• Nie Znaleziono Wyników

Twarze dzieciństwa

1. Homo ludens

Dzięki badaniom Erika H. Eriksona1zabawa jest dobrze opisaną z psychologicz-nej i pedagogiczpsychologicz-nej perspektywy formą ludzkiej aktywności; analizę zagadnienia z perspektywy kulturoznawczej zawdzięczamy Johanowi Huizindze2i Philippowi Arie`s3, a także Rogerowi Caillois4 i Hansowi-Georgowi Gadamerowi5. Brakuje natomiast studiów podejmujących dociekania nad tą kwestią z perspektywy etno-grafii dzieciństwa. Na potrzebę tego typu analiz zwracał już uwagę i poczynił zasadnicze ustalenia Jerzy Cieślikowski6, ale zagadnienie− poza nielicznymi przy-czynkami7− nie zostało w pełni opisane; wydana przed czterdziestu laty rozprawa Cieślikowskiego jest zasadniczo jedyną w Polsce próbą rozpoznania problemu.

Prace antropologiczne dowodzą, że zabawki są stałym atrybutem ludzkiej kul-tury; „świadczą o tym− pisze Alicja Baluch − odkrycia archeologiczne, w których np. przy otwieraniu starych grobowców znajdowano różne figurki: zwierzęce zabawki z miedzi i lalki z wypalonej gliny, czasem ubrane w regionalne stroje”8.

„Historycy zabawek i kolekcjonerzy lalek− twierdzi z kolei Arie`s − mają poważne

1E.H. Erikson, Dzieciństwo i społeczeństwo, tłum. P. Hejmej, Poznań 1997.

2J. Huizinga, Homo ludens. Zabawa jako źródło kultury, przeł. M. Kurecka i W. Wirpsza, Warszawa 1985.

3Ph. Arie`s, Przyczynek do historii zabaw i gier [w:] tegoż, Historia dzieciństwa, op. cit.

4R. Caillois, Gry i ludzie, przeł. A. Tatarkiewicz i M. Żurowska, Warszawa 1997.

5H.-G. Gadamer, Aktualność piękna: sztuka jako gra, symbol i święto, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 1993.

6J. Cieślikowski, Wielka zabawa, op. cit. Cieślikowski pisze m.in.: „Utrudnia [...] badania z jed-nej strony brak w naszej literaturze prac naukowych starszych, dotyczących problemów historii i teorii gier dzieci polskich, z drugiej strony− mała ilość prac typu materiałowego, przy czym najstarsze się-gają zaledwie połowy ubiegłego stulecia i obejmują stan stosunkowo niedawny. Dodajmy do tego, że i przypadkowe przekazy i wiadomości o poszczególnych grach, o tym, kto się w nie bawił: dorośli czy dzieci, jakie klasy społeczne, jakie śpiewano przy tym słowa− są w naszej literaturze nieliczne” (s. 11).

7Por. m.in. A. Baluch, O zabawach i zabawkach w baśni. „Dziadek do orzechów” Ernesta Teodora Amadeusza Hoffmanna [w:] tejże, Ceremonie literackie, Kraków 1996; J. Papuzińska, Uczłowiecza-nie świata [w:] Zatopione królestwo, op. cit.

8A. Baluch, ibidem, s. 43.

kłopoty z odróżnieniem lalki− dziecięcej zabawki − od innych figurek i statuetek, które archeolodzy znajdują w przemysłowych niemal ilościach na terenach wyko-palisk i które na ogół miały znaczenie religijne w kultach domowych, obrzędach grzebalnych, jako wota pielgrzymów itp.”9. Oczywiście, lalki nie są jedynymi zabawkami dzieciństwa. W malarstwie niderlandzkim XVI-XVIII wieku można bez trudu dostrzec różnego rodzaju grzechotki, smoczki, gryzaki; jak dowodzi Beata Purc-Stępniak, pełniły one funkcję „talizmanu odstraszającego złe moce”10. O niemowlęcych grzechotkach wspomina Wincenty Kadłubek11. Z kolei Jędrzej Kitowicz opisuje dziecięce zabawy piłką:

