---(Ciąg dalszy nastąpi).
Pasek świętego Franciszka.
3Ś
- ---ł
g n ę ło nosić pasek podobny 'do tego, któryśw ięty m iał n a sw ym g ru b y m h a b icie11.
2. S tarzy dziejopisow ie m ów ią jeszcze, że św ięty D om inik prosił’ P a try ja rc h y se ra fickiego, aby m u d a ł pasek, który n o s i ł : św . O. F ra n c isz e k odm ów ił, przez p o k o r ę ; atoli św ięty D om inik n a le g a ł przez uszano
w anie i w reszcie z w y c ię ż y ł; czyniąc więc ubogiem u z A ssyżu g w a łt św ięty, w ziął J e go pasek, o p asał się n im pod ubraniem i o d tąd n o sił go p o b o żn ie11.
G rzegorz IX ., przyjaciel obu patryjarchów , tak k o ch ał św. F r a n c is z k a , że ozdobiony p u rp u rą , a później zasiadłszy na tro n ie p a pieskim , odłożył oznaki sw ej chw ały i przy*
w d ział h ab it franciszkański, opasał się p a skiem , aby pójść z zakonnikam i tej reg u ły , ja k o je d e n z nich, na naw iedzanie kościo
łó w w, W ielk i P iątek.
8. Ś w ięta B ry g id a , k tó ra m iała w ielkie nabożeństw o do św. F ran ciszk a, m iała pasek konophy, z w ę z ła m i; ściskała się n aw et trz e m a paskam i, „m yśląc o Trójcy św.
z resztą je s t zw yczajem robić trzy węzły n a pasku, noszonym n a cześć św. F ranciszka,
„w ielbiciela T rójcy św iętej," mówi św. B o
n a w en tu ra, i założyciela trzech zakonów, k tó ry m d a ł pasek za godło. D latego to w w idzeniu św. K oletty p asek św. F ran ciszk a zd aw ał się „zstępow ać z niebios, p ięk n y i
f 2 1
);<--- ---
---h --- ---
34b ielszy n a d śn ie g " d la oznaczenia reguły serafickiej, k tó rą św ięty P a try ja rc h a otrzy
m ał z g ó ry .
W ie d z io n y czułą pobożnością w zględem niego, św . F ra n c isz e k z Pauli w y b rał „pa- s e k “ z w ęzłam i, lecz z w ełn y czarnej, dla o d ró ż n ie n ia sw ych zakonników , Braci m niej
szych od M inorytów . Taż sam a pobożność n a tc h n ę ła książąt fran cu sk ich m yślą przy
ozdabiania paskiem św. F ra n c isz k a sw ych herbów .
4. Do czci paska św. F ran ciszk a zachę
ciły cuda, z k tó ry ch w iele zaśw iadczonych zostało przez św. B o n aw en tu rę. P rz y ta c z a m y z n ic h je d e n ty lk o : M ieszkaniec pe
w ien z O hateau - T em pie, we F ran cy i, czło
w iek relig ijn y i bojący się Boga, p rzech o w yw ał u siebie pasek, który nosił n a so
bie św. P atry jarc h a. A gd y m ieszkańcy tej okolicy zaczęli cierpieć na n ajro zm ait
sze słabości, obchodził dom y chorych, a m a czając p asek w wodzie, daw ał ją pić cho
rym ; i w ton sposób u z d ro w ił w ielką liczbę.
5. D ziejopisarze m ów ią jeszcze, że św ięty A ntoni P ad ew sk i u kazał się córce króla portugalskiego, k tó ra by ła słabą, a pokazując jej pasek, rz e k ł: „U całuj ten p aso k “ : na
ty ch m iast została uleczoną.
y
i>*s— 35
-
---T
,
H istoryja p rzytacza w iele u zdrow ień c u d ow nych i łask nadzw yczajnych, uczynio
n y ch paskam i św. K o le ty , św. F e lik sa z K antalizio, św. Dydaka, św. K lary A ssy- skiej, św. Jó zefa z K o p erty n u , błogosła
w ionego B e rn a rd y n a z F e ltry , św. Serafina z M onte - G ranario, św. P io tra z A lkantary i in n y c h św ięty ch z rozm aitych zakonów, założonych przez P a try ja rc h ę serafickiego.
I I . Arcybractwo. ■— 1. S tw ierdzona cu
dam i i p rzy k ład am i św iętych cześć paska św. F ra n c isz k a u staliła się w śród w ie rn y c h i otrzym ała w reszcie błogosław ieńsw o N a j
w yższego P asterza.
