• Nie Znaleziono Wyników

57

Drucsa w o j n a ś w i a t o w a w l i t e r a t u r z e r a d z i e c k i e !

T

O sta tn ia w ojna ś w ia to w a nie d o ko n a ła w tw ó r ­ czości p isa rskie j żadnego naro d u ta k zasadniczego p rze ło m u ja k w lite ra tu rz e ra d z ie c k ie j. Podczas gdy w p is a rs tw ie za ch o d n io -e u ro p e jskim odezw ała się w o jn a tu i ów dzie b a rd zie j lub m niej donośnym echem, w ż a rła się ona d o sło w n ie w samo w n ę trz e ra d z ie c k ie j tw ó rc z o ś c i lite ra c k ie j, absorbując c a łk o ­ w ic ie uwagę i za interesow a nie pisarzy. U p o d sta w y tego nie p rzyp a d ko w e g o z ja w iska le ży szereg p rz y ­ czyn n a tu ry p o lity c z n e j, ideow ej i m oralnej, na om ó­

w ie n ie k tó ry c h nie p ozw alają n ie s te ty w ą skie ram y niniejszego szkicu. O graniczym y się p rze to do w s k a ­ zania zasadniczych m om entów , k tó re p o zw o lą z ro ­ zum ieć tę potężną m oc a tra k c y jn ą , ja ką p rze d sta ­ w ia ła w ojna dla p ow ieściop isa rza radzieckiego .

G roza i n is z c zycie lski ż y w io ł w o jn y nie w y s tą p iły w żadnym k ra ju europejskim w ta k ie j potędze ja k na te ry to riu m Z w ią z k u R adzieckiego. Intensyw no ść d zia ła ń b o jo w y c h i rozm ach o p e ra cji w o je n n ych osiągnęły tu ta j m aksim um natężenia. P ło m ie ń p o żo ­ gi w ojenne j ogarnął o lb rz y m ie połacie k ra ju , n a p ię ­ cie zaś w y d a rz e ń d o ch o d ziło do ta kie g o stopnia, że każdy cz ło w ie k , od dzie cka do starca, na fro n cie , w p a rty z a n tc e czy p rz y w a rszta cie p ra c y o dczuw ał ka żd ym fib re m doniosłość toczącej się gry. Po w tó re na ró d ra d z ie c k i zd a w a ł sobie doskonale spraw ę z te ­ go, że g łó w n y cię ża r w o jn y spoczyw ał na jego b a r­

kach. W ie d z ia ł, że w y n ik tego sta rcia będzie m ia ł n ie w ą tp liw ie w p ły w nie ty lk o na k s z ta łto w a n ie się lo só w jego ojczyzny, ale i całego św iata, Je śli u ta r ł się tru iz m , że druga w o jn a ś w ia to w a b y ła zderze­

niem się d w u sił: faszyzm u i d e m o kra cji, to c z ło w ie k ra d z ie c k i b y ł w ła śn ie tym , k tó r y w a lk ę tę re a liz o ­ w a ł kosztem n ie słych a n ych o fia r i w yrzeczeń. Na ro z le g ły c h p rze strze n ia ch Z w ią z k u R adzieckiego, pod m u ra m i M o s k w y , L e n in g ra d u i S talingrad u, nad w o d a m i cichego D onu i m ajestatycznej W o łg i, do­

p e łn ia ły się losy ZSR R i całej lu d zkości. T am ro z ­ strzyg a ło się tragiczne p y ta n ie czy ś w ia t zanurzy się w odm ętach ciem ności i zacofania, czy też u to ru je sobie drogę do lepszej przyszłości,

I jeszcze jedno. W o jn a b y ła w p ra w d z ie k a ta k liz ­ mem, k tó r y z a la ł k ra j fa lą zniszceznia, b y ła jednak ró w n ie ż p ró b ą s ił m o ra ln y c h narodu, okazją w y z w o ­ lenia się w a rto ś c i lu d z k ic h drzem iących w masach ra d zie ckich , k a m ie n ie m p ro b ie rc z y m trw a ło ś c i je d y ­ nego na św iecie państw a socjalistycznego. Ż o łn ie rz ra d z ie c k i w a lc z y ł nie ty lk o o sw oją ojczyznę, lecz ta k ż e o w ie lk ie hasła postępu, o p ra w o do życia u ciśn io n ych na ro d ó w E u ro p y , o ocalenie p o g w a łc o ­ n ych p ra w c zło w ie ka .

