• Nie Znaleziono Wyników

O truciznach powstających w ustroju : według wykładów mianych w półroczu zimowem w r. szk. 1894/5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O truciznach powstających w ustroju : według wykładów mianych w półroczu zimowem w r. szk. 1894/5"

Copied!
66
0
0

Pełen tekst

(1)

p o w s t a j ą c y c h w ustroju.

W e d łu g w ykładów lnianych w półroczu zimowem r. sz. 1894 5.

Napisał P rOF. p . p E C K . | 1 P O Z N A N. N A K R A D E M 1 Dl ? UKT KM FR. C l i O O I R S Z Y Ń S K I E G O. 1895

.

(2)
(3)
(4)
(5)

p o w s t a j ą c y c h w ustroju.

W e d łu g w ykładów miaifSsff w półroczu zimowem r.

sz .

1894 5.

r* * & j^ R O F - P rV ^ L . p E C K . A J P ' \

V

0 Z N A Ń. N A K Ł A D R M i D R U K I E M PR. C H O C I K S Z Y Ń S K r K G O . 1S5>5.

(6)

/

(7)

F

strój zw ierzęcy produkuje i w ydaje bezustannie pew ne ilości energii bądź w postaci pracy m echanicznej, bądź ciepła i to kosztem w łasnych tkanek,

któ re przez to ubożeją w ważne dla ich dalszej funkcyi składniki. Składniki

te jed n ak zostają w m iarę ich u bytku zastąpione innym i, k tó re ustrój czerpie

z przy jęty ch pokarm ów . Cały ten proces składający się z dw óch części t. j.

z przerabiania pew nych składników kom órek ustrojow ych na rozm aite postacie energii i z drugiej strony z zam iany składników pożyw nych naszych pokarm ów na in tegralne cząstki ustroju, nazyw am y przem ianą m ateryi.

N auka o przem ianie m ateryi stanow i jed en z n ajtrudniejszych i z tego pow odu dotąd niezbyt w yjaśnionych działów fizyologii. N iektóre fakty, ty czące się przem iany m ateryi są nam dobrze znane, w iem y n. p. dokładnie, jakim

przem ianom ulegają pokarm y w przew odzie pokarm ow ym , postępujem y n aw et

za w essanym i produktam i ty ch przem ian do obiegu krw i, do w ątroby, gdzie pew na ich część znow u ulega przem ianie lub przechow aniu, m ożem y obliczyć ilość energii reprezentow aną przez te ciała chem iczne, k tó re w pokarm ach zaw arte, uległy w essaniu, m ożem y także z drugiej stro ny obliczyć energię produkow aną przez ustrój, a w yrażoną bądź przez jego ru ch y m ięśniowe, jego czynność w ydzielniczą. jego produkcyę ciepła, w reszcie obliczyć energię za w artą jeszcze w w ydalinach lub w w ydzielinach ustroju, a już nie zu ży tą — ale ja k ą dro g ą produkcya energii kinetycznej z potencyalnej zaw artej w p ok ar­ m ach przychodzi do skutku, tego dotychczasow e badania nie były w stanie z pożądaną dokładnością wyjaśnić.

W ciągu całego tego procesu w y tw arzają się w organizm ie pew ne istoty, k tóre są ju ż to produktam i ubocznym i przem iany m ateryi, ju ż też ko ń­ cow ym i jej w ytw oram i, a k tóre są dla ustroju niepotrzebne, albo co więcej zatrzym ane w u stroju m ogłyby się stać dla niego wręcz szkodliwym i. Te osta­

tnie będą stanow iły przedm iot naszych w ykładów . B adać będziem y z jednej

strony, czy i jak ie substancye tru jąc e produkuje organizm , jakie je s t ich spe- cyalne działanie i jakiem i drogam i ustrój się ich pozbyw a, lub w jak i sposób czyni je nieszkodliw em u

(8)

Nie będę się silił podać panom defimcyi trucizn y — pojęcie to zby t

obszerne. Albowiem jeżeli pow iem y, że tru cizn ą je s t każde ciało chem iczne,

k tó re w prow adzone do ustroju praw idłow ego, w yw ołuje pew ne zboczenia w fun- kcyi n iektórych narządów , lub znosi ich funkcyę i przez to w pływ a n iekorzy­ stnie na zdrow ie, a n aw et może śm ierć sprowadzić, to nazw ą tą objąć byśm y mieli wiele ciał, których ani naukow o, ani w potocznem życiu do trucizn nie zaliczam y.

W pływ bowiem ciała chem icznego na ustrój zależy nie tylko od jego jakości, ale w w ysokim stopniu od ilości w prow adzonego do u stro ju ciała, czyli ja k się farm akologicznie w yrażam y, od dawki, dalej od drogi, k tó rą ciato to do u stro ju w prow adzam y, a także od pew nych w arunków i okoliczności

tyczący ch się sam ego ustroju. P rzykład to panom najlepiej objaśni. Pom ijam

zupełnie leki, które w m ałych bardzo daw kach w pływ ają korzystnie na zbo­ czenia funkcyi pew nych narządów , a w w iększych daw kach sprow adzają zm iany chorobow e, a n aw et i śm ierć, ale w eźm y jako przykład inne, zupełnie obojętnie

ciało, które w praw idłow ych stosunkach służy nam jako pożyw ienie. W oda

stanow i najobfitszy składnik naszego pożyw ienia i zarazem przeszło 6 0 % n a­

szego ciała. W prow adzona w ilości odpowiedniej (koło 2% litrów dziennie)

i w odpowiedniej drodze do ustroju nietylko nie je s t szkodliwą, ale w spom aga

dzielnie cały proces przem iany m ateryi. Jednakże jeżeli w prow adzam y wodę

do ustro ju zw ierzęcego w ilości nieodpowiedniej, za wielkiej, a zw łaszcza drogą nieodpow iednią a m ianow icie w prost do układu krw ionośnego, w yw ołam y przez to znaczne zaburzenia w czynnościach praw idłow ych ustroju, a n aw et m ożem y śm ierć sprowadzić. Co więcej tlen, to ciało najniezbędniejsze dla życia każdego ustroju zw ierzęcego, ciało w b raku którego zw ierzę, zw łaszcza wyżej uorgani- zow ane, ginie w ciągu chw il kilku, może stać się organizm owi szkodliwym , gdy

w prow adzim y go w ilości zb y t znacznej. D ośw iadczenia bowiem P a w ł a

B e r t a pouczyły, że gdy ciśnienie tlenu, w którem zw ierzę oddycha, dochodzi do 4 atm osfer, a więc je s t 20 razy w iększe niż w zw ykłych w arunkach, utle­ nienie krw i w płucach ustaje, zw ierzę ginie z uduszenia. — A przecież nikt wody, n ikt tlen u nie nazw ie trucizną.

Z drugiej strony są pew ne substancye, notoryczne trucizny, które w pew ien sposób do organizm u wprow adzone, są zupełnie dla niego nieszkodliwe. Do tak ich trucizn należy n. p. ja d wężów, należy także cały szereg substancyi tru jący ch , k tó re w jednym z późniejszych w ykładów P anow ie bliżej poznacie, a k tó re znam y pod nazw ą toksalbum in. Ciała te, k tóre dostaw szy się pod skórę lub w prost do obiegu k rw i działają nader silnie trująco, okazują się zupełnie obojętne i w cale nieszkodliw e, jeżeli w prow adzim y je inną d rog ą do ustroju, t. j. przez przew ód pokarm ow y.

W idzicie zatem P anow ie, że określić dokładnie, k tóre ciała uw ażać n a ­ leży za szkodliwe ustrojow i, czyli za toksyczne, tru jące, nie je s t rzeczą łatw ą. My zajm ow ać się będziem y tem i substancyam i, które organizm w y ­ tw arza i częściowo wydziela, a k tó re w tej ilości, w jakiej zostają przez ustrój w ytw orzone m ogłyby się stać ustrojow i sam em u szkodliwem i, gdyb y nie zo­ stały usunięte lub zobojętnione, albo m o gą. w prow adzone do innego ustroju w yw ołać zboczenia w funkcyach tego ustroju lub n aw et przypraw ić go o śm ierć.

Że organizm w rzeczyw istości produkuje takie trucizny w całem słow a tego znaczeniu, o tem pouczy P anów zaraz n a w stępie pobieżnie p rzep ro w a­ dzone dośw iadczenie:

(9)

W strzykniem y królikow i do żyty usznej mocz człow ieka zdrow ego i przekonam y się, że stosunkow o nie w ielką ilość tego m oczu (10 cm. sz. na 1 kilogram w agi zw ierzęcia) w ystarcza do w yw ołania pierw szych objaw ów za­ tru cia , a koło 50 cm. sz. na 1 kg. w agi zabija królika.

Bliższe i dokładne om aw ianie objawów w ystęp ujących pod w pływ em

injekcyi m oczu, zostaw im y sobie na później. Obecnie zw racam tylko uw agę

P anów na to dośw iadczenie ze w zględu na to, iż przekonyw a nas ono, że w moczu zupełnie praw idłow ego człow ieka zn ajd ują się substancye, będące

w stanie zabić ustrój drugi. Że nie tjlk o mocz, ale także i inne w ydzieliny

i w ydaliny ustroju posiadają podobne własności trujące, przekonacie się P an o ­ wie w późniejszych w ykładach.

