• Nie Znaleziono Wyników

Konfl ikt pracy – ujęcia modelowe

Konfl ikt pracy to najogólniej konfl ikt między grupami społecznymi reprezen-tującymi interesy pracy i kapitału. W ustabilizowanej gospodarce rynkowej inte-resy kapitału są artykułowane i reprezentowane przez stowarzyszenia (organiza-cje) pracodawców, zaś pracy – przez związki zawodowe, stąd węższe rozumienie konfl iktu pracy jako konfl iktu przemysłowego (tj. konfl iktu między pracodawca-mi i pracownikapracodawca-mi).

Zdaniem R. H y m a n a (1991),

defi nicja konfl iktu przemysłowego zależy w takim samym stopniu od przyjęcia określonego naukowego paradygmatu, co i od ideologicznego podejścia. Niezależnie jednak od tego jego główną przyczyną jest to, że interesy pracowników i pracodawców są nie tylko różne, ale nie-jednokrotnie sprzeczne (odzwierciedleniem tego jest istnienie ich odrębnych organizacji).

W literaturze przedmiotu wyróżnia się trzy podstawowe ujęcia (modele) stosunków przemysłowych: monolityczne (unitary), pluralistyczne (pluralistic) i marksistowskie. Każde z nich, ze względu na przyjęcie odmiennych założeń, co do istoty pracy, inaczej też traktuje genezę, istotę i charakter konfl iktu przemysło-wego (w tym także rolę związków zawodowych i stowarzyszeń pracodawców).

W ujęciu monolitycznym organizacje traktowane są jako spójne i zintegro-wane wspólnym celem zespoły: „organizacja, jeśli nie jest, to przynajmniej po-winna być zintegrowaną grupą ludzi z jednym ośrodkiem władzy i strukturą lo-jalności oraz układem wspólnych dla wszystkich członków, wartości, interesów i celów” (F a r m h a m, P i m l o t t, 1993, s. 52). W tym kontekście, konfl ikt prze-mysłowy jest nie tylko czymś wyjątkowym, ale również zbędnym, w związku z tym uważany jest z istoty swej za irracjonalny.

Z kolei model pluralistyczny bazuje na założeniu, że „organizacje są amal-gamatem wyodrębnionych homogenicznych grup, z których każda posiada włas-ne interesy, cele i przywództwo (formalwłas-ne lub nieformalwłas-ne) (S a l a m o n, 1992, s. 33–35). Główną zaś jego przyczyną są napięcia wewnątrz organizacji, wynika-jące z różnych funkcji w procesie pracy kadry kierowniczej i pracowników wyko-nawczych oraz ich odmiennego stosunku do realizacji celów organizacji.

Podstawowe założenie tego podejścia sprowadza się do stwierdzenia, że „or-ganizacja jest stanem permanentnego dynamicznego napięcia (które jest pochod-ną owego nieuniknionego konfl iktu interesów) i jako taka wymaga stałej regu-lacji za pomocą szeregu różnorodnych ról, instytucji i procesów” (S a l a m o n, 1992, s. 34). To z kolei „wymusza” tzw. proceduralny konsensus oparty „na wie-rze, że kadra kierownicza i związki zawodowe są zdolne negocjować wszech-stronny i skodyfi kowany system regulacji”. Zapewnia to z jednej strony równo-wagę władzy między podstawowymi grupami interesów w organizacji. Z drugiej strony, każda z grup jest przygotowana do ograniczenia swoich żądań i aspiracji do poziomu, który pozwala na znalezienie skutecznych sposobów kontynuowania współpracy” (F o x, 1973, s. 195–199).

Z tego też względu, w przeciwieństwie do modelu monolitycznego (w któ-rym związki zawodowe uważane są za intruza konkurującego z kierownictwem o względy i zaufanie pracowników), w podejściu pluralistycznym, związkom za-wodowym przypisuje się pozytywną rolę w artykułowaniu interesów pracowni-ków i rozwiązywaniu konfl iktu przemysłowego.

