"Śpiewnik Wybrzeża", Warszawa 1979, Wydawnictwo Archiwum, ss. 14
"Śpiewnik" zawiera pięć pieśni , ,
i . o
irobotniczych, powstałych na Wybrzeżu w pamiętnym grudniu 1970. Teksty nawiązują do najprostszych wzorów literackich /ja k pieśń rewolucyjna, ballada więzienna czy podwórzowa, modny p rzeb ó j/, czerpią z szablonów i stereotypów, m*in* z niewybrednych ka-*
rykaturalnych przedstawień władzy, są nieporadne stylistycznie. Jak wszelka spontaniczna twórczość ludowa, nie jest to więc poezja wnikliwa, kunsztowna, elegancka ani kulturalna; nawet brzmienie nazwisk czy ułomności fizyczne no
tabli /łysina Cyrankiewicza, zepsuty wzrok Gomułki/ są dla autorówużytecz
nym materiałem polemicznym, jak zarzuty i argumenty merytoryczne. Tu i ów
dzie jednak - szczególnie wtedy, gdy odbywa się kompromitacja oficjalnych haseł politycznych - tekst błyska prawdziwym sarkazmem i przenikliwi ironią.
Jednak nie walory artystyczne ani myślowe tych wierszy stanowią o ich ' wartości i sile wzruszenia.
Jest to przede wszystkim niezwykły dokument zdarzeń historycznych, któ
re rozegrały się na ‘./ybrzeżu w końcu roku 1970 oraz zapis emocji zbiorowych, Oąkie tym wydarzeniom towarzyszyły. Dziś już wiemy, że w owym grudniu szło
ie tylko o ceny i nie tylko o mięso, i że skutki tamtych krwawo stłumionych wystąpień robotniczych, "zapomnianych" przez propagandę i oficjalną histo
rię, zaowocowały trwale: przede wszystkim zwiększonym iękiem władz PRL przed społeczeństwem i ich wyraźną od dziesięciu lat tendencją do unikania rozlewu rwi. Wolno sądzić, że właśnie ofiara Wybrzeża przygotowała grunt pod fakty
« tak doniosłym znaczeniu /na skalę nie tylko Polski, ale "obozu"/ jak zwy- c ęski, a w każdym razie nie okupiony ciałami poległych czerwiec 1976 czy
egoroczne strajki generalne , od czego wprawdzie mięsa i dobrobytu nie przy
było, ale co wyraźnie - jak się zdaje - zmieniło samopoczucie i autoświado-
®osc klasy robotniczej oraz model sprawowania władzy, zmuszonej do faktycz
nego uznania niektórych elementów pluralizmu politycznego w życiu społecz
nym.
Na razie jednak znajdujemy się w Trójmieście, w grudniu roku 1970, w sytuacji konfliktu wstępnie uproszczonego: z jednej strony są robotnicy
żąd-'chleba" - z drugiej policja odpowiadająca na te żądania ciosami pałek i strzałami karabinów.
Nie można dziś stanowczo stwierdzić, czy pieśni, o których mowa, rodzi- y się w c'toku wydarzeń i "towarzyszyły walce", czy też ułożone zostały ex Past, dla zachowania, pamięci teg.>, co się stało, dla rozładowania i zapisa
nia emocji. Ton pieśni sugerowałby raczęj; ten drugi wariant: wydaje się na- et, że agresywne epitety, jakimi autorzy obrzucają władców PRL, to foiroa
^woistej "zemsty" za masakrę, to pogłos strzałów już wcześniej oddanych do Tak czy owak pieśni te są unikalnym źródłem informacji ^ stanie ducha buntowanej klasy robotniczej po 25 latach rządów komunistycznych i urabia
ła "mas" przez komunistyczną propagandę. Jest to, oczywiście, dokument frag- entaryczny i niepełny; rangę tego przyczynku do historii podnosi wszakże akt, że zrodziły go wydarzenia szczególnie drastyczne, koncentrujące jak w oczewce wieloletnią, rozlaną w ciągu ćwierćwiecza istnienia PRL wzajemną niechęć ludu i władzy.
