• Nie Znaleziono Wyników

Rok 1628 – czterdziesty pierwszy panowania króla Zygmunta III – prócz wojny znacznej części Rzeczypospolitej przyniósł także nieurodzaj i morowe powietrze. Wpłynęło to na większą niż zazwyczaj dezorganizację skarbowości na skutek opóźnień i uchybień w ściąganiu poborów, było również groźne w obliczu toczącej się kampanii wojennej ze Szwecją, gdyż powodowało zaległości w opłatach dla wojska. Jesienią 1628 r. postano-wiono zwołać sejm – na początek 1629 r. Sejmiki przedsejmowe odbyły się w grudniu; nie kryły niechęci do kontynuowania kampanii przeciw Szwecji. Szlachta – świadoma tego, ze pospolite ruszenie byłoby nieskuteczną bronią w walce z regularnym wojskiem szwedzkim, niechętna też była kosztownym zaciągom cudzoziemskim.

Sejm obradował od 9 stycznia do 20 lutego 1629 r.1, pod laską doświadczonego parlamentarzysty, podkomorzego poznańskiego Macieja Manieckiego2. Długie były okresy obrad jałowych i bezowocnych, ale wreszcie sformułowano projekty reform wojskowych, monetarnych i podatkowych, nie wychodząc jednak poza starą praktykę obciążania podatkami tylko mieszczan i chłopów. Przy tej praktyce warto się tu bliżej zatrzymać.

Wojnie ze Szwecją, toczącej się – z przerwami – od 1601 r., szlachta była niechętna z powodu przekonania, że jedyną jej przyczyną były pretensje króla Zygmunta III do korony szwedzkiej. Nie zdawano sobie sprawy z tego, że co najmniej równie ważnym powodem stały się dążenia Szwecji do władztwa nad Bałtykiem. Było to wyraźne zwłaszcza za panowania Gustawa II Adolfa (1611–1632), który od 1617 r. wznowił walki w Infl antach i na Pomorzu. W omawianym tu okresie wojna nie przynosiła Polsce suk-cesów: po przegranej przez wojska polskie bitwie pod Górznem, Szwedzi zagrozili na-wet Toruniowi. Na obradujący w Warszawie sejm wpłynęło to mobilizująco.

W obliczu tureckiego zagrożenia od południowego wschodu, Infl anty szlachta po-traktowała jako „drugi front”, co znalazło swój wyraz w sejmowej polityce fi nansowej. 1 Jego działaniom poświęcona została monografi a A. Filipczak-Kocur, Sejm zwyczajny z roku 1629,

Warszawa–Wrocław 1979. Autorka sporo miejsca poświęciła sprawom skarbowym (s. 60 i nast.).

2 Por. W. Dworzaczek, Maciej Maniecki z Pigłowic herbu Sokola (+ 1638), [w:] Polski Słownik

Owszem, wcale często uchwalano podatki3, ale potem czyniono niewiele, by usprawnić ich ściąganie, sejm bowiem okazał się niezdatny do reformy skarbowości.

Jak wiadomo, od drugiej połowy XVI w. wytwarzał się stopniowo podział skarbu na nadworny i „pospolity” (państwowy). Nadworny zarządzany był przez podskarbiego nadwornego, opierał się na dochodach z mennicy, żup i olbory, niektórych ceł i części królewszczyzn, zwanych dobrami stołowymi. Skarb państwowy był pod zarządem pod-skarbiego koronnego; osobno prowadzono tzw. skarb rawski, przeznaczony na wojsko kwarciane (pod kontrolą podskarbiego), osobno gospodarowano sumami wpływający-mi z podatków, uchwalanych przez sejm, który wybierał do tego swoich szafarzy. Włas-ne podatki, administrowaWłas-ne w swoim zakresie, uchwalać poczęły sejmiki.

Sytuacja taka wywoływała więc pogłębiającą się decentralizację i chaos. Przyczy-niały się także do tego zniszczenia wojenne i klęski elementarne, przede wszystkim nie-wydolność całego tego aparatu. Szlachcie najprościej było obwiniać króla i jego dorad-ców oraz stawiać zarzuty podskarbiemu. Był nim wówczas Hermolaus Ligęza z Bobrku herbu Półkozic (+1632)4, zwolennik reformy, surowo krytykujący niedbałych i niewy-dolnych poborców. W związku z tym popadł w ostry zatarg z miecznikiem koronnym Janem Zebrzydowskim, bratem wojewody Mikołaja. Odpowiedzialny był za ściąganie czopowego. Szlachta województwa krakowskiego stanęła po stronie Zebrzydowskie-go i mściła się na Ligęzie, wysuwając różne zarzuty: niewłaściwe rozliczenia czy brak kontroli. Na skutek tych zarzutów Ligęza złożył w 1627 r. rezygnację z urzędu, ale nie została ona przyjęta. Jednak także i takie sytuacje wpływały na niewydolność systemu skarbowego.