O to zagadnienia, k tó re w p ro w a d z iła w o jn a na stro n ice po w ie ści ra d z ie c k ie j. W p o k o jo w y c h w a ru n ­ ka ch życia, zbudow anego n a w e t na re w o lu c y jn y c h podstaw ach, c z ło w ie k p ły n ie często p o rw a n y o g ó l­

nym stru m ie n ie m w ydarzeń. N iezm ącona codzien­

ność dostarcza o k a z ji do prze ślizg n ię cia się obok zasadniczych zagadnień w spółczesności i u ch yle n ia się od sam ookreślenia swego stanow iska w obec spo­

łeczności, p ro b le m ó w ż y cia i śm ierci. W o jn a zn iw e ­ lo w a ła je d n a k d zia ła n ie p ra w a in e rc ji. W czasie

g w a łto w n y c h ro zstrzyg n ię ć k o n flik tó w , ja k im i n a ­ b rz m ia ła h is to ria , sta n ą ł c z ło w ie k ra d z ie c k i tw a rz ą w tw a rz z w ła sn ym sum ieniem , zagadnieniem odp o ­ w ie d z ia ln o ś c i za swoje czyny w obec ogółu, o jczyzny i lud zko ści. D o m in u ją cym elem entem p o w ie ści w o ­ jennej staje się w ię c cz ło w ie k , jego s k o m p lik o w a n y m echanizm p rze żyw a n ia i odczuw ania. „N a jc e n n ie j­

szym na św iecie — po w ia d a F a d ie je w w „M ło d e j G w a rd ii“ — d la czego w a rto żyć, p ra c o w a ć i um ie­

rać — ło nasi lu d zie ! C z ło w ie k !“ , R adzieccy pisarze p o k u s ili się w sw oich pow ieściach (Panowa, W ie r- szyhora, F a diejew , S im onow ) o naszkicow an ie p o r­

tre tu c z ło w ie k a ra d zie ckie g o i uja w n ie n ie n a jis to t­

niejszych cech jego c h a ra k te ru i m oralności. R a ­ dziecka pow ieść w ojenna nie jest p o w ieścią o w o j­

nie, lecz p o w ie ścią o lu d zia ch na w o jn ie , p o w ie ścią o „L u d z ia c h z czystym sum ieniem “ , o „ T o w a rz y ­ szach p o d ró ż y “ , „P o w ie ś c ią o p ra w d z iw y m c z ło ­ w ie k u “ .

żo T I.

D la zro zu m ie n ia atm o sfe ry po w ie ści w ojenne j w a rto przyp o m n ie ć, że pisarze ra d zie ccy cz e rp a li n a tchnie nie dla sw oich u tw o ró w z w ła sn ych p rze ­ żyć i doświadczeń. R adziecka proza w ojenna nie jest płodem a b s tra k c y jn e j im a g in a cji tw ó rc z e j, lecz re z u lta te m b lis k ie g o z e tk n ię c ia się pisarza z ż y w io ­ łe m w o jn y. 943 (c zyli 1/5 część) p isa rzy b ra ła , w e ­ dług danych Z w ią z k u P isarzy R a d zie ckich , a k ty w n y u d z ia ł w w a lk a c h na w s z y s tk ic h te a tra c h d rugiej w o jn y ś w ia to w e j. P e łn ili oni fu n k c je kore sp o n d e n ­ tó w w ojennych , re c y to w a li swe u tw o ry w okopach, b ili się pod S ew astopolem i S talingrad em , b ro n ili M o s k w y i L e ning ra du. 242 z nich zginęło na fro n ­ cie, 137 odniosło cię żkie ra n y. Panowa, W ie rs z y - hora, F ie d o ró w , Sim onow , G onczar, B u b ie n n o w i in.