Zupełnie odmienne podejście, co do istoty i charakteru konfl iktu przemysło-wego, prezentowane jest przez marksistów, dla których jest on immanentną cechą gospodarki i społeczeństwa kapitalistycznego; stąd też traktowany jest jako syno-nim konfl iktu społecznego i politycznego. Rodzą go nie, jak jest to w ujęciu plura-listycznym, napięcia wewnątrz organizacji, ale podstawowy podział na poziomie makro (społeczeństwa jako całości) na tych, co posiadają środki produkcji, i tych, którzy sprzedają swoją pracę. W związku z tym, konfl ikt ten jest nieunikniony i ma charakter permanentny. To co się rozgrywa na poziomie mikroorganizacji jest „mikrokosmosem i repliką społeczeństwa w obrębie którego ono funkcjonu-je” (S a l a m o n, 1992, s. 31). W tym układzie związki zawodowe są traktowane nie tylko jako organizacje poszczególnych kategorii pracowników najemnych, ale jako ośrodek artykulacji i obrony interesów klas pracujących; gdyż związki za-wodowe „mają nie tyle wpływ na zachowanie równowagi władzy, ile nie dopusz-czają do jej zachwiania” (M a r c h i n g t o n, 1982, s. 47). Z istoty funkcjonowania gospodarki i społeczeństwa kapitalistycznego wynika bowiem swoista nierówno-waga między pracownikami i pracodawcami ze względu na ich odmienne usytu-owanie zarówno na poziomie mikro (organizacja), jak i makro (społeczeństwo). „Znajduje to swoje odbicie również w systemie prawnym, w tym także umów o pracę, które postrzegane są jako asymetryczne” (S a l a m o n, 1992, s. 38). Zda-niem R. H y m a n a (1975, s. 24) „w świetle prawa »równość« w stosunku do za-trudnienia jest problematyczna, gdyż daje ona pracodawcom możliwość wydawa-nia poleceń, zaś pracowników zobowiązuje do ich wykonywawydawa-nia”.

W tym układzie prawo raczej wzmacnia pozycję pracodawcy i kadry kierow-niczej niż jest niezależnym sędzią konkurencyjnych interesów. W ujęciu marksi-stowskim konfl ikt przemysłowy nie jest więc pochodną napięć wewnątrz orga-nizacji częściowo generowanych przez otoczenie zewnętrzne (jak ma to miejsce

w modelu pluralistycznym), lecz immanentną cechą systemu społeczno-ekono-micznego kapitalizmu jako całości, chociaż współcześnie najsilniej ujawnia się i najczęściej rozgrywa się w obrębie organizacji. Według R. D a h r e n d o r f a (1978, s. 274–275)

konfl ikt przemysłowy był szczególnie silny we wcześniejszej fazie czy rozwijających się spo-łeczeństwach kapitalistycznych, ponieważ linie podziału między konfl iktem politycznym i konfl iktem przemysłowym były bardzo rozmyte. Później przemysł i konfl ikt przemysłowy uległy swoistej instytucjonalnej izolacji. Jedną z konsekwencji takiej sytuacji jest to, że straj-ki w przemyśle nie mają bezpośrednio wpływu na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodar-ki. Rzadko zdarza się, aby strajki jednej branży wywoływały strajki w innych. Jeżeli przemysł i społeczeństwo stanowią dwa niezależne społeczne byty, konfl ikt w jednym z nich, nie pro-wadzi do konfl iktu w drugim.

Omówione koncepcje konfl iktu przemysłowego cechuje konsensus, co do jego istoty (jest nią sprzeczność interesów), różni zaś opis charakteru konfl iktu przede wszystkim w odniesieniu do poziomu, na którym się on rozgrywa i czynni-ków, które go generują. Niezależnie jednak od różnorodności ujęć i defi nicji kon-fl iktu pracy czy konkon-fl iktu przemysłowego, wszystkim tym podejściom wspólne są dwa podstawowe elementy: istnienie dwu stron (kapitał – praca; pracodawcy – pracownicy) oraz odmienność czy wręcz sprzeczność ich interesów. Rozbieżność interesów pracowników i pracodawców jest pochodną różnego usytuowania tych grup w systemie gospodarczym (m.in. roli w społecznym podziale pracy) w mie społecznym (wysokość i sposób uzyskiwania dochodów, prestiż itp.) i syste-mie politycznym (strukturze władzy). Nadaje to konfl iktowi pracy złożony i wie-lowymiarowy charakter, jest to zarówno konfl ikt o podłożu ekonomicznym, jak i społecznym oraz politycznym.

