ibim UMCS LUBLIN
POLSKA A ZAGADNIENIA WYZNANIOWE
Kościół rzymsko-katolicki i grecko-unicki w Polsce. Zazna
czam z góry, że nie mam zamiaru omawiania na tern miejscu, ani sprawy żydowskiej, ani też położenia protestantyzmu w Polsce.
W rzeczywistości, ani jedno, ani drugie nie jest zagadnieniem wyznaniowem. Pierwsza kwestja, którą już w ogólnych zarysach omówiłem, posiada charakter wyłącznie społeczny, druga prze
ważnie polityczny, ponieważ łączy się ona mniej lub więcej z przenikaniem niemieckiem do Polski.
Za czasów reformacji protestantyzm zapuścił swe korzenie i wśród! narodu polskiego, ale kontr-reformacja głównie dzięki ożywionej działalności Jezuitów przywróciła pierwotny stan rze
czy. Można powiedzieć, że obecnie obywatele polscy należący do religji protestanckiej są wyłącznie narodowości niemieckiej.
Przeciwnie, na szczególną uwagę zasługuje stosunek Polski do Kościoła rzymsko-katolickiego, grecko-unickiego i do schyzmy.
Krótkie streszczenie tych stosunków w przeszłości ułatwi zrozu
mienie obecnego położenia.
Naród Polski przyjął katolicyzm w obrządku łacińskim, około roku 1000, i od tego czasu pozostał mu niezachwianie wiernym.
Wyrażenie „Polonia semper fidelis" najzupełniej odpowiada rze
czywistości. Jak dobrze wiadomo, naród polski po utracie jedno
ści i niepodległości widział w wierze przodków ostatni węzeł jednoczący go i ostatnią nadzieję. Kler katolicki dał wspaniały przykład wyrzeczenia się i męstwa, by zachować mu tę ostatnią pociechę i nawet sama Stolica Święta chociaż musiała liczyć się
\ z położeniem politycznem chwili, nigdy nie poświęciła jego inte
resów religijnych kolektywnych.
Natomiast innem było położenie na ziemiach, które chociaż stanowiły część integralną Państwa Polskiego, nigdy nie były zamieszkiwane przez ludność w większości swej polską. Ta sytua
cja zaczęła się wytwarzać od czasu Unji Polski z Litwą i eks
pansji mocarstwowej Polski na Wschód.
Podczas gdy Polska przyjęła katolicyzm w obrządku łacińskim.
Europa wschodnia została nawrócona na chrześcijaństwo przez Konstantynopol. Prawie że w tej samej chwili kiedy Mieszko I
(966) przyjmował obrządek rzymski, Ruś pod ks. Włodzimierzem Wielkim (980—1013) połączyła się z kościołem greckim, który jeszcze wtenczas uznawał nad sobą władzę Papieża. W Kijowie, stolicy Rusi, został ustanowiony Metropolita, pod którego jurys
dykcją pozostawali wszyscy biskupi tego państwa, on sam zaś zależał od Patrjarchy konstantynopolitańskiego.
Po schyzmie Michała Cerularjusza (1054), Ruś usiłowała po
czątkowo zachować stosunki z Rzymem, ale powoli położenie geo
graficzne i obyczaje mieszkańców doprowadziły ją do zerwania wszelkiego kontaktu z Papieżem i pozostawiły na pastwę kościoła greckiego. Zresztą i samo państwo ruskie straciło swą jedność i niepodległość: terytorjum jego podzieliły między siebie Litwa, Polska i Węgry.
Przenikanie chrześcijaństwa na Litwę przed nawróceniem się Władysława Jagiełły na katolicyzm i Unją z Polską szło głównie ze Wschodu za staraniem kościoła grecko-schyzmatyckiego.