Pobór uchwalany przez sejm nie dotyczył szlachty ani duchowieństwa katolickiego. Duchowieństwo bowiem mogło – choć nie musiało – dołączyć się do poboru sumą, która już w swej nazwie podkreślała dobrowolność: było to subsidium charita vum. Duchowieństwo traciło jednak na poborze w inny sposób: włościanie bowiem mogli so-bie potrącać połowę poboru z dziesięciny, zmniejszając w ten sposób dochody kościoła (np. kmieć płacący 1 zł poboru, o pół złotego zmniejszał kościołowi dziesięcinę).

Poborem obciążone były łany kmiece, łany szlachty zagrodowej oraz duchowień-stwa wschodniego (grecko-katolickiego, prawosławnego, ormiańskiego). W gospodar-ce pastersko-hodowlanej poborem obciążone były stada bydła i owiec. Żydzi płacili po-główne, z reguły zryczałtowane.

Podstawą poboru były taryfy, zwłaszcza długo nie nowelizowana taryfa z 1578 r. Normą było 30 groszy z łana i była to tak zwana sympla, ale można ją było podwo-ić (wtedy była to dupla), potropodwo-ić (trypla) lub zwielokrotnpodwo-ić. To samo dotyczyło szosu płaconego przez miasta. Zmiany spowodowane przez zniszczenia wojenne czy klęski elementarne należało zgłaszać w postaci zeznań umocnionych przysięgą: były to tak zwane abiuraty.

Nader dochodowym podatkiem było czopowe, płacone od produkcji i sprzedaży na-pojów alkoholowych: wina, piwa, miodu i wódki. Uzupełniane ono było przez składne, 3 Pomiędzy rokiem 1617 a 1629 odbyło się dwanaście sejmów (w latach 1618, 1619, 1620, 1621, 1623, 1624, 1626 – dwa sejmy, 1627, 1628, 1629), z których tylko dwa, w latach 1623 i 1625, nie uchwaliły uniwersału poborowego.

płacone od importu, zwłaszcza wina, ale także i piwa. Szlachta była od czopowego zwol-niona, i to nie tylko od nabywanego „na domowy użytek”, ale nawet i szynkowanego.

Już w legacji na sejmiki przed sejmem 1629 r. Zygmunt III domagał się reformy po-datkowej5; problem ten nie był więc dla posłów niczym nowym. Sejm zatem, stara-niem króla i powołanej przezeń komisji poselsko-senatorskiej, podjął nowe postano-wienia w dziedzinie skarbowości6. Było ich całkiem sporo i zasługują na zwięzłe choćby streszczenie.

Pierwsza, poważna norma podatkowa nosi tytuł „Podymne”7. Wprowadzała ona podatek jednorazowy („ta konstytucja ma trwać do drugiego sejmu”), obowiązujący zarówno w miastach, jak i na wsi, oparty nie na łanach ziemi, lecz na „dymach” czyli domach. Przypuszczano, że przyniesie on poważniejszy dochód od dotychczasowego poboru; wymagał jednak sporządzenia nowej taryfy, na miejsce od dawna przestarzałej taryfy z 1578 r. Dla celów tego podatku wprowadzono podział na miasta „główniejsze” czyli większe, miasteczka i wsie. Ujęty w formie tabeli przedstawiał się następująco: Tabela podymnego8:

miasta „główniejsze” kamienice większe

kamienice mniejsze domki

domki na przedmieściach (większe, szynkowne) domki na przedmieściach (mniejsze)

po 3 zł po 2 zł po 0,5 zł po 2 zł po 0,5 zł budynki policzą i zakwalifi kują dwaj starsi z rady, pod przysięgą, kontroli dokona urząd grodzki

miasteczka kamienice większe

kamienice szynkowne domki mniejsze

po 2 zł po 2 zł, po 0,5 zł budynki policzy i zakwalifi kuje posesor, sam

lub przez swego sługę wsie i miasteczka, których

mieszkańcy odrabiają pań-szczyznę

domy większe domy mniejsze

młyny, papiernie, kuźnie, huty

po 0,5 zł po 0,5 zł po 0,5 zł

szlachta zaściankowa gospodarstwa większe

gospodarstwa mniejsze

po 1 zł po 0,5 zł

Już na pierwszy rzut oka widać, że kategorie tu wprowadzone są niejasne i dość ogólnikowe. Nie określono bliżej, które miasta zaliczały się do „główniejszych”, zado-walając się stwierdzeniem, iż „divisio i dis nc o miast i miasteczek ma się rozumieć według dawnych statutów opisania”. Nie oparto podziału na liczbie mieszkańców czy zabudowań, nie próbowano miast „główniejszych” wyliczyć, a tylko to byłoby jasne 5 A. Filipczak-Kocur, Sejm zwyczajny…, s. 17.

