• Nie Znaleziono Wyników

MOŻNOWŁADZTWO

4. MOŻNOWŁADZTWO POW STAJE

Od roku 1139 do 1180, lat 40.

3. Doznali wkrótce Polacy skutków podziału, jakie się już dawniej sąsiadom uczuć dały, tak w osłabieniu siły narodowej, jak w upadku powagi i władzy panu­

jącego moc d o już w obliczu powszechności nadwątlonej przez najwyższą władzę duchowną i wszystkie ducho­

wieństwo, przez lenników nieustannie z karbów posłu­

szeństwa wychodzących. Z tem wszystkiem w Polsce ze­

szli Piastowie byli istotnie królami: królem był Mie­

czysław I., i nikt mu tego nie przeczył; królem był Bolesław Wielki przez swą koronacyą mało co przed zgonem odbytą, był nawet królem i przed włożeniem korony przez Ottona cesarza właściwy jego tytuł uzna­

jącego; takim godzi się i samego Ziemiowita nazwać.

Bylito królowie z pierwotnej swej godności. Kiedy je­

dnak ustaliło się mniemanie zachodnie, że namaszczenia obrządek królestwo stanowi, że to od papieża otrzymać- potrzeba, wtedy zarzucenie koronacyi zdawało się uchy­

lać tytuł królewski. Dwaj ostatni pobożni panowie wiele się do uszczerbku swej godności innemi sposobami przy­

czyniwszy, odjęli jej niemało blasku przez zaniedbanie obrządku koronacyi, a nawet przez dziwną jakąś pokorę;

bo kiedy ich w obliczu nawet papieża sąsiedzi królami mianowali, oni przybierali sam tylko tytuł książęcy.

Jeżeli tedy ci panowie w całej jeszcze Polsce byli ksią­

żętami, to tym bardziej ich następcy w podzielonej na cztery części ani o koronacyi, ani o tytule królewskim myśleć nie mogli. Mając w dziedzictwie władzę samo­

9 4 POLSKA PODZIELONA.

władną i własność podzielonego kraju, żeby nie umniej­

szyć swej świetności, radziby okazałość przodków i ró­

wnie wielki dwór utrzymać, na co nie mogąc się zdobyć z uszczuplonych dochodów, zeszli niejako do rzędu prze­

możnych w kraju bogaczów, wnet w wystawie i roz­

rzutności swym panom wyrównać chcących z otrzyma­

niem zaś urzędów, nie małej władzy nabywających, bo wojewoda sądził i wojsku dowodził, kasztelan sądził okolicznych zamku mieszkańców, i trzymał straż waro­

wni. Było zaś takowych panów przemożnych niemało, bądź z nadań od przeszłych monarchów, bądź pocho­

dzących od przodków w swoim czasie Polakom uległych.

Musiało ich być więcej w dawnej Chrobacyi, gdzie pan­

kowie w wielkiej części przy swych włościach utrzy­

mali się, niż w kraju później dołączonym: jakoż samo Krakowskie z Sandomirsldeai wyda możnych targającymi się na zwierzchność, dopinających przymieszania mo­

żnowładztwa do samowłodności Piastów, w czem prze­

wodniczyli duchowni, sami też niezmiernie przemożni, i chrześciańskiej uległości zwyczajem wieku domagający się, w sprawy panujących jakby z obowiązku wgląda­

jący, i jak to już we zwyczaj wchodzić zaczęło, od nich zapytywani służyli im za radę i do pomocy. Oni nareszcie, jak się już rzekło, chcieli mieć oddzielne sądy, oni jeszcze a za nimi i szlachta, w nadaniach od niebacznych panujących, wyłudzali wolności z ujmą naj­

wyższej władzy. Nikło tedy, jak już tego były przykłady, posłuszeństwo, i kraj słabiał czyli raczej nie mógł w niektórych razach dość się silnym okazać, czego nie­

szczęśliwy jego podział był najgłówniejszą przyczyną.