W om awianiu trucizn w ytw arzanych przez ustrój trzym ać się będziem y, przynajm niej w głów nej części, podziału w edług organów , k tó re te trucizny

w ydalają. W szelki inny podział byłby bardzo trud ny m lub w ręcz niem ożebnym

do przeprow adzenia. Albowiem m iejsc, w k tó ry ch trucizny te pow stają, nie

m ożem y brać za p u n k t wyjścia podziału z tego powodu, że dla znacznej części produktów przem iany m ateryi, m iejsce ich pow staw ania je s t nam nieznane,

inne pow stają w w ielu bardzo narządach lub n aw et w całym ustroju. Skład

chem iczny lub sposób działania toksycznego na ustrój, rów nież nie może nam posłużyć za podstaw ę do podziału, gdyż dla niektórych w ydalin, jakkolw iek w iem y z pew nością o ich działaniu trującein, nie m ożem y z w szelką pew nością w skazać, jakie składniki posiadają te w łasności toksyczne.

G łów nem i drogami, ktorem i organizm pozbyw a się tru jąc y ch produktów przem iany m ateryi są nerki, jelita, płuca i skóra.

Co do je lit są one tak że siedzibą substancyi trujących , k tó re nie są w ytw orem przem iany m ateryi sam ego ustroju, lecz pow staw ąją w św ietle jelit pod w pływ em działania b ak tery i gnilnych na treść jelitow ą. O ty ch truciznach w ytw arzanych w jelitach, o ich działaniu i o sposobie ich usuw ania przez ustrój przyjdzie nam osobno pomówić.

A. Własności trujące moczu.

Że mocz je s t w ytw orem , którego w ydalenie z organizm u je s t konie- cznem , dla dobra ustroju, a którego zatrzym anie w u stroju je st połączonem z zaburzeniam i w ażnych dla życia narządów o tern pouczała od daw ien daw na

patologia. — W przebiegu rozm aitych chorób n arząd u moczowego, głów nie

w przebiegu zapalenia nerek w ystępuje u chorych, u których mocz zostaje w ustroju zatrzym any, szereg objaw ów chorobow ych, k tó ry nazyw am y m ocznicą (uraemia).

S tan ten ch arak tery zu je się tem , że u chorych tego rodzaju w ystępują w ym ioty, czasem biegunka, bóle głow y, poczem nagle zjaw iają się napady mocznicowe, polegające na szeregu objawów n erw ow ych; chorzy tra c ą p rz y to ­ mność, w ystępują drgaw ki jak b y epileptyczne, z któ ry ch albo chory w raca do zdrowia, gdy w ydzielanie się moczu się popraw ia, albo też następuje śm ierć w śród wciąż zw iększającej się śpiączki i stanu nazw anego coma, t. j. stanu, w którym oprócz najgłów niejszych funkcyj w eg etatyw nych, t. j. czynności n a­ rządu krążen ia i oddychania, w szystkie inne są zniesione.

O bjaw y te urem ii w ystęp u ją tak w przebiegu zapalenia n erek jak i w innych zw yrodnieniach tego organu, k tóre podobnie ja k zapalenie czynią przyblonki nerkow e niezdolnem i do funkcyi, dalej w ystęp u ją w następstw ie

(10)

zw ężenia lub zatkania obu m oczowodów, w reszcie w nifektórych chorobach ogólnych, ja k n. p. w cholerze, słow em wszędzie tam , gdzie albo mocz nie w y tw a rza się w należytej ilości, lub w ytw orzony ju ż mocz nie może być w praw idłow y sposób w ydalony z ustroju.

Fizyologia patologiczna nie zadaw alnia się konstatow aniem objawów chorobow ych w ystępujących u człow ieka w skutek pew nych zboczeń narządów i w ysnuw aniem wniosków o zw iązku przyczynow ym m iędzy tem i zboczeniam i a spostrzeganym i objaw am i chorobowym i, chociażby ten zw iązek najbardziej rzucał się w oczy, lecz podobnie ja k fizyologia norm alna szuka poparcia dla

swoich poglądów w dośw iadczeniach w ykonanych na zw ierzętach. S taram y

się w yw ołać u zw ierzęcia, o ile to m ożebne, zm iany w narządach, odpow iada­ jące zm ianom patologicznym spostrzeganym u człow ieka, i śledzim y, czy u zw ierzęcia tego w y stąp ią podobne objaw y chorobowe, podobne zboczenia w funkcyach praw idłow ych, jakie uw ażam y za bezpośrednie n astępstw o w yw o­ łanych zm ian anatom icznych.

I w naszym przypadku badacze w ykonyw ali doświadczenia, ażeby się przekonać o bezpośrednim zw iązku pom iędzy objaw am i uremii, a zatrzym aniem

składników m oczu w ustroju. Z atrzym anie m oczu m ożna osiągnąć albo przez

podw iązanie tętn ic nerkow ych lub w yłuszczenie n erek albo w reszcie przez pod­

w iązanie obydw óch moczowodów. W pierw szym przypadku składniki m oczu

od razu pozostają we krw i, w drugim zostają przez nerki częściowo wydzielone,

u leg ają z dróg m oczow ych w essaniu i dostają się napow rót do krw i. Najpro-

stszem , bo najm niej w strząsającem dla zw ierzęcia je s t podw iązanie moczowodów. P rzy tern w pływ rękoczynu sam ego je s t m inim alny, zm iany rozw ijają się po­ woli, tak, że więcej m am y czasu do spostrzegania,

D ośw iadczenia odpowiednie w ykazały, że w szystkie zw ierzęta, którym obydw a m oczow ody podwiązano, giną w przeciągu dni k ilk u: króliki po u p ły­ wie 2— 3 dni, psy po 4— 6 dniach.

W pierw szych godzinach po operacyi zw ierzęta zachow ują się ja k p ra ­ widłow e, nie okazują żadnych chorobow ych objawów, p rzy jm ują chętnie po ­ k arm y i biegają żywo. ale już po upływ ie 6— 10 godzin zaczynają okazyw ać pew ne osłabienie i oznaki niezdrow ia, p rzyjm ują mało pokarm ów albo p rzestają

jeść zupełnie. U psów nadto pierw szego lub drugiego dnia zjaw iają się w y ­

m ioty, k tóre trw a ją bezustannie i za pośrednictw em k tórych zw ierzęta pozby­

w ają się przyjętych pokarm ów , szczególnie płynów . U królików, u których

ja k wiadomo, w ym ioty nie w ystępują, zjaw ia się natom iast silna biegunka. — S tan zw ierząt coraz się pogarsza a trw a on tern krócej, im skąpsze były w y­ mioty, w zględnie rozw olnienie a po pew nym czasie zw ierzęta stają się coraz więcej apatycznem i i coraz senniejszem i, w reszcie w padają w śpiączkę. U k ró ­ lików w y stępują niekiedy lekkie drgaw ki a u psów zaw sze w yraźne kurcze.

J a k P anow ie widzicie, zbiór objaw ow w ystępu jący ch po podw iązaniu moczowodów u zw ierząt w głów nych zarysach podobnym je s t do objawów

urem ii u ludzi. I tu i tam na pierw szy plan w ysuw ają się zboczenia w czyn­

ności układu nerw ow ego i przew odu pokarm ow ego.

Zależność zatem tych objaw ów od zatrzym ania się składników m oczu

w ustroju nie może podlegać wątpliwości. Chodzi tylko o w ytłóm aczenie

(11)

Ju ż na pierw szy rzu t oka m usim y przyjąć, że zatrzym ane w ustro ju skła­ dniki moczu posiadają pew ne tru jąc e działanie głów nie na narząd traw ienia i układ nerw ow y. Takie tłóm aczenie urem ii rzuca się w prost w oczy ajest tem bardziej uzasadnione, że w iem y na pew no, iż praw ie w szystkie składniki m oczu nie po­ w stają dopiero w nerkach, lecz znajdują się już gotow e we krw i, skąd kom órki

nerkow e je w yław iają i przenoszą do moczu. To też wiedziano ju ż od daw na,

że w schorzeniach nerek u ludzi a u zw ierząt po podw iązaniu moczowodów, rzeczyw iście skonstatow ać m ożna nagrom adzenie się składników moczu w e krwi. Odnosi się to szczególnie do jednego składnika t. j. do m ocznika, fjakkolw iek znaczna jego część zostaje inną drogą w ydaloną z ustroju, t. j. z w ym iocinam i i stolcam i.

Że objawy chorobow e rzeczyw iście zależą od nagrom adzenia się w u stroju istot trujących, w skazuje jeszcze fakt, o którym już m ówiliśm y, że urem ia u zw ierząt rozwija się tem wolniej, im obfitsze są w ym ioty i biegunka, im w ię­ cej składników m oczu z w ym iocinam i i w ypróżnieniam i zostaje z u stroju usuniętą.

Jednakże pomimo tego, że tłóm aczenie to urem ii w ydaje się tak prze- m aw iającem do przekonania, znalazło ono licznych a stanow czych przeciw ników . A lbowiem w ielu badaczy, chcących się przekonać o tru jącem działaniu składni­ ków m oczu w strzykiw ało mocz sączony, lub głów ne jego składniki w rozczynie ja k m ocznik, m oczan sodu i inne zw ierzętom w prost do krw i, nie zauw ażając p rzytem żadnych objaw ów chorobow ych.

