• Nie Znaleziono Wyników

MANIFEST LITERACKI W TRADYCJI BADAWCZEJ

2.2 Performatywność manifestu

Agnieszka Karpowicz proponuje, by kryterium klasyfikacji manifestu uczynić funkcję. Uwzględniając „charakter działania” badaczka wyróżniła trzy główne grupy: „manifesty deklarujące, czyli takie, w których składa się obietnice; manifesty ustanawiające, w których pewien stan rzeczy – faktyczny lub deklarowany – jest zatwierdzany lub wprowadza się do niego zmianę, jakiś nowy porządek przy jednoczesnym dekretowaniu go; manifesty postulujące, w których mowa o tym, co nadawca przekazu chce lub chciałby osiągnąć, a zarazem jaka zmiana w rzeczywistości jest według niego niezbędna” (Karpowicz 2014: 258).

Klasyfikacja oparta na kryterium funkcji może okazać się bardziej przejrzysta i funkcjonalna niż na przykład podziały tematyczne czy „formalne”, uzasadniona jest ponadto z tego względu, iż – jak podkreśla Karpowicz – to funkcja determinuje pozostałe elementy – formę i treść manifestu: „[w] zależności od tego, czy będzie to uroczyste orędzie albo odezwa, ogłoszenie programu lub jakiejś innowacji w sferze politycznej, społecznej czy też deklaracja publiczna, zmienia się forma wypowiedzi (Karpowicz 2014: 258). By to sobie uzmysłowić wystarczy choćby pobieżnie porównać dwa manifesty pełniące inne zupełnie funkcje, np. rewolucyjną odezwę (jako jej przykład wybierzmy Manifest Rządu Narodowego Rzeczypospolitej z roku 1846) oraz deklarację programową partii politycznej (Manifest Towarzystwa Demokratycznego

Polskiego z roku 1832). Pierwszy z nich ogłoszony został podczas powstania

krakowskiego w 1846 roku, jako odezwa nowo powstałego rządu, drugi zaś – z 1836 roku (zwany także Wielkim Manifestem), wydany na emigracji, stanowił kolejne, po tzw.

Małym Manifeście, wystąpienie programowe Towarzystwa Demokratycznego

wyrazów obcych 2005: 783); „Manifest to opublikowana lub ustna deklaracja intencji, motywów lub poglądów nadawcy (osoby, grupy, partii politycznej lub rządu) (EW). Zaznaczam, że wybrałam z przytoczonych definicji fragmenty, które powtarzają się we wszystkich definicjach. Na marginesie pozostawiam, nieistotne z punktu widzenia prowadzonych tu rozważań, „branżowe” rozumienie manifestu jako „spisu ładunków statku w danym rejsie” (SWO 2007: 355).

Polskiego.

Manifest Rządu Narodowego w pierwszej najobszerniejszej części kreśli bezmiar fizycznych i duchowych krzywd, jakich naród doświadczył w wyniku zaborów, w dwóch kolejnych akapitach zaś wyraża wezwanie do ogólnonarodowego powstania oraz przedstawia ogólny program reform socjalnych i ekonomicznych:

Jest nas dwadzieścia miljonów, powstańmy razem, jak mąż jeden, a potęgi naszej żadna nie przemoże siła, będzie nam wolność, jakiej dotąd nie było na ziemi; wywalczymy sobie skład społeczeństwa, w którym każdy podług zasług i zdolności z dóbr ziemskich będzie mógł użytkować, a przywilej żaden i pod żadnym kształtem mieć nie będzie miejsca; w którym każdy Polak znajdzie zabezpieczenie dla siebie, dla żony i dzieci swoich, w którem upośledzony od przyrodzenia na ciele lub na duszy znajdzie bez upokorzenia niechybną pomoc całego społeczeństwa, w którym ziemia, dzisiaj przez włościan warunkowo tylko posiadana, stanie się bezwarunkową ich posiadłością, ustaną czynsze, pańszczyzny i wszelkie tym podobne należytości bez żadnego wynagrodzenia, a poświęcenie się sprawie narodowej z bronią w ręku będzie wynagrodzone ziemią z dóbr narodowych. (Manifest

Rządu Narodowego online: b.s.)

