• Nie Znaleziono Wyników

Poradnictwo jako obszar działania współczesnych tłumaczy

Czołowi badacze nauk społecznych, tacy jak A. Giddens czy Z. Bauman, opisują kondycję współczesnego człowieka jako skazanego na konstruowanie swojej toż-samości (w liczbie pojedynczej oraz mnogiej), a także w swoich tekstach przyta-czają przykłady praktyk poradniczych czy terapeutycznych, które mają wspierać jednostkę w wysiłku tworzenia siebie5. Autorzy ci piszą o potrzebie, czy może na-wet wewnętrznym przymusie, który skłania współczesnych ludzi do poszukiwania wsparcia w świecie zewnętrznym i do korzystania z pomocy specjalistów w plano-waniu własnego życia. Zniesienie autorytetów, kryzys wielu instytucji, które przez wieki dawały ludziom oparcie i wprowadzały ład w rzeczywistości, rozpad więzi społecznych i atomizacja więzi rodzinnych – wszystkie te procesy powodują, że jednostka, która z jednej strony poszerza granice swojej wolności i się w niej nie-rzadko rozsmakowuje, musi, z drugiej strony, za tę wolność zapłacić wysoką cenę. Jest nią wysiłek pracy nad sobą i tworzenia własnego życia. W pustych miejscach, powstałych po wcześniejszych autorytetach, instytucjach oraz ich praktykach, po-jawiają się specjaliści i eksperci od zarządzania sobą, (samo)rozwoju, budowania tożsamości, kreacji siebie. Odwołują się oni do określonych koncepcji człowieka czy wizji świata i, zależnie od opcji, oferują klientom odpowiedni rodzaj pomocy. Są dostawcami drogowskazów oraz tłumaczą, w jaki sposób drogowskazów takich można poszukiwać w sobie.

Obecną popularność różnego rodzaju praktyk poradniczych i terapeutycznych określa się również mianem kultury terapeutycznej6, którą można uznać za jeden

4 Por. V. Drabik-Podgórna, Innowacja edukacyjna w poradnictwie zawodowym. Aplikacje

roz-wiązań francuskich, Kraków 2005, s. 78–79.

5 A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, War-szawa 2002; Z. Bauman, Tożsamość. Rozmowy z Benedetto Vecchim, Gdańsk 2007.

6 Por. Ph. Rieff , Th e Triumph of the Th erapeutic: Uses of Faith After Freud, New York–London

z przejawów szerszej od niej kultury indywidualizmu. Autorem terminu kultura terapeutyczna jest Philip Rieff , badacz Freuda, który w wydanej w 1966 r. głoś-nej książce Th e Triumph of the Th erapeutic argumentował, że w świecie zachodnim

kultura chrześcijańska została wyparta przez kulturę terapeutyczną. Zdarzenie to autor wiązał z przypisywanymi Freudowi narodzinami psychologicznego człowie-ka i rozwojem psychologii jako nauki o indywiduum. Ciężar tworzenia tożsamo-ści został przeniesiony z zakorzenionej w danej tradycji społecznotożsamo-ści (której sil-nym reprezentantem były instytucje religijne) na jednostkę, która może wyrażać i realizować swoje potrzeby, a zarazem sama dokonywać wyborów i ponosić za nie odpowiedzialność. Kultura terapeutyczna stanowi zatem remedium na życie w kulturze ryzyka7, gdy niepewność jutra staje się paradoksalnie jedyną stałą, ja-kiej możemy oczekiwać od przyszłości. W wysiłku tym pomocni są „tłumacze” (termin wprowadzony przez Z. Baumana), którzy pomagają zrozumieć zagubio-nym w codzienności jednostkom zarówno swoją sytuację, jak i zaplanować swoje działania w niepewnej rzeczywistości8. Przejście do ponowoczesności okazało się mimo wielu pozytywnych zmian przejściem trudnym i bolesnym. Wolność, jaką oferuje się dzisiejszemu człowiekowi, okupiona jest samotnością, samodzielnością i odpowiedzialnością za swoje decyzje i czyny9. Potrzeba istnienia tłumaczy wyni-ka również z tego, że w obliczu zaniwyni-kania instytucji i autorytetów (państwowych, religijnych oraz innych) gotowych do przyjmowania na siebie odpowiedzialności za losy jednostek i grup, to doradcy-tłumacze stanowią dziś quasi-instytucję, która zaopiekuje się, wysłucha i doradzi, jak również da namiastkę (choćby krótkotrwa-łego) oparcia. Z kolei A. Giddens pisze o tym, że „cel terapii w warunkach póź-nej nowoczesności […] należy rozumieć i oceniać jako metodologię planowania życia”10. Terapia jego zdaniem nie służy jedynie przystosowaniu się jednostki do zewnętrznej rzeczywistości, choć pozostaje to jej ważnym elementem, ale jest „wy-razem uogólnionej refl eksyjności, w pełni daje wyraz zaburzeniom i wątpliwoś-ciom, które niesie nowoczesność. Jednocześnie stanowi część typowej dla porządku późnej nowoczesności mieszaniny szans i ryzyka. Może prowadzić do uzależnienia i bierności, ale może też dawać nowe podstawy do działania i służyć przejmowa-niu kontroli”11. Ostatni cytat trafnie oddaje zróżnicowanie zabiegów poradniczych,

w tym miejscu zaznaczyć, że poradnictwo dystansuje się wobec terapii, jednak z kulturo-wego punktu widzenia, poradnictwo i terapię jako specyfi czne zjawiska kultury zachodniej można pojmować w tym przypadku łącznie.

