• Nie Znaleziono Wyników

Przestrzeń aksjologiczna we współczesnej poezji kobiet *

Badając sferę aksjologiczną w literaturze, odnosimy się do róż-nych obszarów poszukiwania. W poezji pisanej przez kobiety tym, co wydaje się szczególnie interesujące, jest przestrzeń doświadcza-jącego podmiotu. Doświadczenie, jak udowadniają antropologo-wie literatury, pozwala odczytywać twórczość jako świadectwo rozpięte między indywidualizmem a uniwersalizmem, „dzięki temu może zachować charakter na poły dokumentalny, na poły fikcjonalny”1. Rekonstruując więc podmiot kobiecy i jego sferę

* Artykuł został napisany w ramach badań finansowanych ze środków Na-rodowego Centrum Nauki (projekt badawczy nr 2015/17/B/HS2/01245).

1 „Rekonstrukcja podmiotu lirycznego jako Innego, którym jesteśmy zainte-resowani, przypomina etnograficzny proces pisania o kulturach, odkrywający z jednej strony naszą potrzebę pisania o doświadczeniach, z drugiej potrzebę tworzenia fikcji (tu szczególnie istotne ustalenia Wolfganga Isera). Antropologia literatury sytuowałaby podmiot liryczny zgodnie z nazwą swojej dyscypliny – między życiem a jego zapisem, między tekstem a tym, co z tekstu możemy z życia zrozumieć. Redukcja do funkcji tekstowej nie stanowi jednak, jak po-czątkowo zdawało się Barthesowi i Foucaultowi, przyczynku do śmierci, ale jest – do czego doszli później – trwałą formą przeżywania. Sama poezja zaś przestaje pełnić rolę dokumentu lub »czystej« literatury (czego domagano się na różnych etapach jej rozwoju), przekształca się w świadectwo, które okazuje się tyleż indywidualne, ile wspólnotowe – dzięki temu może zachować

charak-aksjologiczną, w pierwszej kolejności określamy jego inność, nie-tożsamość. Zdaniem krytyków i badaczy literatury kobiecość jest

„przede wszystkim pewną formą człowieczeństwa, człowieczeń-stwa aktywnego i zdobywczego”2. Różni się od innych (męskich, animalistycznych) ukształtowaniem stosunku podmiotu do świa-ta3, ale również do historii4. Dla Anny Legeżyńskiej kobiecość jest „nazwaniem emanacji podmiotu”5. Badając różne przejawy i modalności podmiotu-kobiety, nieuniknione jest przechodzenie od wartości uniwersalnych, ogólnoludzkich, do ściśle „kobiecych”, wynikających z odmienności biologiczno-kulturowych. Dostrze-gając napięcie, jakie kształtuje się między nimi, oraz badając la-bilność przechodzenia z jednej sfery aksjologii w drugą, można wyróżnić kilka najistotniejszych momentów konstytuowania się kobiecego podmiotu. Niektóre z nich, z racji popularności wśród badaczy literatury, nie tylko kobiecej, są już dobrze rozpoznane, a przynajmniej częściowo omówione, jak kwestie aksjologiczne związane z kobiecym erotyzmem6 czy poezją elegijną, eksponują-cą starość kobiecego podmiotu7. Inne pozostają wciąż niezbadane ter na poły dokumentalny, na poły fikcjonalny”. M. Telicki: Podmiot liryczny – między uśmierceniem a wskrzeszeniem. W: Podmiot w literaturze polskiej po 1989 roku. Antropologiczne aspekty konstrukcji. Red. Ż. Nalewajk. Warszawa 2011, s. 208.

2 J. Kwiatkowski: Notatnik. (V. Dola recenzenta – renesans Świrszczyńskiej).

W: Idem: Notatki o poezji i krytyce. Kraków 1997, s. 61.

