Jadw iga D ziekoń-
niu 1937 r. żeńską P ubliczn ą Szkołą Przysposobienia G o
spodyń W iejskich w Klukowie w pow iecie suw alskim . pierw szych dni organizującego się ruchu podziem nego Jadw iga D ziekońską pseudonim „Jadzia” pełni, odpow ie
dzialne funkcje w k onspiracji” . Zam ieszkała w W arsza
w ie na Pradze na ulicy B iałostockiej 37 u brata C zesław a Dziekońskiego. W pow ielarni Polskiej Organizacji Z broj
nej dorywczo w spółpracow ała m iędzy 1940 r. a grudniem 1941 r. „Słow nik u czestników w alk o niepodległość Pol
ski” podaje, że „Jadzia” początkow o była kurierką K o
m endy Głównej PO Z na trasie K raków - R adom - P o
znań - Lublin. Trw ało to do października 1941 r. Z kolei pan Paw eł B orow ski pisze, że Jadw iga D ziekońską jak o łączniczka jeźd ziła n a trasach K raków - Radom - L u
blin, utrzym ując kontakt z tymi kom endam i okręgów. Pra
cow ała w stałej grupie kolporterek, m iędzy innym i z Ja
niną M istewicz - G rabow ską. Przełożoną kolporterek była Janina Czapińska. Z adaniem kolporterek było dostarcza
nie p ra sy p o d ziem n e j do o k re ślo n y c h m iejsco w o ści ska. Początkow o zam ieszkała w W arszaw ie, potem prze
nio sła się do B iałego stok u, p ełn iąc nadal służbę w łącz
ności z Kom. Gł. W pam ięci rod ziny „Jad zi” zachow ały się w spom nienia o licznych przekroczeniach granicy G e
neralna G ubernia - B iałystok. N ajuciążliw sze były prze
praw y piesze w zim ie, g d y ż ch ow ając się przed o d kry
ciem zm uszona była niejedn ok rotn ie długo leżeć n a śnie
gu. Spow odow ało to liczne o dm rożenia i odnaw ianie się
ków Kom endy O kręgu A K aresztowanych jesien ią 1942 r.
w czasie odpraw y, n a której om aw iano ak c ję w y sad z e
nia pociągu w okolicy B ielska Podlaskiego. Zostali w ó w czas aresztow ani: s z e f sztabu S tefan F ijałkow ski „M ło na lotnisku znajom ość z pracow nikiem gestapo. D o star
czył on ju ż w cześniej „L igoniow i” plan siedziby g esta
po przy ul. S ienkiew icza 15, spisy areszto w anych , ich rozlokow anie i inne inform acje. O ferow ał d alszą w sp ó ł
pracę, prosząc jed n o cz eśn ie o ochronę w przyszłości.
K ontakt ten został je d n a k zerw any. P rzez inne osob y udało się dotrzeć do pracow nika gestapo Z bigniew a R ec
ki. K ontakt został naw iązany za pośred n ictw em je g o n a
dem na Zw ierzyniec do ogrodnika Lelunia, natom iast p o zostałych miała przyprow adzić „Jadzia” i „K os” . U ogrod
nika na Zw ierzyńcu przebyw ał „L igoń” i reszta zespołu osłonowego, który m iał ubezpieczać uw olnionych w cza
sie ew akuacji na m eliny w terenie. Plan częściow o za
wiódł. Rećko w yprow adził aresztowanych z więzienia, ale sam ochodu nie było. „R aw icz” spóźnił się z przekazaniem dyspozycji kierowcy, gdyż poszukiw ał swojej żony, którą zamierzał wywieźć z Białegostoku, ze w zględu na zagro
żenie aresztowaniami. Rećko wyprow adził aresztowanych i wobec braku sam ochodu wyruszył z „K azią” pieszo. Po drodze zatrzym ał ich w artow nik niem iecki, którego Rećko zastrzelił z pistoletu m aszynow ego. „Jadzia” i „K os” prze
prowadzili pozostałych i wszyscy uwolnieni dotarli szczę K rzyżem W alecznych za w y różniającą się służbę żołnier
ską w szeregach w ojska w konspiracji.
„Jadzia” zginęła 19 m aja 1943 r. D ram atyzm w y
darzeń był tak duży, że po latach uczestn icy pam iętali te
HISTORIA
w ydarzenia b ard zo szczegó ło w o i snuli do m y sły ja k d o szło do „w sypy” .
Drugiego maja 1943 roku. Godziny 10 - 12 N a d w o rcu kolejow ym w B iały m sto k u „L u d k a”
Drugiego maja 1943 roku. Około godziny 12.
N a ulicy Stołecznej 17 w dom u K azim ierza S tęp
niaka znajduje się pu nk t kontaktow y w m ieszk aniu na pierw szym piętrze. W m ieszkaniu tym m ieszka rodzina, którą przeniesiono tu po zdekonspirow aniu w O strow i M azow ieckiej. R odzice m ają około 4 0 -5 0 lat. M ężczy
zna pracuje jak o kierow ca w m leczam i białostockiej, p rze
wozi m aślankę i sery. M ają 8 -1 0 letniego syna Tadzia i dwie nieco starsze córki. O koło godz. 12 lub w cześniej w m ieszkaniu zjaw ia się gestapo i aresztuje dorosłych.