Jakie więc - w świetle tego skromnego, ale i przez okoliczności
naro-2
n ważnego dokumentu - są emocje polityczne i świadomość wielkoprzemysło- klasy robotniczej w Polsce pośrodku zimy 1970?Po pierwsze: jest to totalna niechęć, więcej - nienawiść do władzy wro- j » okrutnej, a zarazem nie budzącej respektu. Widziana oczami robotników
Tekst ten otrzymaliśmy w pierwszej połowie sierpnia 1980 /p r z y p .r e d ./
epitetom takim jak : "mordercy", "o s z c ze r c y ", "b a n d y c i", "krwawy K ocio łek ",
"k e t " - wtórują in n e , odmienne w to n ie, jak: "p a c h o łk i", Ogońcy", "czerwoni b u r ż u je ", "stary n ie c n o ta ", "łysy b y k ", i t p , W ydaje. s i ę , że-mimo stosowania brutalnych metod rządzący nie budzą'takiego lęku, jak by się można spodzie
wać. Poprzez nienawiść przebija tu co chwilę ton- drwiny i pogardy. Czyżby to wynik dwudziestopięcioletniego oswajania i swego rodzaju spoufalenia z wła
dzą, mieniącą się. 1 u d o w ą, czy też efekt przeświadczenia, że drastyczne środki podejmowane przez nią nie świadczą o jej s i l e , lecz o jej słabości, że ta w istocie swej totalitarna władza jest totalitarna jak gdyby niekomple
tnie - jest bowiem zależna, niesam odzielna, : tniesuwerenna?
Zaczynająca się. od słów "Ludu, mój ludu, cóżem ci u c zy n ił . . . " "Gomułki skarga wielkopostna" wyraża, to niemal graniczące z politowaniem lekceważenie najdobitniej - mimo że Goiłiułka właśnie wydał rozkaz strzelania do tłumu. J e go następca, Gierek, zawdzięczający masakrze na Wybrzeżu swą nominację, po
traktowany zo stał, rzecz jasna, jeszcze łago dn iej, jak gdyby robotnicy dawa
l i mu — niepozbawioną sceptyznu - szansę /"G ie r e k być może człowiek jest mądry i zdolny dokonać c u d u , , , " / .
Ale naprawdę robotnicy już się po PRL niczego nie spodziewają. Skoro nie można liczyć na autukorelctywność systćmu, a przysłowiowe "c zo łg i radziec
k i e " nie wydają się aktualnie groźne /"R u sc y zaś mając swoje kłopoty głowy nadstawiać nie c h c i e l i " /, skoro światowej opinii publioznej Polska po prostu nie obchodzi /"ś w i a t się dow iedział, nic nie p o w i e d z i a ł ..," / - to siłą r z e czy liczyć można i należy wyłącznie na s ie b ie ,
W "Śpiewniku Wybrzeża" pojawia się coś, co wbrew wyświechtaniu i wielo-, krotnemu nadużyciu tych określeń nasuwa myśl o dumie i godności ro botniczej, -o sile i p-otędze klasy , która, n ajbardziej przez PRL--owską władzę sp-oniewie
rane, potrafi najskuteczniej napędzić jej stracha.
Mimo to program pozytywny nie wybiega poza sformułowania znane z o f i c j a lnej a.ro zoologii propagandowej. Balladę "0 Janku z Gdyni" zamyka zwrotka:
"Nie płaczcie m atki, to nie na darmo// pod stocznią sztandar z czerwoną ko
k a r d ą // za chleb i wolność, za nową P o l s k ę // Janek Wiśniewski p a d ł ". Zasad
niczą bronią robotników w walce z władzą jeśt s t r a jk , Ale pojawiają się też koncepcje bardziej enigmatycznej "S t r z e l a j c i e , panowie, do b r a c i // do matek, do ojców s t r z e l a j c i e // lecz naród swą p r a c ą /!/ i za to z a p ł a c i // mordercy, wy to pamiętajcie !"
