• Nie Znaleziono Wyników

Już w 1999 roku Michael Margolis i David Resnick, a więc w momen-cie, kiedy Sieć dopiero się kształtowała, a jej głównymi użytkownikami byli elitarni twórcy, stwierdzili, że internet stał się środkiem masowego przekazu, który użytkowany jest głównie biernie i dominują w nim treści głównych dostawców (Margolis i Resnick 1999). Chris Anderson (twórca koncepcji długiego ogona) i Michael Wolff w roku 2010 na łamach ma-gazynu „Wired” ogłosili śmierć internetu jako medium. Autorzy ci zwra-cają uwagę, że Sieć WWW chyli się ku upadkowi, którego przyczyną są coraz prostsze usługi, których dodatkowo jest coraz więcej. Użytkownicy internetu wybierają określone narzędzia Facebook, Twitter czy kanały RSS.

Zatem przeciętny użytkownik coraz częściej odchodzi od aktywnego poszukiwania interesującej go zawartości na rzecz niemal zamkniętych platform. Jak zauważają Anderson i Wolff, spędzamy dzień w internecie, a nie w Sieci. To wydawałoby się banalne rozróżnienie, ma jednak pod-stawowe znaczenie w wyjaśnieniu współczesnych zmian dokonujących się w tym medium.

Internet jest zatem dla autorów synonimem komercji, zamknięcia, ograniczenia, monopolu, zaś Sieć (web) synonimem otwartości, swobod-nych decyzji. Użytkownicy częściej wybierają dedykowane platformy, gdyż często są po prostu lepiej dopasowane do ich życia – ekran przycho-dzi do nich, a nie oni do ekranu (Anderson i Wolff 2010). Zatem wbrew oczekiwaniom entuzjastów nowych mediów, internet nie zerwał z mono-polem na dostarczanie treści. Nadal konsumujemy ujednolicone treści, ograniczone do kilku najpopularniejszych serwisów. Chociaż mamy al-ternatywę, niemal w ogóle z niej nie korzystamy.

Andrzej Leder trafnie opisuje bierną konsumpcję właściwą nie tylko dla mediów masowych, ale także dla nowych mediów: „Przesyt, czyniący umysł interaktywnym, czyni go również reaktywnym – gęstość bodźców przychodzących z zewnątrz powoduje, że umysł łatwo nastawia się na reakcję, a nie kreację. Kreacja bowiem wymaga autonomii. W klasycz-nym sensie tego słowa: samostanowienia własnych reguł. A to oznacza w miarę stałe trwanie przy własnej drodze, niezależnej od zewnętrznych bodźców, znaków i sensów, niezależnej od przejmującego blasku Sieci.

W przeciwnym razie, powtórzmy, kreacja łatwo staje się reakcją. Słaby podmiot zbiorowej inteligencji reaguje w dość chaotyczny sposób na sil-ne bodźce, których napływ przekracza jego zdolność do chronienia się, do redukcji. To akurat łatwo zaobserwować, czytając w serwisach

komen-tarze do komentarzy czy oglądając na YouTube sequele sequeli znanych wideoklipów” (Leder 2011).

Rysunek 4.2. Konsumpcja treści online

1990 2000 2010

WWW FTP

TELNET MAIL

DNS NEWSGROUP INNE

WIDEO

P2P

3%51%23%23%

57%4%5%11%24%

Udział poszczególnych usług w ogólnym ruch online w latach

Źródło: opracowanie własne, na podstawie: Ch. Anderson, M. Wolff, The Web Is Dead.

Long Live the Internet, 2010, http://www.wired.com/magazine/2010/08/ffwebrip/

all/1.

Naszą pasywność medialną Peter Lunenfeld określa mianem

„nadawczego fast foodu” by ukazać, jak bardzo bierni jesteśmy dzisiaj w odbiorze mediów. Zdaniem badacza stajemy się obecnie intelektual-nymi cukrzykami, którzy mogą złagodzić skutki swej choroby poprzez dawkowanie spożycia (ściągania) na rzecz większej aktywności – pro-dukcji (Lunenfeld 2011, s. 24).

Chris Anderson i Michael Wolff wieszczący schyłek epoki interne-tu opartej na przeglądarkach, zwracają uwagę, że w przyszłości mniej czasu online będziemy spędzać przeglądając strony WWW, na rzecz po-bierania różnych treści online. Rozwój internetu pokazuje, że istnieje coraz większa tendencja do jego monopolizowania, zawłaszczania, kon-trolowania. Dla medium tego analogicznie, jak dla jego poprzedników naturalny wydaje się cykl: wynalazek – rozpowszechnienie – zaadopto-wanie – kontrola. Najnowsze badania pokazują pewną tendencję

doty-czącą użytkowania mediów. Wiele osób – zwłaszcza młodych – wybiera internet zamiast telewizji, lecz ich zachowania przed monitorem nie róż-nią się zbytnio od tych przed telewizorem. Pozostają pasywnymi odbior-cami.

Internet pozwala oczywiście wyjść poza medialną dietę mainstre-amowych serwisów, ale jak zauważają Mirek Filiciak i Alek Tarkowski

„Wędrowcy, wcześniej przemierzający jej bezkres, teraz decydują się co najwyżej na krótkie wypady ze swoich sieciowych suburbii” (Filiciak i Tarkowski 2010). Taka postawa internautów, właściwie sprowadzona do biernego konsumowania narzuconych treści, stanowi kwintesencję slacktywizmu. Termin ten to kontaminacja słów slacker (próżniak) i ac-tivism (aktywizm) (Bryant 2011). Slacktywista podejmuje z reguły dzia-łania, których efekty są minimalne lub żadne, a podjęcie owego minimal-nego wysiłku zapewnia mu dobre samopoczucie. Przykładem slacktywi-zmu są naklejki na samochodach (np. dziecko w samochodzie czy ryby, symbolizujące przynależność do organizacji katolickiej), a w przestrzeni internetowej podpisywanie petycji online, wysyłanie e-maili do polity-ków czy aktualizacja własnych danych w serwisach społecznościowych.

