• Nie Znaleziono Wyników

Instytut Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk w Krakowie

Streszczenie

Celem artykułu jest próba wydobycia z wybranych pism filozoficznych tych treści, które odnoszą się do głosu i duszy. Przegląd ukazuje, że za powstaniem, brzmieniem i oddziaływaniem głosu kryje się coś więcej niż tylko mechaniczny przepływ powietrza, a intuicje dotyczące tego faktu sięgają starożytności. Poszukiwanie dawnych sposobów postrzegania głosu może poszerzyć współczesną perspektywę badawczą i pedagogiczną omawianej materii.

Słowa kluczowe: głos, dusza, filozofia, emisja głosu, Arystoteles.

Artykuł jest próbą przybliżenia wybranych poglądów filozoficznych dotyczących funkcjonowania głosu ludzkiego. Wielu myślicieli wskazuje na istotną, wręcz fundamentalną rolę duszy w tym procesie, zarówno w przy-padku mechanizmu wydobywania głosu, jak i jego późniejszego brzmienia.

Aby uzasadnić powyższe twierdzenie, przywołam tu poglądy tych, którzy dostrzegli rangę zagadnienia i poświęcili mu uwagę. Treści zawarte w pismach Arystotelesa i innych myślicieli uwrażliwionych na tę problematykę wpisują się we wciąż aktualne pytania o sposoby postrzegania głosu, jego rolę, rzą-dzące nim prawidła, mechanizm działania. Ukazanie filozoficznych podstaw, implikacji i konotacji tego fenomenu uzmysławia, z jak bogatą materią mają do czynienia pedagodzy głosu oraz adepci pracy nad jego rozwojem. Warto pamiętać, że „dla starożytnych kształcenie głosu stanowiło element paidei – modelu kształtowania człowieka i sfery publicznej” [Michalik 2010: 22].

Prezentowana tu wizja głosu jest głęboko humanistyczna. Ujmuje go w ścisłym związku z człowiekiem – jego autorem, właścicielem, sprawcą (trudność w dobraniu właściwego określenia również jest tu znacząca). Peda-gogiki głosu w rozumieniu, jakie reprezentuję, nie można utożsamiać ani z mechanicznym treningiem narządów artykulacyjnych, ani z użytkowym kształceniem zawodowym, ani ze specjalizacją w określonej technice wokalnej, lecz z odkrywaniem siebie – często w obu znaczeniach tego słowa – poprzez obserwację brzmienia swojego głosu. Głos jest tu postrzegany w perspektywie filozoficznej jako wielka kategoria ontologiczna, do której nawiązują najwięksi myśliciele, tacy jak Platon, Arystoteles, Kartezjusz, Rousseau, Heidegger czy Derrida [Michalik 2010]. Zagadnienie to – rozległe i głębokie – wciąż domaga się interpretacji.

Celem niniejszego artykułu jest odczytanie rozważań Arystotelesa na temat związków głosu i duszy ujętych w perspektywie pedagogicznej.

W tym kontekście analizie poddane zostaną etiologia głosu, mechanizm jego funkcjonowania, rodzaje brzmienia, katalog narządów anatomicznych, bez których naturalne wydawanie głosu nie byłoby możliwe. Dla szerszego kontekstu przywołane zostaną również współczesne poglądy na te zagad-nienia. Podstawę materiałową do rozważań będą stanowiły przekłady tekstów Arystotelesa (lub jemu przypisywanych, znajdujące się w wydaniu Dzieł wszystkich1), w których porusza on problematykę głosu, oraz grecki pierwowzór wraz z tłumaczeniami i komentarzami.

Pojęcie duszy u Starożytnych było w literaturze przedmiotu omawiane wielokrotnie, na konferencji zaś szczegółowo przedstawione w referatach zawartych w niniejszym tomie. W kontekście zagadnienia głosu można je ujmować trojako: jako duszę ludzką, duszę pozostałych istot żywych2 oraz duszę wszechświata3. Przedmiotem tutaj prezentowanych analiz jest pojęcie duszy ludzkiej.