3 G. Borkowska, M. Czermińska, U. Phillips: Pisarki polskie od średniowie­

cza do współczesności. Przewodnik. Gdańsk 2000, s. 6.

4 S. Stabro: Zamknięty rozdział. Szkice o polskiej poezji współczesnej. Warsza-wa 1994, s. 141–142.

5 A. Legeżyńska: Od kochanki do psalmistki… Sylwetki, tematy i konwencje liryki kobiecej. Poznań 2009, s. 10.

6 Zob. np. A. Stapkiewicz: Ciało, kobiecość i śmiech w poezji Anny Świr­

szczyńskiej. Kraków 2014.

7 Zob. szczególnie A. Legeżyńska: O pewnym nieistniejącym toposie liryki kobiecej. W: Eadem: Od kochanki…, s. 105–119; J. Hobot-Marcinek: Stara Syle­

nis. W: Eadem: Stara baba i Goethe. Doświadczenie i transgresja starości. Tade­

usz Różewicz, Czesław Miłosz, Jarosław Iwaszkiewicz. Kraków 2012; A. Czyżak:

Zbierane Krystyny Miłobędzkiej. W: Eadem: Na starość. Szkice o literaturze prze­

łomu tysiącleci. Poznań 2011, s. 167–175.

lub słabo omówione, jak chociażby aksjologia okresu dorastania.

Równie ciekawe wydają się rozważania skupione na przeżyciach stricte kobiecych – macierzyństwie, porodzie, menstruacji. Z per-spektywy aksjologicznej szczególnie interesujące wydają się utwory opisujące tzw. trudne doświadczenia – poetyckie świadectwa bra-ku oraz utraty dziecka, poronienia, narodzin dziecka chorego – to one bowiem w najbardziej wyrazisty sposób eksponują sferę wartości, w jakiej porusza się podmiot. Po przeciwległej stronie lokuje się przestrzeń wartości uniwersalnych związanych z naturą.

Aksjologia ekopodmiotu kobiecego, postulującego wrażliwość na przyrodę, staje się swego rodzaju manifestem współodczuwania ze światem. Obie postawy: macierzyńska i ekologiczna, będą zatem ujawniać zbliżone cechy podmiotu i paradoksalnie poruszać się w jednej przestrzeni aksjologicznej.

„Kobieta potrzebuje sekundy, by pokochać”

8

Macierzyństwo jako emblemat kobiecości par excellence ujawnia jak żadne inne doświadczenie przestrzeń aksjologii poezji kobiecej związanej z pojęciami, takimi jak: rodzenie, matkowanie, karmie-nie, dziecko, „mały wielki świat”9, opieka, poświęcenie, oddawanie siebie, ale także podziw, podglądanie dziecięcego świata, naślado-wanie go (w poezji Marii Cyranowicz). To obszar nieustannie eks-plorowany i poetycko wykorzystywany. Jednak to w poezji spod znaku „znikania”, „trwonienia” i „utraty” skupiają się jak w so-czewce problemy podmiotowości matkującego podmiotu10. Justyna Bargielska uczyniła temat macierzyństwa i poronienia centralnym w swej poezji. Dziecko jest „zauważalnym »ciałem obcym«” jak

8 B.P. Klary: De­klaracje. Geny. Anty­geny. Memy. Sopot 2012, s. 44. Cytaty z tego tomu opisuję w nawiasie skrótem tytułu zbioru DK i numerem strony.

