• Nie Znaleziono Wyników

3 re. 0 sposobach utrzymywania ziem i w sile p rzez orałzkę.

J P o dług p o czą tk ó w A u t o r a ,„ ż e b y u trzy ­ mać w sile ziemię przez oraczkę, ieft r z e ­ czą iftotną p o m n o żyć liczbę ie'y b r y łe k ż e b y w y w i n ą ć i w y d o b y ć początki ż y z n o ś c i , ale trzeba pamiętać zachować p r z e r w y p e w n e czasu p rzy z w o ite go między każdą oraczką ; bez te y oftrożności mimo ich p o w ta r z a n i!, ziemia nie odbićra z tąd żadnćy korzyści. Grunt mier­

n y dobrze z o r a n y , ieft daleko u ro d zay n ićyszy , niż in n y le p s z y którego się oranićm nie p o­

prawiło. Now izn a p r z y z w o ic ie w z ru s z o n ! ieft ziemia zdatn! db w szy ftk ićgo do czego i e y u ż y i e m y ; z kąd w n o si, że olanie ten sam spra­

w i ! skutek iaki i nawóz. Grunta lekkie p o­

dług iego doftrzeżeń ftaią się gęftszemi i cięż- s z e m i, k ied y ziemia ieft l e p ić y rozdzielonś p rzez oraczkę , którey skutek ieft, że daie w ię- c ć y spoynos'ci cząftkom po ich rozdzieleniu.

Ziemie tęgie p rzeciw nie ftaią się lżćy sze m i p rzez to samo działanie', którć ftęża l e k k ie ; ich czą- fłki będąc\rozdzielone przez u p r a w ę , tracą w części cos' z s w e j spóynosći i dolegania które rosćiąganiu się korzonk ów przeszkadzają.

-W c h o d z i Autor w s z c z e g ó ł y , ż e b y dał 0- raczo w i z ro z u m ie ć ; któ ry nie chce u ż y ć in­

n y c h sposobów do poprarvienia s w y c h grun­

t ó w ty lk o same'y oraczki iak ieft rzeczą iftotną ż e b y ie'y liczb ę p om n ożyć , ieżeli chce ż e b y mu się iego przedsięwzięcie' udało: b e z t ć y wia- dom osći, ten z y s k o w n y sposób może b y d ź dla iego ziemi szkodliw ym .

Podług z w y c z a y n e g o sposobu oraczki, sku­

tek p ić r w s z ć y uprawy podiug niego , ieft mało znaczny,- d ru giej ieft w i ę c e j tr o c h ę ; k ie d y się Odbędzie piećwsza i druga, może się w ię c ro­

la uważać iak przygotowana, T r z e c ia i c z w a r ­ ta oraczka z a cz y n a w y d a w a ć rzetelne korzy- S c i 5 i w szyftk ie ■■które po ty c h naftępuią, ftaią

się nieskończenie sku teczn ieysze niżeli pier­

w s z e , ż e b y ziemię u z y z n ić . Jeft rzeczą p e­

w n ą dodaie: że nic nie ma zdatn iejszego do u- łatwienia i powiększenia skutków n a w o z ó w , iak oraczka ziemi, św ieżo z w ie z i o n e j . Po trzech, latach pospolicie ziemia zgnoiona b y w a w y n i ­ s z cz o n ą ; zo raw szy ią dwa razy c o m n ić y iak n ń w óz k o sztu ie, zrobi się ią silną do w y d a ­ wania roślin na lat szes'c , i im w i ę c e y się l i­

czba or^ri p o m n o ż y , tern bardziey się bez na­

w o z u o b e jd z ie .

C hociaż Autor ieft za c z ę f t d m oranidm ż e ­ b y utrzymać ziemię w ft a n ie zdatnym do w e- g e t a c y i , m yśli iednak że n a y le p s z y ieft: spo sób p o łą c z y ć n a w o z y z o r ż b ą , to ieft k ie d y grunt b y ł długo z y z n y m przez oranie, trze ­ ba go wspomóc nawozem , 1 ż e b y go o d ż y w ić : p rzeciw n ie ieżeli b y ł p rzez nawożenie p r z y ­ p ro w a d zo n y do w yso k ieg o ftopnia p o p ra w y , na ted y nie zoftaie ty lk o pom n ożyć orżbę; ta przemiana, dodaie: ieft p raw d ziw ym sposobem zachawania dobrych skutków tak orżby iak na­

w o z ó w . N ie znayduie on żńd nćy p r z y c z y n y , Jttóriby przeszkadzała rolnikow i poflępować

sobie i n a c z ć y , bo orżba i p o g n a ie nie robią, s k u tk ó w , któreby iedne drugim b y ł y p rze c i­

w ne.