Warto zwrócić uwagę na podniosły i emocjonalny ton manifestu oraz wyraźne określenie adresata, do którego wezwania („Polacy!” albo „Bracia”) ponawiane są w tekście kilkakrotnie. Odbiorca przywoływany jest zresztą nie tylko w sposób bezpośredni, ale i „aluzyjny”, poprzez posłużenie się zaimkami inkluzywnymi („my”, „nas”). Służą one, podobnie jak wspomniane wcześniej formy apelatywne, nie tylko podtrzymywaniu kontaktu z odbiorcą oraz budowaniu poczucia ogólnonarodowej wspólnoty, ale także pozyskaniu przychylności. Na podobny efekt obliczone są także inne zabiegi – częste odwoływanie się do emocji odbiorcy oraz kreślenie wyidealizowanego obrazu przyszłości. Choć perswazyjne działanie tekstu nie sprowadza się jedynie do wygłaszania eksklamacji i bezpośrednich „rewolucyjnych” wezwań, a realizowane jest, jak już wspomniałam, w sposób mniej bezpośredni, to jednak nie mamy wątpliwości, że treść oraz struktura tekstu (wspomnijmy także o jego niewielkiej objętości, która miała znaczenie w przypadku szybkiego i „masowego” udostępniania) podporządkowane są celom agitacyjnym.

wykład […] zasad, celów i środków” (Manifest Towarzystwa Demokratycznego

Polskiego online: b. s). To obszerna, kilkustronicowa analiza sytuacji Polski

(zewnętrznych i wewnętrznych przyczyn upadku powstania listopadowego oraz szans na odrodzenie kraju; wraz z dość szczegółowym omówieniem przyszłych zasad ustrojowych). O ile w manifeście powstańczym zorientowanym przede wszystkim na pozyskanie przychylności odbiorców (a tym samym skłonienie ich do zaangażowania w walkę), program stanowił w dużej mierze środek do realizacji celu, o tyle w przypadku omawianej deklaracji tenże program oraz obietnica wypełnienia przyjętych zobowiązań zajmują centralne miejsce. Dominuje funkcja poznawcza, a jedynie pod koniec (przy okazji składania obietnicy wypełnienia programu) ujawnia się funkcja ekspresywna. Tekst nie posiada ponadto wyraźnie zaznaczonego adresata.

Manifesty, jak pokazały to także powyższe przykłady, stanowią różnego rodzaju „wypowiedzi-działania” (np. deklarują, nakłaniają, ustanawiają itp.), są, jak często zwracano na to uwagę w badaniach, wypowiedziami performatywnymi68 (np. Karpowicz 2014; Ciesielski 2012). Manifest nie wygłoszony, nie ujawniony nie byłby

68 „Pojęcie «performatywności» – jak podkreśla Tomasz Ciesielski – stało się jednym z bardziej funkcjonalnych i pojemnych terminów współczesnej humanistyki” (Ciesielski 2012 online: b.s.). Wielokrotnie opisywana koncepcja Johna L. Austina (przez niego zaproponowana, podlegająca ewolucji w pracach samego autora, ale i wielu innych badaczy, których inspirowała, m.in. J. Searle’a) nie wymaga chyba szczegółowego omówienia. Ograniczę się jedynie do przypomnienia kilku zasadniczych kwestii. Wypowiedzi performatywne, czy inaczej „wyrażenia dokonawcze” nie służą konstatowaniu, ale rzeczywistemu działaniu, które oczywiście nie odbywa się automatycznie, poprzez wypowiedzenie danej formuły werbalnej, ale pod warunkiem spełnienia szeregu innych elementów danej procedury. Nieprzestrzeganie konwencji, wypowiedzenie performatywu w niewłaściwych okolicznościach, przez niewłaściwą osobę albo z niewłaściwą intencją itp. powoduje, że „czynność, którą zamierzaliśmy wykonać, jest daremna, bezskuteczna”, jest niewypałem czy wypowiedzią niefortunną (Austin 1993b: 316-317). Trudno wskazać wszystkie warunki „prowadzące” do niefortunności. Jak podkreślał Austin: „niefortunności nie wykluczają się”. […] Sposób, w jaki mielibyśmy w poszczególnych przypadkach klasyfikować niefortunności będzie chyba dość trudną sprawą, a w ostateczności może być nawet cokolwiek arbitralny” (Austin 1993: 319-320). Badacz poświęcił dużo uwagi wskazaniu językowych wykładników performatywności. Choć, jak zauważył, elementem wyróżniającymi wypowiedzi performatywne są czasowniki performatywne, to jednak ich obecność nie stanowi ich nieodzownego składnika. Performatywność może realizować się w różny sposób, niezależnie od ukształtowania formalnego, a ostra opozycja między performatywami a wypowiedziami konstatującymi nie zawsze możliwa jest do utrzymania (por. np. Austin 1993b: 321-329).

manifestem, niezależnie od właściwości samego tekstu:

