¿tyczne Sądu Najwyższego w sprawach o przestępstwa drogo
we z dnia 28 lutego 1975 roku1 okazały się niezwykle ważkie zarówno w odniesieniu do praktyki, jak i teorii prawa karnego. Jak to słusznie określił Kazimierz Buchała, „Sąd Najwyższy podjął i rozwiązał szereg niezwykle trudnych zadań wykładni obowiązujących przepisów”, obejmując swoimi zainteresowaniami „nie tylko wszystkie podstawowe zagadnienia wykładni przepisów oraz polityki wymiaru kary, ale także szereg kwestii drugoplanowych, wyczerpując zasadniczą większość rysują
cych się zagadnień wykładni prawa”1 2.
Wydaje się, że w problematyce wytycznych można by wydzielić trzy grupy zagadnień: problemy przestępczości drogowej sensu strieto (pojęcie przestępstwa drogowego, pojęcie ruchu drogowego, określenie „zasad bez
pieczeństwa ruchu”, określenie znamion przestępstwa wypadku drogowe
go, katastrofy w komunikacji lądowej itd.); problemy prawa karnego na
tury bardziej ogólnej (zagadnienia tzw. podżegania i pomocnictwa do prze
stępstw nieumyślnych, kumulatywnego zbiegu przepisów ustawy, oceny strony podmiotowej (winy) sprawcy działającego w stanie nietrzeźwości itd.). Jako osobną — trzecią — grupę zagadnień trzeba by wyróżnić pro
blematykę dyrektyw wymiaru kary, które mają charakter „mieszany”.
Większość z nich dotyczy przede wszystkim polityki karania przestępstw drogowych, lecz niektóre mają charakter ogólniejszy i mogą być odnoszo
ne do innego rodzaju przestępczości (np. zasada uwzględniania przy ocenie winy sprawcy przyczynienia się innej osoby, uznawanie jako obciążają
cych okoliczności należących do znamion przestępstwa tylko wtedy, gdy w grę wchodzą okoliczności podlegające stopniowaniu itd.).
Przedmiotem niniejszego opracowania chciałbym uczynić niektóre spośród zagadnień należących do drugiej grupy problematyki wytycznych, to znaczy wiążących się raczej z ogólnymi zagadnieniami prawa karnego,
1 Wytyczne opublikowane zostały w OSN (seria karna) 1975, nr 3—4, poz. 33.
2K. Buchała: Wytyczne wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej w spra
wach o przestępstwa drogowe, NP 1975, nr 10—11, s. 1279.
25
co nie przeczy ich istotnym powiązaniom z zagadnieniami przestępstw drogowych.
Bogactwo problematyki wytycznych uniemożliwia objęcie w jednym opracowaniu nawet tylko większości ważniejszych kwestii. Konieczna jest selekcja poruszonej problematyki. Ukazało się już kilka opracowań doty
czących poszczególnych grup zagadnień3. Wydaje się, że wytyczne stano
wić będą długotrwały przedmiot inspiracji i polemik naukowych.
I
W tezie 15 Sąd Najwyższy poruszył niezwykle kontrowersyjne zagad
nienie tzw. podżegania i pomocnictwa do przestępstw nieumyślnych. Sąd Najwyższy stwierdza, że „podżeganie i pomocnictwo do nieumyślnych prze
stępstw drogowych nie jest możliwe”. Nie wyłącza to jednak odpowiedzial
ności karnej danej osoby za „sprawstwo przestępstwa nieumyślnego”, o ile pomiędzy „zawinionym działaniem” tej osoby a „skutkiem przestępnym sprowadzonym przez bezpośredniego sprawcę przestępstwa drogowego” za
chodził związek przyczynowy.
