• Nie Znaleziono Wyników

Słowiańszczyzny

W dokumencie Atak Kraka, 1939, nr 2 (Stron 31-37)

W jednym z numerów ,,Słowa Wileńskiego” ukazał się artykuł, napisany przez p. Wyszomirskie- go, w którym na marginesie kry­

tyki dziejawy Szuk niskiego o

„Kraku - synu Ludoli”, autor wy­

powiedział swój pogląd na zagad­

nienie rasy i kultury sławiańskiej.

Bezsensowny splot tyh wywo­

dów, któryh nie aprobowałby ża­

den z naszyh najbardziej kryty­

cznie do Sławiańszczyzny uspo- sobionyh historyków i prał listo- ryków, w najwyższym stopniu godzi w poczucie naszej dumy narodowej i dla tego nie nadaje się do dyskusji, a raczej do wy­

toczenia autorowi sprawy karnej za obrazę rasy, a tern samem i narodu polskiego.

Nie będziemy więc polemizo­

wać z autorem haniebnej antolo­

gii obelg, której nie dorównuje

nawet niemiecki paszkwil Peis- kera o Słowianali.

Natomiast za rzecz najwięk­

szej doniosłości dla nauki i dla aktualnyh politycznyh zagadnień, uważamy konieczność obalenia kołaczącyh się w prasie, w pod- ręcznikah, a nawet i w dziełah naukowyh, tyh różny li ujemnyh poglądów o dziejah Sławiańsz­

czyzny, które przenikając do szer­

szego ogółu społeczeństwa, wpa­

jają destrukcyjne przekonania o odwiecznej, dziedzicznej niższo­

ści rasowej Sławian.

Historja wielowiekowego okre­

su Sławiańszczyzny pogańskiej, mogłaby się stać czynnikiem wy- howawczym, budzącym w nas poczucie dumy i tężyzny rasowej i narodowej. Była ona jednak systematycznie usuwana w cień niepamięci, wymazywana z

na-szej świadomości i pomijana w podręcznika!] szkolny!) nie tylko dla tego, że według przyjętego naogół mniemania, początek na­

szyli dziejów kojarzył się z przy­

jęciem hrześcijaństwa, ale i dla tego, że naogół, sławiańscy bada­

cze naszej przeszłości nie umieli rzeciwstawić, sugestjom niemiec- iej patryjotycznej nauki, swoili własnyh niezależnyh poglądów.

Dziś, w dążności usamodziel­

nienia naszej kultury od obcyh wpływów, podejmujemy trud rzuceuia pomostu między te­

raźniejszością, której jesteśmy współtwórcami, a wielką dziejo­

wą przeszłością Sławiańszczyz- ny pogańskiej.

Staje więc przed nami palą­

ce zagadnienie wyjaśnienia za- ginatwanyh i niejasnyh dotąd zagadnień Sławi ańszczyzny i sfor­

mułowanie naszyh poglądów na historję i kulturę Sławian w epoce przedhrześcijańskiej na nowych podstawah naukowyh.

Destrukcyjne urojenia.

Źródłem krytycznego, pozba­

wionego entuzjazmu stosunku spo­

łeczeństwa do naszej dziejowej przeszłości przedhrześcijańskiej były, oprócz patrjotycznyh uro­

jeń uczonyh niemieckib, głównie błędne teorjc Rostafińskiego, Roz­

wadowskiego i Brucknera.

Teorje te dotyczyły kwestji dla Dziejów Sławian najważniej- szyh: Struktury języka i stopnia jego pokrewieństwa z sanskrytem kultury religijnej i małerjalnej, wpływów kultur sąsiedni li naro­

dów, kultury ludowej i wreszcie kwestji umiejscowienia Praoj- czyzny.

Najwięcej destrukcyjną, że względu na swą popularność, by­

ła teorja Brucknera, podająca w wątpliwość istnienie sławiańskiej kultury religijnej.