Piłka był to kłębek z wełny albo z pakuł, tęgo po wierzchu niciami osnuty, potem skórą obszyty albo też niciami różnego koloru w siatkę obszyty; niektórzy kładli w sam śro-dek piłki chrząstkę rybią lub cielęcą, dla lepszej sprężystości. Ta piłka używana była dwojako: raz do trafiania nią w rękę, na ścianie wyciągnioną, albo też do uderzania o ziemię a łapania jej na powietrzu; drugi raz podczas rekreacyi w polu do wyrzucania jej na powietrze jak najdalej i uganiania się za nią całymi partyjami12.

Popularne w dawnych wiekach były tzw. bąki, podcinane uderzeniem z bata, a także zminiaturyzowane wiatraki i wiatraczki, funkcję zabawek pełniły często przedmioty codziennego użytku (wózki, naczynia, sztućce), wreszcie figurki ludz-kie i zwierzęce, z czasem ewoluujące w stronę współczesnego wizerunku lalki (wraz z wyposażeniem: ubrankami, łóżeczkiem, domkiem itd.).

Zabawki jako bohaterowie literaccy pojawiają się już w XIX w.; inicjatorką tej tematyki była w polskiej literaturze dziecięcej Jadwiga Horoszkiewiczowa. Wcześ-niej bardzo licznie pojawiały się utwory przedstawiające nie zabawki, lecz dzieci po-chłonięte zabawą, przykładów dostarczają już utwory wieku XVIII, następnie wier-sze Stanisława Jachowicza, Sylwestra Chęcińskiego, powieści Tańskiej-Hoffmano-wej13, zwłaszcza zaś Gry niemowlęce i dziecinne spisane częściowo według wskazań autorki przez Łukasza Gołębiowskiego14, który pisał we wstępie do swojego dzieła:

9Ph. Arie`s, Historia dzieciństwa, op. cit., s. 75.

10B. Purc-Stępniak, Aspekty ikonograficzne wyobrażeń dziecka w malarstwie niderlandzkim XVI-XVIII wieku [w:] Dziecko w malarstwie..., op. cit., s. 22.

11D. Żołądź-Strzelczyk, Dziecko w dawnej Polsce [w:] Dziecko w malarstwie..., op. cit., s. 16.

12J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, oprac. R. Pollak, wyd. 2 zmienione, BN I 88, Wrocław 1951, s. 95.

13„Hoffmanowa każe dziewczętom bawić się pod jaworem”− pisze Cieślikowski (Wielka zabawa, op. cit., s. 18).

14Tańska-Hoffmanowa pomagała Gołębiowskiemu zbierać gry, które z kolei on opracowywał i ogłaszał drukiem. „Panna Klementyna Tańska − pisze Gołębiowski − obdarzyła mnie opisem 60 rodzajów gier lub zabaw rozmaitych młodszego i dalszego wieku, w kreśleniu ich zostawiłem całą przyjemność jej stylu” (Ł. Gołębiowski, Gry i zabawy różnych stanów w kraju całym lub nie-których tylko prowincjach, Warszawa 1831, s. 7). Sama Tańska ogłaszała gry edukacyjne na łamach

„Rozrywek dla Dzieci”.

Zabawa jest celem gry najprostszej i najwyszukańszej, tysiąc kombinacji za sobą pociągającej. Szuka jej zarówno wiek dziecinny, średni i podeszły, nie odrzuca późna starość nawet; po trudach i pracy rozrywa się nią w swobodniejszej chwili kmiotek, mieszczanin, kupiec, szlachcic, pan możny”15.