Teorię powiązań duszy i muzyki, w tym głosu, rozwinęli pitagorejczycy.

Pitagoras

wyróżnił w swej filozofii trzy rodzaje muzyki, które […] można określić jako:

musica instrumentalis, czyli zwykłą, słyszalną muzykę uzyskiwaną przez grę na lirze lub flecie; musica humana – nieustającą, lecz niesłyszalną muzykę

1 Cytowanie zgodne z powszechnie obowiązującą numeracją Bekkera.

2 Według Arystotelesa wszystkie żywe stworzenia, także rośliny, posiadały duszę. Niesie to implikacje dotyczące po pierwsze obecności w nich życia, po drugie – być może – możliwości wydawania przez nie głosu vs. emitowania dźwięków o określonych częstotliwościach.

3 Por. hasła: „dusza” i „dusza świata” w Powszechnej encyklopedii filozofii [Maryniarczyk 2000–2009].

wytwarzaną przez każdy ludzki organizm, a wyrażającą się przede wszystkim w harmonijnym (lub nieharmonijnym) współbrzmieniu między ciałem a duszą;

oraz musica mundana – muzykę samego kosmosu, która wkrótce miała zasłynąć jako muzyka sfer [James 1996: 37].

Pitagorejczycy sądzili, że między trzema wymienionymi rodzajami muzyki istnieje „zasadnicza tożsamość: fletnista, i kosmos mogli grać tę samą nutę”

[James 1996: 37] – prawom rządzącym muzyką podlegał cały Wszechświat.

„Ponieważ musica instrumentalis i musica humana posiadały tę samą istotę i stanowiły przejaw tej samej prawdy, przeto uderzając w struny liry można było wzbudzić analogiczne […] wibracje w instrumencie, jakim jest organizm ludzki” [James 1996: 37]. Sam Pitagoras stosował muzykę jako lekarstwo na różne choroby. Porfiriusz podaje, że „cierpienia duszy i ciała uśmierzał rytmami, pieśniami i inkantacjami, […] znał i pieśni leczące choroby ciała;

śpiewając je leczył cierpiących” [Porfiriusz 1993: 14, 15]. Pitagoras

wprowadził muzykę jako podstawę wykształcenia, a w pewnych melodiach i rytmach uzdrawiających ludzkie charaktery i cierpienia, jak też przywraca-jących pierwotną harmonię władz duszy, odkrył zaporę i terapię dla chorób duszy i ciała. […] swoim uczniom zalecał tak zwane przygotowanie muzyczne i ćwiczenia […], dzięki którym łatwo opanowywali i obracali w przeciwne rodzące się w nich namiętności duszy [Jamblich 1993: 48–49]. Udając się bowiem na spoczynek, oczyszczali umysły z niepokoju i zgiełku dnia pieśniami i wybranymi melodiami, dzięki czemu uzyskiwali spoczynek spokojny, któremu towarzyszyły sny nieliczne i dobre; wstając zaś, zmieniwszy rytmy, uwalniali się od ociężałości i zawrotów głowy. Faktem jest również i to, że, jak mówią, uśmierzali namiętności i choroby bez wymawiania słów pieśni, a jedynie przez czarodziejskie zamawiania i zaklęcia [Jamblich 1993: 67]. [Pitagorejczycy] nie-które z chorób leczyli inkantacjami [Jamblich 1993: 112]. Sam zaś ów mąż […]

[Pitagoras] skłaniał uszy i umysł ku wzniosłej harmonii kosmosu; sam jeden bowiem słyszał tylko i pojmował, jak oświadczał, powszechną harmonię sfer i poruszanych przez nie gwiazd, jak i ich współbrzmienie, tworzące pieśń moc-niejszą i czystszą, niż [wszelkie pieśni] śmiertelników […] [Jamblich 1993: 49].

