• Nie Znaleziono Wyników

W całej literaturze, od starożytności do dnia dzisiejszego nie brakuje opisów perigrinari będącej inicjacją bohatera, w której człowiek w spotkaniu z Innym i na tle Innych dowiaduje się czegoś o świecie i sobie samym. Począwszy od najdawniejszych wędrówek mitycznych bohaterów: Gilgamesza, Tezeusza, Odysa, Eneasza, poprzez święte opowieści o wielkich prorokach i mędrcach: Mojżeszu, Jezusie, Mahomecie, Buddzie, uczonych – „protoplaście reporterów” Herodocie, czy pierwszym wielkim podróżniku i odkrywcy Marco Polo, na wędrowcach światów literackich – Dantem, Don Kichocie, Guliwerze – nie kończąc. Kulturowe dziedzictwo starych mitów z Biblii czy Odysei rezonuje w niezliczonych opowieściach o podróży – tych rzeczywistych i wyimaginowanych, wymarzonych i zrealizowanych, dalekich i bliskich, zapisanych wielkimi zgłoskami w dziejach literatury i tych mniej ambitnych należących do tak zwanej popkultury, będących w większości trawestacją odwiecznych toposów, archetypów i symboli. Zanim marzenia Europejczyków o podróżach na Księżyc czy do wnętrza ziemi stały się możliwe, praopowieści o wędrowaniu inspirowały poetów – malarzy krain zmyślonych i rzeczywistych, ku którym podążali pierwsi odkrywcy, wytyczając szlaki późniejszych podbojów i kierunki rozwoju cywilizacji europejskiej.

Gdzie jednak należy szukać prapoczątków tej jednej z najsilniejszej i najstarszej pasji ludzkiej jaką jest podróżowanie? Może to atawizm nomadów, a może jakiś wewnętrzny niepokój egzystencjalny popycha człowieka niezależnie od epoki do opuszczenia granic własnego świata i wyruszenia do tego nieznanego, „egzotycznego”, dalekiego? Czy może korzenie naszego jaskółczego niepokoju tkwią w micie założycielskim Europy, który ukazuje wiecznie powracający motyw „bycia w drodze”? Przedstawię dwie interpretacje tego mitu.

Europa, uznawana za najpiękniejszą kobietę na ziemi, córka Agenora, fenickiego władcy, swą urodą oczarowała Zeusa, który podstępem postanowił, porwać piękną niewiastę. Ta, uwiedziona łagodnością i delikatnością byka – pod postacią, którego skrył się władca Olimpu – usiadła na jego grzbiecie i przez wygładzone przez Posejdona morza, w towarzyskie Afrodyty, trafiła na Kretę, do groty, w której umieścił ją Zeus. Mit ten, który jako alegoria kontynentu zaczyna pojawiać się dopiero od XVI wieku, doczekał się wielu interpretacji, często wzajemnie wykluczających. W książce „Geografia i imaginacja” Francesco Pellegrino

49

podkreśla, że opowieść ta „pozostaje w sprzeczności z samozadowoleniem Starego Kontynentu, przekonanego o swej władzy nad światem”97. Europa staje się tu ofiarą. Zupełnie inaczej ów mit interpretuje Grzegorz Żuk98, odwołując się do semickiej tradycji nadawania imion, które mają symboliczne znaczenie i w których to zawarte jest przesłanie o przyszłym działaniu i przeznaczeniu narodzonego. Przywołując pochodzenie imienia Europa od słowa ereb, czyli ‘zachód’, autor dochodzi do wniosku, że misją i przeznaczeniem księżniczki Europy było założenie nowej cywilizacji na Zachodzie. Dokonując komparatystyki Europy jako księżniczki i Europy jako cywilizacji, w przesłaniu mitu, Żuk widzi cztery cechy Europy: jest ona najważniejszą (córka króla) i najbardziej wartościową cywilizacją (najpiękniejsza z kobiet), jest wybrana przez boga (oczarowała najwyższego w panteonie bogów Zeusa) i cechuje ją wyższość nad wszystkimi innymi, gdyż powstały z niej inne cywilizacje (Europa została matką władców trzech części świata)99. Taka recepcja mitu wpisuje się w wizję Europy, co do samej siebie i jej centralnego miejsca w świecie i mogłaby służyć legitymizacji europejskiej aspiracji do ekspansji ekonomicznej i imperialnej. Niemniej, pomija pewne ważne przesłanie tego mitu: kierunek podróży – z Tyru (leżącego w dzisiejszym Libanie) na Kretę – który bardziej obrazuje migrację ze Wschodu na Zachód i nawiązuje do orientalnych korzeni kultury helleńskiej100, a więc i europejskiej, a nie odwrotnie. Niezależnie od tego, jak odczytujemy opowieść założycielską, niesie ona za sobą dwie kluczowe refleksje: Europa (ta kontynentalna) zrodziła się z podróży, nie tej dla przyjemności, bez celu, czy też z konieczności, ale w dalszym ciągu z pewnego – nawet jeśli przymusowego – „bycia w drodze”. Druga myśl przewodnia wiąże się z dobrze znaną koncepcją Rolanda Barthes, dla którego:

