• Nie Znaleziono Wyników

i murmańskim

'G dzie w łunie z ó r z północnych -szronam i jo d ły śnieżą,

tam m oi to w a rzy sze jpod z m a rzłą gru dą leżą.

G d zie ziem ię opuszczoną m ró z lśniącą pleśn ią szroni, tam moi, hej! tam n a si śn ią to w a rz y sze broni.

O Polskę, o d z b ó ż złotą, w a lc z y li p o d biegunem, w ięc ziem ia im m oskiew ska

w ie c zy sty m je s t całunem .

N a g ro b y tych, co n igdy j u ż P o lsk i nie zobaczą,

n ik t p ła k a ć nie p r z y c h o d z i —

— je d y n ie b rzo zy p ła czą .

M iast m ów — tr zy k ro tn a salw a rozległa się echam i

i p o z o sta li m a rtw i i na w iek w ieków sam i.

Imiona św ia t zapom ni, c za s zrów n a m ogił kopce, a ś la d w s ze la k i po nich za o rzą p łu g i obce.

Więc niechże g a rść słów polskich, j a k g a r ś ć o jc z y s te j ziem i,

z oddali rzu cę na nich dłoniam i tęskniącem i...

B y d u szą zm a rtw ych w sta li, ro zp ięli s k r z y d ła cudnie

i p o s z li — p ła czą c z szczęśc ia — z półn ocy na południe.

E u g e n ju s z K o r w in -M a ła c z e w s k i

W pięcioleciu 1928— 1933 zb ieg a się kilka n araz okazyj: ro c z­

nic i czynów , uw ieczniających je, okazyj zw racających m yśl n a sz ą ku osobistości św ietlanej dziejów n ietylko naszych w łasnych, ale i E uro p y całej i n akazujących uczcić p am ięć o sta tn ie g o ch y b a h ero sa chrześcijaństw a w czasach now ożytnych, sp ad k o b iercy idei k ru c ja t:

k ró la Ja n a III S obiesk iego.

11 sierp n ia 1929 r. św ięciła P o lo n ja w ied eń sk a u roczyście 300- lecie po ło żen ia kam ienia w ęgielnego p o d kościółek św. Jó zefa na K ahlenbergu, g d zie w w igilję odsieczy w iedeńskiej J a n III służył do- m szy kapucynow i O . M arko d ’A viano i skąd się rozpo czął a ta k na w ojsko tureck ie. — 1 g ru d n ia 1929 r. ta sam a P o lo n ja czciła o b ­ chodem skrom nym , lecz serdecznym 300-ną rocznicę u ro d z in króla- b o h a te ra (* 10 sierp n ia 1629 w O lesku pod Złoczowem ). — 28 m aja 1931 r. o tw a rto i pośw ięcono od n o w io n ą i w ym alo w an ą k aplicę Ja n a III w kościółku k ahlenberskim . — 12 w rześn ia 1933 r. p rz y ­ p a d a 250-ta ro cznica osw o b o d zen ia W ied n ia p rzez hufce p o lsk ie i p o d d o w ó d ztw em polskiem .

Sięgnijm y pam ięcią w stecz, w czasy niew oli.

P rzy p o m n im y sob ie uroczystości jubileuszow e, jakich w id o w ­ nią w 200lecie odsieczy był cesarski W ied e ń 1883 r. P o m n ik k o

-161

m e n d a n ta o b lężo n eg o m iasta, S ta rh e n b e rg a w tu m ie św . S z c z e p a n a (gd zie p ap ież i ce sarz są ty lk o bocznem i fig u ra m i tła ); p o m n ik b u r ­ m istrz a oblężonej sto licy A u strji L ie b e n b e rg a p rz e d dzisiejszym u n i­

w e rsy te te m n a F ra n z e n srin g u (u w y lo tu S ch reyvo gelga sse, g d zie w rz ał n ajzaciętszy bój w 1683 r.); a k t p o św ięc en ia n o w e g o ra tu s z a w sty lu śred n io w ieczn y m , d o k o n a n y w ob ecn o ści c e sa rz a F ran c isz k a Jó ze fa w sam ą rocznicę, tj. 12 w rz e śn ia 1883 r.; n a z w a n ie ulicy i p lacu n iew ielk ieg o w XIX d zielnicy (D obling) koło N u ssd o rfu (sk ąd w te d y szła k o lejk a z ę b a ta n a w z g ó rze K a h le n b e rg ) im ieniem S o b ie sk ieg o ; w reszcie h isto ry c z n a w y s ta w a p a m ią te k w daw n y m ra tu sz u na W ipplingerstrasse, — o to czem u św ietn ił i u p am iętn ił p rz ed w o jen n y W ie d e ń d o n io słą w sw ych dziejach roczn icę czynu zb ro jn e g o , k tó ry w y b a w ił s ta r ą W in d o b o n ę p o 6 1 -d n io w em o b lę ­ żeniu p o h ań c ó w , czynu, k tó ry śm iało m ożna n a z w a ć „cudem n a d D u n a je m ”.