W tym kontekście należy wspomnieć o popularnym współcześnie nurcie kontynuacji poszukiwań tego rodzaju, objawiającym się próbami odkrywania wibracji Wszechświata, dostrajaniem do nich własnej duszy czy tworzeniem gabinetów medycyny wibracyjnej. Osoby trudniące się leczeniem kamerto-nami, gongami mają nierzadko tytuły naukowe, pracują i publikują prace z tej dziedziny na wyższych uczelniach. Należy przyznać, że wyzwanie jest poważne: skoro za pomocą odpowiednio dobranej częstotliwości można zburzyć biblijne mury Jerycha, to być może, dzięki precyzyjnemu zastoso-waniu innej, udałoby się rozbić komórki rakowe. Brak solidnych podstaw

naukowych i charakterystyczne dla New Age (do którego autorzy publikacji odwołują się niekiedy wprost [Dewhurst-Maddock 2001]) szukanie powiązań między wszelkimi elementami rzeczywistości uniemożliwia na razie wejście tej wiedzy na salony nauki. Fakty te świadczą jednak o systematycznym powracaniu motywu korespondencji między mikro- a makrokosmosem4, o stałym dążeniu człowieka do zrozumienia prawideł rządzących Wszech-światem i odkrycia porządku wszechrzeczy.

Dusza według Uniwersalnego słownika języka polskiego (by nie wikłać się w określony pogląd na jej charakter, a jednocześnie zdefiniować temat rozważań) to „całokształt dyspozycji duchowych, psychicznych, uczuciowych i intelektualnych człowieka składających się na jego osobowość; psychika, świadomość” [Dubisz 2002]. Niezależnie od tego, czy duszę postrzegano jako odrębną od ciała, jego część lub formę, jako element materialny czy duchowy, jej obecność wiązała się z pierwiastkiem życia. „Starożytne pojęcie duszy […] stanowi podstawę dla dzisiejszego rozumienia duszy, identyfikowanej ze świadomością lub nieświadomością, z charakterem, jaźnią lub osobowością człowieka” [Kobierzecki 2001: 11].

Jeżeli chodzi o drugie z tytułowych pojęć, wyodrębnienie głosu samego w sobie sprawia kłopot, gdyż jest on podstawowym składnikiem, substra-tem komunikacji werbalnej. Jego brak uniemożliwia śpiewanie, wołanie, mówienie, jęczenie, trudno go jednak z tych czynności wyabstrahować, analizowanie zaś całej aktywności komunikacyjnej, w której jest obecny, nie jest możliwe. Określenie przedmiotu dociekań łączy się tu z próbą rozróżnienia zjawisk dźwięku i głosu, którego to rozdzielenia można dokonać zarówno w rzeczywistości pozajęzykowej, jak i w języku. Według Uniwersalnego słownika języka polskiego głos to „dźwięk wydawany przez istoty żyjące; mowa, śpiew; także: każdy bodziec zewnętrzny oddziałujący na zmysł słuchu; brzmienie”, dźwięk zaś to „wszelkie wrażenie słuchowe będące reakcją na bodziec zewnętrzny, brzmienie czegokolwiek, np. głos, szmer, hałas, zgrzyt, stuk”. Również w grece znaczenia jednostek głos i dźwięk nakładają się na siebie5.

Odnosząc się do tytułowych kategorii, w rozdziale Dźwięk i słuch traktatu O duszy Arystoteles pisze: „Co się tyczy głosu, to jest on swojego rodzaju dźwiękiem jestestwa żywego; bo oczywiście żadna z istot nieżywych nie wydaje głosu. Tylko w przenośni mówimy o wydawaniu głosu przez

4 Autorka artykułu jako racjonalistka i osoba niezmuszona jeszcze przez los do korzystania z usług medycyny niekonwencjonalnej dystansuje się od jej osiągnięć jako niepotwierdzonych naukowo.

