• Nie Znaleziono Wyników

*

Najbliższym celem organizmu jest osiągnięcie stanów sytości i bezpieczeństwa, i do tego celu dąży on drogami, przez częste powta­

rzanie się dokładnie poznanemi. Jeżeli zwierzę spotyka zdobycz stale w pewnych określonych warunkach, naprzykład pod pewnemi krzakami, to wrażenie, które odbiera przez stykanie się z temi wa­

runkami — w danym przykładzie: obecność, woń szczególna, dotyk krzaków, zbiegające się w chwili zdobywania łupu, — kojarzy się z uczuciem, które w nim zdobycz wywołuje, w jedną całość, w jeden układ czuciowy.

Od wyczuwania jednoczesności przejawu części składowych owego układu z w ie ję przechodzi do wyczuwania ich kolejności.

Oto dostrzega krzak, który, jako składowa część układu, wywołuje w nim szczególne podrażnienie, jako stan nieokreślenie dodatni; za zbliżeniem się, co może też być przypadkowe, odczuwa woń, mile podniecającą, dalej — czuje dotyk, budzący dodatnie wrażenie, na- koniec znajduje pod krzakiem zdobycz; wszystkie te wzruszenia na­

stępowały po sobie kolejno i były te same co do gatunku, co do stop­

nia zaś — wzrastały powoli, aż do maximum, którym był stan od­

rębny — nasycania się.

Częsle powtarzanie się w określonym porządku tych wzruszeń splata je w jeden stan emocjonalny, w jeden łańcuch, którego każde ogniwo jest wywołane przez stale je poprzedzające i wywołuje stale po nim następujące. Uczucie dotyku wytwarza w zwierzęciu stan przygotowawczy do wyczucia zdobyczy, uczucie woni — do wyczucia dotyku, uczucie formy krzaka (widok) — do wyczucia woni. Tak się przedstawia bieg wrażeń układu: krzak — woń — dotyk — zdobycz, i łatwość powstawania w tym łańcuchu uczucia następnego pod wpływem poprzedzającego wzrasta tak, że jego przejaw występuje już przed faktycznym zjawieniem się jego odpowiednika w świecie zewnętrznym, wskutek czego przedstawia się możność przyśpiesze­

nia rzeczonego odpowiednika.

Ale do łańcucha przybywają nowe ogniwa: wzrastająca łat­

wość przejawu pierwszego układu absorbuje zwierzęciu coraz mniej

energji i czasu, pozwalając mu poświęcić nadmiar wytwarzania w so­

bie warunków, poprzedzających powyższy układ. Zwierzę postrzega, że pożądany krzak rośnie zwykle nad wodą, wodzie towarzyszy stale pewne otoczenie roślinne, temu zaś szczególna fauna; każde z tych poslrzeżeń zostaje wciągnięte do układu wskazaną drogą, naprzód — jako warunek przejawu, a następnie — jako bodziec dla niego.

Cel życia zwierzęcego — proces odżywiania się nie jest aktem, który psychologicznie dalby się określić jako jeden ciągły stan zado­

wolenia; owszem, zwierzę wtedy najsilniej żyje, bowiem podczas aktu wykonywania pewnej funkcji, której potrzeba pchnęła zwierzę ku poznaniu otoczenia, stany pożądania i obawy są w maximum swego napięcia; zwierzę wtedy najsilniej odczuwa wpływy zewnętrz­

ne i doznaje niepokoju przy najmniejszym szeleście, nieustannie ob­

jawiając zadowolenie i niezadowolenie; jest to więc okres, w którym szybko po sobie następują kontrastowe uczucia.

Poważnie zaniepokojone przez wroga, zwierzę waha się przez chwilę, wreszcie porywa niedojedzoną zdobycz i ucieka wraz z nią, ale uporczywe prześladowanie podnosi w nim skalę obawy; przestaje ono baczyć na to, by utrzymać zdobycz w zębach, porzuca ją, a wraz z jej utratą przestaje słyszeć wroga. Częste odczuwanie ulgi, wystę­

pujące bezpośrednio po porzuceniu zdobyczy pod wpływem strachu, nauczyło je używać tego manewru przed ukazaniem się rzeczywi- wistej jego potrzeby, jak to bardzo często możemy obserwować u zwierząt.

Człowiek pierwotny przechodził te same stadja rozwoju; wiódł on ciężki żywot śród nieustannych zapasów z otoczeniem i wzrósł ponad świat zwierzęcy dzięki udoskonaleniu w sobie zdolności prze­

widywania. Czynnikami rozwoju jego ducha były, jak i u zwierząt, głód i obawa, i pod wpływem tej ostatniej, porzucał zdobycz bez względu na przyczyny, które ją wywołały, ponieważ reagował na uczucie własne, nie na ich bodźce, i ponieważ w groźbie był w sta­

nie przeczuwać napaść, a za tę uważać wszystko, cokolwiek go nie­

pokoiło, czyli wywoływało łańcuch myśli: „niepokój — napaść;"

ponieważ w chwilach korzystania ze zdobyczy tę ostatnią uważał za ważniejszą od siebie, bo całą uwagę na niej skupił, więc we wszel­

kim powodzie niepokoju czuł zamiar odebrania mu łupu i zamiaro­

wi temu czynił zadość, porzucając łup, gdy się przekonał z doświad­

czenia, iż w ten tylko sposób daje się usunąć niepokój. Objawy, po­

przedzające grozę, wzbudzały w nim uczucie, poprzedzające jej

odpo-wiednik wewnętrzny, który, pobudzony przed faktycznym przeja­

wem grozy, wywoływał zawczesną reakcję; możemy ją nazwać dąż­

nością do zapobieżenia złemu.