S zow inizm N iem ców au strja c k ic h nie po zw o lił im ta k uczcić k ró la -w y b a w ic ie la , ja k b y on n a to , g d y b y nie by ł P o la k ie m , zasłu­

giw ał. R o d acy w ięc nasi, w słu żb ie rz ąd o w ej p o zo stają cy i z m usu s ta le w W ie d n iu osiedli, pom yśleli o trw alszem , żyw em k u lty w o w a ­ niu m iejsca, o p ro m ien io n eg o le g e n d ą S o b ie sk ieg o i jego m ocarnej hu sarji. W m arc u 1895 r. g ro n o szczupłe ziom ków d o b rej w oli z inicja­

to re m , ra d c ą d w o ru śp. P iu se m T w a rd o w sk im (J- 1906) i ks. J ó z e ­ fem H e m b e rg erem , b en e ficjatem m iejscow ym n a czele, o p ie ra ją c się n a fu n d u szu 4 tys. k o ro n , założyło sto w arzy szen ie k o śció łk a k ah len - b ersk ie g o . C elem m iała b y ć o p iek a n a d kościółkiem , k tó ry w 1852 r.

zo stał p o s tu k ilk u d ziesięciu la ta c h o d d a n y n a p u b liczn ą słu żbę B ożą, a n a k tó re g o fro n to w ej ścianie m iasto k az ało 1882 r. w m u ro ­ w a ć ta b lic ę m a rm u ro w ą z n apisem stosow nym , w y ra żają cy m w d z ię cz­

n ość w o d zo m o dsieczy z Ja n e m III n a czele. S to w arz y szen ie w sp o m ­ n ian e p o sta n o w iło co ro czn ie o b ch o d z ić p am ią tk o w y d zień (d o ro czn e d w ie sum y z k az an iem p olskiem i niem ieckiem jed n o c z ą w iern y ch w m yśl s ta tu tu ) i czynić za b ie g i d la w z n iesien ia p o m n ik a o d p o w ie d ­ nieg o p rz e d św ią ty n ią . S k ro m n e fu n d u sz e n a to n ie p ozw oliły.

W ro k u śm ierci in ic ja to ra sto w a rz y sz e n ia k o śció łek ob jęli O O . Z m artw y c h w stań cy , k tó rz y zniszczony dom B oży o d n o w ili, z w y ­ jątk iem k ap licy J a n a III.

T ę o s ta tn ią m iano z re sta u ro w a ć jeszcze w 1914 r., ale w ojna o d w lek ła w szy stk o . D o p ie ro energji r e k to r a ks. W o jciech a N iem iera za w d zięc zać należy, że p ie n ią d z e (m im o d ew alu acji m ajątk u s to w a ­ rzy szen ia) się o sta te c z n ie , d zięk i zasiłkom p o se lstw a i k o n su la tu p o lsk ieg o w W ie d n iu , ze b ra ły i m ożna b y ło z a p ro sić d o p ra c y ar- ty stę -m a la rz a , J a n a H e n ry k a R osena, p ro fe s o ra ry su n k ó w na P o li­

tech n ic e lw ow skiej, zn a n eg o tw ó rc y polichro m ji w tam tejszej k a ­ te d rz e o rm iań skiej. Z p o d jego p e n d z la w yszły trz y o b ra zy , d e k o ­

ru ją c e ścian y k ap licz k i, m alo w an e p rzez la to i jesień 1930 r. O b o k ty c h o b ra z ó w fresk o w y ch , um ieszczono n a śc ian a ch i s tro p ie k ap licy 106 h e rb ó w w o d z ó w i u cz estn ik ó w g łośniejszych odsieczy. W sz y stk o d o b rz e h arm onizuje z b a ro k o w y m sty lem k ap licz k i i o p a r te jest n a znajom ości h e ra ld y k i, b ez cze g o nie d a ło b y się p o p ra w n ie w y sty li­

z o w ać poszczeg ó ln y ch h erb ó w .