W krajach gospodarki rynkowej, w wymiar polityczny konfl iktu uwikłane jest także państwo, chociaż w zinstytucjonalizowanym trójstronnym układzie sto-sunków przemysłowych występuje ono (z pozoru) w roli niezależnego arbitra. Niemniej jednak państwo (od czasów welfare state), poprzez politykę podatkową, społeczną i edukacyjną, kształtuje strukturę społeczną w sposób odmienny niż wynikałoby to z bezpośrednich i prostych relacji między pracą a kapitałem. Z tego też względu, według J. K. G a l b r a i t h a (1992): „wielka dialektyczna walka na-szych czasów nie rozgrywa się, jak dawniej, a według niektórych jeszcze do dzi-siaj, między kapitałem a pracą, lecz między prywatnym przedsiębiorstwem a pań-stwem”. Związane jest to z faktem, że rząd realizując określoną strategie rozwoju społeczno-gospodarczego uwzględnia również interesy innych grup społecznych (poza kapitałem) i prowadzi działalność w sferze usług publicznych, która re-alizowana jest niejako „na koszt prywatnego przedsiębiorstwa lub jego udzia-łowców”. W tym kontekście, od momentu wkroczenia państwa na scenę stosun-ków przemysłowych, instytucjonalizacja konfl iktu pracy zmienia jego charakter, zwłaszcza jeżeli chodzi o sposoby czy procedury jego rozwiązywania.

Żywioło-wa konfrontacja antagonistycznych interesów klasowych zostaje zastąpiona sy-stemem norm prawnych określających rolę i sposoby zachowań wszystkich stron tego konfl iktu. Istotą konfl iktu pracy jest nadal rozbieżność interesów, ale punk-tem wyjścia w negocjacjach jest znalezienie kompromisu.

Ponadto konfl ikt pracy zostaje niejako przeniesiony z poziomu makro (syste-mu społecznego) na poziom mikro (przedsiębiorstwa – organizacji). Postępujący podział pracy zdywersyfi kował nie tylko proces produkcji, ale również struktu-rę społeczną, jako rezultat powstawania wielu różnorodnych grup zawodowych, których interesy grupowe ściśle związane są z ich sytuacją pracy. W tym układzie

stopień zorganizowania konfl iktu pracy w ramach instytucjonalnych jest pochodną stopnia organizacyjnego podporządkowania pracy kapitałowi na poziomie przedsiębiorstwa (m.in. stopnia zależności pracownika od sposobu organizacji pracy czyli obiektywnych możliwości i stopnia poczucia kontroli przez pracownika jego sytuacji pracy) (L i p i e t z, 1992).

Konfl ikt klas (konfl ikt pracy) przerodził się w konfl ikt interesów między pra-cownikiem i pracodawcą (konfl ikt przemysłowy) i dotyczy przede wszystkim wa-runków pracy i płacy. Z tego też względu tak istotnego znaczenia nabrały związki zawodowe oraz organizacje pracodawców, jako strony negocjujące układy zbio-rowe pracy oraz rozwiązujące spory dotyczące warunków pracy i płacy. Instytu-cjonalizacja konfl iktu przemysłowego nie polega więc tylko na istnieniu formal-nego prawa do strajku, ale dotyczy całokształtu zasad regulujących wzajemne stosunki pracy i kapitału w danym społeczeństwie.

Zdaniem W. P a ń k o w a (1993b) występują trzy podstawowe opcje doty-czące instytucjonalizacji konfl iktu przemysłowego (opcja „konfl iktu klasowego”, „opcja koercyjna” i opcja „kooperacyjna lub konsensualna”), które z jednej stro-ny pokazują ewolucję poglądów na temat charakteru i sposobów rozwiązywania tego konfl iktu. Z drugiej zaś – zwracają uwagę na odmienność instytucjonalnych rozwiązań występujących w poszczególnych krajach czy systemach społeczno--ekonomicznych.

We współczesnym świecie skomplikowane i wielowymiarowe związki mię-dzy systemem ekonomicznym, społecznym i politycznym odcisnęły swoje piętno na charakterze stosunków przemysłowych i konfl ikcie pracy. Oznacza to, że nie istnieje zarówno jeden uniwersalny model tych stosunków, jak i konfl iktu prze-mysłowego. Istnieją tylko typowe formy bądź przejawy tego konfl iktu, jak „po-kojowe negocjacje i wzajemne manipulacje, bojkot czy akcje polityczne, absen-cja czy fl uktuaabsen-cja” (K e r r, 1964, s. 171). Wybór przez pracowników określonej formy oporu lub presji na pracodawcę, zdeterminowany jest przede wszystkim charakterem konfl iktu (otwarty–ukryty), sytuacją na rynku pracy oraz stopniem zorganizowania obu stron (pracowników i pracodawców), a także ich siłą przetar-gową i „wytrzymałościową” (m.in. fi nansową).

