• Nie Znaleziono Wyników

P oszły te pom py jego i ozdoby,

W dokumencie Miscellanea staropolskie. 2 (Stron 149-155)

5 tejwfcmP$f 8 &

O, dumy nasze, jakoście zuchwałe? Czyli się tego jako dzieci małe

50 P oszły te pom py jego i ozdoby,

Że ledw ie za nie w nędzy swojej ciężkiej Dostał siermiężki. K to Krzywonosa? Albo się w tym czasie Spodziewał widzieć Chmielą w altębasie? 55 Acz mało nie ten, komu Mars chętniejszy,

Tego godniejszy.

w . 34: K r y ty k a w o js k p o sp o liteg o ru szen ia.

w . 39: S e n s zdania: T en ty lk o żo łn ierzem , k tó r y ś w ie tn ie ubrany, w , 42: w e t y — w y m y ś ln e d esery , sło d y cze. t

w . 43: o d n i e c n o t y — Z godni są w ty m w sw o ic h sp o strzeżen ia ch n ie m a l w s z y sc y p a m iętn ik a rze: „Bo p a n o w ie k o ro n n i c u m t a l i lu x u w y b r a li się od p u rp u ­ ro w y ch ze z ło ty m i w ę z ła m i n ie ty lk o r y d w a n ó w , a le sk arb n ych w o z ó w , od szat, srebra, złota, k le jn o tó w , o b icia etc., ta k że rza d k i to w a rzy sz n ie r ó w n a ł się p an om w ie lk im w d o sta tk u ” (P a m i ę t n i k i S a m u e l a i B o g u s ł a w a K a z i m i e r z a M a s k i e w i c z ó w

( W i e k X V I I ) , o p ra co w a ł, w stę p e m i p rzy p isa m i o p a trzy ł A lo jz y S a jk o w sk i. R ed a k ­

cja i sło w o w stę p n e W. C zap liń sk i, W rocław 1961, s. 259). w . 46: w e t u j e — w y n a g ra d za sobie.

w . 52: s i e r m i ę ż k i — S zla ch ta ra tu ją c ży cie p rzeb iera ła s ię w stró j ch ło p sk i. U ch od ząc np . z U k r a in y „p rzyszed ł p ieszo , w c h ło p sk ie j gru b ej k o sz u li [...] pan P o la n o w sk i” (P a m i ę t n i k i S a m u e l a i B o g u s ła w a K a z i m i e r z a M a s k ie w ic z ó w ..., s. 243).

w . 53: M ak sym K rzy w o n o s, p u łk r w n ik k o za ck i, zm . w 1649 r. w . 54: C h m i e l ą — C h m ieln ick ieg o ; a lt ę b a s — a ltem b a s, zło to g łó w .

Cóż? Już-że zawsze będziem tak uciekać? Ani dnia słońca jutrzejszego czekać? Pojdziem za morze? I gdzie nas za Tatry 60 Popędzą wiatry.

Wróci się nazad twarz A cheow ona? K iedy aż matki zodkrywały łona L ękliw ym synom, żeby tam spoczęli,

Skąd żyw ot wzięli. 65 W stydziem się? Czy nas lew koźmiński goni?

Hej, w żdy się baczmy, żeśm y są w tej toni, Skąd niepodobna bez ślepej rozpaczy

W yniść inaczej. N ie wyprosiem się ani wytarguj em

70 Bez krw ie pokoju, próżno w tym pracujem, Próżno, gdy nie masz term inu sw yw oli,

Czynić po woli. K to za Dniepr pójdzie i tam gdzie nad Sułą Bezpiecznie zaśnie? Jeśli nie tak czułą 75 Marzyć noc musi, jaka niegdy owa

Beła Argowa. Będzież chciał znowu hultaj w yuzdany B y ć w powinności i sw oje znać pany?

Będzie, kiedy w te w ióry ich podrobił, 80 Pańszczyzną robił?

w . 58: d n ia [...] c z e k a ć — A lu z ja do n o cn ej u ciecz k i sp od P iła w ie c . w . 59: T a t r y — W o ry g in a le T hatry.

w . 61: t w a r z A c h e o w — N ieja sn e.

w . 65: l e w k o ź m i ń s k i — M ożliw a a lu zja do ja k ie jś lw ie j fig u r y w zam ku k o źm iń sk im . T w a rd o w sk i, p rzez p e w ie n czas k lie n t ro d zin y R ozrażew sk ich , n ie ­ je d n o k r o tn ie p rz e b y w a ł w K oźm in ie.

w . 69: an i w y t a r g u j e m — W sp ra w ie k o za ck iej p o eta zd a je się p o d ziela ć sta ­ n o w isk o sw o ic h m e c e n a só w , W iśn io w ieck ich , p r z e c iw n ik ó w u k ła d ó w z p o w sta ń ­ cam i.

w . 72: S u ła — L e w y d o p ły w D n iep ru . N ad n ią le ż a ły Ł u b n y k s. J erem ieg o W iśn io w iec k iego.

w . 75: cz u łą [...] n oc — S p ęd zać noc b e zsen n ie, b y ć c z u jn y m ja k A rgos, o l­ b rzym stu o k i.