P o św ięćm y choć k ilk a słó w cud n y m fresk o m w k ap liczce J a n a III. D z iw n ie sw o jo tu się czujem y. A le też o k o w c h o d ząc eg o p a d a n a k sięcia O d e sc alch i, p ó źniejszego p a p ie ż a In o centeg o XI. W m ło ­ do ści w P o lsc e w alczy ł p rz eciw T u rk o m m ieczem , n a o b ra z ie k lę ­ czy i m odli się g o rą co . C ałem u św ia tu ch rześcijań sk iem u k azał m o d lić się za p om yślność jego o rę ża. W głęb i las m in a re tó w — półksiężyców . O d w sch o d u n a d c ią g a c z a rn a g ro ź n a c h m u r a ... N ie p o su n ie się dalej, b o O jciec św . czuw a i m odli się, b o z g ó ry w ej­

rz a ł C h ry stu s z k rz y ż a n a sw eg o N a m iestn ik a n a ziem i i d o d aje o tu ch y . N a n ie b ie te n zn ak , k tó ry k rz e p ił c e sa rz a K o n s ta n ty n a W ie lk ie g o : „W ty m zn a k u zw y cięży sz I” Z am iast „Ite m issa e s t” —

„Joannes V inees!” m ów i d o J a n a III n a d ru g im o b ra z ie O . M arco d ’A viano. W sz y stk ie p o sta c i tu p ełn e b a r w i życia. A le i s z a re tło żyje: L u d w ik IX Ś w ię ty i h u f ry c erz ó w k rzy żo w y ch , o s ta tn ic h w y ­ p ra w . M a je w pam ięci sm utnej k aż d y chrześcijanin . T o te ż p o w a ż ­ nie sk u p io n y klęczy do sto jn y m in istra n t, Ja n III. „S łu ży ł” życie dług ie w o b ro n ie w ia ry i czuje c ięż ar o d p o w ie d z ia ln o śc i za dzisiejszy d z ie ń .- Za nim n asi: syn Ja k ó b , d ru g a g ło w a d zielna ry c e rs tw a K rzy ża, to m ąż w d o w y p o p o p rz e d n ik u J a n a M ichale, a o b o k p óźn iejszy m ąż c ó rk i k ró la , T eresy K u n e g u n d y S o b ie sk iej; K a ro l i M ax E m anuel b a w a rs k i w p yszn ych stro jach . B a ro k o w e ra m y o b ra z u u d o łu zd ob i z p a m ię tn y c h słó w n a p is: „Veni, vidi, D eus v ic it“. N a d w ejściem trz e c i o b ra z : n a p is w y ra ż a p o k o rę J a n a III, z ja k ą słał z d o b y tą c h o ­ rą g ie w p ro ro k a głó w n em u d o w ó d c y w R zym ie, O jcu św iętem u.

T o ć on skleił ligę i o g ro m n em i zasiłkam i um ożliw ił zaciąg i w ojsk odsieczy. M alarz każe p o lsk iem u ry c erzo w i na o b ra z ie o d e ­ b r a n ą c h o rą g ie w zielo n ą M ah o m eta złożyć u s tó p św . Jó zefa, p a ­ tro n a n asz eg o k o śció łk a; p o p ra w ic y św. L eo p o ld , p a tro n A u strji, z lew ej św. J a n K a p istra n , k tó ry p łom iennem i k a z an iam i (w W ied n iu jego a m b o n a n a zew n ętrzn ej, ty ln ej ścian ie tu m u ) p o rw a ł p o zajęciu C a ro g ro d u 1453 niem ieckich k s ią ż ą t i W ę g ró w do zg o d n ej akcji p rz eciw bisu rm an o m .

