O biernym posłuszeństwie
W poprzednim eseju staraliśm y się obalić rozw ijane w tym k raju spekulatyw ne system y polityki: zarówno religijny system jednej p artii, ja k i filozoficzny — drugiej. Przechodzim y te ra z do z badania praktycznych wniosków wyprowadzanych przez każdą z p a rtii w od
niesieniu do kw estii posłuszeństw a należnego władcom.
Poniew aż zobowiązanie do sprawiedliwości bez reszty opiera się n a korzyściach społeczności, wym agających od jej członków poszanow ania cudzej własności — w celu zachow ania pokoju i ładu - oczywiste jest, że gdyby egzekwowaniu spraw iedliw ości tow a
rzyszyły bardzo szkodliwe konsekwencje, wówczas w ta k niezwy
kłych, krytycznych sytuacjach cnotę ową należałoby zawiesić i za
stąp ić publiczn ą użytecznością. M aksym a fia t J u stitia et ruat Coelum, sprawiedliwości m usi stać się zadość, choćby niebo miało runąć, je s t najw yraźniej fałszywa i poświęcając cel n a rzecz
śród-58 David Hume
ków, wyraża niedorzeczną ideę rezygnacji z obowiązków. Jak iż gu
b ern ato r m iasta zaw aha się przed spaleniem przedm ieścia, jeśli ułatw ia ono wrogowi dostęp do m iasta? Albo który z generałów powstrzym a się od splądrow ania neutralnego kraju, gdy wymaga tego konieczność wojny, on zaś nie mógłby inaczej wyżywić swej armii? Tak samo rzecz ma się z obowiązkiem posłuszeństwa, a zdro
wy rozsądek poucza, że ponieważ rząd zobowiązuje nas do posłu
szeństw a tylko z uwagi n a jego społeczną użyteczność - obowiązek ten, w wyjątkowych przypadkach, gdy posłuszeństwo w oczywisty sposób musiałoby prowadzić do publicznej ruiny, zawsze m usi u s tą pić podstaw ow em u i pierw otnem u zobowiązaniu. Salus populi, suprema lex, bezpieczeństwo ludu jest praw em najwyższym. Ta zasada trafia do przekonania ludziom wszystkich epok. Nie istn ie
je też człowiek, który czytając o pow staniach przeciw Neronowi czy Filipowi II, ta k byłby zaślepiony przez system y partyjne, że nie życzyłby sukcesu takiem u przedsięwzięciu i nie pochwalał b u n towników. N aw et nasza dostojna p a rtia dworska, wbrew swej sub
telnej teorii, zmuszona jest w takich przypadkach osądzać, czuć i pochwalać - ta k samo jak reszta ludzi.
Opór jest więc dopuszczalny w wyjątkowych okolicznościach i tylko wśród biegłych może zrodzić się pytanie odnośnie do tego, jakiego rodzaju konieczność uspraw iedliw ia opór, czyniąc go legal
nym i godnym polecenia. Tutaj m uszę wyznać, że zawsze będę przy
chylał się do opinii ludzi, którzy zasadę posłuszeństw a uznają za ściśle wiążącą, a jej naruszenie uw ażają za o statnią deskę r a tu n ku w przypadkach beznadziejnych, gdy sprawom publicznym gro
zi najwyższe niebezpieczeństwo przemocy lub tyranii. Albowiem pom ijając u tra p ie n ia wojny domowej, k tó ra tow arzyszy zwykle powstaniu, pewne jest, że tam , gdzie wśród poddanych pojawia się skłonność do buntu, jest ona główną przyczyną ty ranii władców, i popycha ich do wielu okrutnych kroków, jakich nigdy by nie pod
jęli, gdyby każdy ich poddany skłaniał się do uległości i posłuszeń
stwa. Dlatego tyranobójstwo i zamachy, pochwalane przez starożyt
ne maksymy, zam iast być źródłem strachu tyranów i uzurpatorów , czyniły ich dziesięciokroć dzikszymi i bardziej bezlitosnymi; z tego też powodu słusznie są dziś zakazane przez praw a poszczególnych narodów i spotykają się z powszechnym potępieniem jako nikczem
n a i zaw odna m etoda sprow adzania na ścieżki spraw iedliw ości owych burzycieli społeczeństwa.
