• Nie Znaleziono Wyników

PRAWDA 1. Schemat Tarskiego i antynomia k amcy

W dokumencie View of Philosophical Logic (Stron 51-67)

Zdanie jest prawdziwe zawsze i tylko, gdy jest tak, jak ono mówi; fa szy-we za# zawsze i tylko, gdy nie jest tak, jak ono mówi. Ta my#l wydaje si" podstawowa dla naszego rozumienia prawdy. Od czasu Alfreda Tarskiego sugeruje si" zwykle, !e ow my#l mo!na – przynajmniej w przybli!eniu – wyrazi$ w postaci nast"puj cego schematu:

„p” jest prawdziwe zawsze i tylko, gdy p

Schemat ten ma przedstawia$ „odcudzys awiaj cy” charakter prawdy: po-wiedzenie o zdaniu, !e jest ono prawdziwe (w tym celu musimy si" odnie#$ do tego zdania, na przyk ad cytuj c je), jest równowa!ne wypowiedzeniu samego tego zdania (tutaj u!ywamy go bez cudzys owu).

Przebieg naszej dyskusji na temat prawdy wyznacz dwa pytania do-tycz ce schematu Tarskiego: (1) Czy jest on poprawny? i (2) Czy zawiera on wszystko, co nale!y powiedzie$ o prawdzie?

W tym paragrafie wska!" dwie podwa!alne (a nawet, jak zasugeruj", podwa!one) racje, aby s dzi$, !e ów schemat jest niepoprawny. W kolejnych paragrafach rozwa!", jak ewentualnie nale!a oby go uzupe ni$, aby uzyska$ adekwatn teori" prawdy.

Zasada dwuwarto#ciowo#ci g osi, !e wszystko, do czego mo!na sensownie zastosowa$ prawd" lub fa sz, jest albo prawdziwe, albo fa szywe. Nieostro#$ mo!e stanowi$ racj" dla odrzucenia tej zasady. Rozwa!my zdanie „To jest czerwone”. W wypadku niektórych przedmiotów jest ono prawdziwe,

a w wypadku innych – fa szywe, a zatem jest ono czym#, do czego mo!na sensownie zastosowa$ prawd" lub fa sz. Istniej jednak pewne przedmioty – przypadki graniczne – co do których nie jeste#my sk onni powiedzie$, ani !e to zdanie jest o nich prawdziwe, ani !e jest o nich fa szywe. Ow niech"$ mo!na by wyja#ni$ tym, !e to zdanie nie jest ani prawdziwe, ani fa szywe. (Czy przychodzi ci na my#l jakie# inne wyja#nienie?) Oznacza oby to od-rzucenie zasady dwuwarto#ciowo#ci.

To odrzucenie by oby niespójne z przyj"ciem schematu Tarskiego (tak jak by on rozumiany do tej pory). Je#li bowiem „%” jest zdaniem, które nie jest ani prawdziwe, ani fa szywe, to

„%” jest prawdziwe

jest fa szywe, podczas gdy (na mocy hipotezy) samo % takie nie jest. A za-tem podstawienie schematu Tarskiego

„% ” jest prawdziwe zawsze i tylko, gdy %

posiada jeden sk adnik fa szywy i drugi taki, który nie jest ani prawdziwy, ani fa szywy. Tak równowa!no#$ trudno by oby uzna$ za prawdziw . Sta-nowi ona wi"c wyj tek od schematu Tarskiego.

Jedn z odpowiedzi by oby powstrzymanie si" od odrzucenia zasady dwu-warto#ciowo#ci. (Nale!a oby rozwa!y$ po kolei wszystkie mo!liwe racje za jej odrzuceniem.) Jednak w naszych obecnych rozwa!aniach mogliby#my udzieli$ jeszcze innej odpowiedzi: mogliby#my zastrzec, !e przyj"cie tego schematu sprowadza si" wy cznie do przekonania, !e nie posiada on fa -szywego podstawienia, gdzie fa szywe podstawienie jest rozumiane jako takie, w którym jeden sk adnik równowa!no#ci jest prawdziwy, a drugi fa szywy. Inn racj dla uznania schematu Tarskiego za niepoprawny jest to, i! gra on rol" w zaskakuj cym argumencie zwi zanym z antynomi k amcy. Roz-wa!my nast"puj ce zdanie K („K amca”):

K nie jest prawdziwe.

