• Nie Znaleziono Wyników

NA DWÓCH KÓŁKACH Z WARSZAWY PRZEZ BERLIN DO PRAGI

5. Pompka Królaka

Nie przeprowadzałem ankiety dotyczącej wiedzy obecnego społeczeństwa na temat osoby Stanisława Królaka, ale intuicyjnie twierdzę, że większość respondentów takiego badania kojarzących to nazwisko wiedziałoby, iż to były polski kolarz oraz że toczył on pojedynki na pompki z zawodnikami radzieckimi w czasie Wyścigu Pokoju. Historia ta powtarzana błędnie często jako fakt autentyczny mówi, iż nasz zawodnik w trakcie przejazdu w tunelu trasy W-Z, a przede wszystkim w bramie i tunelu Stadionu Dziesięciolecia, zadawał cięgi kolarzom radzieckim by uzyskać lepszą pozycję. Oczywiście nie było transmisji telewizyjnej wówczas i żaden ze sprawozdawców nie mógł znajdować się w czasie przejazdu w tunelu. Opowieść opiera się jedynie na zapewnieniach świadków, choć nigdzie nie spotkałem żadnego artykułu, w którym by cytowano naocznego obserwatora walki na pompki, a po drugie tego, co działo się w tunelu kibice również nie mogli widzieć, gdyż było w nim po prostu ciemno. Domniemani świadkowie rzekomo widzieli, jak niby Stanisław Królak poprawia pompkę, czy też ją przypina do ramy wyjeżdżając z tunelu. Zważając, że na stadionie ulokowano metę trudno przypuszczać, iż finiszując Królak ryzykowałby utratę równowagi i upadek mogący zakończyć się kontuzją, wykluczającą go z dalszej rywalizacji, zwłaszcza, że nasz zawodnik nie walczył na inaugurację wyścigu w 1956 roku o etapowe zwycięstwo, jechał poza pierwszą dziesiątką i znalazł się w kilkuosobowej grupie, której zaliczono ten sam czas przejazdu. Ponadto wjazd na stadion był wystarczający wąski i wystarczyło, żeby znalazło się w tunelu trzech rywalizujących kolarzy i już lekkie zwrócenie się w stronę jadącego od ściany sprawiało, iż zostawał on przypierany do niej. Jedyne, co prawdziwe w tej opowieści, iż Królak (sklasyfikowany na 18 pozycji) wjeżdżał na metę wraz z Rosjanami (odpowiednio 19 i 20 miejsce). Pomimo że brak jest racjonalnych przesłanek przemawiających za prawdziwością tego zdarzenia, wpisało się ono w narracje o Wyścigu Pokoju oraz o sportowej rywalizacji polsko-radzieckiej i mieszaniu polityki ze sportem.

Przywołując postać Stanisława Królaka w rozmaitych felietonach wpierw przywoływano tę legendę, a później przypominano o jego sukcesach sportowych. Niezwykła nośność tej historii sprawiła, że tuż przed zburzeniem Stadionu Dziesięciolecia i rozpoczęciem prac

związanych z budową nowego Stadionu Narodowego przeprowadzono happening stanowiący swoistą wizję lokalną finiszu w 1956 roku, podczas której sam Stanisław Królak przejechał na rowerze przez bramę i tunel stadionu dementując po raz kolejny, iż bił się na pompki z kolażami radzieckimi. Po 1989 roku, upadku ZSRR etc. wraz z brakiem zapotrzebowania na bohatera walczącego w „Wielkim Bratem” zaczęto podchodzić z coraz większym dystansem do walko na pompki i dziś opowiada się ją w formie anegdoty, a sama pompka (drewniana figura) stanowi jedną z nagród dla zwycięzcy w rowerowym Memoriale Stanisława Królka.

Niemniej fenomen postaci Stanisława Królaka nie wiązał się z przepychankami z radzieckimi zawodnikami, ten epizod dopisano do jego sławy później, a na jego popularność w latach pięćdziesiątych miało wpływ ogromne zainteresowanie towarzyszące Wyścigowi Pokoju. W tym miejscu należy zapytać, dla czego w kraju, w którym sportem narodowym okrzyknięto piłkę nożną, grad medali z każdej imprezy przywozili bokserzy oraz lekkoatleci nagle najpopularniejszym sportowcem staje się kolarz, ba jednym z najpopularniejszych Polaków!

Odpowiedź jest prosta, Królak zawsze odgrywał ważną rolę w polskiej reprezentacji startującej w wyścigu, którego popularność można tłumaczy się tym, iż przede wszystkim to pierwsza na taką skalę impreza sportowa w powojennej Polsce, której przyświeca bardzo nośna idea (pokój) w kraju z takimi doświadczeniami, jak Polska. Po drugie kolarstwo ma tę zaletę, że do końca wszystko może się zdarzyć i nawet murowany faworyt by wygrać musi dojechać do mety, więc w czasach odbudowującego się radia oraz raczkującej telewizji, gdzie codzienność nie przysparzała okazji do radości to słuchanie relacji radiowych oraz śledzenie prasy było dla rzeszy ludzi odskocznią od problemów dnia codziennego. Dochodzi do tego postawa naszych zawodników, bo, jak wiadomo, sukcesy reprezentantów gospodarzy wpływają na popularność danych zawodów. Duża ilość publikowanych informacji także sprawiła, że siłą rzeczy ludzie często czytali o wyścigu, a to przekładało się na rosnące zainteresowanie społeczeństwa. Jednak sprawozdania zamieszczane w prasie nie powodowały wypieków na twarzy wśród czytających, ale dziennikarze komentujący w radio min. Bohdan Tuszyński, Bohdan Tomaszewski sprawiali, że słuchacze przenosili się w sam środek akcji, zaś prasa były tylko uzupełnieniem dostarczając wszystkich szczegółów z każdego etapu.

Zwycięstwo Królaka przyszło w momencie, gdy wyścig zyskał już renomę w kraju oraz poza nim, odbywały się relacje radiowe na żywo, „Przegląd Sportowy” odzyskał przedwojenną pozycję, zaś sport wszedł na stałe na strony dzienników, takich jak TL i zbiegło się to z niemalejącym zapotrzebowaniem społeczeństwa na sukcesy o wydźwięku międzynarodowym. Stanisław Królak odnosząc najważniejsze zwycięstwo w karierze nie tylko wpisał się na stałe w historię polskiego sportu oraz został jedną z ikon polskiej

popkultury lat pięćdziesiątych, ale spowodował, że każdy chłopiec mający rower chciał być drugim Królikiem, matki nazywały swoich synów na cześć kolarza, a w Polsce zapanował rowerowy bum. Jego postać także wpisała się w rywalizacją polsko-radziecką, jako symbol dosłownej walki pomiędzy oboma stronami i choć sprawozdania, przynajmniej te w TL i PS w mojej ocenie nie przyczyniły się do tego, ale anegdota i sentymentalna narracja związana ze zmierzchem świetności polskiego kolarstwa.

Rozdział 3