Zamknął on bezkrytycznie oczy na wszelkie historyczne doku­

menty, stwierdzające istnienie Olimpu bogów sławiańskih; Dłu­

gosza pomówił o fałszerstwo; na­

uce narzucił zwątpienie w moż­

liwość wyświetlenia kiedykolwiek mitologicznyh nazw: w społeczeń­

stwie zniszczył wiarę w istnienie pogańskiej kultury duhowej Sła­

wian; zaszczepił zwątpienie, że Stawianie wogóle nie byli zdolni do tworzenia jakihkolwiek samo- istnyh wartości kulturalny!].

Powodując się przesadnym sceptycyzmem, zarzucił wielu pi­

sarzom naiwność poglądów i brak krytyki, boć byli wśród nih tacy, którzy intuicyjnie wyczuwali prawdę, sam zaś wprowadził do nauki metodę paradoksów i ekwi- librystycznyh twierdzeń, odrzu­

cając większość nazw bogów i uznając je za zmyślone przez kro­

nikarzy tylko dla tego, że nie ro­

zumiał iii znaczenia, oraz wpro­

wadzając ib rodowody bez żad­

nego naukowego usprawiedliwie­

nia; nprz.: Marzanny — bogini śmierci od hrześcijańskiego imie­

nia Marii, Dziewanny — bogini lasów od dziewanny rośliny, Swa- roga — boga nieba od kłótni, a Jaszę, Ładę, Leli i Poleli od re­

frenów i wykrzykników piosenek w rodzaju „ojra. ojra” lub „tere- tere”.

Niezrozumiałość nazw nie mo­

że być powodem do odrzucania i czynienia karkołomny h wysił­

ków utożsamiania ih z nic nie znaczącymi refrenami piosenek.

Wszystkie imiona i nazwy

miej-scowości dzisiaj tajemnicze mu­

siały mieć kiedyś zrozumiałe dla ogółu znaczenie i nie wolno było wątpić, że kiedyś będą mogły być przez naukę wyjaśnione.

Pra-język Sławian.

Nie udało się wyświetlić zna­

czenia tyh nazw zapomocą ana­

lizy wyrazów, języka Sławian dlatego, że zbyt powierzhownie traktowano język, nie wnikając w odwieczne, prastare, ukryte w nim pierwiastki, tkwiące jako rdzeń języka w dużej ilości wy­

razów, a będące pozostałością mowy pierwotnej Sławian, którą, w odróżnieniu od dzisiaj używa­

nej, powinniśmy nazywać mową prasławiaóską.

Zresztą, nie dziwmy się zbyt­

nio, że nie rozumiemy nazw na­

szyli dawnyh bogów pogańskih, bo nazwy to prastare, sformowa­

ne o wiele wieków dawniej, niż dotąd myślano i hęć tłumaczenia ih kategorjami dzisiejszyh pojęć językowyh była zupełnie nie­

realna.

Nie powstały one przed tysią­

cem lat, lecz w tyh zamierzhłyh czasah, kiedy Stawianie z nie­

mowlęctwa zaledwie whodzili w wiek dojrzałości, kiedy mówili mową wprawdzie tą samą co i my dzisiaj, ale bardziej pierwot­

ną i prymitywną, z pierwiastków której dopiero powstawały dzisiaj powszehnie używane i zrozumia­

łe przez wszystkih wyrazy. Zna­

czenie zaś składowyh pierwiast­

ków zostało zapomniane, tak że nie wiemy dlaczego takie czy in­

ne słowa codziennego użytku wy­

rażają się brzmieniem takiego czy innego zespołu dźwięków za wy­

jątkiem najpierwotniejszy!}, takili

jak: trzask, szept, plusk, szum.

jęk, syk, dzwon, któryh brzmie­

niem człowiek naśladował zasły­

szane dźwięki.

W wyrażali tego rodzaju, wy­

jątkowe bogactwo dźwiękowe ję­

zyka polskiego, tak trudne dla in- nyh narodów do wymówienia, przejawia się w całej pełni, przy- tem, w niektóryb wypadkah, kie­

dy wyraz jest wspólny aryjskim narodom, brzmienie polskie jest jakby pierwowzorem dla innyh.