K próbuje powiedzie$ o sobie, !e nie jest prawdziwe.

W schemacie Tarskiego wolno nam zast pi$ schematyczn liter" „p” do-wolnym zdaniem, do którego mo!emy sensownie zastosowa$ poj"cie prawdy (patrz c na lewy cz on schematu) lub które mo!e si" sensownie pojawi$ jako sk adnik równowa!no#ci (patrz c na prawy cz on schematu). Nie oczekiwali-by#my wi"c, !e schemat Tarskiego b"dzie spe niony, gdy zast pimy „p” zda-niem rozkazuj cym (np. „Strzelaj!”) lub pozbawionym sensu ci giem s ów. Jednak!e K wydaje si" by$ zdaniem, któremu mo!na sensownie przypisa$

prawdziwo#$ i które mo!e by$ sk adnikiem równowa!no#ci. Wydaje si" zatem, !e dopuszczalne powinno by$ zast pienie w naszym schemacie „p” przez K, tak aby uzyska$:

„K nie jest prawdziwe” jest prawdziwe zawsze i tylko, gdy nie jest praw-dziwe.

Bior c pod uwag" sposób, w jaki wprowadzili#my K, wiemy !e K = „K nie jest prawdziwe”.

Na mocy zasady Leibniza, która g osi, !e to, co identyczne, mo!na zast"-powa$ z zachowaniem prawdziwo#ci, mo!emy zast pi$ pierwsze wyst pie-nie „K pie-nie jest prawdziwe” w schemacie przez „K”, uzyskuj c w ten sposób: K jest prawdziwe zawsze i tylko, gdy K nie jest prawdziwe.

A to jest sprzeczno#$.

Jedno z rozwi za& polega na zanegowaniu poprawno#ci, a przynajmniej uniwersalnego zastosowania, schematu Tarskiego. Zgodnie z tym rozwi za-niem uznaje si", !e K jest zdaza-niem, do którego mo!na sensownie zastosowa$ poj"cie prawdy lub które mo!e wyst pi$ jako cz on równowa!no#ci, ale zaprzecza si", !e ten schemat stosuje si" do ka!dego zdania, które spe nia te warunki. Tak wi"c antynomia k amcy stanowi powód do odrzucenia sche-matu Tarskiego.

Istniej jednak jeszcze inne odpowiedzi na ow antynomi", pozwalaj ce zachowa$ schemat Tarskiego. Jedn z nich, stosunkowo ma o popularn , jest zaprzeczenie, !e w takich kontekstach obowi zuje zasada Leibniza (zob. SKYRMS 1982). Znacznie wi"ksz popularno#ci cieszy si" pogl d, !e – z tych czy innych wzgl"dów – K nie jest wyra!eniem, do którego ten sche-mat ma zastosowanie. Ta odpowied% wymaga wyja#nienia, dlaczego, wbrew pozorom, K jest zdaniem, do którego nie stosuje si" sensownie poj"cie prawdy, oraz zdaniem, które nie mo!e w sposób w a#ciwy wyst pi$ jako cz on równowa!no#ci. (Dlaczego trzeba wyja#ni$ obie te w asno#ci K? Dlaczego nie wystarczy oby wyja#nienie jednej z nich?) Jedna z sugestii id cych w tym kierunku jest taka, !e co# jest nie w porz dku z pojawiaj cym si" w K samoodniesieniem. Mog oby si" wydawa$, !e mo!liwe powinno by$ okre#-lenie wszystkich w asno#ci zdania, które s konieczne do jego zrozumienia, bez konieczno#ci presuponowania samego tego zdania. Wydaje si" jednak, !e w wypadku K nie da si" tego zrobi$. Okre#laj c zdanie K, musimy, ju! w pierwszym s owie K, odnie#$ si" do tego w a#nie zdania, które próbujemy