W manifeście obowiązuje formuła jawności. Dokument pisany do szuflady, nawet jeśli nosi tytuł „manifest”, tak naprawdę pozostaje tylko tekstem, dokumentem, ponieważ przed upublicznieniem nie spełnia wszystkich wymogów gatunkowych. Intencjonalna jawność, która byłaby nawet wpisana w tekst i widoczna w jego językowej, retorycznej warstwie, choćby w zwrotach do adresata, pozostawałby tylko tekstową potencją oderwaną od działania, które w istocie jest znaczeniem tego tekstu. Podobnie bez kluczowej relacji tekstu manifestu do stanu faktycznego utraciłby wszelkie swoje funkcje. Jest on bowiem językowym działaniem w rzeczywistości, a przynajmniej wypowiedzią, której znaczenie nie ma charakteru wewnątrztekstowego, tak więc nie istnieje bez działania lub odniesienia do faktycznego stanu rzeczy. (Karpowicz 2014: 258-259)

Działanie manifestu (a więc mówiąc językiem Johna Austina – jego fortunność) zależą, jak podkreśla Karpowicz, od „charakteru instancji nadawczej” – instytucji, „w imieniu której manifest coś głosi” i/albo autorytetu, np. władcy czy przywódcy (Karpowicz 2014: 260). Na marginesie zwróćmy uwagę na pewną niekonsekwencję w rozważaniach badaczki. Choć do zaproponowanej przez siebie klasyfikacji manifestów włącza zarówno teksty, które sankcjonują pewien porządek, jak i takie, które go „jedynie” postulują, to w dalszej części wywodu właśnie tryb działania wypowiedzi chce uczynić kryterium rozróżnienia na akty prawne, posiadające natychmiastową moc prawną oraz manifesty, pozostające jedynie w sferze postulatów69. Wydaje się, że takie przedstawienie problemu (posługujące się skądinąd słusznymi konstatacjami) miesza dwa różne porządki – genologiczny i pragmatyczny.

Przenosząc pewne rozpoznania dotyczące manifestu na teren sztuki, stawiano także

69 Dla zilustrowania zarysowanej różnicy badaczka sięga po przykłady manifestu uwłaszczeniowego Rządu Narodowego z 1863 roku oraz uwłaszczeniowego dekretu cara z 1864 r. Ten ostatni miał natychmiastową moc prawną, wynikającą z uprawnień formułującego go nadawcy. Podobne prerogatywy nie przysługiwały „samozwańczemu” rządowi powstańczemu. „Jeśli car wprowadzał w 1864 roku na obszarze Królestwa Polskiego prawo, według którego chłopi mieli otrzymać uprawianą przez nich ziemię na własność, to skuteczność takiego dekretu była natychmiastowa, chociaż działał on jednak po części na prawach manifestu: dekret stanowił obietnicę korzyści w zamian za niepopieranie przez chłopów powstania styczniowego. W przeciwieństwie do manifestu uwłaszczeniowego powstańczego Rządu Narodowego z 1863 roku, akt ten miał jednak moc prawną” (Karpowicz 2014: 260).

niełatwe pytanie o fortunność manifestów artystycznych70. Okoliczności pojawienia się manifestu jako wypowiedzi pasożytującej „na społecznie ustabilizowanych formach porozumienia” (Czapliński 1997: 27) każą widzieć w nim akt niefortunny, w którym, jak twierdzi Czapliński, „dochodzi do złamania wszystkich reguł porozumienia: nieodpowiednia osoba wypowiada nieodpowiednie słowa w nieodpowiednim kontekście i z nieodpowiednią (a nawet nieodpowiedzialną) intencją. Ten zestaw niestosowności da się określić jako celową niefortunność” (Czapliński 1997: 26). Podobnie problem przedstawia Karpowicz:

Manifest awangardowy wyrósł z przedrzeźniania czy też – chciałoby się powiedzieć – przekrzykiwania wypowiedzi politycznych i propagandowych w czasach przedwojennej gorączki. […] Słowo manifestu artystycznego jest także wzięciem w cudzysłów wypowiedzi publicystyczno-politycznej, mającej jasno określony cel, i przekształceniem jej w kierunku artystycznej bezcelowości, autoteliczności. Z jednej strony wykorzystuje się tu język związany z realną sprawczością i powodowaniem zmiany społecznej, z drugiej strony przedrzeźnia się go, czyniąc autotelicznym i pokazując jego małą skuteczność lub rozdźwięk między deklaracją a rzeczywistością społeczno-polityczną. (Karpowicz 2014: 265) Manifest literacki lub artystyczny jest [...] przechwyceniem manifestu opartego na pakcie nadawczo-odbiorczym, którego fundament stanowi wiara w odpowiedniość między intencjami autora, treścią tekstu i działaniem w rzeczywistości. Jednocześnie stanowi on dekonstrukcję tego paktu oraz postulatywnej retoryki manifestu […]. (Karpowicz 2014: 266)

