• Nie Znaleziono Wyników

533 nie potępia ludzi, nie drwi z icli uczuć. Niezna

ne mu jest szyderstwo, ta straszna broń scepty­

cyzmu, ten piekielny śmiecli potepieńców!. I to właśnie inam za najpiękniejszą właściwość jego talentu, który był jeszcze w swej pełnej i czystej s ile ...

Czy może być piękniejszy dowód czystości i elastyczności jego talentu, jak w ostatnich chwi­

lach wśród rozpaczy teraźniejszej, i przeczucia przyszłości ta ucieczka jego do uczuć natury, do wrażeń, i głosów przyrody, v< Dramacie natu­

ry jednem ż ostatnich dzieł jego, utworze chao­

tycznym zapraw dę, ale pełnym szczegółowych piękności.

To znowu chwilową pracą rozegrzany,nowe roił plany, które pozaczynane, lub ogólnemi tylko za­

rysami odcieniowane, znajdują się w pozostałych po nim pismach, jak n. p .: Dwie abdykacyje po­

wieść historyczna olbrzymio zakrojona, i Dra­

mat ludzkości olbrzymiejszego jeszcze rozmia­

ru. O drukowanych niemówiąc, zostało jeszcze prócz tego parę recenzyi o Kraszewskim i L a - marlynie; plan do dramatu Zborowskich, i wie­

le innych porozpoczynanych robót, w których wszędzie przebija myśl zdrowa i piękna. — Lecz gdzież były siły do ich ukończenia?

Jeszcze jeden ostatni obraz powieści jego!..

Matka urażona że poeta nieumiał robić mająt­

k u , w innym zamieszkała domu: a jemu był to zarzut nowy, okropnie bolący. Zona po kilkole—

654

tnicli cierpieniach umarła zostawiwszy mu żal nie­

utulony w sercu, a samotność grobową w około niego. I wiedział że umrzeć musi. S iły go co- dzieii opadały; w przyjacielskim domie siedział biedny poeta i dum ał!.. I jeszcze raz przypo­

mniał sobie z boleśnem uczuciem, ile pozaczyna- nych dzieł czeka na ostateczne ukończenie. A myśli wrzą mu jeszcze w głowie, a w piersi gra­

ją uczucia, i prą sie do pieśni, lecz usta już nie- mieją, trętwieją palce. A więc zginąć mają pie­

śni niedospiewane, kiedy tak wielkie są chęci.

Nie! śpiewać będę jeszcze! Iły sn ę ły mu oczy, dawny zapał strzelił z nich. K a z a ł przynieść do łóżka biórko swoje, i porwał pióro. Uśmiechnął się do poufnych przyjaciół swoich, którym tyle pięknych myśli powierzył. P orw ał je w ręce by im resztę tajemnic, które mu się w łonie paliły dogadać!.. I wypadło pióro z ręki, westchnie­

nie wyrwało się z piersi je g o ., tajemnicą osty­

g ły lotne myśli, wzniosłe uczucia, natchnienia w ieszcze!.... Dominik Magnuszewski nie ży ł ju ż ! ..,

Pan

555

P A N M O R A W S K I

Ko n f e d e r a t b a r s k i, napisany przez

D O M I N I K A M A O S U S Z E W S K I E G O

d. 9 0 Sierpnia r . 1 8 3 1.

Cióz tylko dziewczęta są u nas dziś w głowie ? O t, lepiej słuchajcie, co stary opowie;

A starych powiastki, jak wino lokaja I serce zagrzewa, i umysł upaja.

Więc powiem — Cóż powiem ? — Miłostki ? — T o slare!

Tam miasto istoty zyskujem, c o ? — marę.

Toć lepiej pogderam o wojnie, gdy dziarski B ył wodzem Morawski, konfederat Barski.

Słuchajcie! w Poznaniu Renn Moskal przywodzi t , I naszych ciemięży, i miasto nam g ło d zi;

A wszędzie mknę zwiadą kozacy zdziczali)

By milczkiem nam Z m o r ę * przy zejściu schwytali;

Bo im ten po lacku namorzył, nabredził;

Gdzie kozak zamyślił, tam wódz nasz wyprzedził;

Znienacka wpadł, wybił, nasz hetman, wódz dziarski T ak robił Morawski konfederat Barski.

1. Je n e ra ł Renn, który pobity od konfederatów zamknął’ sie w Poznania.

2. Zmorą nazywano Morawskiego , bo w nocy najczyściej na­

padał, b y ł ón s iły nadzwyczajnej, a gdy potrzebował dostad je ­ żyka, noca podsuwał sie pod stojących na czatach kozaków, upa­

tryw ał'jednego, w najtęższym pędzie przepadał, poryw ał olbrzy­

mia s iłą za k ark , sadzał na konia przed siebie i szczęśliwie wra­

c a ł do swoich* Nie jeden podobny przykład trądycya podaje o Morawskim.