Tak nprz.: (powstałe już stosun­

kowo późno, bo w epoce bronzu) słowo „dzwon” w najidealniejszy sposób odtwarzające sam dźwięk dzwonu, w innyh językah aryj- skih jest jakby dźwiękowo spa- czonem naśladownictwem brzmie­

nia polskiego; jeżeli w języku pol­

skim mamy brzmienie — dzwon, rosyjskim — z won, sanskryckim

— svan, łacińskim — sonare, fran­

cuskim — sonner, niemieckim — shwan, to czy możemy przypu­

ścić, źe Stawianie najpierw zapo­

życzyli rzecz samą, a więc i wy­

raz, a potem nadali mu bardziej właściwe brzmienie.

Rezultatem nieznajomości praw kształtowania się naszego języka, było zbyt kategoryczne odrzuca­

nie pewnyh analog]i nazw mito- logicznyh z językiem sanskryckim (nprz.: Swaroga w san. Swarga — niebo), które narzucały się same przez się przy analizie nazw przez bliskie pokrewieństwo tematowe.

Stanowisko to było tern dziw­

niejsze, że do czynienia porów­

nań w zupełności uprawniała dość duża ilość wyrazów wspólny!) obu językom. Np.: poi. skorupa

— sans. rupa (zewnętrzny wygląd, kształt); grzywa — griva (kark);

piana — phena; mięso — mąsa;

ość — asthi (kości); ściera, ścier­

ka — czira (łahman); cześć—cze- stita (postępowanie, zahowanie się); dym — dhuma; goście — go- sthi (towarzystwo, zebranie towa­

rzyskie); mącić, mąt — manth;

wiedza — widżnana itd. itd.

Ścisła zależność pewnyh wy­

razów sławiańskih od pierwiast­

ków języka sanskryckiego daje możność odtworzenia prajęzyka Sławian, będącego w podobnym stosunku do dzisiejszego żyjące­

go języka, jak martwy język ła­

ciński do języków romańskih.

Starożytność kultury.

Z wielką wyrazistością na tle głębokiego i ścisłego pokrewień­

stwa języków sanskryckiego i sła- wiańskiego, rozdzielony h ogro­

mem przestrzeni i czasów, wystę­

puje niezwykła starożytność kul­

tury pogańskiej i kultury ludowej Sławian.

Musiały te kultury powstać i ukształtować się całkowicie już przed tysiącami lat, skoro wyra­

żone zostały w języku tak daw­

nym i pierwotnym, że aż stały się dla nas niezrozumiałe w swo­

im językowym znaczeniu.

Potwierdzenie starożytności kul­

tury Sławian, znajdujemy już w samym języku, który, wbrew przy­

jętemu przez naukę przekonaniu, tak jak i germański język, posia­

da wyrazy złożone, tylko że zło­

żenia te sformowane dla najróż- niejszyh pojęć, dotyczącyh kul­

tury duhowej człowieka i kul­

tury materjalnej, ukształtowały się dużo dawniej od germańskih, tak że dziś poszczególnyh skład­

ników naszyh wyrazów nie roz­

różniamy.

Niektóre z tyh wyrazów zło- żonyh pohodzą z czasów

współ-noty Indo - Sławian. Tak nprz.:

słowo gospoda, składając się z 2-ch słów sanskryckih: ghas—jeść i padam — miejsce (ghas-padam) oznacza miejsce do jedzenia; po­

wieka, od sans. pa—bronić, ohra- niać i vje — pokrywać, skąd poi.

wieko (pa-wieka), oznacza obron­

ne przykrycie (oka); wieczornica, od sans. niczaja—zbiór, gromada, oznacza wieczorne zebranie; ło­

pata, od sans. łu — krajać i patta

— płaszczyzna, oznacza płaszczy­

znę do krajania itd. itd.

Najzupełniej zgodne więc z duhem języka są tworzone przez Szukalskiego neologizmy w ro­

dzaju „bogobrząd“ lub „duhty- nia“, bo kształtują się według tyh samyli praw językowyh, co wy­

żej wymienione, bardzo dawne i wcale nie wyjątkowe wyrazy.

Światopogląd — religijny.