T e ra z k a p lic a J a n a III o d św ię tn ie p rz y stro jo n a , b ę d z ie czek ała d w a la ta n a w sp ó ln y o b c h ó d 250-lecia o d sieczy i k lęski za stę p ó w su łta n a M ah o m eta IV. P o ra z p ierw szy w o ln a O jczy zn a uczcić m a w ie k o p o m n ą ch w ałę najw ięk szeg o w n o w szych d ziejach E u ro p y czynu p o lsk ieg o o ręża. Z anim to n a stą p i, ob ecn y p re z e s zrzeszenia k a h le n b e rsk ie g ó , a syn p o b o ż n e g o jego założy ciela, m in ister Juljusz

163

T w a rd o w sk i, z a p ra s z a d o w stę p o w a n ia w szereg i czło n k ó w w sp ie ­ ra ją cy ch sto w a rz y sz e n ia . K ażd y p rz ejeżd ż ający p rzez W ie d e ń ro d a k p o w in ien m ieć so b ie za o b o w ią z e k p a trjo ty c z n y o d w ied z ić i p o m o ­ d lić się w sk u p ie n iu u s tó p d w ó ch m o n u m en tó w im ien ia p o lsk ieg o w sto licy A u s trji: k o ścio ła n a R en n w e g 5 A w III d zieln icy m iasta i św ią ty n i n a K a h le n b erg u , przeszło c o p ra w d a g o d z in ę d ro g i p o d g ó rę, b o so cjalisty czn y z a rz ą d m iasta nie tro szc zy się o ż a d n e u ła ­ tw ie n ia k o m u n ik acy jn e d la k a to lic k ic h p ątn ik ó w .

B liższe szczegóły znajdzie czyteln ik w b ro sz u rc e ks. Ja k ó b a K uk lińskieg o C. R. (p ierw szeg o r e k to r a k o śció łk a): „ K ró tk a h isto rja k o ścio ła św . Jó z e fa i k ap licy k ró la S o b ie sk ie g o n a K a h le n b e rg u ” (W ie d eń 1931, str. 22, z 9 rycinam i, cen a 50 gr.).

W ładysław Ign. Postępsłci

( W ied e ń )

■llllllllllllllllllllllllllilllllllllll! lllil!IIIIIIEIlllllllll[|lllillllllll!llllllllllllllllllilillllilllllllllll!l!lljlIIIII!llllll!llll!llllllll!llll!l!l)llll!l!llllil[|[|||l!llllllll!llllllii[|l!llllllll!lil[|lil!IEI[|||lillll!l!IEII!

„Gwiazdy Przewodnie Ks. Markiewicza"

T eofila z D a n iło w icz ó w S o b ie sk a p ro w a d z iła sw ych sy n k ó w M a rk a i J a n a d o g ro b o w c a w ielk ieg o ich d z ia d a , h e tm a n a Ż ó łk iew ­ sk ie g o i o p o w ia d a ła im o jego czyn ach, zw y cięstw ach , o b o h a te r­

sk iej jeg o śm ierci za W ia rę i O jczyzn ę p o d C eco rą, tłu m a c z y ła z a ­ słu ch an y m m alcom la p id a rn y n a p is n a g ro b n y : „ O q u am d ulce e t d e ­ co ru m p ro p a tr ia m o ri!“ — o jak m iłą i c h lu b n ą rzeczą jest um rzeć z a O jczy zn ę! T am to w Ż ółkw i u te g o g ro b o w c a w stą p ił w M ark a i J a n a S o b ie sk ieg o — w późniejszych sław n y c h ry c e rz y b ez trw o g i i sk azy — d u ch w ielk ieg o ich p rz o d k a . Je g o cn o ty , życie, zw y cię­

s tw a i b o h a te rs k a śm ierć p o d C e c o rą s ta ły się d la n ich „ g w ia zd ą p rz e w o d n ią " w życiu — szczeg ó ln ie d la Ja n a , k tó ry św ietn em zw y­

cięstw e m p o d C hocim em pom ścił k lęsk ę i śm ierć sw eg o d z ia d a p o d C e c o rą , a w iek o p o m n ą w ik to rją w ie d e ń sk ą po ra z o s ta tn i o k ry ł n ie ­ śm ie rte ln ą c h w a łą d a w n ą P o ls k ę i o ca lił ch rześcijań stw o p rz ed za­

lew em p ó łksiężyca.

W naszy ch cz asac h w ielki w y c h o w a w c a Ks. M ark iew icz p ro ­ w a d ził w d u ch u u k o c h a n ą d z ia tw ę p o lsk ą n a d g ro b y zn ak o m ity ch n aszy ch p rz o d k ó w i o p o w ia d a ł jej o sch ro n isk u P ia sto w e m , o w ie­

ko p o m n y ch , św ie tla n y c h ich czynach , o p o św ięcen iu d la n ajszc zy t­

niejszych id eałó w ludzkości i N a ro d u — a o n a za słu c h a n a w jego n a tc h n io n e sło w a p rz ejm o w ała się ich w ielkością, w c h ła n ia ła ich du cha.

