• Nie Znaleziono Wyników

Niezwykły krater Wargentin ♦ Komety nad Piwnicam i

W dokumencie Postępy Astronomii nr 3-4/1992 (Stron 71-74)

1

1 <0 9 "3

I

4

Postępy A stronom ii 3—4/1992 JS Ś W YPEŁNIĆ I WYCIĄĆ

• - X . C u * £ o ITi *n • - C uX , * JSL o w *N S> D * 'i a * V '3 £ o § CT3 E o c o E o

I I i

o ^ OF « > ■5 * 5 i a. ca o «#'KU I >sO CM CO 0 1 (O _ e co * ■£. LO < Q-S S U n O * 3 o zo < ^ o co ^ CO *3 3 N C*7 I C J3 *—< fc* 0 1 o' Bdjpv CXup«HOQ M 5 EO E § o W c ^ o < 45 o v Ci. t. a < ^ o o u-i N 30 M -H W W > 1 15^O o * O. CO <= ł-4 »up«in°a CM CO w i _ 12 CO ■*. ra LO S LO UD I o t 2 o M z o o > O o o o co N c t- -X * ^7 i c-o C-4 t-0 1 o* £ «->p« ei iCiinniMon : Eo E § o z c * o < *- o ^ Uł >v * o £ <o $ ‘Hjl -5 * 5 rt-* d co o C w łMCTU «up«tnon CM CO co * -2 LO < * I Q 16 S O ‘Ń O * 10 I—s zo < ^ 0 co ^ CO »« 3 N C C-D 3 u-Z i 161

J lić ih j d z y tz H n iJ i over

P

rzykro pisać o takich spra­

wach, niestety jestem zmu­ szony. Myślałem, że w obecnej sytuacji będzie Wam zależało na jak największej liczbie sprzeda­ nych egzemplarzy. Jednak to, co robicie z tymi, którzy zaufali Wam i dali pieniądze „z góry" jest kary­ godne! Jak można, pomimo opła­ cenia prenumeraty za cały rok nie przysyłać miesięcznika (kwartal­ nika). Otrzymałem nr 1 i nr 2, mi­ ja rok 1992 a nr 3 i 4 w dalszym

ciągu nie nadeszły, to prawie pół roku, prenumeruję różne pisma m. in. „Wiedzę i Życie", „Świat Nauki", tam opóźnienia sięgają max. dwa tygodnie, a tu pół roku! Zapytuję, jak to jest możliwe, że­ by tak oszukiwać ludzi? Jestem zmuszony zażądać natychmias­ towego przysłania nr 3 i 4 lub zwrotu pieniędzy z odsetkami.

Proszę sobie nie myśleć, że się na państwa obrażam, ale mu­ sicie państwo przyznać, że mam

rację. Prawdopodobnie część in­ formacji, które ukazały się w nr 3 i 4 będzie nieaktualna, ale trudno.

Dariusz Misztal - Lubartów

C

o się dzieje z „PA”? Do tej pory otrzymałem dopiero dwa zeszyty. Pół roku na jeden numer to chyba zbyt wiele! Jeśli chodzi o mnie, to wolałbym żeby zamiast kolorowych zdjęć i świecącej okładki pismo ukazywało się co miesiąc. Nawet gdyby miało być odbijane na ksero.

Ponadto jeśli macie jakieś trud­ ności to wypadałoby poinformo­ wać o tym czytelników np. za po­ średnictwem „Uranii".

Jarosław Bandurowski - Zabrze

R e d . W b r e w pozorom , n ie d o s ta liś ­ m y ta k ich lis tó w zbyt w iolo. P ó ł ro ­ k u mi p o d w ó jn y n u m e r to je s t a k u r a t! A liczne, że s p ó ź n iliś m y się p ó łto ra m ie siąca - to d la k w a r t a l­ n ik a ty le sam o co d w a ty g o d n ie dla m ie s ię cz n ik a ! To w szystko o cz yw iś­ cie dem ag og ia, a w ię c bardzo p rz e ­ p ra sz a m y, a naszym w ie rn y m C z y ­ te ln ik o m d z ię k u je m y za c ie r p li­ wość. .Je ś li u d a się p o p ra w ić o rg a ­ nizację, p o w in n o być le p ie j! B a rd z o lic z y m y na pom oc W y d a w c y , a w ięc Z a r z ą d u P o lsk ie g o T o w a rz y s tw a A stro n o m icz n eg o . N a p r a w d ę ca łe P O S T Ę P Y ro bi k ilk o ro w y m ie n io ­ n ych w stopce szaleńców . K ie d y ś o ty m nap iszem y.