N a g o d zin ę d w u n a stą do teg o m ie sz k a n ia m a przyjść do „L igonia” Z enon Ignatow icz „W yrw icz” . N osi grube szkła kontaktow e, je s t nauczycielem , prow adzi ak
cję „N ” (akcja „N ” - prasa dla N iem ców w y daw ana p rzez konspirację) w okręgu białostockim .
K siądz S tanisław K ossakow ski - adiutant „M ści- sław a” w kw ietniu 43 roku był św iadkiem ja k gestap o n a dw orcu kolejow ym w G rodnie w ygarnęło cały pociąg żoł
nierzy W erm achtu i pośpiesznie przeprow adzało rew izję osobistą. Z naleziono pism o kom órki „N ” . Ż ołnierze byli wściekli. Od tego czasu N iem cy w zm ogli obserw ację, re
w idow ali pakunki osób przechodzących ulicą, a w szcze
gólności ludzi na dw orcach kolejow ych. To m oże tłu m a
HISTORIA
^ dalszy ciąg ze str. 21
w ybadać delikatnie, co zdarzyło się na ulicy Stołecznej n r 17. O bserw atora zatrzym uje sąsiadka m ieszkająca b li
sko Stołecznej 17 i inform uje go, że zastrzelono m ężczy
znę. (N ieco odm ienną w ersję śm ierci „W yrw icza” poda
spiracyjnej w dziale łączności. Likw iduje w szystkie punk
ty kontaktow e, o których w iedział „W yrw icz” . B roszury akcji „N ” przenosi do innych skrytek.
„Jadzia” przejm uje się bardzo, co się stało z trój
k ą dzieci aresztow anego m ałżeństw a z O strow i M azo
w ieckiej. N ie m oże spać po nocach. W skutek jej u sil
nych próśb „L igoń” pozw ala jej pryw atnie zobaczyć, co się stało z dziećm i, ostrzega, by nie p row adziła innych prac konspiracyjnych. P raw dopodobnie w chw ili zatrzy
m an ia przez żandarm ów Jadw iga m iała przy sobie po d
N iedługo po śm ierci Jadw igi D ziekońskiej Paweł B orow ski - żołnierz A K znalazł się na ulicy Stołecznej skrzynki. W ychodząc z zakrętu ul. Stołecznej sp ostrze
gła dw óch żandarm ów idących naprzeciw ko. N ie co f
nęła się. Szła prosto. M ijając żandarm ów , tknięta chyba ja k im ś przeczuciem ob ejrzała się. Ten ruch zdradził ją.
O czy nieustraszonej działaczki konspiracyjnej spotkały się ze św idrującym spojrzeniem żandarm a. Z atrzym ali na tajnym kom plecie - opow iada naoczny św iadek zbrod
ni hitlerowskiej, nauczycielka pani. J. Fabiańczuk - m ie s z kająca naprzeciw dom u W ojciulów.
- W idziałam przez okno to spotkanie z żandar
m am i. G dy usłyszałam pierw szy strzał tknęło m nie j a kieś straszne przeczucie. Za chw ilę żandarm znów zna
lazł się naprzeciw m ojego okna. M atka zasłoniła firanki.
Uklękliśm y, m odliliśm y się i przez lekko uch y lo n ą firan
kę obserw ow aliśm y desperacką w alkę bezbronnej kobie
ty z żandarm em .
Po kilkudziesięciu m inutach na m iejsce zbrodni nadjechało auto z 20 gestapow cam i. Za chw ilę pojaw iła się karetka pogotow ia. Zwłoki bohaterskiej łączniczki zło
żono do karetki i odw ieziono do szpitala C zerw onego K rzyża przy ul. W arszawskiej. Praw dopodobnie N iem cy trzym ali ciało „Jadzi” przez kilka dni w kostnicy. C zeka
li, że m oże ktoś zjaw i się z rodziny lub znajom ych. O cze
kiw ania okazały się bezskuteczne. G estapo nie potrafiło zidentyfikow ać zw łok. Ł ączniczka „Jadzia” i po śm ierci nie dała się zdekonspirow ać.
W kilka dni później jed en z tych N iem ców po
w iedział do kogoś na ulicy Stołecznej: „Polskie panienki b aw ią się w polityk ę” .
Tak, po lsk ie panienki baw iły się w politykę, ale ta zabaw a drogo kosztow ała Niem ców . Te „polskie p a
nienki”, jak się m ógł przekonać obchodow y żandarm na Stołecznej, ceniły w ięcej w olność ja k życie.
„Polska p anienka”, łączniczka „Jadzia” zginęła w kw iecie w ieku nie skończyw szy 27 w iosny sw ego ży