Gdyby nie c z a3 akcji i historyczne r e a lia , liczne fragmenty tych p ieśni mogłyby z powodzeniem zdobić ukazujące się w PRL o ficjalne antologie pDezii rewolucyjnej.
drugiej strony, wycia jo s ię , że ideologia i tradycja rewolucyjna zaczy
nają dziś coraz wyraźniej zwracać się przeciwko władzy, która tak jeszcze niedawno posługiwała się nimi jako własnymi, legitymacjami; może więc dlatego , w epoce Gierka oświata, propaganda i środki masowego przekazu tak skwapliwie zam ieniają onegdajszy sztafaż rewolucyjny na /fr a ze s pseudo-petriotycżhy?
W "Śpiewniku" rnz po raz pobrzmiewają echa edukacji lat p ięćdziesią tych, W p ie ś n i, której początek brzmi: "Razu pewnego gdzieś nad Bałtykiem // się ro
botnikom śle ż y ł o // długo czekali ne lepsze j u t r o // aż wreszcie ich to wkur
w ił o ", autor odwołując się do tradycji rewolucyjnych jednocześnie jakby pok
piwa ^sobie z władzy, która ongi na tych właśnie tradycjach usiłowała - jak widać bez skutku - o przeć swą koegzystencję z'lu dem . Albowiem w pochodzie skierowanym do gdańskiego KW robotnicy "sztandary n ie ś l i jak w piątym r o k u //
p ro le ta riac k ie, czerw one// śpiewali p ie śn i rewolucyjne// przez władzę namr.
s1 j zwoi o n e ", Wydaje się rzeczą prawdopodobną, że te skojarzenia historyczne są nie tyle efektem bezpo średniegokiasow o- rodzinnego przekazu tradycji ro- ■ b o tn ic ze j, ile raczej owocem powojennej już edukacji propagandowo-szkolnei;
takr genealogia przydaje im p ik a n t e r ii. 0w rozrachunek z pseudorobotniczą
"id e o lo g ią " jest w "Śpiewniku" motywem powracającym, W "Gomułki skardze w ie l
kopostne,)", gdzie usunięty od władzy wielkorządca żali się słowami ukrzyżowa
nego Chrystusa, szczególnie zgryźliwie brzmi«taki fragment gomułkowskiej re
toryki: "czyż nie ważniejsze są idee k l a s y // od salcesonów, szynek i kiełba-Qy?ft
p e w n e w y c h o w a n k o w i e P R L , d o b r z e u b e z n r n i 7 e*ir > = s i u c h a c z e z a
-n y m s e -n s i e o p t y m i s t y c z -n y . a ^ e p t
sU
u ^ S e d z £ ? » " P e " 'm l e c z n e j , p r z e j a w J e j p e w n o ś c i s i e b i e ^ “ * "
W jednej z nie zatytułowanych pieśni autor rel^cijnuiac nrychinr »a
rzen grudniowych na Wybrzeżu i w Warszawie »ie tm H « h I U i ,
k o m e n t a r z e p r a s y no t e m a t " c h u l i g a n i " a l e 2 n ’ L t y l k o o s z c z e r c z e
wiozną amnezją władzy, skłonnej udawać,’ te nic sie nie s t a ł W ^ w i e l i . c h M * ’ łuby teraz krew z dłuni ubetrzeć sianem'*/ ink +p* * • 1 { w* elu chcia- Postulatem "dobrej ro bo ty ", która r z e k o m o w ! Ą o fic ja ln ie lansowanym
strajk włoski według Encykl jpedii P o w S Ł o ^ r ^ t f ^ t S e j a ^ S ^ J S b S t -P ^ y f : E s t u s s s - 3 s & * S - - - - -H « „ 2 tr h Vieśn± w y ł o ić też /dosyć subtelną zresztą/ nutkę t>,błaż~