okre#li$. Tak sugesti" wysun jako pierwszy Russell (1908) w swojej „za-sadzie b "dnego ko a”, a pó%niej podj"to kilka prób doprecyzowania tej ogólnej idei (na przyk ad: KRIPKE 1975; MARTIN 1984: wprowadzenie) Odpowied% samego Tarskiego trudno zaklasyfikowa$ w nakre#lonych tu-taj ramach. Uwa!a on, !e antynomia k amcy dowodzi, i! nasze potoczne poj"cie prawdy jest z natury paradoksalne. Zadaniem filozofii (i matema-tyki) jest skonstruowanie mo!liwie najwierniejszego, unikaj cego tej anty-nomii, zast"pnika tego potocznego poj"cia. Tarski uwa!a , !e podstawowym problem stanowi za o!enie, !e mo!e istnie$ poj"cie prawdy, które jest prawomocnie stosowalne do zdania zawieraj cego samo to poj"cie. Aby temu zapobiec, zaproponowa on hierarchiczne uporz dkowanie j"zyków. Podstawowy j"zyk, powiedzmy L0, nie zawiera by w ogóle poj"cia prawdy. Nast"pny j"zyk, L1, zawiera by ka!de zdanie L0 wraz z predykatem prawdy, nazwijmy go „prawdziwe1”, zdefiniowanym wy cznie dla zda& L0. Kluczo-w spraKluczo-w jest to, !e predykatu „praKluczo-wdziKluczo-we1” nie mo!na stosowa$ do zdania zawieraj cego ten predykat; to jest: nie mo!na go stosowa$ do !adnego zda-nia L1, o ile to zdanie nie nale!y do L0. Hierarchia ta idzie w gór". Prawda dla zda& L1 jest wyra!alna za pomoc predykatu „prawdziwe2”, który nale!y do L2 itd.

Zdania K nie mo!na wyrazi$ w !adnym j"zyku nale! cym do hierarchii Tarskiego. Przypu#$my (na zasadzie reductio ad absurdum), !e K nale!y do pewnego j"zyka Ln. Wówczas predykat prawdy, który ono zawiera, je#li ma by$ stosowalny do samego K, musi nale!e$ do pewnego j"zyka wy!szego rz"du w hierarchii, minimalnie do Ln+1. W pe nym sformu owaniu zdanie K mia oby wi"c nast"puj c posta$:

K nie jest prawdziwen+1.

Ale wówczas K nie mo!e nale!e$ do Ln. QED.

Pogl d Tarskiego by taki, !e ka!de spójne (coherent) wyst pienie s owa „prawdziwe” mo!na zast pi$ przez predykat prawdy z indeksem: „prawdzi-we1”, „prawdziwe2” itp. Wed ug Tarskiego, na tyle na ile schemat jest zro-zumia y, na tyle te! jest poprawny. Je#li wydaje si", !e prowadzi on do anty-nomii, to tylko dlatego, !e nie zosta a zachowana odpowiednia hierarchia, a w takim wypadku schemat od pocz tku nie by zrozumia y. W uj"ciu Tar-skiego omawiany schemat nie jest pomy#lany jako twierdzenie o naszym po-tocznym poj"ciu prawdy, lecz raczej jako kryterium spójno#ci poj"cia prawdy. Tarski uwa!a , !e aby osi gn $ spójno#$, musimy odej#$ od potocznego j"-zyka i jego z natury paradoksalnego predykatu prawdy. Czy jest jaki# mniej

radykalny wariant tej teorii? Czy mo!na twierdzi$, !e co# w rodzaju hierarchii Tarskiego jest ju! implicite obecne w naszym j"zyku, ratuj c go w ten sposób przed niespójno#ci ? Beznadziejne wydaje si" przypuszczenie, !e istniej takie z góry ustalone poziomy, których wymaga hierarchia Tarskiego. Warto jednak zastanowi$ si", czy taka hierarchia nie wy ania si" w naszym j"zyku okazjonalnie – to jest: czy nie pojawia si" na ró!ne sposoby w zale!no#ci od kontekstu. (Zob. BURGE 1979.)

