• Nie Znaleziono Wyników

Żywot św. Elżbiety z Portugalii wdowy, trzeciego zakonu św. Franciszka pokutu­

jących. Żyta okoto roku P. 1332.

E lżb ieta św ięta, b y ła córką Piotra, króla A ragońskiego, i K onstancyi, córki M anfreda, k ró la obojga Sycylii. Zaledw o pierw szy raz św iat ujrzaw szy, sp ra w iła już cud znako­

m ity : u rodzenie je j bow iem ta k ucieszyło dziada jej, króla, który dotąd w wielkiej z synam i żył niezgodzie, iż zaraz z niem i się pogodził, i n ig d y więcej żadne kłótnie nie pow stały m iędzy niem i. G dy jeszcze była w pieluszkach, częstokroć m aw iał tenże król F ajo n u s, je j d z ia d : iż to dziecię będzie pa­

nią tak zacną, jak a się jeszcze nie urodziła, ani urodzi z dom u A rag o ń sk ieg o , gdyż już w ty m m łodym jej w ieku pokazuje P a n B óg zacność i c h w a łę , k tó ra z niej uróść m a dom ow i tem u.

45

-A A

Po śm ierci d z ia d a , u którego dotąd ta św ięta k rólew na m ieszk ała, p rzep ro w ad zo ­ no ją do dom u o jco w sk ieg o , gdzie ju ż w ow ym , jeszcze m ło d o cian n y m w ieku, oka­

zyw ał D u ch św ięty pew ne oznaki przyszłej jej św iątobliw ości. M odliła się bow iem u sta ­ w icznie i g o r ą c o ; w ósm ym roku życia p oczęła obrząd Boski odpraw iać, i n ie za­

n ied b ała go nigdy, aż do śm ierci. Pościła często o chlebie i o w o d z ie ; n a d ubogiem i tćż w ielkie m iała politow anie. L u b o u ro sła w domu królew skim , i ojciec w iększą jej nad in n e dzieci, pokazyw ał m iłość, jed n ak E lżb ieta b y n ajm n iej z tego się n ie w yno­

siła, ale ow szem okazyw ała zaw sze zapar­

cie się sam ej siebie i przem ijającej ziem ­ skiej w ielkości. A jak o P a n Bóg raczył ośw iecić n iem ieck ą ziem ię ow em św iatłem , k tóre w ynikało z cno tliw y ch i św iętych sp raw E lżb iety , św iętej królowej w ęgierskiej i księ­

żnej T u ry n g ii, n a przy k ład białogłow om z dom ów królew skich, książęcych i p ań sk ich ; tak też c h cia ł zacną księżnę, w nuczkę jej, podać na w zór w szystkim niew iastom hisz­

p ań sk im , p an n o m , m ężatkom i wdowom, w ysokiego i pospolitego stanu, aby w niej n p a try w a ły drogę i p r z y k ła d , ja k m iały p row adzić sw e życie. Gdy ju ż m iała około lat je d y n a stu , wielu panów ch rześcijań sk ich o rękę jej prosiło, lecz ojciec jej nie chciał Y

,

46 -A

ją w ydać za kogo innego, tylko za króla portugalskiego D y jo n iz e g o , którego króle­

stw o było zacne i katolickie. T edy za wolą Bożą odbyło się to m ałżeństw o, z wielką okazałością i uczciw ością, i zaprow adzona była do Portugalii. Tam , lubo kochała m ał­

żonka sw ego czystą m iłością, n ie odryw ała je d n a k serca sw ego n ig d y od miłości J e ­ zusa (Ihrystusa, którem u n ajprzód była już poślubiła całe sw e życie. A tak spełniając pow inności now ego sta n u swego, p om na­

żała się codzień w nabożeństw ie, większą część czasu traw iąc w kapliczce swojej, chw ałą Bożą z płaczem w niej się zaba­

w iała. N ajw ięcej sta ra ła się o to, aby się zawsze sercem łącz y ła z najm ilszym O blu­

b ień ce m sw oim Jezusem . D latego też wy­

daw ała się raczej niebieską, niż ziemską istotą. N ig d y nie ubiegała się za m arnością św iata, an i też uciecham i zbytnie ciele- s n e m i; rozporządziła sobie w szystkie go­

d zin y d zien n e i nocne, a co jej zbywało czasu od d u ch o w n y ch zabaw, obracała go n a roboty do ołtarzów ku chw ale Bo­

skiej.