152 A L O J Z Y S A J K O W S K I

K ija-li się on i kajdanów zboji?

Albo, gdy w sprosnym kabaku co zbroi, Pan mu za w inę i swoję zniew agę

Słuszną da plagę. 85 Nie, ow szem -li go za lada pogromem

Otoczy słomą i zapali z domem Albo, jakoby Likuś nastał który,

W yzuje z skóry? Przebóg, w yzw ólm y się z tego w żdy strachu, 90 Na tym Ojczyzna stoi jednym szachu:

Gdzie, raz-li jeszcze nogi uniesiem y, W iecznie zginiem y. Oto, czym przeszłe wszystkie w ym aw iam y D efek ty swoje, i króla już mamy,

951, jeśli pierw szy beli nam co winni, W odzowie inni. Takżeć Focenses, gdy po królu zeszli, Szczęścia nie mają, aż z kolebką nieśli

W potrzebie samej wojska w przód wszystkiego, 100 Dziedzica swego.

Skąd niewinnością i płaczem dziecinnym Jego wzruszeni, zaraz sercem innym, Co także przed tym zawsze uciekali,

Plac otrzymali. 105 Nas nie dziecięcy lament i pieszczota,

Ale pobudzi doznana już cnota, W pół gdzieś Tryonu i świata dalszego

Pana naszego.

w . ' 81: k i j a - l i — S zla ch ta ciągn ąca pod S tary K o n sta n ty n ó w odgrażała się, że k ijem zagna ch ło p ó w do pracy.

w . 82: k a b a k — kab at, przyrząd do zam yk an ia w ię ź n ió w .

w . 87: L i k u ś — L ik aon za p od stęp p rzy g o to w a n y na u czcie z o sta ł p od p alon y w sw o im dom u p rzez Z eusa, skąd u ciek ł w p o sta ci w ilk a (por. O w i d i u s z ,

M e t a m o r f o z y , ks. I).

w . 90: N a [...] sz a c h u —■ B yć n arażon ym na n ieb ezp ieczeń stw o ,

w. 93 n.: c z y m [...] w y m a w i a m y — N ie m am y ju ż w y m ó w e k , a lb o w iem b e z ­ k r ó le w ie się sk o ń czy ło (elek cja Jan a K azim ierza w listo p a d zie 1648 r.). S ą te ż ju ż in n i w o d zo w ie.

w . 97: F ocen ses — Z ap ew n e ja k iś epizod z w a lk F ok ijczyk ów .

w . 107: T r y o n — S ep tem Trione^, W ielk a N ied źw ied zic a ; tu ta j w zn aczen iu p o d n ieb n ego św ia ta . '

On nie na łonie, ale uchowany 110 W sierci Marsowej, dotąd harowany

Fortuną, że naraz jej nieprzyjazny Jest już żelazny. Pobudzą starych Polaków zwycięstwa, K tórzy te kiedyś tak szerokie księstwa 115 Potężną ręką i uporem długim

Podali drugim. Jeśliże K ijów i owa nacięta

Brama w pół złota dotąd to pamięta, Przynajmniej żony doma odjechane,

120 Siedm lat nieznane. A le co więcy? Jako św ieże zbrodnie

I nie zgaszone dotąd ich pochodnie Czym domy, sprzęty, kościoły gorają,

Pobudzić mają. 125 Krew, jeśli do tej m iała przyjść putrydy,

Szlachecka równo poważona z żydy, W niej jako szkapy w kloace głębokiej

Brodzą po boki. Matrona płodem sw ym się nie zasłoni, 130 Nie w styd różany panieński obroni,

Zelżyw szy hultaj na koniec okrutnie Głowę -jej utnie. Um arłych ziemia, depozyt ich wierny, Ukryć nie może. Bóg naw et niezmiernej 135 Deptany nogą, o nad w szytkie dziw y

W umbrze straszliwy.

w . 1 1 0: sierci — sierści; h a r o w a n y — ćw iczon y.

w . 117: n a c ię t a B r a m a — w roku 1018, podczas w ja zd u B o le sła w a C hrobrego do K ijow a.

w . 119: żony... — A lu zja do w y p r a w y k ijo w s k ie j B o le sła w a Ś m iałego, w . 125: p u t r y d y — zep su cia, tu ta j: lek c e w a ż e n ia , p oh ań b ien ia,

w . 129: T w a rd o w sk i p o w ró ci do ty ch ob ra zó w p o g ro m ó w u k rain n ych w W o j ­

n i e d o m o n e j :

I z teg o dopiero się znaku Z łość się ku nam p ok aże, gd y n ie c zy n ią b raku

W żadnej k rw i, k o m p lek sy jej, w sz y tk ic h w p ień ścin ali, D zia teczk i przed o czem a m a tek rozd zierali

I w b ija li na krzyże; p a n ien k o m w przód k w ia ty S p lu g a w iw sz y różan e (o nad w s z y stk ie katy), Toż ich w p ó ł rozcin ali. Z skór w y z u w sz y k siężą Z ab ijali dopiero. (Ks. II).