Odkrycie prajęzyka odsłoni przed nami wiele zagadek naszej dziejowej przeszłości i naszej kul­

tury przedhrześcijańskiej. Już dziś stwierdzamy kategorycznie,że bez­

zasadnie odrzucone przez Bruck­

nera nazwy bogów sławiańskih możemy wyjaśnić i uzasadnić ję­

zykowo, a wytłumaczenie tyh nazw mitologicznyh i zrozumie­

nie kultu z tymi nazwami zwią­

zanego, rozjaśnia nam mrok ta­

jemnicy, osłaniającej wierzenia na szyb praojców i jest ogniwem łączącym wszystkie przejawy tyh wierzeń, uosobione we czci po- szczególnyh bóstw, w jeden logi­

cznie przemyślany i filozoficz­

nie głęboki systemat religijny.

Dotyhczas hciano widzieć w światopoglądzie religijnym Sła­

wian jedynie najprymitywniejsze, haotyczne już w zarodku i nie­

skoordynowane w całość wierze­

nia. Odrzucano zgóry możliwość istnienia przemyślanego systema- tu religijnego. Ale pozorny haos był jedynie odpowiednikiem hao- su poglądów w nauce i z niego wypływał.

Wyjaśnienie istnienia staro­

żytnego systematu religijnego Sławian zadokumentuje istnie­

nie wielkiej, duhowej kultury przedhrześcijańskiej, świadczą­

cej o naszej samoistnej pozycji cywilizacyjnej w okresie przed­

historycznym.

Wpływy obcyh kultur.

Stwierdzona starożytność sło­

wiańskiej kultury materjalnej i duhowej daje możność odparcia ciągle nam narzucanej tezy o jej zależności od kultur sąsiadującyh z nami obcyh narodów — Ger­

manów i Turko — tatarów.

Dzisiaj, jakże często, za nau­

kowy i objektywny pogląd uwa­

ża się jedynie ten, żeśmy wogóle żadnej kultury nie posiadali i że nigdy, od prawieków, nie byliśmy zdolni do samoistnego tworzenia kulturalnyh wartości, ograniczając się jedynie do brania i przetwa­

rzania na swój użytek, we wszy- stlcih dziedzinah życia, kultural­

nyh zdobyczy innyh narodów.

len pogląd wydawał się tak oczywisty, że zazwyczaj obywał się bez skrupulatnego przytacza­

nia dokumentów i przeprowadza­

nia ścisłyh naukowyh dowodzeń.

Wynikał on z supremacji w tej dziedzinie nauki niemieckiej, od której trudno było oczekiwać ob­

rony naszyli kulturalnyh wartości, skoro my sami nie doceniamy wysiłków w tym kierunku i ma­

my tendencję do łatwowiernego

zubożania tyli wartości na korzyść innyh narodów. Mylny pogląd, że Sławian już w praojczyźnie otaczały narody o wyższej kultu­

rze, upoważniał do często bez- krytycznyli wywodów językowyk na temat pożyczek. Szczególnie przeceniano wpływ germański.

Tak np. nazwę dla bydła — skot wyprowadzano z gockiego skatts, nordyjskiego — skattr — podatek, danina, staroniemieckiego scaz — pieniądze (mienie), twierdząc tym samym, że Słowianie nie znali pasterstwa, jednak słowo to zna­

cznie przejrzyściej wywodzi się od sanskryckiego koti — ostrze, koniec; s-koti — z ostrzem (stąd:

kąt — ostrze pod przenośnią; ła­

skotać, łaskać ostrzem) i określa­

jąc najistotniejszą celię tego zwie­

rzęcia, oznacza właściwie (bydło) rogate. Przy tern wyraz bydło, mając to samo znaczenie co skot, również jest spokrewnione z sans.

bind — kłuć, przenikać.

jeżeli zaś skot u Sławian ozna­

cza bydło rogate, a u Germanów podatek, daninę lub mienie, to mamy tu najoczywistszy dowód, że wyraz ten nie Stawianie zapo­

życzyli od Germanów a Germa­

nie u Sławian, biorąc i rzecz i słowo samo w znaczeniu nałożo­

nej przez siebie (Gotów, koczow- niczyh włóczęgów od sans. gatwa- ras — hodzący) daniny. Potwier­

dzenie tego wniosku znajdujemy u Tacyta, który mówi o Germa- nah, że „lubują się w liczbie trzód”, które stanowią ih jedyne i najmilsze bogactwo.