W siedm nastym roku życia swego, po­

w iła córkę n a im ię K o n s ta n c y ją , która w późniejszym czasie w yszła za F e rd y n a n d a , króla K astylijskiego ; ale w m łodych latach um arła. Za jej duszę E lżbieta d ała n a Msze

- U

— 47 —

tyle, aby je przez cały rok o d p ra w o w a n o ; a g dy ro k m inął, ukazała się je j we śn ie K onstancyja, dziękując za ów uczynek m iło­

sierny, i oznajtnując, że ju ż poszła do nieb a.

Z czego kró lo w a okazyw ała niezwykłą, ra ­ dość, ciesząc się z błogiego stan u córki swej. W d w u d ziesty m roku po w iła sy n a A lfonsa, a potem i d ru g ą córkę, k tó ra p o ­ szła za księcia A ragońskiego.

B ogobojna ta m o n arch in i, p an ie i p an n y swego dw oru zabaw iała zawsze d uchow nem ćw iczeniem . Bardzo się g n iew ała o krzy­

w dy i obrazy B oskie, i gorąco p ro siła B o ­ ga, aby się tacy ludzie upam iętali. O sobli­

w ie zaś błagała Stw órcę za króla, męża sw ego, k tó ry począł żyć nierząd n ie. L ecz i te n w reszcie, zap atru jąc się n a św ięte po­

stę p k i swej m ałżonki E lżbiety, i zważając jak cierp liw ie znosi jeg o n ierząd y z k rzy w ­ dą w ielką i zn iew agą swej osoby, obrzy­

d z ił sobie te n sposób życia, i w ró cił się do pow inności i praw religii.

G dy m iędzy królem i b ratem jego ksią- żęciem A lfonsem , w szczęły się by ły jakieś niezgody, św ięta królow a Elżbieta, sta n ą w ­ szy w p o śred n ictw ie m iędzy n ie m i, bez tru d n o śc i ich pogodziła. U rosły także były w ielkie niechęci m iędzy królem F e rd y n a n ­ dem a Jajm e, bratem jego, z pow odu n ie ­ k tó ry c h m iejsc, odjętych M aurom podczas V--- y

®:<ś--- M S ■

ę < --- > ę

A A

w o jn y ; bojąc się E lż b ie ta św ięta złych skutków z tej przyczyny d la chrześcijan, sta ra ła się z w ielk ą pilnością, przez rozm ai­

ty ch panów o złagodzenie zw aśnionych, po­

lecając też B ogu tę s p r a w ę , i prosząc o pokój m iędzy n ie m i; i za pomocą Boską dokazała tego, iż oba sp u ścili się w tej spraw ie na kom prom isarzów , czyli pojednaw ­ ców, zaczem i pogodzili się. D ługoby przy­

szło opisyw ać, z ja k ą p racą i z jak iem n ie­

bezp ieczeń stw em zdrow ia sw ego starała się 0 pokój m iędzy książęcym synem swoim 1 ojcem jego, sw ym m ę ż e m ; gdyż zaszły były w ielkie niezgody, za poduszczeniem złych sług, i poradników z ob u stro n . Te w szystkie tru d n o ści u łatw iała przez usta­

w iczną m odlitw ę i szczerość swoję. Często­

kroć też je d n a ła ła ik ę u kró la dla podda­

nych , k tó ry c h w y p łacała d łu g i z u tratą m ajętności swojej, i uw aln iała z w ięzienia.

T em i, tak doskonałem i postępkam i, nabyła dla sieb ie takiej sław y, iż ją nazyw ano pa­

nią, pokój czyniącą i m atką o jczy z n y : bo się tak sta ra ła o dobro i pokój sw ych pod­

d an y ch , jak m atk a o dobro i pokój rodzo­

nych dzieci.