mit jest słowem (…) systemem porozumiewania się, jest komunikatem (…). Jest sposobem znaczenia, jest formą. Mitu nie określa przedmiot jego komunikatu, ale sposób jego wypowiadania: istnieją formalne granice mitu, ale nie ma substancjonalnych101.

Słowo, które ułożyło się w opowieść dało początek istnieniu Europy, ale potrzeba było czasu, nadania nowych znaczeń dawnym mitom i włączenia ich w system wspólnych wartości.

97 F. Pellegrino, dz. cyt., s. 62.

98 G. Żuk, Twierdza czy wspólnota? Europa w polskim dyskursie publicznym, Lublin 2010, s. 14.

99 Tamże, s. 16.

100 Podobne wyjaśnienie odnajdujemy już u Herodota: „O Europie zaś nie tylko żaden człowiek nie wie czy jest wokoło oblana morzem, ale także skąd otrzymała swą nazwę (…) chyba, że przyjmiemy, że jej nazwa pochodzi od Europy z Tyru: przedtem więc byłby bezimienny podobnie jak inne części ziemi. Ale wiadomą jest rzeczą, że owa Europa pochodziła z Azji i wcale nie przybyła na ląd, który dziś Hellenowie zwą Europą; tylko z Fenicji dostała się na Kretę, a z Krety do Licji; Tenże, Dzieje, T. I-II, Warszawa 1959, s. 290.

50

Skoro mit o Europie przyjmuje różne warianty, w zależności od tego, kto opowieść nam przytacza, to i alegoria Europy jako kontynentu musi obrastać w liczne konotacje. Na początku nakreślę w kilku słowach warianty samego mitu. Oprócz wspomnianej wyżej „klasycznej” wersji jaką utrwalił Owidiusz102, Jan Parandowski, autor popularnej w Polsce Mitologii kreśli obraz wielkiej miłości Zeusa do najurodziwszej „onego czasu ze wszystkich kobiet na ziemi”103, dla której to, najwyższy z panteonu bogów, po przybyciu na Kretę przygotował „mieszkanie w grocie, którą osłaniał klon cienisty”104. Zupełnie inne oblicze Zeusa przedstawia Robert Graves, powołując się na Historie roślin Teofrasta:

Wyszedłszy na brzeg w pobliżu kreteńskiej Gortyny zamienił się Zeus w orła i zgwałcił Europę w zagajniku wierzbowym nad strumieniem. Inni mówią, że stało się to pod wiecznie zielonym platanem. Europa urodziła mu trzech synów: Minosa, Radamantysa i Sarpedona105.

Porwanie Europy motywowane miłosnym amokiem i porwanie kierowane zwierzęcym instynktem i rządzą posiadania – to początek tej samej opowieści, ale różnie kodowanej – zabarwionej specyficznymi konotacjami i skojarzeniami generującymi diametralnie odmienne emocje. To, którą opowieść przyjmiemy za własną i włączymy do symbolicznego królestwa wyobrażonych stosunków przestrzennych106 – narodziny Europy z miłości czy narodziny Europy z gwałtu – wyznaczy nasz stosunek do świata i relacje z otoczeniem. Jak słusznie zauważa Irvin Cemil Schick:

W miarę jak przestrzeń uzyskuje ludzki wymiar i zostaje nasycona sensem, miejsca bądź ich konstelacje, nabierają symbolicznych znaczeń i przeobrażają się w metafory pewnych treści mentalnych lub systemów wartości107.