W y d a w a n ie P A co m ie s ią c nie w cho d zi w grę. R e d a k to rz y na co dzień po p ro s tu z a jm u j!) się sw o im i b a d a n ia m i. Może; z resztą w ła ś n ie d z ięk i tem u , ż c n ie ro b ią tego n a j­ gorzej, P O S T Ę P Y są ta k ie ja k ie są, tzn. spó źnio ne a le bardzo dobre. Z e b y n ie dość tej m e g a lo m a n ii: b a r ­ dzo nam się podo bają dobrze w y ­ eksp o n o w a n e, k o lo ro w e zdjęcia. B y ć m oże, b y o k ła d k i b a rd z iej się ś w ie c iły (i zeszyty n ie b y ły niszczo­ ne n a poczcie), b ę d z iem y j e fo lio ­ w ać, a całość w y d a w a ć na lep sz ym p ap ierz e. C z y ta ją n as na c a ły m ś w ie cie i m u s im y m ieć ja k ą ś p rz y z ­ w o itą s u k ie n k ę - w k o ń cu 2/11 r e ­ d a k c ji to d z iew cz yn y. A poza tym : przecież niebo w k o lorze je s t ta k ie p ię k n e ...

D

nia 12 września 1992 prze­

słałem mój artykuł, którego napisanie sugerował mi Pan w liście, pod tytułem „O niektórych

zastosowaniach krakowianów

Banachiewicza w astronomii". Artykuł ten miał być wydrukowany w 3 zeszycie P O S T ĘP Ó W A S­ TRONOMII 1992. Tymczasem do dnia dzisiejszego nie otrzyma­ łem 3 zeszytu, chociaż w dniu 20 stycznia 1992 wpłaciłem tytułem prenumeraty na cztery zeszyty P O ST ĘP Ó W w roku 1992 kwotę 48.000,- zl zgodnie z instrukcją podaną na str. 192 czwartego zeszytu P O S T ĘP Ó W 1991.

Będę mocno zobowiązany za możliwie szybkie podanie mi do

K CD 3 N I \Q ON O 3 a 3 o ■-i & 4^ b J ' O t/ i ty i v\ ES. S i es. U> -U H * o O KJ &L SłL N 8 CD 3 Os 's© V»© o D e 3 o ■-i 05 U\ L/\ L/\ o o o K. K. a -U M N I W ■o to N N ►*** Nnke K CD 3 N I vO ON o> S3 c 3 o E? V © 's© Lh

es. es. es.

- u M

162

JSS

WYPEŁNIĆ I WYCIĄĆ

X

wiadomości: 1) czy otrzymał Pan mój list z dnia 12 września 1992 zawierający cytowany wyżej mój artykuł o krakowianach i jaki jest dalszy los tego artykułu; 2) czy wyszedł już z druku trzeci wzglę­ dnie 4 zeszyt P O S T Ę P Ó W A S­ TRONOMII 1992 i 3) jeżeli 3 ze­ szyt wyszedł już do druku, to dla­ czego go dotychczas nie otrzy­ małem?

Karol Kozieł - Wisła

R e d . A d 1, 2, 3: o d p o w ied ź trz y m a P a n w rę k a c h . A u to r z y tek stó w p rz e s y ła n y c h n a m pocztą często się n ie p o k o ją iż n ie o trz y m u ją p o tw ie r ­ d z e n ia o tr z y m a n ia te k s tu . T a k ie p o tw ie rd z e n ie , d o tycz ą ce z a m ó w io ­ nych te k s tó w , to o cz yw iście ś w ię ty o b o w ią z ek ka ż d e j s z a n u ją c e j się r e ­ d a k c ji. G o n im y w p ię tk ę ta k , że nie m a m y cz a su s ię s z a n o w a ć, z w ła s z ­ cza, ż e ... s z a n u ją n as i p ła c ą nam (te ż m a r n ie ) g d zie in d z ie j i za coś innego - za b a d a n ia n a u k o w e. J e d n a k A u t o r ó w bez. ż a d n y ch u s ­ p r a w ie d liw ie ń — g orąco p rz e p ra s z a ­ m y.

N

a początku chciałbym się

przedstawić. Nazywam się Andrzej Wronka. Jestem po te­

chnikum elektrycznym, które

ukończyłem w tym roku w W ę ­ growie, gdzie też mieszkam (mia­ steczko ok. 80 km na wschód od Warszawy).

Niech mi wolno będzie podzie­ lić się moją radością, gdyż „PA" są moim pierwszym czasopis­ mem poświęconym astronomii. Wcześniej informacje musiałem czerpać z różnych periodyków gdzie tylko niewielki procent arty­ kułów poświęcony był tej dyscy­ plinie. Teraz mam czasopismo gdzie 100% artykułów to astro­ nomia.