P od w pływ em takich w strzyknięć zauw ażyli badacze ci tylko wzmożenie się w ydzielenia m oczu i mocznika, k tó re u trzym uje się dopóty, dopóki w prow a­

dzone ilości nie zostają w ydzielone z ustroju. Podobnie w prow adzenie do

układu naczyniow ego zw ierzęcia krw i z drugiego zw ierzęcia, u którego pod w pływ em podw iązania moczowodów istniały już objaw y mocznicowe, również nie było w stanie w yw ołać cięższych zaburzeń, k tó reb y m ożna kłaść na karb

zatru cia składnikam i moczu. W końcu p rzy taczają jako arg um en t przem aw ia­

ją c y przeciw teoryi, m ocznicowej, o której mówim y, niektóre spostrzeżenia, w k tó ry ch natężenie m ocznicow ych objaw ów nie zaw sze idzie w parze z ilością nagrom adzonego w ustroju mocznika.

T e okoliczności skłoniły P r e r i e l i s a do w ypow iedzenia innej teoryi w edług której nie składniki praw idłow e m oczu zatrzym ane w ustro ju dają p o ­ w ód objawom m ocznicowym , lecz składniki, które pod w pływ em pew nych fe r­

m entów uległy pew nej przem ianie. Chodzi tu głów nie o mocznik, który za­

m ienia się w w ęglan am onowy.

Jedn akże i ta teo ry a zarów no ja k jej m odyfikacya w ypow iedziana przez J a k s c h a, k tó ry przyjm uje, że przem iana m ocznika w w ęglan am onow y przychodzi do sk u tk u nie w e krw i, lecz w jelitach, skąd uległszy w essaniu dostaje się do ogólnego obiegu, nie m ogła się utrzym ać w obec faktu, że we k rw i ludzi dotkniętych urem ią, lub zw ierząt z podw iązanym i moczowodam i nie udało się w ykryć w ęglanu am onowego.

Poniew aż tłóm aczenie pow yższe pow staw ania urem ii t. j. uw ażanie jej jako' zatru cia składnikam i chem icznym i m oczu znalazło pozornie tak wiele do­ wodów przeciw nych, pow stała inna teo ry a t. zw. m echaniczna, k tó ra starała się w ytłóm aczyć objaw y mocznicowe, a m ianowicie objaw y ze stro ny układu nerw ow ego, w pływ am i m echanicznym i, działającym i na m ózg i rdzeń a po­

(12)

w stałym i w skutek obrzęku, k tó ry stanow i jed en z w ażnych sym ptom atów zapa­

lenia nerek. Ale i przeciw tej teoryi przytoczyć m ożna wiele zarzutów , które

nie dozw alają uw ażać teoryę tę n aw et za praw dopodobną. Jedn akże nie bę­

dziem y się bliżej zastanaw iali, ani nad faktam i, k tóre za nią przem aw iają, ani też nad spostrzeganem i zjaw iskam i oraz w ynikam i z dośw iadczeń, które sta ­ nowczo ją obalają.

W spom niałem tylko o tych istniejących zapatry w an iach z tego powodu,

że są one w ścisłym zw iązku z k w e sty ą bliżej nas obchodzącą. Albowiem

jeżeli rozchodzi nam się o to, aby w ykazać, czy istoty będące ostatnim p ro d u ­ ktem przem iany m ateryi ustro ju a w ydzielane z m oczem są tru jące, a z drugiej strony uczą nas dośw iadczenia na zw ierzętach w ykonane oraz obserw acya przy łóżku chorych, że zatrzym anie składników m oczu prow adzi do n astęp stw dla ustroju bardzo szkodliw ych, a n aw et pozbaw ia go z pew nością życia, jeżeli to zatrzym anie trw a czas dłuższy, trudno kw estyę tę pom inąć i zależy wielce na tern, aby w ykazać, jaki zw iązek zachodzi m iędzy działaniem toksycznem m oczu na żyjący ustrój, a objaw am i spostrzeganym i w mocznicy.

P rzypatrzm y się zatem przedew szystkiem czy w rzeczyw istości mocz je s t ciałem fizyologicznie tak obojętnem , tak nieszkodliw em dla ustroju, jak go przedstaw iają przeciw nicy teoryi chem icznej mocznicy.

P rzez podw iązanie moczowodów nie dozw alam y w praw dzie w ydostać się moczowi w ytw arzającem u się z ustroju, jednakże nie m am y rękojm i, czy w obec zm ienionych w arunków w yw ołanych przez podw iązanie obydw óch mo­ czowodów ustrój produkuje takie sam e ilości składników m oczu i czy rz e c z y ­ w iście składniki te nie ulegają w obec ty ch zm ienionych w arunków przem ianom chem icznym , m odyfikującym ich działanie fizyologiczne czyli ich w pływ na organizm , w reszcie czy w obec ty ch zm ienionych w arunków w rażliw ość ustro ju

na działanie trucizn zaw arty ch w moczu nie u legła zmianom. Z tego pow odu

łatw iej nas doprow adzą do celu tego rodzaju doświadczenia, w k tó ry ch zw ie­ rzęciu praw idłow em u w prow adzać będziem y mocz człow ieka lub zw ierzęcia rów nież zdrow ego lub pojedyncze składniki moczu i badać będziem y ich w pływ na ustrój.

W strzykiw aniem moczu zw ierzętom zajm ow ał się pierw szy M u r o n w r. 1868. W prow adzając mocz zw ierzętom pod skórę, nie zauw ażył, aby w strz y ­

kiw ania tego rodzaju sprow adzały jakiekolw iek zaburzenia. Jedn ak że dośw iad­

czeń tego rodzaju nie m ożem y uw ażać za dokładne, albow iem w prow adzone pod skórę składniki m oczu zw olna stosunkow o u leg ają w essaniu i w m iarę ja k sto­ pniowo dostają się do obiegu krw i, od razu w ydzielają się z m oczem z ustroju. To też F e l t z i R i t t e r , którzy w r. 1887. robili w strzykiw ania w śródżylne moczu, dochodzą do odm iennego zupełnie wniosku, m ianowicie, że w strzykiw ania tego rodzaju są toksyczne.

B o c c i dochodzi rów nież na podstaw ie swoich dośw iadczeń do wniosku,

że mocz je s t tru jący . W strzykiw ał on mocz jako taki pod skórę żabom, które

pod w pływ em tego rękoczynu ginęły; jednakże u zw ierząt ciepłokrw istych:

szczura i m orśw inki objawow tru jąc y ch po w strzykiw aniach m oczu nie ob­

serw ow ał.

S c h i f f e r (1883) używ ał w yciągów eterow y ch m oczu i przekonał się, że w yciąg ze 16— 25 grm . m oczu zabijał żaby, a dla zabicia królika trzeb a

(13)

pew ne ciało tru ją c e w moczu, k tóre przechodzi do eteru , jednakże nie w ykazał

toksyczności m oczu u człowieka. Albowiem w edług ty ch dośw iadczeń trzebab y,

aby człow iek w ytw orzył ilość m oczu, rów n ającą się jego w łasnem u ciężarowi, aż eb y w y starczyło do zatru cia go.

Na w ielką skalę przeprow adził dośw iadczenia bliżej nas obchodzące B o u c h a r d . W rócił on do dośw iadczenia F e l t z a i R i t t e r a i w prow adzał królikom do żył mocz fizyologiczny, t. j. pochodzący od człow ieka zdrow ego, badając objaw y, k tó re pod w pływ em ty ch w strzykiw ali w ystępują.

K reśląc panom objaw y zatrucia pow stające po w prow adzeniu moczu do obiegu krw i, trzym ać się głów nie będę w yników p ra cy tego autora, któ ry poświęcił pracy tej dłuższy szereg la t i k tó ry przez sw e dośw iadczenia dał podstaw ę nowej nauce o toksyczności m oczu i jej znaczeniu dla u stro ju praw i­ dłow ego i dla w ielu spraw chorobow ych. N auka ta, ja k później się przekonam y, szeroko się rozw inęła, szczególnie u badaczy francuskich, jakkolw iek nie brak jej przeciw ników pom iędzy uczonymi.

Zanim przeprow adzam y dośw iadczenia z w strzykiw aniam i m oczu do

krw i, p otrzeba naprzód urządzić dośw iadczenia kontrolujące z w odą. P rzede-

w szystkiem więc należy się przekonać, ile m ożem y do u stroju w prow adzić

w ody bez szkody dla jego funkcyi. Otóż pod tym w zględem dośw iadczenia

C o h n h e i m a i L i c h t h e i m a nad tak zw aną p lethora h ydraem ica uczą nas, że, jeżeli zam iast wody użyje się rozczynu soli (0.75 — 1% ) fizyologicznego, m ożem y w prow adzić do ustro ju naw et trzy i więcej razy tyle wody, ile krw i je s t w organizm ie, nie tylko nie narażając zw ierzęcia na śm ierć, ale naw et nie

w yw ołując w ażniejszych zaburzeń w k rążeniu krwi. P rzy jm u jąc tedy, że na

1 kg. ciała zw ierząt służących zazw yczaj do dośw iadczeń znachodzi się 77 grm . krw i, m ożem y bez szkody w prow adzić zw ierzęciu przeszło 200 cm. sz. płynu

na 1 kg. wagi ciała. Jeżeli zaś do w strzykiw ania użyjem y wody destylow anej

to w edług B o u c h a r d a ju ż daw ka koło 100 cm. sz. na 1 kg. staje się śm iertelną.