W uzasadnieniu tezy Sąd Najwyższy z faktu, że podżeganie i pomoc
nictwo są wyłącznie umyślnymi postaciami zjawiskowymi przestępstwa, wyprowadza wniosek, że nie istnieje podżeganie czy pomocnictwo nieu
myślne i niemożliwe jest podżeganie i pomocnictwo do przestępstw nie
umyślnych. Nie wyłącza to jednak odpowiedzialności — jak stwierdza Sąd Najwyższy — za sprawstwo przestępstwa nieumyślnego, jeżeli występuje wina i zachodzi związek przyczynowy między działaniem, które wpłynęło na popełnienie przestępstwa przez bezpośredniego sprawcę a skutkiem
przestępnym.
Aby prawidłowo ustosunkować się do tezy Sądu Najwyższego, należy wyróżnić tutaj dwie odrębne sprawy. Pierwsza dotyczy błędnego — moim zdaniem — zrównania podżegania i pomocnictwa nieumyślnego z podże
ganiem i pomocnictwem do przestępstw nieumyślnych. Druga natomiast kwestia dotyczy podstaw odpowiedzialności karnej „nieumyślnego podże
gacza lub pomocnika”. Sprawa pierwsza wydaje się dosyć prosta, druga jest bardzo złożona.
Zacznijmy od sprawy pierwszej. Wbrew temu co mówi Sąd Najwyższy, możliwe jest umyślne, po stronie podżegacza lub pomocnika, podżeganie czy pomocnictwo do nieumyślnego, po stronie sprawcy właściwego, prze
stępstwa. Ze sformułowań art. 18 § 1 i § 2 k.k. wynika jasno, że wymóg
3 Por. np. ibidem, s. 1279—1289; J. Wasilewski: Uwagi do wytycznych Sądu Najwyższego w sprawach o przestępstwa drogowe. Warszawa 1975 (wkładka do
„Palestry” 1975, nr 9); A. Bachrach: Nowe wytyczne Sądu Najwyższego w spra
wach o przestępstwa drogowe (Dyrektywy wymiaru kary), PiP 1976, nr 5, s. 47—60;
A. Bachrach: Nowe wytyczne Sądu Najwyższego w sprawach o przestępstwa drogowe (Zagadnienia wykładni prawa), PiP 1976, nr 8—9, s. 42—54.
umyślności odnosi się tylko do podżegacza (k.k. określa to słowem „chcąc”) i pomocnika („chcąc albo godząc się na to”). W odniesieniu do sprawcy właściwego ustawa mówi o „czynie zabronionym”, do którego jest on na
kłaniany lub do którego udzielana mu jest pomoc. Czyn zabroniony (art.
120 § 1 k.k.) to zarówno czyn umyślny, jak i nieumyślny, a także czyn nie wykazujący cech zawinienia; istotą czynu zabronionego jest tylko jego obiektywna bezprawność kryminalna.
Brak jest także racji logicznych, które by przemawiały przeciwko obję
ciu karalnpścią przypadków, gdy po stronie podżegacza czy pomocnika zachodzi chęć lub przewidywanie i godzenie się na popełnienie przez spraw
cę właściwego czynu zabronionego, w sytuacji gdy sprawca właściwy swój czyn obejmuje winą nieumyślną lub w ogóle po jego stronie wina nie za
chodzi czy nawet zachodzić nie może. I tak np. możliwy jest przypadek nakłaniania nietrzeźwego lub nieletniego, nie posiadającego odpowiednich kwalifikacji, do prowadzenia pojazdu mechanicznego, w sytuacji gdy pod
żegający po cichu liczy, że osoba podżegana spowoduje wypadek drogowy.
Możliwe jest też np. udostępnienie pojazdu samochodowego osobom nie
trzeźwym czy nawet niepoczytalnym przez osobę, która przewiduje i godzi się na spowodowanie przez prowadzącego pojazd wypadku (katastrofy itd.). Motywy takich czynów można sobie wyobrazić i trudno przyjąć, aby były to sytuacje wykluczone w praktyce. Brak jest chyba istotnych różnic pomiędzy zdarzeniami tego typu a podżeganiem i pomocnictwem do przes
tępstw umyślnych. Dodać należy, że skoro polski kodeks karny unieza
leżnia odpowiedzialność podżegacza i pomocnika od odpowiedzialności sprawcy właściwego, który może przecież nawet nie przejść do fazy usi
łowania swego czynu, to niezależność odpowiedzialności powinna być cał
kowita i uwolniona od powiązań z postaciami winy po stronie sprawcy właściwego.