Czytam nie tylko artykuły popu­ larnonaukowe lecz również rubry­ kę oddaną przez Redakcję czytel­ nikom, dziękujemy. Co do sa­ mego czasopisma jest ono O.K. ale... pierwsze numery miały pe­ wien mankament. Otóż sporo pu­ stych miejsc (nie zawsze uza­ sadnionych) ale już numer 1/92 był pod tym względem dużo lep­ szy niż 1/91. Jeśli chodzi o treść i poziom artykułów - uważam je za bardzo dobre. Część z nich obfi­ tuje co prawda w niezrozumiale dla mnie zwroty, terminy - po prostu są trochę za trudne (być może z powodu moich zaległości z dziedziny fizyki i matematyki.

I tak np. p Emil (PA 2/91) pi­ sze „Proszę bardzo nie pisać w tym piśmie o Bogu, czy bogach, bo to odstręcza od poważnego traktowania pisma”. Z całym sza­ cunkiem dla przekonań autora tego listu, ale nie mogę się z tym (i dalszymi) stwierdzeniami zgo­ dzić. To prawda, że nie można nie wierzyć, nie widzieć we Wszechświecie ingerencji Siły Transcendentnej, ale nikt nie udowodnił, że takowej nie było (hipoteza Hawkinga co do

czątku Wszechświata, gdzie nie ma miejsca dla Boga jest tylko hipotezą i nie jest ostatnim sło­ wem nauki). Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych ludzi mieszanie wiary do nauki to tak, jakby zestawiać ze sobą przysło­ wiowy piernik z wiatrakiem. Ale czy na pewno tak jest? Z pozoru tak, niemniej jednak po dokład­ niejszym wniknięciu w problem możemy dostrzec (jeśli tylko chcemy i mamy obiektywne nas­ tawienie) wiele wspólnego między wiarą a nauką. Np. założenie o samodzielności i wieczności rfia- terii Wszechświata i nie istnieniu ducha ani Boga, co przyjmował tzw. światopogląd naukowy wcale nie jest takie oczywiste i nie­ podważalne.

Ponadto nauka i wiara wbrew pozorom są blisko siebie, mają wiele cech wspólnych i nawzajem mogą sobie pomagać i wzboga­ cać się. Może zacytujmy tu słowa Papieża Jan a Pawła II „Nauka może oczyścić religię z błędów, a religia może oczyścić naukę z bałwochwalstwa i fałszywych ab­ solutów. Każda z nich może po­ móc drugiej stronie odsłonić szer­ szy świat, w którym obie mogą rozwijać się pełniej". Tak więc mimo swoistej mody na wyśmie­ wanie Kościoła, mimo chęci dos­ trzegania czy to w telewizji, czy to w czasopismach podlizywania się Kościołowi z podobnymi stwier­ dzeniami (moim zdaniem) należa­ łoby uważać. Chociaż czytając rocznik 1991 i 1/92 o Bogu nie­ wiele znalazłem, tym bardziej nie rozumiem prośby p. Emila.

Andrzej W ronka - W ęgrów

R e d . M y też nie zrozum ieliśm y! N aw iasem mówiąc pseudonauka dokładnie w ten sam sposób .u/y wa* nauki, że w sposób dowolny przylepia łatk ę .te o rii’ lub .hipote­ zy” . A więc O S T R O Ż N I E !

B

ardzo mnie ucieszyło zmniej­ szenie formatu „Postępów"! Ta korzystna zmiana zmobilizo­ wała mnie do skreślenia kilu uwag. Zacznę tu od listu p. W . Skaby (PA 1/92, str. 46), wytyka­ jącego Redakcji bezsensowność uwagi o nie zwracaniu materiałów nie zamówionych. Święta to racja tym bardziej, że i zamówione są nie zwracane. Przy okazji porów­ nałem zawartość „stopek" w nu­ merach 4/91 i 1/92, co zaowoco­ wało odkryciem różnic między nimi Ta druga zawiera zdanie: „Poglądy i opinie formułowane przez Redakcję i autorów nie reprezentują oficjalnego stano­ wiska Towarzystwa", które zadzi­ wia i śmieszy. Rozbawia - bo jest bardzo koturnowe. Dziwi nato­ miast z tego względu, że Redak­ cja jak dotąd wysoko i dumnie dzierżyła sztandar Prawdziwej (tzn. Urzędowej) Nauki i niczym sobie na taką insynuację nie zasłużyła. Czyżby więc w posta­ wie Redakcji zaszła jakaś zmia­ na, którą przeoczyłem? Jeżeli jednak bakcyl krytycyzmu w stosunku do wiedzy objawionej rzeczywiście przeniknął przez mury oficjalnego organu PTA - to

warto tę okoliczność wykorzystać i podrzucić kilka także własnych uwag nieprawomyślnych.

