• Nie Znaleziono Wyników

Perniciem aliis, postrem um sibi invenera, TAC.

Samodzielność gospodarcza jest jednym, acz nie jedynym z kamieni węgielnych, na których się oprzeć musi gmach samodzielności polity­

cznej. Każdy naród musi mieć swe własne, wystarczające sobie gospo­

darstwo społeczne; musi, w miarę uposażenia przez przyrodę, zaspaka­

jać własną pracą i w łasną produkcyą swe potrzeby. Bez tej utrwalonej podstawy materyalnego bytu, popada naród w zależność od obcych, staje się ich sługą, przestaje być rządcą losów, traci wolność.

Można wprawdzie być gospodarczo silnym, a politycznie niezawi­

słym. Dzielnicowa historya Polski dostarcza w tej mierze pouczających przykładów. Samodzielność polityczna, bez gospodarczej, jest atoli wprost niemożliwą. Z tego stanow iska potrzebny jest Polsce silny prze­

mysł, ta k samo, jak rolnictwo, górnictwo, handel lub rękodzieło. Z tego też powodu istnieje u nas pewna solidarność, pewna zbieżność i równo­

ległość wszelkiej pracy gospodarczej, która i w rywalu przedewszyst- kiem musi widzieć współzawodnika, dążącego do tego samego, wspól­

nego wszystkim celu.

Układać konkretne plany lub program y jest dzisiaj, gdy świat cały pełen szczęku oręża, gdy w naszych najważniejszych sprawach „żywio­

ły chęci są jeszcze w wojnie" i gdy w A ustryi toczą się walki o przebu­

dowę konstytucyi i rozszerzenie autonomii, jest teraz wprost niemo- żebnem. Ale, mimo obecnych dni zamętu i niedoli, trzeba się zawczasu przygotować do zadań przyszłości, aby potem, gdy przed krajem staną kwestye gospodarcze ogólnej natury, nie brakło nam ani m ateryału do odpowiedzi, ani — co ważniejsza — świadomości m etod i sposobów, ja­

kimi posługuje się nowożytne państwo w swem dążeniu do dopięcia pewnych gospodarczych celów.

Puuktem wyjścia muszą być obecne stosunki, względnie stan przed­

wojenny. Może być, że jego analiza i zastanowienie się nad

przyczyna/-98

mi, skąd płyną braki naszego ustroju gospodarczego wskażą sposób, jak ich w przyszłości uniknąć.

I.

Galicya jest krajem przez przyrodę niezwykle bogato uposażonym.

Żyzna ziemia, węgiel, sól, ropa i inne płody kopalne, drzewo, siły wodne i ludność gęsta, zdrowa, o której pracowitości i zdolnościach świadczy niemal cata k ula ziemska, wszystko to pozwalałoby snadnie przypu­

szczać, że będzie to kraj dostatni, syty, zamożny, zadowolony, z silnie ugruntowanem i upewnionem gospodarstwem, w którem każdy obywa­

tel, chętny do pracy, może swobodnie i bez narażenia n a szwank swych naturalnych praw człowieczych, dojść, jeżeli nie do dobrobytu, to przy­

najmniej do wyżywienia siebie i swej rodziny.

W iemy wszyscy, jak daleką jest rzeczywistość od tego obrazu.

Galicya wysyła, ta k zresztą, jak aż do wybuchu wojny jeszcze Króle­

stwo i ja k w połowie ubiegłego Irlandya i Niemcy, setki tysięcy swych dzieci co roku na krwią i łzami zroszoną drogę emigracyi. K raj, niby to rolniczy, daje z hektara plony o połowę mniejsze, aniżeli znacznie gor­

sza gleba w Poznańskiem i m a stały deficyt w zbożu chlebnem i w kil­

ku innych artykułach spożywczych. Zachodzi także w tej mierze pewna analogia z Królestwem Polskiem, które również zalewane obcą m ąką i obcem bydłem, nie może rozwinąć w całej pełni swej przyrodzonej sprawności rolniczej.

W łonie naszej ziemi spoczywają cztery piąte części austryackich zapasów węgla kamiennego. Liczą się te zapasy na dziesiątki miliar­

dów ton, a przecież więcej, niż połowę węgla, k tó ry spalamy w kraju, kupujem y na Śląsku pruskim. Nasze wody górskie i nasze rzeki, zamiast dostarczać nam spławu i siły, przynoszą tylko peryodyezne klęski i ni­

szczące powodzie. Drzewo nasze wywozimy w stanie okrągłym na po­

trzeby obcego przemysłu. Nasza ropa i nasz spirytus przerabia się i ra­

finuje w przeważnej części poza granicami kraju.

