I. Zasady właściwości.
63. Art. 305 T. W. nie daje M. T. R. właściwości do roz
patrywania, czy wyrok sądu właściwego jest zgodny z po
stanowieniami działu VI. części X Traktatu Wersalskiego.
W szczególności nie wolno M. T. R. orzekać o zgodności z Traktatem wyroków sądów niemieckich w sprawach z umów zawartych przez d. 10 stycznia 1920 r. pomiędzy obywatelami polskimi i niemieckimi, chociaż spory na ich tle powstałe od
dane są do rozpatrywania M. T. R. (12. VIII. 28 Wolfsohn i Ehrlich c/a Wiek).
II. Zasady postępowania.
64. Choroba powoda, wykazana świadectwami, jest wy
padkiem siły wyższej uzasadniającym zastosowanie art. 21 Regulaminu procesowego i uzasadnia uznanie skargi za do
puszczalną pomimo wniesienia jej po upływie czasokresu do wnoszenia skarg (20. I. 28 — Klejnert c/a Państwu Niemiec
kiemu).
III. Likwidacja w Polsce.
65. Polska ma prawo zlikwidować mienie małżonków niemieckich żyjących we wspólności majątkowej, chociaż w dniu 10 stycznia 1920 tylko mąż był obywatelem niemiec
kim, a żona miała obywatelstwo polskie. Prawo Polskie do likwidacji mienia obywatela niemieckiego nie może być bo
wiem ograniczone przepisami uniemożliwiającemi egzekucję wierzycieli zwykłych w majątek wspólny, a kiedy majątek wspólny jest niepodzielny należy go zlikwidować w całości (12. VII. 28 — Fischer c/a Państwu Niemieckiemu).
66. Dla uzasadnienia właściwości M. T. R. w sprawach likwidacyjnych wystarcza stwierdzenie, że władze polskie
likwidacyjne uważały go za obywatela niemieckiego albo że mienie jego zostało zlikwidowane jako zależne od osoby prawnej kontrolowanej przez obywateli niemieckich. Jeżeli wówczas jest spornem, czy powód ma obywatelstwo polskie lub niemieckie, albo czy podlega kontroli niemieckiej jako oso
ba prawna, nie potrzebuje M. T. R. dla uzasadnienia właści
wości swojej „ratione personae" kwestji tej badać (27. VII. 28 Frauenverein Mogilno c/a Państwu Polskiemu).
67. M. T. R. jest niewłaściwy do rozpatrywania skargi wniesionej przez obywatela polskiego przeciwko Państwu Polskiemu o odszkodowanie dodatkowe za likwidację, jeżeli obywatelstwo polskie powoda było niesporne w toku postę
powania likwidacyjnego i podczas rozpatrywania sprawy w M. T. R., a powód zlikwidowany został mimo obywatelstwa polskiego dlatego, że majątek poddany likwidacji dnia 10 stycznia 1920 r. był własnością obywatela niemieckiego (28.
VII. 28 — Pohl c/a Państwu Polskiemu).
IV. Umowy.
68. Pozwany bank niemiecki otrzymał w grudnia 1919 r.
zawiadomienie wysłane przez bank francuski w sierpniu 1914 r., że powód polecił bankowi francuskiemu przekazać sumę 10 000 fr. fr. do swojej dyspozycji do pozwanego banku nie
mieckiego i zawiadomił wobec tego powoda dnia 19 grudnia 1919 r., że zapisał na dobro jego na koncie prowizorycznym kwotę 10 385,70 fr. fr. Pozwany otrzymał w drodze rozliczeń przewidzianych w Traktacie Wersalskim od banku francus
kiego kwotę 51,90 fr. fr. i ofiarowując ją powodowi odmówił zapłaty reszty. M. T. R. uznał, że pomiędzy stronami zawar
ta została umowa uzasadniająca kompetencję M. T. R. i w myśl art. 304 b, 2 Traktatu Wersalskiego, że jednakże skarga o całą sumę jest nieuzasadniona, gdyż otrzymawszy sumę w depo-situm irregulare nie odpowiada za zmniejszenie się jej war
tości powstałe przez Traktat Wersalski. W liście z dnia 19 grudnia 1919 nie ma zaś zobowiązania pozwanego, że odpo
wiadać będzie za całą sumę bez względu na kwotę przekaza
ną na jej zapłatę rzeczywiście przez bank francuski (19. III.
28 — Rosenfeld c/a Państwu Niemieckiemu).
69. M. T. R. przerachowuje sumę 2748,70 Mk. z 5% od 7 listopada 1918 r., należną od Państwa Niemieckiego powodo
wi Polakowi za ogłoszenia umieszczone w gazetach, które do niego należały, ex aegne et bono na 1 374,35 zł z 5% od 27
grudnia 1923 (12. VII. 28 — Magnuski c/a Państwu Niemiec
kiemu).
