• Nie Znaleziono Wyników

POWSTANIE POLSKIE W ROKU 1830

I . J a k s t a ł y r z e c z y w P o l s c e p o w o jn a c h N a p o le o ń s k ic h .

Niech będzie pochwalony Jezus C hrystus! Znowu zabie­

ramy się, kochani bracia, opowiedzieć wam tu choć po krótce, co się dalej działo z naszą ukochaną ojczyzną Polską po owem strasznem nieszczęściu, kiedy to jej wolność odjęto i w trzy ją kaw ałki rozerwano. Będzie to znowu opowiadanie o krwawych wojnach i bitw ach, które Polacy staczali z swoimi wrogami, aby sobie nazad wolność i ojczyznę wywalczyć. Więc też znowu dowiecie się z tego, ile to Polacy doznali srogiego ucisku, ja k dochowali w niewoli i nieszczęściu wiary swej ojczyźnie, ja k chwycili za broń i z wielką walecznością uderzyli na nieprzy­

ja c ió ł, i ile to krw i serdecznej polało się na naszej ziemi...

Zeszłego roku opowiedzieliśmy wam historyę wojen ce­

sarza Napoleona. W iecie już o wielkich bojach tego cesarza i o pomocy, ja k ą mu dawali Polacy. Przypominacie sobie pe­

wnie także, że cesarz Napoleon nie dotrzymał obietnic Polakom

i zamiast całej Polski tylko małe księztwo w arszaw skie u sta­

nowił. Kiedy sam Napoleon został wreszcie pokonany zupełnie

— wtedy już dla Polski zginęła w szelka nadzieja, bo została ona odtąd na łasce swoich nieprzyjaciół.

W roku 1815 zjechali się posłowie tych mocarstw, które pokonały Napoleona, do W iednia na narady, a narady te na­

zwano kongresem wiedeńskim. Na tym kongresie radzić miano także, co sie ma stać z Polska. > 6 * I otóż stanęło na tem, żeC /

Austrya zatrzym ała nadal przy sobie Galicyę i odzyskała Wie liczkę, gdzie to znajdują się ogromne kopalnie soli; Prusak zagrabił G dańsk, Toruń i Księztwo Poznańskie — reszta zaś Polski przypadła Moskalowi. Moskal też przywłaszczył sobie już dawniej Wołyń, Podole, U krainę i Litwę i połączył je z Moskwą, a to samo chciał uczynić teraz i z tym kawałkiem Polski, w którym Napoleon ustanowił był księstwo warszawskie. Ale na to nie chcieli się zgodzić inni monarchowie, więc Moskal tylko pod tym warunkiem zabrał i to dawniejsze księztwo warszawskie, że z niego miało być zrobione K r ó l e s t w o p o l s k i e .

To ustanowienie Królestwa polskiego, które uradzono na kongresie w iedeńskim , było wierutnym tumanem i chyba jeno na kpiny. Ko co mi to było za Królestwo polskie bez Litwy i R usi, a do tego jeszcze pod panowaniem m oskiewskiem ?...

W yraźnie było to jak b y na śmiech zrobione a nie na pożytek albo pociechę Polaków. Kiedy więc to Królestwo polskie objął pod swe panowanie M oskal, to jnusiał przyrzec, źe w niem zachowa konstytucyę i wolność i źe przynajmniej na tym skrawku polskiej ziemi ma być wszystko polskie, i urzęda i wojsko.

Ale już to z góry przewidzieć było można, że Moskal nie­

cnota tego wszystkiego nie dotrzyma. C ar moskiewski Ale­

ksander wprawdzie się łasił i podchlebiał z razu Polakom, ale to był fałsz wierutny i zdradziecka obłuda. Skoro się tylko car ogłosił królem polskim, pokazało się zaraz, że nie myśli nawet o tem, aby Polakom zachować wolność i prawa. Choć w tem Królestwie polskiem była konstytucya i polskie wojsko, to prze­

cież w czem tylko mógł Moskal, to dokuczał i broił.

