Zalety konia.
Dobry i piękny koń powinien być wzrostu średniego, nie za wysoki, ani za c ię ż k i, ja k konie meklemburgskie ; ale też nie za mały. Niech miarę trzy m a, lub ma jeden, albo i dwa cale więcej, to dostateczna. Nńsze konie polskie dla nas naj
lepsze, byle tylko wyrosły. Zeby zaś koń zupełnie wyrósł, nie trzeba go zarychło zaprzęgać, ale niech swobodnie i wolno żyje przynajmniej do trzech lat skończonych. Potem go zwolna za - przągaj do jazdy lekkiej i niedalekiej; ale nie do ciężaru. Po czterech latach masz wyrosłego, zdrowego i dobrego konia.
Ale wy najczęściej zaprzęgacie konia już w drugim roku.
To żeb rak , nie k o ń ; łatwo się wam zerw ie, i nigdy nie
■wyrośnie; dla tego macie małe, słabe i chorowite konie; a przez to i w roli żle robicie, i lichy sprzęt macie, i bieda o- czywista do domu wchodzi. Nie zaprzęgajcie odtąd nigdy kouia przed skończonym trzecim rokiem, a będzie wam lepiej.
Dobry i piękny koń ma krzyż długi i okrągły, piersi sze
rokie, wypukłe, kark wyniosły. Ucho powinno być ostre, głowa mała, oko pełne, czoło szerokie, nozdrza rozwarte, kolano suche, pęcina gładka i krótka, kopyto płaskie, grzywa miękka, sze
roka i gęsta. Na odsadę także pilnie uważaj, i czy na ogonie włos jest cieńki. Sierść cała powinna być lśkniąca. Jakiej zaś sierść je st maści, to jest rzeczą obojętną; bo każda maść jest dobra, byle tylko koń miał te załety, któreśmy wam po
dali. Lecz znawcy uw ażają, że maść kara jest najtrwalsza, a gniada lub skarogniada najpiękniejsza. Długo poszukiwano mocno siwków, i nieraz j ą przepłacano, bo miano w nich upo
dobanie ; ale i to upodobanie jest zmienne, i przeminie. Wielu nawet mniema, że konie siwe i bułane są słabe i nietrwałe.
Dla tego też nie zważajcie bardzo na maść konia, tylko na jego przymioty, a na tem nigdy źle nie wyjdziecie.
O kuciu konia.
Zwykle bywają teraz wielkie ślizgawice, i jeżeli koń nie jest ostrokuty, łatwo się rozbić może. Dla tego zimą podkowa
— 93 —
- 94 —
bardzo często koniowi koniecznie potrzebna, Ale i latem nieraz się koń bez podkowy na żaden sposób obyć nie może, zwłaszcza gdy chodzi na twardych kamienistych drogach, albo na żwirówce, co wy murowanym gościńcem zwykle zowiecie. A przytem dobra podkowa nieraz już złe kopyto naprawiła, Dla tego też dobry gospodarz powinien się znać na kuciu konia, i jak a podkowa być powinna.
Dobra podkowa ma być lekka, i tak przybita, aby koń nie potrzebował stawiać nogi przeciwko swemu zwyczajowi.
Ztąd to kowal powinien najpierw dobrze kopyto zmierzyć, i podług miary zrobić podkowę. A nim ją przybije, powinien róg zestrugać ku pięcie tak, ażeby kopyto z podkową było w tym samym kierunku, w jakim kopyto było z ziemią, gdy koń bosą nogą stąpał. Podkowa powinna zupełnie przystawać do krawędzi ścian kopyta. Płaskie jej strony mają być gładkie i równe, a dziurki do gwoździ mają być nie za nadto daleko od krawędzi kopyta, aby konia nie zagwożdzić. Przytem na to trzeba uważać, żeby podkowa opierała się tylko na ścianie rogowej kopyta, i ażeby wewnętrznie podeszwy nie ścisnęła;
powinno tam więc zawsze pozostać cokolwiek wolnego miejsca.
J a k długa ma być podkowa? — Zwykle z o c e l a m i powinna być o pół cala dłuższa od kopyta, bo kopyto rośnie, i pociąga tem samem podkowę ku przodkowi. Ocele zaś niech będą je
dnakowo wysokie i grube, bo inaczej koń będzie krzywo na- deptywał.
A strzeżcie się, moi bracia, przypalania kopyta, bo przez to zupełnie je zepsujecie, i sobie potem wcale rady nie dacie.
Nawet przy zrzynaniu kopyta bądźcie bardzo ostrożni: zestruź- cie tylko to, co widocznie ma być zerzniętem ; a nie tykajcie tego, co jest zdrowem i mocnem, bó przez to bardzo łatwo no
gę uszkodzić możecie, że koń wam kuleć będzie.