MOŻNOWŁADZTWO. 95

Zatarły wprawdzie wieki rozmaitości rodu, wprzęgły w jedneż powinności, w jednoż posłuszeństwo; lecz je­

den ten naród rozdzielony, jak przed połączeniem się było, na wiele innych, zostając pod głowami dziedzi- cznemi, nie tylko na wojny domowe był narażony, ale prócz tego służył osobistym widokom niezgodnych z sobą książąt; a w ich rozradzaniu się tracił nadzieję połą­

czenia. Oprócz tego, dane Krakowowi pierwszeństwo ubliżyło panującym dotąd Wielkopolanom, wszystko zda­

wało się rozprzęgać państwo, narażać na obcych na­

paści, nawet na zgubę. Tu Niemcy z Czechami, je­

żeli upadkiem jedności cesarstwa mniej straszni, je­

dnakże uspakajaniem się i łączeniem Czech, ustala­

niem się panowania Niemieckiego w Słowiańskich dzier­

żawach, mocniej zbliża zagrażali. Tam wzmagający się naród Prusaków i Jadźwingów kraj na łupież i sro­

gie pożogi coraz więcej naraża. Gdzieindziej Ruskie niepokoje nie znajdujące już, jak to nieraz bywało, sil­

nych w Polsce rozjemców, jednostajnie niepewną utrzy­

mywały ścianę.

W ł a d y s ł a w X X .

4. Dało się niezadługo uczuć to przykre położe­

nie, kiedy Sobiesław Czeski umyślił Szlązk spustoszyć, kiedy później (roku 1148) w czasie niezgod braterskich Sasi, używszy Krzyżowników, po części już ochrzczo­

nych Lutyków wojną dociskać poczęli. Mężny odpór tych hółdowników zdawał się ich nadal pod władzą Polską za­

trzymywać. Ze strony zaś Czech prędko ustały trwogi, gdy po zgonie Sobiesława nastąpił Władysław spokre­

96 POLSKA PODZIELONA.

wniony z Polskimi i z cesarzem 1). Tym sposobem bez­

pieczne ukazywało sig Władysława II. położenie: spo­

krewniony z cesarzem i z Czechem przez żonę, zwią­

zany krwią, z Rusinami przez matkę i ostatniemi przy­

mierzami ojcowskiemi, które mu pomoc w każdym ra­

zie zaręczały, spokojny był i od młodych braci swoich, ale nie od żony. Niemka ta, Agnieszka Rakuzanka, spło­

dzona z Agnieszki siostry przyrodniej po matce Kon­

rada III. cesarza2), już jako Niemka narodowi nieprzy­

jemna, odrażała go więcej od siebie szyderstwem z odzieży, z obuwia narodowego, a kierując sercem zbyt powolnem męża, przypominała nienawistne imie Ryxy. Niebawem też dały się uczuć skutki jej pychy 3). Namawiany

usta-') Przez żonę Gertrudę, siostrę Konrada III. cesarza, i Agnie­

szki małżonki Władysława Polskiego.

2) Konrad III. był bratem przyrodnim Agnieszki, a nie jej wujem, po matce Agnieszce, , siostrze cesarza Henryka V., będącej naprzód za Fryderykiem de Hohenstaufen księciem Szwabskim, a potem za Leopoldem margrabią Austryackim, z którym spło­

dziła Agnieszkę, żonę Władysława, mając już Konrada spłodzo­

nego w pierwszem małżeństwie.

3) Przyznać jej potrzeba pychę, ale wyższego rozumu polity­

cznego zaprzeczeć nie można. Znajdowała się ona na radzie zwo­

łanej w początkach zaraz panowania Władysława do Krakowa,, gdzie miano ułożyć sposób rządzenia poćwiertowanej Polski. Jeżeli Dłu­

gosz dobrze wiedział co na tej radzie mówiono, Agnieszka odezwała się do zgromadzonych panów w te słowa: Expedire Reipublicae Polonorum unum esse monarcham, decisionemąue principatuum.

inter fratres celebratam, pro salute totius corporis rescindendam, et fratres non provinciis, non principatibus, sed aliquibus oppidis et villagiis donandos, eosque non pares, sed subjectos et obse- ąuentes Yladislao velut monarchae, a patre et universo consilio

MOŻNO WŁADZTWO. 9? wicznie od niej Władysław, znosząc wyrzuty o jej uni­

żenie, że na czwartej cząstce przestaje, poruszany po- zornemi dobra narodu widokami, wziął sig do osiąguie- nia całkowitego panowania. Udało się zrazu wybierać opłaty po dzielnicach braterskich, przywłaszczyć sobie dochody krajowe, nareszcie zwabione Ruskie wojska, z posłuszeństwem całego narodu, rokowały prędkie braci ze wszystkiego wyzucie. Biedni młodzi książęta jechali błagać Władysława a więcej Agnieszkę, aby chcieli krzywdy widocznej zaniechać. Próżne były ich łzy i pokora, daremne byłyby i możniejszych niektórych życzenia, mianowicie Jakóba ze Żnina arcybiskupa, Wszebora wojewody Sandomirskiego, gdyby inne kroki Władysława nie raziły i nie jątrzyły całego narodu.