9 Peryfraza dziecka używana przez Krystynę Miłobędzką w jej poezji.

10 O matkowaniu podmiotu pisała w odniesieniu do poezji K. Miłobędzkiej, K. Kuczyńska-Koschany: Miłobędzka, macierzyństwa. W: Miłobędzka wielokrot­

nie. Red. P. Śliwiński. Poznań 2008, s. 130–146.

pisze Joanna Wójcik11 – uświadamia nam kruchość egzystencji, ale i niestabilność kobiecego świata. Dziecko – oczekiwane, chciane, staje się poszalałe i pomarte, a „Poronić można wszędzie / i wszyst-ko” (E&E, SW12). Podmiot przestaje być matką in statu nascendii, a staje się podmiotem zarażonym śmiercią, podmiotem, którego traumatyczne doświadczenia zmieniają optykę spojrzenia. Odtąd każdy widziany odprysk rzeczywistości naznaczony będzie zme-dykalizowaną, śmiertelną perspektywą13, a zniekształcający świat ból utraty dziecka nie pozwoli o sobie zapomnieć. W relacjach zwykłych pozornie zdarzeń, jak pisze Wójcik, ciągle natrafiamy na pewne niepasujące elementy: „lipcową narkozę”, „justynex”,

„sekcję noworodków”, „ciemne wody”, „dropsette”, „rigor mor-tis”, „fenol blue”, ale i często zaskakujące, niedające się łatwo in-terpretować, puenty: „Na kontynencie bez zmian: dzieci wbiegają na szosę, / kamieniarz robi nagrobki i stopnie” (Fugowanie, SW, s. 80). „W efekcie otrzymujemy gęsty, ucieleśniony, zmetaforyzo-wany język, o sensach nieoczywistych, trudnych do uchwycenia, zaciemnianych przez nieco surrealne połączenia słów”14. W tym niezwykle zaszyfrowanym języku metafory ujawniają swój wymiar personalny, jak pisała Teresa Dobrzyńska15, stąd nieuniknione jest czytanie macierzyńskich utworów Bargielskiej przez pryzmat jej Obsoletek.

[…]Więc idę do szkoły,

w korytarzu trwa wybuch, a w pokojach lato w rodzaju nic nie schnie. Ale się nie rozglądam

11 J. Wójcik: Wiersze szpitalne. O medycznych wątkach we współczesnej poezji kobiet (rekonesans). W: Kobieta, literatura, medycyna. Red. A. Galant, A. Zawi-szewska. Szczecin 2016, s. 343.

12 J. Bargielska: Szybko przez wszystko. Wrocław 2013, s. 69. Cytaty z tego tomu opatruję tytułem utworu, skrótem tytułu zbioru SW i numerem strony.

13 J. Wójcik: Wiersze…, s. 343.

14 Ibidem, s. 344.

15 T. Dobrzyńska: Od słowa do sensu. Studia o metaforze. Warszawa 2012, s. 83.

tylko idę, macham,

trochę entuzjastka, a trochę odkrywca, że nie wszystkie dzieci dają się pochować.

(Najsłynniejsze fotografie, SW, s. 110)

Poetka w opowieść o szkole wplata odpryski straumatyzowa-nego doświadczenia śmierci dziecka. Czytając tekst linearnie, do-konujemy coraz to ważniejszych odkryć: ironii zamkniętej w lek-kości opowieści („idę, macham”), wielopoziomowości metaforyki („w korytarzu trwa wybuch” jako peryfraza szkolnego rozgardia-szu, ale i doświadczenia emocjonalnej entropii podmiotu), zaska-kującej puenty, która ujawnia, iż doświadczenie poronienia staje się konstytutywne dla jej kobiecego podmiotu. To, co wyraźne w poezji Bargielskiej, to „uwolnienie od natrętnej asysty języko-wych szablonów”16, jak pisał Piotr Śliwiński.

Przekroczyła niewytyczone na żadnej mapie, lecz wyczu-walne granice intymności. Złamała tabu związane z nielegal-nym uczuciem, ciałem, kobiecością, erotyzmem. Zrobiła to w szczególny sposób – powołała się na konkretne, do szpiku żeńskie doświadczenie, skutecznie chroniąc się przy tym przed sentymentalizmem emocjonalnych klisz, krzykiem, pretensja-mi do losu czy rozprawianiem się z porządkiem świata17. W opowieści podmiotu nie matkującego, a rozpamiętującego, który nieustannie wraca do przeżytej traumy, szczególnie ważna jest ucieczka od sentymentalizmu banalizującego wagę tematu.