A cóż dopiero powiedzieć o przemyśle wytwórczym w właściwem tego słowa znaczeniu! Poza produkcyą wielkoprzemysołwej i górniczej grapy w najbardziej na zachód wysuniętym k ą tk u kraju i nielicznemi oazami, rozsianemi rzadko po centralnej i wschodniej Galicyi, pokry­

wa ludność, licząca przed wojną przeszło 8 milionów dusz, wszystkie niemal swe potrzeby wyrobami obcymi. W yroby tkackie i przędzalni­

cze, od koszuli aż do kobierca, wyroby żelazne i metalowe, narzędzia, maszyny, nawozy, wyroby garbarskie, wyroby chemiczne, w yroby ce­

ramiczne, słowem wszystko, czego człowiek potrzebuje od. kolebki aż do grobu, wszystko prawie sprowadzamy, kupujem y, pożyczamy od obcych.

A gdybyśmy jeszcze na ten przemysł galicyjski, k tó ry istnieje, spojrzeli nie pod kątem widzenia staty sty k i produkcyi, ale ze stanowi­

ska narodowego, przekonalibyśmy się, ile u nas pracuje przedsię­

biorstw i kapitałów obcych, acz nieraz wstydliwie przysłoniętych pła­

szczykiem polskiego nazwiska. A ta różnica pomiędzy swoim i obcym, którą każdy z nas czuje, jest fundam entalną. O niej zapominać nie można nigdy, acz trzeba oddać hołd prawdzie i przyznać, że bardzo wiele przedsiębiorstw obcych zachowuje się u nas pod względem naro­

dowym zupełnie poprawnie, lub przynajmniej obojętnie i niezaczepnie.

Stosunki podobne panują zresztą także i w Królestwie, chociaż nie w tym, co w Galicyi, stopniu. Przechadzka po kantorach fabrycznych Zagłębia Dąbrowskiego, W arszawy, lub Okręgu Łódzkiego wykazałaby także wiele, bardzo wiele obcych żywiołów.

II.

Mimowoli nasuwa się pytanie, w czem leży wina tego opłakanego stanu.

Właściwie nie powinno się mówić o winie.

W ina jest pojęciem etyczno-prawnem, którego w sprawach gospo­

darczych lepiej unikać. W czem leży więc przyczyna? Mówią nam mo­

raliści, obcy i swoi, że ty k o w nas samych. Polak — powiadają — jest lekkomyślny, mało pilny i mało wytrwały. Woli pozory stanowiska i urzędniczą, błyszczącą nędzę, niż znojnie zapracowany dobrobyt. K a­

pitał polski zaś — powiadają — jest mało przedsiębiorczy, mało dufny w siebie, niecierpliwy, skłonny raczej do hazardu, niż do żmudnego dorobku.

W szystko to może i prawda. Już mędrzec starożytny powiedział, iż najtrudniej poznać siebie samego, a skoro niem a na świecie narodu bez wad, więc i Polak swoje błędy mieć musi. Ale czemuż ten nieu­

dolny polski robotnik jest ta k płacony, ta k ceniony, ta k poszukiwany, niestety, ta k poszukiwany, we wszystkich gospodarstwach, fabrykach, hutach i kopalniach starego i nowego kontynentu? Czemu ten nieftsa- sobliwy i mało pilny polski inżynier i adm inistrator wszędzie, gdzie ma sposobne po tem u warunki, n. p. w Zagłębiu Dąbrowskiem lub Doniec­

kiem, zyskał sobie pełne zaufanie pracującego tam międzynarodowego,

niemieckiego, belgijskiego, francuskiego i amerykańskiego kapitału.

Czemu tam ceniony jest n a równi z technikiem lub zawiadowcą każdej innej narodowości? Czemu go tam i gdzieindziej ta k chętnie powoły- wują na stanow iska kierownicze? Czemu nie w ytrw ały Polak w Poznań- skiem doszedł niczem iimem, jak tylko wytrwałością i pracą, do zdumie­

wających iście wyników w ta k odległych od siebie dziedzinach, jak go­

spodarstwo rolne i bankowość? Czemu w końcu lękliwy kapitał polski bierze ta k wybitny i potężny udział w przemyśle Królestwa Polskiego, a nawet i w Galicyi z chlubą spoglądać może na niejedno dzieło, które zawdzięcza tyko swej przedsiębiorczości i wytrwałości?