Kilkoletnie braci prześladowanie, obcych wojsk wpro­

wadzenie, narzucanie nowych niby na stół książęcy da­

nin, nareszcie i niegodne z Piotrem, rządcą Wrocławskim, obejście się coraz bardziej wszystkich oburzało. Piotr ten za Krzywoustego z przemożności znamienity hrabia, dopuścił się był mniej ostrożnie żartu z Agnieszki. Na polowaniu gdy przypadkiem Piotr z Władysławem w le- sie na twardej ziemi zasiedli, książę żartował z żony hrabiego, że ta wygodniej z opatem Skrzyńskim spo­

czywa. Hrabia żart za żart oddając, wymówił się z

mi-Polonorum fieri oportere. Secus re acta, et corpore Regni Polo- niae in plures sortes scisso, Połoniam perditum eversumque ir i, et in praedam vicinis regionibus concludebat exponi. Ale panowie du­

chowni i świeccy, którzy już byli zasmakowali w niesforności i nie­

posłuszeństwie pod koniec panowania folgującego już z rygoru Krzy­

woustego, mądrą tg radę odrzucili.

, L elew el, Dzieje Polski aż do Stef. Batorego, 7

98 POLSKA PODZIELONA.

łostkami księżny z żołnierzem Dobieszem. Nie mogło to być tajnem, a zemsta Niemki srodze się objawiła.

Wysłany sam Dobiesz ze zbrojnymi ludźmi, właśnie gdy hrabia sprawiał córce wesele, wydając ją za Jaxę, jednego z książąt czy panów Syrbskich pojmał go i ksią- żęciu dostawił, gdzie za naleganiem Agnieszki, język mu ucięto i oczy wyłupiono (r. 1144). Na takie okru­

cieństwo trwoga i zgroza naród przejęła. Wszebor po­

rusza Sandomirzanów, i koło Pilicy za krzywdę młodych książąt ubija się, lecz nowe z Rusi posiłki rokosz ten rozpraszają, a Władysław rzecz do końca przywodząc, zabiera zamki i miasta. Bolesław i Henryk wygnani, z Mieczysławem już tylko w Wielkopolsce się utrzymy­

wali, bez sposobów, mało od kogo popierani, bo i sta- runek duchownych aby papież Agnieszkę wyklął dare­

mnym się stawał, kiedy wówczas papież potrzebując cesarza, nie chciał go obrażać. Aż później dopiero (r. 1148) jak już wyprawa do ziemi świętej nastąpiła, i cesarz na nią się oddalił, wyklęta jest od papieża Agnieszka, a tymczasem Władysław coraz wzmacniany Ruskiemi i Połowców posiłkami, obiegł braci w Pozna­

niu. Chwiejące się do ostatka już rzeczy obudzają w większej części posłuszny dotąd naród. Zbierają się postronnie Sandomirzanie, Mazury, Kujawiacy i Wielko­

polanie pod chorągwie oblężonych książąt, uwiadamiają ich o sobie, wspólną napaść układają. Wprzód atoli Ja- kób arcybiskup, przybrany w kościelne szaty, jechał z mia­

sta do obozu na wózku, a stanąwszy przed namiotem Władysława, przekładał mu rzecz braterską, nie mógł jednak skłonić go do zgody. Obrażony tem arcybiskup

MOŻNOWŁADZTWO. 9 9

wyklął na miejscu książęcia i wspólników jego, a wśród wielu przekleństw na wojsko miotanych, gdy z miejsca rusza, zawadza o namiot i na książęcia obala. Zniósł monarcha tg popędliwość, nie odstępując od zakończe­

nia zaczętej sprawy. Tymczasem za danym znakiem, po trzykroć z wieży wyniesieniem tarczy czerwonej, wypa­

dają oblężeni z miasta, z drugiej strony nacierają po­

siłkujące młodszych braci wojska. Południe było, a naj­

mniej spodziewany napad: Rusini, Połowcy i Władysła- wowscy rozgromieni pierzchnęli. Władysław z kilkunastą ludzi uciekł do Krakowa, a ztamtąd, gdy się zbliżyły zwycięzkie braci wojska, do Czech ustąpił. Opuszczona stolica po kilkodniowem oblężeniu przeszła w ręce młod­

szych książąt, Agnieszka z trzema synami odesłana do Niemiec ').

