• Nie Znaleziono Wyników

GŁÓWNE ZAGADNIENIA MORALNE

3. Podstawowe prawdy moralne

3.1. Moralność względem Boga

Ksiądz Bista nie próbował nigdy przemilczać na ambonie „twardej mowy Boga”130. Wiedział, że słuchając jej, „człowiek doznaje nieraz szoku, zatrzymuje się

127 Cz. Domin, Homilia podczas pogrzebu..., s. 48-53.

128 H 118.

129 H 96.

w drodze i dalej «już z Nim nie chodzi» (J 6,60.66). Nie chce się poddać oczyszczającemu działaniu Bożemu. Dlatego też nie będzie w stanie doświadczyć tego, co towarzyszy bólowi oczyszczenia i następuje po nim: radości zjednoczenia z Bogiem”131. Jest zatem, według niego, zadaniem każdego katolika, od biskupów i prezbiterów począwszy, a na świeckich skończywszy, budować królestwo Boże na prawdzie, która choć czasem boli, jako jedyna wyzwala132. W badanych tekstach znajduje się zwrot, którym ksiądz Bista określał pożądaną wobec tej prawdy postawę słuchaczy – to „twarda decyzja”133. Zwrot ten koresponduje z ową „twardą mową Boga” i jednocześnie uzasadnia, że surowość niniejszego wyrażenia jest człowiekowi potrzebna do dalszego zdyscyplinowania w marszu. Bista tę stanowczość podkreślał, bo znał słabości natury ludzkiej: „Tragedią chrześcijaństwa, zarówno w jego wymiarze całościowym, jak jednostkowym, jest rozbrat między prawdą przyjętą, a praktyką życia, owo posiadanie dwóch ewangelii: jednej drukowanej – tej Chrystusowej, którą się czyta i podziwia, a potem kładzie na półce, i drugiej nie drukowanej – tej osobistej, według, której potem na co dzień się żyje i postępuje”134.

Jedno z najbardziej widocznych zmagań Bisty o moralność można dostrzec w homilii wygłoszonej z okazji uroczystości św. Szczepana w Bielsku-Białej. Kaznodzieja opatrzył ją tytułem: Mój stosunek do wartości religijnychi w całości poświęcił postawie, jaką człowiek przybiera wobec Boga. W tle tych rozważań kaznodzieja cały czas analizował wątek męczeństwa św. Szczepana, co nadało imperatywnej części homilii szczególny charakter, zmierzający nawet do zawstydzenia odpowiedzialnych za popełniane czyny. Jako najbardziej obciążające człowieka, nienawistne i podobne do ukamienowania św. Szczepana uznał niedopuszczanie dzieci na mszę św. podczas kolonii wakacyjnych. W mniej ostrym tonie wymienił także rozkład instytucji małżeństwa i zawieranie jedynie ślubów cywilnych, obojętność względem Boga i szukanie dóbr materialnych, a nie duchowych, pozorność przekonań religijnych katolików czy połowiczne przyjęcie Stwórcy, co zilustrował przykładem pijaka śpiewającego pieśń „my chcemy Boga”135. Po części homilii poświęconej wskazaniu grzechów współczesnego człowieka wezwał do całkowitego oparcia się na Bogu: „Siłą napędową wartości moralnych jest encyklika Pacem in terris – Pokój, szczęśliwa

131 Tamże; zob. też K 7/1.

132 H 108.

133 GN 34.

134 Tamże.

przyszłość ludzkości oparta może być tylko o Boga [...]. Dlatego tak ważny jest rachunek sumienia. Jeśli chcemy, by radość Bożego Narodzenia, jego pokój i błogosławieństwo były stale wśród nas, musimy się oddać w całości Bogu. Żeby był «pokój ludziom dobrej woli» to najpierw musi być «chwała na wysokości Bogu»”136.