W roku 15 8 5 S ykstus V . „z w łasnego n a tc h n ie n ia 11 założył arcybractw o paska św.
F ra n c isz k a . P apież te n objaśnia sam po
w ody tej erekcyi, którem i b y ły : cześć dla św. F ranciszka i pam iafka Jezusa ukrzyżow a
nego. S ykstus V. uw ażał „cześć ludów i ich przyw iązanie do tak wielkiego św iętego, i zapał, ja k i ożyw iał m nóstw o w iern y ch i k azał im p ragnąć nosić przynajm niej p asek tego św. P a try ja rc h y " . D latego to Sykstus V. chciał, by pasek b y ł d anym , „pod w ez
w aniem św. F ra n c is z k a 1*.
2. P asek te n seraficki upodobali sobie w ie rn i, zw łaszcza ci, którzy kochają św.
F r a n c is z k a , a jed n a k obaw iają się w stą
pić do trzeciego zakonu, którego reg u ła w y-Y
---— 36 ---—
K “--- ->■
daje ju ż się dla n ich za tru d n ą . Ale arcy- bractw o p ask a nie p rzedstaw ia niczego tru dnego i nie nak ład a żadnego zobow iązan ia:
w ystarcza opasać się paskiem , pobłogosław io
nym praw nie, pod wezwaniem św. F ranciszka i nosić go na pam iątkę tego św iętego Ojca, z nabożeństw a i czci ku N iem u. W ten sposób m ożna pozyskać odpusty, których w arunków jed n o cześn ie dopełnić należy.
Praw dziw y pasek św. F ran ciszk a je s t
„pasek B raci jego z a k o n u “, jak rozporzą
dził S ykstus V. P asek zatem arcybractw a je s t więc zrobiony w te n sani sposób, co i pasek Braci m niejszych, i nosi się go rów nież dookoła bioder czy to bezpośrednio na ciele, czy na ubraniu, jak kto chce. Może być nie- tylko konopny, lecz także lniany lub w ełniany, w edle upodobania. S ykstus V. w ym aga, by był pobłogosław iony przez przełożonych za
konu, gdy je st dany po raz pierw szy, przy przyjęciu. N astępnie nie potrzeba nowej be- nedykcyi dla now ych pasków , gdy pierwszy tak się zniszczy lub podrze, że nie może już służyć do opasyw ania się.
3. Pierw sze arcybractw o paska założono w bazylice asyskiej, przy w ielkim o łta rz u .—
P rzy tem S ykstus V. udzielił 0 . G ienerałowi Fran ciszk an ó w władzy ustanaw iania podob
nych arcybractw we w szystkich in nych ko
ściołach zakonu serafickiego: F ranciszkanów ,
'f x
---S M --- ;--- M l
A ( A
B ern ard y n ó w , R eform atów i K apucynów . P ó źniej B en ed y k t X III. u d zielił tem uż 0 . Gie- n erało w i w ładzy zakładania arcy b ractw we w szystkich m iastach i m iejscow ościach św iata całego, w szędzie, gdzie O. 0 . F ra n c isz kanie n ie m ają kościołów.
4) S)rk stu s V. żąda, żeby pasek b y ł p o bło g o sław io n y m i danym przez P rzeło żo n y ch zakonu B raci m niejszych i ośw iadcza, żeby
„p rzez przełożonych rozum ieć g w ardyjanów (klaszto ró w ) i p rz eło żo n y ch 11 (hospicyj lub m ały ch klasztorków ) ja k o tem m ów i udzie
lając Braciom m niejszym O bserw antom w ła
dzy z ak ła d an ia arcybractw a w ich w łasnych klasztorach, w szędzie, gdzie nie ma klasz
torów O. O. F ranciszkanów . P I X . na ż ąd an ie 0 . W ik areg o g ien eraln eg o F r a n ciszkanów , 23 k w ietn ia 1876 udzielił gw ar- dyjanom i przełożonym władzy subdelego- w ania (lecz tylko w razach uspraw iedliw io
nej przeszkody) spow iednika ich zakonu do pobłogosław ienia paska, przyjm ow ania do arcy b ractw a tegoż i do nadaw ania b en e- dykcyi i absolucyi na godzinę św ie rc i“ .
