• Nie Znaleziono Wyników

DO KAPITALIZMU – 13 LAT PÓŹNIEJ * 1

3. Mitologia transformacji

3.1. Mit wyjściowy: kompetencje elit politycznych

Mit wyjściowy sprawił, że elity polityczne (główni kreatorzy capitalism by design) nie uwzględnili w swoich zamysłach budowy nowego porządku psycho-społecznych uwarunkowań procesu transformacji. Traktując ten proces w kate-goriach przekształceń struktur państwa (systemu politycznego) i gospodarki (sy-stemu ekonomicznego). Jednak w rzeczywistości społecznej powiązania między strukturą władzy (systemem politycznym), strukturą gospodarki (systemem eko-nomicznym) i strukturą społeczną (systemem społecznym) są wielowymiarowe i wzajemnie uwarunkowane. Kreowanie nowego porządku wymagało zburzenia tej wielowymiarowej i skomplikowanej sieci powiązań oraz wytworzenia nowego układu powiązań między systemami. Zamiast tego dokonano radykalnych zmian

w dwu systemach: politycznym i gospodarczym. Niezależnie od tego, na ile przy-jęte sposoby kreowania gospodarki rynkowej można po 13 latach oceniać jako efektywne czy skuteczne, w osiąganiu tego celu; można jednak przyjąć, że wizja gospodarki rynkowej w Polsce była w ogólnych zarysach wyraźnie artykułowa-na oraz w zartykułowa-nacznej części (w zależności od punktu widzenia) również zrealizowa-na. Głównymi elementami tej wizji był „rynkowy mechanizm alokacji zasobów” oraz prywatna własność środków produkcji. Jeszcze bardziej wyrazisty charakter miała wizja systemu politycznego, tj. demokratycznego państwa prawa. Wizja ta w warstwie ideologicznej była jasno sformułowana, a w sferze rozwiązań formal-noprawnych zrealizowana.

Z kolei wizja nowego porządku społecznego (struktury społecznej) praktycz-nie się praktycz-nie pojawiła, chociaż wiele mówiono (w różnych kontekstach) o potrzebie powstania lub rodzącej się (emerging) klasy średniej (najczęściej dość opatrznie utożsamianej z warstwą drobnych i średnich przedsiębiorców). Poza tym prze-miany struktury społecznej pozostawiono „niewidzialnej ręce rynku”. Przyjęte rozwiązania systemu podatkowego, który mógłby służyć kształtowaniu struktury społecznej w wymiarze dochodów, z jednej strony ograniczyły się do wąsko ro-zumianego fi skalizmu. Z drugiej zaś strony (poprzez określony system ulg) służy-ły kumulacji dochodów raczej wśród przedstawicieli klasy wyższej niż średniej.

Ponadto, poza ogólnikowymi hasłami o szansach na sukces w gospodarce rynkowej i indywidualnej przedsiębiorczości jako czynniku kreowania dobroby-tu jednostki i państwa, zabrakło w całym tym procesie wizji nowego porządku społecznego, która to wizja byłaby zdolna włączyć znaczną część społeczeństwa w proces przemian (B u c h n e r-J e z i o r s k a, 1993).

Taka ogólnikowość haseł dotyczących nowego porządku społecznego (przy jednoczesnej silnej orientacji elit politycznych na proces przekształceń własnoś-ciowych: prywatyzacja) sprawiła, że zarówno rekonstrukcja (czy restruktury-zacja) gospodarki, jak i społeczeństwa poddane zostały żywiołowym procesom zgodnie z ideologią „niewidzialnej ręki rynku”.

3.2. Mit niewidzialnej ręki rynku: rynek jako czynnik restrukturyzacji gospodarki

Tak więc „mit wyjściowy” oparty na wierze, że kreatorzy capitalism by de-sign mają odpowiednią wiedzę i kompetencje, dość szybko (właśnie z braku wie-dzy, a zwłaszcza z braku strategii rozwoju społeczno-ekonomicznego), spowo-dował, że ukształtował się mit niewidzialnej ręki rynku jako czynnika przemian strukturalnych w gospodarce1.