5 Rozważania poświęcone temu zagadnieniu znajdą się w osobnym opracowaniu.

mioty takie, jak flet, lira i inne nieżywe przedmioty, które posiadają skalę dźwięków, melodię i «mowę» własną” [Arystoteles 1992: 420b].

Pisze dalej Arystoteles: „głos jest wprawdzie dźwiękiem wydawanym przez zwierzę, lecz nie jakąkolwiek częścią [ciała]6. Ponieważ każdy dźwięk wtedy powstaje, gdy coś uderza o coś w czymś, mianowicie w powietrzu, dlatego jest całkiem zrozumiałe, że wydają głos jedynie te jestestwa, które wciągają w siebie powietrze” [Arystoteles 1992: 420b].

Jak podkreśla redaktor edycji, Paweł Siwek, „«głosu» (φωνή) nie należy mylić tutaj ze «słowem»” (λόγος), które stanowi element mowy” [Arystoteles 1992: 97, przyp. 170]. Mamy tu do czynienia z nieistotnym na pierwszy rzut oka, a fundamentalnym, jeżeli chodzi o istotę i definicję głosu elementem, jakim jest życie. Głos byłby zatem dźwiękiem (wraz ze wszystkimi cechu-jącymi go parametrami fizycznymi) wzbogaconym o pierwiastek życia, mogącym istnieć dzięki życiu oraz implikującym obecność życia. W ten sposób powstaje triada: dusza – życie – głos.

Spostrzeżenie to z jednej strony może wydawać się oczywiste, z drugiej jest brzemienne w skutki. Współcześnie bowiem często mamy do czynie-nia z odhumanizowaną wizją głosu. Pojawia się ona w publikacjach nie tylko specjalistycznych, ale także popularnych. Powszechnie podkreśla się np. podobieństwo tworzenia głosu do działania instrumentu muzycznego i wskazuje na konieczność istnienia trzech elementów składowych: wibratora, czyli krtani ze strunami głosowymi, generatora, czyli układu oddechowego oraz amplifikatora, czyli wzmacniacza w postaci rezonatorów. Obserwacja współczesnego postrzegania i definiowania głosu wskazuje na brak obecności psyche. Wszystko to jest istotne w kontekście badań nad teoriami dotyczącymi powstawania głosu oraz pytań o to, od czego zależy jego brzmienie. Czy głos (?) uzyskany z krtani człowieka umarłego, wydany sztucznie, tak jak w eksperymencie, który przeprowadzono w celu podważenia wspomnianej niżej teorii Hussona, można nazwać głosem. Wydaje się że nie – ze względu na brak życia i świadomości. Przypomnę, że w definicji emisji głosu znajduje się składnik świadomego kierowania. Sam Arystoteles zaś postrzega głos jako nośnik znaczenia i przekaźnik świadomości.

Sposób, w jaki tworzy się głos, do dziś jest tajemnicą. Współcześnie przywołuje się trzy teorie dotyczące jego powstawania [referuję za: Tara-siewicz 2003: 64–66], z czego pierwsza z nich (tzw. teoria mioelastyczna)

6 Jednym z uzupełnień wielu definicji słownikowych mogłoby być zatem dodanie informacji o roli toru głosowego czy aparatu mowy. Np. klaskanie – jest głównie domeną działalności ludzkiej (nie wszystkich istot żywych) i mimo że jest dźwiękiem „wydawanym przez istoty żyjące”, nie jest głosem.

obowiązywała do połowy ubiegłego wieku. Głosiła ona, że powietrze, prze-chodząc przez struny głosowe, pociera je i w ten sposób wprawia w drgania.

Najistotniejszą rolę grały tu mięśnie krtaniowe i oddechowe. W latach 50.