3 cie. O sposobie orania ftosownie do gatunku gruntów i ich położeń.

J P o d ł u g p o czątk ó w pisarza dzieła le Gentil- homme C ultivateur, nie można sposobu iedno- ftaynego uftanowio orania ziemi, bo ta i w gatun­

ku i w położeniu nieskończenie się odmiełua.

Z w y e z a y n i e orżbę głęboką uwdżaią za n ! y le - pszą do u żyźnienia r o l i ; ale w ie le ż ieft: okolic g d zieby taka w ielk ą przyniesła szkodę ? N i e w sz y ftk ie ziemie iednaki maią grunt w s w ć y głęb o ko ści, nie w yp ad a w ię c zagłębiać się w nie iednako. P o w in ien pług g łęb oko zakrawać ziemie głęboko z y z n e , bo w t e n c z a s nie mo­

żna się lękać dobycia p o d ł e j na w i e r z c h , ale ieżeli rola nie m! ty lk o kilka caló w głęboko­

ś c i , a pod nią ieft ziemia nie roślinna, n a le ż y oszczęd zać zakrawania t a k o w ć y roli pługiem ż e b y z ł ć y ziemi n a w i e łz c h nie doby ć..

Grunta w ilg o tn e wym śgaią orżb y ftdso- w n i ć y s z e j do swego gatunku; są dwoiakie

zie-mie które b yw aią w ilgocią ziąbione: albo gór­

ne gdzie pod powierzchnią ieft w arsztwa g li­

n y , albo poziome i te byw aią tęgie i bardzo g łę b o k ie , “ p r z y c z y n a złego w t y ć h ziemiach

„ ieft bardzo iawna: w o d y d e s z c z o w e przece-

„ dzaiąc się p rzez ziemie miękkie powierzchne,

„ zatrzymują się na glinie b ę d ą c e j pod pier- ,, w szdm i, k t ó r e j części są ścisłe zw iązane i ,, spoyne, przez co są dla w o d y nieprzenikli- ,, w e m i : tak d ale ce , że naftępnie nowe p rzy-

„ chodząc deszcze, n o w e y massy w o d y p rzy- ,, c z y n ia ią : przez co ziemia p rzesyconś w y *

„ p ycha z b y te k w ilg o ci ku powierzchni, mię-

„ sza się woda z ziemią lekką n apoiwszy ią,

„ w zd y m a , i w y n ik a ten z b y te k w o d y po w y -

„ ż e y i e j poziomu. ” Oto-'sposób iakiegol A u ­ tor u ż y w d w uprawianiu ziem tego gatunku.

O rżba ieft bardzo słabym Szrodkiem w ta­

k o w y c h ziemiach ; nie można się uw olnić od przeoryw ania głęboko poprzecznie dla dania ścieku pochy łego w o d o m , albo w y k o p y w a n i a głębokich r o w ó w które zasła w szy w przód gru­

bym kamieniem zasypuiąc ie potem w yk o p an ą

ziemią; łatw o iuż ieft orać pole' iak z w y c z a y - ną rolę mokrą orało się pie'rwćy. ( * )

Jeżeli ieft nadzieia ia k ićy korzys'ci p rzy- prowadzaiąc takie ziemie do porządney upra­

w y , n a le ż y orac zagon y ukośnie daiąo p o c h y ­ łość' nieco skierowaną. G d y b y się orały pro- f t o , albo proftopadle do spadku albo w iego kierownosci z góry na d ó ł , łatw o widzie'ć ia- k ie b y z tąd b y ł y z łe w yp ad ki: idąc za pier­

w sz ą kierownoscią woda b y s'cieku nie miała , a za drugą n a b y w s z y spadku, ziemię dobrą zbie'rały b y w ód d e s z c z o w y c h p rzy b ysze .