70. Powód twierdził, że oddał w listopadzie 1918 r. poz
wanemu Państwu Niemieckiemu jako przedsiębiorcy kolejo
wemu towar na przewóz z Brukseli do kolonji i że towar ten zaginął, nie mógł jednak przedłożyć listów przewozowych ani podać gdzie i w jakich okolicznościach towary podczas przewozu zaginęły. Skargę oddalono jako niedostatecznie wy
wiedzioną (12. VII. 28 — Hertz c/a Państwu Niemieckiemu).
71. Firma polska zawarła w roku 1918 umowę z General
ną Dyrekcją Wojskową Koleji Żelaznych w Okupowanym Królestwie Polskim, mocą której Dyrekcja Koleji zobowiąza
ła się zbudować dla niej bocznicę kolejową, a Firma wpła
ciła dnia 5 października 1918 r. kwotę 4400 Mk. zaliczki na koszta budowy. Bocznica wybudowana nie została z powodu usunięcia okupacji niemieckiej i odebranie zarządu kolejowe
go niemieckiego przez władze polskie. Państwo Niemieckie zasądzone zostało na zwrot sumy, przyczem M. T. R. pomi
nął zarzut, że Państwo Niemieckie nie jest niesłusznie wzbo
gacone, i zwaloryzował ex aegno et bono należności na 2200 zł. (12. VII. 28 Hellin i Grüsberg c/a Państwu Niemieckiemu).
72. Dnia 26 listopada 1918 oddał powód Zarządowi Kole
jowemu niemieckiemu w Pińsku 36 kufrów, które wysłane być miały do Międzyrzecza i zostały okradzione w Brześciu z winy kolei. Przeciwko skardze powoda wytoczonej dnia 20 marca 1924 przed M. T. R. podniosło Państwo Niemieckie zarzut przedawnienia. M. T. R. orzekł, że stosować należy prawo obowiązujące w Pińsku w listopadzie 1918 r., w szcze
gólności art. 121, 122, 123 i 135 ustawy rosyjskiej o kolejach żelaznych. Przedawnienie następuje według tejże ustawy w czasokresie jednego roku, chyba, że zostanie przerwane skargą do sądu lub pisemnem podaniem do Dyrekcji Koleji Żelaznych. Powód do 20 marca 1924 r. żadnego z tych kroków nie poczynił chociaż rok od chwili, gdy mógł jeden albo drugi środek zastosować dawno upłynął. M. T. R. wziął więc za
rzut przedawnienia za uzasadniony. (28. VII. 28 — Kosmolski c/a Państwu Niemieckiemu).
Dr. Stefan D e m b i ń s k i (Poznań).
Sąd jednoosobowy czy kolegialny?
Pod powyższym tytułem ukazała się w druku praca sę
dziego Sądu Najw. Janusza Jamontta (Warszawa, 1929 r. str.
11). Temat niewątpliwie bardzo aktualny i jednocześnie bar
dzo zawiły, jeżeli chce się go rozpatrzyć wszechstronnie.
Niewielka objętością, lecz bogata treścią, broszura p. sę
dziego Jamontta, stanowi streszczenie poglądów autora na jedno z zagadnień ustroju sądownictwa, które ma być tema
tem referatu na kongresie międzynarodowym prawa karne
go w 1929 roku. Punktem wyjścia autora jest dążenie do roz
wiązania kwestji przyśpieszenia toku procesu bez uszczerb
ku dla jakości wyroków. Rozważając różne do tego celu zmierzające środki, autor zatrzymuje się na pytaniach: 1) czy zastąpienie sądów kolegjalnych jednoosobowemi jest w za
sadzie pożądane i 2) czy takie zastąpienie jest wskazane przy dzisiejszym stanie sądownictwa.
Po omówieniu argumentów pro i contra autor dochodzi do wniosku: 1) że sądy jednoosobowe są pożądane, albo
wiem wpłynęłoby to na przyspieszenie postępowania bez zmuszania sędziów do szkodliwego pośpiechu, ułatwiłoby możność zapewnienia sędziom należytego stanowiska, zwięk
szyłoby poczucie odpowiedzialności osobistej sędziego za ja
kość wyrokowania, wreszcie dałoby magistraturę nieliczną, lecz wyborową, 2) że wszakże zrealizowanie tego postulatu nie jest jeszcze na czasie i może być dokonane dopiero wów
czas, gdy sędzia będzie o tyle niezawisły, by mógł wyroko
wać, nie zasłaniające się tajemnicą głosowania, swobodnie bez narażania się władzom, od których zależny jest awans, i gdy każdy sędzie postawiony będzie w takiej sytuacji że będzie poza wszelkiemi podejrzeniami ulegania jakimkolwiek wpływom i będzie miał całkowite i nieograniczone zaufanie ludności.
Praca p. Jamontta jest poważnym przyczynkiem do
Ruch I I I 1929 55
oświetlenia kwestji, która od dłuższego czasu jest przedmio
tem rozważań w sferach prawniczych i ustawodawczych.
Korzystając z uprzejmego wezwania, umieszczonego na wstępie pracy p. Jamontta, pozwalam sobie dorzucić kilka uwag do jego cennych spostrzeżeń.