Koń dobrze okuty sześć tygodni jedne i te same może mieć podkowy, chyba że wiele chodzi po żwirówkach i brukach, natenczas częściej go kuć potrzeba.
Nie żałujcie ani na dobrą podkowę, ani dobremu kowalo
wi, bo nie raz się zdarzało, że kto żałował na gwóźdź, przez to i konia utracił.
Odgrudzenie konia.
Często się teraz bardzo zdarza, zwłaszcza w tej porze roku, gdy gruda wielka, droga ostra, a koń wiele po takiej ostrej drodze chodzi, że się odgrudzi. Odgrudzenie niczem więcej nie jest, ja k tylko zepsuciem spodu kopyta. Koń odgniecie sobie ów spód kopyta, i przez to kuleje, bo skoro na nogę od- grudzoną nastąpi, dolega go to miejsce odgniecione, a przez to prosto chodzić nie może. Zwykle koń na wszystkie cztery nogi naraz się odgrudzi; czasem tylko na jedne. Odgrudzenie łatwo po tern poznasz, iż gdy pod kopyto położysz rękę, uczujesz tam wielką gorączkę.
Skoro to spostrzeżesz, wprowadź natychmiast konia do wody, i trzymaj go tam tak długo, póki znów dobrze chodzić nie będzie. Jeżeli zaś tego nie możesz uczynić, to weż pół na pół wody i octu, maczaj w tern płaty, i obwiązuj niemi chore nogi. Jeżeliś choroby nie zaniedbał, to też niedługo chore nogi wyleczysz; później to się materja pod podeszwą zbierze. Naten
czas płaty odrzuć, przerżnij ostrym nożem w podeszwie to miejsce, gdzie się materja nagromadziła, aby ci całkiem wyleciała.
Ranę zaś nakrapiaj olejem terpentynowym, i przykładaj maść pospolitą, która się w aptece maścią terpentynową nazywa.
Samo się rozumie, że jeżeli koń odgrodzony je st kuty, na
tychmiast podkowy mu oderwać potrzeba, bo by się inaczej nie wyleczył; i że wtenczas nie ma stać na twardej podłodzze, ale na miękiej podściółce; aby chorej nogi urażać nie potrzebował.
Na twardej więc drodze uważajcie dobrze, czy wam się koń nie odgrodził, a wtenczas natychmiast zaradźcie złemu we
dług wam tu danego przepisu, boć bardzo łatwo konia stracić, ale straconego pow etow ać, to bardzo trudno, a niejednemu na
wet już niepodobna. Baczność, pilność i zaradzenie w każdym przypadku, oto zalety gospodarza, bez nich gospodarz zginie.
Uczcie się wszędzie i zawsze, bo tylko przez naukę możecie i w gospodarstwie i w dobytku daleko postąpić.
Kaszel bydła.
Podczas mrozu lub wilgotnego powietrza zdarza się to do
syć często, że bydlę się zaziębi, i dostanie kaszlu. Poznać łatwo można, że kaszel powstał z zaziębienia, bo krtań i kanał
płu-— 95 —
— 96
cowy jest zapalony. Na taki kaszel z zaziębienia radzę wam dawać bydlęciu co rano i wieczór napój z pół kwarty zwykłego piwa, do którego wmieszasz 2 łyżki miodu i łyżkę powideł bzowych.
To lekarstwo jest doświadczone, i wkrótce wam się bydlę
W jednej chwili porozrywało wszystkie drewniane domy, i widziałeś tylko trzy tysiące co najuboższych utrzy
muje m iasto na swoim chlebie, po
m ieściwszy icli po kasarniach, gospo
dach i innych publicznych budynkach.
W ielkie tam składki robią na tych nieszczęśliwych, z urzędu też wyzna
czono dwieście tysięcy reńskich, ale taka tam ich je st lic zb a , że to l e dwie na pierwsze potrzeby do życia w ystarczy. N ajstraszniejsze to jest, że przy ratowaniu tonących działo zechce się przyczynie do wspomoże
nia tych biednych naszych braci, to
Boga, dzieci, B oga trzeba, K to chce syt byd swego ehleba.
Tom VI.
1. M arca.
K osztuje rocznie z przesyłką pocztow ą 2 złr. w. a., półrocz
nie 1 złr. w. a.
S p a l o n a k a r c z m a ,
PODANIE.
Nie za górami, nie za lasam i, ale w obwodzie sandeckim leży wieś Krościenko.