Ż e b y w ię c doskonałe ściągnąć wodę: nasz Autor ch ce , ż e b y niebyło wklękłos'ci żad n ych w b r ó z d a c h , i ż e b y końce zagon ów b y ł y nay- niższe w całe'y ich długos'ei. Co się t y c z y u- , kos'nos'ci r o w ó w p o d zie m n ych , ta ieft z a w s z e ftósowną do położenia ziemi: to ieft ta uko- s'nos'ó pow inna b y d ź mnie'y znacznd w roli w ie lk i maiące'y spad ek, niż w mnie'y p ochy-

ł ć y ,

-(*■) O sposobie robienia tych podziemnych rowów albo ścieków iuż upowszechnionych w A n g in , tam gdzie rz cz będzie o R i i t aulice w ciągu dalszym tego pisma mówić się będzie.

C h o c iiż ziemia p o ło ż o n i na równi p&chy- ł ó y w zgórka lub g ó r y , nie ieft zdatną do za­

trzymania w o d y , nie n a le ży pod czas orżb y opuszczać robienia przecznic ukośnych , żeby:

z b ytn ie w o d y sprowadzić i rwaniu ziemi za- pobićdz.

K ie d y ziemia głęboka i tęga ieft pozio m i orząc ią poprzecznie raz z iedne'y drugi rśz Z drugióy ftro n y, nie przeftaie b y d ź zim ną, bo w oda w n i e j ftoi długo. Ż e b y t e y tak szko- d l iw ó y dla rośnienia n ie p rzy zw o ito ści zaradzić trzeba ią orać w ukośne zagon y. Autor z t e j miary c z y n i uwagi ż e b y rolnika odwiódł od o rz b y p o p rz e c z n ć y a w m ó w ił w niego oranie z a g o n ó w , którć w tym przypadku n a w i ę c e j do urodzaiów pomagaią. Orżba w skład y ieft bardzióy szkodliwa iak pom ocni , g d y ż nie ułatwia (m ó w i on) ścieku wodom, którego zie­

mie w ilg o tn e potrzebuią. 2re.- R o ln ik boi się ftracić na gruncie k ie d y b y w składy nie o- r a ł , ale ieft rzeczą pew ną że ro li w z ś g o n y uprawna ma z a w sze w i ę c e y po w ierzchn i iak

( i?ła~

płask! ( * ) “ j e ż e li przez ten sposób d ! m j dwies-

„ ftopy na szesnaftu na brdzdę, różnica po*

„ w ie'rżchn i, która się zn ay d zie -między zie ->

„ mią uprawną płaską i uprawną w z a g o n y ,

„ z a w sze druga uprawa w yp a d n ie na k o rzy sę ,, gospodarza, bo cała pow ierzchn i! podniesio*

„ na w za g o n y ieft zdolna do w yd aw ania zbo*

,, ż a , d l! czćgo w ie le na tć;n powiększeniu

„ powierzchni z y s k ! ” (tu z a w sze Co do w i ę ­ kszego urodzaiu iak b y na w ię k s z e y powićrz-- chni ieft pisarz w błęd zie). Prócz w ię c po­

w ię k s z e n i! rzetelnćgo pow ierzchni przez orżbę W z a g o n y ; A utor ieft przekonanym że tym spo­

sobem osusza się grunt i robi się cipplfejszym, g d y ż zagon y służą sobie naw zaiem za-zasłony;

od p rzy k ry c h w iatrów ( c o do osuszeni! grun­

t ó w tym sposobem zgadzam się , w ierzch o łk i iednak zagon ów są b a rd z ie j w yftaw io n e na b y

-W

( * )

To powiększenie powierzchni

,

nie powiększa ilości rosnącego zboża

, -

wszak Ha przeciiz/

projlokątney nie zmieści się więccy słomek pro

*

fiopadle do podfiawka rosnących, iak na pod*

Jtawka tróykąta projlokątnego

«

Ma r z ę c. Roku

1807,

ftr.osd wiatrdw osobliwie m a r c o w y c h ) ; n a d t o dodaie: ż e ie ż e li się grunt w y n i s z c z y w y r o - d z i w s z y s i ę , ma. ieszcze gospodarz k o rzy ść że dobędzie ziemi n o w ć y bardzo urodzayudy p rze­

rabiając brózd y na zagony.