nie o b s e rw o w a li w o jn y z daleka, lecz p rz e ż y w a li ją w lesie p a rty z a n c k im , ro w ie s trz e le c k im , pociągu sa n ita rn ym , na ró w n in a c h U k ra in y czy też pod m u ­ ra m i Budapesztu lu b W ie d n ia . O to m iędzy- in n y m i ź ró d ła em ocjonalnej s iły i bezpośredniości ic h u tw o ­ ró w .

C h a ra k te ry s ty c z n ą rzeczą jest, że nie ty lk o po­

w ieść ra d z ie c k a „p o d e szła do w o jn y “ , ale i naod- w r ó t — w o jn a u to ro w a ła drogę do lite r a tu r y lu d zio m do tej p o ry zupełnie z nią nie zw iązanym . O b o k p i­

sarzy starszego p o k o le n ia (Fadiejew , P a w le n ko , E re n b u rg , F ie d in ) p o ja w ia się plejada dotychczas nieznan ych p ro z a ik ó w (Panowa, W ie rszyh o ra , K o za ­ k ie w ic z , B ubienn ow , F ie d o ró w , B erezko, G onczar, .Polew oj i in.), k tó rz y z a b ły s n ę li od razu n ie p rz e c ię t­

nym ta le n te m p isa rskim ; n ie k tó rz y z nich u z y s k a li n a w e t nagrodę S ta lin o w s k ą w 1946 r.

R a dziecka proza podeszła śm iało i zdecydow a nie do oceny p ro b le m a ty k i w ojennej, u siłu ją c bez u p ię k ­ szeń i rzeczow o o d tw o rz y ć su ro w ą p ra w d ę życia wojennego, jego tru d n o ś c i i cienie. Ś w iadczą o ty m np. opisy B u b ie n n o w a o d w ro tu w o js k ra d z ie c k ic h z U k ra in y w p ie rw s z y m etapie w o jn y („B ia ła b rz o ­ za“ ) lu b ostra k r y ty k a , ja k ie j poddaje F a d ie je w n ie ­ d o s ta tk i organizacyjn e i c h a ra k te ry lu d z k ie w „ M ło ­ dej g w a rd ii“ . K ry ty c y z m p isa rzy ra d z ie c k ic h bazuje

58

na g łę b o kim prześw ia d cze n iu o słuszności spraw y, o k tó rą w a lc z y ł n a ró d 'ra d z ie c k i, oraz w ie rz e w jego p a trio ty z m i id e o w ą siłę. C ała tw ó rczo ść lite ra c k a tego okresu tchnie optym izm em i w ia rą w c z ło w ie ­ ka. Pod w zględem fo rm a ln y m jest pow ieść w ojenna dalszym pogłęb ieniem re a lizm u socjalistycznego ja ­ k o syntezy realizm u, pozw alającego ujm ow ać rze ­ czyw isto ść w całej jej p e łn i, dynam ice i rozw oju, oraz rom antyzm u rew olucyjneg o, w skazującego id e a ł życia i cz ło w ie k a , do k tó re g o dąży społeczeń­

stw o socjalistyczne. Pisarze pozostają w ie rn i zasa­

dzie G o rkie g o : „N asza sztuka po w in n a w znieść się ponad rzeczyw istość i w y w y ż s z y ć c z ło w ie k a ponad jej poziom, nie o d ryw a ją c go od n ie j“ . N ie należy je d n a k uw ażać pojęcia realizm u socjalistycznego za p e w ie n estetyczny dogmat, reglam entu jący tw ó r ­ czość pisarską w edług z gó ry przepisanej recepty.

