Jadw iga D ziekoń-
niu 1937 r. żeńską P ubliczną Szkołę P rzysposobienia G o
spodyń W iejskich w K ukow ie w pow iecie suw alskim .
ności „R acław ice”, która w yodrębniła z siebie w kwietniu 1940 r. P olską O rganizację Zbrojną. pierw szych dni organizującego się ruchu podziem nego Jadw iga D ziekońską pseudonim „Jadzia” pełni, odpow ie
dzialne funkcje w konspiracji” . Z am ieszkała w W arsza
wie n a Pradze na ulicy B iałostockiej 37 u brata C zesław a D ziekońskiego. W pow ielarni Polskiej O rganizacji Z broj
nej doryw czo w spółpracow ała m iędzy 1940 r. a grudniem 1941 r. „Słow nik uczestników w alk o niepodległość P ol
blin, utrzym ując kontakt z tym i kom endam i okręgów. Pra
cow ała w stałej grupie kolporterek, m iędzy innym i z Ja
niną M istew icz - Grabowską. Przełożoną kolporterek była Janina Czapińska. Z adaniem kolporterek było dostarcza
nie p ra sy p o d ziem n e j do o k re ślo n y c h m ie jsc o w o śc i się w spom nienia o licznych przekroczeniach granicy G e
neraln a G ubernia - B iałystok. N aju ciążliw sze były p rz e
praw y piesze w zim ie, g dyż chow ając się p rzed o d k ry ciem zm uszona była niejednokrotnie długo leżeć n a śnie
gu. S pow odow ało to liczne o dm rożenia i odnaw ian ie się
T : 2 2 o o j
ków K om endy O kręgu A K aresztow anych jesien ią 1942 r.
w czasie odpraw y, n a której o m aw iano ak cję w y sad ze
nia pociągu w okolicy B ielska Podlaskiego. Zostali w ó w czas aresztow ani: s z e f sztabu S tefan F ijałkow ski „M ło na lotnisku znajom ość z pracow nikiem gestapo. D ostar
czył on ju ż w cześniej „L ig o n io w i” plan siedzib y g esta
po p rzy ul. S ienkiew icza 15, spisy aresztow any ch, ich rozlokow anie i inne inform acje. O ferow ał d alszą w sp ó ł
pracę, prosząc jed n o cz eśn ie o o chronę w przyszłości.
K ontakt ten został je d n a k zerw any. P rze z inne osob y udało się dotrzeć do pracow nika gestapo Z bigniew a R ec
ki. K ontakt został naw iązany za p ośred nictw em je g o n a
dem na Zw ierzyniec do ogrodnika Lelunia, natom iast p o zostałych m iała przyprow adzić „Jadzia” i „K os”. U ogrod
nika na Zw ierzyńcu przebyw ał „L igoń” i reszta zespołu osłonow ego, który m iał ubezpieczać uw olnionych w cza
sie ew akuacji na m eliny w terenie. Plan częściow o za
wiódł. Rećko w yprow adził aresztow anych z więzienia, ale sam ochodu nie było. „R aw icz” spóźnił się z przekazaniem dyspozycji kierowcy, gdyż poszukiw ał swojej żony, którą zamierzał w yw ieźć z Białegostoku, ze w zględu na zagro
żenie aresztowaniam i. R ećko w yprow adził aresztowanych i wobec braku sam ochodu w yruszył z „K azią” pieszo. Po drodze zatrzym ał ich w artow nik niem iecki, którego Rećko zastrzelił z pistoletu m aszynow ego. „Jadzia” i „K os” prze
prowadzili pozostałych i w szyscy uwolnieni dotarli szczę Krzyżem W alecznych za w yróżniającą się służbę żołnier
ską w szeregach w ojska w konspiracji.
„Jadzia” zginęła 19 m aja 1943 r. D ram atyzm w y darzeń był tak duży, że po latach uczestn icy pam iętali te
w yd arzen ia b ard zo szczeg ółow o i snuli do m y sły ja k d o
Drugiego maja 1943 roku. Około godziny 12.
