• Nie Znaleziono Wyników

ROZGRABIONA HISTORIA   Nieprzerwanie stoi na oknie

W dokumencie Małachowscy herbu Nałęcz (Stron 59-63)

Rysunki: Emilija i Stojče Tocinowski

ROZGRABIONA HISTORIA   Nieprzerwanie stoi na oknie

pomiędzy ulewami i gromami, zły, poza wszystkimi bitwami

prowadzi ze sobą wojnę

i najbardziej w mrocznym sercu – ziemianki bywa żywica,

o którą kleją się muchy plujki .  Podróżuje,

ale obserwuje którędy się rusza

w ten sposób dusza łatwiej się uwalnia .  Historia z której chce ponownie się uczyć i tak jest rozgrabiona .

EPITAFIUM

 Życie jest tylko jedno i oddałem je poezji, od dzisiaj mnie w niej poszukujcie .

HAIKU

Jesienny zmierzch .

Na ścieżkę wyskakuje żaba w źródle ciszy .

*

Na rękawie rzeki rechot żab

długi cień źrebięcia .

*Starzec zanika

pod górę . Każdy krok śledzi szelest liścia .

*Powracają płatki śniegu . Mógłbym rzec, i wylałem herbatę z filiżanki .

*Kaszel otwiera

drzwi . „Za chwilę matka przyniesie herbatę”!

Milijan Despotović

Nedeljko Terzić (urodzony w 1949 r .) mieszka w Srem-skich Mitrovicach . Członek Stowarzyszenia Pisarzy i Dziennikarzy Serbii . Opublikował ponad sześćdziesiąt książek poezji, prozy dla dzieci i dorosłych, pisze także dramaty, scenariusze telewizyjne, uprawia satyrę i kryty-kę literacką . Laureat wielu nagród literackich w Serbii i za granicą . Jego utwory i zbiory przełożono na wiele języków obcych, w tym na polski a także esperanto . Współpracow-nik wielu pism europejskich .

  

* Niespokojny wiatr Z młodej trawy kształtuje Silną falę .

  *

Ptaki świergocą Wielki hymn Słońcu . Rosną kwiaty .  

 *Dźwięk samolotu Spłoszył cykady . Smutny wieczór .   *

Poranna rosa Opadła na mrówkę . Wielka walka .   *

Gwiaździste niebo Schodzi nad jeziorem . Zakłopotane ryby .   

 *Kwiatek z gałęzi spadł do włosów dziewczyny . Cieszy się wiosna .   *

Fale rzeki

Przyniosły zielony listek . Łódka dla mrówki .

Ranko Pavlović (urodzony w 1943 r . Šnjegotina Gorn-ja, k . miasta Teslić) Pisze poezje, prozę i dramaty dla do-rosłych i dzieci . Zajmuje się także literacką krytyką i ese-istyką . Opublikował wiele zbiorów poezji, prozy, esejów, scenariuszy . Jego nazwisko często pojawia się na łamach prasy i antologii poezji, prozy, haiku . Jego utwory były przekładane na wiele języków . Więcej o autorze na: http://

www .ranko-pavlovic .com/

POLOWANIE

Polowaliśmy na szarańcze i motyle, żeby na łące bawić się do upadłego . . .

… potem polowaliśmy na zające i jelenie, żeby się najeść i przetrwać .

Potem polowaliśmy na lisy i wilki,

żeby nie polowały na nasze zające i jelenie, potem polowaliśmy na innych myśliwych, żeby nie polowali na naszą zdobycz . . .

… więc zaczęliśmy polować na samych siebie,

ponieważ kto raz wyruszy na polowanie – nie zatrzy-muje się .

NIRWANA

Na koronie jabłoni: ptak . Niebo sięga jego kolan . W dziobie: słowo . Niżej: straszne oczy . Niżej: złe języki . Niżej: wir . Nic . Nedeljko Terzić

Ranko Pavlović

Dragan Uskoković (urodzony w 1950 r . w Cetinje) sa-tyryk, eseista, scenarzysta, dramatopisarz i prozaik . Ukoń-czył dramaturgię na Wydziale Sztuk Teatralnych w Belgra-dzie . Przez wiele lat pracował jako Belgra-dziennikarz . Założył pierwsze czasopismo na świecie dla niewidomych wy-dawane alfabetem Brajla o nazwie „Žižak” . W roku 2016 otrzymał ceniona nagrodę „Radoje Domanović” przyzna-waną za utwory satyryczne .

ZASADA

Była sobie pewna grupa intelektualistów, do dyplomów im nie zaglądałem, więc nie mogę przysiąc ale, że tak się przedstawili narodowi, to nikt nie miał wątpliwości .

Natomiast nie ulega wątpliwości, że byli pokazywani w telewizji, tylko aby gadać, czyż nie? Tam myślą, że się znają na tym, kto może narodowi powiedzieć, wszystko to, co myśli no i co naród ma myśleć .

Nawet teraz, gdy zebrali się, by rozprawiać, wiadomo, że nie rozprawiają, lecz oni, bracie drogi, rozpatrują jakieś bardzo ważne i gorące kwestie .

Stałem obok, patrzyłem i słuchałem . Więc, mogę pro-sto z mostu powiedzieć, że to są nasi, patrz, takich mógł-bym wysłać do stolicy . . . niech ich słuchają, i wcale mógł-bym się nie powstydził .