s 2. Ó dobywaniu n o w izn , żeby ie przysposo­

bić do przyięcid

zasiewów-A

utor na w z d r Pa Duhamel bierze za nowi*

2 n y w sz e lk ie ziemie la s o w e , za ro s ła , ł ą k i, p a ftw isk a , i t. p. iednem słowćm te w sz y ftk ie , ktdre od dawna nie b y ł y siane. W tćm t y l k o

nasz pisarz oddala się od sposobu Pa Duhamel co się t y c z y łąk tak naturalnych iak kunszto­

w n y c h ; ż e ie uważa iak p raw d ziw e ugdry W ftosunku z b o ż a , g d y ż to nie w y n is z c z y ł o zie­

mi swemi korzeniami podczas rosnienia trdw ; p fzeto radzi ażeby n a y p ić r w ć y zasiać r z e p y a nie z b o ż a , ktdreby się p e w n ie w takićy ziem*

p o w aliły .

S 3* O sposobie przygotowanid źiem i do pcrzti*

dnćy u praw y, pie/Wey niżby się za sid * ła pszenica.

J ^ T a s z A utor nie w ch o d zi w s z c z e g ó ły iak w ie le r a z y n a le ż y orać ziemię pie'rwe'y niż siew naftąpi; przeftaie na pochwałach dobrych sku*

t k ó w o r ż b y , chcąc zachęcie rolnika do częfte*

go spulchniania s w e j ro li, ż e b y ią p o le p s z y ć i uzdatnić do w e ge tac y i roślin. W s z e l a k o o- ftrzóga, ż e chociaż ieft z y s k o w n ą rzedzą roz*

drobnic i spulchnić z ie m ię , ż e b y się napawała rosą, d ćszcze m , p o w ie trz e ln , n d leży i e j id*

dnak zoftawid pew n ą spoyn ość ftosowną da ziarna iakid zasiówać m am y, i n a c z ć y ro ślin y b y ł y b y w y fta w io n e na obalenić od w ia t r ó w , nie maiąc dobrze osadzonych korzeni. Ż e b y t e y nieprzyzwoitos'ci z a ra d z ić , pochwala spo­

sób taczania w a ł u , albo paszenid o w ie c na za*

s ia n e j p s z e n i c y , ieżeli prdw dziwie zieińia nie ieft d o sy ć ftiła , ż e b y się korzonki nieochwie*

>vały.

N i e n d le ź y n igd y pfzeźddzać żieffii nawo*

iaueuu poprawami. K i e d y ieft aad W g

to z y z n a , rzadko w y d a ie plenne z b o ż a , go­

spodarz będzie miał dosyć s ł o m y , ale chybi zamierzonego celu. Jeżeli ziemia ieft nadto bo­

gata trzeba mieć oftrożność, oddymuiąc idy z b y ­ tek z y z n o ś c i przez zasianió owsa p ie rw e y n iż­

b y się zasiało pszenicę. U w a ża margiel, w a ­ p n o , k red ę, soi iak n aylepsze n a rk o zy , ia- kie może p rzy iąc ziemia przed zasidw am i, ale się to dziać pow in no rossądnie i o ftro żń ie; bo te gatunki nie p rzy n oszą ziemi żadnych nasion c h w a f t o w y c h , iak w ięk sza c zę ść gn o ió w p e ł­

n y c h częftokroć owadów-, które podgryzają ko­

rzonki roślin i umarzaią ie.

K o n ić z ieft naylepszem przygotowaniem ziemi do p rzy szłe g o zasidwu p s z e n ic y ; ta ro­

ślina niewymaga w ie le upraayy ani n a w o z ó w , ż e b y nasiona chwaftów niebuiały. K ie d y w y ­ pada ziemię nawozami p o p ra w ić, można ie bez niebespieczeńftwa w y w id g ć w Październiku i w L u t y m , po w ysie cze n iu przed tym czasem k o n ie zu , nie zoftaną iuż chwafty k t ó ry c h b y s ię n lłeża ło bać w e ge tac y i. Pizepy te same daią k o rz y ś c i; bo prócz p o czątk ó w z y z n o ś c i k tó ­ r y c h udzićlaią z i e m i , grżba. która ich zasiew

poprzedza spulchnia ią doskonale i w yg u bia w sz y ftk ie chwafty. Po zbiorze s o c z e w i c y , g ro c h u , można się obfite'go ż n iw a p s z e n ic y spodzićwać. W y k i i w ie le in n y c h żiarn i traw k ie d y są pługiem przyorane daią ziemi n a w o z y p rze w y b o rn e , które ią przygotują do­

skonale do urodźaiów p szen icy . N ie w y p a d a ie'y siać po jęczm ie n iu , bo ten spulchnia nad to ziemię i u b o ż y ią.