N a ulicy Stołecznej 17 w dom u K azim ierza Stęp
niaka znajduje się punkt kontaktow y w m ieszkaniu na pierw szym piętrze. W m ieszkaniu tym m ieszka rodzina, k tó rą p rzeniesiono tu po zdeko nsp iro w an iu w O strow i M azow ieckiej. R odzice m ają około 4 0 -5 0 lat. M ężczy
zna pracuje jak o kierow ca w m leczam i białostockiej, prze
wozi m aślankę i sery. M ają 8 -1 0 letniego syna Tadzia i dw ie nieco starsze córki. O koło godz. 12 lub w cześniej w m ieszkaniu zjaw ia się gestapo i aresztuje dorosłych.
N a g o d zin ę d w u n a stą do teg o m ie sz k a n ia m a przyjść do „L igonia” Z enon Ignatow icz „W yrw icz” . N osi grube szkła kontaktow e, je s t nauczycielem , prow adzi ak
cję „N ” (akcja „N ” - prasa dla N iem ców w ydaw ana przez konspirację) w okręgu białostockim .
K siądz Stanisław K ossakow ski - adiutant „M ści- sław a” w kw ietniu 43 roku był św iadkiem ja k gestapo na dw orcu kolejow ym w G rodnie w ygarnęło cały pociąg żoł
nierzy W erm achtu i pośpiesznie przeprow adzało rew izję osobistą. Z naleziono pism o kom órki „N ” . Ż ołnierze byli w ściekli. O d tego czasu N iem cy w zm ogli obserw ację, re
w idow ali pakunki osób p rzechodzących ulicą, a w szcze
gólności ludzi na dw orcach kolejow ych. To m oże tłum a
HISTORIA
■■■■■■■■NMHNMNHNNNttMNMNMHnNMMMMNMMHNMNMNNNMHMNMMNHNi
^ d a ls z y c i ą g z e str. 21
wybadać delikatnie, co zdarzyło się na ulicy Stołecznej nr 17. O bserw atora zatrzym uje sąsiadka m ieszkająca bli
sko Stołecznej 17 i inform uje go, że zastrzelono m ężczy
znę. (N ieco odm ienną w ersję śm ierci „W yrw icza” poda
spiracyjnej w dziale łączności. Likw iduje w szystkie punk
ty kontaktow e, o których w iedział „W yrw icz” . B roszury prac konspiracyjnych. Praw dopodobnie w chw ili zatrzy m ania przez żandarm ów Jadw iga m iała przy sobie p o d
N iedługo po śm ierci Jadw igi D ziekońskiej Paweł B orow ski - żołnierz A K znalazł się na ulicy Stołecznej skrzynki. W ychodząc z zakrętu ul. Stołecznej spostrze
gła dw óch żandarm ów idących naprzeciw ko. N ie co f
nęła się. S zła prosto. M ijając żandarm ów , tk nięta chyba jak im ś przeczuciem obejrzała się. Ten ruch zdradził ją.
O czy nieustraszonej działaczki konspiracyjnej spotkały się ze św idrującym spojrzeniem żandarm a. Z atrzym ali na tajnym kom plecie - opow iada naoczny św iadek zbrod
ni hitlerowskiej, nauczycielka pani. J. F a b ia ń c z u k -m ie sz kająca n aprzeciw dom u W ojciulów.
- W idziałam przez okno to spotkanie z żandar
m am i. G dy usłyszałam pierw szy strzał tknęło m nie j a kieś straszne przeczucie. Z a chw ilę żandarm znów zna
lazł się naprzeciw m ojego okna. M atka zasłoniła firanki.
U klękliśm y, m odliliśm y się i p rzez lekko uch ylo ną firan
kę obserw ow aliśm y desp eracką w alkę bezbronnej k obie
ty z żandarm em . trzym ali ciało „Jadzi” przez kilka dni w kostnicy. C zeka
li, że m oże ktoś zjaw i się z rodziny lub znajom ych. O cze
kiw ania okazały się bezskuteczne. G estapo nie potrafiło zidentyfikow ać zw łok. Ł ączniczka „Jadzia” i po śm ierci nie dała się zdekonspirow ać.
W kilka dni później je d e n z tych N iem ców p o w iedział do kogoś na ulicy Stołecznej: „Polskie panienki baw ią się w p olity kę” .