Uzupełnienia
5. Raport [ Obywatela Kociela do Rady Narodowćj o oblężeniu Wilnami
Uw iadom ił mnie generał Chlewiński o nagłem z przeznaczonego sobie stanowiska wymaszerowaniu do Sw isłoczy. Przypadek ten zabawił nas dłużej nad za miar w W eronowie. N ieprzyjaciel coiniony od W ilna, stanął obozem między Sołam i a Tiaczunami o mil 1 0 od tej stolicy. N agle w nocy z dnia l7 g o na l 8 g o ruszył rajspieszniejszym m arszem , bo przez jednę dobę zb liżył się w okolicę tego miasta, piechotę swoję tran sportując na furmankach. W łaśn ie w ten moment podstąpił pod mury nieprzyjaciel, kiedy o ruszeniu jego obozu m ogliśm y powziąść wiadomość.
Uwiadom ieni o tem, tegoż momentu z d. 18go na 19go ruszyliśm y z częścią naszćj kolum ny pod Wilno, drugą zaś pod komendą generała P a w ła Grabowskiego zostawiono na miejscu. Nieprzyjaciel z rana d. 19go
najprzód aa rd zach w rynko; drugazaś partya attakowała wartę samego Generał*. Hasło do powstania dała armata wystrzelona pod cek au sm między godziną 1 a 2 z północy* Odwaeh w krotce rozbrojony został, dwie armaty wyrychtowane wzięte, warty ge
neralskie pobite, sam generał i kolejno inni Sztabsofficerowie w kwaterach swoich poaresztowani.
Eostrach padł na Rossyan powszechny; wszędzie ich brano i pro wadzono do kościoła św. Kazimiórza w Rynku stojącego; ¡amuni- cya wszystka zdobyta, Kie trwał ten attak dłużęj, jak niezu pełne 2 godziny, w którym kilku rossyjskich żołniórzy zabitych i tyleż rannych, z polskiego wojska lku tylko rannych i 1 zabity. Major Tnczbow, stojący z armatami na przedmieściu Pohulance zwa- ném, zrejterował się ku Grodnu i zapabł przedmieścia które je dnak ugaszono. W zięci w niewolą oprócz Generała Arseniewa, pólkownik Jazykow, podpółkownik Rebek, Majorów 6, Kapitanów 4, Poruczników 11. Podporuczników S, Praporczyków 2 i Ge- mejców 964. Gdy Hetmana Kossakowskiego przyszli Officerowie aresztować, rie doznali od jego warty żadnego oporu. Tylko je go adjotant Rudziński, porywający się do pistoleta, zastrzelony został, Kossakowski wzięty i do cekauzu zaprowadzony.
154
zbliżywszy się pod Wilno, zaczął attakowaó nasze pa trole. W południe sam korpus nadciągnął i natych miast zaczęła się najtęższa kanonada. Kolumna gene rała Knorynga podstąpiła pod okopy nasze za Ostrą bramą usypane; druga zaś pod komendą generała Zubowa posunęła się traktem ku Zarzeczu, tak zwanemu przed mieściu. Z strony naszej bronił okopów generał Me- jem ; wejścia do Zarzecza Ger3z podpółkownik inżynie rów ; całą zaś wewnętrzną obroną trudnił się Jerzy
Grabowski generał, jako komendant tego miasta. Po dwakroć rzucił się nieprzyjaciel z największą zacięto ścią i po drodze usłanćj trupami wpadł pomimo naj większego oporu, do przedmieścia Zarzecza.
Gwałtowność szturmu na Zarzeczu zmniejszyła siłę Mejema, który był przymuszony wysłać w tę stronę sukkurs. Poznał to nieprzyjaciel i z całą siłą wpadł szturmem na okopy, a jegrami wysłanemi w wąwozy przyległe okopom przeciął wszelką z miastem komuni- kacyą. Generał Mejem, otoczony zewsząd od nieprzy jaciela, przedarł się z resztą swoich żołnićrzy arm a tami, poszedł na trak t Raduński i stanął w Sollenni- kach, o milę od Wilna wespół z Korsakiem, nieodstę pnym swoim towarzyszem.
Uczynili to w zamiarze skupienia rozpierzchnionego ludu i złączenia się z nadchodzącą generała Wielohor- skiego kolumną.