Co się t y c z y p rzy g o to w an ia ziemi p r ze z orżbę, A u tor mniem! że się doftatecznie w y t ł ó - m a c z y ł , k ie d y p o w ie d z ia ł , że sposób oraczki pow in ien b y d ź ro zm aity, podług różne'go p r z y ­ rodzenia ziemi. Przyim uie iak Pan Duhamel uprawę roślin pod czas ich w e ge tac y i.

O D D Z I A Ł S Z Ó S T Y .

U k ł d d O r ź b y P a n a F a b r o n i e g o .

S X. O początkach na takich należy zasadzać Orżbę.

P an Fabroni w swoich uwagach nad R o ln i­

ctwem p a trz y na początki na iakich się zasa­

dza ten k u n s z t, iak w y n a le z io n e d l a t ć g o ,

że-h y przeszk ad zały w zroftow i roślin: inniemS Że zb y tn ie ftarania p rze z r o ln ik a , nie t y l ­ ko są n ie u ż y t e c z n e , ale ie szc z e przykładaią się do utrzymowania ich w słabosH i omdle­

niu. Ż e b y w id zid cp rzy ro d zen id w c a ł d y s w e y sile i p ię k n o ś c i, w z y w a żebys'my spoyrzeli na midysca odw ieczn ie n ieu p ra w n e, w nayda- w n id y s z y c h puszczach: tam to rośliny ktdre nie podlegaia barbarzyńskiemu chodowaniu rol­

n ik a , całd y s iły u ż y w a ją , którd im w ftanie -przyrodzenia iefl: w łaściw ą. R o ś lin y w na­

s z y c h posiadłościach chodowane , odradzaią się p r z e z z b y t e k zachodó w , które nie są flp'sowne do ich z w y e z a y n e y w e ge tac y i.

Ż e b y się u w ie c z n ia ły r o ś l i n y , podług Pa Fabrqniego; przyrodzenid uftanowiło rossądnie, j ż b y szczątk i in d y w id u ó w które gn iią, doflar- c z a ł y potrzebn ych so k ó w do w y w i n i ę c ia się ziarn każdego gatunku; który po nich naftępftwo bierze. Q c z y w ift a mówi on ieft próba w pu­

szczach. R o ś l in y tam łatw o rosną, bo ziemia roślinna nie z kąd inąd pow ftaie, t y lk o z ro-

§]in r o z ło ż o n y c h p rzez zgnoienid; roln iĄ tyg

p r ze c iw n ie , w y d zie ra te któreby ziemi roślin- n ć y d o fta rcz y ły , tym sposobem te którym da­

je m y pićrwszeńftwo są pozbaw ione p o m o cy tak do ich w e g e ta c y i u ż y t e c z n e y .

N a y u ż y w a ń s z e początki o r ż b y , podług P.

Fabroniego są uprzedzeniami, które n a le ż y p o ­ r z u c i ć , ieżeli chcem y ziemi i e y pićrwińftkową urodzaynośc p o w r ó c i ć ; ale odmieniaiąc sposób potrzeba w z ią ś ć przy rod zen ie za w z ó r , ftaraiąc się usilnie o pomnożenie' iak n a y w i ę c ć y nato- niska: ten ieft ie d y n y sposób ż e b y otrzym ać prawo do obfitości ziem io-płodów po w y n i ­ szczeniu gruntu p rzez z b y te c z n ą uprawę. C a ­ ła taiemnica p rzyrodzenia w robieuiu ziemi ro­

ś l i n n e j z a l e ż y na reprodukcyi i pomnożeniu roślin a n i e n a o r ż b i e , ugorach albo pognoiach.