Refleksja profesora Harvardu mogłaby rzucić światło na rozmyślania samego Herodota, który przemierzając świat dokonał przestawienia Azji, Europy i Libii108, wyznając: „I nie mogę tylko odgadnąć, dlaczego ziemia, która przecież jest jedna, nosi trzy odmienne nazwy,

102 Owidiusz, Przemiany, Wrocław 1997.

103 J. Parandowski, Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Warszawa 1990, s. 207.

104 Tamże, s. 208.

105 R. Graves, Mity greckie, Warszawa 1992, s.174

106 Zob. Rob Shields, Places on the Margin: Alternative Geographies of Modernity, London – New York, 1991, s. 29.

107 I.C. Schick, dz. cyt., s. 18-19.

108 Libią za czasów Herodota była nazywana kraina sąsiadująca od wschodu z Egiptem, położoną na południe od starożytnej Hellady, po przeciwnej stronie Morza Śródziemnego. W najdawniejszej geografii helleńskiej rozróżniano tylko dwie części świata: Europę (na północy) i Azję (na południu).

51

pochodzące od imion kobiet”109. To zdziwienie dociekliwego podróżnika i historyka wskazuje na zupełnie inne pojmowanie przestrzenni przez depozytariuszy starożytnej Grecji: świat odczytywano nie w kategoriach konkretnych miejsc i wytyczających je granic, ale krain, obszarów, lądów, części ziemi – „O Europie zaś widocznie nikt nie wie (…); to tylko się wie, że jest tak długa jak inne dwie części ziemi razem wzięte”110. Używając współczesnego języka powiedziałabym, że Herodot z konieczności był regionalistą – wobec rozciągających się obszarów terra incognita jego wiedza o świecie musiała, ograniczać się do tych znanych, nazwanych i opisanych miejsc. Jednocześnie to, co nie mieściło się w granicach doświadczonego i poznanego świata, stwarzało przestrzeń do zapełniania białych plam różnego rodzaju fantazmatami: potworami, demonami, mitycznymi stworami. Herodot świadomy swej niewiedzy, stale powątpiewający w zasłyszane historie (o kozionogich ludziach, Neurach przemieniających się w wilki itp.) takich obrazów nie kreślił, szydząc z ignorancji sobie współczesnych:

Śmiech mnie zbiera, gdy widzę, jak wielu już nakreśliło obwód ziemi, a nikt rozumnie go nie objaśnił. Bo kreślą oni Okeanos, jakby on dookoła opływał ziemię, która jest zaokrąglona niby pod dłutem tokarskim, a Azję czynią równą co do wielkości Europie111.

Początek odkrywania dotąd niezbadanych, a jedynie wyobrażonych lądów zrodził potrzebę przedstawienia zróżnicowania nowych ziem w ikonografii – to właśnie wtedy we Włoszech, w okresie manieryzmu, a więc około połowy XVI wieku powstały alegorie czterech kontynentów, będące personifikacją pięknych kobiet rozpoznawalnych dzięki odpowiednim, często wymiennym atrybutom112. Europa znajdowała się najwyżej w hierarchii. Przedstawiania różnie: raz na tronie z berłem i kulą ziemską, wsparta na byku, siedząca na koniu w otoczeniu Zeusa, malująca lądy na globusie (alegoria kultury europejskiej, która pozwoliła na poznanie świata i odkryła jego piękno) lub trzymająca owalną budowlę architektoniczną – świątynie (religijne przywództwo nad innymi lądami), królowała nad innymi kontynentami113. Te różne motywy ikonograficzne ukazują, w jaki sposób usiłowano, przystosować zachodni system wyobrażeń, do opisywania obcych cywilizacji i pojęć geograficznych. Europa zajmuje tu centralne miejsce, w sensie przestrzennym, a przede wszystkim retorycznym i kulturowym. O