1 W momencie powstania pierwszego niekomunistycznego rządu „opozycja z niejakim zdzi-wieniem oraz oporami przejęła władzę”, a pierwszy niekomunistyczny minister przemysłu stwier-dził, że „najlepszą polityką przemysłową jest jej brak”.

Proponowana przez kreatorów nowego porządku społeczno-ekonomicznego w Polsce doktryna liberalna ze względu na gwarantowanie wszystkim członkom „równych szans na sukces” w gospodarce wolnorynkowej (w której każdy jest „kowalem swojego losu”, ze względu na swoje racjonalne wybory i przedsiębior-cze działania) okazała się w większym stopniu mitem niż przyczyniła się do struk-turalnych zmian gospodarki i społeczeństwa.

Tabela 1

Zatrudnienie według sektorów w latach 1990–2001 (w %)

Sekto gospodarki 1990 2001

Sektor I (rolnictwo) 29,4 20,8

Sektor II (przemysł) 33,3 28,2

Sektor III (usługi) 37,3 51,1

Ź r ó d ł o: „Rocznik Statystyczny GUS” 1991, 2002, (Warszawa).

Brak strategii rozwoju społeczno-ekonomicznego sprawił, że po 13 latach transformacji:

1) struktura sektorowa gospodarki nie uległa istotnym zmianom (tab. 1): – co prawda liczba zatrudnionych w usługach (sektor III) wzrosła o 1 mln osób, niemniej jednak zatrudnienie w gospodarce spadło o prawie 2,5 mln, w tym o 2,3 mln w sektorze II,

– w sektorze III największy przyrost zatrudnienia (60%) dotyczył zatrudnio-nych w handlu i naprawach w sektorze małych i średnich fi rm,

– nastąpiły także niekorzystne zmiany w strukturze eksportu: udział towarów high-tech z 5,0% w latach osiemdziesiątych obniżył się do 2,6%, w roku 1997 (dla porównania w eksporcie węgierskim stanowiły one 10,14% w końcu lat dziewięć-dziesiątych) (W y s o k i ń s k a, 2001);

2) zmiany w strukturze społecznej okazały się bardzo niekorzystne z punktu widzenia dalszego nie tylko długookresowego rozwoju, ale również wzrostu go-spodarczego (o czym dowodnie świadczy spadek przyrostów PKB; w roku 2001 wyniósł on tylko 1%, w porównaniu z 7,8%, w roku 1997):

– nastąpiła silna polaryzacja społeczeństwa w wymiarze dochodów (co ozna-cza brak klasy średniej),

– pojawiła się bardzo nieliczna grupa, licząca ok. 300 tys. osób (tzw. kla-sy wyższej), oraz bardzo liczna (w zależności od szacunków licząca od 1,5 do 3,0 mln) underclass (G r o t o w s k a-L e d e r, 2002).

Takie zmiany struktury gospodarki i społeczeństwa były pochodną dwu mi-tów: mitu niewidzialnej ręki rynku i mitu prywatyzacji.

3.3. Mit prywatyzacji: metoda czy ideologia

Prywatyzacja w krajach Europy Środkowo-Wschodniej po upadku realne-go socjalizmu uznana została za pewną drogę przejścia z realne-gospodarki niedoborów do społeczeństwa dobrobytu (tj. osiągnięcia – raczej w krótszym niż dłuższym okresie – poziomu rozwoju krajów Europy Zachodniej). Jak słusznie zauważył T. C l a r k e (1994),

najczęściej w procesie prywatyzacji przyjmowano uproszczone założenie, że transfer praw własności z sektora publicznego do prywatnego sam z siebie wygeneruje efektywność eko-nomiczną i wzrost gospodarczy bez uwzględniania warunków konkurencyjności (poszczegól-nych sektorów i całej gospodarki) w układzie zewnętrznym i określo(poszczegól-nych regulacji praw(poszczegól-nych (odnośnie do zakresu i charakteru prywatyzacji). W latach 80-tych prywatyzacja jawiła się jako narzędzie polityki gospodarczej, które dawało nieograniczone możliwości wzrostu go-spodarczego i uwalniała gospodarkę z ograniczeń nakładanych przez państwo.