f a" zne3 > ~b? -
buntuje s i , i oponuje, t0 , yw J robotnik zaś r T T : t , V ^ nv W i,SPiewnik^ !' zarzuty robotnicze wubec władzy wnoszą ton
włas-tych kiedy te dwa nurty biegną jeszcze dwoma r d ż n ^ i ko^tami!^Ledemdziesią-conej °antyrobotniczei^ 73™1®*110*1® W cześniej c zynniki: nienawiść do narzu-
’ antyrobotniczej 1 antynarodowej, a mieniącej aię ludową, władzy no-b ^ ^ a l c r r i t l a S o f f ^ k ^ S
l T £ cze3-\6*
led” °f S ™ 1 9? S C h t o a d z i ! a ” p d d ’.'S p l 8 i m l k f ś w i s d o m o ś c i ° k l a a y r o b o t a J z T w y b r z e ż a l e k s j , i i w i e l e s i o zJm i : n i łS r : d ^ a : t t y : ^ g “ i o ^ \ n i “ ? WL l i f a ^ i 0 b r :b o t n i r ! f '
zych buntów niewielka l ic z e b n ie , ale ważna cześd intpl . . ,
Id e o lo g ię . Loże, więc w ten spusob już dziś realizu je a i ę ludowa nadziela że nie na darmo / • . . / Janek Wiśniewski padł11? *
I W I
Tadeusz Sobota
Tomasz Burek
KŁOPOTY Z MODERNIZMEM
Malarstwo p olskie. Liodernizm. Studium wprowadzające napisał Wie
sław Juszczyk. Koty biograficzne i katalog opracowała Maria Li- czbińska. Warszawa 1 9 7 7 , Oficyna Wydawnicza ” Auriga" W AfF,ss*354 Epoka przełomu - schyłek XIX i początek XX stulecia - już od dłuższego czasu budzi szerokie i wzmożone zainteresowanie in telektualn e, i w coraz większym i bardziej widocznym stopniu przyciąga uwagę badaczy reprezentują
cych różne dyscypliny naukowej dzieje się tak zarówno w św iecie, jak i w P o lsce. Rekonstruowaniem historycznych wyglądów i deszyfrowaniem sensów o- wej trudnej do nazwania, kulturalnie skomplikowanej, wymykającej się jedno
stronnym określeniom i sztywnym ocenom, par exelence "p r ze jś c io w e j" epoki oraz ponownym - z aktualnej perspektywy - definiowaniem jej "s t y lu " i "d u cha" zajmują się d z iś nie tylko literaturoznawcy, historycy sztuki i muzyko
logowie, ale także historycy m yśli: maukowej, filo zo fic zn e j i społecznej, historycy i d e i , jak również badacze zainteresowani zmiennością mody i oby
czaju jako doniosłym i wielce mówiącym fragmentem generalnych przeobrażeń cyw ilizacyjnych. Obok najrozmaitszych przejawów twórczości artystycznej, czy też raczej w powiązaniu z tymi ostatnimi, studiuje się szereg innych manifesta.cyj życia duchowego epoki; a n a lizu je się jej ferment ideotwórczy,
jej szczególną produktywność i wynalazczość programową, stanowiącą odpo
wiedź na nową sytuację, w jakiej na przełomie stuleci znalazł się umysł lu d z k i, jej inwencję w dziedzin ie konceptów estetycznych i m etafizycznych, jej wiedzę i samowiedzę; bada się i opisuje coś, co można'podciągnąć pod ka
tegorię przygody moralnej i światopoglądowej albo zaklasyfikować jako "d r a mat in t e le k t u ".