154 A L O J Z Y S A J K O W S K I

Tedy to jeszcze do pom sty nie wzbudzi? Przynajm niej jako jednych z sobą ludzi, W ięźniów nieszczęsnych, jeśli który żyw y, 140 Skw ierk przeraźliwy.

B estyje same wm ieszkane w pustynie, Aż i nagrubsze Erymanckie św inie,

K iedy gw ałt jednej, wszytka na głos do niej Zgraja jej broni. 145 Tylko ochoty, a nadludzkich trzeba

Zasiąc posiłkow z naw yższego nieba, Które już inszą, zbrzydziwszy tę cerę,

Obraca sferę. Ono jak żarłok krwie się naszej opił, 150 Aż się w e wszystkich rozkoszach utopił

I w tych zwycięstw ach przy głupiej swej dumie Zażyć rozumie.

P ijan y co dzień, za zbrodni tak w iele D ispensę mając, a łoże mu ściele 155 Czaplińska cudze, budząc go na głow ę

Niecna m ężowe. Ono i które państwa w pół rozcina, Samo się sobą traw ić d e poczyna, M ozer-li poległ i półki dwa razem 160 Swoim żelazem.

w . 141: w m i e s z k a n e — Z am ieszk u jące b ezlu d n e teren y .

w . 142: E r y m a n c k i e — D zik i zn ad rz e k i E ry m a n ta w A rk ad ii. O lbrzym iego ery m a n ck ieg o d zik a p o k o n a ł H erak les.

w . 145: ty lk o o ch o ty — M ożliw e, że d och od zi tu ech o z P o b u d k i S tr y k o w ­ skiego:

N ie w ą tp ic ie ż w ty m , b oć sam B ó g zw y c ię stw o W am z n ieb a sp u szcza. [...]

G dyć z w a m i b ęd zie m oc B oga w a szeg o , J ed n o ść i zgoda sp oin a [...]

K tóż p rzeciw k o w am .

w . 147: i n s z ą [...] sferą — Ju ż i n ieb o m a d ość zbrod n i K ozak ów ,

w . 153: p i j a n y co d z i e ń — Por. r e la c ję z m isji A d am a K isie la w K s i ę d z e

p a m i ę t n i c z e j J. M i c h a ło w s k i e g o , s. 374.

w . 155: C z a p l i ń s k a — C zaplińska p od ju d zała C h m ieln ick ieg o p rzeciw k o w ła s ­ n em u m ężo w i.

w . 159: M o z e r - l i — W edług B o g u sła w a M a sk iew icza , k tó ry w a lk i te sz c z e ­ góło w o o p isa ł, M ozyr p ad ł 11 lu te g o 1649. S ztu rm o w a ły w o jsk a lite w s k ie pod d o ­ w ó d ztw em ks. Jan u sza R a d ziw iłła . ,Z k ilk u n a stu ty s ię c y ob roń ców „ n ie w ie le [...] p o u ch o d ziło ” (P am iętn iki..., s. 263). 1

Aż i w czym hultaj w szytkie miał nadzieje, Bog sam sw e strzały na Tatary sieje.

Skąd ognie w polach przez ich śmierci częste Św iecą się gęste. 165 Teraz pogoda, teraz b y czas złoty

Serdecznej w sobie poruszyć ochoty, Ani leniw ej nie czekając traw y

Poprawić sławy. Jako koń dzielny puszczony do stada 170 Nikczem ny długo, aż jako w tym lada

Pasterską trąbę posłyszy gdzie z boku, Stanie wnet w kroku. I wspam iętawszy pierwszą sobie cnotę

Budzi w się darskość, m ęstw o i ochotę: 175 Równie tak i nam w swoim się niew stydzie

Obaczyć przyjdzie, A wziąć za ręce i przysiąc to sobie, Że się na stronie rezolwujem obie, Albo żyć, albo kom u ta śm ierć słodnie, 180 Umrzeć swobodnie.

Jakoż gdy w sobie ferwor ten poczujem, Jużem wygrali, już Chmielowi kujem K ajdany pewne. To z góry od ciebie —

Złoty wiem , Febie.

S.T.Z.S.

w . 163: ś m i e r c i c z ę s t e — Z ap ew n e T atarom d ała się w e zn a k i m orow a zaraza, k tó ra p o częła g ra so w a ć n a U k ra in ie,

w . 165: p o g o d a — O d p ow ied n ia pora.

TADEUSZ WITCZAK

W dokumencie Miscellanea staropolskie. 2 (Stron 149-155)

Powiązane dokumenty