tym k rajem n a p o ty k a w ielk ie p rz eszk o d y i m usi się o g ra n ic zy ć ty lk o n ie k tó re n u częściam i p ań stw a. T o raz. N a stę p n ie m iejsco ­ w y rozw ój w y tw ó rc zo ści ro ln iczej i przem y sło w ej, a ta k ż e u d z ia ł w nim k iero w n ik ó w i k a p ita listó w eu ro p ejsk ic h , u za le żn io n y jest od u p o rz ąd k o w an ia a d m in istra c y i k ra ju . T o dw a. W reszcie, aby dojść w łaśn ie do teg o u p o rz ą d k o w a n ia g o sp o d ark i k ra jo w e j, n a ­ leży w zm ocnić w ład z ę s u łta n a i uzdolnić j ą do n a le ż y te g o s p ra ­ w ow ania w łaściw y ch je j funk cy j. To trz y . W ty c h trz e c h p u n k ­ tach m ieszczą się za ró w n o in te re s y E u ro p y w M arokku, ja k jej p lan d z ia ła n ia

W p lan ie tym je d n a k są w y ją tk i. N iep o d o b n a nie p rzy zn ać, że F ra n c y a m a w sto su n k u do M aro k k a sp ecy aln e stan o w isk o . W y n ik a ono z są sie d z tw a A lg ieru z M arokkiem , k tó re s ty k a ją się z so b ą n a p rz e strz e n i 1,200 kilom etrów . W y p ły w a ją stąd d w a ro d z aje k o n sek w en cy i: je d n e te, że F ra n c y a j e s t z a in te re so w a n a w tem , ab y je j są sia d nie d o s ta rc z a ł elem en tó w b u rzliw y ch , n ie­

spokojn ych, pow stań czy ch , m ogących w y p ro w ad za ć z ró w n o w ag i ludność tu b y lc z ą a lg ie rs k ą i niepokoić p o g ra n ic z n y c h m ieszk a ń ­ ców ; j e s t to bezp o śred n i in tere s p o lity c zn y . Z te g o sam ego fa k tu są sie d z tw a w y p ły w a i d ru g a k o n se k w e n c y a : ży w szy , niż z kim ­ kolw iek innym , h andel M aro k k a z F ra n c y ą , w ięc i żyw sze, niż czy je k o lw iek inne, z a in te re so w a n ie się F ra n c y i stanem g o sp o d a rk i p ań stw o w e j M arokka. C y fry p o tw ie rd z a ją to całkow icie.

W sp ra w ie m aro k a ń sk ie j z a in te re so w a n e są, z p u n k tu w idze­

nia handlow ego, n astę p u ją c e p a ń stw a , k tó re w yliczam w ed łu g

') Uaffaire. mawcainr. Pnris,

SPRAWA MAROKAŃSKA. 1 17 z w ię k szając eg o się ich znaczen ia: S zw ecy a i N o rw eg ia, P o rtu g a ­ lia, W ło chy, S ta n y Z jednoczone, B elgia, N iem cy, H iszp a n ia , A n­

g lia i F ra n c y a .

S zw ecy a i N o rw e g ia d o s ta rc z a ją M arokku g łó w n ie budulcu, żelaza i n a fty ; P o rtu g a lia ró żn y ch roślin za ja k iś m ilion fran k ó w ro czn ie; B e lg ia św iec, cukru, b iż u te ry i, szk ła za 2,600,000 fra n ­ k ó w roczn ie. B ard zo silnie od k ilku la t w z ra s ta h an d el N iem iec z M arokkiem , w a rto ść jeg'0 w ynosi dzisiaj p rzeszło 7 m ilionów fran k ó w . N ieco w ięcej o trzy m u je rocznie z M arok ka H iszpania.

O g ro m n ie o d sk ak u je od ty ch c y fr w arto ść han d lu an g ielsk ieg o , k tó ry przed trz e m a la ty się g a ł blizko 30,000,000 fran k ó w locznie.

Co się ty c z y w reszcie F ra n c y i, to w e d łu g je j b. m in is tra kolonii, p. E tie n n e , w a rto ść h an d lu z M arokkiem w y n o siła w czerw cu r. 1903 n a jw y ż sz ą dla w szy stk ich w ym ien io n y ch w yżej p a ń stw c y frę: 41 m ilionów franków .

Z p o w ied zian eg o w y żej w y n ik a, że:

1) O podboju m ilita rn y m M aro k k a nie m oże b y ć m ow y;

2) W u p o rz ąd k o w an iu a d m in istra c y i M aro k k a za in te re so w a n e są w sz y stk ie p ań stw a , p ro w ad zące z ty m k ra je m h an del i m ające w idoki ro z sz e rz e n ia ro z m ia ró w te g o han d lu ;

3) S pecy aln ie za in te re so w a n e są te p ań stw a, k tó ry c h s to ­ sunki han d lo w e z M arokkiem ro z w in ę ły się ju ż p ow ażn ie i m ają za sobą za ró w n o g u s ta m iejscow ego spożyw cy , ja k tra d y c y ę i w y­

robione dro g i, a w ięc F ra n c y a , A n g lia i H iszp a n ia ;

4) Z u p ełn ie osobne w tem z a in te re so w a n iu m iejsce p rz y zn ać n ależy F ra n c y i, poniew aż ona sąsiad u je z M aro kk iem n a znacznej p rz e strz e n i, z czego w y p ły w a ją k o n sek w en cy e nie ty lk o h an d lo ­ w e, ale i polity czn e.