W nauczaniu księdza Bisty można postawić znak równości między miłością do Boga, a zachowywaniem Jego przekazań ze względu na przeżywaną z Nim relację. Woleć śmierć niż grzech to heroizm świętych pokroju Szczepana, Wawrzyńca i Barbary, ale kaznodzieja uważał, że każdego ze słuchaczy stać na pokonanie choć fragmentu tej drogi, co jest możliwe dzięki miłości do Boga dającego się w Eucharystii. Grzech przeciw Bogu wynikał, według niego, z zaniedbania życia nadprzyrodzonego i porównywał go do trzęsienia ziemi duszy, w której następuje po nim „brzydkość spustoszenia”137. Jeśli mamy odwagę potępiać morderstwa, to musimy zdobyć się także na potępienie grzechu, który dokonuje w nas o wiele groźniejszej zbrodni – zabija w nas życie nadprzyrodzone i stan łaski uświęcającej. Wypędzenie Boga mieszkającego w człowieku porównywał do historii rodziny wypędzonej z jej prawowitego domu. W tym wypędzeniu Boga kryje się cały tragizm grzechu, a człowiek dziwi się jeszcze, że wypędzony przez nas Bóg zdaje się odmawiać swojego błogosławieństwa: „Ludzie żyją tak jakby Boga nie było. Ile haseł głoszono? Wydawało się, że raz, dwa, niebo na ziemi mieć będziemy. Dbano tylko o doczesność, a z Boga się śmiano. Praca i praca. Nawet w niedzielę. A co z tego wyszło? Sami widzimy. Nie trzeba o tym mówić. Od razu widać, że coś tu nie gra. Jest to stare jak świat prawo – kto o Bogu zapomina, niech na pomoc Bożą nie liczy. Czego Bóg zażądał od ludzi? Aedificate... [...] budujcie żywy dom w sercach waszych”138. Dlatego tak ważne jest wypowiadanie stałej walki grzechowi i budowanie domu Bożego w sercach przez spowiedź i Komunię św. Nasz kaznodzieja, powyższą jednostkę homiletyczną zakończył zaczerpniętą z życia historią ojca neofity, który tracąc w czasie burzy żonę i dzieci zwrócił się do księdza Bisty w następujących słowach: „Ojcze trzeba mieć dużo siły, by w takim nieszczęściu żyć. Czy zechcesz mi jej jutro udzielić w czasie Mszy świętej?”139.

Należy w tym miejscu przypomnieć, że mimo ostrej retoryki, którą Bista stosował w passusach omawiających ludzkie winy, zawsze przechodził do swego rodzaju konsolacji mającej na celu wzbudzić w słuchaczach wiarę, że dzięki relacji z Bogiem znajdą

136 Tamże.

137 K 1.

138 Tamże.

w sobie siłę do powstania: „Po grzechu nie powinniśmy uciekać jak chłopak, który rozbił szybę piłką, ale wstawiamy ją w ramy okienne i usuwamy w ten sposób «zeszpecenie» i «osłabienie» gmachu”140. Głęboka charakterystyka życia duchowego, której dokonywał, spełniała w jego przepowiadaniu to zadanie. Twierdził, że istota naszego stosunku do Boga, a zarazem autentyczność naszego życia chrześcijańskiego polega na przyobleczeniu się w Jezusa Chrystusa. To zaś przyobleczenie nie jest niczym innym, jak życiem wewnętrznym, czyli życiem w Bogu i z Bogiem na wzór Syna Bożego.

Ksiądz Bista był realistą, miał świadomość, że to, co ludziom utrudnia rozpoznawanie w sobie życia duchowego, to przede wszystkim wymagające wytężonej uwagi obowiązki zawodowe i stanowe oraz wszechstronny rozwój coraz ciekawszego świata zewnętrznego. Nie przestawał jednak wołać za księdzem Gastonem Courtois: „Ważne w oczach Bożych jest oddanie nie naszego mózgu lecz naszego serca” 141. Życie wewnętrzne nie było w ujęciu Bisty doznawaniem jedynie pociech duchowych, nie ograniczało się tylko do chwil, kiedy czujemy się przepojeni Bogiem. Byłoby to według niego błędnym zubożeniem życia wewnętrznego i podważałoby doświadczenie Kościoła o duszach przeżywających okres ciemności, wewnętrznej posuchy, który z perspektywy czasu okazał się najbardziej owocny. Bista w swoim nauczaniu był świadomy, że to bolesne dla duszy, kiedy Bóg staje się daleki, niemal obcy, a każda myśl o Nim, każde uczucie wobec Niego wymaga ogromnego wysiłku, nie dając często spodziewanego zadowolenia czy pociechy wewnętrznej. Nawiedzenie łaski bywa niejednokrotnie nagrodą za okres próby i doświadczenia ciemności wewnętrznych, mężnie przetrwanych. Takie chwile określał jako niezapomniane i niedające się wyrazić w słowach: „Jak niewyobrażalny jest Bóg, tak niewyobrażalne są Jego nawiedzenia przez łaskę. Łaski te jednak nie są chlebem powszednim, ale raczej ciastem świątecznym i nie stanowią istoty życia wewnętrznego”142. Tak szerokie i wnikliwe spojrzenie na relacje człowieka z Bogiem sprawiało, że Bista precyzyjnie potrafił wskazać, co można nazwać zaniedbaniem ludzkim wobec Boga, a co dopustem Bożym i dynamiką opatrzności, celowo wystawiającą człowieka na próbę. Mocno związany z myślą Soboru wskazywał na soborowe komponenty odnowy życia chrześcijańskiego, takie jak: powrót do Biblii, trwanie w tradycji pojmowanej jako życiowy pęd prawdy wywołany obecnością Jezusa Chrystusa i działaniem Ducha Świętego, udział w liturgii Kościoła czy bezwzględne pierwszeństwo postawy