Gdy raz w zniosła d u c h a serca swojego ku C hrystusow i, żad n a j ą rzecz doczesna nie m ogła n ap o tem oderw ać od Boga, ja k ­ by w łaśnie ani męża, ani dzieci, ani

kró-

---x

lestw a, a n i żadnej rzeczy n a św iecie n ie znała. Za żyeia jeszcze m ałżonka sw ego tak była sk iero w ała żyw ot swój w zględem Stw órcy sw ego, iż najm n iej nie o d stęp o ­ wała od zw yczajnych zabaw sw oich d u ­ cho w n y ch . Z ran a o d p raw iała ju trzn ię, po­

tem s łu c h a ła Mszy św. śpiew anej, 7, w iel- kiem n ab o żeń stw em ; po niej odm aw iała go­

dziny dzienne, a n ao statek oficyjum N. P a n ­ ny M aryi, i za um arłych. N a nieszporze zaw sze byw ała, a potem odpraw ow ała sw o ­ je m odlitw y, lub też czytała pobożne książ­

ki. P rz e d W niebow zięciem N ajśw iętszej M aryi P a n n y p o ściła czterdzieści d n i do św ięty ch a n io łó w ; a także od W niebow zię­

cia, aż do św. M ichała A r c h a n io ła ; post w ielki i A d w e n t; potem po św ię ty c h wigi- lije, piątki i soboty o ch leb ie tylko i o w o­

dzie pościła. K ościoły i klasztory zakonni­

ków i zakonnic pobożnych i św iątobliw ych piechotą n a w ie d z a ła ; także i na in n e m ie j­

sca, gdzie się P a n u Bogu cześć oddaw ała, często chodziła, o ile jej sta n królew ski do­

puszczał. P rz e z częstą spow iedź i kom uniją, u trzy m y w ała duszę swoję w c z y s to ś c i, a przy jm o w ała te n niebieski p okarm z takim płaczem , iż w szyscy przytom ni, p atrząc na n ię, płakać m usieli.

Z p o lito w an ia n ad ch o rem i i ubogiem i, tak h o jn ie rozdaw ała ja łm u żn y , iż one

prze-V “ V

— 50 —

ch o d ziły praw ie jej d o ch o d y ; nie było bo wiem u bogiego żadnego, któryby, udawszy się do niej, nie b y ł h o jn ie opatrzony. Roz­

kazała szafarzow i sw em u, aby żadnem u nę­

dzarzow i nie odm aw iał jałm u żn y . W szy st­

kim klasztorom z jałm użny żyjącym , które były p o trzeb n iejsze, p osyłała opatrzenie ca­

ło ro c z n e ; toż czy n iła i m niszkom w calem królestw ie. Pielgrzym ów i podróżnych ch o ­ rych. p rzechodzących przez jej miasto, nie nietylko k azała przyjm ow ać do szpitalów, ale też częstokroć i o d z ie w a ć , w edle ich potrzeby. Zaczem w iedząc ubodzy o takiej szczodrobliwości królow ej, schodzili się tam w ielkiem i grom adam i. O sobliwe m iała sta ­ ran ie o ubogich ludziach z dom ów szla­

ch etn y c h , w stydzących się żebrać, i hojnie ich o p atryw ała, pow iadając, iż tym słu sz ­ niejsza b y ła daw ać jałm użny, aniżeli że­

brakom ; bo owi pospolicie bywają ludzie cnotliw i, i bez w łasnej w in y byw ają bied- nem i. W ielu tych, co od niej brali ja łm u ż ­ nę, pow iadało, iż im się pom nażała. P o ­ kazyw ała E lżb ieta p otajem nie, żeby o p a try ­ wano żyw nością i ia n e m i potrzebam i n i e ­ wiasty ubogie i sieroty cnotliw e, żeby dla nędzy nie m usiały odw ażać się na g rzech.