Jak dowodzi Huizinga, człowiek z samej swej istoty jest „ludyczny”. O zaba-wach wspomina Biblia, mówią o nich apokryfy16i przekazy starożytne; o zaba-wach sławnych mężów opowiadają anegdoty. Jedną z nich przytacza Cieślikowski:

Szwedzki poseł zobaczył, ku swemu zdumieniu, francuskiego króla Ludwika IV chodzą-cego na czworakach po pokoju i wioząchodzą-cego na plecach synka. Gustaw Adolf szwedzki bawił się piłką lub w „ślepą babkę” ze swoimi oficerami. Te zapisy anegdotyczne przekazywano przede wszystkim z intencją dowiedzenia, że bawić się jak dziecko nie hańbi. Odwrotnie: Der Menisch ist nur da ganz Mensch, wo er spielt− napisał auto-rytatywnie Schiller. Bawiący się bóg, filozof i król, bawiący się z dziećmi i jak dzieci, byli tego wymownym świadectwem17.

Podobne spostrzeżenia znajdziemy u wielokrotnie już przywoływanego Philippa Arie`s:

Około roku 1600 specjalizacja zabawek dotyczy tylko tych przeznaczonych dla dzieci do trzech, czterech lat. Potem jej nie ma. Powyżej tej granicy dziecko bawi się w te same gry, co dorośli, raz z innymi dziećmi, raz z dorosłymi. Potwierdza to bogata ikono-grafia: od średniowiecza do XVIII w. malarze chętnie przedstawiają sceny zabaw, co też świadczy o tym, jak ważne było miejsce rozrywek w życiu społecznym18. Kultura dawnych epok łączyła więc w zabawie różne pokolenia, dzieci towa-rzyszyły dorosłym, choć, oczywiście, miały również własne, swoiste sposoby spędzania czasu. Dorośli brali udział w zabawach uznawanych dziś za typowo dziecięce, dzieci − w zabawach i grach, które współcześnie uznaje się za nie-wskazane dla młodego wieku (np. gry w kości lub w karty na pieniądze, w tryk-traka). Wspólne dorosłych i dzieci uczestniczenie w zabawach charakterystyczne było zwłaszcza dla okresów świątecznych (Wigilia i Boże Narodzenie, święto Trzech Króli, z którym łączył się zwyczaj koronowania zwycięzcy zawodów i gier, okres Wielkanocy) i obrzędowych (jesienna maskarada cherubinów we Francji i Anglii, topienie Marzanny).

15Ł. Gołębiowski, ibidem, s. 7.

16Por. m.in. T. Winek, Święte dzieciństwa apokryfów [w:] Dzieciństwo i sacrum, op. cit., t. I Warszawa 1998.

17J. Cieślikowski, Wielka zabawa, op. cit., s. 14.

18Ph. Arie`s, Historia dzieciństwa, op. cit., s. 77; podkreślenie autora.

Stosunek do dziecięcej zabawy zmienił się na początku wieku XVIII: wy-chowawcy zaczęli dokładać starań, by gry, określane mianem „niemoralnych”

(za takie uznawano zwłaszcza hazardowe), zostały objęte reglamentacją i kontrolą, następnie całkowicie wyeliminowane. W ich miejsce pojawiły się nowe, wyrosłe z troski o moralne i edukacyjne wychowanie dziecka. Były to już „igraszki”

swoiste, przeznaczone dla węższego grona uczestników przynależnych do danej sfery społecznej, dobierano ich ze względu na podobny poziom wieku (przy tur-niejach towarzyskich i fizycznych) lub wiedzy (rozrywki edukacyjne). Populary-zowano takie zabawy, które stawały się namiastkami pracy oraz nauki i kształ-towały w dziecku dojrzałego członka wspólnoty, świadomego przyszłych praw i obowiązków. Do potępianych należały już nie tylko zabawy moralnie naganne, ale również takie, które powodują, że dziecko przyzwyczaja się do bezczynności i spędzania czasu na działaniach bezużytecznych. Przykłady „czczych” rozrywek przynosi literatura i XVIII, i XIX w.

Ignaś się bawił, Pałac z kart stawił.

Już wzniósł dach, i szczyt, i wieże. − Jakże ich upadku strzeże,

Jak wstrzymuje się z oddechem, Radość objawia się uśmiechem:

Ostatnią kartę zsunął.

