• Nie Znaleziono Wyników

N iejednokrotnie była już przedm iotem dyskusyi i badań dośw iadczalnych kw esryn, co je s t przyczyną szkodliwego w pływ u, jak i w yw iera oddychanie pow ietrzem p rzestrzeni zam kniętych, w których nagrom adzona je s t w ielka liczba

osób. Wpływ7 ten szkodliw y zauw ażano często w przepełnionych teatrach,

salach koncertow ych, w źle urządzonych pod w zględem hygienicznym salach szkolnych, a bardzo często w przepełnionych izbach m ieszkalnych ubogiej ludności i w kaźniach więziennych. ObjawTy. w ystępujące u ludzi przebyw ających czas jakiś w takiej atm osferze, (nudności, duszność, omdlenia, a w niektórych przypadkach n aw et śm ierć, ja k to się zdarzyło w zam kniętej kajucie okrętow ej, w której z przebyw ających w niej 200 osób zm arło w ciągu kilku godzin 72), przypisyw ano przez długi czas w pływ ow i nagrom adzonego w takiej atm osferze w7 większej ilości bezw odnika kw asu węglow ego.

Jednak że liczne badania przekonały, że nagrom adzenie 0 0 2 w ydechanego je s t w tych razach zbyt m ałe, aby sam o przez się mogło być przyczyną szko­ dliwego w pływ u, jak i się obserw uje w opisanych dopieroco przypadkach i z tego pow odu uw ażano za konieczne przyjąć, że w pow ietrzu w ydechow em znajduje się obok C 0 2 inny jeszcze pro d u k t przem iany m ateryi, trujący , dla którego ilości m ożna mieć w skazów kę w ilości 0 0 2 znajdującego się w pow ietrzu pew nej danej przestrzeni zam kniętej.

W sam ej rzeczy zdaw ało się, że dla tego przypuszczenia znaleziono pew ną podstaw ę w badaniach N o w a k a i S e e g e n a (1879), k tórzy przekonali się, że w pow ietrzu w ydychanem znajdują się pew ne substancye organiczne, tru jąc e, dające się zniszczyć zapom ocą tlenku miedziowego, których istoty,

ilości i w łasności nie oznaczono. Jakkolw iek badanie N ow aka i S eegena ju ż

opierały się na podaniach w cześniejszych R a n s o m e a , k tó ry ju ż w r. 1870 w ykazał w pow ietrzu w ydechow em substancye organiczne (o ich własnościach tru jący ch nic nie wspomina), jednakże dokładnie przeprow adzone doświadczenia H e r m a n s a (1883) w yników tych badań nie potw ierdziły.

T ak stała kw estya, kiedy w roku 1887 i 1888 B r o w n - S e q u a r d i d ’A r s o n v a l w ystąpili z szeregiem kom unikatów , w k tó ry ch z w szelką stanow czością przem aw iali za obecnością pew nych substancyi tru jąc y ch w po­

w ietrzu w ydychanem A utorow ie ci nie starali się wcale otrzym ać i chem icznie

oznaczyć rzeczonej substancyi, lecz przystąpili od razu do udow odnienia jej obecności za pom ocą dośw iadczeń fizyologicznych, które w następujący sposób w ykonyw ali: 15— 20 cm. sz. wody destylow anej w strzykiw ali do dróg odde­ chow ych psów lub królików, następnie płyn w strzy k n ięty na pow rót w yciągali (liąuide pulm onaire) i w prow adzali go królikom do krw i, pod skórę, do jam y

otrzew now ej lub do odbytnicy. D rugi szereg doświadczeń urządzali w ten

sposób, że za pom ocą silnego, oziębienia zagęszczali parę pow ietrza w ydychanego

przez człow ieka lub psa tracheotom ow anego. Ilość wody kondenzacyjnej by ła

bardzo rozm aitą, a w strzykiw ali ją w m niejszej lub większej daw ce, podobnie ja k płyn pierw szym sposobem otrzym any królikom .