Z punktu widzenia naszych obecnych celów najwa!niejsze s dwa wnio-ski: po pierwsze, poj"cie prawdy jest uwik ane w g "bokie paradoksy i adekwatne uj"cie tego poj"cia powinno uwzgl"dni$ ten fakt; po drugie, rozwi -zanie tych paradoksów nie wymaga, jak si" wydaje, odrzucenia schematu Tarskiego. W nast"pnym paragrafie zak adam, !e schemat ten stanowi cz"#$ ka!dego uj"cia prawdy.

6.2. Wzbogacenie schematu Tarskiego

Dysponuj c schematem Tarskiego, co jeszcze trzeba powiedzie$ o praw-dzie? Jedna mo!liwa odpowied% jest taka: nic (lub prawie nic). W pierwszych dwóch cz"#ciach zostan podane pewne warianty tej odpowiedzi. W ych cz"#ciach zostan zaproponowane inne uzupe nienia.

6.2.1. M i n i m a l i z m

Czy mogliby#my pos u!y$ si" schematem Tarskiego do zdefiniowania prawdy? Pogl d, który mo!emy lu%no nazwa$ „minimalizmem”, jest taki, !e schemat ten mówi wszystko, co nale!y wiedzie$: „prawdziwe” znaczy cokol-wiek to wyra!enie musi znaczy$, aby we w a#ciwy sposób wype ni$ luk" w nast"puj cym schemacie:

„p” jest ____ zawsze i tylko, gdy p.

Pierwsza w tpliwo#$, jaka si" nasuwa wobec tego pogl du, dotyczy jego wy-ra%nej ko owo#ci, poniewa! „wype nienie w sposób w a#ciwy luki” w po-wy!szym schemacie to wype nienie jej w taki sposób, !e jakiekolwiek zdanie (odpowiedniego rodzaju) wstawi si" za „p”, podstawienie to b"dzie

prawdziwe. W tpliwo#$ t" mo!na cz"#ciowo rozwia$, przechodz c do mniej formalnej wersji stanowiska minimalistycznego. Przypu#$my, !e kto# mówi j"zykiem, który nie zawiera predykatu „prawdziwe” ani jego odpowiednika. Mogliby#my zapozna$ go z tym predykatem w nast"puj cy sposób: zawsze,

gdy wypowiada on co# twierdz co, na przyk ad „p”, mogliby#my mówi$: równie dobrze móg by# powiedzie$ „«p» jest prawdziwe”. Pos ugujemy si" tu poj"ciem równowa!no#ci; nie pos ugujemy si" jednak – przynajmniej nie wprost – poj"ciem prawdy. Mo!na by uzna$, !e pos ugujemy si" podstawie-niami schematu, aby wyja#ni$ prawd", nie zak adaj c z góry samej prawdy. Przejd" teraz do trzech powa!niejszych w tpliwo#ci: (1) czy co# innego mog oby wype ni$ luk"; (2) jak okre#li$, które zdania nadaj si" do bycia prawdziwymi; i (3) czy powiedziano wystarczaj co wiele, aby wyja#ni$ poj"cie prawdy, a nie jedynie okre#li$ jego zakres.

1. Oto lista mo!liwych kandydatów: wyra!e&, które, jak mo!na utrzymy-wa$, nadaj si" do zast pienia w tej luce s owa „prawdziwe”, mimo !e maj inne znaczenie:

poznawalne,

odpowiadaj ce faktom, korzystne do uznania,

w d u!szej perspektywie czasu przyj"te przez wszystkich bezstronnych badaczy.

Minimali#ci musz rozwa!y$ kolejno wszystkie te mo!liwo#ci. Maj oni do dyspozycji dwie strategie: jedn jest zakwestionowanie ró!nicy znacze&, drug – zaprzeczenie, !e dany kandydat nadaje si" do zast pienia s owa „prawdziwe” w omawianym schemacie. Pierwsza strategia mog aby poskut-kowa$ w wypadku zwrotu „odpowiadaj ce faktom”. Druga mog aby si" sprawdzi$ w wypadku wyra!enia „w d u!szej perspektywie czasu przyj"te przez wszystkich bezstronnych badaczy”, na przyk ad dlatego, !e mo!emy sobie wyobrazi$ zdania, które rozumiemy i które s prawdziwe, lecz których prawdziwo#ci nie ustal nigdy !adne badania.