Wszedł ktoś, wiatr dmuchnął, gmach runął.

Płacze, dziatwa zeń się śmieje.

I.P. Legatowicz, Ojciec i syn19

Prus w Antku chwalił dziecięce eksperymenty inżynierskie, a nawet wołał o społeczne zainteresowanie sytuacją dziecka-wynalazcy i konstruktora, w przy-toczonym, niewiele wcześniejszym wierszu działanie bohatera jest wyśmiane, a to zapewne z tej przyczyny, że chłopiec bawi się kartami, co było surowo piętnowane z dwóch powodów: karty kojarzyły się i z hazardem, i z bezczynnoś-cią. W znanym wierszu Krasicki − wzorem swych europejskich poprzedników

− przestrzega przed zabawą głupią i niestosowną:

Koło jeziora Z wieczora

Chłopcy wkoło biegały I na żaby czuwały, Skoro która wypływała,

19I.P. Legatowicz, Kopa z naddatkiem bajek naszych pisarzy dla młodzieży płci obojej, Wilno 1859, s. 33.

Kamieniem w łeb dostawała.

Jedna z nich śmielszej natury, Wystawiwszy łeb do góry,

Rzekła: „Chłopcy, przestańcie, bo źle się bawicie!

Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”.

I. Krasicki, Dzieci i żaby20

„Zła” zabawa zostaje bezwzględnie potępiona. Podobnie w bajce Do dzieci:

O wy, co wszystkie porzuciwszy względy, Za cackiem bieżeć gotowi w zapędy, Za cackiem, które zbyt wysoko leci, Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci21.

Gonitwa „za cackiem” jest czcza, pozbawiona wartości, całkowicie jałowa;

przeciwstawia jej poeta bajki, które sam „niesie”. Wiekowi oświecenia Europa zawdzięcza wyraźne ożywienie zainteresowań lekturą dziecka22− powstają dy-daktyczne księgi, zbierające wyjątki z literatury powszechnej bądź specjalne czy-tanki, których celem jest podniesienie poziomu edukacji i świadomości moralnej młodego pokolenia. Bajka jako tekst przynależny literaturze dydaktycznej w pełni realizuje postulat łączenia przyjemnego z pożytecznym, trudno się więc dziwić, że taką formę aktywności Krasicki zaleca najmłodszym.

Tą drogą podąża znakomity kontynuator wychowawczej myśli oświeceniowej Stanisław Jachowicz− w tomie Nauka w zabawce znajdziemy taki oto list Stasia skierowany do rówieśnika:

Kochany Wicusiu!

Dziś bawiliśmy się w loteryjkę; aż mi żal tego czasu, teraz mnie już dziwić poczyna, jak mogą niektórzy lubić tę zabawę. Chyba oni nie wiedzą, że są milsze i pożyteczniej-sze zabawki na świecie. Skorom się wymknął, dorwałem się do moich ulubionych książeczek; w kilka minut więcej odniosłem korzyści jak z kilku godzin nudnie strawionych. Nie lepszaż to zabawa? Wiem, że się Wicuś ze mną zgodzi23.

20Krasicki − dzieciom, wybór, oprac. i wstęp G. Leszczyński, Warszawa 1998, s. 44.

21Ibidem, s. 7.

22Por. m.in. A. Nikliborc, Od baśni do prawdy. Szkice z dziejów literatury zachodniej dla dzieci i młodzieży, Warszawa 1981; R. Waksmund, Nie tylko Robinson, czyli o oświeceniowej literaturze dla dzieci i młodzieży, Warszawa 1987; I. Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864, op. cit.; Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej, red. B. Tylicka, G. Leszczyński, Wrocław 2002, tu: hasło Literatura dla dzieci i młodzieży; F. Caradec, Histoire de la Litte´rature enfantine en France, Paris 1977; A. Cibaldi, Storia della litteratura par l’infanzia, Brescia 1970;

J. de Trigon, Histoire de la Litte´rature enfantine, Paris 1950.

23S. Jachowicz, Nauka w zabawce. Dziełko dla dzieci z dwiema rycinami przez..., Warszawa 1829, s. 63; podkreślenie moje− GL.