140 KR 1/4.

141 G. Courtois, W obliczu Pana, Katowice 1959, s. 74.

„zadaniowej przed doznaniową”143. O wierność tym zasadom pytał retorycznie z ambony w formie skonkretyzowanego rachunku sumienia: „Czy posiadasz Pismo święte, czy korzystasz z literatury katolickiej (Tygodnik Powszechny, Znak), czy czerpiesz ze zbawczej tajemnicy Wcielonego Słowa, korzystając z życia liturgią, zwłaszcza jej największymi drogocennymi skarbami – tj. Mszą św. i pozostałymi sakramentami?”144. Podejście człowieka do tych komponentów, w moralnym nauczaniu księdza Bisty, mogło podlegać weryfikacji, można było wobec nich stawiać wymagania, ponieważ to właśnie one stanowiły o stopniu jedności chrześcijanina z Bogiem, czyli życia w łasce uświęcającej. Zaniedbanie tych ważnych dla duszy praktyk prowadziło w jego wywodach kaznodziejskich do często stosowanego obrazu „nieprzyjemnego w dotyku, omszałego kamienia”145, którym czynił siebie człowiek. Przestrzegał, że oziębłość względem Boga prowadzi bezpośrednio do wygasania misji ewangelizacyjnej – „Każdy z nas musi na sobie, na własnej osobie, we własnym wnętrzu przeprowadzić przyjęcie, zrozumienie i uświadomienie sobie istoty własnego życia i posłannictwa w świecie”146. Według Bisty, „cały problem odnowy Kościoła sprowadza się w ostatecznym obrachunku do odnowy wewnętrznej członków Kościoła”147. Udział katolików w tej odnowie to de facto odnowa ich samych, a Bóg jest gotów im w tym rozpoznaniu pomóc, ponieważ „chce podjąć dialog z każdym człowiekiem dobrej woli”148.

Moralność człowieka względem swego Stwórcy Bista wiązał więc przede wszystkim z poważnym traktowaniem Boga i Jego przykazań, ze stopniem zaangażowania w rozwój Bożych dzieł, w misję Kościoła, w rozwój własnej duszy, umysłu i ciała. Był w stanie w tej materii wiele wybaczyć, ale wpadał na ambonie w gniew, kiedy wyczuł w ludzkim stosunku do Boga obojętność, lenistwo, brak szacunku dla prawdy i życia. Przypomnijmy w tym miejscu, że wykazała to także analiza elementów fonetycznych, która została dokonana w pierwszym rozdziale. Została tam wskazana bezpośrednia zależność siły głosu kaznodziei od rangi poruszanego zagadnienia. Najbardziej donośnym i ekspresyjnym okazało się właśnie nauczanie dotyczące przestrzegania konkretnych zasad moralnych149. Ksiądz Bista swoje moralne nauczanie

143 K 7/1; zob. też K 8. 144 H 13. 145 KR 1/4. 146 H 13. 147 K 3. 148 H 16. 149 Zob. H 50.

określał w bardzo charakterystyczny i adekwatny do tej surowości sposób, nazywał je „urabianiem katolickiej postawy życiowej”150. Z jednej strony winna ona być wychylona w stronę Boga, z drugiej – w stronę człowieka. Bista podkreślał, że tak Boga jak i człowieka uczymy się we wspólnocie Kościoła – communio, stąd „nie należy narzekać, ale pytać się, jak ja w tym Kościele wyglądam, przyłożyć rękę do tego, aby być pełnowartościowym członkiem Kościoła, budować Ciało Chrystusowe [...] i pogłębiać swe życie religijne przez szukanie własnego wyrazu modlitewnego. Kościół złączony przy balaskach to źródło naszej siły. Im bardziej będziemy podobni do Chrystusa, tym bardziej Kościół będzie silny. Obyśmy tworzyli zdrową cegiełkę w tej budowli i przyczyniali się do eliminacji elementu ludzkiego w Kościele”151.

Bista uważał, że wielkie dzieła Boga muszą być sprawowane tylko razem z Bogiem, i tylko wtedy tak się dzieje, kiedy człowiek jest w stanie łaski uświęcającej. Prymat Boga, który kocha człowieka – główny filar tego kaznodziejstwa, jako antidotum na społeczne naciski ateizmu i hipertrofii relatywizmu – oto clou do zrozumienia nauczania moralnego księdza Bisty. Jeśli pozwalał sobie na owo urabianie drugich, to tylko w świetle Bożej łaski. Dopiero w tej perspektywie widać całego człowieka, z jego wadami i zaletami. Przyjrzyjmy się więc w kolejnej części analizy, przed jakimi grzechami czynionymi wobec bliźnich przestrzegał z ambony. Należy pamiętać, że to podział jedynie metodologiczno-praktyczny, gdyż w nauczaniu Kościoła każde zło popełnione względem drugiego człowieka jest także grzechem przeciw Stwórcy.