W ogóle zresztą , odkąd tendencje duchowe i zjawiska artystyczne, n a j
bardziej znamienne dla oblicza tamtej epoki, osadzono w nurcie ewolucji o g ó ln ej, wycelowanej w przyszłość i aktywizowanej, jak powiada historyk /G o e ffre y Barraclough "Wstęp do h is t o r ii współczesnej" / , przez "b u r zy c ie ls ki napór nowych s i ł " , do których zalicza się w pierwszym rzędzie rewolucję naukoWo-techniczną i powstający system społeczeństwa masowego - dawne, skon
wencjonalizowane, nieco pobłażliwe i obłaskawiające formuły i określenia dla kultury arty stycznej, lite rack ie j i obyczajowej w schyłkowych latach dziewiętnastego stulecia / f i n de sie'cle/ i u początków dwudziestego /b e l l e
<§poque/ okazany się wyraźnie przyciasne, nieadekwatne, częstokroć m yliły, toteż wymagały zastą p ie n ia. Koncepcja moderne, narasta jąca przez cały wiek XIX i - w postaci skrystalizowanej w latach osiemdziesiątych we E r a n c ji, niebawem spopularyzowanej w innych krajach europejskich — wyodrębniająca i usiłująca scaliś to wszystko, co swoiśte dla współczesności, związane z chwilą, nowe, świadomie nowoczesne, poszukujące, nowatorskie i oryginalne, nadawała się nierówno lepiej na wspólny mianownik i nadrzędną charakterysty
kę kultury okresu. Stąd ponawiane od lat próby jej terminologicznego wyzys
kania i szerokiego zastosowania badawczego. W dynamicznej z bamej swej is to ty kategorii moderne i pochodnym od niej pojęciu modernizmu zwierają się bo
wiem jak gdyby w jedną całość rozmaite in n e , nierzadko współgrające ze sobą lub komplementarne7 kategorie interpretacyjne, używane przez badaczy omawia
nej epoki. Takie jak "próg oddzielający historię nowożytną od współczesnej"
jak "zmiany strukturalne", jak "przełom antypozytyw istyczny", bądź "antyna- t u r a lis ty c zn y ", jak "przewrót umysłowy” , jak "reorientacja myśli europej
s k i e j ", jak "kryzys k u ltu r y ", jak "nowa wrażliwość” , i ::sztuka nowa". Suma tr e ś c i, objętych pojęciami r e o rie n t a c ji, przewartościowania w artości, kryzy
su i przewrotu, odnowienia i odkrywczości, inwencji i odmłodzenia - zdaje się wyznaczać kontur ideowy modernizmu. I dopiero w tak rozumianym moderniz
mie wolno dostrzec nie epokę dawno już zamkniętą, przebrzmiałą, muzealną, raz na zawsze przekroczoną, lecz całkiem na odwrót, stanowiącą genezę i przygotowanie "nowoczesności", stanowiącą pierwszą odsłonę w dramacie, któ
rego zakończenia wciąż jeszcze nie znamy.
109 Można wymienić sporo zbieżnych w swych wynikach u ję ć , opracowań i stu
diów, nieraz już klasycznych, które śledząc kształtowanie się i rozwój dwu
dziestowiecznej problematyki intelektualnej i artystycznej, wyprowadzając je j rodowód "z ducha m jdernizm u", tu znaczy z owych szczególnych sprzecz
n o ści, powikłań, fermentów i przeobrażeń, jakie miały miejsce w sztuce i M ^ i 5S e o J ^ ^ s6i f t l J92S t - 'l l S P l § W J^ SCZS 9 u b l i ż e n i u trzy-Cały ten okres historyczno-kulturalnego zarówno, jak artystycznego rozwoju Mieczysław Porębski w swojej książce ''Interegnum" nazywa słusznie fazą "ż y
ciodajnego zam ieszan ia". To wszystko, co pod niezmąconą na pozór powierz
chnią mieszczańskiego dosytu tych lat pulsowało niepokojem i eschatologią
"końca w ie k u ", co wzbierało w nie oglądanych na taką skalę, szerzących się raptownie, jak epidemia, nastrojach n ih ilizm u , rozpaczy, urbanistycznego znużenia i antyburżuazyjneg j protestu; co wybiichało krzykami indyw idualis
tycznej rewolty a l b o szukało podniet w "nowym mistycyzm ie", co żarzyło się osobliwym, posępnym, ekstatycznym i schizofrenicznym blaskiem w dziełach malarzy-wizjonerów, Co wykrzywiało się zuchwałym i zarazem bolesnym gryma
sem gro teski, persw azji, asym etrii, dysonansu, bluźnierstwa u artystów-Jcun- templatorów Grozy i Potworności; co przez negację przeszłości i zerwanie z tradycją toro\vało drogę Nowemu i Nieznanemu; Co rozpadało się i przetwarza
ło w alchemicznych d e sty lato m iac h symbolizmu; co pesymistyczne przekonanie 0 dekadencji, p rze jrza ło śc i i bliskim upadku czy nawet końcu kultury łączy
ło wnnieoczekiwanle śmiały sposób z odkrywczością umysłową, z krytycyzmem, z przebudową świadomości, z prekurso^cim wyprzedzeniem swego czasu; wszyst
ko to rzeczywiście miało być zaczynem późniejszych przemian, miało ujawnić rozliczne.konsekwencje w ciągu następnych, k ilk u d zie się c iu l a t .