C horych sam a n a w ie d z a ła , pokarm em tak duchow nym , jako i cielesnym posilała i w e­

dług p o trzeb y leczyć kazała. W poście oso A

V

bliw ie czyniła ja łm u ż n y w ielkie osobom s z la c h e tn y m , w stydzącym się żebrać. N a w ielki czw artek kazała zbierać białogłow y n ęd zn e i chore, i u m y w ała im nogi, z p o ­ korą w ielką je całując, a potem w szystkie w now e szaty przyodziew ała. Tegoż d n ia daw ała odzienie kapłanow i ubogiem u i j e ­ dnem u tr ę d o w a te m u , a to z m iłości ku C hrystusow i, najw yższem u kapłanow i, który dla grzechów n aszych ch cia ł być podob­

nym tręd o w atem u . W w ielki piątek, n a pa­

m iątk ę M ęki Pańskiej, oblekała się w g ru b ą żałobę, i tak zostaw ała w kościele przez dzień cały.

D obro ogólne tak m iło w ała, iż nigdzie nie budow ano kościołów , ani szpitalów, ani m ostów , an i żadnej rzeczy ku pospolitem u pożytkow i, do k tó rejb y się ona znacznie nie przyłożyła. Z p o dobnąż gorliw ością sta ­ ra ła się o skończenie klasztoru m niszek św.

B ernarda, k tó ry zowią A lm oster, zaczętego przez je d n ą zacną p a n ię ; te zakonnice czę­

stokroć sam a naw iedzała, p rzyczyniała im dochodów , i ja łm u ż n a m i i w ielkiem i opa­

try w ała. Także dokończyła budow ać szpital n iew in iątek , we wsi di sant A rent, gdzie w ychow yw ano dziatki porzucone, i nadała go w ielkiem i dochodam i. W K oim brze, przy sw ym pałacu, zbudow ała szpital, w którym u trzym yw ano p iętn astu m ężczyzn, i p iętn

a— 52

-§■<•--- --- >k A ;

ście k o b iet ubogich. F u n d o w a ła też z w iel­

kim kosztem klasztor m niszek św. Klary na p rzem ieściu K oim bry, do którego spro­

w adziła sześć zakonnic z K a s ty lii, a do n ich potem przyłączyło się bardzo wiele szlach etn y ch i zacnych p an ien .

G dy mąż jej k ról D yjonizy we wsi sant A re n t zachorow ał, słu ży ła m u królow a z w ielką m iłością i politow aniem , aż do go­

dziny śm ierci je g o , k tó ra p rzy p ad ła roku 1825, d n ia 8 stycznia. I tejże godziny, w szedłszy na pokój osobny, kazała sobie ostrzydz w ło s y , i w łożyła n a się h ab it trzeciego zakonu św. F ran ciszk a pok u tu ją­

cych, a w róciw szy do ciała zm arłego męża, szfa pieszo za pogrzebem , aż do Odivelas, do klasztoru m niszek św. B ern ard a. Tam m ieszkała przez dw a m iesiące, czyniąc u sta ­ w iczne ja łm u ż n y i odpraw ując m odlitw y za dusze jego. S tam tąd poszła pieszo naw ie­

dzić ciało św. Jakóba, w G alicyi, gdzie też kosztow ne u p o m in k i od złota, sre b ra i dro g ich kam ieni zostaw iła. O dbyw szy to n a ­ bożeństw o, w ró ciła do k lasztoru Odivelas, celem o d p raw ien ia żałobnego obchodu za duszę męża, gdzie też był sy n jej A lfons i w iele p rz e d n ic h panów królestw a.

Po ty c h obrzędach, poszła do Koim by i rozdaw szy w iele dóbr sw oich ubogim , dokończyła budow ać zaczętego klasztoru i

- 53

-w nim zam ierzała się 'zam knąć, i uczynić profesyją na d ru g ą re g u łę serafickiego za­

konu św iętej K lary. A le nie zeszło na lu­

dziach zacnych, którzy dla dobra ludzkości, postanow ili przeszkodzić jej bogobojnem u zam iarow i, staw iąc je j p rzed oczy ubogich, k tó ry ch ona ratow ała i ż y w iła ; a którzy za jej u stąp ien iem ze św iata, opuszczeni zostać m uszą. Do tego, pow iadali jej, wiele dobrego możesz czynić całem u królestw u, je d n a ją c niezgodnych, i czyniąc m iędzy niem i pokój. M uszą też w iele złego doznać kla­