Inna sprawa, że podżegacz i pomocnik będą odpowiadać z przepisu do
tyczącego przestępstwa umyślnego a nie z przepisu mówiącego o nieumyśl
nej postaci czynu. W podanych przykładach podżegacz i pomocnik odpo
wiadaliby np. z art. 155, 156 czy 212 k.k. Wina umyślna po ich stronie wyklucza przecież odpowiedzialność za przestępstwo nieumyślne. Nie po
winno to jednak wzbudzać żadnych zastrzeżeń, gdyż podżeganie i pomoc
nictwo są samoistnymi postaciami popełnienia przestępstwa, niezależny
mi od sprawstwa sensu stricte.
Nieporozumienia przy problemie „podżegania i pomocnictwa do prze
stępstw nieumyślnych” wynikają chyba z tego, że termin ten używany jest zwykle, niezgodnie z jego treścią, na oznaczenie przypadków „nie
umyślnego podżegania” i „nieumyślnego pomocnictwa” jako pewien „sy
gnał wywoławczy” problematyki, którą poruszamy w dalszej kolejności.
Dodać należy, że podobne, jak zaprezentowano stanowisko zajmują
27
Leon Tyszkiewicz4 i Władysław Wolter5. Stanowisko takie zajmował także twórca polskiej konstrukcji podżegania i pomocnictwa Julian Makare
wicz6.
Zagadnienie ulega znacznemu skomplikowaniu, gdy po stronie podże
gacza lub pomocnika zachodzi wina nieumyślna. Powstaje wtedy złożony problem podstaw odpowiedzialności karnej za tego typu zachowanie. Przy
kładowo chodzi o sytuacje, gdy ktoś udostępnia innej osobie pojazd me-' chaniczny, mogąc i będąc zobowiązanym do przewidzenia, że osoba ta może spowodować wypadek drogowy (np. w wyniku zamroczenia alkoho
lowego) i wypadek zostaje rzeczywiście spowodowany. Odpowiedzialność karna sprawcy wypadku nie nasuwa oczywiście żadnych wątpliwości. Bę
dzie on odpowiadał za dokonanie przestępstwa z art. 145 § 1, § 2 czy § 3 k.k. (w innych przypadkach z art. 136 § 1 lub § 2, 137 § 1 lub § 2 itd.). Za którą natomiast z postaci zjawiskowych przestępstwa ma odpowiadać oso
ba udostępniająca pojazd (nakłaniająca do nieostrożnej jazdy itd.)? Roz
ważyć trzeba następujące rozwiązania:
1) odpowiedzialność za podżeganie lub pomocnictwo, 2) odpowiedzialność za sprawstwo kierownicze,
3) odpowiedzialność za sprawstwo (sensu stricto), 4) odpowiedzialność za współsprawstwo,
5) brak odpowiedzialności karnej.
Rozwiązanie pierwsze musimy niestety bez żadnych wątpliwości od
rzucić. Ustawa wymaga, o czym była już mowa, po stronie podżegacza i pomocnika winy umyślnej relacjonowanej do „czynu zabronionego” po stronie sprawcy właściwego. Nie jest więc możliwe przyjęcie propozycji W. Woltera, aby winę podżegacza i pomocnika odnosić tylko do lek
komyślnego lub niedbałego zachowania się sprawcy, z pominięciem ich stosunku do przestępnych skutków czynu sprawcy7. Przyjęciu takiego roz
wiązania sprzeciwia się powszechnie przyjęta i chyba jedynie słuszna in
terpretacja czynu zabronionego jako obejmującego cały zespół znamion przedmiotowych opisanych w ustawie karnej, w tym oczywiście także skutku przestępnego8 (art. 120 § 1 k.k.). Nie można w celu ratowania kon
strukcji teoretycznej, nawet bardzo interesującej z wielu względów (po
zwalałaby na prawie całkowite wyeliminowanie z polskiego prawa karne
go tzw. sprawstwa pośredniego) dokonywać wykładni zmieniającej treść przepisu ustawy.