1) Wszyscy nasi kronikarze a za nimi późniejsi historycy cie­

szą. się z wygnania Władysława, dla tego najbardziej że mu Niemka wyzuć z dzielnic młodszych braci doradzała, i zarazem ubolewają nad nieszczęśliwemi skutkami podziału, któremu właśnie wygnanie Władysława mocy dodało. Nie mają za złe ani Bolesławowi W iel­

kiemu że rodzonego brata i przyrodnich z macochą wypędził, ani Mieczysławowi II. że wydarte sobie przez Bezbraima berło odzy­

skał, ani Krzywoustemu że miłość braterską dla dobra ojczyzny w sercu przytłumił. Trudno tedy pojąć dla czego ganią Włady­

sława który, idąc za ich przykładem, chciał, choćby nawet z krzy­

wdą braci, jedność narodową ocalić. Gdyby mu sig udało przywieść do skutku wielką myśl jedynowładztwa, która nie traci przez to politycznej wartości że mii ją Niemka podała, poszliby wprawdzie bracia na wygnanie, ale za to Polska pod jednem berłem znowu spojona, uniknęłaby rozszarpania, które, trwając przez dwa prawie wieki wśród odmętu, bezrządu, wojen domowych i obcych najazdów, omal nie stało się przyczyną zupełnej zagłady imienia Polskiego.

100 POLSKA PODZIELONA.

Bolesław IV. Z£ęd2sier2sawy.

5. Tak nagła szczęścia odmiana, w dziewięć lat po zgonie Krzywoustego, z pomocą możniejszych i narodu wyniosła na monarchę Bolesława IV. Kędzierzawego. Bra­

cia nic nie żądali, pozostając w całości przy swoich tylko wydziałach. Kazimirz zostawał pod czulą Bolesława opieką.

Atoli ta wewnętrzna spokojność nie zabezpieczyła od są­

siadów, których mógł rychło wygnaniec na swój kraj po- burzyć. Udał się Władysław do Niemiec, i tyle dokazał że się nasrożył na Polskę cesarz z papieżem. Książęta Polscy uzbrajali się wczesno przeciwko nim, szukali zwią­

zków z domem Saskim, z którym (r. 1149) na zjeździe Kruszwickim przymierze stanęło, a tymczasem przybył do Polski Grzegorz kardynał z mocą rzucenia klątwy na kraj, jeśliby się opierano przywróceniu Władysława. Speł­

nił legat zlecenie, i miały być po całej Polsce kościoły zawarte, lud od Boga oddalony, lecz duchowieństwo na­

rodowe tej klątwy, jakoby z domysłu kardynała rzuco­

nej, nie przyjęło. Nie na rękę zaś było Konradowi za­

jęcie się Polskiemi interesami; dla tego przyjąwszy od Władysława poddanie się pod hołd i dawszy mu niby utracone państwo, bezskutecznem poselstwem usiłował książąt do zgody z bratem nakłonić, zaczem powtórnie Grzegorz zjechał z listami papiezkiemi rzucone klątwy potwierdzającemi, których gdy znowu duchowieństwo nie przyjęło, przekonane że to papież tylko z polityki czyni, wyprowadzili (r. 1150) w pole wojska. Konrad sam z Wła­

dysławem Czeskim dowodzili zebranym siłom już do Odry dochodzącym, kiedy wylew rzeki, widok naprzeciw sto­

MOŻNOWŁADZTWO.

101

jącego wojska Polskiego, obietnica Bolesława stawieńia sig na zjazd Niemiecki w Mersburgu, a najwięcej dane podarunki, cesarza, zawsze innemi swego państwa spra­

wami zaprzątnionego, odwróciły od dalszego postępu, przez co odwleczone Niemieckie na Polskę gromy. Wła­

dysław, jakby opuszczony, nie przestał nalegać, a tym­

czasem zebrawszy jakie takie siły. Grodków i Niemczę na Szlązku wzmocnił, i Wrocławską okolicę spustoszył.