W n ik liw y psychologizm a n a lity c z n y Panowej, m ię k ­ k i liry z m K a z a k ie w ic z a czy rom a n tyczn a proza Gon- czara św iadczą o daleko idącym z ró żn iczko w a n iu f m etod a rty s ty c z n y c h , w zależności od tem peram en­

tu, in w e n c ji i in d y w id u a ln o ś c i pisarza.

R adziecka proza w łą c z y ła się w n u rt w o jn y p ra ­ w ie od pierw szego dnia jej trw a n ia . N ie czekano tu na „u le ż e n ie “ się p ro b le m a ty k i, w zględnie na od­

p o w ie d n i dystans czasowy, k tó r y b y p o z w o lił spoj­

rzeć na w y p a d k i z w y ż y n y chłodnego ro zm ysłu lub z p e rs p e k ty w y ogólnej syntezy. T w o rz y w o lite ra c ­ k ie p o w s ta w a ło „n a gorąco“ , u le p ia ło się w m iarę ro z w o ju d ziałań w oje n n ych . T y m tłu m a czy się p ły n ­ ność fo rm a rty s ty c z n y c h pow ieści i jej ustaw iczne poszukiw an ie n o w ych k s z ta łtó w „a rc h ite k to n ic z ­ n y c h ". O b o k dosko n a łych d zie ł s z tu k i obserw ujem y ro z w ija n ie się obszernej „ lite r a tu r y d o ku m e n ta ln e j“ , prze w a żn ie o ch a ra kte rze p a m ię tn ik a rs k im . G ranice m ię d zy lite ra tu rą fa k tu a p o w ieścią w ścisłym tego słow a znaczeniu stają się coraz b a rd z ie j-p ły n n e . T ym tłu m a czy się ró w n ie ż b ra k do tej p o ry dzieła, k tó re b y objęło sw oim zasięgiem całość okresu w o je n n e ­ go, w y c z e rp a ło pe łn ię historycznego znaczenia epo­

k i oraz oddało c a ło k s z ta łt przeobrażeń św iadom o­

ści, ja kie zaszły w c z ło w ie k u ra d zie ckim . F a k t ten p o d kre śla zresztą k r y ty k a radziecka, k tó ra staw ia bardzo surow e w ym agania w obec pisarzy. „N ie m a­

m y jeszcze u tw o ru — pisze Eugeniusz B rys — k tó r y b y ogarnął w całości w ie lk ą epopeję w o jn y. Każda z książek, k tó re dotychczas u k a z a ły się, poświęcona jest ty lk o jednem u z o d c in k ó w ogromnego h is to ry c z ­ nego w ydarzenia. N ie w ie m y czy pow stanie jedno o lb rzym ie p łó tn o . M oże ta k ja k niegdyś m łoda lit e ­ ra tu ra ra d zie cka s tw o rz y ła w całości epopeje w o jn y dom owej, k tó re j częściam i b y ły : „K lę s k a A . Fadie- jew a, „C z a p a je w " D. Furm anow a, „Ż e la zn y p o to k A . S e rafim ow icza i w ie le in n ych u tw o ró w , ta k i epo­

peja w ie lk ie j w o jn y będzie stw orzona nie przez jec nego pisarza, lecz lite ra tu rę ra d zie cką w całości .

III.

P ow ieścią, w k tó re j druga w ojn a ś w ia to w a zna­

la z ła najbardzie j syn te ty c z n y w yra z, jest „N a w a łn i­

c a " l i i i E renburga. A u to r o św ie tla w niej z w y ż y n y z w y c ię s tw a swego n a ro d u przebieg w o jn y oraz rolę, ja ką o degrały inne n a ro d y w ty m h isto ryczn ym okresie. E re n b u rg rysuje obraz w o jn y od jej po czą tku

do u p a d ku B e rlin a , nie ograniczając się do fragm en­

ta ry c z n y c h opisów poszczególnych epizodów , w zg lę d n ie p e w n ych o d c in k ó w w o jn y , ja k to obser­