2. Odpowied% na pierwsze pytanie nie zajdzie daleko, je#li nie poruszy si" drugiego pytania, o to, jak nale!y okre#li$ odpowiednie podstawienia „p” w schemacie. Widzieli#my, !e odpadaj zdania nonsensowne oraz zdania w trybie rozkazuj cym. Jednak!e w dziejach filozofii twierdzono, o bardzo ró!nych zdaniach, !e wbrew wszelkim pozorom nie mo!na do nich sensow-nie stosowa$ poj"cia prawdy. S ynnym przyk adem jest dyskurs moralny. Twierdzono, !e do zda& w rodzaju „Torturowanie niewinnych jest z em” nie mo!na sensownie stosowa$ prawdy ani fa szu. (Takie pono$ by o stanowisko Davida Hume’a, 1738: ks. 3). Wersja stanowiska, które by oby w ogólnym zarysie Hume’owskie, mog aby wykorzysta$ nast"puj ce przes anki: (1) zda-nie mo!e wyra!a$ przekonazda-nie zawsze i tylko, gdy stosuje si" do zda-niego sen-sownie poj"cie prawdy; (2) motywacja ka!dego dzia ania musi obejmowa$

co#, co nie jest przekonaniem (mianowicie pragnienie); (3) pogl d moralny, wraz z przekonaniami, jest wystarczaj cy jako motywacja dzia ania. Wynika z tego, !e pogl d moralny nie jest przekonaniem, a zatem !e jego wyraz nie czym#, do czego sensownie stosuje si" prawda lub fa sz.) W tak zwanej „emotywistycznej” szkole etyki upodobniono je do wyra!ania odczu$, takich jak „Tfu!”, „Fe!” (dla tortur) i „Ach!”, „Hurra!” (dla wyra!ania aprobaty). (Zob. np. AYER 1936: rozdz. 6.)

Pozytywna charakterystyka mog aby g osi$, !e zdanie jest odpowiednim podstawieniem „p” w schemacie Tarskiego, tylko je#li reprezentuje niezale!n rzeczywisto#$, której mo!e ono odpowiada$ lub nie. Pytanie o to, czy zdanie nadaje si" do bycia prawdziwym, b"dzie istotnym pytaniem metafizycznym, którego nie mo!na zby$ odwo uj c si" do tak powierzchownych w asno#ci zdania jak jego sk adnia czy jak nasza nieska!ona filozofi sk onno#$ do u!ywania w odniesieniu do tego zdania s ów „prawdziwe” i „fa szywe”. Poprawno#$ tego pogl du podwa!y aby minimalizm w kwestii prawdy. Albowiem gdyby nawet mo!na by o wyja#ni$, za po#rednictwem schematu Tarskiego, na czym polega prawdziwo#$ zdania nadaj cego si" do bycia prawdziwym, wyja#nienie, na czym polega nadawanie si" do bycia prawdzi-wym, wymaga oby zaawansowanej filozofii. Nie mo!emy u!ywa$ tego sche-matu bez wyra%nego okre#lenia, do których zda& nale!y go stosowa$, a to mo!e nas uwik a$ w kontrowersyjn metafizyk".