Polska w miarę posuwania się na Wschód, starała się nieść tam swą kulturę i swoją wiarę przy pomocy kolonizacji. Ażeby przyjść jej z pomocą w tern zadaniu, Urban V stworzył w 1361 r.
biskupstwo łacińskie w Haliczu, które Grzegorz XI w r. 1375 podniósł do godności metropolji, dając mu trzy sufraganje ze stolicami: w Przemyślu. Chełmie i Włodzimierzu Wołyńskim (przeniesiona później do Łucka). Stolica metropolitalna została przeniesiona w następstwie do Lwowa, inne zaś biskupstwa łaciń
skie zostały utworzone w Kamieńcu i Kijowie. ’
Jednakże ludność ruska pozostała wierną schyzmie za wyjąt
kiem krótkiego okresu unji Florenckiej, w czasie której (ściśle mó
wiąc w r. 1441) nastąpiło ostateczne zerwanie między metropolją kijowską a moskiewską, zależną dotąd od niej. Później (1589) pa- trjarcha konstantynopolitański utworzył w Moskwie metropolję (patrjarchat Włodzimierza i Moskwy, wszechrosji i wszystkich ziem północnych). W ciągu mniej więcej jednego wieku patrjarcha moskiewski musiał prosić o zatwierdzenie go na tem stanowisku przez patrjarchę konstatynopolitańskiego, ale następnie został od tego obowiązku zwolniony.
Patrjarcha konstantynopolitański utracił swe znaczenie od cza
su zdobycia Carogrodu przez Turków (1453). Lecz mimo to tak jak jego koledzy z Aleksandrji, Antjochji i Jerozolimy utrzymy
wał stosunki z metropolitą kijowskim, chociaż mianowanie tego ostatniego zależało od króla polskiego. Od metropolity kijowskie
go zależało podówczas 8 biskupstw schyzmatyckich: Kijowskie obejmujące całą Litwę, aż po Wilno, Połockie na Białej Rusi, Łuckie i Włodzimierskie na Wołyniu, Przemyskie i Lwowskie na Rusi Czerwonej, Chełmskie na Podlasiu i Pińskie na Polesiu.
Od początku XV w. metropolici ruscy rezydowali zazwyczaj nie w Kijowie, lecz na Litwie, t. j. w Wilnie lub Nowogródku.
W drugiej połowie wieku XVI w łonie kościoła ruskiego prze
jawiać się począł prąd, zmierzający ku unji z kościołem Rzym
skim. Kościół ruski bez obowiązku zlatynizowania się miał zacho
wać obrządek grecki już poprzednio zatwierdzony przez Stolicę Świętą. Tę myśl szerzył pierwszy w roku 1576 sławny Jezuita Piotr Skarga. Po długich latach skomplikowanych rokowań unja doszła do skutku w 1595 roku, umową w Brześciu Litewskim:
metropolita i wszyscy biskupi schyzmatyccy Rusi, po uprzed- niem porozumieniu się z królem Zygmuntem III, poddali się pod władzę Klemensa VIII, który ze swej strony potwierdził obrządki i rytuały Kościoła grecko-wschodniego, jakie istniały za czasów Unji Florenckiej.
Z punktu widzenia formalnego unja brzeska przyprowadziła z powrotem do owczarni rzymskiej od 10 do 12 miljonów Rusinów.
W rzeczywistości była ona dziełem szczupłej liczby apostołów.
Główną jej przyczyną było poczucie konieczności reformy w sa
mem łonie kościoła ruskiego, zakażonego korupcją na wielką ska
lę, istniejącą w kościele wschodnim. Nie obce temu ruchowi były wpływ i przykład dany przez kościół katolicki w Polsce, w okre
sie kontrreformy.
Wielkimi twórcami Unji byli: Cyryl Terlecki, biskup łucki, Hipacy Pociej, biskup włodzimierski, późniejszy Metropolita i Jan Walanin Rutski, jego koadjutor i następca, oraz św. Jozafat Kun
cewicz, biskup połocki. Temu ostatniemu zawdzięcza się reformę Bazyljanów, którzy dzięki surowości życia i nauce dali Unji cenny sztab, wynagradzający stałe braki duchowieństwa świeckiego, po
pów, nieobowiązanych do celibatu i dzięki swym więzom rodzin
nym zawsze nazbyt dostępnych słabościom ziemskim.
Lecz Unja, można powiedzieć, była zawsze ruchem ściśle ary
stokratycznym, narzuciła się przez gorliwość niezmordowaną, przez świetlane cnoty szczupłego grona jej zwolenników. Utrzymywała się też więc bez trudności dopóki inna żywa siła nie wystąpiła do walki z nią, ale ledwie poważna opozycja przeciw niej po
wstała została wystawiona na ciężkie przejścia.
Podczas gdy Rusini w gruncie rzeczy żywili pewną podejrzli
wość w stosunku do Unji,widząc w niej narzędzie polonizacji, Po
lacy przeciwnie widzieli w niej przeszkodę do asymilacji.