Ks. M arkiew icz znał m łodzież n aw sk ró ś. — Ż ad en ch y b a ze w sp ó łczesn y ch p o lsk ich w y c h o w aw c ó w nie z a g łę b ił się w złoża p sy c h y m łodzieńczej, n ik t n ie um iał ta k do niej p rz em aw iać , ta k

1 1 *

d o b ie ra ć się do czujnych jej n erw ó w , jak te n w ielki uczeń i o so b isty przy jaciel bl. ks. B osco. Ks. M arkiew icz w ied ział, że w ie k m ło d zień ­ czy, to w iek u n iw erzalizm u id ealisty czn e g o ; — m łodzież p o trz e b u je id e a łu ! A sła w n a o d a m ickiew iczow ska, n a p isa n a w p ełn i ro z k w itu w iek u m łodzieńczego p o ety , — to n ic innego, jeno w sp a n ia ła in te r­

p re ta c ja m łodzieńczej duszy, n ie p o w strz y m a n y m pęd em , o rlim lotem rw ącej się ku w yżynom id eału , k u czem uś lepszem u niż to , co o b e j­

m uje tę p e o k o m a te rja listy -sa m o lu b a , — o n a tęsk n i za lepszym św ia ­ tem , rozkoszuje się ch o ćb y ra jsk ą d zied z in ą u łu d y , a jej życiem , to w z lo ty n a d poziom y, p o n a d przeciętn o ść.

I d la te g o p ro w a d z ił o n m łodzież n a d g ro b y n ajszla ch etn iej­

szych, n ajjaśniejszych d u ch ó w n a ro d u , św ięty ch P a tro n ó w P o lsk i, k tó ry c h życie sp ło n ęło n a ca ło p a ln y m o łta rz u najczystszej m iłości B o g a i bliźniego, jak lnu p ro m io n k o n a w olnym ogniu. W p rześlicz­

n ych k o nferencjach , przem o w ach , ro zm o w ach w sk az y w ał um iło w an y m m łodzieńcom n a św. P a tr o n ó w P o lsk i, jak o n a „gw ia zd y p rzew o d n ie“

(ulu b io n e jego w y ra żen ie ) n a tru d n y c h , k rę ty c h , m roczny ch n ie ra z szlak a ch życia, b y dzielnie w stęp u jąc w ich tro p y , stali się jasnym i nie b łęd n y m i d u ch am i N a ro d u .

S zerzy ł z z a p ałem Ks. M arkiew icz k u lt św ięty ch P a tro n ó w P o lsk i w śró d m łodzieży; ich życie, cno ty, czyny, b ez g ran icz n e p o ­ św ięcenie s ta w ia ł jej p rz e d oczy a w sercac h ro z p a la ł ża rn y znicz u m iło w an ia św iętości n aro d o w y ch .

O b d a rz o n y w ieszczym , — ow szem p ro ro ck im du chem , p rz ecz u ł p rz e d w io śn ie z m artw y ch w stałej P o lsk i, o jej bliskiem w skrzeszen iu m ów ił z p rzyjació łm i, p isał w d zien n ik a ch z ta k ą p ew n o ścią, jak się m ów i o jutrzejszym w schodzie słońca. O n w słu ch iw ał się z jakiem ś ek staty c zn em drżen iem w g łęb iac h sw ej d u szy w śp iew A n io ła P o l­

ski . . . g ło s sy n o g arlicy u sły szan je st w ziem i n a s z e j. . . już zim a n iew oli p rz em in ęła, p ęk ły lo d o w a te o k o w y u p o k o rz e ń i dziejow ej p o k u ty ,. . . k w ia ty n ad c h o d ząc ej w olności u k az ały się n a n iw ac h le- chickich, n a d sz e d ł czas o b cin an ia , czas o rk i, czas siejby na u g o ra c h ju tro m ającej z g ro b u p o w sta ć O jczyzny! I ro z p o czą ł Ks. M arkiew icz cichą, o fiarn ą, zb o ż n ą o rk ę i siejbę n a u g o ra c h P o ls k i w d uszach m łodzieży, b y ją p rz y sp o so b ić d o w ielk ich z a d a ń w z m a rtw y c h w sta ­ łej O jczyźnie.