Ponadto określone cele danego systemu społeczno-ekonomicznego oraz środ-ki do ich realizacji, znajdują swoje odzwierciedlenie nie tylko w sferze stosunków

społecznych, ale także w stosunkach przemysłowych, a zwłaszcza w przyczy-nach, charakterze i sposobach rozwiązywania konfl iktu przemysłowego.

Konfl ikt pracy okresu transformacji

Szczególnie wyraźnie widać to na przykładzie krajów postkomunistycznych, w których co prawda istnieją wszystkie trzy strony stosunków przemysłowych, tj. pracownicy i ich organizacje (związki zawodowe), pracodawcy i ich stowarzysze-nia oraz państwo ze swoimi agendami, niemniej jednak ich charakter i wzajemne relacje mają dość specyfi czną formę (odmienną od krajów o rozwiniętej gospo-darce rynkowej).

Związane jest to z jednej strony ze strukturalnymi zaszłościami realnego socjalizmu (w tym także ze szczególną rolą związków zawodowych, a zwłasz-cza NSZZ „Solidarność” w Polsce). Z drugiej zaś, z przyjęciem określonej logi-ki transformacji ustrojowej oraz sposobu kreacji nowego ładu społeczno-ekono-micznego (m.in. przyjęte zasady prywatyzacji sektora państwowego).

Po czterech latach reform gospodarczych i przemian ustrojowych w Polsce nadal dominującym działem gospodarki jest „przemysł”, w którym większość za-trudnionych to pracujący w sektorze państwowym. Dzięki pluralizmowi życia społeczno-politycznego istnieje wiele związków zawodowych o różnym zasię-gu i strukturze, a także bardzo liczne i rozproszone stowarzyszenia pracodawców. Kapitał reprezentuje (według danych GUS) 550 tys. pracodawców, pracę zaś – 10 319 tys. pracowników najemnych (w tym 7074 tys. w sektorze państwowym). Słabość kapitału w dosłownym sensie obrazuje jeszcze dobitniej liczba bardzo małych fi rm prywatnych (ok. 1,7 mln zakładów osób fi zycznych zatrudnia ok. 2,5 mln osób) oraz bezwzględnie niska rentowność sektora prywatnego (0,2%) i znacznie niższa niż w sektorze państwowym (3,6%). To wszystko sprawia, że są zróżnicowane zarówno interesy pracowników najemnych (ze względu na miej-sce zatrudnienia: przedsiębiorstwo państwowe, prywatne, sfera budżetowa), jak i przedsiębiorców–pracodawców (ze względu na charakter prowadzonej działal-ności, liczbę zatrudnionych, wielkość i pochodzenie kapitału). W tym układzie

[…] wyłaniają się z wolna nowe linie podziałów, które modyfi kują dawne struktury intere-sów. Coraz trudniej stwierdzić, kto się kryje pod słowem „my”, co nas łączy, skoro tak wiele nas dzieli […]. Wszak linie podziału przebiegają nie tylko między grupami, ale wewnątrz nich także. Dlatego, gdy dochodzi do protestów, nie wiadomo, kto tak naprawdę jest „drugą stroną” (K o l a r s k a-B o b i ń s k a, 1992).

W związku z tym pojawia się pytanie: czy istnieją w Polsce wyraźnie wyod-rębnione strony konfl iktu przemysłowego, ze względu na krystalizację odmien-nych interesów i stopień ich instytucjonalnego zorganizowania, oraz jaka jest rola państwa w generowaniu i rozwiązywaniu konfl iktu przemysłowego okresu

transformacji. Ze wszystkich stron stosunków przemysłowych, w zasadzie tylko związki zawodowe mają względnie długą tradycję skutecznego działania w obro-nie interesów pracowniczych i znaczącą (chociaż coraz mobro-niejszą) siłę przetar-gową. Stowarzyszenia pracodawców zaś mają raczej charakter klubów towarzy-skich, a interesy polskich przedsiębiorców są równie zróżnicowane, jak wielkość ich fi rm i uwikłanie w rolę pracodawcy (zdecydowana większość fi rm prywat-nych – nie licząc sprywatyzowaprywat-nych przedsiębiorstw państwowych – zatrudnia najwyżej kilku pracowników). Z kolei tzw. wielcy kapitaliści są zwolennikami „drapieżnego kapitalizmu”, w którym regulatorem stosunków pracy są żywioło-we mechanizmy rynku pracy. Wszystko to nie tylko nie sprzyja identyfi kowaniu się z rolą pracodawcy, ale również traktowaniu pracowników i związków zawo-dowych jako partnerów w stosunkach pracy.