Podług niego k ie d y p r zy id z ie m y do te'go, ż e ziemia w y d a ie n a y w i ę c ć y ile b y d ź może ro­

ślin , m ożem y sobie p o d c h le b ia , iz zn aleźli­

śmy sposób p r a w d z i w y zarzucenia u g o r ó w , oszczędzeni^ oraczki i obćyścią się bez nawo- zó w.

Pan Fabroni uważa że p rzy ro d zen ić w y - daiąc r o ś l i n y , mięsza Z w y c z a y n ie gatunki w

ie d n e y że ziemi wzroft maiące rozmaity; tym sposobem soki które się z n i e j w y d o b y w a ją na ży w ie n ie 'ro ślin , nie są ftracone; w miarę podno­

szenia się do r ó ż n e j w yso k o ści. Podług t e j drogi którą poftępuie p rzy ro d z e n i^ , nasz A u ­ tor w n o s i , że zboże nie pow inno sarpo mieć prawa, ż e b y zaftępowało całe nasze pola, cho- cia'ż w sam ej r z e c z y ieft iednyrn z nayboga- t s z y c h p ło d ó w które choduiemy. Jeft on

prze-v. V

k o p a n y że nie sieiąc i nie zbidraiąc ty lk o zb o ­ ż a , idziem y p r ze c iw własnemu interessowi, a razem oddalamy się od p ra w d z iw y c h p oczą­

t k ó w rolni&wa. “ W in n ic e mówi on, morwy, ,, w s z y f tk ie drzewa a nawet o grod ow in y po- ,, w in n y z z b o ż o w e m i roślinami dzielić prawo

„ wegetowania na n a s z e j ziemi. W tedy to ,, dopidro nie będziem y w potrzebie badania', ie- ,, żeli ieft słuszn y ftosunek m ięd zy łąk am i, ,, poiąhii i winnicami: nasze ziemie razem b y d ź ,, tćrp wszyftkiem p o w in n y ” , T e n sposób u- p r a w y ieft' n a y z y s k o w n ie y s z y m ( ia k mówi nasz A u to r ) w e W ło s z e c h i w T y r o l u , gdzię:

Wi4zif?'Ć można rozległe n i w y , na który ch w sseih ięgo gatunku d rzew a, w i n a , w szelkie

z b o ż a , o g r o d o w in y , t r iw y łączne i t. d. ra- Zem

rosną-Ż e b y zachęcił do sposobu k t ó ry b y ż y c z y ł w p ro w a d zić w s z ę d z ie , P. Fabroni nieprzefia- ie na tćm, że nam wskazuje obraz praktyki, ta­

k i e j u ży w aią w e w ł o s z e c h i w T y r o l u ; wra- c ! się do n j d a w n i e y s z ć y ftarożytno'ści, ż e b y nam dowiódł k orzyści z ty ch p oczątk ów . P

rze-te

c z y t a w s z y dzieda P lin iu sz a , nie można nie wie- d zićć o ogromnćy urodzayności o k o licy Tukapy:

podług P. Fabroniego b y ła ona wypadkiem po­

c z ą tk ó w u p r a w y , iakie chce uilanowić; T e n kray którego rozległość n ie b y ła nad milę szre- dn icy, b y ł p o ło ż o n y w piaskach między Syrta- mi i miaftem Neptos: m ięszkańcy przez s w ó y przem ysł doszli do te g o , że'n aturę ziemi pia­

s k o w e j przemienili i przerobili ią na bardzo tirodzayną. “ Pomieszali oni ( mówi. P. Fabroni) i, na'przód zioła z drzewami i pomies'cili ie w po-

» rządku ich w y so k o ści. Palm y n a y w ię k sz e

» z roślin, trzym ały p ićrw sźe m i e j s c ć , figi sa-

» dzono w ich cien iu; o liw k i s z ły za figami,

» po nich granaty a na końcu w in n e T ato ro - śle: dopiero po ty c h o g ro d o w in y, warzy*

„ w a .” N asz A u to r uważa podług opisu P lini­

usza, że w szy ftk ie te rozliczn e p ło d y w y d a w a ­ ł y obfitos'c któ rey w yobrażen ia ciężk o miód zupełne'go, ie ż e li się ty lk o zna poftępowanid podług naszego rolnićfcwa. M ów iąc o zyznos'ci T u k a p y P lin iu sz , nie c z y n i ż a d n ó y w zm ian­

k i o uprawie, n a w o zach , ugorach i t . p . g d y b y ten lud s z c z ę ś liw y ż y i ą c y w d o fta tk u b y ł u ży - w ś ł ty c h sp o so b ó w , autor łaciński b y ł nad to s c is ł y w badaniu, ż e b y b y ł o nich nie wiedział*

Sposób iakim ro ślin y p rzyciągaią potrze­

bne do w e g e t a c y i so k i, po w in ien b y podług P.

