• Nie Znaleziono Wyników

93

Deleuze i Guattari pokazują, jak pożądanie i rozproszone odczucia ludzi w procesach społecznych przepływów domagają się “maszyn” i jak je wytwarzają.

Jako drugie możemy wskazać pojmowanie „maszyn społecznych” nawiązujące do pojęcia „urządzenia” (dispositif) w ujęciu Michela Foucaulta rozwiniętym przez Giorgia Agambena42. „Urządzenie” w ich rozumieniu to splot lub sieć dyskursów, instytucji, architektury, regu-laminów, praw, przepisów administracyjnych, wypowiedzi naukowych, twierdzeń filozoficznych, moralnych, filantropijnych; krótko mówiąc: tego, co powiedziane, jak i tego, co niepowiedziane w życiu społecznym. Sieć ta uruchamiana jest m.in. dla zapanowania nad trudnymi do ujarz-mienia aspektami tegoż życia.

Ostatni akcent kładziemy na pragmatyczne zastosowanie pojęcia „maszyny społecznej” w przestrzeniach wirtualnych. John Canny i Eric Paulos36 oraz Andy Clark pokazują techniczne rozwiązania – maszyny – łączące ludzi i minimalizujące przeciążenia mózgu w obliczu złożo-nych problemów, a tym samym pomagające ich socjalizować. Myślimy wreszcie o „maszynach społecznych” jako nowym narzędziu socjologii („maszyny społeczne” są konstruktami socjologów – całkowicie lub częściowo zwirtualizowanymi aplikacjami badawczymi socjologii, funk-cjonującymi analogicznie do maszyn fizycznych)37.

Przyjmowane przez nas rozumienie „maszyn społecznych”38 wychodzi – podobnie jak wszystkie wyżej wymienione – od definicji maszyn fizycz-nych, poszerzając ją jednak tak, by były w stanie opisywać zjawiska z wielu poziomów rzeczywistości (od fizycznej, przez biologiczną do społecznej – włącznie z oczekiwanym poziomem metakrytycznej

36 J. Canny, E. Paulos, Tele-embodiment and shattered presence: reconstructing the body for online

interaction, w: The Robot in the Garden: Telerobotics and Telepistemology in the Age of the Internet,

red. K. Goldberg, mit Press, 2000, s. 468–477.

37 Por. np. Ł. Afeltowicz, K. Pietrowicz, Social Machines. Social Engineering from a New Perspective, „Kultura i Edukacja”, nr. 5, 2009, s. 7–24.

38 Nawiązujemy tu do podejmowanego w Międzywydziałowej „Pracowni Pytań Granicznych” uam projektu badawczego dotyczącego zintegrowanej teorii maszyn społecznych. Założenia naszej pracy przedstawiliśmy nieco szerzej w artykule poświęconym możliwościom wypracowania zintegrowanej teorii maszyn społecznych (por. B.A. Polak, T. Polak, O potrzebie i możliwościach wypracowania

zintegrowanej teorii maszyn społecznych, w: Edukacja. Uniwersytet. Oświata dorosłych. Studia z pedagogiki ofiarowane Profesorowi Kazimierzowi Przyszczypkowskiemu, red. W. Ambrozik,

Wydawnictwo Naukowe uam, 2014, s. 133–156.

42 Por. M. Foucault,

Le jeu de Michel Foucault (rozmowa

z redakcją pisma „Ornicar”), w: tenże,

Dits et écrits, red. D.

Defert, F. Ewald, t. 3, Gallimard, 1994, s. 299–300 oraz tenże, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Aletheia, 1993; G. Agamben, Czym jest urządzenie?, w: Agamben. Przewodnik Krytyki Politycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2010, s. 82–100; tenże, Homo sacer, Prószyński i S-ka, 2008; tenże,

Stan wyjątkowy,

Kor-poracja ha!art 2009; tenże, The Open. Man

and Animal, Stanford

University Press, 2002 (tłum. Polskie: Otwarte [fragmenty], „Krytyka Polityczna” nr 15, lato 2008); tenże, Wspólnota, która nadchodzi, Sic!, 2008; A. Kapusta,

Szaleń-stwo i władza. Myśl krytyczna Michela Fo-ucaulta, Uniwersytet

Marii Curie-Skłodow-skiej, 1999.