XX w. Raoul Husson zauważył, że drgania strun nie zależą od wydychanego powietrza, lecz od pracy kory mózgowej. Husson stwierdził, że krtań ludzka i zwierzęca mają podobną budowę, tym zaś, co sprawia, że ludzie wykształcili mowę jest mózg. Teoria ta, zwana kloniczną lub neurochronaksyjną, również należy już do przeszłości. Trzecia, obowiązująca współcześnie teoria – aero-dynamiczna godzi dwie wymienione powyżej. Jak pisze foniatra, prof. Maria Zalesska-Kręcicka: „wibracje strun głosowych są zjawiskiem pasywnym, ale akustyczna jakość dźwięku jest z pewnością kontrolowana w sposób aktywny.

[…] Mimo bardzo intensywnych badań do dnia dzisiejszego nie są do końca wyjaśnione mechanizmy regulacyjne struktur biorących udział w tworzeniu głosu” [Zalesska-Kręcicka 1996: 116].

Widzimy więc po pierwsze, że funkcjonowanie głosu wciąż jest zagadką, po drugie zaś, że mechanicystyczne teorie dotyczące jego powstawania nie odpowiadają na wiele pytań i nie wyjaśniają wielu zjawisk, z którymi powszechnie można się spotkać chociażby na wspomnianych zajęciach z emisji głosu. Co ciekawe, znakomita większość zaburzeń głosu ma cha-rakter czynnościowy, niewynikający z patologii w budowie anatomicznej, w przeciwieństwie do schorzeń organicznych, których źródłem jest konkretna anomalia morfologiczna. Zdarza się, że scjentyzm oraz brak dostatecznego czasu na rozmowę nie pozwalają na całościowy ogląd pacjenta, w tym m.in.

jego sytuacji psychicznej, stosunku do wykonywanego zawodu, sposobu poruszania się, charakteru i wielu, wielu innych. „Dlatego to właśnie zaję-cia z emisji głosu pozwalają niekiedy lepiej rozwinąć możliwości głosu niż klasyczna rehabilitacja foniatryczna” [Zalesska-Kręcicka 1996: 116].

Jednym z niezbędnych, zajmujących poczesne miejsce w kształceniu głosu czynników, jest oddech. Arystoteles poświęca mu wiele uwagi, część z nich zawiera w rozprawie zatytułowanej O życiu i śmierci. Istotne jest tu z jednej strony powiązanie oddychania z tą częścią duszy, która odpowiada za wydawanie głosu, „duszą bezwiedną” [Wilejczyk 2008: 186], z drugiej zaś z mechanizmem wydobywania głosu. Filozof pisze:

W samej rzeczy do dwóch funkcyj posługuje się natura powietrzem wdychanym, tak samo jak i językiem (posługuje się nim zarówno do smakowania, jak do mówienia – pierwsze jest koniecznością, dlatego większość zwierząt je posiada;

mowa artykułowana zaś ma na celu wyższe zadowolenie). Podobnie i oddech jest [dla jestestwa] nieodzownym środkiem zachowania wewnętrznego stopnia ciepłoty […], ale też i do wydawania głosu i zapewnienia w ten sposób jestestwu wyższego szczęścia [Arystoteles 1992: 420b].

Jak zauważa E. T. Gendlin, mamy tu do czynienia z pewną paralelą:

oddech, podobnie jak język, służy z jednej strony podstawowym celom życio-wym, z drugiej strony – przyjemności: język – mowie, oddech – wydawaniu głosu [Gendlin 2012: 13].

Według Arystotelesa

Organem oddychania jest krtań. A znów organem, któremu ona służy za środek do celu, są płuca. […] Ale i najbliższa okolica serca odczuwa potrzebę oddychania. Dla tej to przyczyny trzeba, aby powietrze wchodziło do wnętrza zwierzęcia w chwili, gdy oddycha. Konsekwentnie, głos jest uderzeniem powie-trza wciągniętego o tak zwaną tchawicę, dokonanym przez duszę obecną w tych częściach; bowiem, jak zaznaczyliśmy, nie każdy dźwięk wydany przez zwierzę jest głosem – przecież dźwięk można wydawać nawet językiem, jak to czynią ludzie kaszlący [Arystoteles 1992: 420b].