Uczucie przykrości, wynikłe z utraty zdobyczy, było początko­

wo tłumione przez natychmiastowe uczucie zadowolenia z powodu osiągnięcia bezpieczeństwa, później zaś — przez spodziewane korzy­

ści. Poznawszy, że osiągnięcie tej ostatniej winno być poprzedzone przez przebycie stanu przykrego, czyli przez wyrzeczenie się warun­

ków, wytwarzających uczucie zadowolenia, t. j. wyrzeczenie się chwi­

lowe pokarmu, człowiek pierwszy pozbawiał się go dobrowolnie na rzecz mocniejszego, a w chwili, gdy poznał psychikę stanu sytości, co nastąpiło później, gdyż ten stan, jako bierny, mógł w sobie po­

strzec drogami ubocznemi, kiedy więc przekonał się, że istota syta nie objawia pożądliwości, starał się jeść nie wcześniej, aż nasyci mocniejszego, mogącego mu łup odebrać. Odtąd datują się ustęp­

stwa, ofiary.

Czym się człowiek żywił, to uważał za środek zadowalający, uspokajający gniew, a najpierw pożądanie, karmił więc istotę moc­

niejszą roślinami, zwierzyną i ludzkim mięsem, zależnie od tego, w czym sam smakował, i składał ofiary nietylko z pojmanych jeń­

ców, lecz i z siebie, więc ranił się i przelewał krew, albo poświęcał niektóre członki lub kawałki ciała. Trzeba zaznaczyć, że początkowo nigdy nie składał w ofierze narzędzi, któremi się posługiwał, dawał je tylko nieboszczykom, przechodzącym do życia zagrobowego.

Obawa jedzenia w oczach mocniejszego, odczuwana przez zwie­

rzęta instynktowo, istnieje po dziś dzień u ludów dzikich. W Afryce zachodniej nikt nie może jeść razem z królami; pod karą śmierci niewolno nikomu widzieć, gdy król Laongo je lub pije. Bojąc się wzbudzić gniew, słaby trzymał się zdała od silnego, kiedy ten się karmił. Zwierzę baczną zwraca uwagę na otoczenie podczas żywie­

nia się; człowiek pierwotny również. Lichtenstein dostrzegł u Busz- mana niepokój i wielkie natężenie uwagi podczas spożywania ofiaro­

wanego mu kawałka mięsa. Wzrok przypatrującego się jedzeniu był pożądliwy, gniewał silnego, niepokoił zaś słabego lub równego; ten pożądliwy wzrok otrzymał później nazwę uroku.

Rzucanie uroku nie było niczym innym, tylko rzucaniem po­

żądliwego spojrzenia, wyrażającego chęć posiadania własności urze­

czonego, lub jego samego. Składając ofiary z pożywienia, krwi, ciała, włosów, tudzież z różnych przedmiotów własności osobistej, ludzie

tłumili pożądliwość mocniejszego i dowodzili zależności swojej od niego; czarownicy ceremonje swe odbywali na przedmiotach ofiary, by owładnąć czarowaną osobą. Włosy, paznogcie, członki ciała, skrawki odzieży, resztki posiłku, wszystko to stanowiło przedmiot ofiary, zarówno jak i czarów.

Jednym ze środków, chroniących od czarów, była woda; zwie­

rzę nie obawia się wroga z za wody; człowiek też czuł się za nią bezpiecznym. Niektórzy Murzyni otaczają domy rowem z wodą.

w przekonaniu, że woda zobojętni czary (Lubbock); dziś chroni od czarów święcona woda.

Drugim ważnym wytworem omawianej obawy jest post, który ustalił się dopiero w późniejszym okresie rozwoju umysłowego.

W przeżytku — dostrzegamy zaniepokojenie i niezadowolenie osób, na które patrzymy, podczas gdy spożywają pokarm.

Drugim przeżytkiem, głębszym nierównie, jest zależność ape­

tytu od stanów emocjonalnych. Oto pewien bodziec wzbudza w nas niepokój, temu zaś przez długie czasy towarzyszyła obawa jedzenia, wytworzył się więc układ: „niepokój — niechęć jedzenia,“ układ przeżytkowy, ponieważ potrzeby jego dziś nie dostrzegamy.

Z powyższych wywodów wynika, że od obawy poszło porzuce­

nie łupu, to zaś, z począLku musowe, potym zawczesne, wreszcie do­

browolne, stworzyło kult silnych.

Paweł Sterling.