D iugie pytanie, k tóre sobie staw iam y, jest, czy m ożem y bezkarnie w strzykiw ać zw ierzęciu płyn oddziaływ ający kw aśno, czy sam a kw aśna reakcya, a więc częściowo zobojętnianie alkałescencyi krw i, nie w y starczy do w yw oła­ nia objawów chorobow ych naw et, gdyby mocz nie posiadał z re sztą w łasności toksycznych.

A żeby kw estyę tę rozstrzygnąć, B o u c h a r d w prow adzał zw ierzętom ju ż to mocz tak, ja k on się w ydziela z ustroju, ju ż też mocz, którego kw asotę przedtem zobojętnił zapom oca w ęglanu sodowego, i przekonał się, że nie m a żadnej różnicy pom iędzy w pływ em kw aśnego a zobojętnionego, że kw asota sam a m oczu nie je s t dla ustroju szkodliwą, a z drugiej strony, przez zobojętnienie

reak cy i kw aśnej nie odbieram y w cale moczowi jego w łasności tru jący ch . P o ­

mimo to B o u c h a r d w dośw iadczeniach swoich posługiw ał się w yłącznie tylko moczam i, których reakcyę przez dodaw anie w ęglanu sodowego doprowadzał do obojętnej.

Pierw szym objaw em , k tó ry w ystępuje po injekcyi m oczu norm alnego

do żyły. je s t zw ężenie źrenicy. Po w strzyknięciu źrenicy 10 — 15 cm. sz. zjaw ia

się myoza, k tó ra zw iększa się coraz bardziej, aż w końcu źrenica m a w ejrzenie m ałego punkcika.

(14)

\ ł

N iedługo po rozpoczęciu injekcyi zauw aża się przyspieszenie oddechów któ re się stają płytszym i, zw ierzę słabnie coraz bardziej, ruchy jego stają się

utrudnione i niepew ne, następuje śpiączka. P rzy tem zw iększa się w zn a­

cznym stopniu w ydzielanie m oczu i częstość w ydalania go z pęcherza.

Żaden środek nie w zm aga czynności nerek w tym stopniu, ja k m ocz; zw iększenie w ydzielania moczu, jakie zauw ażam y po w prow adzeniu wody do u stroju lub któregokolw iek innego środka moczopędnego, nie da się naw et po­ rów nać z ilością m oczu, która w y tw arza się pod w pływ em injekcyi moczu.

Rów nocześnie obniża się ciepłota ciała. W praw dzie obniżenie ciepłoty

ciała w ystępuje zaw sze po w strzyknieniach innego też płynu do krw i, jednakże po injekcyi m oczu je s t o wiele znaczniejsze. Ilość kałoryi, k tó rą traci zw ierzę, je s t o wiele w iększą od tej ilości, która je s t potrzebna do podm esienia ciepłoty w prow adzonego m oczu aż do ciepłoty krw i (tem bardziej, że obniżenie ciepłoty ciała w ystępuje n aw et po ogrzaniu m oczu przed jego w strzyknięciem ).

Ciepłota ciała, k tó ra w ynosi u królika praw idłow ego 38°— 39°, pod w pływ em injekcyi m oczu spada zazw yczaj do 37° — 36°, a n aw et może zejść do 32°. Takie obniżenie ciepłoty (h y p o t ł i e r mi a) może sam e przez się w n ie­

k tó ry ch przypadkach być przyczy ną śm ierci. W ed ług B o u c h a r d a obniże­

nie ciepłoty m a być jedynie następstw em zm niejszenia się produkcyi ciepła (ka- loryfikacyi) a nie zw iększenia u tra ty ciepła, jakkolw iek żadnych dowodów B o u c h a r d na to nie przytacza.

Nadto m ożna zauw ażyć osłabienie odruchów pow iekow ych i rogów ko­ w ych, w yparcie g ałek ocznych na zew nątrz (e x o p h t h a 1 m u s), k tó re je st objaw em zw iększenia ucisku sródczaszkow ego po większej części w sk utek zastoju żylnego.

W końcu następuje śm ierć w sk utek ustania oddechów bez ogólnych

drgaw ek, w śród lekkich skurczów m ięśniowych. Serce czas jakiś jeszcze biie,

ale w n et i jego uderzenia ustają. Źrenica pozostaje zw ężoną, później w nie­

których przypadkach przed śm iercią się rozszerza.

Jeżeli w strzyknęliśm y mocz w ilości m niejszej, kto ”a nie sprow adza jeszcze śm ierci zw ierzęcia, ale w ystarczy do w yw ołania coma, to zw ierzę w sta ­

nie tym pozostaje czas jakiś — mniej więcej koło 1/2 godziny. A więc zw ę­

żone źrenice, oddechy słabe płytkie, ciepłota obniżona, polyuria czyli wzm o­

żenie w ydzielania moczu tak znaczne, że zw ierzę oddaje go co 2 m inuty. Na­

czynia pow ierzchow ne skóry rozszerzają się, tętnice p ulsują z ta k ą siłą, że

tętno w yczuć m ożna na końcu ucha. To rozszerzenie naczyń zdaw ałoby się

przem aw iać przeciw tw ierdzeniu B o u c h a r d a, jako by je d y n ą i w yłączną

przyczyną obniżenia tem p eratu ry było zm niejszenie kaloryfikacyi. Albowiem

u tra ta ciepła w sk u tek rozszerzenia naczy ń może rów nie dobrze w yw ołać obni­

żenie tem p eratu ry ciała. Po pew nym czasie śpiączka się zm niejsza, hypoterm ia

ustępuje, (naczynia się zwężają), zw ężenie źrenic ustępuje, oddechy stają się

wolniejsze i głębsze. Po upływ ie lj 2 godziny od w strzyknięcia pow rót do

zdrow ia je s t kom pletny, a potem nie zauw aża się żadnych objaw ów następow ych

w tórorzędnych. W n iektórych tylko przypadkach i to dość rzadkich w y stę­

puje przez kilka dni po w strzyknięciu białko w moczu jako objaw chorobow y. A lbum inurya zdarza się jed n ak względnie rzadko, w każdym razie ilość białka w m oczu je s t bardzo nieznaczna, jeżeli mocz w strzy kn ięty b ył fizyologiczny. N atom iast injekcya moczu patologicznego sprow adza praw ie zaw sze album

(15)

i-nuryę, i to album inuryę silną, a co więcej, często zjaw ia się także i krew w moczu.

W toksykologii czyli nauce o truciznach om aw iając jakieś ciało tr u ­ jące, staram y się, o ile to się da, dokładnie określić daw kę, jak a w ystarcza do w łaściw ego działania toksycznego i t. z w. najm niejszą daw kę śm iertelną, to znaczy tę ilość substancyi tru jąc ej, k tó ra ju ż może ustrój ludzki p rzy­ praw ić o śm ierć.

Jak a ż więc je s t ta daw ka śm iertelna substancyi tru jącej, o k tó rą obec­

nie nam rozchodzi, t. j. m oczu? Rzecz n aturalna, że m ając do czynienia

z ciałem tak niestałem pod w zględem ilości składników nietylko u różnych osobników ale naw et u tego samego indyw iduum w różnym czasie, a priori m ożna przyjąć, że nie jesteśm y w stanie ściśle takiej daw ki oznaczyć, któraby

stanow czo działała zabójczo, To też naw et B o u c h a r d , który siłę tru ją c ą

moczu uważa dość stałą, oznacza jako daw kę śm ierteln ą moczu 30—00 cm 3 na 1 kg. ciała zw ierzęcia a więc ilość w dość szerokich granicach.

Zwężenie źrenicy, a zatem pierw szy objaw zatru cia w ystępuje po w pro­ w adzeniu 10 cm. sz. moczu na 1 kg. w agi ciała.

J a k w zględną je st w artość ty ch liczb, widzim y z przypadku opisanego przez sam ego B o u c h a r d a.

Mocz człow ieka zdrow ego, u którego przez podanie bardzo wielkiej ilości napojów w yw ołał B. poliuryę fizyologiczną, m ożna było w strzykiw ać bez­

karnie zw ierzęciu w ilości 97 cm. sz. na 1 kg. wagi ciała. Mocz tego sam ego

człow ieka w innym czasie podczas jakiegoś lekkiego osłabienia, nie połączonego n aw et ze stanem gorączkow ym , zabijał ju ż w ilości 12 cm. sz. na 1 kg. w agi

ciała. Tym czasem mocze patologiczne t. j. pochodzące od osób chorych nie

zaw sze są więcej toksyczne od moczu praw idłow ego, m ogą n aw et być mniej trujące, lub m ogą działać w sposób zupełnie odm ienny, w yw ołując inne zupeł­

nie objaw y. O dw rotnie zauw ażyłem kilkakrotnie, że ten sam mocz działał na

różne indyw idua rozmaicie. W jednem np. dośw iadczeniu moczu, k tó ry zabił

królika po w prow adzeniu do krw i w ilości 30 cm. sz. na 1 kg. ciała, innem u królikowi trzeb a było w strzyknąć 86 cm. sz. n a 1 kg. ciała, by w yw ołać zej­ ście śm iertelne.