Złożoność modernizmu na tym jednak polegała, że będąc z jednej strony punktem wyjścia całego szeregu decydujących o obliczu kultury procesów roz
wojowych, źródełm fizyczn ej i estetycznej świadomości naszego stulecia - jego duchowym "korzeniem" i "początkiem" - był modernizm równocześnie, pod nader istotnymi względami, podsumowaniem, kulminacją, "a g o n ią ", gorączko
wym "chorym kwiatem" wieku dziew iętnastego. Otwierając - zamykał. Inauguru
jąc - dopełniał. Krzyżowały się w nim stale dwa czasy, mieszały się ze so
bą albo przeciwstawiały wzajemnie. J e ś li w ukrytej głębi lat 80-tych i 90- -tych pokolenie zmęczonych eklektyzmem artystów i m y ślic ie li wyzwalało się z dziewiętnastowiecznych wyobrażeń i sposobów myślenia, modelując zrewidowa ną gruntownie wizję człowieka i narzucając ją z powodzeniem dalekiej przy
szło ś c i, to z drugiej wszakże strony ponawiane ciągle w dziełach modernis
tów i postmodernistów, konfrontacje i obrachunki z niewyczerpanym, jak się okazywało, dziedzictwem kulturalnym tegoż dziewiętnastego wieku prolon
gowały j e g o problematykę, wpisywały ją w nowy, już w pełni dwudziestowiecz
ny czas, przedłużały, innyni słowy, stan "p rze sile n ia romantycznego" aż po granice w ielkiej depresji lat 30-tych. Dlatego też historyczne rozgranicze
nie modernizmu i wyznaczenie mu ściśle określonego położenia między p rze
szłością a przyszłością - między XIX a XX w. - jest przedsięwzięciem n ie z miernie trudnym, zawsze narażonym na kontrargumentsreję i polemikę.
Nigdzie bodaj kłopoty z ustaleniem tożsamości modernizmu nie wystąpiły w tak dużym n as ile n iu jak w badaniach nad sztuką polską. Ogólne warunki dziejowo-polityczne - mianowicie utrata niepodległości i ponad stuletnia walka narodu o odzyskanie własnego państwa, zwycięsko uwieńczona dopiero w roku 1918 - i wiążące się z tymi warunkami niezmienne imperatywy, przymusy 1 zobowiązania moralne, współokreślały główny trend rozwoju sztuki polskiej w ciągu całego XIX wieku i oczywiście musiały także wpływać na dodatkową komplikację ruchu artystycznego zwanego modernizmem. Niewątpliwie wzbogaca
ły nasz rodzimy modernizm o ko lejn e, twórczo m obilizujące przeciwstawności i opozycje, pogłębiały jego sntynomiczną strukturę wewnętrzną, przydawały mu piętna fascynującej nieraz paradoksalności i odrębności, wyróżniały, jed nym słowem, spośród pokrewnych zjawisk europejskich. Ale jednocześnie ogra
n iczały w poważnym stopniu dynamikę rozwojową "nowej s ztu k i" w Polsce, prze cinały drogę możliwościom nieskrępowanego "now atorstw a", nakazywały liczyć się z tradycją, z "duchem polskiej h i s t o r i i " , w rezultacie plątały i
zamą-wia scxwf?zycj& reszcie Europy* ± ud s i ę p s z w e m eie kfpriyth?nlaray S° bie nie P° VBZ Pierwszy, ale może bardziej wyraziś- l t* bierzemy do reki tam "Modernizm", wydany w ramach o k a z a ł ^ i ! i monografii albumowych "H istoria malarstwa p ó l S i e e o " 3
f i l m ^ r traodl • katalos - “ ” ,s| ł 9.