Ot, ja k na górskie sioło, wygląda ono wcale pięknie i wesoło; a choć tam wiatry silniejsze, i śniegi gęściejsze, i drogi skaliste, i góry spadziste, i pola kamieniste, i łąki nie paszni- s te , — to za to są góry wysokie aź pod obłoki, i lasy nie
zmierzone, zwierzem napełnione, i krynice gdyby łza czyste, a lud tęgi i rosły, gdyby jodły wieczyste, a radniejszy niż w okolicach równistych, ot zwyczajnie, ja k we wszystkich stro
nach górzystych.
Idąc do tej wsi, bardzo cię zadziwi, że tuż wedle drogi leży sadzawka m ętna, niby bagno jakie, a nad jej brzegiem leży kupa kamieni, snać dawno, bo zielskiem i chwastem obro
sła. I staniesz nad tą sadzawką, i zaczniesz dumać, a z wody będą się odzywać żaby przeraźliwym głosem, i jakoś niechcący lęk cię ogarnie, i zapytasz się jakiego gazdy, co też tu stało na tern miejscu, gdzie teraz ta kupa kamieni leży, a on ci w krótkiej rozmowie następującą gadkę pow ie:
— 98
-Dawno już temu, bo nikt we wsi tego nie pamięta, stała na tem miejscu karczma murowana, nito dwór jaki. I siedział w nićj jak iś arędarz, i na pięć mił na około nie było takiego dobrego napitku ja k u niego, i nigdzie lepszej wiary i większej miary ja k u niego, i nikt prędzej na lichwę nie pożyczył, jak arędarz, i nigdzie, ja k to się różnie przydarza, nie było w ża
łości lepszej porady a w radości lepszej zabawy, ja k w k a r
czmie u arędarza.
W ięc też nigdy, przenigdy karczma nie była pusta, bo każdy miał tam jak iś interes, a arędarz z jednym coś rozma
w ia j drugiemu coś dawał, i kredą podwójne znaki na tabliczce zapisywał i zapisywał, a za każdą razą ręce wodą polewał i polewał,
I bywało, "że nie jednemu czasu nie stało doglądnąć go spodarstwa, albo pójść na zarobek, bo musiał pójść do żyda na odrobek; drugiemu brakło często gęsto clileba dla dzieci, ale gdy potrzeba było zanieść coś do karczmy, to się zawsze znalazła lub kw artą jakiego ziarna, lub ja k a chusta, chociażby potem przyszło gołemi świecić plecami, nie mając czem z żoną i dziećmi grzesznego ciała przyodziać. I tak powoli gospodar
stwo, dobytek i mienie przez własne gardło do arędarskiej prze
chodziło kieszeni.
Ot, była to właśnie niedziela, słonko pięknie świeciło, a w kościele odprawiało się uroczyste nabożeństwo, i dobrodziej mówił przepiękne kazanie, ale w kościele jakoś luda nie wiele.
Tylko na przodzie widać kilkoro dzieci i po prawej stronie trochę kobiet, ale za to na lewej klęczy tylko kilku co naj
starszych gospodarzy, a żałość im widać na twarzy.
— I'g d z ież to jest reszta krościenieckich gospodarzy?
— Czy może ćma złośliwego nieprzyjaciela w te okolice się zwaliła ? czy może, broń Boże, zaraza ich podusiła ?
— Oj, nikt ci ternu nie winien, moi kochani ludzie, tylko ona szkodliwa pokusa kieliszkowa, co i teraz jeszcze nie je dnego człeka do złego uwiedzie.
Tymczasem w kościele skończyło się nabożeństwo, lud się porozchodził do domów, a ksiądz wziął jeszcze puszkę z prze- najświętszem ciałem Jezusa Chrystusa, i szedł do chorego, aby
— 99
go posilić do życia wiecznego, a sługa kościelny, Sobek kula
wy, postępował naprzód i dzwonił, a ludzie klękali po drodze i głowy schylali.
Droga szła wedle karczmy, od której już z daleka zacho
dziły jakieś krzyki i śpiewy, poczciwe uszy rażące. I nie dzi
wno, bo to dzisiaj od samego ranka w karczmie hulanka, że aż ha! Jeden z gospodarzy wyprawia dziś chrzciny, i z tej też przyczyny pospraszał znajomych i krewnych na trunek i po
częstunek, a kogo niezaproszono, ten szedł przynajmniej po
słuchać muzyki, i temu wszystkiemu się przypatrzyć.