6 Konstytucje tego sejmu zob. Volumina Legum, t. 3, s. 602–623.

7 Ibidem, s. 605.

i oczywiste. Pod terminem „kamienica” ustawodawca pojmował zapewne dom mu-rowany, piętrowy („większy”) lub parterowy, w przeciwieństwie do domu drewniane-go; nie wprowadził też różnicy pomiędzy domem a chatą, nieraz bardzo prymitywną. Pominął zupełnie kwes ę, że sporo domów miejskich należało do szlachty lub ducho-wieństwa, trzeba je było więc w obliczeniach pominąć. Nie zażądał też wyraźnie, by te obliczenia i kwalifi kacje sporządzane były na piśmie i deponowane w urzędzie miejskim czy w grodzie. Nie ulega wątpliwości, że tak ogólnikowe określenia powodować mogły liczne spory i zatargi, nie mówiąc już o nadużyciach.

Ogólnikowy podział na miasta i miasteczka zastosowany też był w uniwersale, uchwalonym na tymże sejmie9. Co więcej, ustawodawca wprowadził w obrębie miast podział na rzemiosła ważniejsze i mniej ważne, na pewno daleki od rzeczywistości; nie zainteresowało go bowiem, ile w mieście było cechów, które z nich były bogatsze i sil-niejsze. Rzemieślnicy ważniejsi w większych miastach płacili wyższy, dwuzłotowy poda-tek10, mniej ważni – po złotemu11. Te same dwie kategorie powtórzono w odniesieniu do małych miasteczek12; osobno potraktowano żyjących z transportu furmanów13.

Choć sejm uchwalił podymne jako podatek jednorazowy, ponawiano je następ-nych sejmach, do końca panowania króla Zygmunta III14. Starano się je też udoskonalić, zwłaszcza w odniesieniu do wsi:

Więc żeby poddani ubożsi z bogatszemi jednako w tym podymnym ciężaru nie ponosili, tedy to na rozsądku każdego pana i dzierżawce ma zostać, aby kuźnicom, papierniom, mły-nom, kniaziom, bojarom, poturnym i innym bogatszym, ducta propor one, więcej dawać naznaczyli, a zagrodnikom, chatnikom i chałupnikom mniej15.

9 Volumina Legum, t. 3, s. 624–644.

10 „W większych miastach: złotnicy, aptekarze, cyrulicy, krawcy co jedwabne rzeczy robią, kuśnierze co towary drogie mają, malarze, szmuklerze, passamonicy, ha arze, zegarmistrzowie, kotlarze, pusz-karze, ludwisarze, płatnerze, snycerze, rymarze, miecznicy, miechownicy, sukiennicy co falendysze i karazyje robią, piekarze, rzeźnicy, mydlarze, konwisarze, kurdybannicy, białoskórnicy, garbarze i co zamsze wyprawują, rostrucharze co końmi kupczą, szewcy co szafi anem i kurdybanem robią…” – po 2 złote od osoby. „Farynarze więksi co drogie towary mają, po stu złotych raz tylko respek-tu poborów. Farynarze mniejsi także raz po złotych piąci. Jubilerowie po srespek-tu złotych raz” (ibidem, s. 629–630).

11 „W tychże większych miastach rzemieślnicy mniejsi: krawcy co prostą robotę robią, kuśnierze którzy drogich towarów nie mają, introligatorowie, bibliopole, ślosarze, kowale, siodlarze, mularze, ryn-kmacherowie, kapelusznicy, tokarze, bednarze, cieśle, powroźnicy, nożownicy, sukiennicy co pod-lejsze suknie robią, tkacze albo płóciennicy, kołodzieje, stalmasze, grzebiennicy, kartownicy, iglarze, wendetarze, garcarze, prasołowie, muzykowie wszelacy oprócz kościelnych – po złotemu jednemu” (ibidem, s. 630).

12 „W małych zaś miasteczkach ciż mianowani [por. wyżej przypis 10 i 11 – S.G.] i insi wszyscy rzemieśl-nicy, każdy po złotemu jednemu. A iglarze, grzebienrzemieśl-nicy, kartowrzemieśl-nicy, po groszy piętnaście” (ibidem, s. 630).