Widocznie wchodzi tu w grę oprócz wad narodowych jeszcze inny czynnik.

Są nim nasze stosunki wewnętrzne, w szczególności nasz stosunek do austryackich krajów zachodnich, do organów rządu centralnego i do całej adm inistracyi publicznej.

Przedsiębiostwo przemysłowe nie jest obecnie już tą dawną samo- pas chodzącą jednostką, k tó ra rządzi sama sobą wedle swego uznania i tylko sama za swe powodzenie jest odpowiedzialną. Rozwój nowoży­

tnego państw a, które w imię dobra powszechnego coraz to bardziej obej­

muje rolę regulatora i organizatora obrotu dóbr, by w ten sposób prze­

ciwdziałać gospodarczej samowoli i anarchii, tworzy z tych luźnych jednostek pewien wyższorzędny organizm gospodarczy, ujęty wspólną adm inistracyą państwową i wspólną granicą celną. Państw o daje prze­

mysłowi pewne generalne ramy, pewne ogólne zasadnicze warunki bytu.

Dopiero wewnątrz tych szranków i wzdłuż tych przez państw o w yty­

czonych dróg, ma przemysł wolność inicyatyw y i ruchu.

Przez ak ty i czynności natury prawno-państwowej, jako to: tra ­ k ta ty handlowe, ustawodawstwo celne, taryfy kolejowe, opłaty wewnę­

trzne, przez system udzielania lub odmowy koncesyi, przez rozpisywa­

nie dostaw, przez sposób zaspakajania swych olbrzymich potrzeb, prze®

politykę kom unikacyjną w zakresie dróg żelaznych, bitych i wodnych, przez zarząd funduszami, przeznaczonymi na cele popierania przemysłu i wywozu, przez cały sposób stosowania i wykonywania ustawodawstwa administracyjnego, począwszy od pieczy społecznej i szkolnictwa zawo­

dowego aż do w eterynaryi, przez system premii i bonifikacyi, w końcu przez ustawodawstwo gospodarcze wywiera u nas państw o wpływ de­

cydujący na produkcyę i zbyt wyrobów przemysłowych, oraz na po­

wstawanie i intratność przemysłów. A nawet i ta wolność, po zostawi

o-aa przez władzę państwową, jest dopiero uszczuplona przez czynniki prywatno-gosodarczej natury, które jeszcze bardziej zacieśniają swobo­

dę przemysłu i jeszcze dokładniej określają, warunki, w których może się rozwijać i żyć. Są to banki i kartele.

III.

Nie chcę naturalnie poruszać zasadniczej kw estyi pożytku i szko­

dliwości karteli. Zdania są w tej mierze podzielone. A kto wie, czy nie miał racyi ów ekonomista francuski, k tóry nie bez humoru twierdził, że kartel przynosi pożytek temu, k tóry z niego czerpie korzyści, a szko­

dę tym, których obdziera ze skóry. Dla nas wystarczy fakt, że prawie cały austryacki przemysł jest zorganizowany w kilkadziesiąt, kierow a­

nych głównie z W iednia karteli i syndykatów , związanych znowu z sobą odrębnymi układam i wedle technicznego pokrewieństwa surowców, pół­

fabrykatów i wyrobów gotowych, w pewne organiczne większe grupy.

Doskonałym przykładem takiej zorganizowanej grupy jest, a raczej był, austryacki kartel żelazny, obejmujący:

1) kartel h u t żelaznych austryackich;

2) związek pomiędzy austryackim kartelem żelaznym a takimże kartelem węgierskim;

3) konwencyę o produkcyę i sprzedaż żelaza surowego w Austryi;

4) konwencyę o produkcyę i sprzedaż rur lanych żelaznych w Austryi;

5) układ austro-węgierski o produkcyę i sprzedaż stali fasonowej lanej;

6) związek austryackich walcowni cienkiej blachy, poniżej 2 mm.

grubości, oraz blachy białej, cynkowanej i powleczonej ołowiem;

7) konwencyę pomiędzy tym związkiem, a takimże związkiem wę­

gierskim;

8) Związek austryackich producentów szyn kolejowych o ciężarze ponad 13 kg. na m etr bieżący;

9) układ tego związku z koleją południową, dotyczący szyn i pew­

nych wyrobów walcowanych w hutach tejże kolei na własne potrzeby oraz na sprzedaż;

10) kartel austryackich producentów osi kolejowych;

11) kartel producentów obręczy na koła kolejowe (tyres);

■ 12) związek producentów kół kolejowych;

13) związek austryackich i węgierskich producentów rur kutych,

gazowych, wodociągowych, wiertniczych, pompowych, rur do kotłów itd., obejmujący razem 21 gatunków rur. Części łącznikowe do rur nie są objęte tym kartelem ;

14) związek fabryk drutu i gwoździ drucianych.