Wypędzony ztamtąd niecierpliwie oczekiwał ukończenia Włoskich rzeczy, pokładając jeszcze nadzieję w cesarzu, która wkrótce ze śmiercią Konrada znikła. Czechy też w zamieszaniu były, a Fryderyk, synowiec cesarza, ce­

sarzem zostawszy, zdawał się nie mieć czasu zająć się sprawą wygnańca. Z tem wszystkiem odwlekła się tylko burza. Wstawiono się za Władysławem na zjeździe w Wirc- burgu (r. 1153) u Fryderyka który, z jakich bądź przy­

czyn rzecz tę biorąc ze zwykłą sobie skrzętnością, wy­

prawił naprzód do Krakowa poselstwo, na które Bole­

sław odpowiedział przez wysłane do Hali okazałe posel­

stwo, oba bezskuteczne; bo żądania daniny i przywróce­

nia takiego pana coby im spokojność mieszał książęta Polscy przyjąć nie mogli. Kiedy więc wojna stała się nieuchronną, cała potęga z Franków, Szwabów, Nadreń- skich Niemców, Sasów, Bawarów, Miśniaków, Lotaryn- gów, Czechów z Morawcami, zebrana, a duchem wodza cesarską godność do dawnej świetności podnoszącego, ożywiona, ruszyła ku Odrze, i tę rzekę w sierpniu prze­

była. Słabość zmusiła szukać w tem położeniu środka obrony w pustoszeniu własnego kraju. Nieprzyjaciel wcho­

dząc w opuszczone ziemie, dokonywał reszty zniszczenia,

102 POLSKA PODZIELONA.

znosił postronnie szarpane dorywczo oddziały, gdy mn się dał uczuć głód, biegunki i obytek koni. W takiem położeniu posunąwszy się Fryderyk ku Poznaniowi, był zawsze straszny, i roztropność radziła jakim bądź spo­

sobem pozbyć się takiego gościa. Obie więc strony ży­

czyły sobie pokoju, który stanął w Kargowie, miaste­

czku na granicy Szlązkiej, gdzie Bolesław IV. sam przy­

bywszy, przeprosił cesarza, zaprzysiągł przed nim iż Wła­

dysław wygnany nie dla tego aby przez to chciano wzgardę państwu Rzymskiemu okazać, obiecał dwa tysiące grzy­

wien srebra cesarzowi, tysiąc panom Niemieckim, dwa­

dzieścia grzywien złota cesarzowej, dwieście srebra dwo­

rowi, za to iż z ziem powinności swych nie odbywał, obiecał prócz tego na wojnę Mediolańską dostawić trzy­

stu kopijników, a dla ostatecznego pogodzenia się z bra­

tem stanąć w Magdeburgu') . W zakład dany królewicz ') Wincenty, współczesny kronikarz Czeski, dodaje że Bole­

sław boso, trzymając goły miecz nad głową, cesarza w Kargowie przepraszał. Ale sam cesarz opisując całą tę wyprawę w liście do Wibalda, opata Korbejskiego, nic o tych bosinach nie wspomina.

Choćby nawet cesarza boso nie przepraszał, wyznać jednak trzeba że nie dość chwalebny zawarł z nim pokój. Były to pierwsze go­

rzkie owoce z osłabienia podzielonej Polski zrodzone. Miał bez wątpienia Fryderyk znaczne wojska, ale nie mniejsze wprowadził Henryk II., który roku 1005 dotarł aż do Międzyrzeca, nic j e ­ dnak Bolesławowi Wielkiemu przepisać nie śmiał; bo ten król trzymał w ręku wszystkie siły państwa. Nie znamy wprawdzie wszystkich warunków pokoju Poznańskiego, ale gdyby w nim było co ubliżającego godności narodowej, pewnieby Dytmar, lub inny jaki kronikarz Niemiecki, nie omieszkał uwiadomić nas o tem. Bo­

lesław Kędzierzawy musiał się uniżyć w Kargowie, bo nie miał ezem poprzeć należycie sprawy narodowej. Że nie dotrzymał