Za głównego gubernatora dał car moskiewski do W arszawy swego brata, Konstantego. W ielki książę Konstanty ożenił się

146

był z P olką, G rodzieńską, ale mimo to był okrutnym dla Po­

laków. Rządził 0 11 w W arszawie po swojemu, dokazywał i broił, wyrabiał gw ałty i bezprawia najrozmaitsze. Srogi to był człowiek ten W ielki książę Konstanty. Już z samej jego tw a­

rzy poznać było można, ja k i to okrutnik dziki. Na głowie miał włosy najeżone, brwi ja k szczecina, oczy ja k u zwierza a nos płaskaty i do góry zadarty. Jego też car wyznaczył za głó­

wnego dowódcę polskiego wojska. Toć też opłakany był stan polskich wojaków pod tym okrutnikiem. Za lada małą prze­

winę, za głupstwo, karał on nielitościwie żołnierzy. Jeżeli na paradzie żołnierz który tylko jeden guzik miał żle zapięty, lub kapina rdzy gdzie była na karabinie, to zaraz był srogo i nie­

ludzko karany.

Ale nie tylko dla wojska był W ielki książę Konstanty takim okrutnikiem. D ał on się we znaki całemu krajowi, Wy­

rabiał gw ałty w W arszaw ie, uciskał lud, dokazywał rozmaicie wedle swojej dzikiej moskiewskiej natury.

Był wprawdzie sejm w W arszawie i sejm ten dopominał się zawsze o sprawiedliwość dla Polski, ale było to groch rz u ­ cać o ściany. Sejm swoje — a car swoje. Sejm się skarży i prosi, aby zaniechano bezprawia, a car głosy i prośby sejmu puszcza sobie mimo uszu i ani mu na m yśli, aby Polakom dochować wiary. T ak i to był stan Królestwa polskiego.

A cóż dopiero działo się w tych ziemiach polskich, które Moskale oderwali od Polski i przyłączyli gwałtem do moskie­

wskiego państwa, to je st w Litwie i na Rusi! Tam to dopiero moskiewscy gubernatorowie gospodarowali z surowością i okru- tnością w szelką, zakazywali nawet mówić po polsku, prześla­

dowali, grabili, więzili!...

Domyślacie się tedy wreszcie już sami, że tak długo zostać nie mogło. Gwałty i bezprawia moskiewskie jątrzy ły i burzyły Polaków coraz bardziej. Polacy nie zapomnieli ani na chwilę o swej ojczyźnie i o wolności, a nie mogąc odrazu Wystąpić przeciw Moskalowi otwarcie, przygotowywali się potajemnie do wojny. Zbierali się tedy ludzie co najdzielniejsi, Polacy co n aj­

lepsi, którzy najbardziej umiłowali swą ojczystą ziemię, i ukła­

dali między sobą spiski przeciw Moskalom.

*

147

Ju ż w roku 1821 pewien waleczny jenerał polski Umiński przyjechał do W arszawy i tam potajemnie począł gromadzić co najdzielniejszych Polaków i zmawiać się z nimi na Moskałów.

Schodzili się oni po nocy i radzili, co robić wypada. Należał do tego tajemnego związku taże jenerał Prądzyński — a każdy z tych Polaków składał taką przysięgę na szablę i na portret K ościuszki, co już był dawno umarł:

— Przysięgam na Boga i ojczyznę, że wszystkich sił do­

łożę dla podźwignienia mojej nieszczęśliw ej, kochanej matki Polski i źe dla niej nie tylko mienie ale i życie poświęcę.

W zywam Boga na świadka a wy dusze sławnych i walecznych Polaków : Żółkiew skiego, C zarnieckiego, Poniatowskiego, K o­

ściuszki umocnijcie mnie duchem waszym.

T en tajemny związek Polaków przeciw Moskalom nazwany został towarzystwem patryotycznem i zaraz do niego poczęli przystępywać Polacy nie tylko z Królestw a ale i z Wołynia, U krainy i Litwy, a ledwie rok minął, ju ż pięć tysięcy Polaków było w tej zmowie. Na Litwie, w Wilnie, zmawiali się po cichu studenci, a na ich czele był pewien bogobojny i zacny Polak, student Tomasz Zan.