15) związek producentów śrub i gwoździ do szyn, o grubości po­

nad 12 względnie 16 mm.;

16) k artel śrubowy;

17) układ o handel starem żelazem do użytku hutniczego (do pie­

ców Martina);

18) syndykat handlowy żelazem sztabowem w W iedniu;

19) syndykat handlowy dźwigarami w Wiedniu.

Do tego należałoby nadto dołączyć syndykaty handlarzy en gros żelazem walcowanem w poszczególnych krajach koronnych austrya- ckich.W ykaz ten nie obejmuje jeszcze karteli producentów gotowych wyrobów z żelaza, jako to: kartelu mostowego, kartelu lokomotyw, k a r­

telu maszynowego z jego podpodziałami, kartelu wagonowego, kartelu producentów naczyń z blachy emaliowanej, kartelu sierpowego i kilku innych które się wszystkie opierają o m acierzysty kartel h u t żelaznych jako wytwórców pierwszego produktu.

Podobne kartelowe układy, acz w szczegółach nie ta k wycyzelo­

wane i zróżniczkowane, istnieją także, względnie istniały przed wojną i w innych działach przemysłu, jako to w przemyśle przędzalniczo-tka- ckim, chemicznym, papierowym, spirytusowym, cukrowym, piwnym, krochmalno-syropowym, słodowym, skórzanym, cementowym, ceramicz­

nym, zwyczajnym i ceramicznym ogniotrwałym, szklanno-zwierciadla- nym, szklatano-taflowym oraz w wielu innych.

W szystkie te kartele prowadzą, swą własną politykę przez regulo­

wanie cen i warunków sprzedaży, przez kontyngentow anie produkcyi, rejonowanie odbiorców, kontrolowanie zbytu, wspólne biura sprzedaży lub zakupu itd. za pomocą całego, powszechnie znanego, wprost nieod­

pornego, aparatu środków kartelowych. Przez układy z kartelam i wę­

gierskimi i niemieckimi, popierają one albo osłabiają dążności oficyal- nej handlowej polityki austryackiej. Ograniczając w drodze umów do­

wóz z zagranicy lub wywóz za granicę, tw orzą obok trak tató w han­

dlowych i taryf celnych zapory lub ułatw ienia w wolnym, międzypań­

stwowym obrocie dóbr. A przez premie eksportowe są też w stanie w duchu swych własnych interesów, neutralizować skutki państwowej

polityki taryfowej lub naw et pewne braki wewnętrzne, wynikło z struk ­ tury austryackiego przemysłu.

W kilku z tych karteli biorą udział, acz drobnymi tylko kontyn­

gentami, zdobytymi po ciężkich zapasach, także i przemysły galicyj­

skie. Przew ażająca większość karteli obejmuje przem ysły z działów, do­

tychczas w Galicyi nie reprezentowanych. Z tego stanu rzeczy płynie jasno zachowanie się karteli austryackich wobec galicyjskiego prze­

mysłu.

W zachodnich prowincyach austryackich jest przemysłowi naogół dosyć ciasno. Konsumpcya wewnętrzna’, ta ostoja każdego przemysłu, rozwija się powoli. Wywóz walczy na każdym kroku z wysokimi ko­

sztami własnej, na małą skalę zakrojonej produkcyi, oraz, z konkuren- cyą państw a niemieckiego. W ęgry zam ykają się coraz bardziej przed towarem austryackim , k tóry w ten sposób prze całą forsą na Galicyę.

Stosunki są więc w Galicyi zupełnie różne, niż w Królestwie, gdzie prze­

mysł miał wobec ogromnego zbytu wewnętrznego w granicach celnych rosyjskich, niczem niekrępowaną możliwość rozwoju i gdzie państw o­

wa, oraz samorządna organizacya życia gospodarczego, w szczególno­

ści przemysłu, znajduje się dopiero w zawiązku. K artele austryackie widzą i muszą widzieć w każdym w Galicyi nowo otwierającym się za­

kładzie przemysłowym, niepożądanego współzawodnika,, k tó ry im uszczupla zbyt i którego zwalczają też z całą bezwzględnością, pody­

ktowaną i własnym interesem i niechęcią do żywiołu polskiego.