Po takowej rejteradzie cała miasta obrona na roz- stropności i męztwie Komendanta została. Już nie przyjaciel, opanowawszy okopy, zbliżył się pod bramy miasta, z drugiej strony na Zarzeczu opanował przyle głe ulice. Zaczęto z trzech stron palić przed mieścia. Rzucili się wszyscy do obrony. Z niemaią stratą odparty nieprzyjaciel od bramy Zarzecznej, ró wnemu popadł losowi już w mieście znajdujący się od Ostrej bramy. Tym sposobem waleczność naszych za kończyła dzień 19 ty.
-głosie muzyki pod bramy, rozumiejąc, że obrońcy przez noc opuścili miasto. Ogień nasz kartaczowy o ich by tności zapewnił. Straciwszy nie mało, przymuszony został odstąpić od muru. Osadził więc góry przyległe i zaczął szturmować do miasta z kilkadziesiąt armat wielkiego kalibru. Trwała ta okropna kanonada ciągle do godziny 4tśj z południa. Nieprzyjaciel zmordowany bezskutecznćm bombardowaniem, po dwakroć wzywał miasto do kapitulacyi.
Tymczasem kolumna generała Wielohórskiego naj- śpieszniejszym posunęła się marszem. Przecięta od nieprzyjaciół komumkacya z Wilnem, żadnej nam nie dozwoliła mieć wiadomości. O dwie mile od miasta, nagle zwróciliśmy się na trak t Grodzieński. Druga zaś część kolumny naszej, później po nas idąca, okazywała nieprzyjacielowi zamiar nasz attakowania niby z frontu okopów od traktu lidzkiego, kiedy w samej rzeczy mie liśmy całą siłą naszą uderzyć z tyłu. Generałowie Mejem i Korsak złączyli się z nami w Solennikach. Stanęliśmy obozem na krótki odpoczynek w Wace Gro dzieńskiej. Niezwłocznie udali się pod miasto półko-
wnik Grabowski i podpółkownik Goszkowski z 1 bata lionem piechoty i z kilkudziesiąt kawaleryi. Osadziwszy góry Ponarskie, wysłał półkownik Grabowski Goszkow- skiego z częścią kaw aleryi; piórwszy on przez Trocką bramę wszedł do miasta. Polkownik Grabowski awan sował tymczasem z piechotą. W krótce cała z W aki Grodzieńskiej ruszyła się kolumna.
Na widok zbliżającego się wojska posiłkowego z artyleryą, nieprzyjaciel cofnął się natychmiast od oblę- ż enia. Eejteiow ał się ku Niemieży o milę od Wilna. N ie można oznaczyć jego straty.
Dan pod Wilnem w obozie 1794, dnia 25go Lipca.
J ó ze f Kociel.
6 . Okoliczności W ejścia Prusaków do Kraków*.
12(5
kowskiego z zlecenia Najwyższgo Naczelnika Siły zbroj nej Narodowej, składają Najwyższej Radzie Narodowój Rapport o zaszłem w mieście Krakowie zdarzeniu na dniu 15 Czerwca 1794.
Od czasu oddalenia się Najwyższego Naczelnika z wojskiem z Krakowa, rapporta kommisyi porządkowej z różnych stron zawierały doniesienia o sile wojska Pruskiego w kilku stronach weszłej do granic Rzeczy pospolitej i zbliżaniu się jej coraz większem do miasta K rakowa. Tymczasem iortyfikacye około miasta podług
planu prawie zupełnie ukończone zostały. Obywatele miasta z największą ochotą i usilnością nietylko przy czynili się v/ znacznej części do tej roboty, ale uzbro iwszy się, ćwiczenia w powinnościach żołnierskich od bywali. Robione kilkakrotnie fałszywe alarmy dowo dziły najwidoczniej chęć obywatelów bronienia powró- conej ludowi wolności. Siła ta do trzech tysięcy kilku set wynosiła. O 3 mile od Krakowa kantoniści piesi i konni złączeni z komendą jedną kawaleryi do 200 głów wynoszącą i batalionem nowo uformowanych s trz e l ców, czynili obóz wojska Narodowego, ostatecznie pod komendę Wieniawskiemu Generałowi Majorowi i ko- mendatowi miasta oddam go, który tenże obóz za zbli żaniem się wojska pruskiego ściągnął do okopów, w których od początku Milicya Miejska z ¿>00 głów zło żona, konsystowała, tak iż cała siła zbrojna ludu i wojska pewnie mniejszą jak 700 J głów me była, do czego przydać należy kilkanaście armat, z których śpi- żowe i haubice, co wszystko do okopow na baterye zaprowadzono.
