• Nie Znaleziono Wyników

K ażdy z nas choćby nawet niedługo na polu charytatyw- nem pracujący, natrafi! z pewnością na biednych szczegól­

niejszej opieki potrzebujących. Pom im o to pozostają ci' nie­

szczęśliwi najchętniej w ukryciu i stronią od ludzi, wskutek czego najczęściej pozbawieni' są jakiegokolw iekbądź w spół­

czucia’ i pomocy, naw et ze strony swoich blizkich. Są to ludzie upośledzeni przez naturę, a w ięc niewidomi, głucho­

niemi, pozbawieni zdrowych członków , um ysłow o nierozwi- nięci i innymi kaJectwami obarczeni. Żyw ot osób takich jest nader smutny i dlatego należy im się szczególniejsza pomoc i opieka instytucyj, przeznaczonych dlfi ulżenia doli biednym i nieszczęśliwym.

Jeśli to są osoby dorosłe, mało już m ożem y się przyczy­

nić do zm iany ich losu, jeśli zaś chodzi o dzieci lub młodzież, m ożna przez odpowiedni system w ychow aw czy usunąć choć częściowo przykre skutki kalectwa. Trzeba użyć wszelkich środków, aby nieszczęśliwe dziecko umieścić w odpowiednim zakładzie. S ą także w ypadki, że kalectwo w ystęęuje w mniejszym stopniu albo też jest dopiero w stadjum począt- kowem. Zdarza się również, że dziecko robi wrażenie nor­

malnego osobnika i dopiero częstszą obserwacją dochodzimy do wniosku, że są u niego pewne niedokładności fizjologiczne lub umysłowe. Zw ykle lekcew aży się takie w ypadki lub też rodzice sami nie dostrzegają braków . Nie można w ów czas przemilczeć tego, aby nie zrobić rodzicom przykrości, lecz nafteży c(* prędzej im na to uwagię zw rócić w łatw o zrozu­

mianym interesie dziecka.

W krajach kulturalnych m am y na szczęście już dzisiaj państwow e i pryw atne zakłady w ychow aw cze dla nienor­

malnych, a d:!a niewidomych i głuchoniemych istnieje nawet przymus szkolny. Skoro w ięc raz już dziecko umieszczonem zostało w zakładzie, rola nasza w stosunku do niego skoń­

czona. N ależy jednakże w okresie przedszkolnym dbać o dziecko anormalne, co sprawia nieraz olbrzymie trudności.

Przedew szystkiem trzeba uśw iadomić sobie, że wobec dzieci anormalnych należy uzbroić się w duży zasób

wyrozumia-Jości i cierpliwości. Szorstkość i gw ałtow ność przyczyniają się do chybienia celu. Nigdy nie trzeba u ży w ać taktyki żar- tobliwo-drwirvkującei, bo naweit bardzo niew inny uśmiech, może kalekę zrazić do nas na zawsze. Nie m ożna kalek także uw ażać zawsze jako istoty słabe. Przeciw nie należy je za­

chęcać, aby powoli same opanow ały nieszczęście, które im przypadło w udziale.

Rodzice najczęściej stosują w zględem nieszczęśliwych swych dzieci dw ojaką taktykę, albo zupełnie je zaniedbują albo, pieszcząc je zbytnio, potęgują złą ich dolę. Niema nic gorszego dla dzieci1, jak takie dwie ostateczności! Zachęcać trzeba dziecko anormalne do samodzielności już w najm łod­

szym wieku, i w zasadzie w ycho w y w ać tak, jakby było zu­

pełnie normalne, ograniczając się do pieczołowitości w w ięk­

szym stopniu w w ypadkach, kiedy zdrowiu lub życiu pow aż­

nie coś grozić może.

Każdą *zecz, którą staramy się w ytłum aczyć dziecku niewidomemu, należy, o ile możności1, pozw olić mu dotknąć.

Do dzieci głuchoniemych trzeba przem aw iać w olno i w y ­ raźnie, przyzw yczajając je zawczasu do obserwowania ust mówiącego. Najwięcej trudności przedstawia w ychow yw anie dzieci um ysłow o upośledzonych. Nieraz uw aża się za dziecko um ysłow o nierozwinięte takie, które późno m ów ić zaczyna, a tymczasem przyczyną tego może być jakaś w ada organów m ów ienia lub organów oddechowych. O bjaw y te m ożna często prostym zabiegiem lekarskim usunąć. Stopień rozwoju umysłowego najlepiej poznajemy po zainteresowaniu, jakie dziecko okazuje w stosunku do przedm iotów i osób je otaczających.

Najodpowiedniejszem środkiem do zapobieżenia dalszemu złu jest oddanie dziecka anormalnego do zakładu przez osoby wyspecjalizowane kierowanego. Nieraz trzeba będzie nawet stoczyć w alkę z rodzicami, którzy pow odow ani jakimś fa ł­

szyw ym wstydem, jak najdłużej chcieliby zatrzym ać nie­

szczęśliwe dziecko w ukryciu.