7 A. Giddens, op. cit., s. 6–7 oraz rozdz. IV, s. 150–199.

8 Z. Bauman, Prawodawcy i tłumacze, Warszawa 1998.

9 M. Malewski, Poradnictwo wobec zmieniających się wzorów ludzkiego życia, [w:] „Teraźniej-szość – Człowiek – Edukacja” 2003, nr 3, s. 33.

10 A. Giddens, op. cit., s. 246.

które mogą polegać na działaniach od sztywnego urabiania poprzez ukierunkowy-wanie, motywoukierunkowy-wanie, wspieranie, aż do upełnomocniania, czyli pobudzania do samodzielności i samorealizacji.

Wyzwanie tworzenia tożsamości ma również związek z diagnozowaną przez badaczy nauk społecznych, a także doświadczaną przez nas na poziomie codzien-ności zmiencodzien-nością i niepewcodzien-nością rzeczywistości. Zjawisko to określane jest przez Z. Baumana jako „płynna nowoczesność”12, a przez U. Becka jako doświadczenie życia w „społeczeństwie ryzyka”13. A. Giddens wiąże moment nadania dzisiejszego znaczenia pojęciu „ryzyka” z procesami „kolonizacji przyszłości”, swoistego zwrotu ku temu, co ma nadejść i porzucenia patrzenia w przeszłość14. Zmiana jest bodaj czy nie najtrwalszą cechą społeczności ludzkich, lecz jej przyspieszenie wiąże się szczególnie z przejściem od epoki przednowożytnej do epoki nowożytnej. Drama-tyczne wydarzenia XX wieku, jak również rozwój wiedzy i technologii przyczyni-ły się do utrudnienia relacji międzypokoleniowych. Wiedza nie kumuluje się już z wiekiem, tak by ludzie starsi mogli stanowić wzory postępowania i źródło życio-wej mądrości dla młodych pokoleń. Oznacza to, że w planowaniu swojego życia korzystanie z doświadczeń minionych pokoleń staje się bezowocne. Będąc świado-mymi ryzyka, tym mocniej jednak marzymy o poczuciu bezpieczeństwa15.

Poczucie bezpieczeństwa stało się towarem rynkowym – możemy (czasem na-wet musimy) zakupić polisę ubezpieczeniową, oszczędzamy na czarną godzinę, dbamy, aby zakupione przez nas towary i usługi były opatrzone gwarancją, sta-rannie wybieramy miejsce zamieszkania i szkołę dla dziecka, montujemy systemy monitoringu i wokół osiedli budujemy ogrodzenia, a na wejściu zostawiamy straż-nika, ba, czasem nawet posiadamy broń, chodzimy wszędzie z telefonem, jeździ-my własnym samochodem, szczepijeździ-my się i zażywajeździ-my leki, gdy tylko pojawią się pierwsze objawy przeziębienia. Lista działań, jakie podejmujemy, mając na uwadze bezpieczeństwo własne czy najbliższych, jest o wiele dłuższa, nie chodzi jednak o jej zapełnianie. Chodzi natomiast o zwrócenie uwagi na to, że współczesny człowiek spożywa niesamowitą ilość energii, czasu i pieniędzy na zapewnienie sobie (złud-nego) poczucia bezpieczeństwa. Z. Bauman w tekstach z ostatnich lat wskazuje na utopijną wręcz obsesję bezpieczeństwa (a zarazem lęku przed zagrożeniami), jaka dręczy ludzi Zachodu, bezpieczeństwa za cenę wolności16. Niebagatelna jest

12 Z. Bauman, Płynna nowoczesność, Kraków 2006.

13 U. Beck, Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, Warszawa 2002.

14 A. Giddens, op. cit., s. 153.

15 A. Giddens w cytowanej książce wprowadza termin „bezpieczeństwa ontologicznego” jako przeciwwagi dla „niepokoju egzystencjalnego”, por. idem, op. cit., rozdz. II, s. 50–97.

16 Wątek pozbawionego racjonalności mnożenia różnych form zabezpieczeń, jakie wymyślają i stosują obecnie ludzie, powraca wielokrotnie w myśli Z. Baumana. Por. idem, Płynne czasy.

tutaj rola nowoczesnych środków przekazu, które błyskawicznie dostarczają nam codziennie porcję zatrważających informacji z różnych zakątków świata. Mamy zatem czego się bać.

Nasze lęki koją nieco terapeuci i doradcy, którzy okazują się nierzadko skutecz-niejsi od dotychczasowych grup wsparcia w postaci rodziny czy grupy koleżeńskiej. Gotowi jesteśmy płacić spore sumy pieniędzy za fachową pomoc w rozwiązywaniu naszych osobistych problemów rodzinnych, zawodowych czy edukacyjnych. Tera-peuci i doradcy w pewnym sensie stają się źródłem naszego poczucia bezpieczeń-stwa – oferują pomoc, której wszak warunkiem koniecznym jest przyznanie się, że sobie z czymś nie radzimy, oraz wyrażenie gotowości do zmiany. Pomoc ta dotyczy nazwania problemu, zrozumienia go oraz poszukiwania możliwych tropów jego rozwiązania, a także planowania przyszłych działań.

Poradnictwo jako upełnomocnienie