Sam Rutski pisze: „Rusini, którzy wracają do ojczyzny po ukończeniu studjów w Rzymie, są jeszcze bardziej unitami od łacinników, ponieważ uważa się ich jako wrogów domowych, a zatem bardziej niebezpiecznych11. Również i Don Alfons Guepin, autor biografji św. Jozafata (Un Apótre des eglises au XVII siecle—
St. Josaphat et 1’eglise greco-slave en Pologne et en Russie), z któ
rego znakomitego dzieła głównie posiłkowałem się dla dokumen
tacji tych moich uwag, uznaje, że „dla ogromnej większości Rusi
nów, zostać unitą, znaczyło porzucenie obrządów Kościoła wscho
dniego, zdradzenie wiary przodków, zasłużenie sobie na potępię-
nie (I. str. 295). A potem dodaje: „mieszczaństwo pozostawało twierdzą schyzmy. Lud prosty i chłopi szli zawsze pokornie za impulsem danym im przez klasy wyższe. Byli oni unitami, albo schyzmatykami zależnie od woli mieszczan lub szlachty, którzy posiadali nad nimi władzę; ale na dnie ich dusz pozostawała instynktowna podejrzliwość i najmniejszy bodziec wystarczał do
rozbudzenia jej na nowo (I. str. 297).
Co się tyczy szlachty, to była ona albo pochodzenia czysto polskiego, a zatem obrządku łacińskiego, albo pochodzenia ruskie
go. ale wtenczas usiłowała się spolszczyć, ażeby umocnić swe wpływy ze względu na to, co dzisiaj nazwalibyśmy snobizmem;
w tym wypadku przyjmowała ona wprost obrządek łaciński i była przeciwną Unji. Szlachta nie orjentowała -się, że Unja mogła do
prowadzić do usunięcia Rusinów z pod wpływu Konstantynopola i Moskwy, a uważała tylko, że stoi ona na przeszkodzie kom
pletnej polonizacji.
Jak to przyznaje sam Rutski, przejście wszystkich Rusinów na obrządek łaciński byłoby niemożliwe, ponieważ mieszczaństwo i chłopstwo były niechętnie usposobione w stosunku do przenika
nia polskiego; lecz przyjmowanie przez szlachtę obrządku łaciń
skiego pozbawiało obrządek grecki najbardziej reprezentatywnych przedstawicieli, którzy mogliby mu byli dać poważne oparcie na terenie politycznym. Z tego powodu biskupi ruscy domagali się bezustannie od Stolicy Świętej zakazu przechodzenia na obrządek łaciński. W roku 1622 Rutski pisał do Propagandy: „jeżeli się po
zwoli na zmienianie obrządku, cóż nam pozostanie po 10 latach?
Jedynie chłopi. A wtenczas Unja zginie, ponieważ chłopi nie będą jej bronili wobec schyzmatyków11. Stolica święta długo się waha
ła, zanim zgodziła się na to żądanie i dopiero w 1624 r. postano
wiła „żaden Rusin unita, świecki ani duchowny, a zwłaszcza żaden mnich bazyljanin nie może dla żadnych względów, nawet najbar
dziej palących, przejść na obrządek łaciński bez specjalnego ze
zwolenia Rzymu“. Ale i to zarządzenie okazało się bezskutecznem.
Niechęć szlachty polskiej, mającej swe dobra na Rusi, do Unji podzielał w gruncie rzeczy cały naród polski, i jeżeli ta Unja mo
gła dojść do skutku i do pewnego stopnia się utrwalić, to za
wdzięczać to należy osobistemu poparciu, którego jej udzielał król Zygmunt III podczas swego długiego panowania (1587—1632).