Coś, czego nigdy nie zapomnę, coś, czego nie mogę sobie przypomnieć. Kwiecień, wiosna, brzuch, zapewne niedziela. Nie dotknąłem cię, powiedział,

16 P. Śliwiński: Trzecia finalistka Nike: Justyna Bargielska i jej „Bach for my baby”. „Gazeta Wyborcza”, 11.09.2013 – http://wyborcza.pl/1,76842,14582457, Trzecia_finalistka_Nike__Justyna_Bargielska_i_jej.html (dostęp: 1.09.2016).

17 Ibidem.

ale kiedykolwiek pomyślisz o tym popołudniu, będziesz wierzyć, że cię dotknąłem.

I to jest mój dar, większy niż cokolwiek.

(Córce, SW, s. 129)

Ta nieprzerwana repetycja, przymus powtarzania, łączy kobie-cy witalizm z popędem śmierci18, wykorzystując dobrze znane symbolizacje i kulturową topikę: brzucha jako metonimii macie-rzyństwa, Elliotowskiego kwietnia, „najokrutniejszego z miesięcy”

wprowadzającego w przestrzeń ziemi jałowej, morza niosącego prenatalne ukojenie, metaforyki dotyku sublimującej doświadcze-nie kobiecości, biblijnego przetwarzania motywów wanitatywnych (Let’s Kohelet), a może przede wszystkim poetyckiego pseudonimo-wania i peryfrastycznego przetwarzania utraty, jak w symptoma-tycznej Pieśni szkrabisty:

Może byłeś kiedyś na wyprowadzeniu mysich zwłok?

Gdy smutku proforma gipsowa wydłuża siwe pyszczki, jakby to było w kinie i wszyscy myślą o tym,

co kto mógł mieć, a nie miał. Złowrogi w cylindrze botanik nad źródłem się pochyla, pyszni się storczyk we wiadrze, i mieczyk, i maczek, i lilia.

Nie krwawić ci teraz, serce, a raźno popindalać,

gdy przyszłość się mości w słoiku i jeszcze czas jakiś puchnie, a smutek przychodzi od razu tak wielki i tak stary,

że zjedz mnie, czereśnio, wołam, zjedz mnie, okruszku, pe-steczko.

(Pieśń szkrabisty, SW, s. 104) Inwencja językowa i szeroki wachlarz asocjacji zaciemniają prze-kaz, ale też paradoksalnie wyraziście zakreślają przestrzeń aksjolo-giczną. Tym, co wysuwa się na plan pierwszy, jest nastrój smutku,

18 M. Glosowitz: Minimidrasz o panterze, młynarce i martwych gołębiach.

„ArtPapier” 2010, nr 23 (167) – http://artpapier.com/index.php?page=artykul&

wydanie=119&artykul=2692 (dostęp: 1.09.2016).

wyraz bólu i metaforyka związana ze śmiercią. Kontrast zbudo-wany na wielkości smutku i niepozorności „okruszka, pesteczki”, moszczącego się „w słoiku”, przeraża. Nie epatuje się tu rozpaczą matki, a prawdę o cierpieniu po utracie dziecka ujawnia się poprzez efekt zaskoczenia. Konkret i precyzja nie stanowią dosadnego ko-munikatu i porozumienia, prowadzą raczej do rozmowy utrudnio-nej, „inscenizującej nieustannie sam akt wypowiadania”19. Nad-wrażliwy podmiot poezji Bargielskiej nie tylko nie chce zapomnieć o doznanej traumie. Chce, żeby ból utraty nie stracił na wyrazisto-ści. W świecie „bez znieczulenia” nie ma miejsca na proste pocie-szenia. Stąd aksjologicznie najważniejsza miłość wyrażona zostaje właśnie językiem utraty20.