Tymczasem i sami Moskale, którzy widzieli ja k ich okru­

tnie car uciska, i pod jakim srogim biczem lud moskiewski jęczy, zaczęli z swojej strony przemyśliwać nad tern, aby się wyswobodzić z pod jarzm a carskiego. W każdym narodzie, choćby najdzikszym znajdą się ludzie zacni i dobrzy. Więc też i między Moskalami znaleźli się tacy, którzy poczęli po­

tajemnie radzić o tern, jak b y tu lepsze sprowadzić czasy. N aj­

bardziej się tern trudnili czterej M oskale: Rylejew, P e ste l, Be­

stużew i Murawiew, bardzo zacni i dzielni mężowie, którzy od dawna znienawidzili okrucieństwo i ucisk swego cara. Wnet też ci Moskale dowiedzieli się, że i Polacy także tajemnie się zm aw iają, i dla tego też chcieli się razem porozumieć i po­

łączyć. W ysłali tedy z swojej strony, a Polacy z swojej pełno­

mocników, aby się wspólnie naradzić i iść ręka w rękę.

Ale nim to się stało, zaszło wielkie nieszczęście. Mo­

skiewskie szpiegi zwąchali jakoś tę spraw ę, a znalazło się też kiku podłych szubienników Polaków, zdrajców bez sumienia, i

148

- 149

ci wykryli spisek. Moskale też zaraz rzucili się do prześla­

dowania i poczęli tropić i chwytać spiskowych. W Wilnie por­

wali studentów do w ięzienia, katowali i męczyli ich okrutnie a potem albo rzucali w ciemne lochy na w ieki, albo dawali w sałdaty, albo na Sybir. T ak to wysłali na wygnanie i owego szlachetnego młodzieńca , bogobojnego Tom asza Zana.

W W arszawie też poczęto chwytać i więzić Polaków. Car dał Wielkiemu księciu Konstantemu władzę chwytania i ska­

zywania na śmierć bez pardonu. Nachwytali też Moskale mnóstwo Polaków, pozamykali ich do więzień, bili, mę­

czyli, katowali. Ale choć nad niejednym pastwili się naj­

okropniej — to przecież nie mogli wymusić na nim zdrady.

Pułkow nika Łukasińskiego katowali Moskale tak okropnie, źe aż włosy na sam opis stają człeku na głowie od zgrozy, pastwili się nad nim z dzikiem okrucieństwem, zada­

wali mu przeróżne m ęki, aby odkrył i wyznał w szystko, ale Ł ukasiński wytrzymał wszystko ja k ongi męczennicy święci i nie nie zdradził. Polało się dużo krwi polskiej pod rękami moskiewskiemi ale to nie zastraszyło innych. Niebawem po-chwytały szpiegi moskiewskie także owych Moskali, co się na cara zmawiali. Nieszczęśliwi ci biedacy, Rylejew, Pestel, Mu- rawiew poginęli po okrutnych mękach pod ręk ą kata.

Ale choć tak Moskale wykryli ten spisek — to przecież, jak wam ju ż powiedzieliśmy, nie zastraszyło to innych Polaków.

Posłuchajcież ja k się dalej stało. Była w W arszawie szkoła wojskowa, gdzie się uczyli na oficerów młodzi Polacy. Szkoła ta nazywała się szkołą podchorążych. W szkole tej byli sami dziarscy chłopacy, dusze rogate i ogniste, coby świat cały wywrócić były gotowe a za Polską to choćby i w ogień by poszły! Ci podchorążowie uczyli się wszystkich wojskowych rzeczy, ubrani też byli po wojacku i umieli tak pełnić służbę, ja k żołnierze inni, a surowo ich bardzo trzymano. Było tych chwatów podchorążych razem 300, ale każdy starczył za dzie­

sięciu, a wszyscy kochali się ja k bracia a nienawidzili Mo­

skali z całego serca.