D ośw iadczenia te okazać m iały dobitnie, że tak „ p ł y n p ł u c n y “, ja k rów nież woda kondenzacyjna pow ietrza w ydechow ego zaw iera substancye szko­ dliwe. O bjaw y patologiczne, jakie B r o w n - S e q u a r d i d 'A r s o n v a l zauw ażali u królików po injekcyi płynu, dotyczyły oddychania, ruchów serca, ciepłoty ciała, ruchów ogólnych (porażenie tylnych kończyn), źrenic i jelita. Objaw y te

w ystępow ały częścią bezpośrednio po injekcyi. częścią w kilka lub kilkanaście

godzin, a n aw et dni. B yły one nader zm ienne zależnie od daw ki, której użyto,

a jednakże różnice nie polegały na stopniow aniu się objaw ów w stosunku do daw ki użytej, lecz przeciw nie objaw y w różnych dośw iadczeniach byw ały często tak sprzeczne, że nie można było z nich stw orzyć jednolitego obrazu chorobo­

wego. Pod tym tylko w zględem re zu ltat ty ch dośw iadczeń byl zgodny, że po

użyciu w iększych daw ek płynu zw ierzęta zaw sze ginęły w kilka godzin do 4 dni, a zw ierzęta, k tó re pozostaw ały przy życiu, okazyw ały przez kilka godzin objaw y

chorobow e. D ziałanie płynu nie polegało (w edług B .-S . i d ‘A) na infekcyi,

albow iem sączenie płynu przez filtr C ham berlanda lub ogrzanie w zam kniętych naczyniach do tem p eratu ry w rzenia nie pozbaw iało go w łasności tru jący ch.

Badania B ro w n -S eą u ard a i d ’A rsonvala dały wyniki tak zadziwiające, a p rzytem na pierw szy rzu t oka już grzeszyły ta k ą niedokładnością w w yko­ naniu, że nic dziwnego, iż stały się powodem nader żyw ej dyskusyi a pocią­ gnęły za sobą liczny szereg prac, których wyniki niem al w szystkich zgodne m iędzy sobą, sprzeczne byty z w ynikam i ty ch autorów .

Ani D a s t r ę i L o y , ani H o f f m a n n - W e 11 e n h o f , ani L e h m a n n i J e s s e n , którzy naśladow ali m etodę kondensacyi B ro w n -S eą u ard a , zap row a­ dzając tylko pew ne m odyfikacja uw alniające m etodę tę od słusznych zarzutów niedokładności, nie zauw ażali żadnych objaw ów chorobow ych po injekcyi skon­

densow anej p ary w ydechow ej królikom . T akże t. zw. przepłukiw anie płuc

i w strzykiw anie płynu płucnego zw ierzętom przez L e h m a n a i J e s s e n a nie dało rezultatów dodatnich.

N ieco■ inaczej przeprow adzone badania R o s s o - G a l i b e r t e g o i A l e s - s e g o okazały rów nież nieszkodliwość zagęszczonej pary pow ietrza oddechowego. A utorow ie ci ustaw iali szerokie m iseczki otoczone lodem w szczelnie zam kniętych salach szkolnych podczas nauki i w strzykiw ali królikom wodę kondensacyjną, k tó ra zbierała się w ty ch naczyniach, jednakże bez żadnych szkodliw ych n astępstw dla ich zdrowia.

A żeby się przekonać, czy tru ją c a substancya pow ietrza w ydechow ego może działa tylko w tedy, gdy ją napow rót w dycham y — ażeby więc w iernie naśladow ać przypadki zatru cia zepsutem pow ietrzem — a nadto przekonać się, czy substancya tru ją c a znajduje się rzeczyw iście w pow ietrzu w ydechow em , a nie w w yziew ach skóry, przeprow adzili L e h m a n n i J e s s e n dw ojakiego

rodzaju doświadczenia. Badali oni w pływ inhalacyi i odparow anej napow rót

wody kondensacyjnej u ludzi, oraz w pływ w dychiw ania w yziew ów człow ieka z przepoconem ubraniem i b rudną skórą, um ieszczonego w szczelnie zam kniętej

skrzyni, z której w y staw ały tylko nos i usta. Oba szeregi doświadczeń dały

w yniki ujem tte.

T ak więc w szystkie badania, które przytoczyłem , dały re zu ltat sprzeczny z badaniam i B r o w n - S e ą u a r d a i d ’A r s o n v a l a i przez to spraw iły, że nie tylko nie udało się w ytłom aczyć szkodliwego w pływ u przebyw ania przez czas dłuższy w przestrzeni zam kniętej, ale wogóle podały w w ątpliw ość działanie tru jąc e pow ietrza w ydechow ego.