Dnia 14 pokazał się nieprzyjaciel na pół mili od Krakowa. Komendant miasta wystawił siłę jego z rap- portów sobie przez szpiegów przesyłanych do 8000, że ma artyleryą z oOO osób złożoną i 50 armat, przydając jeszcze, że z innych rapportów ma doniesie nie o zbliżaniu wojska pruskiego dworna innemi ko munami ku Krakowu. Za danym znakiem alarmu Oby
127
watele miasta zgromadzili się wszyscy do okopów zbrój- no. Z rana tegoż samego dnia spotykały się pikiety na sze z 1'ikinierów z kawaleryi Narodowej osadzone n i Promniku z pruskimi Huzarami. Była z obu stron w potykaniu się równa strata w kilku rannych; przybyli na pomoc z okopów strzelcy i kilkunastu z obywateli miasta, odpędzili huzarów pruskich aż na góry blizko Michałowic.
Komendant miasta zawsze siłę wielką nieprzyja ciela wystawiając i strasząc nią miasto, przekładał kom- missyi niepopobieńswo bronienia się. Kommissya stojąc przy zleceniach Naczelnika, znosiła się nieustannie z kom- mendantem, ułatwiając wszystkie przeszirody, które do organizacyi siły zbrojnej w okopach sądziła istotnemi. Obywatelom miasta bez broni do okopów wyciągnionym broń i amunicyą rozdano. Magazyn tak był opatrzony, że był w stanie dostarczania żywności całej sile zbroj nej przez miesiąc jeden. Ani brakowało na amumcyi, było jej owszem pod dostatkiem, do znajdującej się li czb y sztuk armat i broni, którą milicya miejska i ran tom ści opatrzeni byli. Pomimo tego jediak Komendant
meodstępował nigdy od swojego pierwiastkowego oświad czenia, iż mepotrafi tak przemagającej sile nieprzyjacie la oprzeć się. Był jednak przytomny w okopach aż do
samego południa d. 14 i potrzebne do obrony czynił rozporządzenia i powierzchownie tak się ostatnich dni pokazywał gorliwym, iż łącząc oświadczenia jego w kommissyi względem niepodobieństwa bronienia się z wszystkiemi środkami, które do obrony przedsiębrał, zdawało się, jakoby to czynił w chęci zasłużenia so bie na tym większą sławę.
Przestawał dawniej komendant często u olficerów Cesarskich na Podgórzu, mając ordynansem Naczelni ka zlecone sobie traktowanie wzięcia miasta przez Ce sarskich w depozyt, w przypadku niemożności obrony. Nie mogło więc w komissyi ściągnąć na niego żadnego o nim podejrzenia, że dnia 14go koło wieczora wyje
128
chał na Podgórze, zkąd o godzinie 10tej posłał pod adresem Podpółkownika Kalka notę do komisyi, a dru gą do Naczelnika; samemu zaś Podpółko ¡mikowi w eks- pedycyi do niego przesianej oddał komendę, o którśj 2łożeniu doniósł komisyi.
Komisya w tak niespodziewanym nieobywatelskim kroku komendanta ujrzała pierwszy stopień zdrady. Zważając zaś nie na wybór Dezertera komendanta w osobie podpułkownika Kalka uczyniony, ale raczćj na istotną potrzebę, tudzież na niedostatek officerów mo gących być do tego powołania wziętych, przymuszona była wezwać do komendy podpółkownika Kalka, któ rego gorliwości i zdatuości, przez czas trzymania ko mendy nad obozem kantonistów i strzelców komisya dosyć dobre odbierała świadectwa. Wydała natychmiast rezolucyą podpółkownikowi Kalkowi, którą temuż w okopach ogłosić kazała i wydała nakaz odmienienia hasła i parolu.
Wszystko przyrzekł uczynić tym dyspozycyom przy tomny Kalkę, a zapewniwszy się nad to o stanie m a gazynu i amunicyi, pożegnał komisyą z zaręczeniem, iż nie chybi w powierzonej mu komendzie dopełnić poczciwego obywatela powinności. Komisya zaspokojo na przedsięwziętymi na zniszczenie początkowo knowanej przez Wimawskiego zdrady środkami, postanowiła kon tynuować sessyą swoją przez całą noc w składzie przy tomnych 7 komissarzy, to jest Rogowskiego, Radwań skiego, Sołtyka, Śniadeckiego, Dembowskiego, Sołtyko- wicza i Czecha. Chcąc zaś być dokładniej zainiormo- waną o istocie ordynansu Najwyższego naczelnika, któ ry komendant miasta na kilka dni wcześniśj otworzył,
0 którym ustnie tylko komissyi doniósł; i razem chcąc