Czasem slacktywizm stanowi formę uspokojenia własnego sumienia, że robimy coś dla innych, np. klikanie w pajacyka PAH, ma być wskaźni-kiem altruizmu.

Internet implikuje również bierność poprzez to, iż dominująca rola wyszukiwarek w procesie zdobywania informacji zmienia sposób, w ja-ki mózg ludzja-ki zapamiętuje informacje. Badacze z Columbia University wskazują, że w momencie kontaktu z informacją zdobytą online, nasz mózg sytuację tę traktuje analogicznie jak informacje, które zdobywamy od naszych znajomych, członków rodziny, współpracowników czy przyja-ciół.

Internet zatem stał się protezą dla pamięci transakcyjnej (transactive memory), w której to przypadku informacje nie są bezpo-średnio zapamiętywane, ale „kodowane” na zewnętrznym zasobie. Te zewnętrzne zasoby, niezależnie czy są to inni ludzie, czy technologia w postaci wyszukiwarki, zwalniają nas niejako z procesu zapamięty-wania, bowiem wiemy, że nie musimy ich przyswajać, gdyż bez trudu można je odnaleźć i do nich powrócić. Częściej zatem wiemy, gdzie znaleźć daną informację, a nie pamiętamy jej treści. Skoro wiemy, że łatwo można do danej informacji powrócić, uważamy, że nie wymaga ona zapamiętania. Badacze wskazują, że coraz częściej w sytuacji, gdy musimy znaleźć jakąś informację, instynktownie myślimy o internecie, który stał się naszym zewnętrznym bankiem danych.

Eksperyment realizowany pod kierunkiem Betsy Sparrow polegał na tym, iż poproszono o wpisanie pewnych informacji na komputerze. Po-łowie osób biorących udział w eksperymencie powiedziano, że kompu-ter zachowa informacje, drugiej połowie przekazano informację, że bę-dą one usunięte. Uczestnicy nie podjęli wysiłku zapamiętywania, gdy byli przekonani, iż komputer zachowa wpisywane przez nich informa-cje. W innym eksperymencie przekazano uczestnikom pewne informacje wraz z nazwami folderów, w których były przechowywane. Okazało się, że uczestnicy eksperymentu lepiej pamiętali nazwy folderów niż ich za-wartość (Sparrow, Liu i Wegner 2011, ss. 776-778). Przyzwyczajamy się do sytuacji, że nie musimy zapamiętywać, bowiem daną informację szyb-ko możemy odszukać w Sieci. Niejednokrotnie zatem ograniczamy się do zapamiętania, gdzie daną informację możemy znaleźć. Zatem istotniej-sza okazuje się pamięć o tym, gdzie24 dana informacja się znajduje, niż ona sama.

Coraz częściej przy próbach opisu nowego pokolenia konsumentów operuje się terminem Generacja L (Generacja Leni) (Hatalska i Polak 2012, s. 8). Zachowanie tego pokolenia wyznacza pięć zmiennych, które determinują ich funkcjonowanie: linkowanie (ang. link), które ogranicza ich aktywność do redystrybucji treści, a nie ich wytwarzania, lajkowa-nie (ang. like), oznaczające lajkowa-niejednokrotlajkowa-nie bezrefleksyjne przyłączalajkowa-nie się do różnych fanpage’ów, preferowanie krótkich informacji, nierzadko ograniczanie lektury wyłącznie do nagłówków (ang. leads), celebrowanie i afirmowanie własnego życia poprzez serwisy społecznościowe, mikro-blogi, a nawet transmitowanie własnego życia online (ang. life-stream) oraz korzystanie z serwisów geolokalizacyjnych (ang. local). Generacja L, do której klasyfikowani są młodzi ludzie, cyfrowi tubylcy najintensyw-niej korzystający z nowych mediów, w przeważającej większości bynaj-mniej nie korzystają z nowych mediów w sposób aktywny. Swoją działal-ność online ograniczają do przesyłania, klikania, wyszukiwania, pobież-nej lektury. Generacja L jest grupą dominującą wobec Generacji C (por.

Friedrich, Merle, Peterson i Koster 2010). Zbiorowość ta, opisywana jest poprzez większą, niż przeciętna kreatywność (ang. creativity), komuni-kację (ang. communication), dużą liczbę kontaktów z innymi osobami (ang. connection) oraz chęć posiadania wpływu i kontroli (ang. control).

24Podobny mechanizm pamięci transakcyjnej dostrzec można w innych zewnętrznych źródłach, z których czerpiemy informacje. Niejednokrotnie nie pamiętamy dokładnej informacji, którą przeczytaliśmy w książce, ale doskonale pamiętamy, jak wyglądała okładka książki i strona, na której zapoznaliśmy się z daną informacją. To, że wiemy, gdzie tej informacji szukać, zwalnia nas w pewnym sensie z procesu zapamiętywania.

Niektórzy badacze podkreślają, iż zbiorowość tę charakteryzuje także silna potrzeba publicznego zaistnienia (ang. celebrity). Modele Generacji L i C są oparte na cechach psychograficznych zbiorowości, którą cechuje podobna osobowość, wyznawane wartości, zainteresowania i styl życia.

Przy próbach klasyfikowania przynależności do obu generacji wiek nie odgrywa żadnej roli, liczy się natomiast sposób i forma zaangażowania w działalność online. Zatem nie jest to pokolenie w tradycyjnym znacze-niu, właściwym dla demografii.