356

Drwiąc z Henna, z Moskali, Morawski umyślił, Słów kilka na karlcc nau.azać, i skreślił, I na wóz wziął c ielę,; i z chłopska przebrany W sam środek Poznania zajczdza nieznany. —•

»Coż wieziesz ?«—— » 0 t ciele« — »A drogo ? « — »Co dacie ?«

wTalara.«— »Dla kogo ?»— »Dla ltcnua.«— »Ha macie « — I przedał — i myśli wódz śmiały — a dziarski:

Kiep Itcnn, chwat Morawski, konfederat Barski!

Gdy kucharz chce rzezać, znajduje, podnosi, I kartkę lakową 1 ten nowi przynosi:

Kłania się M orawski; przedał ci to ciele;

I znalazł 3 loskali kpów tutaj nic wiele! 1

łłenn na straż zawoła: -— Strzedz murów Poznania ! Chwytajcie! Wtem mieście Morawski się schrania!«

Lecz precz ju ż daleko za miasto mąż dziarski Ujechał Morawski konfederat Barski!

Patrzy aż za górą kozak m u majaczy.

V t ięc dalej w rozgow or; wódeczką go raczy, A kozuń ju z nie tak nań bystro spogląda I coraz m u głębiej w manierkę zagląda.

Cbłop skręca, i wozem przewraca na drodze v £ j panie kozaku! pomóż no niebodze!*

Zsiadł kozak, chcąc pomódz. — Wtem za łeb go dziarski Przydusi Morawski, konfederat Barski.

I na koń! Więc Boską pomocą zagrzany, W padł do wsi, a we wsi brzmią hymnem organy, I świętą niedzielą lud cały zajęty,

I śpiewy do B oga: wybaw nas o święty., Z pokorą Sarmaty Morawski leż bieży Niewstydny modlitwy, wnet w skruchę uderzy;

Kto z Bogiem to Bóg z nim, tak myślał mąż dziarski Nasz stary Morawski, konfederat Barski.

I . Dwa Własnoręcznie przez Morawskiego napisane wiersze, które opisanym tu sposobem Rennowi podsunął.

557

W tem łoskot w świątyni! kozacy do kola Obsiedli i wioskę i bramę kościoła!

iUciekać !f— Nie, stójcie! W net młodych przyzywa *. t , Za znakiem: »0tw órzcież — szturmaka 1 dobywa. ^ ^ Ja k nabił, jak przybił, za znakiem az milo!

Ja k palnie piętnastu wnet ziemię zaryło!

I na koń! — I z konia rzekł jeszcze myz dziarski:

Tak strzela Morawski konfederat Barski.

Niezawsze co panna, to piękna i młoda N ic zawsze tez trwała majowa pogoda — I rozkosz nie z miedzi — i serce nie z stali — W ięc w końcu kozunie hetmana schwytali.

N uź mścić się i więzić! katować co siły!

A i nagie mu kości bez ciała świeciły.

Wycierpiał — wysiedział za swoje nasz dziarski, Nasz mężny Morawski,* konfederat Barski.

A ź wreszcie raz wieczór — leez cóz to, hej bracie!

Gdy u mnie łza płynie, wy oczy m ru iacie, Gdy dłoń mi drzy stara, wy dłonig bez siły Szukacie nie miecza, lecz rgczki swej miłej.

Młokosy! bez serca młodego w swem łonie;

Precz z pieśnię! Sam myślę w tę przeszłość pogonię, Sam tylko czuć będę i myśleć jak dziarski M ój hetman Morawski, konfederat Barski.

1. Sz tur mak rodzaj strzelby, której lufa u końea szersza, zwy­

kle w szturm ak sypie sig garść lotek lub siekańców.

Z eszyt V. 1847. 71

K O ItE SP IJN D E K C Y JA R E D A K C Y I.

W zakładzie Imienia Ossolińskich ukończono w tycb dniach przepisanie kroniki Bog.ufała z rękopismu, który się obecnie fu znajduje. Pan J . A . Kamiński zajgł się la praca, a zna­

jomość potrzebna rzeczy i jego naukowa 'sum ienność, jest rękojmig i wierności odpisu, i ze odpowie celowi, na jaki je st przeznaczony. Kopija la będzie bowiem przesianą A. W.

M aciejowskienni, który len rękopism Bogufala (znacznie od*

mienny od drukowanego) z innemi zamierzył sobie po­

równać krytycznie:

Podług listu odebranego z Warszawy ma pan Maciejow­

ski temi dniami wyruszyć w podróż naukowy do Berlina i dalej, dla porównania wielu kodeksów polskich zrękopism a- mi znajdującćmi się za granicę; i w tym celu miał także z sobjj zabrać wspoinniony wyżej odpis kroniki Bogtiiała.