3. Czy zwolennik minimalizmu w wystarczaj cym stopniu ukaza nam rol" prawdy w !yciu i j"zyku? Oto dwie racje za odpowiedzi przecz c . (a) Mog oby si" wydawa$, !e zwolennik minimalizmu okre#li co naj-wy!ej, dla ka!dego zdania, na czym polega jego prawdziwo#$. Pomin nato-miast donios o#$ bycia prawdziwym dla zdania – nie okre#li , jakie s na-st"pstwa prawdziwo#ci dla przekonania, twierdzenia czy wnioskowania. Na podstawie samego schematu Tarskiego nie mogliby#my chyba orzec, !e na-st"puj ce stwierdzenia s bana ami (platitudes): powinni#my d !y$ do posia-dania prawdziwych przekona&; osoba mówi ca prawdziwie mówi, jak si" rzeczy maj ; stwierdzi$ to przedstawi$ jako prawd"; prawdy nie mog pozo-stawa$ w konflikcie itd. Dopóki nie uchwyci si" znaczenia poj"cia prawdy dla bycia przekonanym, mówienia i stwierdzania, nie zrozumie si" jego w pe ni. (b) Poniewa! ró!ne w asno#ci mog si" stosowa$ do tych samych rzeczy (np. w asno#$ posiadania serca i w asno#$ posiadania nerek), mo!emy wie-dzie$, jak u!ywa$ s owa „prawdziwe” (stosujcie go tylko do tych zda&, które sk onni jeste#cie szczerze uzna$), nie wiedz c zarazem, jak w asno#$ to s owo wyra!a, a zatem nie rozumiej c go w pe ni.

W odpowiedzi na ten drugi zarzut zwolennik minimalizmu móg by wpro-wadzi$ poj"cie minimalnego (the least) znaczenia: s owo „prawdziwe” ma najmniejsze ze znacze&, umo!liwiaj cego weryfikacj" schematu Tarskiego. Nawet gdyby uchyli o to drugi zarzut, pierwszy nadal nie doczeka si" od-powiedzi. Musimy ustali$ (w dwóch nast"pnych paragrafach), jak wzbogaci$ schemat Tarskiego tak, aby lepiej zrozumie$ prawd". Najpierw jednak roz-wa!" pogl d, którego celem jest skierowanie nas w inn stron".

6.2.2. R e d u n d a n c j a

Namys nad schematem Tarskiego móg by sugerowa$, !e predykat „praw-dziwe” jest zb"dny, i da oby si" go bez straty wyeliminowa$: zamiast orze-ka$ prawd" o zdaniu, mogliby#my po prostu stwierdzi$ to zdanie. Jest to wersja tak zwanej „redundancyjnej teorii” prawdy.

Teoria ta jest jawnie niepoprawna w podanej tu formie, poniewa! mo!emy orzeka$ prawd" nawet w sytuacji, gdy nie jeste#my w stanie stwierdzi$ zdania, o której j orzekamy. Wiedz c, na przyk ad, !e kto# jest stuprocentowo ucz-ciwy i dobrze poinformowany, ale nie wiedz c, co powiedzia podczas wy-st pienia w radio, mogliby#my powiedzie$: „Wszywy-stko, co on powiedzia w radio, by o prawdziwe”. Poniewa! nie wiemy, co ten kto# powiedzia , nie mo!emy u!y$ jego zda&; potrzebujemy predykatu „prawdziwe”.

Standardowa odpowied% obro&ców teorii redundancyjnej g osi, !e nie trzeba wcale u!ywa$ predykatu „prawdziwe”, poniewa! to, co chcemy po-wiedzie$, mo!na wyrazi$ nast"puj co:

Dla ka!dego p, je#li wypowiedzia on p podczas wyst pienia w radio, to p. Jak nale!y rozumie$ t" kwantyfikacj"? By$ mo!e zmienna „p” przebiega zdania; inaczej mówi c, zajmuje ona takie miejsce, jakie mog aby zajmowa$

nazwa zdania. (Porównajmy: w „dla ka!dego x, je#li x jest cz owiekiem, to x jest #miertelny” zmienna przebiega przedmioty. A zatem mo!na by j zast -pi$ nazw jakiego# przedmiotu, powiedzmy nazw „Sokrates”.) Nada to sens wyst pieniu „p” w „On wypowiedzia p”, poniewa! faktycznie stwierdzamy tu (w ogólny sposób) relacj" mi"dzy osob mówi c a zdaniem, do którego si" odnosimy. Nie nada to jednak sensu ostatniemu wyst pieniu tej zmien-nej, zajmowane przez ni miejsce musi bowiem zaj $ zdanie, a nie nazwa zdania. (Czy sytuacja polepszy aby si", gdyby#my zast pili „wypowiedzia p” przez „powiedzia , !e p” i zinterpretowali kwantyfikacj" jako wi ! c zmienne przebiegaj ce s dy – przedmioty, które zdania stwierdzaj ?)