Takie też przekonanie legło u podstaw masowej prywatyzacji w Polsce, która miała zwiększyć efektywność gospodarowania, zracjonalizować strukturę gospo-darki i wygenerować wzrost gospodarczy.

J. W. L i e b e r m a n (1993) przedstawił najbardziej kompleksowy zestaw ce-lów szczegółowych, jakim miała służyć prywatyzacja w krajach Europy Środko-wo-Wschodniej; były to cele następujące:

– redukcja defi cytu budżetowego,

– wzrost dochodów państwa ze sprzedaży przedsiębiorstw państwowych, – generowanie nowych źródeł wpływów budżetowych,

– obniżenie ujemnego salda w handlu zagranicznym, – demokratyzacja kapitału,

– udrożnienie przepływu kapitału,

– zachęta dla kapitału obcego i napływu nowych technologii, – wzrost konkurencyjności gospodarki,

– obniżenie bezrobocia przez realny wzrost gospodarczy,

– restrukturyzacja nieefektywnych przedsiębiorstw państwowych, – wzrost eksportu,

– podniesienie jakości usług,

– redukcja roli państwa w gospodarce, – wygenerowanie wzrostu gospodarczego.

Tak więc prywatyzacja miała służyć realizacji 3 głównych celów: 1) dopływowi pieniędzy do budżetu,

2) wzrostowi efektywności gospodarowania,

3) modernizacji gospodarki, a w rezultacie wzrostu jej konkurencyjności na rynkach światowych.

O ile ten pierwszy cel był z różnym skutkiem w poszczególnych latach reali-zowany (chociaż niektórzy mówią o „niewielkich zyskach z prywatyzacji”, a inni

o zawłaszczaniu majątku państwowego), o tyle cel trzeci w ogóle nie został zre-alizowany2.

W przypadku realizacji celu drugiego (wzrost efektywności gospodarowania) to efektywność gospodarki (mierzona wskaźnikami rentowności w sektorze pub-licznym i prywatnym) wskazuje na spadek jej efektywności od roku 1995 zarów-no w sektorze publicznym, jak i prywatnym (tab. 2).

Tabela 2

Wskaźniki rentowności w sektorze prywatnym i publicznym (1995–1999; w %)

Wskaźniki rentowności 1995 1997 1998 1999

Wskaźnik rentowności (brutto) ogółem Sektor prywatny Sektor publiczny 3,7 3,2 4,3 3,2 3,1 3,4 1,9 2,5 0,1 1,5 2,2 0,0 Wskaźnik rentowności (netto) ogółem

Sektor prywatny Sektor publiczny 1,7 1,7 1,7 1,6 1,7 1,4 0,5 1,3 –1,3 0,2 1,0 –1,5 Ź r ó d ł o: opracowanie własne na podstawie: „Rocznik Statystyczny GUS” 1999, (Warszawa).

W sektorze sprywatyzowanych przedsiębiorstw najwyższą rentowność uzy-skują fi rmy z udziałem kapitału zagranicznego oraz spółki pracownicze. Niemniej jednak dane te można interpretować dwojako:

1) że rentowność sprywatyzowanych fi rm jest wyższa,

2) lub że prywatyzacją (zwłaszcza z udziałem kapitału zagranicznego) objęte były przedsiębiorstwa o wyższym poziomie rentowności.

Niemniej jednak, niezależnie od trudności jednoznacznego określenie wpły-wu prywatyzacji na efektywność gospodarowania, można jedynie stwierdzić, że na początku XXI w. koniunktura gospodarki polskiej nie rysuje się zbyt optymi-stycznie: PKB spada, rentowność fi rm także, a bezrobocie gwałtownie rośnie (sto-pa bezrobocia w roku 1996 wynosiła 9,6%, zaś w styczniu 2003 osiągnęła poziom 18,6%). Ten ostatni czynnik jest nie tylko wskaźnikiem kondycji polskiej darki, ale także ogranicza nie tylko w krótkim okresie możliwości wzrostu gospo-darczego, ale przede wszystkim szanse modernizacji gospodarki i społeczeństwa w dłuższej perspektywie.