Tak więc: „Wszyscy wprawdzie wdychamy to samo powietrze, wysy-łamy natomiast różne tchnienia i dźwięki w zależności od zróżnicowania danych narządów, za których pośrednictwem prąd powietrza przedostaje się u poszczególnych ludzi na zewnątrz” [Arystoteles 1993: 800a].

Wyróżnione przez Arystotelesa elementy anatomiczne związane z wyda-waniem głosu to płuca, tchawica, krtań, jama ustna, usta, przepona. O roli tych samych narządów mówimy w emisji głosu także i dziś. Filozof daje kilka spostrzeżeń ściśle emisyjnych, zwraca uwagę np. na załamywanie głosu, które może być spowodowane osłabieniem klatki piersiowej, „gdy ludzie nie są już władni wydać z tchem powietrza” tak jak „się zdarza, iż nogi i barki osłabną”

[Arystoteles 1993: 804b]. „Gdy zaś oddech jest całkowicie suchy, wówczas głos bywa szorstki i łamiący się. Wilgoć bowiem, byle była lekka, spaja powie-trze i nadaje głosowi pewną czystość” [Arystoteles 1993: 801a]. „Albowiem [ludzie, którzy mają płuca lepkie] wydają wprawdzie głos, lecz nie są w stanie wymawiać wyraźnie głoski dlatego, że wydech powietrza jest pozbawiony natężenia, i tylko wydają głos, jak gdyby wydech był wyrzucany przemocą ze samej krtani” [Arystoteles 1993: 804b]. Co więcej, „zepsucie głosu nie na czym innym polega jak na uszkodzeniu miejsca, przez które wydech wychodzi […]”

[Arystoteles 1993: 901b]. Kwestie te zostaną szczegółowo omówione w innym artykule poświęconym konkretnie temu zagadnieniu.

Kontynuując wątek anatomiczny, trzeba wspomnieć o roli przepony – mięśnia, który oddziela klatkę piersiową od jamy brzusznej. Jego rola w emisji głosu jest podkreślana, choć niekiedy przeceniana. Ciekawe, że to właśnie przepona (dokładny obszar jest przez badaczy dyskutowany [Kobierzecki 2001: 21]) jako siedlisko duszy występuje już w pismach Homera. U autora Iliady „serce i przepona oznaczają nie tylko narządy fizyczne, ale są także dwiema odmianami cielesnej duszy człowieka. Serce pobudza czynności

emocjonalne, przepona przyjmuje przeważnie czynności intelektualne”

[Kobierzecki 2001: 23] (z rzadka emocjonalne). „Dusza-przepona jest zwią-zana bardziej z wrażeniami wzroku, słuchu i mowy. Jest siedzibą tego, co zostało uchwycone za pomocą tych organów duszy […], jest organem spostrzegania dobra, szlachetności” [Kobierzecki 2001: 90]. Przepona jako dusza cielesna stanowi rodzaj pojemnika dla dusz niecielesnych. Co istotne, ruchy przepony nie podlegają bezpośredniej kontroli człowieka. U Homera aktywnym narządem życia duchowego jest serce, przepona zaś nie jest ukazywana jako czynne źródło życia psychicznego. U Platona przepona stanowi granicę między drugim rodzajem duszy, która jest m.in. źródłem odwagi czy gniewu oraz znajduje się blisko płuc i serca a trzecim, który znajduje się w piersi poniżej przepony, w pobliżu wątroby. Stoicy np. dzielili duszę na osiem części, z których jedna była odpowiedzialna za kierowanie fonacją [Reale 2012: 391]. Należy tu pamiętać, że mimo tych samych nazw określających u poszczególnych filozofów rodzaje lub części duszy nie można ich ze sobą utożsamiać.