Pom im o tej rozmaitości, ja k ą mocze przed staw iają pod w zględem ilości zaw arty ch w nich składników trujący ch, stara ł się B o u c h a r d na podstaw ie licznego szeregu badań oznaczyć pew ne jednostki toksyczności czyli siły tru ­ jące j moczu,

Jak o jed n o stk ą toksyczną uw aża tę ilość moczu, k tó ra je s t w stanie zabić 1 kg. ustroju żyw ego.

Jednostk ę tę nazyw a B o u c h a r d u r o t o k s y ą , a oznacza j ą drog ą

em pirycznę przez dośw iadczenia na zw ierzętach. Ilość urotoksyi, k tó rą 1 kilo­

gram ciała ludzkiego produkuje w ciągu 24 godzin, nazyw a B o u c h a r d w s p ó ł c z y n n i k i e m u r o t o k s y c z n y m .

Z obliczeń B o u c h a r d a dam P anom następujący przykład.

Człowiek zdrow y, w ażący 60 kgr., w ydziela na dobę 1200 cm. sz. m o­ czu. P rzyjm ując, że 50 cm. sz. m oczu tw orzy je d n ą urotoksyę czyli je s t w stanie zabić 1 kgr. zw ierzęcia, w ypadnie, że 1200 cm. m oczu zabijają 24 kgr. zw ierzę­

cia. Człowiek zatem produkuje w ciągu 24 godzin i w ydala przez nerki tr u ­

(16)

pada, że 1 kgr. ciała ludzkiego produkuje na dobę trucizny w ystarczające do

zabicia 24/60 czyli 0.4 kgr. zw ierzęcia, czyli 0.4 urotoksyi. W spółczynnik uro-

toksyczny człow ieka w ynosi 0.4. W rzeczyw istości oznaczając średnią z w iel­

kiej liczby praw idłow ych moczów, znalazł B o u c l i a r d w spółczynnik toksy­ czności moczu = 0.464.

W obliczeniach tych poszedł B. jeszcze dalej: jeżeli 1 kgr. człow ieka zdrow ego w y tw a rza w ciągu doby ta k ą ilość istót tru jąc y ch , k tó re są w stanie zabić 0.464 kgr. ciała zw ierzęcego, w y tw arza zatem truciznę dla siebie, która w y starcza do zabicia blisko połow y całego u stro ju ; człow iek zatem zdrow y w ydziela z m oczem w ciągu 52 godzin tyle toksycznych substancyi, że m ógłby

się niem i sam otruć.

Jednakże w obliczeniach ty ch popełni! B o u c h a r d błąd, przyjm ując za pew nik, że, skoro 50 cm. m oczu zabija kilogram w agi królika, ta k a sam a ilość zabija i 1 kgr. w agi człowieka.

Ju ż bow iem doświadczeni a w ykonane na innych zw ierzętach ja k szczu­ rach, m orśw inkach, psach w ykazują, że zw ierzęta te pod w pływ em zatru cia m oczem całkiem odm iennie zachow ują się od królika — szczególnie co do ilości m oczu potrzebnego do ich zatrucia a więc w skazuje, że urotoksya w cale nie

je s t ilością stałą. A jeżeli nadto zw ażym y, że i króliki sam e nie jednakow o

na trucizn y w m oczu za w arte oddziaływ ają, m usim y przyjść do przekonania, że tein bardziej nie m am y praw a w yników otrzym anych na królikach odnieść do u stro ju ludzkiego, nie m ożem y tw ierdzić, że ta sam a ilość trucizn, k tó ra działa zabójczo na jednostkę w agi królika, zadziała tak samo na jedn ostk ę wagi

u stro ju ludzkiego. A i obserw aeye poczynione na ludziach sprzeciw iają się

tem u obliczeniu.

Albowiem w edług obliczenia tego, u człow ieka po zupełnem ustaniu w ydzielania m oczu m usiałaby śm ierć nastąpić niechybnie w ciągu trzeci doby

od początku zatrzym ania m oczu w ustroju. Tym czasem znane są w lite ra­

tu rze klinicznej przypadki, w których an u ry a czyli b rak w ydzielania moczu trw a ł 9 dni i dłużej, a pomimo to chorzy potem w racali do zdrow ia, gdy mocz zaczął się znow u wydzielać.

T oksyczność moczu w ed łu g B o u c l i a r d a i innych badaczy zm ienia się pod w pływ em bardzo różnych czynników , ja k p racy um ysłow ej i w rażeń psychicznych, pracy m ięśniowej, snu, przyjęcia pokarm ów . W p ły w y te odbijają się ta k na sile toksyczności jako też na jej jakości.

Mocz w ydzielony podczas snu nocnego, jakkolw iek bardziej zgęszczony, bogatszy w składniki stałe, je s t w objętości tej sam ej, co mocz dzienny, praw ie zaw sze mniej trujący od ostatniego.

Z m oczów w ydzielonych w rów nem przeciągu czasu (bez w zględu na objętość) podczas snu i czuw ania, ostatni zaw sze je s t bogatszy w substaneye tru ją c e i to w ty m stopniu, iż m ożna powiedzieć, że człowiek w y tw arza pod­ czas snu 2 —4 razy mniej trucizn , niż w takim sam ym czasie podczas pracy

um ysłow ej. Podczas dnia sam ego w iększą je s t toksyczność m oczu w ydzielonego

w pierw szej połow ie dnia.

B o u c h a r d przedstaw ił graficznie toksyczność m oczu w różnych po­ rach doby w postaci krzyw ej, z której widać, że najm niejszą je s t elim inacya trucizn w chwili, gdy człow iek zasypia, — je s t ona w tedy 9 razy m niejszą niż w południow ej porze, a 5 razy m niejszą niż w chwili budzenia się.

(17)

Mocz z dnia różni się od moczu w ydzielanego podczas snu nietylko pod w zględem siły tru jącej, ale i pod względem jakości działania tyksyeznego P ierw szy rzadko kiedy w yw ołuje drgaw ki i kurcze, lecz po większej części n ar­ kozę, nie drażni zatem układu nerw ow ego środkow ego, lecz go poraża, mocz zaś z nocy w yw ołuje przew ażnie kurcze ogólne, a więc przed ostatecznem po­

rażeniem podrażnia na czas jakiś układ nerw ow y centralny. F a k t ten zdaje

się rzucać pew ne św iatło na przyczynę snu. K aże on bowdem przychylić się

do daw no już istniejącej teoryi toksycznej snu. która u trzym uje, że w skutek czynności tkanki nerw ow ej w y tw arza się pew ien p ro du kt dezasym ilacyi m ate­ ryi, który posiada własności narkotyczne, czyli porażania ośrodków nerw ow ych. Dośw iadczenia B o u c h a r d a w ykazują w łaśnie, że podczas czuw ania, pracy układu nerw ow ego środkowego, organizm w y tw arza substancyę, k tó ra n ag ro ­ m adziw szy się w odpowiedniej ilości, sprow adza sen, t. j. poraża ośrodki kory mózgowej podobnie jak środki narkotyczne, a dalej podczas snu w y tw arza inną znow u substancyę działającą podraźniająco (convulsivante), k tó ra znów n agro ­ m adzona w potrzebnej do tego ilości, w łaśnie przez swe działanie podniecające, budzi organizm ze snu.

Zgodnie z tem okazuje się dalej, że mocz ze snu i w ydzielony na jaw ie nie tylko różnią się od siebie silą tru jąc ą i jakością subtancyi toksycznych, ale że m ają w łasności antagonistyezne, że mocz np. w ydzielony ze snu może słu ­ żyć w prost za odtrutkę, jeżeli zatru jem y zw ierzę moczem wydzielonym na jaw ie. Jeżeli zrobim y m ięszaninę z jednego i drugiego moczu, to siła tru jąc a tej m ięszaniny nie będzie w cale średnia między siłami trującem i obydw u mo­ czów, lecz może być m niejszą znacznie niż siła tru ją c a tego moczu, k tó ry był

mniej toksyczny. Z tego wynika, że chcąc ocenić całośe substancyi tru jących

w ydzielonych przez ustrój ludzki z moczem, chcąc oznaczyć w spółczynnik toksy­ czny, nie należy badać toksyczności całego m oczu zebranego z 24 godzin, lecz należy osobno oznaczyć toksyczność m oczu z dnia i nocy i siły tru jąc e oby­ dwóch dodać do siebie. O znaczając tylko toksyczność m ięszaniny m oczu ze b ra­ nego podczas całej doby, otrzym alibyśm y liczby za małe.

Zdaw ałoby się, że skoro toksyczność moczu w ydzielonego podczas snu je st dw a razy m niejsza niż moczu oddanego podczas jaw y, tak że mocz w y­ tw orzony na jaw ie ale w spoczynku będzie mniej tru jący m , niż mocz w ydzie­

lony podczas pracy fizycznej — m ięśniowej. Tym czasem rzecz się ma wręcz

odw rotnie.

Podczas dnia, w którym człow iek w ykonyw ał na otw artem polu pracę ja k ą ś natężającą, toksyczność moczu zm niejszyła się do x/3 praw idłow ej, i to nie tylko była m niejszą podczas pracy samej, lecz także podczas spoczynku i podczas snu odbytego po upływ ie tego dnia. A więc w ykluczyć także można jak ieś nagrom adzenie się istot trujący ch podczas pracy, k tó reb y dopiero później zostały wydzielone.

Przyczyny toksyczności moczu.