Jeśli chodzi o sprawstwo kierownicze (ad. 2), to brak jest w omawia
4 L. Tyszkiewicz: Współdziałanie przestępne i główne pojęcia z nim zwią
zane w polskim prawie karnym, Poznań 1964, s. 217.
5 W. Wolter: Nauka o przestępstwie, Warszawa 1973, s. 321.
6 J. Makarewicz: Kodeks karny z komentarzem, Lwów 1935, s. 102 i 103. . 7 W. W o 11 e r: op. cit., s. 318—322.
8 Per.: J. Bafia, K. Mioduski, M. Siewierski: Kodeks karny — ko
mentarz, Warszawa 1971, s. 278; I. A n d r e j e w, W’. S w i d a, W. Wolter: Ko
deks karny z komentarzem, Warszawa 1973, s. 372; J. S 1 i w o w s k i: Prawo karne.
Warszawa 1975, s. 129.
nym przypadku koniecznego dla tej postaci przestępstwa „kierowania”
wykonaniem przez inną osobę czynu zabronionego. Z istoty sprawstwa kierowniczego wynika także, że jest to postać wymagająca umyślności po strome osoby kierującej czynem sprawcy właściwego9. Konstrukcją tą nie możemy się więc posłużyć.
Sąd Najwyższy zajął stanowisko, że podstawą odpowiedzialności osoby nieumyślnie nakłaniającej lub pomagającej do popełnienia przestępstwa jest konstrukcja sprawstwa (ad. 3), a warunkami przyjęcia odpowiedzial
ności jest związek przyczynowy pomiędzy czynem danej osoby a skutkiem przestępnym oraz wina (nieumyślna). Stanowisko zbieżne z obecnym po
glądem Sądu Najwyższego przedstawił L. Tyszkiewicz w swojej mono
grafii poświęconej współdziałaniu przestępnemu10 11. Autor ten wychodzi z założenia, że w przypadkach, gdy ustawa określa bardzo ogólnie zacho
wanie się sprawcy („sprowadza”, „powoduje” itp.) należy szeroko ujmo
wać sprawstwo sensu stricto i obejmować nim także przypadki, gdy wy
wołanie przestępnego skutku następuje za pośrednictwem innej osoby11.
L. Tyszkiewicz nie uważa, aby jego stanowisko równało się z przyjęciem konstrukcji sprawstwa pośredniego. Wprost przeciwnie. Argumentuje, że
„sprawstwo pośrednie” pozwala na pociągnięcie do odpowiedzialności kar
nej osób, które wprawdzie przyczyniły się do przestępstwa, ale nie wypeł
niły swoim zachowaniem znamion przestępstwa rodzajowego, ani też po
staci zjawiskowych podżegania i pomocnictwa, co stanowi naruszenie za
sady nullum crimen sine lege12 13. Natomiast podstawy swego stanowiska autor upatruje w tym, że znamiona czasownikowe wielu przestępstw ro
dzajowych zostały tak sformułowane, iż „dopuszczają działanie szeregu osób, tworzących łańcuch następujących po sobie czynów. Każda z tych osób jest tu w rozumieniu prawa karnego nie »sprawcą pośrednim« lecz po prostu »sprawcą«, gdyż zachowanie jej na mocy dyspozycji przepisu karnego i istoty związku przyczynowego opartego na teorii równowartoś
ci warunków (przyczyn) wypełnia znamiona przestępstwa, o które cho
dzi”10.