Fabro niego służyć' za prawidło do uftanowie- nia p o czątk ó w , za iakiemi is'd n a le ż y w r o l n i - ćfcwie. Jeft przekonanym że w ię k s z a c z ę ś ć ftarożytnych autorów równie iak n o w y c h m y­

li się w zględ em karmienia roślin. Jedni u w a­

żali korzenie iako ied yn e organa które pompo­

w a ł y i p r z e s y ła ły reszcie ro ślin y soki karmią­

c e ; inni m yslili że iftoty ziemne p rzez upra­

w ę rozdrobnione, i e d y n ó y karmy doftńrczały, j aka w e ge tac y i przyftoj. T e b łęd y podług nie­

go f t w o r z y ły uprawę , ugory , n a w o z y , w celu gapębj^żępią w ysilen iu Się Ziemi i

nadgrodze-iiiS utraty i e y iftoty. N asz autor p rzeciw n ie p r ze z szereg doświadczeń które c z y n ił, iefł p rze­

konanym , że w sz y ftk ie ze w n ę trzn e czę ści ro­

ślin odbieraią s o k i , które ich łodygom od • syłaią; że p r a w d z iw y początek ich ż y c ia , ieft pow ietrzd p a ln e , iftota światła połykand od lis'cia; woda i pow ietrze ftałe' pompowa nd p r ze z k orzenie i inne z e w n ę trzn e c z ę ś c i rośliny.

Pow ietrzd ft&łd ( g a z kwasu w ę glifte g o ) i po­

w ietrzd palne ( g a z w o d o r o d n y ) pochędzą z gazu pow ietrznego, k tó ry powftaie z iftot gniją­

c y c h . Podług ty c h p o czątk ó w P. Fabroni mnie- m i ż e n a y le p s z y sposób rolnićłwa p ow in ien z a l e ż y ć nazmięszaniu w i e d n e y ż e ziemi w s z e l ­ kich iakie ty lk o midć możi)i r o ś l i n , w ielkich , m ałych ż e b y powietrzd ftałe albo gaz kwasu w ęgliftego i gaz wodorodu albo pow ietrze pal- p d , którd w y d o b y w a gię z i e d n y f l h , nie b y ło (łrącond dla drugich.

§ a. O O r ż b i e ,

I t y S i ę d z y sposobami, które w y m y ś lo n o ,'że- b y w yn ad grod zic utratę ziemi, przeszkodzie ie'y nieurodzaynęści, ułatwić roślin wegetacy^,

Orżba zdawała się prawie w szyftkim pisarzom o rolnićtwie nayzdątnieyszą do zaradzenia w c zęści tym przedmiotom. Powiłaie P. Fabroni p rzecn v temu s p o s o b o w i, ktdry uważa przeci- c iw n y m -w e g e t a c y i. N ie upatruie w częftych orżbach in n ych skutków , ty lk o p rzy sp ie sze ­ nie roskładu ziemi r o ś ł i u n ć y , i przemianę na puiłyn ie n a y u r o d z a y n ie js z y c h w z o ró w . Ż e b y dow iódł smutnych z o rż b y w y p a d k ó w poró­

w n y w a ftarożytne R zym ian r o l n id w o z tera- źn ićyszćm . D a w n i R zym ia n ie narzekali że ich role (tarzały się , że się m ordowały i że na­

depn ie d a w a ły się płonnemi. T e r a z tak te ziemie są urodzayne iak n o w iz n y . “ N ie m o - ,, żna m ó w iP . Fabroni d a ć tć g o ziawiska p rzy -

„ c z y n y , ty lk o p rzy p o m n iaw szy sobie że da-

„ w n i R zym ian ie nad to orali swe ściernie, a

„ teraz ci k tó rzy ie posiadają naymnie'y ie ile

„ b y d ź może orzą. T e n c z y n p o w in ie n b y nas

„ z błędu w y p r o w a d z ić i z w ró c ić do zmnie'y-

„ szenia po w ię k s z e y części n aszey o r ż b y .”