sztory, k tó reś dotąd opatrow ała, gdyż zam ­ kn ąw szy się w klasztorze, pow innaś pew ­ nie zachow ać śluby, p o d łu g reg u ły , i być u b o g ą ; a tak jałm u żn y czynić już nie b ę ­ dziesz m o g ła ; a stąd ogólna szkoda w szy st­

kim , potrzebującym jej pomocy. Należy te ­ dy, m ów ili, przekładać pospolite dobro tak w ielu b liźn ich , n ad sw oje upodobanie, z czego będzia w iększa cześć Panu Bogu, przez rato w an ie dusz tak w ielu. I tak ją od przyjęcia stan u zakonnego odw iedli, i sp raw ili to swemi nam ow am i, że zanie­

c h a ła sw ego przesięw zięcia, i została na św iecie, w odzieniu pokutujących, przy trz e ­ ciej reg u le. A zatem k azała sobie zbudo­

wać dom przy klasztorze św iętej K lary, do którego częstokroć chodziła i z m niszkam i o d p raw o w ała obrząd Boski. Każdego dnia I M --- $H<

— 54 —

«;«■

słu c h a ła dw óch M szy śp iew an y ch , za du­

szę swego m ęża zm arłego króla, i in n e w czyścu będące. P o obiedzie przez kilka g o ­ dzin, zabaw iała się o d praw ow aniem nie­

których m odlitw , obcow aniem z ubogiem i i ro zrządzaniem ja łm u ż n y ; potem chodziła do swego szpitala, n iedaleko sw ego domu, zbudow anego pod nazw ą św . E lżb iety , w w którym u trzy m y w ała trzd ziestu ubogich.

Po n ie s z p o ra c h , w racała do sw ych zabaw duchow nych, w iększą część czasu obraca­

ją c na m odlitw ę i bogom yślność. Takim sposobem w iodąc żyw ot św ięty i zakonniczy, w ielorakie cuda czyniła.

Z akonnica je d n a św. B e rn a rd a z Chelas niedaleko L iz b o n y , n a im ię M ałgorzata, m iała wielki ból w piersiach, który ją sro­

dze t r a p i ł ; litując się nad nią królowa, skoro p rzeżeg n ała ją , n a ty c h m ia st ozdra­

w iała. W w ielki czw artek, gdy um yw ała no­

gi w ed łu g sw ego zw yczaju je d n e j ubogiej białogłow ej, k tó ra na nodze m iała w rzód wielce niezn o śn y , obaczyw szy go królowa, u m y ła i zaw inęła sw oją tuw alnią. Po tym obrzędzie n iew iasta owa poszła z dru g iem i do stołu, zgotow anego dia ubogich, a sta m ­ tąd odeszła, zu p ełn ie uleczona. Gdy raz z K oim bry pojechała do Porto, n iew iasta ze wsi E yfany przy p ro w ad ziła do niej córkę sw oję, ślepą od urodzenia, prosząc z

pła-czem i z w ielką w iarą żeby n ad nią znak krzyża św iętego u czy n iła, co g dy ona ch ę t­

nie w ykonała, zaraz owa dziew eczka poczęła w id z ie ć , jak b y się w ła śn ie ze wzrokiem urodziła,

W iedząc św ięta m o n a r c h in i, że się z a ­ nosiło na w ojnę m iędzy królem A lfonsem , je j sy n em , a k ró lem K astylijskim , jej w n u ­ kiem , tra p iła się o to bardzo, i pro siła P a­

na Boga ze łzam i, żeby ich raczy ł sam po­

godzić, a jeślib y m iał dopuścić m iędzy n ie ­ m i w o jn y , aby raczy ł j ą w ziąć z tego św iata, by n a to n ie p atrzy ła. W tem tedy utrap ien iu postanow iła je c h a ć do E stem oz, gdzie n a ten c zas sy n jej czekał na ugodę z siostrzeńcem . I chociaż odradzali je j lu­

dzie, żeby się nie puszczała w drogę pod­

czas up ałó w letnich, nie m ogli je d n a k o d ­ w ieść ją od tego, bo m ów iła i m : „N ie mo­

gę lepiej dokończyć życia m ego, ja k w ta ­ kiej p r a c y , g dy złem u chcę zapobiedz“ . A g dy p rzy b y ła do E stem oz, zachorow ała ciężko n a gorączkę, która, że się coraz bardziej w zm agała, w e czw artek rano w sta­