Nawet kler polski łaciński posiadał pewne uprzedzenia w sto
sunku do Unji i nie krył się z niemi. Marcin Szyszkowski, biskup krakowski, pisał: „Niektórzy Rusini powrócili przed kilku laty na łono Kościoła rzymskiego,, ale dziś widzimy, że było to raczej szkodliwe niż' pożyteczne. Są wszelkie dane skłaniające nas do przypuszczenia, że ten rodzaj ludzi, powodowany nierozsądkiem, wywoła pod pretekstem religijnym niejedno zamieszanie w Rze- czypospolitej11. Później zaś prymas gnieździeński, Wawrzyniec Gembicki, donosi do Rzymu: „Biskupi ruscy możeby bardziej po
■<
mogli sprawie, gdyby postępowali z większą słodyczą i roztrop
nością w stosunku do schyzmatyków i gdyby umieli czekać w spokoju, aż Pan zmiękczy te serca kamienne. Powinni oni pra
cować nad uzdrowieniem tych dusz zatwardziałych i chorych, raczej przez nauczanie, perswazję, modlitwę, przykład dawany przez życie nabożne, aniżeli przy pomocy kar i rygorów kościel
nych. Będzie rzeczą bardzo pożyteczną w odpowiednim czasie dać im podobną radę“.
Biskupi ruscy z goryczą znosili wyniosły sposób w jaki trak
towali ich koledzy polscy obrządku łacińskiego, o których Rut- ski wspomina: „Jeżeli jakakolwiek sprawa zmusza nas do uda
nia się do nich, to uzyskujemy audjencję trudniej od zwykłego kapłana ich obrządku. • Ą czyż nie jesteśmy prawdziwymi bi
skupami Kościoła rzymskiego? Nieraz poprostu serca nasze roz
piera ból, chociaż z odwagą znosimy to złe obchodzenie się z nami, mimo wszystko jesteśmy ludźmi i nie uważamy się za doskona- łych“.
Natomiast Stolica Święta, nuncjusze apostolscy w Polsce i Je
zuici, którzy bardziej wznosili się ponad stosunki miejscowe, stale udzielali Unji swego poparcia i sympatji. Mimo to należy zazna
czyć, iż innym był ton między jej szermierzami na Rusi, przeni
kniętymi do głębi szlachetnym zapałem propagandy posuniętym często aż do męczeństwa, a Rzymem, który chociaż zdecydowa
nie podkreślał prawa Kościoła, jednakże zdawał sobie sprawę ze wszystkich istotnych trudńości położenia i unikał zajęcia stano
wiska nieprzejednanego. Chciałoby się prawie powiedzieć, że dla.
Rzymu głównie znaczenie Unji polegało nietyle na rezultatach osiągniętych w rzeczywistości, ile na możliwościach, które w przy
szłości w pewnych przychylnych warunkach mogłaby ona stwo
rzyć; według znanych słów Urbana VIII, które miał następnie Leon XIII powtórzyć z okazji trzystolecia Unji Brzeskiej: „O mei Rutheni, per vos spero aliquando Orientem totum ad catholicam unitatem reversurum“.
Można powiedzieć, że jeśli od 1595 r. do 1620 r., wielu wier
nych, sporo popów i bractw w rzeczywistości nie poddało się akcji unickich naczelników kościoła ruskiego, pozostając mniej lub wię
cej na łonie schyzmy, jednakże nie zdarzyło się żadne poważniej
sze usiłowanie oporu czynnego. Ale położenie to zmieniało się w miarę wzrostu potęgi kozaków, którzy usiłowali osłabić Państwo Polskie.
W marcu 1620 r. patrjarcha schyzmatycki Jerozolimy Teofan IV po przebyciu około dwuch lat w Moskwie, przybył do Kijowa, gdzie metropolici uniccy nigdy nie rezydowali i gdzie ich wpły
wy były minimalne. Został on przyjęty owacyjnie przez ludność i kozaków. Potem po wyświęceniu tam wielu kapłanów, 15 sierp
nia stworzył napowrót całą hierarchję kościoła ruskiego, mianując na metropolitę Hioba Boryckiego i sześciu biskupów dla diecezyj:
włodzimierskiej, połockiej, przemyskiej, pińskiej, łuckiej i chełm
skiej. W tym czasie kościół unicki posiadał trwalszą organizację tylko w diecezjach litewskich (Wilno i Połock).
Chociaż mianowanie biskupów w państwie polskiem należało do króla, prałaci, którzy otrzymywali inwestyturę od Teofana, usiłowali objąć natychmiast te beneficja, spotykając się naogół z przychylnością ludności. Zwrócili się oni też do Sejmu, który wkrótce potem zebrał się w Warszawie.