W większości fi rm prywatnych związki zawodowe nie istnieją; prywatni pracodawcy, szcze-gólnie zagraniczni, sądzą często, że uregulowania prawne stosunku pracy i stosunków przemy-słowych ich nie dotyczą. Prywatne fi rmy charakteryzują się brakiem umów zbiorowych, choć prywatni pracodawcy mogą, pomimo nieistnienia związków zawodowych, ogłosić jednostron-nie układ zbiorowy. Nie czynią tego, zatem sytuację jednostron-niejasności cenią sobie bardziej niż umo-wę wiążącą obie strony […]. Właściciele przyjmują stanowisko: „u mnie związków nie bę-dzie”. Istnienie związku bowiem jest w ich interpretacji wyrazem niezadowolenia pracownika z niskich płac. Jeśli zatem powstają związki, jest to wskaźnikiem, że sytuacja fi rmy się pogar-sza (–), w rozumieniu prywatnego przedsiębiorcy założenie związku i strajk jest wyrazem bra-ku lojalności ze strony pracownika (K o z e k, 1993).

Z kolei państwo jest, z jednej strony, pracodawcą dla większości zatrudnio-nych w gospodarce pracowników najemzatrudnio-nych, z drugiej zaś, poprzez swoją polity-kę i agendy, „dąży” do ograniczenia sektora państwowego i coraz mniej troszczy się o warunki pracy i płacy pracowników tzw. sfery budżetowej. W tym układzie państwo występuje w roli kreatora nie tylko instytucjonalnych podstaw gospodar-ki rynkowej, ale również głównego animatora przemian własnościowych i nowej warstwy prywatnych właścicieli.

Ta niejasna i niedookreślona rola państwa na scenie polskich stosunków prze-mysłowych zarówno, ze względu na jego obiektywną rolę, jak i zachowanie przed-stawicieli rządu (w przypadku otwartych konfl iktów na tle prywatyzacji czy straj-ków w sektorze państwowym) sprawia, że państwo stało się nie tyle arbitrem, co stroną konfl iktu przemysłowego okresu transformacji, zarówno w sensie obiek-tywnym, jak i odbiorze społecznym grup społecznych niezadowolonych z prze-mian ustrojowych. Obiektywnie, gdyż to właśnie państwo za pomocą dostępnego instrumentarium (w tym poprzez akty prawne) występuje w roli „budowniczego” kapitalizmu (m.in. ustawy prywatyzacyjne, łatwość uzyskiwania dużych kredytów w latach 1990–1991 przez sektor prywatny, znacznie większe obciążenia fi -nansowe sektora państwowego niż prywatnego na rzecz budżetu państwa).

W tym kontekście, to właśnie państwo i elity polityczne reprezentują intere-su rodzącego się kapitału i słabej (liczebnie, organizacyjnie i fi nansowo) grupy

przedsiębiorców–pracodawców; silniej i w sposób bardziej zdecydowany niż oni sami. W tym układzie podstawowa linia podziału przebiega nie tyle między pra-cą (pracownikami najemnymi) a kapitałem (pracodawcami), ale państwem (czy szerzej elitami politycznymi) a kilkoma milionami pracowników najemnych za-trudnionych w sektorze państwowym. Z tego też względu uprawniona jest teza, że państwo i pracownicy najemni są głównymi aktorami konfl iktu okresu trans-formacji w Polsce.