Natomiast w świetle z okien szkolnej biblioteki wygląda to tak, że moje dziecko stało się kamieniem i mówi mi: nie płacz, kobieto, skoro ja nie płaczę.

(Jednym słowem, SW, s. 121)

To nie zapomnienie o tragedii, ale pamięć daje szanse na prze-trwanie. Melancholijne doświadczenie „tracenia” wprowadza pod-miot w obszar wartości uniwersalnych – oto wielki smutek po poronieniu jest „stary”, doświadczany przez miliony kobiet wcześ-niej. A jednocześnie głęboko osobisty, uciekający przed spojrzenia-mi innych („No, zamknijcie już, tu nie ma nic do patrzenia” (Jed­

nym słowem). Intymność przeżycia daje możliwość pracy żałoby, która nie kończy się konsolacją. Podmiot poezji Bargielskiej istnie-je wyłącznie w przestrzeni śmierci, to ona go kształtuistnie-je, wyposaża w ironiczne i autoironiczne spojrzenie na rzeczywistość – jedyny skafander obronny przed popadnięciem w rozpacz i rozpadającym się światem.

19 T. Cieślak-Sokołowski: Miłosne inscenizacje. „Nowa Dekada Krakowska”

2013, nr 4/5, s. 57.

20 J. Sobolewska: Królowa­ogień pisze list. „Polityka” nr 14 (2853), 6.04.2012 – http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/ksiazki/1525689,1,recenzja-ksi azki-justyna-bargielska-bach-for-my-baby.read (dostęp: 1.09.2016).

Pytam się, czy wysłali te cholerne zwłoki, czy nie. Piszą mi, że wysłali,

opóźnienie mogło być spowodowane pogodą i żebym napisała w przyszłą środę,

czy chcę reklamować, czy inne zwłoki w zamian.

sama nie wiem, mam czas do środy, żeby to przemyśleć. […]

(Jednym słowem, SW, s. 121)

Czasami ów skafander opada, skutkując głęboko pokornym spojrzeniem matki na cud własnego dziecka21:

Urodziłam niesamowicie piękną córkę, jej zęby, jej włosy są jak z Pieśni nad Pieśniami. I sama poczułam się piękna, dziękuję. Ale ona

to zupełnie inne piękno,

to jest piękno, które chcę chronić.

Gdybym miała jakieś swoje piękno, wstydziłabym się go, zresztą pewnie mam jakieś piękno, faceci

nie lataliby tak za mną, gdybym go nie miała, ale nie lubię swojego piękna, bo faceci

latają za nim. Piękno mojej córki

to co innego. Piękno mojej córki, tak uważam, jest jedyną nadzieją

tego świata.

(Inna Róża, s. 40) Poetka wprowadza dziecko w porządek sacrum, tłumacząc in-ność córki afirmatywnie, jako jej odświętin-ność, niezwykłość. Jej atrybutem staje się w oczach matki piękno absolutne, istniejące poza realiami świata, metafizyczne. Wiersz wieńczący zbiór Bach for my baby, staje się jego wyrazistą puentą. Dziecko jest wartością nadrzędną w przestrzeni aksjologicznej kobiecego „ja” Bargielskiej.

21 J. Bargielska: Bach for my baby. Wrocław 2012.

Inaczej problematykę macierzyństwa przedstawia Beata Patry-cja Klary w książce De­klaracje. Geny. Anty­geny. Memy. W pierw-szej autobiograficznej części tomu podmiot-matka dowiaduje się o narodzeniu chorego dziecka: „Noworodek płci męskiej urodzony cięciem cesarskim ze wskazaniem” (DK, s. 7); „Wynik: nieprawidło­