Pisząc to ostatnie zdanie, mia­ łem na myśli artykuł K. Włodar­ czyka pt. „Fragment komety Enc- ke przyczyną katastrofy tungus­ kiej” . Zwracam tu uwagę na brak pytajnika który, sądząc z treści publikacji, powinien tam być, a także na informację o Autorze. Wynika z niej, że jest nim astro­ nom z krakowskiej W S P , który uzyskał obraz komety Faye'a „(...) choć dawniej zajmował się głównie gwiazdami podwójnymi”. Czyżby zmiana zainteresowań? Jeżeli tak jest w rzeczywistości to ja, jako nestor czytelników „PA" tę zmianę pochwalam i jej błogosła­ wię, badania Układu Słonecznego są bowiem znacznie ważniejsze, trudniejsze i ciekawsze niż naj­ bardziej czarne - czarne dziury. Co więcej w kraju, którego nie stać na kosztowne urządzenia badawcze, są one także bardziej rozsądne.

J. T . -Kalisz

(nazwisko i im ię znane redakcji) R e d . N a szczęście nauka .praw dzi­ w a’ , to na pewno nie znaczy .urzę­ dowa*, ta pierwsza na pewno nie poważyłaby się na tak arbitralne określenie co jest .ważniejsze, tru ­ dniejsze i ciekawsze...* A zresztą co to je s t nauka? M y tylko znamy to co robim y na co dzień, co robi w ięk­ szość naszych kolegów dookoła, i to że różni się dość znacznie od filozo­ fii, od religii, albo np. od pisania wiersza, i że to w łaśnie jest astro­ nomia - a więc nauka! A le un ik a­ my patetycznych przym iotników i wielkich liter: nauka nie jest św ią­ tynią i każdy może wejść z nakrytą głową, byle m iał um ysł otwarty pod kapeluszem. I dlatego katastrofy tunguskiej nie okrasim y opowieś­ ciam i o kosmitach lub innych nad­ zwyczajnych skupieniach energii, chociaż. rzeczywiście podczas skład u zginął nam znak zapy­ tania. Koturnowe zdanie leż m nie bardzo śmieszy. Co z tego, skoro broni Pa n a Prezesa przed procesa­ mi! Oczywiście chodzi tu o poglądy i opinie na temat „rzeczy i ludzi*, a więc wstawki typowo dziennkar- skie ubolewamy, że wciąż tak m a­ ło zostaje na nie miejsca i okazji. N ie ma oczywiście mowy ,o przeni­ k an iu bakcyla przez m ury wiedzy objawionej*. Bakcyla pseudonauki wyczujem y i będziemy tępić w naj­ dalszym zakątku Wszechświata!

Z

wracam się z uprzejmą proś­ bą o informację gdzie i w jaki sposób mogę uzyskać dostęp do następujących katalogów gwiazd i galaktyk: „The Henry Draper Ca­ talogue" (w skrócie HD) wraz z uzupełnieniami, „Catalogue of Smithsonian Astronomical Ob­ servatory" (SAO), „Bonner Durchmusterung” (BD), „Palomar Observatory Sky Survey" (Palo- marski Przegląd Nieba), „New General Catalogue" (N G C ) lub jego uzupełnienie „Index Catalo­ gue" (IC) oraz atlasów „Cart du Ciel” i „Franklin - Adams Charts".

Problem ten poruszam, ponie­ waż zakupiłem teleskop o zasię­

gu 14m i brak mi katalogów pozy­ cyjnych gwiazd i galaktyk „powy­ żej” 5 wielkości gwiazdowej (w grę mogą także wchodzić inne katalogi niż wymienione w liście).

Zwracam się także z zapyta­ niem gdzie możnaby dokonać zakupu któregoś z wyżej wymie­ nionych katalogów lub atlasów.