U tych podchorążych byli nauczycielami oficerowie z puł­

ków polskich. Otóż był tam takim nauczycielem także P i o t r

150

W y s o c k i , oficer od grenadyerów. Spamiętajcie sobie to imię dobrze, był to zacny młodzieniec, dusza cnotliwa i czysta, a pełna wielkiej miłości do ojczyzny. Ten P iotr W ysocki począł więc zmawiać podchorążych na Moskali — a już to długo mó­

wić i doradzać nie potrzebował, bo podchorążowie zuch w zu­

c h a, byli na to ja k na lato. I tak w roku 1828 powstała ta nowa zmowa przeciw Moskalom.

Ze szkoły podchorążych rozeszedł się spisek dalej między całem wojskiem. W ojsko polskie, choć je W ielki książę Kon­

stanty tak srodze uciskał i prześladował, nie straciło ducha — a każdy żołnierz kochał ojczyznę nad wszystko a pragnął tylko pomścić się na Moskalu za wszystkie krzywdy. To też rychło przystąpiły do tej zmowy tajemnej polskie p u łk i, które stały w W arszaw ie, a było tego polskiego wojska w mieście razem około pięć tysięcy.

Kiedy już tak zmówili się podchorążowie i oficerowie pol­

skiego w ojska, między sobą i z innymi niewojskowymi Pola­

kami, wtedy zaczęli myśleć jak b y wychować swe dzieło i zro ­ bić powstanie przeciw Moskalowi. W yznaczyli na termin po­

wstania marzec roku 1831. Ale tymczasem zaczęli coś m iar­

kować Moskale i myśleli już o tem, aby wojsko polskie zabrać z Polski i posłać je do moskiewskich krajów.

J a k się o tem dowiedzieli spiskowi polscy w W arszawie, uradzili przyspieszyć powstanie, bo by już potem, gdyby car wojsku polskiemu kazał był do Moskwy w ym aszerow ać, było wszystko zapóżno. Wyznaczyli tedy na termin powstania w W ar­

szawie noc z 28. na 29. listopada.

Co się dalej stało i ja k się stało — opowiemy wam w przyszłym numerku.

D o s k o w r o n k a .

Po nad niw ą śpiew a skowroneozek m ały, Bo on sobie wolny, bo św iat jego cały:

R o sa go n a p o i, słoneczko ogrzew a,

W ięc 0 1 1 chwałę P a n u cały dzionek śpiew a.

151

S kow roneczek sobie je s t panem na niebie, Bo sam S tw ó rc a m yśli o jego p o tr z e b ie , P a n Bóg go n ak a rm i, P a n Bóg przyodziew a Za to skow roneczek chw alę Je m u śp ie w a!

Szczęśliw y, wesoły, b u ja po la z u rz e ,

K tóż go skrzyw dzić m oże, gdy zaw iśnie w ch m u rz e?

Słonko go p o p ie śc i, a ch m u ra o s ło n i,

K tóż mu być swobodnym , k to śpiew ać z a b ro n i? !

I nam słonko św ieci, i nam rodzi r o la , P rzecież stra sz n y sm u tek zaległ nasze p o la , I ro ln ik za pługiem idzie pochylony,

I ża ło śn ą sk a rg ą ję c z ą nasze dzwony....

O ty skow roneczku dzielisz z nam i d o lę : C zujesz radość n aszą — cierpisz z nam i b o le , Pow iedz czyli m óg łb y ś, na nowo o w iośnie P o n a d ziem ią n aszą — zanucić ra d o śn ie ?...

A w ięc kiedyś P a n u j e s t ju ż ta k i m iły, To Mu pokaż n a s z e , znów św ieże m o g iły : Może S tw ó rc a w ejrzy na n asze zagrody, D ozwoli skosztow ać tw ej ptaszk u swobody.

A je ź li ci tru d n o spełnić prośby m o je , To mi użycz tw oich chyżych sk rzy d e ł dwoje , O ! o d stą p na chw ilę tw ej złotej p io se n k i:

A j a n ią wyśpiewam P a n u nasze ję k i.

H cnrylc S tro k a .