C ci iaki sobie R o l n ic y zakładają, orżąc ęzęfto swe ziemie, ieft; ż e b y ie spulchnić ich CZ|ftki rozdrobnić, w y n i s z c z y ć chwafty. Part

Fabroni ieft tego zdania, id . Ż e natura daie bardzo skuteczne szrodki do rozdrobnieni! zie­

mi bez pomocy pługa lub innych ftśtków rol­

niczych . “ Niech się kto chce p rzy p a trz y mówi o n ; że ziemia bu y n y ch łąk i d a w n ych ,, lasów ieft zaw sze miałką i lekką. T a dełl- ,, katflość, ta pułchność, którą na próżno chce-

„ my naśladować przez o rżbę, z a le ż y od mi-

„ tom ska, które' się c o r o c z n ie robi przez spl-

„ daiące l i ś c i e , gałązki i o w o c e , a które prze-

„ szkadzaią ż e b y te szczątki z roku przeszłe-

„ go p rzy tło cz o n e od d ć s z c zó w nie zgniatały

„ się i nie twardniały. W i e l k i także liczba

„ roślin , które tam wegetuią , i które zewsząd

„ przenikaią ziemię która ie o t l c z l , p rzykła-

„ da się w ie le do iey podzieln ości, g d y ż te

„ d zia ła ią , iak liczn e kliniki i rozdzielają ią ,, daleko l e p i e j , niżeli p o w tir z a n l orżba i ,, w ł ó c z k a .” 2re. Oraczka nie psuie ty lk o bardzo niedoskonale c h w a f t y ; kształt lemiesza podług P. Fabroniego , nie ieft do tćgo zda­

tnym , nie robi on w i ę c ć y iak ty lk o że ie ru­

sz ! z mićysca i o d k r y w l na kilka calów zi*~

mi<ł , eo niś»przes:'kadzi ich ryśnieniu.

Częfto morduiąc ziemię taką uprawy przekonanym ieft Fan Fabroni ż e p rzy sp ie­

szam y w yp arow an ia p o czątk ó w ż y w i ą c y c h » Htóreby się b y ł y o dd zielały po trosze dla w e g e t a c y i roślin. G ho cilż Pan T u l i które­

go układ u praw y zasadzi się c lł k o w ic ie na n a y w i ę k s z e j liczb ie o r ż b y , d o ftrzćg ł, ż e z dw óch r ó w n y c h oddziałów iednćgo p o l a , ten k tó ry w i ę c e y r a z y b y ł o ran ym , w y d a w a ł ż n iw o obfitszć, iednak P. Fabroni te'go do­

świadczenia nie bierze za p rzek o n y w ają ce co się t y c z y o r ż b y ; nie u w i ż a on w tym sposo*

bie ty lk o skutki oszukuiące, które n a le ż y nie­

równości pow ierzchn i roli, która się taką p rzeż częftć oranić r o b i , p r z y p is a ć ; dla t e j to nie*

rów n ości Ziemia w yftaw iała w ięk szą p o w ićrz- chnią na słoneczne promienie, które sp ra w iły w ftósunku daleko w ię k s z ć parowanić z w y * ę z a y n e p o czą tk ó w lotnych. Obfitość zatćitl zbiorów b yła podług P. Fabroniego k on ieczn ym w y p ld k ić m parowania ż y w i ą c y c h s o k ó w , ni«

zaś oraczki.

Ż e b y oszczędzać ziemi i ttiepfzyspieszaó i ć y płofcności, ieft zdanie P. Fabroniego ż e b y

m a ł o o r a ó ; chociaż orżba zdaiesię napidrwmzd w d yrzen id przykładać' do obfitości r o ś lin , ieft przekonanym że ie y p o zo rn y skutek w p ro ­ w ad z ił w błąd Panów T u l i i Duhamel. G d y ­ b y b y l i p o w tó rz y li doświadczenie o któreirt m o w a , ciągiem wielu lat na t c y ż e ziem i; mnie­

ma ż e b y b y ła częs'ó pola n ay lep ió y uprawio­

ma ż e b y b y ła częs'ó pola n ay lep ió y uprawio­

Powiązane dokumenty