B r o w n - S e ą u a r d i d ’A r s o n v a l w odpowiedzi na liczne zarzu ty podjęli

w ted y inne badania. Um ieszczali szereg zw ierząt (królików) w klatkach szkla­

nych tak urządzonych, że drugi królik oddychał pow ietrzem w ydychanem przez pierw szego, trzeci pow ietrzem , k tó re przeszło przez p ieiw sze dwa, piąty pizez

pierw sze cztery itd. D ośw iadczenia te przekonały autorów , że ostatni królik ginie po kilku dniach, przedostatni później, i t. d., a pierw szy pozostaje przy

życiu. W niosek z tych dośw iadczeń w ynika sam przez się.

D ośw iadczenia te pow tórzył M e r k e l rów nież z wynikiem dodatnim . A że badaczow i tem u nie udało się zatruć królików wodą kondensacyjną o trzy ­ m aną n aw et z 15-krotnej ilości pow ietrza w porów naniu z dotąd używ anem i ilościami, przeto wnosił z tego, że pow ietrze w ydechow e zaw iera lotne toksyny, które do w ody nie przechodzą, są jednak silnie tru jąc e w stanie lotnym .

Te dośw iadczenia jed nak spotkały się z zarzutem , że nie odłączono w nich pow ietrza w ydechanego od wyziewów moczu i kału nagrom adzonych i rozkładających się w ciągu doświadczenia trw ająceg o kilka, w zględnie kilka­ naście dni. W najnow szych czasach (1893) B r o w n - 8 e q u a r d i d ’A r s o n v a l starali się zarzutu tego uniknąć przez zaprow adzenie w dośw iadczeniach pew nej m odyfikacyi, k tó ra m iała usuw ać kał i mocz z przestrzeni o d d ech ow ej; zdaje się jednak , że niezbyt skutecznie.

Z przedstaw ionych Panom dotychczasow ych prac nabierzecie Panow ie bezw ątpienia przekonania, że kw estya, czy pow ietrze w ydechow e zaw iera pew ne

specyficzne składniki trujące, nie je st w cale jeszcze rozstrzyg niętą Nie jest

rozstrzy g n iętą pomimo badań chem icznych W i i r t z a , M e r k ł a i B e u a , k tórzy w ykazali, że w pow ietrzu w ydychanem znajduje się ciało organiczne o własności

zasady. Sposoby, w jaki autorow ie ci badali, jakkolw iek między sobą nieco

odmienne, w gruncie rzeczy podobne były o tyle, że pow ietrze w ydychane przeprow adzali przez kwas. B e u np. przeprow adzał je przez kw as solny, który

następnie odparow yw ał. Pozostałość po odparow aniu tw o rzyła sól, pow stała

przez połączenie w ydychanej zasady z HC1.

Co się tyczy własności chem icznych otrzym anej substancyi, to reakcy e na alkaloidy z chlorkiem złota, fosforo-m olybdenianem potasow ym i t. d. dały w ynik ujem ny, a także pod względem działania tizyologicznego okazała się sól

w pow yższy sposób otrzym ana zupełnie obojętną. Rozpuszczona bowiem w

m ałej ilości wody sterylizow anej i w strzyknięta myszom pod skórę w ilości stosunkow o dość znacznej (otrzym anej z 500 litrów w ydychanego pow ietrza) była zupełnie nieszkodliwą.

B e u (1893) pow tarzał także badania innemi, już opisanemi m eto­ dami, a wszystkie doprow adziły go do wniosku, że w pow ietrzu w ydy ­ chanem nie ma specyficznej jakiejś substancyi tru jącej, k tó rąb y zaliczyć trzeb a do rzędu alkaloidów, że w ogóle n i e zanieczyszczenie pow ietrza składnikam i w ydychanym i z płuc je s t przyczyną om dleń i innych objawów chorobow ych pow stających u niektórych osób znajdujących się w przestrzeniach przepełnio­

nych ludźmi. S kładają się na to różne czynniki, jak zanieczyszczenie w yzie­

wami skóry, gazam i jelit, przepełnienie pow ietrza p arą, w ysoka tem p eratu ra, a głów nie pew na indyw idualna idyosynkrazya osób do w yliczonych czynników , czego dowodzi okoliczność, że w łaśnie tylko pew na część osób z wielkiej ich liczby dostaje ow ych przypadłości.