13 Tych ustawodawca podzielił na większych, transportujących towar także i za granicę, i mniejszych, wożących towar od miasta do miasta.

14 Konstytucja sejmu dwuniedzielnego warszawskiego z 1629 r., s. 7: Podymne nowe (ibidem, s. 650– –651); konstytucja sejmu walnego warszawskiego z 1631 r., s. 18; Podymne (ibidem, s. 676); konsty-tucja sejmu walnego warszawskiego z 1632 r., O podatkach Rzeczypospolitej (ibidem, s. 713).

Duchowieństwo było chętne temu, by to właśnie podymne zastąpiło dotychczaso-wy pobór od łanów. Przyjęcie podymnego oznaczało bowiem, że dziesięcina nie ulegała zmniejszeniu (jak już bowiem wspomniano, przy opłacie poboru włościanie mogli sobie jego połowę potrącać z dziesięciny). Pominięto milczeniem oczywisty fakt, że tym sa-mym chłopi zostali bardziej obciążeni.

Nie doczekały się uściślenia wykazy podatników w miastach „główniejszych” i mia-steczkach. Nie idzie tu nawet o tych „procederników” czy rzemieślników, których pomi-nięto16 – na jednym poziomie potraktowano rzemieślników należących do wpływowych cechów (np. rzeźników, piekarzy, kowali), z fachowcami pracującymi pojedynczo17. Nie wspomniano o „partaczach” pracujących poza murami miejskimi. Wykazy podatników stanowią dowód, że mimo obecności podczas obrad sejmowych przedstawicieli miast, tak zwanych „ablegatów”, dobrze znających swoje środowisko, nie skorzystano z ich fachowej pomocy.

W celu doraźnego wzmocnienia skarbu państwa, sejm uchwalił jeszcze jednorazo-we ciężary: podatek od kupców i przekupniów, tak zwaną ejednorazo-wektę oraz dwie donatywy (niebędące jednak w żadnym wypadku darowiznami).

Ustawa „Podatki od kupców i przekupniów”18 sięgnęła do zasobów ludzi nieposia-dających domów ani gruntów. Wprowadzała jednorazowy, specjalny podatek o charak-terze pośrednim, bo nakładany na towary, nabywane bądź sprzedawane przez kupców według dość przypadkowego wykazu19. Wybierany był na rok, a po jego upływie „od takich podatków in posterum każdy wolny zostać ma”20. Podczas dyskusji sejmowej nie zwrócono uwagi na oczywisty fakt, że podatek ten odbije się na nabywcach towarów, którzy zapłacą wyższe ceny; nie wzięto też pod uwagę faktu, iż przekupnie („farynarze”) już raz, i to wysoko, zostali opodatkowani.

Ewekta21 była rodzajem dodatkowego cła (oprócz zwyczajnego cła oraz tzw. czwar-tego grosza). Płacili go kupcy zagraniczni w wysokości 2 zł od sta, w nadgranicznych miejscach składowych. Nawiązywało to do wyjątkowo szkodliwej normy z 1565 r.22, któ-ra zakazywała kupcom polskim wywozu towarów kktó-rajowych za gktó-ranicę i przywożenia obcych towarów z zagranicy, a opierała się na poglądzie, że kupcy zagraniczni, jeżeli już 16 Brak w wykazach łaziebników, balwierzy, felczerów, a także bardziej od nich wykształconych

medy-ków. Tu, a nie w wykazie rzemieślników, winni się także znaleźć introligatorzy, bibliopole, zegarmi-strze, malarze i muzycy.

17 Jubilerom w miastach większych nakazano płacić jednorazowo sto złotych, ale złotnicy płacili po dwa złote. Farynarze (wędrowni kramarze) więksi płacili po sto złotych, mniejsi – po pięć złotych. Taka rozpiętość opłat świadczy tylko o nader niedbałym sformułowaniu tekstu ustawy.

18 Ibidem, s. 607–609.

19 Była tam mowa o tym, że „kupcy i przekupniowie, handlujący tureckimi, perskiemi, wołoskiemi to-warami (płacić mają) po szelągu od złotego, podobnie jak i jubilerowie od klejnotów i złotnicy tak od złota jako i od srebra” oraz „kuśnierze i przekupniowie od futer” [znowu podwójne opodatkowanie – S.G.]. Dalej obciążono tym dodatkiem sprzedaż soli, ołowiu, żelaza, saletry, wosku, łoju i kilku in-nych towarów (ibidem, s. 607–608).