109 Herodot, dz.cyt., s. 289. 110 Tamże, s. 289. 111 Tamże, s. 286. 112 F. Pellegrino, dz. cyt, s. 54-62. 113 Tamże.

52

prawdziwej żywotności i ciągłości tego motywu w sztuce świadczy, że służył nie tylko ilustracji (coraz częściej powstających na skutek ogromnego wzrostu zainteresowania geografią) publikacji o charakterze encyklopedycznym, ale przenikał także do sztuki użytkowej i dekoracyjnej. Przykładem takiego zastosowania alegorii czterech kontynentów były porcelanowe figurki – popularny element dekoracyjny europejskich wnętrz i uzupełnienie zastaw stołowych – które pełniły funkcję ozdoby stołu i stanowiły „wdzięczny temat” konwersacji. Jedna z takich kolekcji powstała w latach 1762-1787 w Państwowej Manufakturze Porcelany w Wiedniu i dziś możemy ją obejrzeć na Zamku Królewskim w Warszawie. Należy przy tym wspomnieć, że od XVII wieku najważniejszym źródłem inspiracji dla artystów poszukujących sposobów wyrażenia pojęć abstrakcyjnych była Iconologia Cesare Ripy wydana po raz pierwszy w 1593 roku. Dzieło to składało się z rycin i tekstu objaśniającego w jaki sposób należało ukazywać poszczególne pojęcia, wśród których były zarówno te odnoszące się do uczuć, relacji międzyludzkich czy postaw: Miłość, Przyjaźń, Podstęp; jak i te związane z kategorią czasu i przestrzeni: pory roku, dni, miesiące, kontynenty.

53

Warto poświęcić powyższym przedstawieniom nieco uwagi, gdyż obrazują sposób, w jaki pewne wyobrażenia i idee splatają się z materialnymi praktykami. Narracja odgrywa w tym miejscu kluczową rolę – włączając lub wykluczając, stawiając w centrum lub marginalizując, wyróżniając lub spychając na dalszy plan. Innymi słowy nie spoglądamy na „jakąś” plastyczną masę z której artysta postanowił „wyrzeźbić” cztery wizerunki kobiet, ale za sprawą identyfikacji, wprowadzenia elementu znaczonego i znaczącego, wyposażenia wizerunków w „oznaczniki” (Europa, Azja, Afryka, Ameryka) w tych porcelanowych figurkach zaklęta zostaje dyskursywna praktyka nadawania znaczeń i sensów – kluczowych w budowaniu własnej tożsamości.

Figurka przedstawiająca Europę została wyposażona we wszystkie atrybuty służące podkreśleniu wyższości cywilizacji europejskiej nad resztą świata: korona i berło jako symbole władzy, otwarta księga jako symbol rozumu, oświecenia i mądrości, mapa jako symbol wiedzy i pędu do odkrywania i panowania nad światem, który „leży u stóp” Europy (prawa stopa oparta na globusie). W niektórych przedstawieniach pojawiają się także instrumenty muzyczne, palety i pędzle, co daje Europie przewodnictwo, także w dziedzinie sztuki. Wizerunek Europy zdaje się ucieleśniać ideę humanitas. W pozostałych alegoriach kontynentów język symboli nie jest już tak bogaty, a ilość atrybutów, zmniejsza się proporcjonalnie do wiedzy o poszczególnych regionach geograficznych. Azja, której wyobrażenie ze względu na bliskość przestrzenną ma swe źródło w późnoantycznej tradycji i która zajmowała drugie miejsce w hierarchii, przedstawiona jest tutaj jako rozmarzona kobieta, o łagodnym spojrzeniu z wieńcem kwiatowym na głowie. Siedzi na wielbłądzie, który skrywa pod sobą perły. Ubrana jest w suknie wyszywaną klejnotami, przed nią stoi najprawdopodobniej trybularz nawiązujący do przepychu nie tylko materialnego, ale i bogactwa zapachów i aromatów. Afryka przedstawiona jako kobieta z wydatnymi ustami i dużymi oczami, z nieobecnym spojrzeniem, przyodziana jest w białą szatę, kontrastującą z kolorem jej skóry, ma na sobie kosztowności ze złota. Wśród atrybutów charakterystyczne są wielkie ciosy słonia, które trzyma i wijące się u jej stóp węże. To nagromadzenie przedstawień odwołujących się do fauny (w innych dziełach także i flory) wskazuje, że w przypadku Afryki szczególnie fascynującą dla Europejczyków była natura. W odniesieniu do tego kontynentu także łaciński zwrot hic sunt leones, który oznaczał „tu są lwy” i był umieszczany na średniowiecznych mapach w miejscu terenów nieznanych, a przez to uznawanych za niebezpieczne, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta a nie ludzi, przestaje mieć symboliczne znaczenie. Amerykę, której alegorie zaczęły pojawiać się najpóźniej, ale i pozostały tematem dzieł sztuki najdłużej, bo aż do XX wieku, przedstawiono jako półnagą kobietę siedzącą na krokodylu, z pióropuszem na głowie i strzałą w ręku. U jej stóp widoczny