Zwolennik teorii redundancyjnej zaproponuje, by#my interpretowali kwan-tyfikator jako podstawieniowy. (Zob. SAINSBURY 1991: rozdz. 4.18.) Wyja#-niamy to mówi c, !e przedstawiona formu a jest równowa!na twierdzeniu, i! niezale!nie od tego, jakim zdaniem zast pimy „p” w

Je#li on wypowiedzia p podczas wyst pienia w radio, to p,

rezultat jest prawdziwy. Mo!e to nada$ sens kwantyfikacji (cho$ nawet to jest sporne), ale z pewno#ci nie s u!y to celom redundancyjnej teorii prawdy, jako !e kwantyfikacja zostaje wyja#niona w sposób, który istotnie korzysta z rzekomo redundantnego predykatu „prawdziwe”.

6.2.3. K o r e s p o n d e n c j a

Zdanie jest prawdziwe tylko wtedy, gdy odpowiada faktom. Na pierwszy rzut oka wydawa oby si", !e twierdzenie to jest bezsporne. Pozostaje jednak pytanie, czy mówi ono co# istotnego o prawdzie; czy s u!y ono jako dobre uzupe nienie schematu Tarskiego. „Korespondencyjna teoria” prawdy udzie-la na to pytanie twierdz cej odpowiedzi.

Wspomniane twierdzenie sta o si" przedmiotem s ynnego sporu mi"dzy Johnem Austinem a Peterem Strawsonem. Strawson zaprzeczy , !e teorii ko-respondencyjnej uda o si" wyja#ni$ prawd" jako relacj" mi"dzy zdaniem a czym# innym, mianowicie faktami. Wymaga by to bowiem podania takiego uj"cia faktów, które jest niezale!ne od poj"cia prawdy; jednak „fakty s tym, co twierdzenia (je#li s prawdziwe) stwierdzaj [...] Gdyby usun $ twier-dzenia ze #wiata, to znik yby równie! fakty; sam #wiat nie sta by si" jednak przez to ani troch" ubo!szy” (STRAWSON 1950b: 38-39).

Formu uj c szczegó y swej teorii prawdy, Austin (1950) poda teoretycz-ne uj"cie tego, na czym mia aby polega$ korespondencja. (St d Strawson by chyba troch" niesprawiedliwy, twierdz c, !e Austin nie okre#li natury fak-tów w sposób nieodwo uj cy si" do prawdy. Zob. AUSTIN 1961. Austin przy-k ada du! wag" do rozró!nienia mi"dzy zdaniem a twierdzeniem, tu jednaprzy-k pomijam to rozró!nienie.) Twierdzi , !e zdanie jest powi zane z dwoma od-miennymi rodzajami rzeczy w #wiecie, przez dwa ró!ne zbiory konwencji. Konwencje opisu cz je ze stanem rzeczy – to jest czym#, co mo!e, ale nie musi zachodzi$. Konwencje wskazywania cz je z okre#lon sytuacj . A zatem (by pos u!y$ si" przyk adem Austina) wypowiedzenie zdania „Kot jest na macie” jest powi zane przez konwencje opisu ze stanem rzeczy po-legaj cym na byciu kota na macie, a przez konwencje wskazywania –

z okre#lon sytuacj w pewnej cz"#ci #wiata. (Austin, co podkre#la Strawson, wyra!a si" do#$ niejasno na temat tego, o jak konkretn sytuacj" chodzi.) Wypowiedzenie tego zdania jest prawdziwe tylko wtedy, gdy ta okre#lona sytuacja jest tego samego rodzaju, co ten stan rzeczy (to jest egzemplifikuje go). Przez wiele lat od czasu og oszenia tej teorii uwa!ano powszechnie, !e zosta a ona obalona przez Strawsona. (Strawson postawi zarzut, !e Austin nada prawdzie charakter czysto konwencjonalny, ale wy-daje si", !e jest to nieporozumienie.) Jednak ostatnimi czasy teoria Austina

W dokumencie View of Philosophical Logic (Stron 51-67)

Powiązane dokumenty