w o w a liś m y w e w s z y s tk ic h p o p rze d n ich utw orach' p ro z y ra d zie ckie j, R ozpiętości czasowej p ow ieści od­

p o w ia d a ró w n ie ż rozległe tło przestrzenne ; akcja

„N a w a łn ic y " obejm uje nie ty lk o w y p a d k i w ojenne, k tó re ro z e g ra ły się na te ry to riu m Z w ią z k u R adziec­

kiego, lecz także we F ra n c ji, A n g lii i Niem czech.

Jest to w ię c szeroko za kro jo n a epopeja, k tó re j tr e ­ ścią są losy E u ro p y w czasie najpotężniejszej w dzie­

jach lu d zko śći n a w a łn ic y .

P ow ieść d z ie li się na pięć części: p ie rw sza obej­

m uje okres m o n a ch ijski — czasy „p ie rw s z y c h z d ra d ", druga — w ojnę w e F ra n c ji aż do u p adku Paryża, trz e c ia — napad n ie m ie c k i na Z w ią z e k R a ­ d zie cki, odstąpienie w o js k ra d z ie c k ic h oraz b itw ę pod M o skw ą ; cz w a rta część jest pośw ięcona S ta lin ­ g radow i, osta tn ia zaś opisuje klę s k ę faszyzm u n ie ­ m ie ckie g o i zdobycie B e rlin a . O śro d kie m z a in te re ­ sow ania E re n b u rg a jest c z ło w ie k ra d z ie c k i, żo łn ie rz - zw ycięzca, a pow ieść jest w s p a n ia ły m hołdem , epo­

sem b o jo w n ik ó w , k tó rz y z a tk n ę li cze rw o n y sztandar nad B ram ą B randen burską, M ożna b y ró w n ie ż o k re ­ ślić „N a w a łn ic ę " ja ko pow ieść filo zo ficzn ą , rozpa- m ię ta n ie o w a lce d w u p rz e c iw s ta w n y c h sobie ś w ia ­ domości, d w u w ro g ic h id e i, w a lce ro zg ryw a ją ce j się na po la ch b ite w , w ro zm yślaniach b o h a te ró w k s ią ż ­ k i, ic h m onologach w e w n ę trz n y c h , m yślach i czy­

nach. K o n flik t d w u p o gląd ów na ś w ia t: in d y w id u ­ alistyczn o - burżuazyjnego i socjalistycznego jest ośrodkiem , w k tó ry m ogniskują się zasadnicze p ro ­ b le m y „N a w a łn ic y ". E re n b u rg z a b ły s n ą ł raz jeszcze sw oim ta le n te m sa tyryczn ym , zw łaszcza w ty c h p a rtia ch , w k tó ry c h rysuje z a rtyzm e m doskonałego p a m fle c is ty m echanizm p a ń s tw o w y i fig u ry p e ta i- n o w s k ie j F ra n c ji (por. jego „U p a d e k P a ryża "). N ie ­ d o sta tkie m św ie tn e j p o w ie ści E re n b u rg a je st z b y tn i może schem atyzm w psycholog icznym ry s u n k u p o ­ staci.

W o d ró żn ie n iu od E re n b u rg a zakreśla sobie w ię k ­ szość p ro z a ik ó w o w ie le węższe granice te m a ty c z ­ ne, ograniczając się do uch w yce n ia : 1) p e w n ych t y l ­ ko w y c in k ó w w a lk i fro n to w e j lu b 2) oddania jedne­

go z n a jb a rd zie j em ocjonujących fra g m e n tó w w o jn y ra d z ie c k o -n ie m ie c k ie j: p a rty z a n tk i. Rezygnując, z m o ty w ó w na w stę p ie p rzyto czo n ych , z w y c z e rp a ­ nia całości zagadnienia, ograniczym y się w dalszych ro zw ażaniach je d yn ie do om ów ie n ia najcie ka w szych i najb a rd zie j ty p o w y c h u tw o ró w obu k a te g o rii, p o d ­ kre śla ją c p rzy ty m da le ko id ą tą swobodę p rz y ję te j tu ta j lin ii podziału , m ającej l i ty lk o u ła tw ić usyste­

m a tyzo w a n ie m a te ria łu . IV .