W reszcie O. G ie n e ra ł F ran ciszk an ó w o- trz y m a ł w ładzę udzielania w szystkim kapła
nom , zako n n y m i św ieckim „pozw olenia na błogosław ienie p a s k ó w , opasyw ania w ier
nych, i w pisyw ania w re g ie str arcy b ractw a V
38 fs< r
A im ion czło n k ó w ; chociaż i bez w pisania przyjęcie je s t ważne.
5. C hcąc u stan o w ić arcybractw o, p rze
strzegać należy d ekretów papieża K lem ensa V III., które dozw alają: „w je d n e j m iejsco
w ości założyć tylko je d n o bractw o tegoż nazw iska i tegoż u sta n o w ie n ia i któ re nie chcą, by je zakładano bez zgody O rdynary- j a t u “. T en najw yższy P a ste rz p rz e p isa ł for
m uły założenia i agregacyi, w reszcie udzie
lił każdem u b ractw u , kanonicznie ustano w ionem u „odpusty, udzielone im ien n ie, w y
raźnie i szczegółow o zakonowi, który je zakłada".
Z Ż Y C I A SW. F R A N C I S Z K A Z A S S Y Ż U ,
Onego czasu, mąż, sługa Boski, Święty Franciszek po ziemi Włoskiej Chodząc i ucząc, z wioski do wioski, Obaczyt w jednej niewiast gromadę, Zebranych tłum nie jakby na radę,
(Ciąg dalszy nastąpi).
W I L K .
V
1 A w tw arzach wszystkich boleść w y ry ta : A więc przystąpił ku nim i pyta.
„Ach! ojcze!— z płaczem niewiasty rzekły Bóg nas pokarał; — zwićrz jakiś wściekły Zjaw ił się w górach, i codzień wpada, N ie już na nasze trzody i stada, Których nie śmiemy puszczać na p a sz ę : Lecz na nas samych, na dzieci n a sz e ! I już kilkoro porw ał w dzień biały “.
Niczem na niego oszczep i s trz a ły ! Najśmielsi, co się spotkać z nim śmieli, Albo uciekli, albo zginęli.
„Dziś więc mężowie nasi obławą.
Poszli, by ścigać zwierzynę krwawą, I na ich powrót my tu czekamy. “ —
Ledwie skończyły — h ałas u bramy D ał znać, że łowcy wrócili z łowów.
Ale śród dzikich skał i parowców, Próżno śledzili kryjówki wroga. — W ięc po starem u boleść i trwoga W ybuchły niew iast jękiem i łkaniem.
W idząc to Święty, z ubolewaniem R z e k ł: „Bracia m o i! wyznajcie szczerze, Czy nim Bóg na was n asłał to zwierzę, N ik t z w as i nigdy przedtem nikomu Nie zrobił krzywdy, w polu czy w d o m u : Czy to przez jak i podstęp zdradziecki, Czy to przez napaść lub gw ałt zbójecki ?“
y
40
-S M — --- M l
A A
N a to pytanie, stojący kołem Jedni na drugich spojrzeli społem, I nastąpiło milczenie głuche.
Święty zgadł winę — ale i skruchę.
A więc rzekł znow u: „Bracia i sio stry ! Miecz kary Bożej ciężki i ostry, 1 przeciw niemu nie ma puklerza.
Ziemski wasz oręż nie zwalczy zw ierza;
Sam płacz i jęki Nieba nie wzruszą.
Ale pojmijcie sercem i d u sz ą : Za co spaść na w as m ogła ta plaga, I czego po was Bóg się domaga?
A w tedy wierzcie Je g o dobroci, Ze wam złe nawet w dobro obróci. “ —
Rzekł — oni wszyscy padli na twarze.
„Ojcze! my grzeszni; Bóg słusznie karze!
Żal i poprawę ślubujem sami,
Lecz ty, ty Święty, módl się za n a m i!“ — Święty się wzruszył, i snaó w milczeniu Modlił się m y ś lą ; •— aż ja k w natchnieniu Zaw ołał: „Bądźcie dobrej otuchy!
Grom w ręku Pana gaszą łzy sk ru c h y ; Pokora grzesznych, jest ich puklerzem.
„ Ja sam się za was spotkam ze zwiórzem.
Co będzie dalej — nie umiem dociec.
Lecz Bóg jest wszystkich i P an i Ojciec, W Nim złóżcie ufność — On w as pocieszy!" —
41
#«■
f
I błogosław iąc struchlałej rzeszy, Mimo jej przestróg, próśb rad, i zgrozy, Święty sam poszedł w dzikie wąwozy, Gdy się już słońce skryło za góry, A głąb ich zaległ cień ich ponury.