Z Krakowa odebrała redakcyja recenzyję d ram atu: vUr­

szula Majerinn* odegranego na scenie krakowskiej, znako­

mitego pióra pana 11. M ., dla szczupłego jednak zakresu?

559

niebędzie mogła być ta rozprawa w jednym zeszycie pisma naszego umieszczoną, jak sobie lego życzy szanowny autor, lecz w dwóch zeszytach mianowicie zaś w 7 mym i 8 mym.

Pan W ł a d y s ł a w W ę ż y k , autor znanych podróży na wschodzie życzył sobie, mieć przepisane niektóre rękopismy z biblioteki naszej, służyć mogące jako materyjaly do hislo- ryi polskiej X V III wieku — donosimy M u , że kopije żą­

danych rękopismów są ju ż zrobione, i zapytujemy G o : pod czyim adresem i dokąd je odesłać mamy?

Współpracownikowi naszemu panu Afthowi z Czerniowiec wdzięczni jesteśmy za pierwszą część przesianej nam rozjprawy

^ G e o l o g i c z n y s z k i c o k o l i c y L w o w a « ; gdy jednak ar­

tykuł każdy, który nie je st wyjątkiem z obszerniejszego dzie­

ła , lecz całkowitą rozprow ą, wypada w całości przedłożyć cenzurze krajowej, upraszamy o nadesłanie drugiej części geologicznego szkicu w jak najkrótszym czasie.

Z listu hr. Aleksandra Krasickiego umieszczamy tu wyją­

te k , odnoszący się jako przypisek do listów ks. Ignacego Krasickiego, umieszczonych w Iszym zeszycie pisma naszego r. b ., a mianowicie do listu Illgo z kolei:

»Wspomniany w tym liście Jó ze f Boznański, marszałek księcia biskupa podczas trybunału Malo-polskiego, był pó­

źniej chorążym Przemyskim; dziedzicem na dobrach Krzyw- czycy w przem yskiej, a na Pawłokowie w sanockiej ziemi.

Przypisek len został przy przepisywaniu artykułu przez nie­

uwagę opuszczonym. «

str. 451 wiersz 17 zamiast Hu/tona czytaj Huttona.

7f 452 | „ 14 » Borna w Borna.

» 462 26 zielen i ki zielniki.

468 n 21 » zielen i ki łł zielniki.

508 » 1 ślubuj ślubują.

» 508 n 23 Pogoda w niektórych

egzempla-rzach czytaj Pod aga.

*r piątym Z eszy cie zaw artych.

str*

Muzeum Natury we Lwowie, przez Wincentego Pola. Część I I i I I I ... ... . . ... . 445 Obyczaje pierwotnych Słowian, przez Karola Szajnochy . 500 Język polski i jego uprawiacze w Galicy i, przez S ta n isła ­

w a Piłata . 515

Handzia z Samary, Tom asza Padury, przekład Anieli Z ...530 Powieść o życiu poety, przez Józefa Dzierzkowskiego (Do­

kończenie) . ...534 Rozmaitości.

Korespondencyja R a d a k c y i ... i' . , . . i 558

B IB L IO T E K A NAUKOWEGO Z A K Ł A D U IM : O SSO L IŃ SK IC H wychodzi Tocznie w 12 zeszytach miesięcznych pod redakcy% dyrektora Za­

kładu nauk. im. Ossolińskich: Adama K łodzińskiego.

W s p ó ł p r a c o w n i c y .

Dr. Alth A loizy. — Batowski Aleksander (współpracow nik s ta ły ) . Bielawski August. — D eszkiew icż J a n * Nep. — Dobrzański Jan*

D zieduszycki hr. M aurycy. I D zierzkow ski J ó z e f. — G orczyń­

s k i Adam. — K am iński J a n Nep. — X . K luczycki Jan . — K ra ­ sicki hr. Aleksander.— Dr. Łobarzewski Jan . —ŁobeskixFelicyjan.

M orawski S zczęsn y. — Pawlikowski Gwalbert. — P iłat Stani*

sła w . — Pol W in c en ty' ( współpracownik sta ły) . ;— PrZ yłęck S ta n isła w . — S a rtyn i M ateusz. — Stadnicki hr. K azim ierz Cwspółpracownik s ta ły ) . D r. Stroński Franciszek. — Szlachtow ski Ja n . — T urow ski K azim ierz. — U jejski Korneli

W asilewski Tadeusz. — Z a krzew ski Jakób.

Powiązane dokumenty