Jed nakże jeżeli nie je st rozstrzygniętem pytanie, czy w pow ietrzu wy- dechow em znajduje się specyficzna trucizna i to w takiej ilości, by jej p rzy ­ pisać m ożna przypadki zatrucia zepsutem pow ietrzem , jeżeli naw et odpowiedź na to pytanie w edług dotychczasow ych badań musi raczej w jąiaść przecząco, to ze stanow iska teoretycznego, w edług zadania, którego na w stępie w ykładów

niniejszych się podjęliśmy, nie m ożem y pominąć jednego , składnika pow ietrza w ydechanego, składnika m ającego doniosłe znaczenie nietylko w przem ianie m ateryi i w czynnościach ustroju samego, ale także w ekonom ii całego św iata zw ierzęcego i roślinnego.

Mam na myśli b e z w o d n i k k w a s u w ę g 1 o w e g o. P raw da, że ilość jego uchodząca w raz z pow ietrzem w ydychanem , jakkolw iek pokaźna (prze­ szło 4% ) je s t za m ałą, by m ogła w tern rozcieńczeniu działać na ustrój, jednakże ze stanow iska dopiero co w yrażonego, w każdym razie w arto rozpatryw ać jego działanie fizyologiczne zw łaszcza, że m a on poniekąd i znaczenie praktyczne. Nadto, jak ju ż wyżej wspom niałem , ilość C 0 2 zaw artego w pow ietrzu daje m iarę zanieczyszczenia jego innym i szkodliwym i składnikam i i ilością C 0 2 po­ sługują się w tym celu higieniści zajm ujący się badaniem pow ietrza w salach szkolnych, izbach m ieszkalnych, fabrykach, więzieniach itd.

W p ływ bezw odnika kw asu węglow ego na rozm aite tkanki i narządy

ustroju zw ierzęcego je s t różny. Miejscowo w yw ołuje na błonach śluzowych

przekrw ienie, bóle, w końcu znieczulenie. Mięśnie i nerw y obwodowe tra c ą

w atm osferze COa sw oją pobudliwość, kom órki m igaw kow e sw e ruchy.

N ajw ażniejszym je st w pływ tego gazu na układ nerw ow y centralny. N agrom adzony w większej ilości we krw i z początku zadrażnia ośrodki n erw o w a

w mózgu i rdzeniu, w końcu je jednak poraża. Działa on najenergiczniej na

ośrodki położone w rdzeniu przedłużonym , w yw ołując zw olnienie tę tn a przez zadrażnienie ośrodków nerw ów błędnych, podniesienie ciśnienia w skutek zadra­ żnienia ośrodków naczynioruchow ych, forsow ne oddychanie, drgaw ki ogólne.

Po upływ ie pew nego czasu następuje zupełne porażenie. Przez zadrażnienie

kory mózgowej przychodzi do ekscytacyi psychicznej, przez zadrażnienie rdzenia pacierzow ego do w ystąpienia potów ogólnych.

N ajczęstszą przyczyną nagrom adzenia się C 0 2 we krw i je s t duszenie

zatrzym anie oddychania. Tu jed n ak na w yw ołanie opisanych objawów składają

się zarów no obecność większej ilości we krw i bezw odnika kw asu węglowego

ja k i brak tlenu. Oba te czynniki, jeżeli nie odgryw ają roli zupełnie rów no­

rzędnej, w każdym razie tak jeden ja k i drugi sam przez się także może objawy

pow yższe wywołać. Albowiem , jeżeli doprow adzam y w ielkie, naw et większe

ilości tlen u niż go je st w atm osferze, lecz zm ieszane ze znaczną ilością C 0 2, w ystęp ują w tedy podobne objaw y duszenia się, ja k gdy zw ierzę oddycha jakim ś gazem obojętnym , np. N lub H, ale czystym i odświeżanym , usuw ającym

wciąż w ydychany przez to zw ierzę C 0 2.