Podczas wojny rozwiązała się większa część karteli austryackich, W płynęły na to po części ustaw y przeciw lichwie towarowej i podbi­

janiu cen, ale przeważnie układ rynku wewnętrznego. Towarów jest tak mało, popyt tak. wielki, ceny idą same z siebie ta k w górę, iż niema gospodarczej potrzeby organizaeyi kartelow ej, której jedynem dąże­

niem jest zastosowanie produkcyi do możebności zbytu, celem osiągnię­

cia rentownych cen.

Spadkobiercami ducha karteli są wobec Galicyi teraz różne wie­

deńskie Centrale towarowe i wojenne związki produkcyjne.

IV .

Stosunek przemysłu galicyjskiego do banków stanowi dla, siebie osobny rozdział. Galicya jest krajem ubogim w pryw atny kap itał rucho­

my. W silniejszej też mierze, niż inne kraje, wchodzące w skład m onar­

chii, jest skazaną przy wielko-przemysłowych inwestycyacb n a

współ-pracownictwo i poparcie banków. Banki krajowe, ta znaczy galicyjskie, mogą wobec szczupłości swych środków odgrywać tylko małą rolę w inicyowaniu, w finansowaniu i w organizaeyi nowych przemysłów.

Banki wiedeńskie zaś i czeskie interesują się Galicyą głównie w dwóch kierunkach: Nasamprzód, o ile chodzi o skup weksli i k redy t reeskon- towy, którego w czasach obfitości gotówki udzielano Galicyi łatwo, ale k tóry równie szybko i bezwzględnie restryngowano i ściągano, skoro tylko potrzeby wiedeńskiego targu pieniężnego tego wym agały; a n a­

stępnie przez dostarczanie środków pieniężnych na eksploatacyę płodów surowych, obliczoną na k ró tką metę i dającą się łatwo zrealizować, jak to ma miejsce przy wyrębie lasów lub wydobywaniu ropy. Nawet Bank austro-węgierski nie spełniał wobec Galicyi tych zadań, jakich wyma­

gała sytuacya gospodarcza kraju i dawał powód do niejednokrotnych

— zupełnie publicznie, w poważnych korporacyach i prasie podnoszo­

nych zażaleń.

Polityki przemysłowej w właściwem tego słowa znaczeniu, banki austryackie w Galicyi prawie, że nie upraw iają, ani też jej nie upra­

wiały. Nieliczne w yjątki n a tem polu nie zmieniają ogólnego obrazu.

A rzecz to dla kapitału wiedeńskiego' znamienna, że i ten kapitał obcy, k tó ry u nas pracuje w ciężkich przemysłach, w metalurgii oraz w prze­

myśle górniczym i chemicznym, jest przeważnie pochodzenia niemiec­

kiego, ze Śląska pruskiego, z Berlina i z F rankfurtu oraz pochodzenia francuskiego a nie wiedeńskiego.

Między bankami wiedeńskimi, względnie praskimi, a kartelam i za­

chodzi ścisła łączność. Banki austryackie są na modłę niemiecką bardzo silnie finansowo zainteresowane w poszczególnych gałęziach w ytw ór­

czych, m ają swych ludzi w kierownictwie karteli i kontrolują wielkie, złączone z sobą, działy produkcja fabrycznej. Prawie każdy k artel czy syndykat opiera się o banie, a tak i z bankiem związany kartel stanowi w naszem życiu gospodarczem wielką potęgę, z którą trudno, i to bardzo trudno walczyć, a jeszcze trudniej zwyciężyć. Stosunek kraju do karteli i banków jest nadto w wysokim stopniu zależny od każdo- czesnego stosunku k raju do centralnej adm inistracyi państwa. Organi- zacye te są od rządu na każdym kroku zawisłe, w skutek tego nie­

zmiernie wrażliwe na każdy wietrzyk, wiejący z góry i niezwykle prze­

nikliwe w odgadywaniu intencyi czy to istniejących, czy nawet tylko przypuszczalnych.