Uważam, że omawiane zagadnienie w równej mierze obej
muje także sądownictwo w sprawach cywilnych, co nie zo
stało uwzględnione w referacie p. Jamontta, jako przeznaczo
nym w pierwszym rzędzie dla kryminologów.
W tej dziedzinie mamy już za sobą pewne własne doś-świadczenie wobec wprowadzenia od szeregu lat sądów okręgowych jednoosobowych w sprawach cywilnych w na
szych zachodnich okręgach apelacyjnych. Doświadczenie to najwidoczniej dało wyniki dodatnie, skoro w nowem prawie o ustroju sądów powszechnych większość spraw cywilnych, należących do kompetencji sądowych okręgowych, poddana została orzecznictwu jednoosobowemu (narazie na okres dziesięcioletni).
Również pewne wnioski dodatnie można wyprowadzić z faktu, że, poczynając od 1921 roku, zaznaczyła się tendencja kasowania na terytorjum b. Królestwa Kongresowego koleg
alnych sądów pokoju i zastąpienia ich sądami jednoosobo
wemi. Obecnie na obszarze całego państwa sądy grodzkie orzekają we wszystkich sprawach cywilnych i karnych je
dnoosobowo. Zdaje się, iż tendencja w tym kierunku, poza nielicznemi wyjątkami, nie spotykała się z zasadniczemi za
rzutami. Równorzędne zjawisko utworzenia kolegjalnych są
dów pracy nie przeczy bynajmniej powyższemu wnioskowi, gdyż sądy te jako mające zadania specjalne, muszą mieć także inną organizację, chociaż i tutaj orzecznictwo w spra
wach karnych sprawowane jest jednoosobowo.
Uważam więc, że kierunek naszego ustawodawstwa zmierza raczej ku sądom jednoosobowym.
Jest to, zdaniem mojem, objaw pożądany. Na tem również stanowisku (z zastrzeżeniem przedwczesności) stoi p. sędzia Jamontt.
Podnieść tutaj należy jeden z jego w tym przedmiocie argumentów: „tylko sędzia jednoosobowy podnosi całkowitą odpowiedzialność za wyrok, nie mogąc tłomaczyć się, że zo
stał przegłosowany". Wyrok, wydany przez jednego sędzie
go, musi być wynikiem jego własnej samoistnej pracy, a fakt ten pobudza go do ciągłego doskonalenia się. W ten sposób
dojdziemy do wyrobienia mniej licznej, lecz odpowiadającej większym wymaganiom, magistratury sądowej".
Pomimo jednak uznania dla idei sądów jednoosobowych, uważam za konieczne wprowadzenie pewnego zastrzeżenia.
Sądzę, że dopóki istnieje system instancyjności w procesie, o sądach jednoosobowych może być mowa tylko w I-ej instan
cji, w drugiej bowiem sąd kolegjalny jest koniecznością, któ
rej uniknąć niepodobna.
Nawiązując tutaj do wywodów p. Jamontta, przytoczę jego słowa: „prawnik przeciętny zastąpić może kolegjum w sprawach niewielkich, łatwych, niewymagających ani nad
zwyczajnej odwagi cywilnej, ani wyjątkowych kwalifikacyj, te więc tylko kategorje spraw można mu powierzyć, z pra
wem jednak przeniesienia do kolegjum każdej sprawy, którą sam uzna za trudną i wymagającą narady". W systemacie instancyjnym, w którym sąd apelacyjny jest kolegjalny, po
stulat powyższy znajduje prawie całkowite zadośćuczynie
nie, z tą tylko różnicą, że nie uznanie sędziego decyduje o przeniesieniu sprawy do kolegjum, lecz interes stron i ponie
kąd ocenione objektywnie kwalifikacje sędziego. Jeżeli bo
wiem sędzia jest dostatecznie uzdolniony i wyda wyrok zgod
ny z prawem i oparty na należytem opanowaniu materjału faktycznego, sprawa nie powinna, przynajmniej w zasadzie, absorbować kolegjalnego sądu 2-ej instancji. Natomiast, jeże
li sprawa przerasta siły sędziego jednoosobowego, zawsze przejdzie na żądanie jednej lub drugiej strony do kolegjum sądu apelacyjnego. W ten sposób automatycznie dokonywa się zwolnienie kolegjum od spraw, które nie wymagają koleg
ialności.
Przy takiej konstrukcji odbywa się jednocześnie istotna selekcja materjału sędziowskiego 1-ej instancji, będącego re
zerwuarem do uzupełniania sił sądów apelacyjnych.
Wybitne jednostki, orzekając samodzielnie bez pomocy kolegjum i bez zasłaniania się tajemnicą głosowania, mają możność ujawnienia swoich zdolności i otwierają sobie w ten sposób drogę do przejścia na stanowiska w sądach wyższej instancji.
Powyższe uwagi prowadzą do wniosku, że sądy jedno
osobowe w pierwszej instancji są pożądane i że postulat ten może być już obecnie realizowany.
W. M i s z e w s k i Sędzia Sądu Najw.
55*