Taki scenariusz niekorzystnych przemian ekonomicznych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej (a zwłaszcza w Polsce) przewidywano już na początku lat dziewięćdziesiątych, uważając, że traktowano w tych krajach prywatyzację w

spo-2 Świadczy o tym m.in.: 1) niska konkurencyjność polskiej gospodarki, udział Polski w handlu światowym zmniejszył się z 1,0% (koniec lat siedemdziesiątych) do 0,46% (w roku 1997); 2) nie-wielki udział towarów high-tech w exporcie (2,66% w roku 1997) – w latach osiemdziesiątych – 5,0%; 3) ujemne saldo w handlu zagranicznym (oscylujące w latach dziewięćdziesiątych w grani-cach 7–9% PKB); 4) struktura sektorowa i branżowa gospodarki.

sób uproszczony, zakładając, że stanowi ona skuteczne narzędzie budowy efek-tywnej gospodarki rynkowej (F e r g u s o n, 1992; C a l v o, C o r i c e l l i, 1992).

W Polsce masowa prywatyzacja sektora państwowego była i jest uważa-na przez jej animatorów i zwolenników za główną metodę zmian strukturalnych i modernizacji gospodarki. Nie przyczyniła się ona jednak do realizacji więk-szości założonych celów ekonomicznych. Dodatkowo wygenerowała wysokie koszty psychospołeczne (m.in. wysokie bezrobocie, degradację sfery usług pub-licznych i jej pracowników oraz wyraźny podział na benefi cjentów i pokrzywdzo-nych w procesie przekształceń własnościowych).

W tym kontekście okazała się bardziej ideologią niż metodą również z tego względu, że analizy empiryczne (dotyczące skutków prywatyzacji) nie dają się jednoznacznie interpretować w kategoriach „wyższości prywatnego” nad „pań-stwowym”.

Ideologiczno-polityczny charakter prywatyzacji nie tylko w krajach Euro-py Środkowo-Wschodniej podkreśla się w wielu analizach teoretycznych i empi-rycznych na Zachodzie. W latach dziewięćdziesiątych już nie wszyscy podziela-ją entuzjazm propagatorów idei prywatyzacji z lat osiemdziesiątych. Okazało się bowiem, że nie jest to uniwersalne panaceum na niewydolność czy malejącą efek-tywność gospodarki (C l a r k e, 1994).

W Polsce, ideologia prywatyzacji uznana została za podstawową metodę kre-owania nowego ładu gospodarczego i społecznego (miała na celu m.in. wykreo-wanie „klasy właścicieli prywatnych”) w rezultacie traktowania liberalnych dok-tryn ekonomicznych jako zbioru wytycznych do „budowy” gospodarki rynkowej i nowoczesnego społeczeństwa.

3.4. Mit klasy średniej: przekształcenia postsocjalistycznej struktury społecznej

Niezależnie od obiektywnych i realnych możliwości sterowania procesami przekształceń struktury społecznej, polityka społeczna państwa (w tym eduka-cyjna, dochodowo-podatkowa) wydają się dość użytecznym narzędziem w tym względzie.

W Polsce okresu transformacji niewiele uwagi poświęcono tej kwestii (ste-rowania procesami przekształceń struktury społecznej), zaś w dyskusjach nauko-wych i debatach publicznych często pojawiał się termin „Klasa średnia”, która miała stać się głównym segmentem struktury społecznej realnego kapitalizmu. Utożsamiając ją z reguły z klasą (warstwą) prywatnych przedsiębiorców.

Po 13 latach transformacji można stwierdzić, że klasa (warstwa) przedsię-biorców jest najbardziej wewnętrznie zróżnicowana (we wszystkich wymiarach statusowych: wykształcenie, dochód, prestiż, jak i wielkości fi rm, od właścicieli wielkich holdingów po jednoosobowe fi rmy prywatne, które stanowią ponad 80% fi rm prywatnych w Polsce). Ponadto pracownicy najemni nadal stanowią

domi-nującą grupę zatrudnionych, a w ostatnim okresie ich udział w zatrudnieniu się zwiększył (w roku 1992 wynosił 69,9%, zaś w roku 2002 – 71,1% ogółu zatrud-nionych). Zmalała bowiem liczba samozatrudniających się (tj. jednoosobowych fi rm) z 3147 tys. (w roku 1992) do 2627 tys. (w roku 2002).