W tym układzie mamy do czynienia nie tyle z konfl iktem przemysłowym (tj. między pracownikami i pracodawcami reprezentowanymi przez ich organi-zacje), ile z konfl iktem pracy. Występuje bowiem ewidentna sprzeczność intere-sów pracy i kapitału, ale interesy kapitału reprezentowane są przede wszystkim przez państwo. Prywatni przedsiębiorcy–pracodawcy i ich stowarzyszenia bar-dzo rzadko są stroną w konfl ikcie, gdyż to nie oni prywatyzują państwowe przed-siębiorstwa i przyczyniają się do degradacji społeczno-ekonomicznej pracowni-ków najemnych. Podstawowym źródłem konfl iktu pracy okresu transformacji jest w większym stopniu właśnie owa degradacja społeczno-ekonomiczna pracowni-ków najemnych sektora państwowego niż pogarszające się warunki pracy i płacy w poszczególnych zakładach czy branżach. Z tego też względu pracownicy pań-stwowych przedsiębiorstw nie winią za to swoich bezpośrednich pracodawców (tj. kadry kierowniczej, zarządów czy dyrekcji), ale postrzegają swoją degradację (zagrożenie utratą pracy, spadek płacy realnej, utratę dawnych pozycji, brak sza-cunku dla pracy najemnej itp.), jako rezultat przemian ustrojowych lub/i określo-nych działań elit polityczokreślo-nych oraz agend rządowych. Z tego też względu więk-szość strajkujących żąda rozmów z przedstawicielami rządu, a nie jest skłonna negocjować swoich postulatów z dyrekcją (która nota bene dość często identyfi -kuje się z postulatami pracowników). W przypadku postulatów płacowych dyrek-torzy przedsiębiorstw państwowych mają dość ograniczone nie tylko przez tzw. „popiwek” możliwości ich realizacji.

W tym układzie tylko „dobre państwo” przeciwstawia się źle pojętym inte-resom grupowym, a pracownicy formułują postulaty pod niewłaściwym adresem. Dla tego sposobu widzenia konfl iktu interesów okresu transformacji charaktery-styczna jest wypowiedź H. Suchockiej (przy okazji strajków sfery budżetowej latem 1993): „Konfl ikt o płace nie jest konfl iktem sfery budżetowej z rządem. To konfl ikt sfery budżetowej z budżetem”. Tak jakby decyzje dotyczące fi nan-sowania sfery usług publicznych nie leżały w gestii państwa (agend rządowych, Sejmu), a były rezultatem procesów obiektywnych, tj. niezależnych od strate-gicznych i świadomych wyborów, jakie sfery życia społeczno-gospodarczego preferować lub rozwijać. Z tego też względu związki zawodowe postrzegane są zarówno przez pracodawców, jak i agendy rządowe jako „mało reprezentatywne, populistyczne i zanarchizowane”. Z kolei liderzy związkowi uważają, że to właś-nie związki zawodowe właściwie artykułują interesy właś-nie tylko swoich członków, ale szeroko rozumiany interes całego społeczeństwa (np. strajk regionu

łódzkie-go w sprawie restrukturyzacji czy strajk „oświaty” przeciw degradacji szkolni-ctwa). W przypadku Polski w okresie transformacji ustrojowej wzajemne relacje między partnerami stosunków przemysłowych (niezależnie od stopnia ich orga-nizacji, a przede wszystkim z braku „organizacji” pozostałych stron poza związ-kami zawodowymi) mają charakter konfl iktu politycznego, chociaż o podłożu ekonomicznym (każda ze stron walczy o swoje interesy). Zmianie bowiem ule-ga ustrój pracy, a nie tylko warunki pracy i płacy w konkretnym przedsiębior-stwie czy branży (co jest podstawą negocjacji w gospodarce rynkowej ustabilizo-wanej), ale całokształt zewnętrznych uwarunkowań społeczno-ekonomicznych, determinujących sytuację pracy poszczególnych grup zawodowych czy kategorii pracowników. W takim układzie przedmiotem negocjacji stają się nie tylko pła-ce czy warunki pracy, ale także to, co i w jakim tempie prywatyzować, jakie dzia-ły gospodarki rozwijać, w jaki sposób restrukturyzować regiony zagrożone, po-nieważ to wszystko – w przyszłości – określać będzie szeroko rozumiane warunki pracy i płacy znacznej części społeczeństwa. Tak też rozumianych warunków pra-cy (poza sferą umów o pracę, układów zbiorowych itp.) zdają się bronić związki zawodowe protestujące przeciw zamykaniu państwowych przedsiębiorstw, doma-gające się przyspieszenia restrukturyzacji (np. Łódź, Wałbrzych) czy zmian fi nan-sowania tzw. sfery budżetowej.

Z kolei w interesie pracodawców (w tym także państwa jako pracodawcy w stosunku do pracowników sfery budżetowej i przedsiębiorstw państwowych) leży ograniczenie roli związków zawodowych jako organizacji nazbyt „agresyw-nie” artykułujących interesy pracowników. W tym kontekście postulaty ekono-miczne nabierają charakteru politycznego, a konfl ikt staje się konfl iktem