P rzedstaw ione Panom zapatry w ania co do własności tru jąc y ch moczu, aczkolw iek w niektórych szczegółach napotkały na mniej lub więcćj energiczne, mniej lub więcej uspraw iedliw ione zarzuty, w głów nej swej treści obecnie

przez w szystkich uczonych są przyjęte. Na to zgadzają się obecnie wszyscy,

że mocz w rzeczyw istości posiada własności tru jące, że przez w prow adza­ nie moczu tak ludzkiego, jakoteż zw ierząt, do krw iobiegu m ożna sprow adzić

(18)

pow ażne zaburzenia i w końcu śm ierć. Sprzeczność pań uje tylko w za­ p atryw aniach co do w łaściw ego czynnika trująceg o m oczu, co do kw estyi, który

składnik lub k tó re składniki moczu uw ażać należy za toksyczne. Pozwólcie

Panow ie, że pokrótce przejdziem y te części składow e m oczu, k tó re w biegu nauki o toksyczności tej w ydzieliny obwiniano o to działanie trujące.

Od pierw szej chwili, gdy zaczęto przypisyw ać działanie tru jąc e moczowi, zw rócił na siebie najw ięcej uw agi m o c z n i k , ten najw ażniejszy i najobfitszy

ze składników stałych moczu. Z apatryw ania jed n ak różnych autorów na kwe-

styę, czy mocznik posiada w łasności trujące, przez długi czas były bardzo sprzeczne.

Podczas gdy jedni na podstaw ie dośw iadczeń uw ażają mocznik za istotę tru jącą, inni rów nież na podstaw ie eksperym entów dochodzą do w ręcz przeciw ­ nych wniosków i odm aw iają m ocznikowi w szelkich własności trujących.

P rzyczynę tego będę się starał Panom w ytłom aczyć, na razie pozwolę sobie przedstaw ić, jeżeli nie w szystkie, to przynajm niej najw ażniejsze pod tym w zględem zapatryw ania, a w ym ienię tylko now szych autorów , pom ijając da­ w niejszych, którzy dali początek w łaściw ej teoryi m ocznikowej uremii.

Z badaczy, którzy przypisują mocznikowi działanie trujące, wym ieniam : M a n t ę g a z z ę (1870). k tó ry w strzykiw ał rozczyn m ocznika do żył królikom żakuraryzow anym i przekonał się, że w strzykiw ania te w yw ołują kurcze i d rg a­

wki. J a k panom wiadomo, k u ra ra w prow adzona do obiegu krw i poraża za­

kończenia nerw ow e w m ięśniach porążkow anych. Jeżeli więc pomimo zatrucia

k u ra rą pow stają pod w pływ em m ocznika drgaw ki, w ynika z tego, że mocznik musi podrażniać sam e mięśnie, a drgaw ki pow stające pod w pływ em w strzy ki­ wali m ocznika (co niesłusznie jednak M a n t e g a z z a rozszerza także i na za­ trucie moczem in toto) są n atu ry czysto obwodowej, m ięśniowej (idiom uskularne) a nie centralnej, a więc nie wynikiem zadrażnienia ośrodków w układzie n e r­

w ow ym środkow ym . Zgodnie z tern przekonał się M a n t e g a z z a , że

m ięśnie żaby, zanurzone do rozczynu m ocznika, ku rczą się.

W iększa część trucizn, których w pływ je s t podrażniający, w większej daw ce lub po dłuższem działaniu poraża tkanki, które p rzedtem podrażniała.

Podobnie rzecz się m a w edług M. z mocznikiem . Mocznik działając dłuższy

czas lub w większej daw ce na mięśnie, zm niejsza ich pobudliwość.

F a l e k przypisuje rów nież mocznikowi w łasności tru jące, pomimo, że droga, k tó rą w prow adzał m ocznik do ustroju zw ierzętom , t. j. pod skórę, nie

była wcale k o rzystną dla działania tej substancyi. W ed ług F a l c k a potrzeba

5 gram ów m ocznika na 1 kgr. zw ierzęcia do zatrucia. U królików w ystęp ują

pod w pływ em injekcyi m ocznika: przyspieszenie oddychania, drgaw ki, ohfite w ydzielanie moczu, kurcze, następow e porażenie, duszność (dyspnoe), zam ar-

tw ica (asphyxia). U psów nudności, w ym ioty, rozszerzenie źrenic. W ycięte

serce żaby, zanurzone w rozczynie mocznika, przestaje bić po 10— 20 m inutach. F l e i s c h e r o w i udało się n aw et za tru ć króliki m ocznikiem przez po­ danie im go do żołądka, a więc pomimo w zględnie bardzo zwolnionej resorbcyi. B ardzo ważnem i a nader dokładnem i są badania L i m b u r g a nad

działaniem m ocznika u żab. W edłu g ty ch dośw iadczeń m ałe daw ki m ocznika

początkow o podrażniają, później zaś porażają układ nerw ow y środkow y. Duże daw ki działają odrazu porażająco na cały układ nerw ow y.

(19)

P odając m ałe daw ki m ocznika powoli, m ożem y u żab w yw ołać ogólny

tężec. Na mięśnie prążkow ane działa też mocznik od razu porażająco, podo­

bnie i na m ięsień sercow y. D uże daw ki m ocznika w pływ ają niekorzystnie na

ciałka czerw one krw i, zm ieniając ich postać. W reszcie sprow adza mocznik

zaćm ienie soczewki oka, co przypisuje L. w łasności m ocznika strącania globulin. Z francuskich autorów przem aw iają za tru jącem działaniem mocznika, G r e h a n t i Q u i n q u a u d , w edług k tó rych mocznik, w praw dzie w dużych

daw kach dopiero, zabija w śród drgaw ek. Po podw iązaniu moczowodów za­

uw ażyli ci autorow ie zależność przypadów urem icznych od w zrostu nagrom adze­ nia się mocznika.

Z najnow szych autorów B o n a r d i (1891) uw aża m ocznik jako jednę z głów niejszych substancyi toksycznych moczu, w yw o łu jącą głów nie objawy zadrażnienia.

Ale ja k w spom niałem , nie brak badaczy, którzy w ystąpili ze zdaniem w prost przeciw nem .

I tak tw ierdzą R i c h e t i M o u t a r d M a r t i n , że psom można w strzykiw ać bardzo znaczne ilości, bo 50 gr. m ocznika, nie w yw ołując ob­

jaw ów zatrucia. Podobnie F e l t z i R i t t e r nie zauw ażyli zm ian chorobo­

w ych po w prow adzaniu m ocznik do organizam u (0.75 gr. m ocznika na 1 kgr. psa) a w yniki przeciw ne innych badaczy tłum aczą zanieczyszczeniem m ocznika

solami amonu. J o l y e t po w strzykiw aniach 0.75 m ocznika na 1 kgr. zw ie­

rzęcia nie zauw ażył drgaw ek, naw et po nefrektom ii.

Do ujem nych wyników z działaniem m ocznika doszedł także A s t a s z e - w s k i, k tó ry doprow adzał zaw artość mocznika we krw i u zw ierząt do wysokości 8 ,8 % bez żadnej dla nich szkody. L a n d o i s, któ ry spróbow ał działania m o­ cznika w ten sposób, że stosow ał go bezpośrednio na ce n tra nerw ow e t. j. na korę m ózgow ą i na rdzeń przedłużony, dochodzi do wniosku, że działanie mo­

cznika na te ce n tra je s t słabe. Zgadza się to częściowo z badaniam i wspo-

m nianem i M a n t e g a z z y , w skazującem i, że działanie m ocznika je s t obwodowe. B o u e l i a r d podaje, że do zabicia zw ierzęcia m ocznikiem potrzeba w prow adzić zw ierzęciu przeszło (5 gr. na 1 kgr. w agi ciała, zatem koło 80 gr. na 1 kgr. krw i, co rów na się 10 razy w iększej ilości od tej, k tó rą znajdow ano w e krw i chorych, zm arłych w skutek napadu urem ii. Z tego w ysuw a B. wniosek, że mocznik nie może być czynnikiem toksycznym moczu.

R ozw ażm y jednak, czy w niosek ten je s t rzeczyw iście słuszny.

Zważyć trzeba, że z wstrzykiwTaniam i m ocznika (tak samo i m oczu in toto) rzecz się m a zupełnie inaczej, ja k z w prow adzeniem innej trucizny

do ustroju. Mocznik bowiem, ja k to już m ówiliśm y o tem , należy do istot,

które w w ysokim stopniu przyspieszają w ydzielanie m oczu; zwierzę,, którem u w prow adzam y mocznik, szczególnie z w iększą ilością wody, w ydziela ogrom ne m asy m oczu, oddaje go co chw ila i, zanim m a czas m ocznik zadziałać na

u strój, ju ż został w ydalony z ustroju. P rzesycenie więc ustroju m ocznikiem

drogą w strzykiw ać m ożem y tylko z nadzw yczajną trudnością sprowadzić. Z tego powodu chcąc w ysnuw ać wnioski jakiekolw iek z ty ch dośw iad­ czeń o w łasnościach trujących mocznika, należy organizm owi odebrać możność

w ydalenia go z ta k ą szybkością. W samej rzeczy dośw iadczenia w ydały w y­

nik zupełnie inny, jeżeli zw ierzętom przed w strzyknięciem m ocznika podw ią­

(20)

mimo to, że w tych przypadkach dość znaczna ilość m ocznika zostaje przecież w ydaloną z w ym iocinam i i stolcam i biegunkow ym i, w ystępu ją objaw y zatrucia cechujące m ocznicę a prow adzące do śm ierci o w iele szybciej niż po podw ią­

zaniu moczowodów bez w strzykiw ali mocznika. Na uw agę zasługuje tu

dośw iadczenie w ykonane przez V o i t a a cytow ane przez C o h n h e i m a .