Słuszność takiej argumentacji przyznaje Andrzej Wąsek, zauważając, że teoria ekwiwalencyjna ma jednakowe zastosowanie do przestępstw umyślnych i nieumyślnych14. Dodaj e on, że czyn sprawcy musi odpowia
dać ogólnym przesłankom bytu przestępstwa (bezprawny, zawiniony, spo
łecznie niebezpieczny itd.).
A. Wąsek uważa jednak, że „szerokie” ujęcie sprawstwa materialnego przestępstwa nieumyślnego pozostaje w związku z konstrukcją spraw -
9 Por. I. Andrejew: Polskie prawo karne w zarysie, Warszawa 1973, s. 162.
10 L. Tyszkiewicz: op. cit., s. 99—107 i 333—345.
11 Ibidem, s. 104 i 105.
12 Ibidem, s. 342.
13 Ibidem, s. 343.
14 A. Wąsek: Wspólspraiustwo przestępstw nieumyślnych, [...] Annales Uni- versitatis Mariae Curie Skłodowska 1975, t. XXII, sectio G, Ius, s. 234, 235.
29
stwa pośredniego. Dlatego proponuje, aby szeroko ujmować współspraw- stwo przy przestępstwach nieumyślnych. Autor ten pisze: „Można zatem suponować, aby nieumyślnie przyczynienie się poprzez nakłanianie lub po
mocnictwo do przestępstwa nieumyślnego kwalifikowane było albo jako sprawstwo pośrednie, albo jako współsprawstwo przestępstwa nieumyśl
nego w zależności od tego, czy można stwierdzić jakieś porozumienie nie
umyślnych sprawców”15.
W. Mącior traktuje wszelkie rozwiązania tego typu („szerokie” ujęcie sprawstwa, konstrukcję tzw. podżegania i pomocnictwa do przestępstw nieumyślnych) jako restytucję w polskim prawie karnym sprawstwa po
średniego i ostro się temu sprzeciwia16.
Stanowisko zajęte przez Sąd Najwyższy w wytycznych ma więc pod
budowę w polskiej doktrynie prawa karnego, choć nie jest powszechnie akceptowane.
Próbując ustosunkować się do tego sanowiska, należy zważyć, że jest to bardzo rozszerzająca interpretacja art. 16 k.k., który stanowi w odnie
sieniu do sprawstwa, że odpowiada za nie ten, „kto wykonuje przestęp
stwo sam”.
Niekwestionowaną zasadą polskiego prawa karnego wydaj e się indy
widualizacja odpowiedzialności karnej limitowanej własnymi czynami sprawców. Najdobitniejszym przykładem tej zasady są konstrukcje pod
żegania i pomocnictwa uniezależniające odpowiedzialność karną spraw
cy, podżegacza i pomocnika. W myśl art. 1 k.k. pociąga się do odpowie
dzialności karnej tylko te osoby, które dopuściły się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę. Przepisy o podżeganiu i pomocnictwie, współsprawstwie i sprawstwie kierowniczym, a także o usiłowaniu i przy
gotowaniu rozszerzają zakres czynów karalnych określonych w części szczególnej k.k. i przepisach karnych innych ustaw. Czy szerokie inter
pretowanie sprawstwa nie wykracza przeciwko tej zasadzie? Wydaje się, że tak. Odpowiedzialnością karną, w myśl tego co mówi Sąd Najwyższy, można obciążyć przecież za każde zachowanie, które łączył związek przy
czynowy ze skutkiem, o ile wystąpiła wina po stronie takiego sprawcy.