Na w ystępow anie jed n ak objaw ów duszności, tj. pierw szych objawów zadrażn ien ia szczególnie ośrodków’ nerw u błędnego, oddechow ych i naczynioru­ chow ych rzuciły now e zupełnie św iatło badania C ybulskiego nad funkcyą n ad ­

nercza. Z badań tych okazało się, że nadnercze produkuje substancyę, która

z krw ią żyły nadnercza wchodzi do ogólnego obiegu krw i, a k tó ra m a w łasność podrażniania pow yższych ośrodków i utrzym y w ania ich w pew nym stanie

napięcia. W praw idłow ym stanie substancya ta nie może się w w iększej niż

potrzeba nagrom adzać ilości, gdyż wje krw i zostaje utlenioną, a tern sam em

staje się nieczynną. Jeżeli jed n ak przez duszenie nastąpi brak tlenu we krwi,

su bstancya w y tw arzana przez nadnercze („ nad n erczy n a“) nieutleniona grom adzi się w dużej ilości we krwi i pobudza ośrodki rdzenia przedłużonego do zw ięk­ szonej czynności.

Tłum aczenie to nader trafn e a oparte na dokładnie i ściśle przeprow a­ dzonych dośw iadczeniach pozostaw ia jed n ak jeszcze niew yjaśnionem pytanie, w jaki sposób przychodzą do skutku objaw y duszności, jeżeli w prow adzam y

zw ierzęciu znaczniejsze ilości bezw odnika węglow ego w raz z nie zm niejszonym

lub n aw et ze zw iększonym dowozem tlenu Nie wiadomo, czy w tym p rzy ­

padku bezw odnik kw asu w ęglow ego także działa pośrednio przez w pływ swój na substancyę nadnercza, uniem ożebniając jej zobojętnienie w ustroju, czy też

sam w prost działa może jako bodziec. To ostatnie przypuszczenie m a więcej

za sobą praw dopodobieństw a i dla tego objawy, w ystępujące w skutek oddy­ chania w iększą ilością C 0 2, uw ażać można, — w przeciw ieństw ie do objawów w yw ołanych brakiem O — za rodzaj zatru cia tym gazem , jak b y za into- ksykacyę.

1). O truciznach wydalanych przez skórę.

Jeżeli w końcu poświęcić mam slow kilka kw estyi w ydalania przez

skórę produktów tru jący ch , to czynię to nie dlatego, jakobym mógł podać Panom pew ne dane, przytoczyć faktu, które by przem a wiały za tern, że tą drogą' ustrój

rzeczyw iście pozbyw a się tru jąc y ch produktów przem iany m ateryi. Owszem

wiadom ości nasze są pod tym względem bardzo skąpe i gdy na pew ne n aw et tw ierdzić nie możemy, czy w ogóle przez skórę opuszczają ustrój pew ne tru ­ ją c e substancyę, to już zgoła nie m am y żadnego pojęcia, którem u, w zględnie

którym ze znanych składników w ydzielin skóry a w pierw szym rzędzie potu

— m ożnaby przypisyw ać własności toksyczne. Z w yjątkiem też R óhriga, który

po w strzykiw aniach świeżego, sączonego potu ludzkiego królikom do żył zauw a­

żył w ystępow anie gorączki i białkomoczu, w sz3rstkie inne badania, jakie w tym

w zględzie wykonano, nie doprowadziły do rezultat/)w dodatnich.

Pomimo to jed n ak kw estyi tej koniecznie poświęcić m usim y słów parę, a to z tego powodu, że łączy się z nią inna spraw a donioślejsza, k tó ra od dłuż­ szego czasu żyw o zajm uje zarów no fizyologów ja k i patologów, a k tórej dotąd

za zam kniętą i rozstrzygniętą uważać jeszcze nie podobna. S p raw ą tą je st

w pływ pow lekania skóry na ustrój. W iadom ą je st rzeczą, że jeżeli zw ierzęciu

znaczną część skóry lub całą skórę pow leczem y m asą nieprzepuszczalną, np. klejem , asfaltem , żyw icą, naftą, w aseliną, tłuszczem , glicery ną i t. d., zw ierzę takie ginie, zależnie od obszaru po krytej skóry, prędzej lub później w śród p e­

w nego stałego kom pleksu objaw ów chorobow ych. Na w ytlom aczenie ty ch obja­

w ów chorobow ych i przyczyny śm ierci po takiem pokryciu (opancerzow aniu — pokostow aniu. Ueberfirnissung), które to objaw y uw ażają badacze za analogiczne z zboczeniam i w ystępującem i u ludzi po rozległych oparzeniach, istnieje aż

pięć rozm aitych teoryi. A interesu je nas ta k w esty a obecnie z tego w zględu,