20 Ibidem, s. 609.

21 Por.: Evecta i restauracya dawnych składów (ibidem, s. 604–605).

22 Sejm piotrkowski 1565 r. Ustawa na składy i jarmarki pograniczne (Volumina Cons tu onum, t. 2, vol. 1, s. 167–168).

przyjadą do Rzeczypospolitej, będą pokornie płacili ceny, jakie im się tu podyktuje. Na szczęście norma ta była często omijana.

Donatywa kupiecka23 była jednorazową sumą 100 000 złotych, którą „kupcy koron-ni, generaliter wszyscy, powinni byli, zniozszy się z sobą, summę pewną na tę wojną pruską dać”. Natomiast „Ormianie, Persowie, Grecy, Szoci, Vagabundi, którzy ius civita-tum nie mają, powinni także dać na tę potrzebę Rzeczypospolitej summę 20 000 zło-tych”24. Pogłówne żydowskie ustalono zaś na 80 000 złotych.

I wreszcie jeden przepis zasługujący na uwagę: „Aukcja subsidiorum z spławu nowe-go, dobrowolnie od Narodu Szlacheckiego pozwolonego”25. „Chcąc nie wszystkę molem podatków na poddane zwalać”, szlachta zezwoliła na jednorazowe cło od swych towa-rów eksportowanych drogą wodną. Ustawa temu poświęcona zawierała puste miejsca tam, gdzie należało wyznaczyć poborców tego cła – nie powołano więc do życia aparatu do poboru cła od eksportu szlacheckiego.

Większość przepisów podatkowych sejmu 1629 r. chybiła swego celu. Już na na-stępnym sejmie (tegoż samego roku, ale jesienią) wyszło na jaw, że podczas poboru wystąpiły poważne opóźnienia. Okazało się, że cło w postaci ewekty nie wpływało w spodziewanej ilości, gdyż kupcy, za co grożono im bolesnymi sankcjami, omijali ko-mory celne26. Donatywa (czy raczej kontrybucja) kupiecka, której nie zebrano w ocze-kiwanej sumie 100 000 złotych, przerzucana była na całe miasta, choć zebrać ją mieli sami kupcy27. Zupełnie zabrakło możliwości ściągnięcia 20 000 złotych od „wagabun-dów”, to jest w tym wypadku nie ludzi luźnych, obciążanych podatkami we wszystkich uniwersałach poborowych, ale obcych, wędrownych kupców28.

Wysiłek sejmu 1629 r., a także pozostałych, uchwalających cła i pobory, nie przy-niósł sukcesu. Wojnę w Infl antach i Prusach prowadziło wojsko kwarciane i zaciężne, nieliczne i nieregularnie opłacane; nie było mowy o pospolitym ruszeniu, jako – w takiej wojnie, ale nie tylko – nieprzydatnym. Zatem stan szlachecki, zobowiązany do służby rycerskiej, obowiązku tego nie podjął i podjąć nie chciał. Ciężar wojny przerzucił na mieszczan i chłopów, poważnie zwiększając podatki.

Doszło do przegranej na dwu frontach: militarnym i ustrojowym. Na gruncie militar-nym, mimo zwycięstwa w bitwie pod Trzcianą, doprowadzono do rozejmu w Altmarku (26 września 1629 r.), który bynajmniej nie okazał się sukcesem; potwierdzał straty, jakie Rzeczpospolita poniosła nad Bałtykiem.

Na gruncie ustrojowym natomiast okazało się, że wszelkie doraźne środki w dziedzi-nie podatkowej dziedzi-nie odniosły skutku. Doszło do klęski systemu skarbowego Rzeczypo-23 Volumina Legum, t. 3, s. 609: Dona vum kupieckie.

24 Ibidem, s. 609: Vagabondi.

25 Ibidem, s. 618.

26 Ibidem, s. 655: Evecta. Uzupełniono tu normę poprzedniego sejmu, dopisując: „A podatki od kup-ców i przekupniów, aby w miastach i miasteczkach naszych, duchownych i szlacheckich, na jarmar-kach i bez jarmarków, od wszelkich towarów, dołożywszy sukien, które w przeszłej konstytucji nie są mianowane, aby sprawiedliwie wybierano…” Omijaniu tego cła poświęcona była także konstytucja sejmu 1631 r. pt. Evecta (ibidem, s. 677).

27 Ibidem, s. 655: O donatywie z przeszłego sejmu kupieckiej.

spolitej, która nie była już zdolna do wystawienia silnej armii. Całkowita reforma tego systemu, na drodze parlamentarnej od sejmików do sejmu, mimo dobrych chęci dworu królewskiego, nie była już wówczas możliwa. Stąd też i skromna próba, dokonana pod koniec panowania Zygmunta III, skończyła się niepowodzeniem.