Ł u ka sz Kuczkow ski - O sieczna

R e d . urm Dobrze, że to nie wszy­ stkie z możliwych katalogów! I tak, każdy z nich to przeważnie kilka opasłych tomów, nie licząc map i kart atlasów. N a szczęście astro­ nom, nawet m ający dostęp do te­ leskopu o zasięgu 19m, nie musi z nich, na ogól, co dzień korzystać. Czasem jed n ak powinien i dlatego wydawnictwa (nie ■ wszystkie) w y­ m ienione w liście, można znaleźć w bibliotekach związanych z nauko­ wym i placówkam i astronomicznymi w W arszaw ie, Krakowie, Toruniu, W rocław iu i Poznaniu. Pew ne rze­ czy mogą być w bibliotekach plane­ tariów, zwłaszcza tych najw ięk­ szych. Sądzim y, że przy powszech­ nej dostępności do kserokopiarek i przy uprzejmości bibliotekarzy nie powinno być trudności w uzyskaniu jakicłiś niezbędnych m ateriałów (oczywiście w rozsądnej ilości). N a ogół jednak, w norm alnej pracy, wystarczają wydawnictwa typowo .am atorskie’ , dostępne na ryn k u lub możliwe do zamówienia. Posta­ ram y się o przegląd takich, głównie atlasów, w najbliższych zeszytach PA .

W

czoraj wieczorem widziałem nisko nad horyzontem, w kierunku południowo - zachod­ nim, gwiazdę jakiej nigdy wcześ­ niej nie spostrzegłem przez ponad 50 lat mojego życia. Juz nawet podejrzewałem, że to jakaś supernowa, nie wydawało mi się dotąd, by W enus mogła świecić blaskiem tak ostrym i agresyw­ nym. Dziś była znów piękna po­ goda, więc pożyczyłem sztucer od sąsiada i... przez lunetkę sztucera mogłem się uspokoić. To jednak W enus (!), o kształcie litery „D” .

„Pisemko", gdzie jak podejrze­ wam, robisz za tzw. naczelnego,

jest fascynujące i wciąga niczym kryminał. Chciałbym jeszcze że­ byś powiedział red. Mikołajew­ skiej (widziałem ją na zdjęciach w PA 2/92), że jest tak śliczna, że nawet gdyby była głupia jak mo­ delka, to by Jej nie mogło w niczym zaszkodzić.

J ó z e f S o szy ń sk i - Dwernik

R e d . Drogi Jó zefie. Ju ż się przes­ traszyłem , że będziesz strzela! do nieszczęsnej planety. Oj, robię za naczelnego..., a R edaktork i, choć piękne (n ie widziałeś jeszcze Boże­ ny!), m ądre i \iczone, to gTyinaśne — wciąż grożą, że zostawią m nie w R edakcji samego. A wtedy wiado­ mo - klapa. A ha, W arg entin w za­ powiedziach.

W

odpowiedzi na uprzejme po­ wiadomienie o komplika­ cjach wynikłych ze zmiany ceny prenumeraty, przesyłam dziś pocztą 112 tys. zł jako dopłatę do prenumeraty na rok 1992 (12 tys. zł) oraz - proszę pozwolić tak to nazwać - premię za jakość kwar­ talnika (100 tys. zł).

M ieczysław Karpieniec - Kielce

P

ozwoliłem sobie przesłać w charakterze „niby" prenume­ raty P O S T Ę P Ó W A ST RO N O M II 100.000,- zł. Nie znaczy to, że jest to prenumerata! Nie lekcewa­ żąc decyzji o bezpłatnej prenu­ meracie dla mnie (PA 4/91, str. 146 - red ). Ale jako stary dzia­ dek mogę dla P O S T Ę P Ó W , od czasu do czasu, przesłać coś w rodzaju... prezentu od dziadka. Proszę się nie gniewać i nie uwa­ żać tego prezentu za prenumera­

Pełen podziwu dla młodej as­ tronomii.

Jan M e rg e n ta le r- Wrocław

R e d . .W n u k i’ się nie gniewają, tyl­ ko dziękują! W praw d zie w n uk N a ­ czelny przyjm uje w każdą piątą niedzielę w m iesiącu w godz. 9:00 — 10:00, ale łapów ki, donosy i teksty o kłiżdej porze!

WSZYSTKIM

Czytelnikom — (Przyjaciołom (Postępów Astronomii

którzy wpłacili dobrowolne datki lub podwyższoną prenumeratę na rzecz rozwoju naszego pism a oraz

autorom

którzy zrezygnowali z honorarium autorskiego, Redak­ cja jak najgoręcej dziękuje. Chcieliśm y zam ieścić spe­ cjalną „diamentową” listę osób, ale okazało się ich już nazbyt wiele, by przypadkiem — poprzez redakcyjny nieład — kogoś nie pominąć. Zapewniamy

l < a z d y 0 ł*osz się. p r z y d a

Dziękujemy też za zwyczajne wyrazy sym patii — to przyda się najbardziej!

W dokumencie Postępy Astronomii nr 3-4/1992 (Stron 71-74)

Powiązane dokumenty