Położenie było krytyczne. Było rzeczą widoczną, że akcja Teo
fana miała na celu wywołanie zatargu między Polską z jednej strony, a Rosją i Turcją z drugiej. W tym zatargu, kozacy na Ru
si, przychylni myśli przywrócenia kościoła schyzmatyckiego. mo
gli wywierać znaczny wpływ. Z tego powodu należało trzymać ich na wodzy.
Na Sejmie 1620 r. oraz następnych, nowi biskupi schyzmatyccy uczynili potężny wysiłek, ażeby uzyskać uznanie ze strony Pań
stwa i zająć miejsce biskupów unickich. Nastrój był raczej przy
chylny dla nich. Nietylko protestanci i inni nieprzyjaciele kościoła katolickiego, ale nawet i łacinnicy okazywali mało przychylności dla unitów, którzy z dnia na dzień tracili grunt pod nogami. Mo
żna powiedzieć, że Unja była w stanie stawić pewien opór tylko w Wilnie i w Połocku, którego biskup Św. Jozafat okupił jednak męczeństwem swój nieposkromiony zapał apostolski, kiedy udał się do Witebska (1623). Mniej więcej w tym czasie, kard. Ludo- visi pisał do Monsignora Lancelloti‘ego, nuncjusza apostolskiego w Polsce: „Na Rusi są biskupi i kapłani katoliccy obrządku grec
kiego, ale prawie samotni, bez owczarni, któraby chciała iść ich śladem11. To wystarcza dla wykazania, że i sama Stolica Świę
ta nie czyniła sobie złudzeń co do znaczenia efektywnego Unji w tym czasie. Należało zawdzięczać stałości ducha króla Zygmun
ta IH, jeżeli Sejmy mimo, iż nie wydały żadnych zarządzeń prze
ciwko biskupom schyzmatyckim, powstrzymały się od przyzna
nia im jakichkolwiek praw i zakwestionowania legalności hierar- chji unickiej.
Stan rzeczy zmienił się, gdy sędziwy monarcha umarł (1632 r.) Syn jego Władysław IV, który ubiegał się o koronę po nim i uzy
skał ją, pośpieszył z daniem zapewnień schyzmatykom i poplecz
nikom ich, kozakom. Mimo protestów biskupów unickich i na
pomnień Stolicy Świętej 14 marca 1633 r. przed rozwiązaniem Sejmu, na którym został wybrany, kazał opublikować t. zw.
„puncta pacis“ — artykuły pacyfikacyjne, które rozstrzygały konflikt między dwoma Kościołami greckimi całkowicie na ko
rzyść schyzmy.
„Artykuły pacyfikacyjne11 (zapewniały schyzmatykom swo-#
bodę w praktykowaniu ich religji na całym obszarze Państwa Polskiego, posiadanie kościołów, zachowanie bractw, oraz prawo tworzenia nowych. Kościoły i klasztory obrządku greckiego
miały zostać podzielone między nimi a unitami w stosunku do ilości wiernych, co oznaczało w praktyce, iż w większości diece- zyj unici musieli ustąpić znaczną ich część na rzecz schyzma- tyków.
Hierarchja stworzona przez Teofana, została oficjalnie uznaną i wyposażoną. Król miał mianować metropolitę kijowskiego, któ
rego miał święcić Patrjarcha konstantynopolitański. Metropolita unicki Rutski zachowywał tylko ad personam dożywotnio swój tytuł, dochody i juryzdykcję nad wszystkimi unitami na Rusi. Po jego śmierci Metropolita unicki kijowski miał stracić wszelką ju
ryzdykcję w tern mieście, jakoteż wszelkie w nim beneficja^ Po
czątkowo rezydował on na Litwie, ale od połowy wieku XVII był zawsze również i ordynarjuszem diecezji połockiej. Po za stolicą metropolitalną w Kijowie, schyzmatycy uzyskiwali jeszcze cztery biskupstwa: przemyskie i łuckie, odebrane unitom, lwowskie, którego ci ostatni nigdy nie mogli zająć nawet w tym okresie, kie
dy Unja Brzeska nie była zwalczaną otwarcie, i mohylowskie na Białejrusi, utworzone przez podział diecezji połockiej.
Unji pozostawały tylko: okrojone biskupstwo połockie i smo
leńskie na Białejrusi, włodzimierskie na Wołyniu, chełmskie na Podlasiu i pińskie na Polesiu. Traciła ona w ten sposób całą Ruś Czerwoną, natomiast na Litwie zachowywała swe stanowiska.