Straszna to b y ła noc dla m ieszkańców ! Każdy przy świetle lamp czy kagańców, T rw ał na modlitwie, w domu zamknięty.
Lecz nikt nie wiedział, co pocznie Święty, N ikt nie śm iał myśleć, co się z nim stanie?—
O ! i Ty tylko, Wszechmocny Panie!
Ty wiesz, przez jak i cud Twego ducha, Gdy człowiek Ciebie, św iat jego s łu c h a ; I jak Twój wierny sługa z Assyżu, W ubóstwie tylko, w pracy i krzyżu, Sam naśladując Cię — ze zdumieniem P osiadł snać Twoję moc n5J stworzeniem, I wznowił w sobie ów sojusz święty, Co łączył w Baju ludzi z zw ierzęty : Gdy zwierz w człowieka tw arzy ojcowskiej Czcił i m iłow ał obraz Twój Boski, I pod opiekę jego się c is n ą ł! —
Noc przem inęła — i dzień zab ły sn ął;
Ś\yięty nie wraca. — W e łzach i trwodze T łum Go znów cały czeka na drodze, Każdy miotany w nętrzną zgryzotą. —
V
42
t
A
W tem słychać z wiatrem śpiew— psalm — i oto W idzą go, w id z ą ! — Leez dziw nad dziw y!
Ów dziki potwór, ów zwierz straszliwy, J a k pies, ja k jagnię, z karkiem ugiętym, Ślad w ślad, tuż z tyłu, idzie za Świętym, Jak b y się w stydził i b a ł zarazem.
Tłum oniemiały skam ieniał głazem.
Głos w ustach, piersiach zamarło tchnienie.—
Aż Święty pierwszy przerw ał milczenie, I przeżegnawszy, tak do nich pow ie:
Siostry niewiasty ! bracia mężowie ! B rat wilk — to mówiąc w skazał na zwierzę — Przyszedł tu z wami zawrzeć przymierze.
Zna on i czuje w czem w am za w in ił! — A więc przebaczcie złe, co uczynił!
Nigdy on odtąd już nie zapragnie Napaść na żadną pwcę lub jagnię, I jak sam przy mnie śmiało tu stoi, Tak niech go odtąd nikt się nie b o i! —
„Lecz, że ja k każde stworzenie Boże, On też bez jad ła zostać nie może, W y więc dlań wzajem wspólnie musicie Obmyśleć sposób i koszt na życie, I niech mi każdy dłoń na to poda.“ —
•— „Zgoda! — krzyknęli radośnie — zgoda !“
I głaskać zwierza jęło wnet kilku.
A Święty znowu r z e k ł: „Bracie w ilk u ! Słyszysz ? Nie zbędzie tobie na niczem.
-MS
P łacz i śmiech razem pow stał śród lu d u : Śmieszy ich widok, wzrusza moc cudu.
Aż wszyscy razem, ja k zwierz przed chwilą, U stóp Świętego kolana c h y lą ;
Głośne w5Tznania, śluby, ofiary, Świadczą żarliwość skruchy i wiary,
Aż głos ich wszystkich, w chór jeden zlany, W zniósł hym n dziękczynny P an u nad Pany.
I od tój chwili ludzie i zwierzę Chowali wiernie wspólnie przymierze.
W ilk, gość codzienny każdej gospody, W polu i w domu sam strzegł ich trzody, T ku zabawie dziatwy wioskowćj,
S łu ży ł ochoczo, ja k pies domowy.
Toć gdy żyć przestał po latach kilku, Ludzie płakali po bracie wilku.
Bo przezeń każdy, sam w głębi siebie, Giwl moc i miłość Ojca_ na Niebie, [ czcił w nim pamięć Świętego, który
43
-«i<r--- ---A
Lecz ty m i także przed ich obliczem Daj znak, że wzajem stwierdzasz umowę."
N a to zwierz kornie pochylił głowę, I jakby głosem żalu i trwogi, Skomląc, Świętemu przypełzł do nogi, A pogłaskany dłonią łaskawą,
Sam na niej złożył nogę swą prawa. —
V
— 44
-•--- X # A
W iarą pokonał praw a natury, I stanął, w obeo św iata i wieku, Cudem potęgi — ducha w człowieku.
A . E . Odyniec.