Otóż dwóch skrzypicieli siedzi w oknie i rzępoli tak sko
cznie od ucha, że aż nogi same podskakują, a młodzi tak siar
czyście tańcują, aż czapki i kapelusze się trzęsą i z głowy spadają, a karczma cała zdaje się obracać. Zaś co starsi po- zasiadali za stołami przy pełnych kuflach wódki i piwa, i roz
mawiali to o tern, to o owem, czego wszystkiego, uczciwszy uszy, nawet powtórzyć się nie godzi. I między młodymi, gdy wódka i taniec rozpaliły im głowy, zaczęły się najprzód hultaj
skie rozmowy, a potem żarty nieprzystojne, i między niektórymi od żartu przychodziło do kłótni, a krzyki się wzmagały i wzma
gały, a w kościele prawiło się nabożeństwo, a tu rosła coraz bardziej niesłychana obraza B oga, która prędzej czy później ukarana zostanie.
Tymczasem jeden z trzeźwiejszych zasłyszał bliskie dzwo
nienie, a rzuciwszy przez okno spojrzenie, obaczył, ja k ksiądz z Panem Bogiem idzie do chorego. I powiedział o tem wszy
stkim zgromadzonym, a sam wyszedł na dwór, uklęknął i po
kłonił się nisko przed najświętszem ciałem Jezusa Chrystusa.
Ale nikt więcej nawet kapelusza nie zdjął i żadna nie ukorzyła się dusza, ale jeszcze co najwięksi zuchy zaczęli blużnić i na księdza wygadywać, i z onego się naśmiewać, co z karczmy był wyszedł.
To już była za wielka obraza dla sprawiedliwego Boga, i dla tego też nastąpiła kara Jego.
Nie zmówiłbyś i trzech pacierzy, ja k się należy, aliści du
chem zasępiło się na dworze, niebo okryło się straszliwemi chmurami, setnemi zahuczało grzmotami i piorun uderzył w tę
— 100 —
karczmę, a nie wyszło i pół godziny, a jużci dla ciężkiej prze
winy nie została się z karczmy tylko kupa rumowiska, i wszy
scy pozabijani w niej ludziska, oprócz tego jednego, który po
chwalił Jezusa Chrystusa w Sakramencie utajonego.
I z tych pobitych ciał wedle podań rozmaitych miały po
wstać żaby i jaszczurki, które powskakiwały do sadzawki, a woda przedtem czysta i jako łza przejrzy sta, stała się naraz brudna i mętna. A ksiądz gdy powracał od chorego, aż za
płakał z żalu wielkiego na tern miejscu, a pomodliwszy się w szczerości Bogu za tych nieszczęśliwych, powrócił do domu w żałości.
I wielki powstał zamęt, płacz i lament w całej wsi, bo mało co nie każda chałupa kogoś utraciła, i każda prawie ro dzina na głos zawodziła,
Powoli jednakże żałość minęła i ludzie poumierali, co to oglądali, ale do tego czasu jeszcze niby na wieczną pamięć i świadectwo o cudzie leży kupa kamieni z onej karczmy, a w tej mętnej sadzawce, ja k bają ludziska, są jeszcze owe pierw
sze żaby i jaszczurki, niby pokutujące ciała pobitycli grze
szników. Może się ta pokuta już wnet skończy, i może one dusze wnet ze swoich grzechów zostaną obmyte i oczyszczone, bo miłosierdzie Boże je st nieograniczone. Ale dziś jeszcze boją się ludzie tej zaklętej sadzawki i onej kupy kamieni, a co naj
większy zuch, toby o zmroku nie postąpił tam ani kroku bez lęku.
Ano i jako przykład żywy widzicie, bracia moi, jakie to pokaranie Boże pijatyka i hulatyka na ludzi sprowadzić może.
•Jacenty * Ittagiermra.
; * * ■ h a .
do Matki Boskiej Częstochowskiej.
(Na n u t ę : Bądź pozdrowiona.)
Królowo polska do Ciebie wołamy, Przyjdź na, ratunek, o pomoc wzywamy, Katuj nas, ratuj, Maryjo litości,
S tłu m nieprzyjaciół uporczywe złości.
- 101
-W ejrzyj, o Matko, na nas biednych ludzi, Niech Cię płacz sierot do litości wzbudzi, W eź nasz kraj polski pod Twoją obronę, Oddal Maryjo wszystko złe na stronę.
Pocieszycielko ludzi utrapionych,
Pod eiężkiem jarzmem srodze udręczonych, Do Ciebie z płaczem wołamy zn ęk an i, Królowo polska przyczyń się za nami.
Uproś nam, Matko, pomyślność szczęśliw ą, A oddal od nas Moskwę uporczywą, Niechaj doznamy Twej świętej opieki Teraz i zawsze i po wszystkie wieki.
Wysłuchaj Jezu M atki Twej kochanej, R acz nam przywrócić pokój pożądany, A my Cię za. to z Swiętem i społecznie, Chwalić będziemy na wiek wieków, wiecznie,
9