Psu w ażącem u 3 kilogram y w prow adził V o i t z pokarm am i do p rze­

wodu pokarm ow ego 18 gr. m ocznika, k tórą to ilość zw ierzę przy nieograniczonym

dowozie wody w ciągu doby w ydzieliło w bardzo obfitym m oczu. Pies ten

nie zdradza! przez ten czas żadnych zaburzeń w stanie zdrowia. Skoro jed nak

po spożyciu takiej sam ej ilości m ocznika odcięto zw ierzęciu zupełnie dowóz wody, zaczęło ono już po kilku godzinach słab n ąć ; później przy łączy ły się mocne wym ioty, k tóre pow tórzyły się jeszcze następnego dnia; w w ym ioci­ nach znajdow ał się węglan am onowy. P ies słabł coraz bardziej, staw ał się co­ raz więcej apatycznym a n aw et kilkakrotnie w ystępow ały kurcze mięśniowe. S tan ogólny stał się bardzo groźnym . Skoro jedn ak podano psu tem u większą ilość wody, k tó rą chciw ie w ypił i po której poczęło się obfite w ydzielanie m o­ czu, pies zaczął szybko przychodzić do siebie i w krótkim czasie stan ogólny jego był zupełnie norm alny.

Ale i to dośw iadczenie nie je s t bez zarzutu, albow iem ciężkie objawy, k tóre w ystąpiły u tego psa, m ogły zarów no być następstw em zatru cia m oczni­ kiem, ja k zatru cia w ęglanem am onu w ytw orzonym w jelitach, jak w reszcie

kolosalnej u tra ty wody i zagęszczenia krw i. W każdym jed n ak razie dowodzą

niek tó re fakty, że jakkolw iek znaczne n aw et ilości m ocznika m ogą przez ustrój przejść bez żadnej dla niego szkody, to nagrom adzenie się go w e krw i przy odjęciu możliwości w ydalania go na zew nątrz, sprow adza ciężkie objawy zatrucia.

Mniejsza o to, że p otrzeba dużych daw ek m ocznika do zatru cia o rg a­ nizmu, daw ek znacznie w iększych niż go je s t w moczu, k tó ry sam zatru w a

ju ż organizm . Nie przem aw ia to w cale przeciw istnieniu własności tru jący ch.

Dowodzi to tylko, że mocznik nie je st jedynem a naw et, że nie głów nem cia­ łem tru jąeem m oczu, że obok tego ciała znachodzą się jeszcze inne składniki tru jące, k tó ry ch w łasności toksyczne zesum ow ane z w łasnościam i toksycznem i m ocznika dają dopiero obraz zatru cia mocznicowego.

Znacznie mniej niż o działaniu m ocznika w iem y o w lasnościch lizyolo-

logicznych k w a s u m o c z o w e g o . Łatw o to w ytłóm aczyć. D ośw iadczeń

z w strzykiw aniam i kw asu moczowego nie m ożem y brać w rachubę. A lbo­

wiem z powodu jego bardzo m alej rozpuszczalności m ożem y w strzykiw ać tylko nieznaczne ilości kw asu m oczow ego zw ierzęciu do krw i, albo chcąc w prow adzać większe ilości tej substancyi, m usim y użyć tak znacznych ilości wody, że ilości te sam e przez się wprow adzone do ustroju w yw ołać m ogą zaburzenia w czynnościach praw idłow ych, albo w reszcie m u s in y dodać do wody pew ną ilość ługu sodowego, który sam przez się działa szkodliwie.

To też na podstaw ie podobnych dośw iadczeń dochodzi B o u c h a r d do wniosku, że kw as m oczow y je s t środkiem obojętnym dla ustroju i że nie

sprow adza żadnych zaburzeń. W jego dośw iadczeniach 0.30 kw asu moczowego

(rozpuszczonego w w odzie?) na 1 kgr. zw ierzęcia nie w yw oływ ał żadnych ob­ jaw ów , a 0.64 kw asu m oczow ego rozpuszczonego w 160 cm wody, do której dodano tyle sody, ile potrzeba było do rozpuszczenia, zabiło w praw dzie zw ierzę,

(21)

■\V, y lecz B. sądzi, że czynnikiem tru jący m b y ł w tym przypadku dodany środek, rozpuszczający kw as moczowy.

Z drugiej jednak strony uczy nas patologia, że kw as m oczowy, nie je s t w cale środkiem tak dla ustroju obojętnym , za jaki byliśm y skłonni go

uw ażać na podstaw ie tych doświadczeń. P rzypom nę panom chorobę, k tó rą

nazyw am y skazą m oczow ą (diathesis urica). N ajczęstszą form ą tego cierpienia

je s t dna (arthritis uratica), w której nadm iar w y tw arzającego się w u stroju

kw asu m oczowego zostaje złożony w staw ach. Obok tego nagrom adza się

także bardzo w ielka ilość kw asu m oczowego i we krw i i w tkankach, szcze­

gólnie napadowo w pew nych odstępach czasu, gdy rów nocześnie w ystępują bóle w staw ach.

Otóż w czasie takiego napadu, w czasie przeładow ania organizm u kw a­ sem m oczow ym zjaw iają się zaburzenia w stanie ogólnym chorego, k tó re uwa- żaćbyśm y mogli za objawy zatrucia kw asem moczowym, m ianow icie: dreszcze, często gorączka, objaw y gastryczne, ja k odbijania, w ym ioty, objaw y nerw ow e

ja k bezsenność, bóle głow y, niepokój ogólny. Napad taki może trw a ć 5— 10

dni i kończy się z chw ilą w ydalenia nadm iaru kw asu m oczowego przez nerki, kończy się zazw yczaj silnym i potam i i biegunką.

W szystkie te objaw y m ogłyby po części za tem przem aw iać, że kwas

moczowy bierze także udział w toksyczności m oczu. Ze w zględu jedn ak na

to. że w przebiegu tej choroby istnieją ogólne zboczenia w przem ianie m ate- ryi, któ ry ch w ynikiem dopiero je s t nagrom adzenie się kw asu m oczowego w krwi, nie m ożem y być pew ni, czy objaw y powyższe, lub przynajm niej pew na ich część nie są n astępstw em innych zaburzeń a nie koniecznie zależą od za­ tru cia organizm u kw asem m oczowym. Z dośw iadczeń na zw ierzętach oprócz ju ż w yliczonych, k tóre przem aw iają przeciw własnościom tru jący m kw asu moczo­ w ego istnieją jeszcze dośw iadczenia G i g o t S u a r d a nad działaniem kw asu mo­

czowego na ustrój. Podaw ał on psom z pokarm am i codziennie przez jed en do

dw óch m iesięcy 0.2— 0.1 gr. kw asu moczowego, a więc stara ł się w ten sposób

w yw ołać zatru cie chroniczne. U psów tych w ystępow ały następujące objaw y:

Zm niejszenie się alkalescencyi surow icy krw i, obecność w olnego kw asu m oczo­ wego i szczawiowego we krw i, stałe i chw ilowe zaczerw ienienia skóry, nastrzy- kanie błon śluzow ych jam y ust, nosa, oskrzeli, spojówki, nierzadko ow rzodzenia na błonach ślu zo w y c h ; prócz tego przekrw ienie płuc, zapalenie n erek —- słowem przew ażnie zmiany anatom o-patologiczne, które z n atu ry rzeczy w yw ołać także

m usiały odpowiednie zaburzenia funkcyonalne.

Jeżeli z tem i zm ianami, szczególnie na błonach śluzow ych, zestaw im y fakty zauw ażone przez B o u c h e r o n a, który znajdow ał u chorych cierpiących na zatrzym anie moczu i dotkniętych urem ią w w ydzielinie błony śluzowej nosa, g ard ła oskrzeli pochw y i m acicy obficie kw as m oczow y wolny, a także znane zjawisko, że w śród przebiegu chorób nerkow ych w y stęp ują często p rze­ krwienia i nieżyty tych błon śluzow ych, to m ożem y być skłonni do przy p u ­ szczenia, że kwas m oczow y może być ową substancyą, która objaw y te w yw ołuje.

Ale także udział kw asu m oczowego w w yw ołaniu pew nej przynajm niej

części objawów nerw ow ych m ożem y przypisać kw asow i m oczow em u. P rz e ­

m aw iają za tem dośw iadczenia L a n d o i s a, W obec trudności, jak ie p rzed ­

staw ia badanie własności trujących składników moczu, trudności, które panom są ju ż znane, a są z jednej strony następstw em zb y t szybkiego w yelim inow ania

(22)

sprow adzonych do u stroju substancyi, z drugiej strony m ałej rozpuszczalności

innych su b sta n c ji (jak kw as moczowy). L a 11 cl o i s zm ienił sposób badania

0 tyle, że zam iast w prow adzać składniki moczu do krw i, stosow ał je w prost na organa, któ ry ch funkcyę one zm ieniają a m ianowicie na korę mózgową, na

rdzeń przedłużony i rdzeń pacierzow y. W tym celu obnażoną korę m ózgową

lub niższe części układu nerw ow ego środkow ego bądź pom azyw ał rozczynam i substancyi w chodzących w skład moczu, bądź też kładł na nie substancye te w stanie suchym .