Sąd Najwyższy nie stawia tu nawet dodatkowych wymagań podnoszonych przez doktrynę; społeczne niebezpieczeństwo czynu, „mieszczenie się” w za
kresie znamienia czasownikowego ustawowego opisu czynu itp. Być może Sąd Najwyższy uważał to za rzecz oczywistą. Uwzględniając również te dodatkowe kryteria i tak krąg osób objętych karalnością ulega niebez
piecznemu rozszerzeniu. Czy wydanie prawa jazdy słabo przygotowanemu kandydatowi na kierowcę, jeżeli ten kierowca spowoduje wypadek, nie jest „zawinionym działaniem” połączonym związkiem przyczynowym ze
15 Ibidem, s. 238. Podobne stanowisko zajął J. Szwach a: Z problematyki współdziałania przestępnego, NP 1970, nr 12, s. 1730—1735.
16 W. Mącior: Postacie zjawiskowe przestępstwa w ujęciu kodeksu karnego PRL z 1969 r., PiP 1971, nr 11, s. 760—764.
skutkiem? Wydaje się, że jest. A więc czy należy egzaminatora karać za np. nieumyślne spowodowanie śmierci? Mam co do tego poważne wątpli
wości. A przecież wszystkie przesłanki odpowiedzialności karnej zostały spełnione. Można oczywiście toczyć boje o „stopień społecznego niebezpie
czeństwa” takiego zachowania, czy o „możność i powinność przewidywa
nia egzaminatora” i tą drogą zawężać to, co się wcześniej rozszerzyło, aby dostosować zakres konstrukcji prawnych do zasad racjonalnej polityki ka
rania, ale chodzi przecież o to, aby przyjąć rozwiązanie obarczone naj
mniejszym marginesem błędów i dowolności.
Rozważmy teraz argument podniesiony w doktrynie, że kauzalność przy materialnych przestępstwach umyślnych wygląda identycznie jak przy materialnych przestępstwach nieumyślnych, a wobec tego i zasady odpowiedzialności powinny być jednakowe, gdyż jest to argument istotny.
Wydaje się, że problem został tu źle postawiony. Związek przyczynowy jest jeden i jest identyczny niezależnie od rodzaju przestępstwa. Różnica leży jednak w samym czynie sprawcy. Przy przestępstwie umyślnym czyn sprawcy skierowany jest na wywołanie skutku przestępnego (przy zamia
rze ewentualnym taki przestępny kierunek czynu jest przewidywany i ak
ceptowany przez sprawcę). Mimo że w przebieg związku przyczynowego włączą się inne osoby, sprawca odpowiada ciągle za swój własny czyn.
Tymczasem przy „szerokim” ujęciu sprawstwa materialnego przestępstwa nieumyślnego ciężar odpowiedzialności jest powiązany całkowicie z zacho
waniem innej osoby, gdyż nie odpowiada się przecież za udostępnienie po
jazdu innej osobie, lecz za to, że ta inna osoba spowodowała wypadek. Gdy
by nie spowodowała ona wypadku, odpowiedzialność karna nie mogłoby za
istnieć. Inaczej jest przy przestępstwie umyślnym. Sprawca przestępstwa umyślnego będzie odpowiadać niezależnie od tego, czy inna osoba „włączy się” w przebieg związku przyczynowego, czy też nie. Ewentualnie tylko raz będzie odpowiadać za dokonanie przestępstwa, gdy czyn innej osoby (np. niewłaściwie wykonany zabieg lekarski) zmodyfikuje na tyle przebieg związku przyczynowego, że przewidywany przez sprawcę skutek prze
stępny — na którego wywołanie swoim czynem co najmniej się godził, i który by bez tego „przyłączenia się” nie nastąpił — nastąpił; w innej sy
tuacji odpowiadać zaś będzie za usiłowanie, gdy sam jego czyn bez tegoż
„przyczynienia się” skutku nie wywołał. Różnica jest chyba wyraźna.
Tak więc argument o identyczności związku przyczynowego przy prze
stępstwach umyślnych i nieumyślnych nie wydaje się przesądzać sprawy.
Przyjęcie „szerokiego” ujęcia sprawstwa nieumyślnego przestępstwa ma
terialnego prowadzi do odpowiedzialności nie za czyn zabroniony o zna
mionach ustawowych, ale za wszelkie naruszenie zasad ostrożności o ile ich następstwem jest wywołanie przez dowolną osobę skutku określone
go w ustawie.