A p o n iew aż z d a w a ł so b ie jasn o sp ra w ę, że w a lk a o p rz y sz łą P o lsk ę i w o g ó le o k u ltu rę św ia ta b ę d z ie się p ro w a d z ić ^ iie b ru ta l- nem i siłam i m aterjalizm u, k tó re g o p rz e ro s t w trą c i ją w g ró b , lecz siłam i, p rz ez m aterjalizm w z g ard zo n e m i, duch a, k tó re w z b u d z ą n o w ą k u ltu rę , p ro w a d z ił sw oją m łodzież nie ty le n a g ro b y w ielk ich w o ­ jo w n ik ó w i zw ycięzców , ile d o b o jo w n ik ó w C h ry stu so w y ch , św . P a ­ tro n ó w P o lsk i, b y ją n auczyć w ła d a ć dzielnie n iezw y ciężo n ą bronią, d uch a. S tą d jego trzeźw y , s p a rta ń sk i, jak b y ascetyczn y k ie ru n e k w y ­

ch o w aw czy , k tó ry się sk ry sta liz o w a ł w za w o ła n iu : „ P o w ścią g liw o ść i P r a c a ! ”

I n iety lk o w id ział w d u ch u p ro ro czy m z m a rtw y c h w sta łą O j­

czyznę, ale w sta w a ła p rz e d nim z g ro b u n iew oli P o lsk a ja k a ś o g ro m n a, m istrzyni i p an i ludów , d o sto jn a m a tk a chrześcijań sk ich n a ro d ó w , 0 jakiej nie śnili nasi ojcow ie w n ajg órniejszy ch ch w ilac h daw n ej R zec zy p o sp o litej, — P o lsk a , p o d k tó re j o p iek u ń cze s k rz y d ła cisnąć się b ę d ą sp o łe c z e ń stw a zm ęczone w aśn iam i i w o jn ą a o n a w nie w p ro w a d z i „n iez n an e d o tą d b ra te rs tw o lu d ó w ”, n a p o i B ożem i s tr u ­ g am i n au k i i m iłości C h ry stu so w ej, w cielonej w e w szy stk ie d ziedzin y 1 p rzejaw y życia ludzkości. R ozum iał, że ta k ie j P o lsc e trz e b a b u ­ do w n iczy ch n a m iarę ty ch , co w znosili tu m y k olo ńskie, w ied eń sk ie, 'k rak o w sk ie, — b u d o w n icz y ch w zlo tam i m yśli sięg ający ch n ie b a jak strz e lis te w ieżyce ty c h św iątn ic, a w ra sta ją c y c h g łę b o k o i tw a rd o w rzecz y w isto ść życia, jak g ra n ito w e ich p o d w a lin y , w c z a rn ą ziem icę.

N ie la d a szk o ła ta k ic h u ch o w a rz e m ie śln ik ó w !. . . P r z e to Ks. M a r­

k iew icz p rz ed ew sz y stk ie m sam m ąż B oży, p ro w a d z ił sw ą u k o c h a n ą m łodzież d o szkoły św ięty ch , uczył ją „um iejętności św ię ty c h ", k tó ra aczk o lw iek nie z te g o ani d la te g o św ia ta , je d n a k c a ła p rz ejaw ia się w czynach, d zieła ch i pośw ięcen iu d la b ra c i żyjących n a ś w ie c ie . . .

P rz e z zp o u falen ie z tym i p o te n ta ta m i du ch a, p rzez w n ik an ie w ich życie, c n o ty i dzieła, w ro z w a ż a n iu ich słó w i z a sa d z stą p i duch ich n a n as a sk a rla łe , b e z k rw iste n asz e b y to w a n ie oży w i p o tężn e, b o że ich tch n ien ie, udzieli się zw iotczałej d uszy naszej ich św ię ta żąd za, u p a r ta k o n sek w en cja, sta lo w y h a r t w słu żb ie B o ga, K ościoła i O jczyzny.

Ks. M arkiew icz w sk az y w ał m łodzieży u staw icz n ie n a te „ G w ia ­ z d y P rz e w o d n ie " św ięty ch P a tro n ó w P olsk i, s ta ra ł się w sk rz esić z a ­ m arły ich k u lt w o k re sie p o ro z b io ro w y m , i p ołożył w tym w zg lęd zie w ielk ie zasługi. P ie c z ę o oży w ien ie czci i n a b o ż e ń s tw a d o naszy ch św ię ty c h p rz e k a z a ł w te sta m e n c ie sw oim w y ch o w an k o m , a szczeg ó l­

nie założonem u p rz ez sieb ie Z g ro m ad zen iu XX. M ich alitó w , k tó rz y też w y p e łn ia ją lojalnie w o lę Z ak o n o d aw cy .