O ile jednak u swej genezy manifest literacki jest aktem niefortunnym, o tyle na późniejszym etapie rozwoju, jako rozpoznawalna przez uczestników komunikacji literackiej konwencja porozumienia, nie może być już oceniany w podobnych kategoriach. Jak podkreśla Czapliński, „[h]istorię manifestów literackich można potraktować jako dążenie do przekształcenia tego rodzaju «czynności mowy» w

70 Przemysław Czapliński, bodaj jako jedyny, wyraził wątpliwość co do słuszności użycia teorii aktów mowy w analizie manifestów literackich. Badacz podkreśla: „Teoria aktów mowy, z której zapożyczam terminologię, jest dla mnie podstawowym, ale i negatywnym źródłem odniesienia. Podstawowym, ponieważ tylko ona pozwala charakteryzować manifesty jako działania dokonywane w mowie. Negatywnym, ponieważ, po pierwsze, zasadniczy warunek skuteczności działania – fortunność – przedstawia się w manifestach jako modelowy przykład falsyfikacji teorii oraz, po drugie, manifesty to akty pisma, a nie akty mowy” (Czapliński 1997: 26).

akceptowane konwencjonalne procedury wywołujące konwencjonalne skutki, które obejmują wypowiedzenie określonych słów przez określone osoby i spełniają się w spodziewanych zachowaniach wszystkich uczestników komunikacyjnego kontraktu. […] fortunność manifestu, weryfikowana przez odbiór, zależy od narodzin wspólnoty artystów i odbiorców porozumiewających się za pomocą «systemu koniecznych reguł», które umożliwiają zaistnienie wszelkich aktów zobowiązywania” (Czapliński 1997: 28-29). Ta rozpoznana i zaakceptowana przez obie strony nowa „procedura” porozumienia została jednak szybko, jak uważa Czapliński, podważona przez fakt gołosłowności manifestu (np. w praktyce futurystów)71.

Dzieje manifestu w dwudziestoleciu rozpadają się więc, zdaniem badacza, na kilka zasadniczych etapów wiążących się z jego „instytucjonalizacją” oraz możliwościami oddziaływania – pierwszy, w którym manifest był jeszcze nieznaną formą porozumienia twórcy i publiczności (a więc nie mógł działać we właściwy sposób), drugi – jego konwencjonalizacji, kiedy stał się rozpoznawalną i działającą według określonych zasad formułą72, trzeci – gdy ze względu na „zdemaskowanie” jego gołosłowności utracił moc oddziaływania, oraz ostatni, związany z próbą odbudowywania wiarygodności. Trzon rozprawy Przemysława Czaplińskiego stanowi zbadanie podstawowych konwencji pozwalających na „działanie” manifestu. Należą do nich na przykład posługiwanie się konwencją apokalipsy, deklaracji, dekretu czy obwieszczenia itd.

Działanie manifestu literackiego, jak jednak zauważa Czapliński, nie może być rozpatrywane jedynie w planie „realnym”. Przez niektórych twórców manifest traktowany był jako akt rzeczywistego zobowiązywania, pisany w dobrej wierze (z zamiarem spełnienia składanych obietnic), przez innych zaś jedynie jako określona konwencja – wielu deklaracjom, obietnicom, wezwaniom niekoniecznie przyświecała

71 Czapliński podkreśla, że twórcy manifestów, szczególnie zaś futuryści, byli wielokrotnie „rozliczani” przez krytykę (np. przez K. Irzykowskiego, St. Napierskiego, Z. Kucharskiego itd.) zarówno ze swoich poetyckich, jak i społecznych programów. Nierzadko bezlitośnie wytykano „niezgodność” składanych deklaracji oraz praktyki twórczej, trudność realizacji przedstawianych programów przebudowy rzeczywistości (por. np. Czapliński 1997: 66-67).

72 Manifesty literackie są wówczas postrzegane jako wypowiedzi posiadające realną siłę sprawczą, służące zobowiązywaniu (zarówno samych artystów, deklarujących przestrzeganie proponowanych przez siebie rozwiązań artystycznych, jak i publiczności, skłanianej do ich akceptowania) (Czapliński 1997: 46).

intencja ich realizacji, wpływania na rzeczywistość. Niektóre manifesty przenosiły punkt ciężkości z działania w przestrzeni pozatekstowej na „działanie” jedynie tekstowe. O tym, że nie zawsze mamy do czynienia z programem „na poważnie” wymownie świadczy choćby skala zgłaszanych w manifestach postulatów, wymykających się możliwościom realizacji, czego świadomi musieli być zarówno nadawcy, jak i odbiorcy manifestów.