Ponadto m usim y mieć n a uwadze to, że ponieważ posłuszeń
stwo je st naszym obowiązkiem z n a tu ry rzeczy, powinno się je wpajać przede wszystkim; trudno też o większą niedorzeczność niż skru pu latn ość i staran n ość przy u sta n a w ia n iu tych w szystkich przypadków, w których dopuszczalny może być opór. Bo choć filo
zof w konkluzji wywodów słusznie przyznaje, że zasady spraw ie
dliwości mogą przestać obowiązywać w wyjątkowych przypadkach, to cóż pomyślelibyśmy o kaznodziei czy kazuiście, który swe głów
ne dzieło poświęciłby w yszukiwaniu takich przypadków i pochwa
lał je z całym zapałem i elokwencją? Czyż nie byłoby stosowniej
szym d la niego zajęciem w p a ja n ie d o k try n y ogólnej a n iż e li wskazywanie poszczególnych wyjątków, do których nadużyw ania i wykorzystyw ania i ta k m am y nadm ierną skłonność?
Istnieją wszelako dwie racje, na które powołać się można przy obronie tej p artii, pracowicie rozpowszechniającej zasady u s p ra wiedliwiające opór; zasady, które, trzeba to podkreślić, są jakże niebezpieczne i zgubne dla społeczeństwa obywatelskiego. Racja pierw sza głosi, że ponieważ jej antagoniści doprowadzają doktry
nę posłuszeństw a do ta k przesadnej skrajności, iż nie tylko nie wspom inają nigdy o w yjątkach istniejących w niezwykłych przy
padkach (co, być może, dałoby się jeszcze uspraw iedliw ić), lecz naw et w prost je wykluczają, stało się więc konieczne położenie n a cisku n a owe wyjątki oraz obrona praw zagrożonej praw dy i wol
ności. D ruga i, być może, lepsza racja opiera się na samej n aturze brytyjskiej konstytucji i brytyjskiego ustroju.
J e s t niem al osobliwością naszej konstytucji obdarzanie najw yż
szego sędziego ta k ą ran g ą i dostojeństwem, że choć ograniczają go praw a, to jest on poniekąd, na ile dotyczy to jego własnej osoby, ponad praw am i; nie można go ani przesłuchać, ani u karać za błąd czy przestępstw o, które mógłby popełnić. Tylko jego m inistrowie albo ci, którzy działają z jego upoważnienia, podlegają wymiarowi sprawiedliwości; i gdy książę, przez wzgląd na w łasne bezpieczeń
stwo, ulegnie pokusie i pozwoli działać prawom, bezpieczeństwo ogólne zostaje zapewnione dzięki u k aran iu pomniejszych przestęp
ców i jednocześnie u n ik a się wojny domowej, któ ra byłaby n ie
60 David Hume
uchronną konsekwencją sytuacji, w której za każdym razem p ra wo uderzałoby bezpośrednio we władcę. Choć konstytucja obdarza władcę takim zbawiennym przywilejem, nie należy jed n ak sądzić, że zasada owa prowadzi do w łasnej destrukcji albo ustan aw ia po
tu ln ą uległość, gdy chroni on swych m inistrów , trw a w n iesp ra
wiedliwości i uzurpuje sobie całą władzę we wspólnocie. W istocie przypadek tak i nigdy nie jest przez praw a wyraźnie określony, gdyż niemożliwe jest, aby w swym zwykłym trybie dostarczały n a ń ja kiegoś rem edium ; nie sposób też powołać wyższego ran g ą sędzie
go, który by ukrócił nadużycia władzy. Ponieważ jed n ak praw o bez rem edium byłoby nonsensem , tak im rem edium je st w tym w yjąt
kowym przypadku praw o do oporu, kiedy to spraw y zajdą ta k d a
leko, że jedynie dzięki niem u m ożna stan ąć w obronie konstytucji.
Dlatego też opór musi, rzecz jasn a , stać się w ustroju brytyjskim środkiem stosow anym częściej niż w innych ustrojach, które są prostsze i które składają się z mniejszej liczby elem entów i części.
Tam , gdzie król je s t m onarchą absolutnym , niew ielką znajduje on pokusę popełniania czynów ta k tyrańskich, by mogły wywołać słusz
ny bunt; gdzie jed n ak jego w ładza m a granice, lekkom yślna am bi
cja władcy, naw et bez wielkich występków, doprowadzić go może do podobnej, niebezpiecznej sytuacji. Często tw ierdzi się, że ta k w łaśnie było z Karolem I; a jeśli wolno n am dziś powiedzieć praw dę, gdy już wygasły w szystkie anim o2je, było ta k również z J a k u bem II. Byli oni dobrymi ludźm i o nieszkodliwym ch arakterze, po
niew aż jed n ak pomylili się co do n a tu ry naszej konstytucji i przejęli całą władzę ustaw odaw czą, stało się konieczne staw ienie im opo
ru, a n aw et form alne pozbawienie tego ostatniego władzy, której używał w sposób ta k nierozw ażny i nieuczciwy.
* * *