Jeżeli ty le w znio słych, p ięk n y ch , p ożyteczn y ch m yśli w ielk ieg o m ęża p o ru sz a się w tem zb io ro w em w y d a w n ictw ie, słu szn ą rzeczą je s t p rz y p o m n ie ć po lsk iem u sp o łecz eń stw u jego u lu b io n ą id eę „G w iazd P rz e w o d n ic h ” N a ro d u , tj. k u lt naszy ch św ięty ch P a tro n ó w . D la jego o ży w ie n ia w X X w. z ro b io n o n a p ra w d ę w iele, lecz n a tem p o p rz e ­ s ta ć nie m ożem y, ow szem m usim y w szelkich i to z b io ro w y ch s ta ra ń dołożyć, a b y g o do m ożliw ej żyw otności i b la s k u d o p ro w a d zić,

A p a m ię ta ć n am trz e b a , że m am y n a p ra w ić p ó łto ra w ie k o w e z a ­ n ie d b a n ia , że m usim y się zró w n ać z innym i n a ro d a m i k ato lick im i, k tó re w ciąg u o sta tn ic h d w ó c h stu leci, b ę d ą c w szczęśliw szem o d n a s p o ­ łożeniu, b a rd z o w iele d la k u ltu sw y ch Św iętych, ro d a k ó w zdziałały,,

O śm ielam y się n a k re ślić p ro g ra m :

S p ra w ą k u ltu n aszy ch Ś w ię ty c h P a tr o n ó w trz e b a z a in te re so w a ć cale sp o łecz eń stw o , jak o s p ra w ą w życiu społeczn em o ra z relig ijnem n aszeg o n a ro d u za sad n iczą . W ty m celu n ależy jasn o so b ie z d a w a ć sp ra w ę jak w ażnym czynnikiem w życiu sp o łecz eń stw je st le k tu ra , k u lt m ężów z n a k o m ity ch cn o tą, n a u k ą , rozg ło śn em i czynam i. R o zu ­ m iały to d o b rz e n a jk u ltu raln iejsze n a ro d y sta ro ż y tn o śc i G re cy i R zy ­ m ianie, d la te g o ta k im b laskiem , ta k im piety zm em o ta c z a ły Swych h ero só w uw ieczn iając p am ięć ich c n ó t i czynów w poezji i w s p i­

żow ych lu b m a rm u ro w y ch p o m n ik ach . T em i id eała m i k arm io n o sw oją m łod zież; a d o ty c h c z a s nasi stu d e n c i ro z czy tu ją się w ży w o ­ ta c h zn a k o m ity ch p isa rz y sta ro ż y tn o śc i N e p o sa i P lu ta rc h a . V e rb a d o ce n t, exem p la tra h u n t. O ile o d d z ia ły w a n ie n a um ysł p rzez p o ­ uczanie o cnocie, c h a ra k te rz e jest słab e, w io tk ie , b o a b stra k c y jn e , a często n ie ro z c ią g a się p o z a o b rę b a b stra k c ji, to p rz y k ła d o d d z ia ­ ły w a n a czło w iek a p o tężn ie , p ra w ie m ag icz n ie : w p ły w jeg o m ożna n a z w a ć p sy cholog iczno-fizjologicznym , b o z a ró w n o obejm uje w y ższą jak n iższą część n a tu ry ludzkiej — ro zum , w o lę, uczucie, w y o b ra ź n ię , zm ysły, a te niższe w ła d z e m ają w p ra k ty c e zazw yczaj ro z s trz y g a ­ jący głos.