D ośw iadczenia te przekonały, że m ocznik na układ nerw ow y środkow y mało co działa, natom iast inne składniki moczu, z któ ry ch na razie obchodzi nas kw as moczowy, w y w ierają w pływ w ybitny na czynność tego układu. I tak osad m oczu, składający się z sam ych moczanów, położony na korę mózgową,

w yw ołuje silne drgaw ki po stronie przeciw nej ciała. Jeszcze energiczniej dzia­

łają na rdzeń przedłużony, gdzie zastosow ane w yw ołują silne kurcze ogólne, kończące się śm iercią.

W końcu w spom nę jeszcze o spostrzeżeniu S t a d t h a g e n a , który u cho­ rego dotkniętego bielicą (leukaem ia), którem u podał w ew nętrznie 6 gr. m oczanu sodowego, zauw ażył ciężkie objaw y zatrucia.

Oczywiście jed n ak działanie tycli m ałych ilości kw asu moczowego, które w chodzą w skład moczu (0-5— 1 gr. na dobę, a zatem 0-02— 0 ’05 gr. w porcyi, k tó rą w prow adzam y na 1 kgr. zw ierzęcia) nie może być znaczne, 1 z tego pow odu kw asow i m oczow em u nie m ożem y przypisyw ać jakiegoś w y­ bitniejszego w spółudziału w toksycznych w łasnościach moczu.

N atom iast przypisują niektórzy badacze francuscy pew ną i to znaczną rolę b a r w i k o m m o c z u i dla tego kilka słów ich om ówieniu poświęcim y.

N ajw ażniejszym barw ikiem m oczu je st urobilina. W stanie norm alnym

znajduje się w m oczu w ilości m ałej, zw iększa się jed n ak w przebiegu wielu

chorób, szczególnie gorączkow ych. Obok urobiliny spotykam y jeszcze inne b ar­

wiki, ja k indigo, barw ik skatolow y; u ro erery ty n ę, k tó ra kryształom kw asu moczo­ w ego i m oczanom nadaje barw ę czerw oną, w reszcie urochrom , (opisany przez Thudichum ), któ ry , zdaje się, je s t zanieczyszczoną urobiliną. W szystkie te bar­ wiki są bądź nieoznaczonem i indyw iduam i łub identycznem i z innemi, bądź też w ystępują w tak m inim alnej ilości w moczu, że nie m am y p otrzeby o każdym z nich z osobna mówić, lecz m ożemy trak to w ać ich działanie razem .

Jesteśm y zresztą zm uszeni do takiego postępow ania, albow iem auto- rowie, którzy się zajm owali fizyologicznem znaczeniem barw ików m oczow ych rów nież nie badali każdego barw ika z osobna, lecz w dośw iadczeniach sw ych zw racali uw agę na w szystkie barw iki moczowe razem .

I tak B o u c h a r d , chcąc się przekonać o działaniu trującem b arw i­

ków, postępow ał w następujący sposób: O znaczyw szy toksyczność pew nego

m oczu t. j. ilość, ja k a je s t potrzebna do zabicia 1 kgr. zw ierzęcia, kłócił inną

część tego sam ego moczu z węglem, przez co odbarw iał go. N astępnie ozna­

czał w taki sam sposób toksyczność m oczu pozbaw ionego barw ików i porów ny­ w ał ją z toksycznością moczu całego. B adania te p rzekonały B o u c h a r d a , że mocz po pozbaw ieniu go barw ików traci jedną trzecią swej siły tru jącej — a m iędzy innem i nie w yw ołuje jednego objaw u, k tó ry zauw ażam y po w strzy ­ knięciach praw idłow ego moczu, t. j. zw ężenia źrenicy.

(23)

D ośw iadczenia te pouczają w7 każdym razie, że działając na mocz suchym węglem , pozbaw iam y go znacznej (bo Ya) części jego toksyczności, Z tego jed n ak wcale nie wynika, ażeby ten u b y tek siły tru jąc ej pochodził j e ­

dynie od usunięcia barwików. Albowiem węgiel odbiera moczowi nie tylko

barw iki, ale także i inne składniki. 1 tak pochłania w ęgiel część soli potaso­

wych (koło 1/ i G całej ilości tych soli) a oprócz tego odtleniając, zm ienia skład

chem iczny a tem sam em i sposób działania innych substancyj. W iem y 11. p.

z w szelką pew nością, że odbiera moczowi całą zaw artość alkaloidów.

Jeżeli w szystko to uw zględnim y, m usim y przyjść do przekonania, że dośw iadczenia te nie m ogą nam dać w yobrażenia o udziale, jaki przypada b a r ­ wikom m oczow ym w ogólnej toksyczności.

Także dośw iadczenia M a i r e t a i B o s e a, którzy za pom ocą octanu ołow iow ego, strącali barw iki moczowe, a następnie w rozczynie wodnym w strzykiw ali je królikom , a którzy na podstaw ie ty ch badań dochodzą do w niosku, że barw iki m oczowe są głów nym , praw ie że jedynym czynnikiem tru jący m moczu, nie budzą wielkiego zaufania. Zdaniem mojem, udział barw i­ ków m oczow ych w działaniu tru jącem moczu nie m usi być znaczny. Dow odzą tego dośw iadczenia sam ego B o u c h a r d a , jakkolw iek ten au to r skłonny je s t przypisać barw ikom tym niem al że połowę całej toksyczności moczu. B o u c h a r d bowiem w strzykiw ał królikom urobilinę naw et w ilości 0.15 gr. na 1 kgr. wagi ciała i nie był w stanie za pom ocą ty ch ilości w yw ołać żadnych zaburzeń. Jakżeż więc m ożem y tej m inim alnej ilości urobiliny, k tó ra za w arta je s t w 60 cm. moczu. (m axim um 0‘002 gr.) będących w stanie działać zabójczo na 1 kgr. zw ierzęcia, przypisać jakikolw iek udział w toksyczności moczu. A co do innych barw ików , ilość tych je s t jeszcze m niejsza niż urobiliny, a więc w rachubę ich brać rów nież nie można.

R efleksye te w ykazują zarazem , że słuszny los spotkał zarzuconą już teoryę urem ii Thudichum a, któ ry w szystkie objaw y chorobow e w ystępujące w skutek zatrzym ania m oczu przypisać chciał pozostaw aniu barw ików m oczo­ w ych w ustroju i ich wpływ ow i szkodliwemu, głów nie na układ nerw ow y.

Z ciał organicznych w m oczu zaw artych do rzędu trucizn zaliczyć jeszcze m usim y k w a s s z c z a w i o w y . Należy on już do substancyj bezazotnych. K w as szczaw iow y znajduje się w m oczu osób zdrow ych w bardzo m ałej ilości i je st jego praw idłow ym , jakkolw iek może nie stałym składnikiem .

Ilość kw asu szczawiowego u osób praw idłow ych dosięga 0 08 na dobę, a zw iększa się bądź pod w pływ em przyjęcia znaczniejszej ilości już gotow ego kw asu szczawiowego w pokarm ach roślinnych (szczaw, pom idory i t. p.), bądź w następ stw ie zboczeń w przem ianie m ateryi, k tórej tow arzyszy zazw yczaj zw iększanie w ydzielania kw asu m oczowego. D ziałanie tru jąc e kw asu szczawio­

wego je s t rzeczą dowiedzioną. W rozczynie zgęszczonym działa on miejscowo

żrąco na tkanki. Jako najw ażniejsze objaw y ogólnego za tru cia podają szybkie

osłabienie akcyi serca, duszność, kurcze kloniczne i toniczne, bóle w okolicy nerek, bolesne oddaw anie moczu, czasem w ystępuje anurya, niekiedy się zjaw ia

cukier w moczu. W przypadku obserw ow anym u człow ieka śm ierć nastąpiła

w godzinę po zażyciu 5 gr. kw asu szczaw iow ego G łów ne działanie kw asu

szczawiowego je st porażające serce i rdzeń.

Pom im o notorycznie trującego kw asu szczawiowego nie m ożna m u jednak przypisać znaczenia jako czynnikow i tru jącem u moczu z powodu m ałych ilości tej substancyi, jak ie w moczu się znachodzą.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dany prostokąt miał pole

* W przypadku kryterium” obojga rodziców pracujących lub uczących się w systemie dziennym” wymagane jest złożenie oświadczenie przez każdego z

Ale także i te niebezpieczeństwa, o których była mowa przed chwilą, jeśli tylko zgodzimy się, że veritas ut adaeąuatio jest wtórna wobec veritas ut

Jesień to jedna z pór roku, która gdy się zaczyna jest pełna różnorodnych kolorów, a gdy się kończy – świat jest ponury i smutny.. O etapie życia, który umownie zaczy- namy

Zespół powołany przez ministra zdrowia zaproponował jeden organ tworzący i podział szpitali na cztery grupy w zależności od ich kondycji finansowej?. Z ujednolicenia szybko

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

Niektóre z nich budz¹ niepokój chrzeœcijañskiego teologa, wydaj¹ siê bowiem odejœciem od inkarnacyjnego paradygmatu – od prawdy o Wcieleniu Boga i o Jego obec- noœci