Nuncjusz apostolski w Polsce oraz biskupi katoliccy obu obrządków zaprotestowali przeciw artykułom pacyfikacyjnym.
Stolica Święta również zaprotestowała, ale unikała wszystkiego, coby jeszcze bardziej mogło zaostrzyć sytuację. Urban VIII osta
tecznie powiedział Ossolińskiemu, nadzwyczajnemu ambasado
rowi Władysława IV, że całą kwestję pozostawia gorliwości i roz
tropności tego monarchy, którego zamiary zapewnienia schyzma- tykom położenia oficjalnego, odpowiadającego istotnemu stosun
kowi ich sił w kraju, były notorycznie znane. Artykuły te weszły zatem w życie, ale w drugiej połowie wieku XVII. Unja odzy
skała, zwłaszcza dzięki królowi Janowi III Sobieskiemu, teren utracony. Gdy w roku 1686 Polska straciła ostatecznie Kijów, który przeszedł pod władzę Rosji, biskupstwa schyzmatyckie:
lwowskie, przemyskie i łuckie, powróciły pod władzę Rzymu, zaś mohylewskie zostało zniesione, jednak przywrócone w roku 1720.
Przy pierwszym rozbiorze Polski diecezje lwowska i przemy
ska odeszły do Austrji, połocka dostała się pod władzę Rosji.
Przez drugi (1793) i trzeci (1795), rozbiór Katarzyna II uzyskała resztę Białejrusi i Ukrainy, Podole, Litwę, Wołyń i Polesie; Fran
ciszek Habsburg, ziemię Chełmską, która jednak traktatem 1815 roku została z powrotem przyłączona do Królestwa Polskiego, czyli, że dostała się pod władzę Rosji.
Cesarzowa zniosła natychmiast wszystkie biskupstwa unickie, za wyjątkiem połockiego, ale w roku 1798 Pius VI w porozumie
niu z Pawłem I, chociaż utrzymał zniesienie stolicy metropolita!-
nej kijowskiej, podniósł biskupstwa połockie do godności arcy
biskupiej i rozciągnął jego juryzdykcję na dwa biskupstwa unic
kie, erygowane w Łucku (dla Podola, Wołynia, Polesia i Ukrainy) oraz w Brześciu dla Białejrusi. Została również zmieniona cyrkum- skrypcja diecezyj łacińskich; dawne biskupstwa: wileńskie, ka
mienieckie i żmudzkie oraz jedno utworzone w Mińsku, zostały poddane pod władzę arcybiskupstwa erygowanego w Mohylewie.
Jednakże, arcybiskup mohylewski rezydował zazwyczaj w Peters
burgu.
Lecz polityka tolerancyjna uprawiana przez Pawła I i Aleksan
dra I ustała ze wstąpieniem na tron Mikołaja I (1825). Rząd ro
syjski rozpoczął, przy pomocy służalczych prałatów, politykę asy- milacyjną, która doprowadziła w 1839 roku do połączenia się kościoła unickiego ze schyzmą. Jednakowoż to zarządzenie nie rozciągało się na Kongresówkę, a zatem na biskupstwo unickie chełmskie, które jedno tylko zdołało utrzymać się przez pewien czas, ale i ono zostało niebawem przyłączone do schyzmy przez Aleksandra II w 1874 roku.
Jednakowoż podczas gdy zniesienie Unji w reszcie Rosji odby
ło się bez znaczniejszego oporu kleru i ludu, w diecezji chełmskiej wywołało reakcję iście bohaterską, która zwróciła na siebie uwagę całego świata i pozostanie zawsze pamiętną. Grzywny, gwałty, więzienie, rzezie, zesłania na Sybir, nie zdołały osłabić wiary uni
tów, którzy woleli zrezygnować ze wszystkich obrzędów kościel
nych, a nawet i z Sakramentów, aniżeli otrzymywać je z rąk po
pów schyzmatyckich. Nie chrzczono noworodków, nie celebrowa
no małżeństw o ile to nie mogło nastąpić przy pomocy księdza unickiego, który w tajemnicy przekradł się do kraju, albo którego wierni, narażając się ogromnie, odwiedzali poza granicą w Galicji.
Duchowieństwo łacińskie miejscowe nie mogło przyjść im z po
Duchowieństwo łacińskie miejscowe nie mogło przyjść im z po