Przechodząc do poszczególnych rodzajów kalectwa stw ierdzić m ożem y, że nauczanie niewidomych stosunkowo najmniej przedstawia trudności. Nieomal każdemu dziecku niewidomemu można przysw oić za pomocą specjalnie na ten cel w ykonanych tablic z pismem punktowem, w ypukłych map.

o kazów przyrodniczych i maszyn do pisania, naukę czytania, pisania, geografji, przyrody. Trudniej przedstawia się rzecz z nauką głuchoniemych. Statystycznie stwierdzić można, że rezultaty b y w ają gorsze, szczególniej jeżeli chodzi o przy­

swojenie uczniom pojęć oderwanych jak: mądrość, cnota, łaska. Na tej to podstawie w strożytności twierdzono, że

głuchoniemi niezdolni są do jakichkolwiek w yższych przeja­

w ów duchowych. Istnieją dw a zasadnicze systemy naucza­

nia głuchoniemych t. j. system polegający na w ykonyw aniu odpowiednich ruchów czyli porozum iew ania się na migi i drugi zasadzający się na odczytyw aniu w yrazów z ust na­

uczyciela. Obecnie łączy siię często w praktyce obydw ie metody.

Pod w zględem w ykształcenia zawodowego, głuchonie­

mych m ożna nauczyć znacznie więcej zaw odów , aniżeli nie­

w idom ych, ponieważ oko w spełnianiu pracy fizycznej na ogół w iększą odgryw a rolę aniżeli ucho. Głuchoniemi w y ­ kształceni zawodowo, w życiu łatwiej dają sobie radę aniżeli niewidomi, którzy najczęściej są skazani na pozostawanie w zakładzie. Natomiast niemych Często zatrudniają w w iększych warsztatach i fabrykach, przeznaczając dla nich pracę spokojną, w ym agającą skupienia duchowego, jak. złotnictwo, zegarmistrzowstwo, ogrodnictwo, kra­

wiectwo, mechanikę precyzyjną. Niewidomi najczęściej robią szczotki, słomianki, w yplatają koszyki i meble. W Ameryce zakres ich działania jest szerszy a mianowicie często poświę­

cają się muzyce (nauczyciele m uzyki, stroiciele instrumentów) następnie uczą się masażu, umiejętności specjalnie polegającej na odczuciu w palcach oraz obsługują stacje telefoniczne.

Podobno w czasie w ojny pracowali także z powodzeniem w zawodzie zegarm istrzowskim.

Komplikują sprawę nieszczęśliwcy, którzy sa rów no­

cześnie i niewidomi i głusi1, na szczeście biedaków takich niema dużo. Przysw ojenie wiadomości szkolnych kalekom pozbaw ionym członków nie jest zbyt trudnem, potrzeba1 tylko dla pozbawionych rąk, specjalnych przy ­ rządów do pisania, co wobec bardzo wysoko postawionej techniki i mechaniki nie nasuwa przeszkód. Pozatem m echa­

nika ortopedyczna zrobiła po wojnie takie szalone postępy, że w ykonują członki mechaniczne, których z powodzeniem kalecy uży w ać mogą.

Najbiedniejsi pozostaną zawsze ci, których umysł jest cofnięty. Tam gdzie stan nie bardzo jest groźny m ożna przez podawanie wiadomości w m ożliw ie przystępny sposób obu­

dzić pew ną inteligencję. Należałoby jednak głównie w ysilać si'ę w kierunku pracy ręcznej, aby sobie niektórzy później sami w życiu radę dać mogli. Dla w ypadków poważniejszych przewidziane są specjalne zakłady, gdzie pod stałem facho- wem kierow nictw em w ykonyw ać m ogą niektóre zajęcia np.

prace ogrodnicze. O d osobników psychopatycznie obciążo­

nych tyle się spodziewać nie można, trzeba ograniczyć się na obudzeniu w nich woli.

Pozostają jeszcze ci upośledzeni, którzy nigdy w żad­

nych zakładach nie byli a dziś są już dorośli lub starzy, w re­

szcie ci, u których kalectw o w w ieku późniejszym w ystąpiło.

Ludzie tacy przeważnie znajdują się w stanie opłakanym , cierpią na zupełny zanfk woli i zaniedbują sami siebie. Jeżeli zachęcim y ich do pewnych w ysiłków , które ulżą ich doli, w ielką będzie zasługą naszą. S praw a oczywiście bardzo trudna ale nie beznadziejna, w szystko polegać będzie na oso­

bistym stosunku i stopniu sympatii, jaki ku nam kalecy czują.

A skoro uda nam się ich zachęcić w tym kierunku, bądźm y w yrozum iali w ocenie ich starań i słowem cieplej zachęty podtrzym ujm y w nich siłę. Dotkniętych głuchotą, choćby naw et w w ieku podeszłym, nauczm y zw ażać na usta m ó w ią­

cego a otoczenie przyzw yczajm y, aby m ów iono w yraźnie i wolno.

Wiiele nasuwa się jeszcze przy tej okazji uwag, i wiele pozostje problem ów nierozw iązanych, najważniejszem jed­

nakże będzie, jeśli w sercach naszych obudzi się nietylko li­

tość ale m iłość dla tych biednych ludzi a przekonam y się, że i oni umieją okazać swoim dobroczyńcom w dzięczne serce.

Powiązane dokumenty