W celu rozwiania wątpliwości dodajmy, że przyjęcie, iż czyn stanowi
31
zachowanie ukierunkowane na cel, nie stanowi akceptacji finalizmu ani przejścia na jego pozycję17.
W konkluzji musimy więc przyjąć, że stanowisko Sądu Najwyższego w odniesieniu do kwalifikowania nieumyślnego przyczynienia się do prze
stępstwa skutkowego jako sprawstwa tegoż przestępstwa nie zasługuje na akceptację.
Innym rozwiązaniem analizowanego problemu jest przyjęcie konstruk
cji współsprawstwa (ad. 4) jako podstawy odpowiedzialności nieumyślne
go podżegacza i pomocnika. Pozwala na to szerokie ujmowanie współ
sprawstwa we współczesnym polskim prawie karnym. L. Tyszkiewicz na gruncie nowego kodeksu karnego wyraził pogląd, że ,,współsprawcą jest ten, kto w porozumieniu z inną osobą i razem z nią działając': 1) realizuje w całości znamiona przestępstwa, 2) realizuje je w części, o ile ich pozosta
łą część realizuje ta druga osoba bądź 3) ułatwia realizację wszystkich znamion przestępstwa [...] Działanie razem z inną osobą oznacza działanie albo zaniechanie w tym samym czasie i miejscu lub działanie, albo zanie
chanie tworzące z zachowaniem drugiej osoby funkcjonalną całość warun
kującą w sposób bezpośredni realizację znamion przestępstwa.”18 A. Wą- sek, który jak już wspomniano, uważa, że konstrukcja współsprawstwa powinna być podstawą oceny nieumyślnego podżegania i pomocnictwa we wszystkich przypadkach, gdy następuje porozumienie pomiędzy nieumyśl
nie działającymi sprawcami, ujmuje współsprawstwo jako oparte na poro
zumieniu wspólne wykonanie przestępstwa, w którym każdy z współspraw
ców odgrywa ,¡istotną rolę” w procesie realizacji ustawowych znamion przestępstwa19.
Tak szerokie pojmowanie współsprawstwa pozwala na uniknięcie w większości przypadków korzystania z konstrukcji sprawstwa pośrednie
go. Nie pozwala jej jednak całkowicie wyeliminować. Przeszkodą w tym zakresie jest wymóg porozumienia jako istotnej cechy współsprawstwa, które nie zawsze przecież musi występować (np. pozostawienie niezabez
pieczonego pojazdu mechanicznego i niezamierzone umożliwienie tym samym innej osobie popełnienia przestępstwa drogowego).
Wyłaniają się tutaj dwa problemy. Pierwszy dotyczy zasadności tak szerokiego interpretowania współsprawstwa na tle aktualnego stanu praw
nego. Jest to jednak probierń całkowicie wykraczający poza ramy niniej
szego opracowania. Drugie zagadnienie sprowadza się do pytania, czy wymóg porozumienia przy współsprawstwie przestępstwa nieumyślnego nie mógłby zostać pominięty? Wydaje się, że brak jest istotnych przesz
kód uniemożliwiających uczynienia jeszcze jednego kroku i przesunięcia
17 Por. K. Buchała: Bezprawność przestępstw nieumyślnych oraz wyłączające ją dozwolone ryzyko, Warszawa 1971, s. 68—70 i 73—75.
18 L. Tyszkiewicz: Glosa do wyroku SN z 22 XI 1971, Rw 1202/71, PiP 1972, nr 8—9, s. 267.
19 A. Wąsek: Współsprawstwo w polskim prawie karnym (Tezy rozprawy ha
bilitacyjnej), Lublin 1974, s. 6.
istoty współsprawstwa tylko na obiektywny związek pomiędzy zachowa
istoty współsprawstwa tylko na obiektywny związek pomiędzy zachowa