obie-V

Kazimirz, Niemcy odeszli, a Fryderyk nie mogąc sig doczekać ani pieniędzy, ani ludzi, ani przybycia na zjazd Magdeburski, wyniósł Władysława Czecha na dostojeń­

stwo króla, i udał sig na pomyślniejszą do Włoch wy­

prawę. Tak uniknęła Polska strasznego nieprzyjaciela, roztropnością Bolesława Kędzierzawego zasłoniona. Nie mając w polu dzielności przodków, wolał dla ocalenia kraju znieść osobistą przykrość, niżeli wystąpić do walki z przeciwnikiem, który na czele takich samych sił jakie w dawnych najazdach wiedli cesarze, zdolnościami da­

leko od nich był wyższy. Poszedł Fryderyk do Włoch, gdzie wiedziony zręcznością polityka, dzielnością żołnie­

rza, okrucieństwem tyrana, zagarnął wszystkie rzeczy- pospolite i pany. Pandekty jakby dla niego niedawno odkryte1) odnowiły zatraconą naukę, despotyzmu pod­

porę, podług której podli prawnicy głosili cesarza pa­

nem własności i życia poddanych, z czego Fryderyk umiał korzystać, i podług przepisów prawa Rzymskiego nieo­

graniczoną władzę sprawował. Umarł w czasie pobytu cesarza we Włoszech niefortunny Władysław, a bracia jego wejrzeli nareszcie na tułających się synowców, ile że za nimi wywróciciel (r. 1162) Mediolanu wstawił się listownie. Dał im Bolesław wydziały na Szlązku, za­

trzymawszy sobie różne pośrodku zamki. Bolesław Wy­

soki najstarszy otrzymał księstwo Wrocławskie, Ligni- ckie, Opolskie, Krosnowskie; Mieczysław Raciborskie, Opawskie, Cieszyńskie; Konrad Laskonogi Głogowskie tnie, nie stał się przez to ani godniejszym szacunku, ani straszniej­

szym w oczach nieprzyjaciół.

*) Podług powszechnego mniemania w Amalfi 1137 roku.

MOŻNOWŁADZTWO. 1 0 3

104 P O L S K A P O D Z IE L O N A .

i Sagańskie. Po zejścia tego ostatniego, Bolesław Wy­

soki zajechał jego księstwo i przy niem się utrzymał.

Zrzekli się ci książęta na zawsze prawa pierworodzeń- stwa do monarchii, ale za to Polska utraciła odrywa­

jącą się odtąd od reszty ciała prowincyą Szlązką.

6. Mimo dość szczęśliwe i spokojne panowanie, no­

szący monarcha wielkie imie trzech przodków, a nie ma­

jący ich dzielności, nie był mile widziany od narodu, a więcej jeszcze tracił u niego miłości przez niepomyślne w polu powodzenia. Po oddaleniu Niemców, trzeba mu było być czynnym z innemi nieprzyjacioły, a mianowicie z Prusakami coraz więcej na łupieże wypadającymi. Bez­

skuteczną stała się jedna wyprawa zwyczajem wieku z przy­

musem niewiernych chrzcząca, druga najnieszczęśliwsza.

Nie długo bowiem Prusacy pobili księży, powypędzali chrześcian, a nie przestając na tem wpadli do Mazo­

wsza i ziemi Chełmińskiej, zkąd łupież unieśli. Zebrane wojska Polskie zapuściły się (r. 1161) w Prusy, dzicz spotkania unikała i uchodziła, aż gdy przekupieni prze­

wodnicy wprowadzili wojska w bagniska i grzązkie miej­

sca, wysypały się roje nieprzeliczone Prusaków, osko- czyły zewsząd niespodzianie nie mogących utrzymać się na błotnej ligawicy. Ginęło bez liku najdobrańsze ry­

cerstwo, a mało co uprowadzili go książęta, niosąc do kraju odgłos nieszczęścia. Tymczasem za Odrą Polskie panowanie chyliło się do końca. Wdzierali się bezprze- stannie Niemcy, Duńczycy do krajów orężem Bolesławów niegdyś zasłanianych, a dopinając prawie zamiaru, oba­

lili (r. 1163) Obotrytów królestwo, i zagarnęli wszystko aż do kraju Lutyków, gdzie się oparli o Kazimirza i

Powiązane dokumenty