Istotny wniosek, jaki płynie z dostrzeżenia przepony i potraktowania jej jako siedliska duszy u Starożytnych jest taki, że i współcześnie przepona wyznacza obszary powiązane m.in. z konkretnym rodzajem głosu. Judy Apps na podstawie własnej praktyki wyróżnia np. głos pochodzący z „głowy, z piersi, z serca i z trzewi”. „Wysokie tony wywołane wibracją rezonatorów w czaszce składają się na dźwięki pełne entuzjazmu i zaangażowania.

Rezonans w klatce piersiowej wzbogaca głos o brzmienie dojrzałe, poważne i budzące zaufanie. Niższe tony rezonujące w sercu komunikują pasję i uczucia.

I wreszcie – rezonans w najniższych partiach tułowia wyraża szczerość oraz autentyzm” [Apps 2011: 71–72].

Nie sposób nie wspomnieć tu o powiązaniach jakości głosu z tem-peramentem, osobowością, budową ciała i charakterem, które dostrzegał Arystoteles. W Fizjognomice mają źródło późniejsze próby typizacji głosów.

„Dlaczego – pyta Arystoteles – wszyscy, którzy są gorący z usposobienia, mają głos potężny? […] Gorący oddech przyciąga ku sobie powietrze [znów mamy do czynienia z niezbywalną rolą oddychania], i to głębszy przyciąga więcej [Arystoteles 1993: 899a]. Głos „niski i silny świadczy o odwadze, wysoki zaś i osłabiony o lękliwości” [Arystoteles 1993: 806b], „wysoki głos świadczy o usposobieniu popędliwym. Gniewny bowiem i popędliwy ma zwyczaj podnosić głos i mówi krzykliwie, ten natomiast, kto jest nastrojony pogodnie, osłabia brzmienie i mówi niskim głosem” [Arystoteles 1993: 807a]. „[…] głos niski zdaje się być cechą natury szlachetniejszej, a w śpiewie ton niski jest lepszy od wysokiego, niski ton bowiem jest formą wyższości, a wyższość jest rodzajem wyższej dobroci” [Arystoteles 1993: 787a–786b].

„Dusza – tchnienie życia, oddech, duch (psyche), identyfikowana jest z rozumem, uczuciami, wrażeniami, wolą, charakterem, jaźnią, osobowością itp.” [Kobierzecki 2001: 17]. Już w starożytności, w jednym z opisów diagnostyki chorego autorstwa Areteusza z Kapadocji czytamy o pacjencie cierpiącym na gruźlicę: „Głos jest ochrypły, kark nieco ukośnie w stronę pochylony, wysmukły, nie może być z łatwością w jedną i drugą stronę obracany, lecz jest sztywno naprężony itd.” [Brzeziński i in. 2004: 94]. W psychiatrii zwraca się uwagę na powiązanie intonacji, której przebieg może być jednym z elementów np. w diagnostyce choroby duszy – depresji. Duszę i chorobę duszy słychać zatem w głosie. Dla kontekstu: w najstarszym trakcie o zasadach wykonywania chorału gregoriańskiego Hieronim z Moraw odpowiada na pytanie o to, kto nie może śpiewać – są to melancholicy [Matusiak 2015]. Sam Arystoteles zaś pyta: „Dlaczego ci, którzy się zacinają, bywają melancholikami? Czy dlatego, że być melancholikiem polega na tym, że się łatwo ulega wyobraźni, zaś ci, którzy się zacinają w mowie, są właśnie tacy? Albowiem pęd do mówienia wyprzedza u nich możność, wobec tego, że umysł prędzej nadąża za tym, co się mu ukazuje” [Arystoteles 1993: 903b].

Jak zauważa Arystoteles, „nie jest tak, iż o zróżnicowaniu głosów stanowią jedynie różnice w budowie narządów [układu oddechowego], lecz również wszelkie [ich] stany chwilowe” [Arystoteles 1993: 801a]. Jak pisze Stagiryta:

„Wydaje mi się, że dusza i ciało w doznaniach swoich zależą wzajemnie od

„Wydaje mi się, że dusza i ciało w doznaniach swoich zależą wzajemnie od