P ie rw szy rod za j u tw o ró w re p re ze n tu ją pow ieści szeregu pisarzy, w śró d k tó ry c h zasługują na obszer­

niejszą w zm ia n kę ta cy a u to rzy, ja k Panowa, Gon- czar, B erezko, S im onow i N ie kra so w .

A k c ja „T o w a rz y s z y p o d ró ż y " P anow ej ro z g ry w a się na m in ia tu ro w y m te re n ie pociągu sanitarnego, pędzącego na fro n t lu b w racającego stam tąd z ra n ­ n y m i żo łn ie rza m i. O bsługa pociągu, le ka rze , siostry i s a n ita riu szki, sta n o w i skrom ny ty lk o tr y b ik o g ro m ­

/

59

nego m echanizm u wojennego. W m a łym iy m zespo­

le, z a m kn ię tym w czterech ścianach m kn ą cych w cią ż naprzód w agonów , o d b ija się jednak, ja k sło ń ­ ce w k r o p li w ody, niep o kó j, tę skn o ta i uczucia n u r­

tujące w ow ym czasie ca ły n a ró d ra d z ie c k i, Panowa um ie d o trze ć do ją d ra p s y c h ik i „szarego c z ło w ie k a '1 i obnażyć is to tę „ w ie lk ie j ta je m n ic y “ lu d z i k ro c z ą ­ cych po w spólnej drodze. W ro s y js k im ję z y k u is tn ie ­ ją d w a słovira dla o kre śle n ia lu d z i id ą cych jedną d r o ­ gą: „ p o p u tc z ik i” i „ s p u tn ik i“ . P ie rw s i w ę d ru ją luzem o b o k siebie, d ru d z y kro czą razem, złą cze n i ty m sa­

m ym celem, zespoleni w sp ó ln ą spraw ą. W pociągu sa n ita rn ym P anow ej nie ma — z w y ją tk ie m d o k to ra S uprugow a — „p o p u tc z y k ó w “ , są ty lk o tow arzysze p o d ró ż y („s p u tn ik i“ ). P anow ej chodzi je d n a k nie ty lk o o p o d kre śle n ie solid a rn e j i pełnej pośw ięcenia p o s ta w y sw oich b o h a te ró w . U s iłu je ona zgłębić

„p ra w d ę w o jn y ", sp ra w d zić w jej ogniu trw a ło ś ć id e a łó w so cja listyczn ych i u c h w y c ić m o ty w y m o ra l­

ne, k tó re pchają C złow ieka do w ę d ró w k i po ro z le ­ g łych szlakach W ie lk ie j W o jn y. Za w ie lk i sukces a rty s ty c z n y P anow ej należy p o czyta ć to, że nie u k a ­ zała nam tej p ra w d y ja k o „w ie lk ie g o o b ja w ie n ia “ , lecz u c h w y c iła ją p rz y pom ocy u m ia rk o w a n y c h , sto­

now a n ych nie m a l ś ro d k ó w a rtystyczn ych .