W l’ S a w ! u a z c L t J e « t ąt ! a Stf lu" '" P ^ m i z a l ą c e go, które n apisfł
te p„“ br1 e T p r o w S ™ i Zeo S ° h f ' ^ « s‘
wielu Hnkh^r Jilr, < *. UIzegi protuemami, odświeżające w nas widzenie S t „ f g o X r : i : t ? 3;:r ,T r s a i r * 1 dlateg“ p o b u t o ^ rd” iaż
• k ^ P t y interpretacyjne, Otóż kładzie niemal wył^czny nr ci^łc * i
? £ X % : ko nfliktI1raoderniatótirC2rleSt ' ^ i l w i a -nie" w L J k i « n 7 V + f 2 fastan3 tradycją, nie na "przezwycięża
na proklamowaną w programach^poki '" a o w ^ e silość^ “ł®
at4 oSwieku?dn n " S ! S ” S m ?p o p L e I n I e f e ^ k r ^ f j a? tyStyr nyf d*lawl»*“ -ohac uważnie F^gi^errMw ktorfi ^ * V-S f a ^^0 3 ed połowa, warto wysłu-
» .J przez i a z S l r t u t t r a . ^ “ « t . „ zy sun i?-dz£ewiftno3towiecznąX V n ie ^ w u d z i- n f26^'26'1 : a2tułci^ ePoki modernizmu w a i , . właśnie » vO T a dku p o i e k ^ , J z o z e g ó l n a ^ o i a ^ L t a
grywały zasadnicze dla świadomości i b ! w f ą . V dalszym c i ^ od-ją w pewien histerycznie n L o o w t a r z a l S n n o L h J ° We3, ”3^ ^ u r y ż u j ą c e "
trwałą jedność w ^ ę t r z n ą - p r o b l ^ m f ^ c o n ^ ~ , “ T ?7 f ™ ^ oe ^
o ię , z dzie się c io lec ia na d z ie s ię c io le c ie n i e w o l i + przed^u^ającej - : tfrcsokiwania . wfcb-* •*■■M i a r a r . ' * r ogate w zapowiedzi i m odfm iatycznegc t rzpłomu wieków1” om * f e l * twórczej energii lata u „ m y c J o d a t l : ^ t u f l i l S ! ^ T r Z L T " ^
w * c a w r d c ^ - a r p ^ s r ^ r r ^ m ^ r ^ ^ L t / ^ r " 8" 18'"*
r * r - f " p ^ . r .
wyrzeczenia sio, swojej is t o t y . § P° 8rsania swy cłl stuletnich zobowiązali,
™^••s1 ia k t ^ n e g ^ u t e ^ “ a n i ^ o i S ł ^ o ^ T T ty^“ kf ‘ uro» y " . lecz zagrożonych wątków dziedzictvn ' ' r h ń ^ • ’ kontynuowanie cennych,
ez‘Ó lc i’ n/ ° ; 20/ . ^ ^ a k ^ a d e fin io w a n v °f?W ° * « ! » “ * •- « . « M a n t t r t T t o i L u * ? 1 wititnastym „ c i e n i u u l ^ l T Z r ^ Z T . / ^ / ^ L ^ f 1" « ~
s w s u s p y s s ss&.:
w ekspansji, z n r L ż ^ l w ™ £ < ’ Spętane;S w ^ S z w a j u , ograniczonej
•taki do nieustannego konsolidowania6p i ^ d ^ u a f £iaustanne z zewnątrz programowe z r y w a n i e c i J ł o ś o i ? ^ / ^ 0f / " V dupuf ZCZ8lne by ł j jakiekolwiek
romantycy, i U & , ** * * ^ ania
*e»kniętym , choć dobiegającym kre^u "Trkl położe“ i a * swe8^ usytuowania w nie
M e
pozwolić- cn-obedn i - r f t ,
J ? rozw< ^w y m , jeszcze nie mogła sojki©*** nie związaną w y n a l a z c z o ś ć ' V ? ^ p re ^ n y c h możliwości, na z wała nadal we władjy S s t o r S i z f ^ e ^ bezinteref ^ ^ ó wyobraźni. Puzosta- Jtręgu zatrutej h is te r ią a n i e k i z S > ? « J • ' V I ' * na iedno vvychodzi - w wseczywistość naoczną i dotykalną^ chorującej na "Puisk^1^ ' i odrealn^a^ ce^
•antycznej n M g i „ e c ji » . T o i ,
!iastycznych, w italistypznych, bujnie biologicznych, "radosnych", związanych