że je d n a z ty ch teoryi (a była ona pierw szą), k tóra m iała liczny szereg p rzed ­ staw icieli i zw olenników (F oucault, Magendie, Henie, G erlach, Edenhuisen. Ya- lentin, C. Lang, N. Sokolow, Róhrig, G endre, D. Sokolow ), przyjm uje jak o przyczynę choroby i śm ierci zatrzym anie i nagrom adzenie w ustroju składników tru jący ch , jak bezw odnik kw asu w ęglow ego, am oniak, lotne ciała arom atyczne i inne nieznane pro d u k ty se- i ekskrecyi, którym pow łoka na skórze nie po­

zw ala ustroju opuszczać. Zdaniem więc w ym ienionych autorów skóra zajm uje

niepoślednie m iejsce m iędzy organam i usuw ającym i z ustroju pro du kty tru jąc e w nim w ytw orzone, a m usiałaby ilość trucizn w ydalanych przez skórę być bardzo znaczną, bodaj czy nie znaczniejszą od ilości trujących substancyi w ydalanych

z m oczem, gdyż śm ierć po pow leczeniu całej skóry w ystęppje naw et szybciej niż po podw iązaniu moczowodów lub wycięciu nerek.

Jednakże jeżeli w analogicznych dośw iadczeniach z utrudnieniem lub zatrzym aniem w ydzielania m oczu było rzeczą ła tw ą przekonać się, że przyczyną urem ii je s t rzeczyw iście zatrucie składnikam i m oczu, że krew zw ierzęcia ure- m icznego zaw iera składniki tru jąc e, bo w strzyknięta innem u zw ierzęciu w yw o­ łuje objaw y mocznicowe, to tu badania w tym kierunku przeprow adzone nie dają w yników tak jasnych, na którychby wnioski śm iało oprzeć było można.

Z tego powodu w ym ieniona wyżej teorya, prz} pisująca skórze w ielką rolę elim inow ania produktów trujący ch z ustroju, mało tylko obecnie posiada zw olenników , a przyczynę śm ierci i objawów chorobow ych, w ystępujących po pow leczeniu skóry, u p atru ją jedni w usunięciu stałych bodźców nerw ow ych, działających w stanie praw idłow ym na zakończenia nerw ow e skóry i u trzy m u ­ ją c y c h w ten sposób tonus ośrodków nerw ow ych do życia w ażnych, inni fb assar. S obierański) w zatruciu organizm u tą substancya, k tó rą skórę powleczono,

a k tó ra m a uledz w essaniu, inni w porażeniu i rozszerzaniu naczyń krw ionośnych

podskórnych i polączonem z tem znacznem u obniżeniu ciepłoty ciula, inni

w końcu w obniżeniu ciepłoty bez porażenia naczyń, pow stałem w skutek

ułatw ienia przew odnictw a ciepła przez zniesienie w arstw y pow ietrza w sierści

zaw artej. Do tych ostatnich przyłącza się w najnow szych czasach na podsta­

wie wielkiej liczby starannie w ykonanych dośw iadczeń W i n t e r n i t z (l si )ł ). Nie może być naszern zadaniem zajm ow ać się bliżej słusznością tej lub owej teoryi, z tego jednak co dotąd w tej kw estyi wiem y, możem y nabrać przekonania, że drogą skóry w najlepszym razie tylko m ała ilość produktów

tru jąc y ch ustrój opuszczać może. A m ożna to już z góry tw ierdzić p rzyn aj­

mniej dla zw ierząt okrytych sierścią, u których z bardzo m ałym w yjątkiem

(kon) w ydzielina skófy je s t m inim alną. Czy u człow ieka rzecz m a się odm ien­

nie, k tóre z tru jąc y ch w ytw orów przem iany m atery i człow ieka zostają w y da­ lone z ustro ju przez skórę, czy znajdują się one wr pocie jako ciała rozpuszczone, czy też są to substancye lotne, tego dotąd nie wiem y i rozstrzygnięcie tego

Powiązane dokumenty