P ow ieść jest skom ponow ana le k k o i zw arcie, p o ­ zb a w io n a jest ba la stu o cię ża łych opisów . D oskonale oddana jest atm osfera ruchu, p o d kre śla n a nieznacz­

nie w trą c o n y m i n ie k ie d y słow am i. C hodzi tu nie t y l ­ ko o ry tm pędzącego po to ra ch w o jn y pociągu, lecz ta kże o ow ą specyficzną d yn a m ikę życia w y trą c o n e ­ go z n o rm a ln y c h ko le in , ry tm ik ę zm ieniających się ja k w ka le jd o sko p ie zderzeń z ż y w io łe m w o jn y , tę t­

no g o rą c z k o w y c h ' dni, o w ia n ych w ie w e m grozy i śm ierci. P rz e ry w a n y i n ie re g u la rn y z p o czą tku ry tm , n ie p o k o jo n y bólem i n iełade m serca, p rze ch o ­ dzi w m ia rę ro z w o ju a k c ji w m ia ro w y i p e w n y ruch, o d z w ie rc ie d la ją c y zdecydow ane i ogólne dążenie do z w ycię stw a , tę skn o tę za radością oraz w o lę w y w a l­

czenia sobie szczęścia- na ziem i. M a le ń k i, pędzący na k o ła c h ś w ia te k P anow ej rzą d zi się ty m i sam ym i p ra w a m i, k tó re o b ow iązu ją w m iastach i wsiach, m i­

janych po drodze, k tó re ży ją w m yślach i sercach lu d zi, w id z ia n y c h przez szyby m knącego „ z zacho­

du na w schód i w schodu na zachód“ pociągu.

A u to r k a porusza z p rze ró ż n y c h a sp e któ w w o jn y szereg p ro b le m ó w p okojow e go życia : ro d zin y, w y ­ chow ania, m iło ś c i i pra cy. K sią żkę P anow ej o d k ła ­ dam y z prześw iadczeniem , że b o h a te ro w ie s a n ita r­

i i * 0 pociągu rozpoczną po jego opuszczeniu p o n o w ­ nie s p o ko jn y i tw ó rc z y ż y w o t na ziem i, k tó ra obe­

schnie od k r w i i ostygnie od ognia w o jn y.

P ow ieścią — choć zgoła odm ienną — o ludziach

ąv drodze są ró w n ie ż „C h o rą ż o w ie “ G onczara. A u to r je st m ło d y m pisarzem , k tó r y w czo ra j jeszcze w a l­

c z y ł ja k o ż o łn ie rz w szeregach a rm ii ra d z ie c k ie j.

P ow ieść „C h o rą ż o w ie “ , na k tó rą skła d a ją się d w a 1 to m y (cz. I „ A lp y “ , cz. I I ,,M o d ry D u n a j“ ), jest h i­

s to rią p o chod ów C zerw onej A r iń ii przez R um unię, A lp y T ra n s y lw a ń s k ie , ró w n in ę w ę g ie rską aż po m u ry Budapesztu. K o m p o zycja „M o d re g o D u iia ju “ jest b a rd z ie j je d n o lita i zw a rta , a n iż e li k o n s tru k c ja p o w ie ścio w a „ A l p “ . D e b iu t a u to ra zdradza n ie z w y ­ k le o ry g in a ln y ta le n t p isa rski, G onczar u rze ka

ma-Iow niczością opisu kra jo b ra zu , w spaniałą , czasami w rę cz d e k o ra ty w n ą k o lo ry s ty k ą . O peruje n a jle p ie j k o lo re m i d źw ię kie m , dysponując p rz y ty m bogatą skalą p o ró w n a ń . Szczególnie m ocne w ra że n ie w y - \ w ie ra sposób szkicow ania nocnego kra jo b ra z u , k tó ­ ry p o tra fi G onczar u w y p u k lić k ilk o m a c h a ra k te ry ­ styczn ym i szczegółam i: is k ra m i p a dają cym i z d r z w i­

czek p ie cyka , św iecącym w ciem nościach w y lo te m m oździerza czy też p o b łysku ją cą w zm ro ku ta flą rz e ­ k i, O pow iada nie jego biegnie p ły n n ie , d ia lo g i są ż y ­ we i in tonow a ne często ję d rn ą m o w ą potoczną. G on­

czar jest ponad to d oskona łym k o n s tru k to re m scen b a ta listyczn ych , w ś ró d k tó ry c h w y ró ż n ia ją się epi­

zody szturm u na Budapeszt, Z dobycie tego m iasta jest w ła ś c iw ie c e n tra ln y m m o ty w e m „M o d re g o D u ­ n a ju “ i chociaż znaczna część tego tom u pośw ięcona jest op iso w i pochodu p u łk u Sarniewa prze z W ę g ry, to pom yślana jest ona raczej ja ko tło do głów nego zdarzenia, k tó ry m jest szturm ow anie Budapesztu, opisane z p rze k o n y w u ją c ą siłą a rtystyczn ą .