W e F ra n c y i is tn ia ła p rzez d łu g i czas g ru p a w p ły w o w y c h lu ­ dzi, k tó ra u siło w a n ak ło n ić rz ąd do w o jsk o w ej o k u p acy i M arokka.

Do te g o je d n a k , ja k w iadom o, n ig d y nie przy szło . R ząd fran cu ­ ski ro z u m ia ł zaw sze dobrze, że n a jsła b s z y n a w e t su łta n zn a­

la z łb y w m g n ie n iu o k a m ilio n y w ierny ch, oddan ych obrońców , k tó rz y b y w a lk ę o sam odzielność M aro k k a p ro w a d zili do o s ta ­ tn ie j kropli krw i. N a to ani F ra n c y a , ani żad n e w og óle p ań stw o sił nie posiad a. W p ro s t przeciw nie, w in te re sie F ra n c y i leży w y ­ p ro w a d zen ie M aro k k a ze sta n u anarch ii. Do te g o te ż rz ąd fra n ­ cuski d ą ż y ł — p rzed ew sz y stk ie m tą d ro g ą , ab y po zy sk ać w p ły w n a su łta n a i na m akzen. I w łaśn ie w poprzek te j n aj k u ltu ra ln i ej - szej, n a jp ro stsz e j d ro g i ro z ło ż y ły m u się w o s ta tn ic h czasach N iem cy.

n .

w m aju r. 1905 p. D elcasse u s tą p ił ze sta n o w isk a fra n c u ­ sk ieg o m in istra sp ra w za g ran icz n y ch , n a k tó rem p o z o sta w a ł bliz- ko la t 7. S ta ło się to pod b ezpośredn im naciskiem N iem iec, nie­

zadow olonych z ogólnej p o lity k i te g o n ajzd o ln iejsze g o m oże z m in istró w z a g ran icz n y ch , ja k ic h m iała trz e c ia R zeczp o sp o lita, a w szczególności z je g o p o lity k i m aro k a ń sk ie j.

Z obaczm y, ja k ą ona była. M am y te ra z w s z y s tk ie m a te ry a ły do k u m en taln e do ro z p o rzą d zen ia, w k sięg ach „ż ó łte j" i „b iałej,"

w d zieła ch B e r a r d a i T ard ie u . ')

P o lity k a F ra n c y i w zględem M arokk a p o d le g a ła różnym w a­

haniom , zależn ie z je d n e j s tro n y od p o g ląd ó w je j m in istró w sp ra w za g ran icz n y ch , z d ru g ie j od m o carstw o w eg o je j stan o w isk a. P rze z trz y ćw ie rci X I X stu lecia, z m ałem i p rz erw a m i, p rz e w a ż a ły w Ma- ro k k u w p ły w y A nglii. O koło r. 1880 na M arokko zw ró ciły po ra z p ierw szy b a c z n ie jsz ą u w a g ę N iem cy. W r. 1890 p. von T a t- te n b a c h o trz y m u je nom in acy ę n a m in is tra pełnom ocnego N iem iec w T an g e rze . Z a ra z w y ru s z y ł on do F e z u , w ra z z m isyą, zło żo n ą z uczonych, oficerów i in ż y n ie ró w ; zd o b y ł tam w p ły w o so b isty , k tó ry w ciąg u 6 la t p rz e w a ż a ł w m akzenie: we w szy stk ich m o­

m en tac h tru d n y c h T a tte n b a c h będzie p ro szo n y o ra d ę i w sk az ó w ­ kę. P o ty m czasie je d n a k , dzięki w ypadkom , k tó re nie są jeszc ze d o sta te c z n ie znane, A n g lia o d zy sk u je sw ój w p ły w i n a w e t za m y ­ ślać za czy n a o p ro te k to ra c ie nad M arokkiem . Jed n o c ześn ie F ra n ­ cy a , n a b ra w sz y d zięki d w u p rz y m ie rzu , siln iejszej p ozycyi w E u­

ropie, za czy n a u w ażn iej tra k to w a ć w y p ad k i m aro k a ń sk ie . G u b e r­

n a to r A lg ie ru k o m u n ik u je n ie u sta n n ie sw em u rz ąd o w i, że sta n rzeczy w M arok ku, p an u ją c a tam bez p rz e rw y an a rch ia, n ap a d y p o g ra n ic zn y ch plem ion na kupców fran cu sk ich , n iep o k o jen ie osa­

dnikó w alg ie rsk ic h p rzez b u n ty m aro k a ń sk ie , że w szy stk o to tw o ­

dnikó w alg ie rsk ic h p rzez b u n ty m aro k a ń sk ie , że w szy stk o to tw o ­

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1908, T. 1 (Stron 116-156)

Powiązane dokumenty