ła z łóżka i poszedłszy do kaplicy spow ia­

dała się, potem słu ch ała M szy św iętej, i z wielkiern n ab o żeń stw em przyjęła N ajśw ięt­

szy S ak ram en t. P otem odm aw iała wiele m o d litw , częstokroć p o w ta rz a ją c : M aryjo, M atko ł a s k i ! M atko m iło s ie rd z ia ! broń

t t

--- 5MS

ł ł

mię od niep rzy jaciela, i przyjm ij m ię w godzinę śm ierci. A m ów iąc te słow a, z we­

sołą tw arzą i z zu p e łn ą spokojnością ducha sw ego oddała Stw órcy, dnia 4- lipca roku 1336'. N azaju trz, g d y się rozgłosiła jej śm ierć, w ielki b y ł płacz na dw orze królew ­ skim w szystkich ludzi. Tegoż dnia, p o n ie­

waż była jej wola, ab y ją pochow ano w K oim brze, w kościele św iętej K lary, k azał ją król, syn jej, tam odw ieść. A tak 9 dnia po śm ierci swej była p o ch o w an ą w owym kościele- z w ielką uroczystością i z w iększym jeszcze płaczem całego ludu, a szczególniej ubogich, k tó ry ch była matką.

D ługoby przyszło opisyw ać, jak o Bóg uczcił je j g rób przez rozm aite cuda, kilka w ięc tu tylko w spom nim y. M niszka je d n a z tegoż klasztoru m iała w argi i zęby tak zepsute, iż w ielką jej tru d n o ścią i boleścią przychodziło jeść i mówić. M ając w ielką w iarę i nabożeństw o ku tój św iętej, objęła, m odląc się, tru m n ę ,, w którój było jej ciało, i w n e t ozdrow iała. Ś lepa je d n a , naw ied ziw ­ szy jej grób, i polecając się z w iarą tej św iętej, aby je j w zrok up ro siła u Boga, te ­ goż d n ia była pocieszoną. W ielu in n y ch chorych, którzy naw iedzali g rób jej i czy­

nili śluby, w racali do pierw szego zdrow ia.

P ap ież L eo n X., pow ziąw szy w iadom ość od króla portugalskiego E m an u ela, o św

iąto-V v

# !<

---bliw ości tej królow ej, pozwolił, żeby corocz­

n ie , w dzień pogrzebu jej, odpraw ow ano obrząd Boski o niej i Msze św ięte, w bi­

sk u p stw ie K oim bryceńskiem . P aw eł zaś I I I . papież, n a p ro śb ę króla J a n a I I I ., pozw o­

li ł w całem k ró lestw ie P o rtu g alsk iem ob­

chodzić to św ięto i obrazy jej malować. P o tem pozw oleniu, u czy n ił B óg przez jej z a ­ słu g i trzy w ielkie c u d a : trzy zakonnice c ie rp ia ły różne, nieu leczo n e c h o ro b y ; i gdy się z w ielkiem nabożeństw em poleciły tej św iętej królow ej, zostały uzdrow ionem i. Za- czem tak się w ludziach u k rzep iła ku niej cześć i w ia ra , że w szyscy potrzebujący zdrow ia, chodzili naw iedzać jej św ięty g ró b . i każdy w ra c a ł pocieszony. N akoniec blisko przez trz y sta la t cudam i słynącą, roku j u ­ bileuszow ego i naszego zbaw ienia 1625 r.

U rb a n V III. N ajw yższy biskup, E lżbietę w katalo g u św iętych u m ie śc ił.

K s. H . J.

®;<r

I

58

-Odpusty zupełne,

nadane wiecznemi czasy, w kościołach Braci M niejszych św. 0. Franciszka.

1 - i p ic c .