94

świadomości społecznej). Ujęcie takie pozwala najpierw uzyskać synte-tyczny wgląd w istotne cechy zjawiska. Maszyną jest według tej posze-rzonej definicji struktura, która ma dostęp do pewnego zasobu energii i używa jej, by po pierwsze potwierdzać, wypełniać (treścią) i usprawie-dliwiać siebie samą (swój własny projekt. Po drugie zaś ma zapewniać sobie sukces wśród innych maszyn (przy czym sukcesem dla maszyny jest potwierdzanie jej własnego projektu przez przejmowanie zasobów/ energii, do których wraz z nią pretendują inne maszyny). W przenie-sieniu na rzeczywistość społeczną ujęcie takie pozwala definiować maszynę społeczną jako strukturę hierarchicznie grupującą ludzi i przej-mującą ich życiową energię, by urzeczywistniać projekt, którego sednem jest zazwyczaj przejęcie jak największej części przestrzeni publicznej/ społecznej i uczynienie jej zarówno przestrzenią zaspokojenia własnych pragnień i pożądań, jak i towarem. Klasyczną maszyną społeczną w tym rozumieniu jest partia polityczna, kościół, przedsiębiorstwo (czysto ekonomiczne, ale także kulturowe, medialne itp.). Maszyna nie ma innych pragnień i pożądań niż uświadamiane lub nie pragnienia i pożą-dania jej uczestników oraz użytkowników. Dlatego towarem, którego dostarcza, jest aktualne i potencjalne zaspokojenie owych pożądań i pragnień. Co szczególnie ważne, także tych nieuświadamianych. Istotne są tu, jak widać, trzy elementy: projekt, przejmowanie energii, potwierdzenie oraz sukces/zaspokojenie. Pojęcia projektu używamy w podstawowym sensie tego słowa, a więc jako czegoś na-rzuco-nego lub pod-rzucona-rzuco-nego (łac. pro-iectum). Inaczej mówiąc, przyj-mujemy intuicyjnie, że pewien układ skutków jest wynikiem projek-towania, ale nikt nie zna projektu, o który chodzi, dopóki nie ujawni się on w takim, a nie innym układzie skutków. W takiej postaci pojęcie to przekracza najwyraźniej projekty potrzebne do urucha-miania struktur mechanicznych, termodynamicznych lub cyberne-tycznych – jak wspomniane wyżej maszyny Canny’ego i Paulosa, ale już nie projekty struktur medialnych czy informatycznych (programów i maszyn wirtualnych). Jest tak dlatego, że te ostatnie same mają przynajmniej po części charakter maszyn społecznych. Kto staje wobec tego rodzaju projektu, może w nim dostrzec odbicie nastawień własnej egzystencji, swoich wyrażonych już albo jeszcze niewyrażonych nadziei, zamiarów i planów, a zarazem jej osadzenie

95

i ukontekstowienie w realiach społecznych. Pod pojęciem tym funk-cjonuje jednak nie tylko realność społecznego środowiska, ale ukryta lub jawna przemoc struktur/systemów, w których ludzie żyją, wraz z elementami zgody lub niezgody na takie właśnie struktury. Rozpatrujemy tu projekt jako jeden z elementów maszyny/maszyny społecznej. Jednakże „element” to w tym kontekście raczej „żywioł” (rozumiany jako aktywizujące środowisko: „jest w swoim żywiole”) niż „część składowa”. Ze względu na wspomniane wyżej właściwości już sam projekt może mieć cechy maszyny społecznej. Pojawia się tu zatem drugi lub raczej niższy, bardziej podstawowy stopień zorganizowania owych maszyn – rzecz wiąże się z pytaniem o źródło projektów, czyli ujawniających się projekcji egzystencji. Nie ma projektów, które przy-chodzą z pustej przestrzeni poza egzystencją/egzystencjami, których dotyczą. Te, które się ujawniają w przestrzeni osobistej i społecznej, jak np. partie polityczne, mają więc źródło w czymś już w tej przestrzeni obecnym, choć obecnym zazwyczaj w sposób ukryty, niejasny i niesca-lony. Pojawianie się projektów, które czerpią z takich nieuchwyconych lub nie dość wyraźnie uchwyconych elementów indywidualnych lub społecznych oczekiwań jest pierwszym etapem tworzenia się maszyn społecznych i z tego tytułu zasługuje na wzmożoną uwagę.

Mimo narzucającej się sugestii (wynika-jącej z samego pojęcia projektu, a także z odruchowego założenia celowości i ekonomii działania maszyn społecz-nych) ponad projektami/maszynami nie istnieje żadna domniemana podmio-towość – żadna projektująca władza ludzka ani boska. Nie istnieje podmiot odpowiedzialny za powstanie projektu jako procesu lub też stanu zamierzonego – a więc rzeczywistość teleologiczna projektu-jąca maszyny społeczne, różna od rzeczywistości projektowanej. Tym bardziej nie należy przyjmować, że za maszynami społecznymi stoi jaka-kolwiek podmiotowość spiskowa. Jest jednak pewien powód istnienia maszyny społecznej w takim właśnie kształcie. Jest nim pożądane dla

Pod pojęciem tym funkcjonuje jednak