A dm inistracja państwowa niema w A ustryi swego samodzielnego, na własnym ustroju, w sobie, ufundowanego bytu, któryby ją — tak, jak to ma miejsce w Niemczech — uzdatniał do n i e z a l e ż n e j , sy­

stematycznej i rzeczowej pracy wedle ogólnych wskazań, podyktowa­

nych przez cele ogólno-państwowe lub bezpośrednio przez władzę usta­

wodawczą. Na adm inistracyę państwową faktycznie oddziaływują tu prądy polityki wewnętrznej. W alki politycznych i narodowych stron­

nictw o udział w rządzie i o wpływ na bieg spraw państwowych, znaj­

dują swe refleksy naw et w szczegółach adm inistracyi publicznej, w któ­

rej przecież konieczność zmusza pozostawić tyle wolnego pola swobo­

dnej ocenie i uznaniu władz. W tych, na wiedeńskim terenie rozgryw a­

jących się walkach o wpływy polityczne, Polacy nie zawsze są górą.

A pozycyi politycznej, z takim trudem zdobytej, muszą niejednokrotnie użyć dla ochrony takich dóbr, którym się w naszych duszach przed materyalnemi należy pierwszeństwo.

Polityka gospodarcza rządu centralnego wobec Galicyi, objaw iają­

ca się w sposobie wykonyw ania administracyi publicznej, jest wynikiem tej gry sil i porusza się autom atycznie po linii wypadkowej.

Nie można też przy tem pominąć innej właściwości austryackiej cen­

tralnej administracyi. Stosunki historyczne i pewna wewnętrzna biu­

rokratyczna tradycya, sięgająca jeszcze czasów przedkonstytucyjnych i zastępstwa interesów stanowych, sprawiły, że poszczególne m inister­

stwa nie uważają się za organy wykonawcze jednolitej woli rządowej, ale przedewszystkiem za obrońców powierzonych sobie działów, o które się troszczą z swego departam entowego punktu widzenia. Gubi się przy tem naturalny i istotą państw a podyktow any związek pomiędzy po­

szczególnymi gałęziami adm inistracyi i świadomość wspólnego im wszystkim celu.

Temi tendencyami tłum aczy się, że n. p. takie ministerstwo handlu mniej się troszczy o rolnictwo lub przemysł w duchu równomiernego pożytku całego państw a, jak raczej o popieranie i obronę istniejącej już, i niejako w ten sposób ulegitymowanej produkcyi rolniczej lub prze­

mysłowej. W odniesieniu do przemysłu daje to, w skojarzeniu z po­

przednio wspomnianym wpływem polityki wewnętrznej n a adm inistra­

cyę, taki rezultat, że czynniki odpowiedzialne dbają napraw dę .tylko o przemysł i rozwój gospodarczy krajów zachodnich, widząc w nich do­

tychczasową ostoję gospodarczą państw a i żywioł politycznie sobie od­

V.

dany. Dla Galicyi zachowuje się pogardliwo-grzeezne lekceważenie i chłodną obojętność, zaostrzoną jeszcze zupełną nieznajomością fak ty­

cznych stosunków kraju.

Specyalne spraw y przemysłu powierzone są pieczy m inisterstwa handlu. Nie można zanegować, że składa się ono na ogół z ludzi w swoim zawodzie tęgich, światłych i znających doskonale stosunki i po­

trzeby, ale tylko znowu krajów niemieckich i czeskich. Spraw Galicyi ani się nie zna, ani się nawet nie usiłuje ich poznać. Tam, gdzie się po­

litykę gospodarczą robi, gdzie się przygotowuje spraw y celne i tra k ta ­ towe, gdzie się wykonuje codzienną adm inistracyę spraw przemysło­

wych, są nasze potrzeby i na-sze stosunki ta k samo obce, jak nasz kraj i nasz język.

Tem zupełnem desinteresem ent dla Galicyi, tą nieświadomością te ­ go, co się w kraju dzieje, można też sobie tylko wytłómaczyć, że W ie­

deń z takim spokojem, mimo ostrzegawczych głosów polskich, patrzał na inwazyę zagranicznego kapitału do Galicyi i że, zawsze po niewcza- sie dowiadywał się, iż czy drzewo, czy ropa, czy cynk, czy tereny

deń z takim spokojem, mimo ostrzegawczych głosów polskich, patrzał na inwazyę zagranicznego kapitału do Galicyi i że, zawsze po niewcza- sie dowiadywał się, iż czy drzewo, czy ropa, czy cynk, czy tereny