Niedookreślona (w koncepcji zamysłu kreacji nowego społeczno-ekono-micznego ładu) wizja struktury społecznej (oraz roli państwa i polityki społecz-nej w procesie jej zmian) pozostawiła przekształcenia strukturalne społeczeństwa „niewidzialnej ręce rynku”. W rezultacie żywiołowych procesów w gospodarce nastąpiły równie żywiołowe procesy przekształceń struktury społecznej. W efek-cie mamy raczej do czynienia z postępującym wewnętrznym rozwarstwianiem się poszczególnych segmentów postsocjalistycznej struktury społecznej (tj. kla-sy robotniczej, chłopów, inteligencji i przedsiębiorców) niż tworzeniem się no-wej struktury.

Z jednej strony mamy bowiem do czynienia ze wzrostem zależności między poziomem wykształcenia a wysokością dochodów (z 0,12 w roku 1982, do 0,36 w latach dziewięćdziesiątych). Z drugiej zaś z postępującą pauperyzacją znacznej części społeczeństwa. W latach 1989–2001 blisko 4-krotnie wzrósł odsetek Polaków żyjących w sferze zagrożenia ubóstwem (poverty) z 14,8 do 57% (G r o -t o w s k a-L e d e r, 2002). O upadku mi-tu klasy średniej świadczy wyraźnie ma-lejący z roku na rok (z 7,49%, w roku 1993, do 3,83%, w roku 2001) udział podatników w II grupie (tj. płacących 30-procentowy podatek).

Tak więc upadek „mitu klasy średniej” wydaje się najbardziej spektakular-ny i brzemienspektakular-ny w skutkach dla dalszej modernizacji gospodarki i społeczeństwa.

3.5. Mit społeczeństwa obywatelskiego: wzory uczestnictwa w życiu publicznym

W związku z powyższym, pojawia się pytanie, gdzie tkwią przyczyny prob-lemów gospodarczych i społecznych Polski w pierwszej dekadzie XXI w. Wyda-je się, że odpowiedź na to pytanie Wyda-jest bardzo złożona, niemniej Wyda-jednak zarówno wiele problemów szczegółowych, jak i ogólna sytuacja społeczno-gospodarcza są w znacznej mierze efektem nieuwzględniania idei path dependency i „dziedzi-ctwa przeszłości” w polskiej drodze do kapitalizmu.

Dziedzictwem przeszłości była zarówno struktura gospodarki realnego socja-lizmu, jak i wyjściowy potencjał modernizacyjny społeczeństwa (tj. jego zdolno-ści i skłonnozdolno-ści do konfrontacji, przejzdolno-ścia i przyjęcia wyzwań, jakie stawia przed nim proces zmian (F r i e d l a n d, 1969). Z punktu widzenia „skłonności podjęcia wyzwań” (deklarowaną w sondażach opinii publicznej), to na początku lat dzie-więćdziesiątych była ona wysoka. Następnie od roku 1993 zaczęła spadać, cho-ciaż w latach 1996–1997 odsetek Polaków uważających „nowy ustrój” za

przy-noszący więcej strat niż korzyści zmalał (z 42,0% w roku 1994 do 25% w roku 1996), to od roku 1997 znowu rośnie (w roku 2000 wyniósł już 40%).