W „C h o rą ż y c h “ w y ra s ta przed nam i a rm ia ra ­ dziecka w całej swej potędze, ja ko g łó w n y m o to r w osw obodzeniu u ja rzm io n ych przez h itle ry z m n a ­ ro d ó w E u ro p y i najsilniejszy c z y n n ik n iw e lu ją c y fa- szym n ie m ie cki.

C iekaw e rozszerzanie się p e rs p e k ty w y te m a ty k i w ojennej obserw ujem y u m łodego p ro z a ik a ra d z ie c ­ kiego B e re zki, R ozpoczął on od n ie w ie lk ie j pow ieści pt. „C z e rw o n a ra k ie ta “ , w ydanej w czasie w o jn y , W książce tej, k tó re j tłe m jest epizod z dzie jó w p o ­ ru c z n ik a a rm ii ra d z ie c k ie j G orbunow a , w id a ć u s iło ­ w anie au to ra u chw ycenia h istorycznego sensu o p i­

syw anych przezeń w y p a d k ó w . W następnej p ow ieści B e re z k i („D o w ó d c a d y w iz ji“ ), będącej w p e w n ym sensie ko n ty n u a c ją „C z e rw o n e j r a k ie ty “ , ulega za­

sięg w yd a rze ń w o je n n ych znacznem u rozszerzeniu, b o h a te r p ie rw sze j po w ie ści w ystę p u je ja ko postać drugorzędna, ustępując m iejsca osobie o znacznie szerszym zakresie d zia ła n ia — d o w ó d cy d y w iz ji B ogdan ow ow i, W trz e c im w reszcie u tw o rz e tegoż autora („N o c d o w ó d c y “ ) obie ce n tra ln e fig u ry p o ­ p rze d n ich p o w ie ści o d g ryw a ją już ro le d ru g o p la n o ­ we, na czoło zaś w ysu w a się dow ódca a rm ii, gene- ra ł-p o ru c z n ik R ia b in in , P ow iązanie personalne ty c h trze ch u tw o ró w n ic jest p rz y p a d k o w e . S top n io w e rozszerzanie się h o ry z o n tó w w o je n n ych znajduje uzasadnienie w p o trz e b ie pisarza obse rw o w a n ia rz e ­ c zyw isto ści z coraz to dalszej odległości. P rzejścia te polegają nie ty lk o na rozszerzeniu te re n u d zia ła ń w ojennych , lecz ta kże na w y ra ź n y m dążeniu do u ch w yce n ia ja k najpełniejszego sensu całości.

V.

E popeja S ta lin g ra d u , k tó r y b y ł p o czą tkie m końca h itle ro w s k ie j p o tę g i m ilita rn e j, o d b iła się może naj­

głośniejszym echem w ra d z ie c k ie j p ro zie w ojennej.

D o p ie rw szych , k tó ry c h s k u sił ten tem at, n a le ża ł K o n s ta n ty S im onow , P ow ieść S im onow a „D n i i no­

ce“ fascynuje sw oją p ro s to tą i a rty s ty c z n y m u m ia ­ rem , p o zb a w io n ym w s z e lk ic h a k c e n tó w fa łszyw e j

ce“ fascynuje sw oją p ro s to tą i a rty s ty c z n y m u m ia ­ rem , p o zb a w io n ym w s z e lk ic h a k c e n tó w fa łszyw e j

Powiązane dokumenty