Do tego samego kręgu należą różnorodne podejmowane przez dzieci działania o charakterze praktycznym. Poniższy wiersz jest udziecinnioną wykładnią znanego już Biernatowi z Lublina przysłowia „Bez pracy nie ma kołaczy” i nade wszystko lekcją biblijnej maksymy „Kto nie chce pracować, niech też nie je”24.

Wstałem rano, Jeść mi dano, Chodzę sobie, Nic nie robię;

Ludzie inni Bardzo czynni:

Ten rąbie, choć stary, Ten dźwiga ciężary, Ten się uczy, ten pisze Ta dziecię kołysze, Ta szyje, ta pierze,

Każdy się do czegoś bierze:

Ja-ż jeden mam być próżniakiem?

Po pytaniu takiem Myślę sobie:

I ja też coś zrobię.

Poskrobałem patyczki, Zrobiłem z nich koszyczki!

Niech pracują i mali.

Nie będą już gadali:

„Ach! to próżniak nie lada, Darmo kaszę nam zjada”.

S. Jachowicz, Chłopczyk wchodzi sam w siebie25

Historia zabawy zatoczyła koło: najpierw dzieci były uczestnikami ludycznej wspólnoty (na prawach równych z dorosłymi); następnie zostały wyłączone z tej wspólnoty, by − za przykazaniem dorosłych − oddawać się zabawom specy-ficznym, w szczególności sprawnościowo-edukacyjnym; wreszcie powróciły do wspólnoty z dorosłymi, ale już jako uczestnicy innej formy aktywności, miano-wicie ukierunkowanej praktycznie, wzbogaconej o cel utylitarny pracy. Dziecko podejmuje działania na miarę własnych możliwości, ku pożytkowi własnemu i powszechniejszemu dobru.

242 Tes, 3,10.

25Cyt. za: I. Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864, op. cit., s. 238-239.

Ten aksjologiczny wymiar zabawy utrwali tradycja pozytywistyczna. W dru-giej połowie wieku repertuar dziecięcych beztroskich i czysto ludycznych zabaw jest bardzo skromny; do rzadkości należą już nie tylko opisy, ale wręcz sygnały takich rozrywek jak gra w piłkę (do której w Quo vadis zaprasza Marka Wini-cjusza mały Aulus26) czy zabawy na śniegu27. Specyficzną i powtarzającą się w wielu utworach formą zabaw dzieci są natomiast działania praktyczne. Z taką sytuacją często mamy do czynienia w literaturze intencjonalnie kierowanej do młodych odbiorców, gdzie sceny prezentujące tego typu zachowania pełniły funkcję instruktażową, ilustrowały wychowawczy charakter różnorakich dziecię-cych działań, wskazywały na konieczność przygotowania się do przyszłego dorosłego życia, pełnienia w nim określonych lub zaledwie sugerowanych ról społecznych i rodzinnych28. Normą stała się sytuacja, w której zabawa bywała nacechowanym elementem charakterystyki bohatera (postać pozytywna odda-wała się niosącym pożytek czynnościom o charakterze sprawnościowo-intelek-tualnym, postać negatywna − przeciwnie).

Mimo tych uwarunkowań nie giną z literatury obrazy zabaw beztroskich, wolne od funkcji perswazyjnej; stają się one wówczas probierzem psychicznego zdro-wia dziecka. Szczególnie ważne wśród tego typu utworów miejsce zajmuje nowela Konopnickiej Jak się dzieci w Bronowie z Rozalią bawiły. Powraca tu pisarka do szczęśliwych wspomnień z pierwszych lat życia własnych dzieci− po porannej modlitwie i posiłku gromadka „szła na górę w różne gry się bawić: w chowa-nego, w piekło i niebo, w gąskę”; po obiedzie „trzeba było trochę pobiegać”