wy chromosom w stadium / metafazy prążków. Często ubierają go w paski, prążki, linie” (DK, s. 7). Dominantą kompozycyjną tych utworów jest łączenie monologu matki z terminami medycznymi, epikryzami. Medyczne cytaty celowo przywoływane w niezmie-nionej formie, dodatkowo podkreślanej kursywą, są osią przewod-nią opowieści o pobycie w szpitalu, porodzie, to one wyznaczają linie asocjacyjne i prowokują komentarze podmiotu22: „Małowo­

dzie. Szpitale są za duże na jednego człowieka” (DK, s. 12). Opo-wieść matki wydaje się więc upleciona z suchych reporterskich faktów, chwilami przeplatanych wypowiedziami personelu me-dycznego. Jest stonowana, zracjonalizowana, pozbawiona emocji.

„Gdyby żył w średniowieczu, matka musiałaby go ukrywać, / bo takie dzieci zabijano. Zwłaszcza gdy nie ssały piersi, choć mleko / kobiece jest najsłodsze. Zawiera siedem gram cukru na litr” (DK, s. 8). Wydaje się jednak, że opowieść ta ma też inny cel, wyprowa-dzić dziecko z zamkniętego świata medycyny w kierunku otwar-tej przestrzeni kultury. Temu służą wciąż na nowo przywoływane analogie między życiem chłopca a „innym światem”: iluzjonistów, mitologicznej wyprawy Argonautów, objawień w Lourdes, historii Jaćwingów, ludowych guseł, Hiroszimy, miniatur Bacha, płaczek Rilkego etc. I choć najczęściej zestawienia te mają charakter pew-nych antytez, jednocześnie stają się głęboko ironicznym spojrze-niem na kondycję swego syna. Ironicznym w sensie, jaki nadawał temu tropowi Paul de Man – ujawniającym parabazę, pęknięcie między światem a językiem23. Podmiot-matka zmaga się bowiem nie tylko z trudną prawdą o chorobie dziecka, ale z dramatyczną niemożnością wypowiedzenia własnych lęków w dostępnym sobie

22 J. Wójcik: Wiersze…, s. 347.

23 Por. uwagi o ironii P. de Mana, który określa ją jako nieustanną parabazę:

P. de Man: Pojęcie ironii. Przeł. A. Sosnowski. „Literatura na Świecie” 1999, nr 10/11, zwłaszcza s. 30–31.

języku. Dlatego każda forma opisu zostaje z czasem porzucona na rzecz innej. I tak zmedykalizowana opowieść o narodzinach stop-niowo przeradza się w historię dorastania chorego chłopca, nazna-czoną niesamowitością, ale i strachem – przed chorobami, przed innością, przed niemożnością poznania jego zamkniętego świata.

Podmiot-matka konstytuuje się w roli strażniczki jego funkcji ży-ciowych, podstawowych czynności uznawanych za ludzkie. Staje się tłumaczką jego reakcji na rzeczywistość. Sam także jest przed-miotem zobiektywizowanego, a miejscami także zwulgaryzowane-go opisu:

Zimą dwa tysiące piątego Nadwrażliwość w rubryce „Rozpo-znanie po porodzie –

Epikryza” napisano: Wada genetyczna. Opóźniony rozwój psy­

choruchowy.

Przeczytała to jego młodziutka matka, którą kilka miesięcy wcześniej

Puknął jego ojciec (według sprecyzowanych źródeł). Teraz często czytają

Wiersze. Ona nawet je pisze.

(DK, s. 8) Nadwrażliwość chłopca, pierwotność jego odruchów może bu-dzić strach. W matce budzi niepokój o przyszłość.

Przechodzi w krzyk o różnej tonacji, a twarz jego przybiera niemal

Szarą barwę, gdy dostrzega przemoc. Chętnie siedzi przy psie.

Podnosi

Mu powieki, jakby badając stan zdrowia. Drapie zwierzaka za uszami.

Omija go noszenie granatowych mundurków. Z ojcem często czytają

„Fantastykę” i przeliczają palce. Wciąż się tego uczy.

(DK, s. 9)