; sensualną afirmacją świata, a wyrastających z secesyjno-dionizyjskiego j
^m atu "budzenia się w iosny"; nieporównanie za to więcej - m elancholii,
°zpamiętywania dziejó w , bolesnych rozrachunków z nimi i gorzkiej samowie- 2y« Bo u progu dwudziestego stulecia sztuka polska nie przestała być proje- cDą świadomości h isto ry czn ej. Teraz, tak samo jak i przedtem, rządzi nią szechobecna pamięć, pamięć odradzającej się za lada porywem i traconej po
>• lokroć n a d zie i, pamięć przegranych powstań i udaremnionych rewolucyj, pa-
?ć spustoszenia, pamięć n iew o li, nie dająca się odpędzić pamięć o upadku elkiego ongiś państwa i-lęk o przetrwanie narodu. "'.7 najbardziej przyziem- wh i w najbardziej lotnych artystycznych kreacjach u nas czai się świado
me dziejó w , własnego dziejowego losu” / s , 66/ ,
Je ż e li ciągłość medytacji historycznej pozostawała znakiem szczególnym jsli, literatury i malarstwa polskiego w XIX wieku, to modernizm - ze swym Kryciem Norwida, ze swym kultem Słowackiego jako "poety h i s t o r i i " , ze swym jjapiańskim i późnym Brzozowskim, i z Jackiem Malczewskim - nie był i nie :Sł być w najm niejszej nawet mierze przerwaniem owej cią głości; w rzeczy 'Jej był jej dopełnieniem i rekap itulacją . T y le ,że w "nowym" malarstwie te-
historyczny ulegał znamiennemu uwewnętrznieniu, pulsował podskórnie,
^zp rze strze n ia ł się na wszystkie warstwy d z ie ł a , był obecny w obszarach ' ornie nic wspólnego nie mających z h isto rią - w "czystych" pejzażach, we- L scenach rodząjowych, w portrecie" / s . 4 5 / . Analiza zagadnienia świa- i swiatła-koloru u polskich luministów i malarzy nokturnów, jak
Aleksan-* Gierymski, ^Adsm Chmielowski, Witold Pruszkowski, Józef Pankiewicz, Wła- , ław Podkowiński; analiza sposobów ujmowania przyrody i pejzażu jako "wal-
światło i ze światłem; ze światłem nazbyt jaskrawyp, nazbyt żywym i ra-
®nym"; analiza modernistycznych martwych natur, z ich intensywnym uducho
w i em, napięciem, z ich "bolesną, agonalną w iz y jn o ś c lą "; analiza szczegół- wymowy portretow, na biegunie symbolu — w twórczości Malczewskiego, na
eksPr ęsj i - ^ Wyspiańskiego, poprzez dokonania portretowe Olgi Boz- ik i e j ; analizą pj-Matejkowskich rozwiązań kompozycyjnych i formuł przes- ennych - te koncentrycznie układające się kręgi rozważań i a n a l iz , z re- y ^niezwykłe przenikliw ych, dokładnych i subtelnych, wypełniają drugą
sc rozprawy Juszczaka i zsumowują się w wielostronne potwierdzenie jej za- Gn^ogolnych. Wypadnie posłużyć się obszerniejszym cytatemj
^ "T reści historyczne - choć w innym, szerszym i zarazem bardziej swobod-
» nieokreślonym, rozumieniu niż za czasów Matejki - były ciągle nsjistot- szym przedmiotem, centralnym tematem d zie ł dla modernizmu reprezentatyw-
» nieokreślonym, rozumieniu niż za czasów Matejki - były ciągle nsjistot- szym przedmiotem, centralnym tematem d zie ł dla modernizmu reprezentatyw-