7 lipca św. W aw rzy n iec wy z., kap.

8 „ św . E lżbieta, kr. p o rt., ter.

9 „ św. W ero n ik a, P . kapucynka.

11 ,, św. Mikołaj i tow arz., m ęczennicy w H olandyi.

13 lipca blogosł. J a n z Dukli, wyz. B ernar.

14 lipca św. B o n aw etu ry D okt. Kościoła, Kard.

24 lipca św F ra n c isz k a Sol., wyznawcy.

8{«> Z łV il< lółV . K a p itu ła prowincyjalsUa zako- nu O. O. K ap u cyn ów odbyła się w dniu 3 czerwca rb.

w tutejszym klasztorze. Prow incyjałem został ponownie obrany O. Laurenty Sło w ik . Definitorowie : def. I.

O. Leon Doliński, def. II. O. F eliks Piesow icz, def. IIT. O. W incenty Szarliński, def. IV . O. Flo- ryjan Janocha. K ustoszow ie rzymscy : I. O. Joachim M aczuga, II. O. W ojciech Patia. Magister nowicy- juszów. O. A lo jzy Śm iałek. Gwardyjanami zamiano­

wani zostali w K rakow ie : O. Leon Doliński, w Sędziszowie O. FJoryjan Janocha, w R ozw adow ie

Kroniczka.

duchownych, celibatow i sprzeniewierzonych i wrogich, przez w ładze św ieckie wielokrotnie podsycanćj i bro- nionćj. D w a te zgorszenia usunąć uważał Grzegorz za zadanie życia. Ożenionych biskupów i kapłanów, sprzedajne kreatury książąt na każdym stopniu hie­

rarchii grom ił i karcił, a gdzie upomnienie i groźby nie skutkow ały, do najenergiczniejszych środków uciekać się nie wahał, do czego go apostolska w ła ­ około Boskiego ideału wolności i oblubienicy Chry­

stusowej w re dzisiaj walka na całćj ziemi. W łaśnie przeciw temu duchowi i ideałow i Grzegorza V II., wal-

---— 60 ---— A

czą potęgi dzisiejsze. — W R zym ie, pod protekto-i ratem kardynała wikaryjusza Lucido Maria Parocchi utw orzył się k o m i t e t w celu należytego u c z ­ c z e n i a j u b i l e u s z u ś w. G r z e g o r z a V II., P a p i ć ż a. Ojciec św. Leon X I I I . udzielił różne odpusty członkom komitetu i wszystkim wiernym, którzy w nabożeństwach przez komitet na ten cel i znękanego do ostateczności narodu niemieckiego.

W myśl tych uczuć i głosów w ydał baron v. Loe

kują śmierć swego niezapomnianego dobroczyńcy O. Ludw ika da Casoria, franciszkanina. I długo je­ umieszczenia w założonym przez siebie Collegio dei

t

--A M oretti (ochrona dla m urzynów). Ochronę tę zbu­

d ow ał w jednym z najpiękniejszych punktów N ea­

polu , niedaleko sławnego kościoła św. Marcina.

Gdy w roku 1858 w ybuchła cholera, ośmset dzieci umieścił w założonym przez siebie szpitalu. W S or­

rento za ło ży ł szkołę rolniczą, w Assyżu instytut głuchoniem ych. W pogrzebie tego świątobliwego syna serafickiego Patryjarchy naszego brali udział : Syndyk (burmistrz) i rada miejska Neapolu, kardy- nał-arcybiskup i w szystkie znakomitsze osoby ze stanu duchownego i świeckiego. D zienniki wszelkich stronnictw jednozgodnie wielbią ubogiego zakonnika, który zdołał tyle nęd-sy uśmierzyć i domagały się, żeby pochowano go w części cmentarza, przezna­

czonej dla grzebania znakomitych osób.

Wierzyć? Czy nie wierzyć? przez W ł. M.

W ydan ie drugie, przejrzane. K rak ó w . 1885. Cena 10 centów (20 fe n ig ó w).

Nakładem naszym z godłem : „do w szystkich

Nakładem naszym z godłem : „do w szystkich

Powiązane dokumenty