Wyszykowali się odświętnie i tak mądrze gadają, że aż uszy im się czerwienią, patrzę i widzę wyraźnie, że choć nie rozumieją jeden drugiego, to im to nie przeszkadza, żeby zasadniczo się trzymać tematu dyskusji i nie ustępo-wać nawet o krok .

Kim że jest nasz działacz, przedstawiciel, ech że!

Nawet silniejsi nie mogliby nas namówić, ani przeko-nać, ani . . . a co dopiero my, jeden drugiego .

Patrzyłem, widziałem i rozkoszowałem się .

Jakaś zasadnicza, jakby wspólna prawda, teoretycznie pojawiła się – myślę sobie, ale znów doszło do walki .

Jeden z nich uderzył, jak to się mówi, od niechcenia . . . opowiada, aż miło, a drugi mówi – nie, to nie tak . . .!

Wszyscy zamilkli . . .

Jak się przeciwstawisz? I czym?

Nie można tego było nazwać ciszą, lecz pustką, dziurą . . . więc nastąpiło milczenie .

Ech, człowieku!

A po zamieszaniu, które wywołała przeciwna strona, rzekł – nie, to nie to! Co wywołało jeszcze większą, jeszcze bardziej głębszą, jednym słowem wszechogarniającą ciszę .

I . . . weszli kelnerzy, wnosząc tace . Brzęczą szklanki, roz-lewa się to co w szklankach, a tych kilku kelnerów uwija się, jakby ich było dwustu . Zniknęła pustka, cisza wypełni-ła się gulgotaniem . Nigdy dotąd teoria nie bywypełni-ła tak spójna z praktyką . A, nawet mi nie uwierzysz, zaczęli wymienić życzliwe spojrzenia . Polubili się bez słów . Nawet mnie za-akceptowali, aczkolwiek nikogo tu osobiście nie znałem, nawet słowa z nikim nie zamieniłem .

Potem jeden zaczął proponować, „tamto chcesz, czy znowu nie chcesz”, mówić – nie, nie to, mówi, tamto!

A komentator, który tak opierał się jego argumentom, przystał na jego słowa, jakby były jego . . . więc nikt nie za-uważył żadnej zmiany .

Jakiż wkład dla retoryki, ludzkiego ducha, jakież prze-nikliwe umysły, jeden z nich obok mnie tak się narąbał, aż po brodzie, gdy był pełen entuzjazmu, ciekł mu tłuszcz z posiłku .

A, idź!

Tamten, z którym przyszedłem, powiedział mi, że za-chodzi do takich miejsc, ponieważ, nigdzie na świecie nie można zobaczyć zasady trzech stanów skupienia na raz, tak jak tutaj .

Patrzę, nie wierzę . . . ale nie kłamał człowiek . Dragan Uskoković

Stojan Bogdanović (urodzony w 1944 roku w Velikom Bonjincu, Babušnica) . Szkołę podstawową ukończył w Kn-jaževcu . Studiował w Belgradzie, Paryżu i Nowym Sadzie . Doktor nauk matematycznych . Jego wiersze przełożo-no na wiele języków . Hoprzełożo-norowy obywatel miasta Knja- ževac . Laureat najważniejszej nagrody literackiej „11 .Ja-nuar”, przyznawanej przez miasto Niš . Autor dziesięciu książek poetyckich .

***Od wielu dni nie wychodzę z domu Bane i Joca telefonicznie

Powiadamiają mnie o durnej władzy, O upadku państwa, a ja im na to (Wszystko to są tematy stare jak świat) Opowiadam o poezji i filozofii,

Przez te zamarznięte okna, Obserwując życie poprzez kwiaty . Od strony zachodniej nadchodzą Ciemne chmury . Śnieg jeszcze przyjdzie . Będzie zimniej koło serca .

Młodzi ludzie nie dostrzegają zimna, A na naszą Serbię ciągle coś pada . Trudno dostrzec końca tego, Musimy iść do przodu, Żebyśmy nie poczernieli . Zgadzam się z kolegami .

***Uderzam kijem ze starej miotły, (Tej na której leciała wiedźma

Która uczyła nas języka francuskiego), Starym parasolem dziadka uderzam o sufit, Potem zabieram się za stare radiatory . Klnę, drę się na spokojnych sąsiadów Którzy mieszkają wyżej i niżej . Oni zaniemogli wzruszają ramionami, Ale ja nie ulegam,

Głośno narzekam na hałas

W mojej głowie na piątym piętrze . Stojan Bogdanović

Verica Tadić – serbska poetka i aforystka . Publikuje na łamach wielu czasopism oraz antologii, w kraju i za grani-cą . Autorka wielu nagradzanych książek . Laureatka krajo-wych i zagranicznych nagród literackich .

*Dwie jaskółki pod dachem zapachem róż przeplatają gniazdo .

*Poranek Wielkanocny . Do białej świątyni obłoków wchodzi Słońce .

*

Kupcie róże!

Są słońcem przepełnione . Nie zwiędną z tęsknotą .

*Ręka w ręku .

Spojrzenie w spojrzeniu . Istota w istocie .

*We kwiatach magnolii budzi się różowy dzień .

POŁUDNIK DUSZY

W dokumencie Małachowscy herbu Nałęcz (Stron 59-63)