z wiejskimi dziećmi; popołudnia i wieczory mijały na opowieściach Rozalii− słu-żącej, która miała wielki dar „prawienia baśni”29. Józef Zbigniew Białek zwraca uwagę, że Konopnicka wprowadza do utworu „zestaw przekazów słownych, takich jak: teksty piosenek, kołysanek, rozbudzanek, przyśpiewek, urywki orygi-nalnych pieśni ludowych i patriotycznych, tekst towarzyszący konkretnej zaba-wie w gąskę, wątki popularnych baśni”30. Zabawy te, piosenki i baśnie tworzą

26H. Sienkiewicz, Quo vadis, wstęp J. Krzyżanowski, Warszawa 1980, t. I s. 60.

27B. Prus, Przygoda Stasia i inne nowele, op. cit., s. 203.

28Obraz zabawy rówieśników miał zwykle funkcję autodydaktyczną, której istota w tekstach prozatorskich polega na swoistym „wyręczeniu” narratora lub dorosłego rezonera z obowiązku formu-łowania tekstów moralizatorskich. Sensy dydaktyczne są bowiem wyrażane expressis verbis przez bohaterów dziecięcych, którzy wzajemnie przy różnych okazjach pouczają się przede wszystkim w sprawach związanych ze współżyciem w grupie rówieśniczej, ale także w różnych kwestiach związanych z normami życia zbiorowego i indywidualnego. Szczególną postacią autodydaktyzmu dziecięcego jest wprowadzenie w poezji dziecięcego podmiotu mówiącego (zazwyczaj zbiorowego

− „my dzieci”), który − zgodnie z regułami perswazji − formułuje różnego rodzaju rady, zalecenia, pouczenia. Niknie w ten sposób dorosły, dzieci zaś pouczają się same.

29M. Konopnicka, Jak się dzieci w Bronowie z Rozalką bawiły, op. cit., s. 123, 125.

30J.Z. Białek, Posłowie do: M. Konopnicka, Pisma wybrane, red. J. Nowakowski, t. III: Utwory dla dzieci, op. cit., s. 306.

integralną całość, „zabawowe uniwersum” dziecięcego świata; nie ma tu miejsca na podział dzieci wedle różnic stanowych − te bowiem przynależą światu kul-tury, są narzucone przez reguły „dorosłego” porządku:

Do gąski dużo dzieci trzeba, więc przychodził ze wsi gruby Józiek od Antka fornala, przychodził Wojtuś Smyk od grajka, w koszulinie i w wielkim kapeluszu, przychodziła Janka Jeżówna, co się do Helci uśmiechała jakby słoneczko, a i Wicek Zaparty, sierota bez ojca, bez matki, równolatek ze Stasiem31.

Charakter zabawy pozostaje w ścisłym związku z socjalną (społeczną) sytuacją dziecka, sposobem jego wychowania, systemem wartości porządkującym życie rodzinne. Właśnie dlatego otwartość środowiska dziecięcego u Konopnickiej znaj-duje swe przeciwieństwo w Emancypantkach Prusa:

Krępowano go [Stefka Solskiego] w najprostszych zabawach, więc wymyślał sobie nadzwyczajne. Gdy zaś wdrapał się na drzewo w ogrodzie, ojciec, matka, ciotka, bona i dwu guwernerów przez cały dzień tłomaczyli mu, że− łażąc po drzewach naraża się na wstyd, bo na drzewa włażą tylko dzieci niższej klasy. [...] Raz widząc, że syn lokaja zjeżdża z poręczy schodów na dół, zjechał i Stefek. Wnet jednak dowiedziano się o tym, a ojciec, matka, ciotka, bona i dwu guwernerów znowu zaczęli mu tłomaczyć, że plami nazwisko Solskich, gdyż po poręczy schodów zsuwać się mają prawo tylko dzieci lokajskie. Od tej pory Stefek nigdy nie zjeżdżał z poręczy, ale pewnego dnia uwiesił się rękoma na poręczy balkonu na drugim piętrze i w ten sposób z zewnątrz okrążył dom dookoła. Gdy wybiegł na podwórze albo do ogrodu, lubił mocować się z dziećmi służby. Wytłomaczono mu, że hańbi się tego rodzaju stosunkami. Więc Stefek przestał bawić się ze służbą, a zaczął próbować swoich sił na hrabiątkach i baro-niątkach, [...] chwytał w pół (chłopczyka czy dziewczynkę, wszystko jedno) i walił nim czy nią o ziemię. [...] Skutek był taki, że jeszcze za życia jego rodziców unikali Stefka dobrze urodzeni panicze i pięknie wychowane panienki. Nazywali go ulicznikiem, a on płacił im pogardą i rósł samotny nie wiedząc, ani za co nie lubią go panicze, ani dla-czego nie wolno lubić lokajczyków w mieście, a pastuchów na wsi32.

Niezależnie od refleksji w kwestii wychowania i zjadliwej ironii, z jaką przed-stawia Prus orszak wychowawczy i efekty jego socjalizujących działań, zasłu-guje na uwagę obrazek rodzajowy, którego bohaterem czyni autor chłopca nie-okiełznanego w swych pomysłach, pochłoniętego przez żywioł zabawy. Tego typu portrety przynosi również literatura kierowana intencjonalnie do młodych odbiorców− stają się one wówczas narzędziem pedagogicznego oddziaływania:

przedstawione historie dotyczą chłopców, którzy srogo doświadczeni przez

31M. Konopnicka, Jak się dzieci w Bronowie z Rozalką bawiły, op. cit., s. 123.

32B. Prus, Emancypantki, Warszawa 1974, t. II, s. 124.

życie wyzbywają się upodobania do niestosownych zachowań. Prus nie tylko nie karci Stefka, ale przeciwstawia jego żywiołowość, pomysłowość i inteligencję ociężałości umysłowej „ojca, matki, ciotki, bony i dwu guwernerów”, ich niezdol-ności rozumienia świata, brakowi umiejętniezdol-ności reagowania na sytuacje domowe i rodzinne. Mały Stefek Solski patronuje więc długiemu szeregowi „niegrzecz-nych” bohaterów polskiej literatury dziecięcej.

Ambicje badawcze pozytywistów kierują ich uwagę przede wszystkim ku malo-waniu portretów pogłębionych, „prawdziwych”, stąd eksponowanie zabawy jako działalności typowej dla wieku dziecięcego. Te momenty, w których narrator, przedstawiając dziecięcego bohatera, powstrzymuje się od prezentacji go przy zabawie, mają charakter znaczeniotwórczy: jest to przemilczenie ważne dla cha-rakterystyki postaci, jej psychiki, przeżyć, sytuacji socjalnej, rodzinnej, środo-wiskowej. Przykład niosą Krasnoludki... Konopnickiej: „Marysia-gęsiarka nie ma zabawek i nie bierze udziału w zabawach wiejskich dzieci− pisze Ewa Ihna-towicz.− Jest to oczywiście wyraz jej sieroctwa, braku przynależności również społecznej. Ale zauważmy, że w Głodowej Wólce dzieci mało się bawią i to wcale nie dlatego, że przytłacza je praca. Pasąc gęsi godzinami siedzą przy ognisku rozmawiając, a chętnie wtedy słuchają opowieści Koszałka Opałka. Synowie Skrobka pasą konia lub po prostu siedzą na miedzy, rozmawiają, lecz nie ma mowy o zabawie”33.

W A...B...C... Orzeszkowej dzieci bawią się w domu nauczycielki dopiero wte-dy, gdy zaczynają się dobrze czuć w jej towarzystwie i pod jej opieką. Helunia

W A...B...C... Orzeszkowej dzieci bawią się w domu nauczycielki dopiero wte-dy, gdy zaczynają się dobrze czuć w jej towarzystwie i pod jej opieką. Helunia

Powiązane dokumenty