Wysoka akceptacja społeczna procesu przemian na początku lat dziewięć-dziesiątych została potraktowana jako podstawowy kapitał gwarantujący sukces transformacji. To poniekąd zmyliło czujność reformatorów, którzy nie uwzględ-nili obiektywnego wymiaru potencjału modernizacyjnego społeczeństwa, tj. jego możliwości podjęcia wyzwań okresu transformacji. Uznano bowiem za fakt oczywisty to, że społeczeństwo polskie, dające przez czterdzieści parę lat wyraz swojego niezadowolenia i niechęci do realnego socjalizmu z pełnym zaangażo-waniem, włączy się w nurt przemian zaprojektowanych przez swoich demokra-tycznie wybranych przedstawicieli i elity polityczne wywodzące się z „Solidarno-ści”. Świadczyło o tym m.in. propagowane przez luminarzy sceny polskiej w TVP hasło: „wreszcie jesteśmy w naszym własnym domu”, które miało to poczucie wspólnoty interesów i celów wzmacniać.

Dość szybko okazało się, że (nawet gdyby nie popełniono szeregu błędów na-tury socjotechnicznej przy budowie kapitalizmu) potencjał modernizacyjny spo-łeczeństwa (w sensie zdolności) był znacznie niższy niż akceptacja nowego ustro-ju oraz bezwzględnie niski ze względu na następujące czynniki (które okazały się istotnymi barierami transformacji), a należą do nich:

– kształt struktury społecznej (w tym wielkość i rolę wielkoprzemysłowej klasy robotniczej),

– charakter i rozmiar zróżnicowań społecznych oraz ich społeczna percepcja oraz oceny (zwłaszcza różnic w dochodach i poziomie życia),

– syndrom zjawisk psychospołecznych związanych z istnieniem tzw. drugiej gospodarki,

– wzory uczestnictwa w życiu publicznym (w tym także, w procesach gospo-darowania) (B u c h n e r-J e z i o r s k a, 1993).

Ten ostatni czynnik sprawił, że nadzieja na powstanie (w krótkiej perspekty-wie) społeczeństwa obywatelskiego okazała się tylko mitem.

Okres transformacji nie tylko wzmocnił i pogłębił opozycję między pań-stwem a obywatelem, ale także zrodził przekonanie o instrumentalności prawa oraz stwarza cały czas wrażenie, że prawo jest nadal w pełni elastyczne. Polacy przez bardzo wiele lat – nie tylko w czasach realnego socjalizmu – byli socjali-zowani do życia poza ofi cjalnym obiegiem i równoległego działania w dwu obie-gach: nieofi cjalnym i ofi cjalnym. Ten ostatni traktując jako wrogi lub obcy, ale jednocześnie nadający się do wykorzystania dla własnych prywatnych celów, jed-nostkowych lub grupowych.

Zewnętrzność i obcość świata ofi cjalnych instytucji jest głęboko zakorzenio-na w świadomości Polaków i historycznie zdeterminowazakorzenio-na nie tylko okresem re-alnego socjalizmu. Niemniej jednak nadał on owej zewnętrzności nowy wymiar.

Z kolei po 13 latach transformacji państwo nadal jawi się Polakom jako obce (w roku 1992 – 90,0%, a w roku 1999 – 88% uważało, że nie ma wpływu na spra-wy kraju). Ponadto zarówno rozwój „szarej strefy”, jak i gospodarki podziemnej (w tym przestępczości gospodarczej, przestępczości zorganizowanej, przemytu, oszustw podatkowych) świadczą o swoistej grze obywatela z państwem. Z drugiej zaś strony o słabości państwa i „nieposłuszeństwie obywatelskim”. Do tego ros-nąca korupcja (91,0% Polaków spotkało się z tym zjawiskiem) nie sprzyja podno-szeniu świadomości obywatelskiej.

Rozwój gospodarki nieformalnej (w tym zorganizowanej przestępczości go-spodarczej) wydaje się istotną, aczkolwiek niedocenianą (zarówno przez badaczy, jak i elity polityczne) barierą transformacji nie tylko gospodarki. O niskim pozio-mie świadomości obywatelskiej świadczy także dowodnie coraz niższa frekwen-cja wyborcza (w kolejnych wyborach parlamentarnych i samorządowych).

Najwyższą frekwencję miały wybory prezydenckie (ok. 68,3% zarówno w 1990, jak w 1995 r.), najniższą: referendum konstytucyjne (42,8% – 1997) oraz ostatnie wybory samorządowe (42,8% – 2002).