54

jest detal w postaci odciętej głowy. Przedstawienie jest spójne z preromantyczną fascynacją Zachodu pozostającym pod urokiem wszystkiego, co w fałszywym wyobrażeniu, wydawało się pierwotne, prymitywne i dzikie. W świetle refleksji o „migrujących symbolach” niezwykle interesujące jest dla mnie to, że przez ponad dwa wieki od ukazania się Iconologii, owe figury porcelanowe tak wiernie odtwarzały zasady, jakie stworzył Cesare Ripa. Oczywiście nie są w nich odwzorowanie wszystkie atrybuty, o jakich pisał autor, te bowiem były wymienne, ale główne zasady konotujące pewne skojarzenia są tu zachowane. O alegorii Europy Ripa pisał:

Niewiasta ubrana w przepyszny, wielobarwny strój Królewski, w koronie na głowie, zasiadająca na dwu skrzyżowanych rogach obfitości (…) W prawej dłoni trzyma prześliczną świątynie (…). Jest tam też książka, na niej zaś sowa. Europa jest pierwszą i najbogatszą spośród części świata (…). Przedstawiona jest ze świątynią w dłoni na znak, że jest w niej doskonała i najprawdziwsza, przewyższająca wszystkie inne Religia.114

O Azji zaś:

Kobieta w przepięknym wieńcu z nadobnego kwiecia, przeplecionego rozmaitymi owocami, odziana w nader okazałą szatę wyszywaną złotem, perłami i innymi cennymi klejnotami. W prawej dłoni trzyma gałązki uliścione, obsypane owocami kasji, pieprzu i goździków (...), w lewej – śliczną, misternej roboty kadzielnicę, wydzielającą obficie dym (…). Bogaty, zdobny złotem i klejnotami ubiór świadczy nie tylko o wielkiej zasobności tej bardzo szczęśliwej części świata, lecz również o panujących w niej zwyczajach.115

W swoich rozważaniach nad „podróżą” w dyskursach kultury i jej antropologicznych wymiarach sięgam także do ikonografii, gdyż podobnie jak „opisy podróży”, dzienniki, powieści, każdy rodzaj narracyjnego przedstawienia przestrzeni, także sztuka, należy do „tekstów kultury”, które tworzą wiedzę podzielaną o świecie. Poezja to matka geografii, a lektura – jak powiada Irvin Cemil Schick – to warunek konieczny istnienia miejsca116:

Narracja zawsze odgrywa kluczową rolę w konstytuowaniu i podtrzymywaniu tożsamości. Jest nośnikiem znaczeń i jednocześnie środkiem za pomocą, którego jednostka snuje na własny użytek i na użytek innych opowieści o jej miejscu w świecie. A zatem to narracja nadaje

114 C. Ripa, Ikonologia, Kraków 1998, s. 387-388.

115 Ibidem, s. 389-390.

55

naszemu Ja swoistą inercję i zapewnia mu pewną ciągłość w czasie. Ludzie to istoty społeczne, a opowiadanie od wczesnego dzieciństwa stanowi nieodłączny element życia we wspólnocie117.

Alegorie kontynentów, które przez ponad dwieście lat odtwarzane były niemal w całkowitej spójności ze wzorem (dziś także odnaleźlibyśmy opowieści o „dzikich”, ale ze względu na dynamiczny rozwój Ameryki, kultura masowa umiejscawia ich w Afryce), są potwierdzeniem powyższego cytatu. Spotkanie z obcą kulturą i powstające na skutek tego styku opowieści, pozwoliły na ustabilizowanie tożsamości europejskiej.

W XVII stuleciu tradycja dzielenia świata na kontynenty, którym przypisywano odrębne tożsamości była już głęboko zakorzeniona w europejskiej koncepcji geografii. Małe prawdopodobieństwo, że ogromna rozmaitość ludów zamieszkujących niezmierzone obszary może wykazywać jakieś znaczące cechy wspólne, bynajmniej nie odstręczała od prób doszukiwania się wyznaczników, które uznawano za charakterystyczne dla ludów „wschodnich”, „orientalnych” czy „azjatyckich”.118