B ia d a n aro d o w i, k tó ry za n ie d b u je k u lt sw y ch b o h a te ró w , — alb o m iasto m o carzó w du ch a, sta w ia p rz e d oczy d o ra sta ją c e g o p o k o len ia, in d y w id u a ciem ne, m o raln ie z w y ro d n ia łe : n a ró d ta k i w y k re ś la się sam z k a r ty dziejów , — k ończy sam o b ó jstw em . P o m ię d z y jasn em i d u ch am i k a ż d e g o n a ro d u p ierw sze m iejsce b ez sp rze czn ie zajm ują b o h a te rz y cn o ty i czynów szlac h etn y ch , — w n a ro d a c h ch rześc ijań ­ skich — Ś w ięci, jak o że n a jtru d n ie jsz e zw ycięstw o, to z w y cięstw o n a d sam ym so b ą, t. j. p o d d a n ie sw y ch skłonno ści, żąd z i p o p ę d ó w p o d n ajw yższy im p e ra ty w m iłości B o g a i b liźniego. D la te g o ch lu b ą k aż d eg o n a ro d u chrześcijań sk ieg o są Ś w ięci. T o też w dzisiejszych p o w o jen n y c h czasach o b n iż e n ia się p o ziom u etyczn eg o , w cz asach m aterja liz m u , rek lam y , k u ltu ciała, k u lt d u ch a , k tó re g o p e łn ię p o sia d a li Święci:

n a b ie ra szczególniejszego znaczen ia.

W ty m celu p ro p o n u je m y :

S p o łe cze ń stw o p o lsk ie k ato lic k ie p o w in n o w y stą p ić z akcją, zo rg an izo w a n ą, b y k u lt sw y ch P a tr o n ó w p rz y p ro w a d z ić d o daw nej;

św ietn o ści. D o b re chęci, w ysiłki p o jed y n cz y ch o só b , n ik ły w y d a d z ą re z u lta t, a n a w e t zg ó ry sk a z a n e są n a n ie p o w o d z e n ie o ile d o ty c z ą s p ra w b ea ty fik acy jn y ch , jeżeli ich nie p o p rz e ca le sp o łecz eń stw o k a ­ to lick ie, p la n o w ą i z o rg a n iz o w a n ą akcją.

D la te g o jak w 1924 w P rz e g lą d z ie K atol., a w r. 1929 w o s o b ­ nej b ro s z u rz e : „ O cześć i k an o n iza cję P a tro n ó w P o ls k i ”, ta k i w tern w y d a w n ic tw ie n aw o łu jem y : K ościół w P o lsc e p o w in ien w y ło n ić O r ­ ganizację, — n azw ijm y ją K o m itetem d la p o p ie ra n ia k u ltu naszych

167

Ś w ię ty c h P a tro n ó w . Z ad an iem jego b ę d z ie szerzen ie ich czci w k ra ju i za g ra n ic ą , p rz e p ro w a d z a n ie sp ra w k an o n izacy jn y ch i t. d. S ie d z ib a jego w in n a b y ć w K ra k o w ie w ty m polskim R zym ie, — g d zie sp o ­ cz y w a najw ięcej ciał Ś w ięty ch i b ło g o sław io n y ch z d a w n y c h i n o w ­ szych czasów . K o m itet w y ło n i sekcje, h agjograficzną, kanoniczną fin ansow ą.

1. S ek cja h agjograficzn a zajęłab y się w y d a n ie m ży w o tó w Ś w ię ­ ty ch , rycin, o b ra z ó w , i t. d., a szczeg ó ln ie ogłoszen iem d ru k ie m pism n aszy ch Ś w ię ty c h , — rzecz u n a s w g o rsz ą c y sp o só b z a n ie d ­ b a n a z n ieo b licza ln ą sz k o d ą d la ich k u ltu jak o też d la c a łe g o sp o łecz eń stw a. D o ty c h c z a s nie og łoszon o d ru k iem d zieł te o lo g ic z ­ nych błog. Izajasza B o n era , H ozjusza. P o d o b n ie ż zn a k o m ite dzieła m isty czn e W . M. M archockiej czek ają 300 la t n a o g ło szen ie

1. S ek cja h agjograficzn a zajęłab y się w y d a n ie m ży w o tó w Ś w ię ­ ty ch , rycin, o b ra z ó w , i t. d., a szczeg ó ln ie ogłoszen iem d ru k ie m pism n aszy ch Ś w ię ty c h , — rzecz u n a s w g o rsz ą c y sp o só b z a n ie d ­ b a n a z n ieo b licza ln ą sz k o d ą d la ich k u ltu jak o też d la c a łe g o sp o łecz eń stw a. D o ty c h c z a s nie og łoszon o d ru k iem d zieł te o lo g ic z ­ nych błog. Izajasza B o n era , H ozjusza. P o d o b n ie ż zn a k o m ite dzieła m isty czn e W . M. M archockiej czek ają 300 la t n a o g ło szen ie