Za najważniejszą pożyczkę uważano: „kupią” (kupić, kupiec), jakoby urobioną z gockiego kau- pon, niem. kaufen. Ponieważ jed­

nak w języku sanskryckim kup—

znaczy świecić, możemy przypu­

ścić, że raczej sławiaóskie niewia­

sty witały tym wyrazem kupca przywożącego do nas przeważnie świecące ozdoby, przejrzystym o- kreśleniem: świecidełkarz.

Z tyh przykładów, któryh mo­

żemy przytoczyć znacznie więcej, wynika wniosek, że to raczej Goci zapożyczali wyrazy, koczując dla grabieży po ziemiah sławiańskih i że dawniej Sławiańska kultura stała znacznie wyżej od Germań­

skiej.

Kultura ludowa.

W wyniku nieudałyh prób wy­

tłumaczenia prastaryh nazw, do- tyczącyh naszej kultury nie umia­

no sobie zdać sprawy z istoty re- ligijnyh pogańsldh wierzeń Sta­

wiali i ih związku z obrzędami i wierzeniami przehowanymi przez lud, nie umiano skoordynować poszczególnyh wiadomości w jed­

ną syntetyczną całość.

Powątpiewacze, z Briicknerow- skiej szkoły, byli niezmiernie po­

wściągliwi i naukowo objektywni, jeżeli Lodziło o stwierdzenie ro~

dzimyh celi kultury ludowej Sta­

wia n, za to szczodrze i bez na­

mysłu, powodowani typową ma- nją wptywologji, widzieli we wszystkim wpływ lirześeijaństwa, hociaż wiadomo było, że kościół, nie mogąc wykorzenić wierzeń pogański!), przystosował je do po­

trzeb nowej religji i przyswoił so­

bie, z konieczności, całą obcą mu i nic wspólnego z hrześcijaniz- mem nie mającą obrzędowość.

Starożytność, wyrażonyli jesz­

cze w języku prasławiańskim, nazw ludowyh, dotyczący!) wie­

rzeń, z wyczai i obrzędów i ih ścisły związek z pogańskimi ob­

rzędami, pozwala nam stwierdzić,

że lud przehowywał i przeho- wuje dotąd w różnyh zwycza- jah, obrzędah i zabobonah pra­

stare pogańskie wierzenia, zatra­

ciwszy tylko z biegiem czasu ih związek z imionami bogów.

Tradycyjna ciągłość pogańskie­

go światopoglądu religijnego zo­

stała zahowana, bo prymitywizm ludu daleko nie odbiegł od pry­

mitywizmu naszyli praojców, pra- słowian.

Kościół zburzył, tylko tę wyż­

szą hierarhicznie, kapłańską nad­

budowę wierzeń, bynajmniej nie naruszając ih zasadniczy!) pod­

staw, którym śmiertelny cios za­

dała dopiero, stopniowo do ludu przenikająca, oświata wydzielana ludowi ręką kościoła.

Pra - ojczyzna.

Odkrycie prajęzyka daje nam jeszcze możność wytłumaczenia, dotyhczas niezrozumiałyh, nazw topograficznyk i plemiennyh, co, w konsekwencji, będzie miało olbrzymie znaczenie dla konkret­

nego ustalenia kolebki ludów sła- wiańskih, dotyhczas stale przesu­

wanej na wsbód, za Wisłę (Nie- derle), za Bug (Rostafiński), za Niemen (Rozwadowski) i do Piń­

ski h bagien.

Pogardzane do niedawna teo- rje o autohtonizmie Sławian znaj­

dują wreszcie realne oparcie na całym szeregu dowodów, w świe­

tle któryk ujawni się paradoksal- uość poglądów, stworzony!) przez autorytatywny!) po wątpię waczy, którzy Pra - ojczyznę Sławian u- mieszczali na te rena li najpóźniej przez nih zaludniony!), jedynie dla tego, że tam nomenklatura miejscowości była ukształtowana z wyrazów żyjącego, ogólnie zro­

zumiałego języka. Natomiast zie­

mię między Łabą i Wisłą, od pra­

wieków zaludnioną przez Sławian.

a więc posiadającą prastare na­

zwy, wyrażone pierwiastkami pra- języka, (które to pierwiastki, sta­

nowiące rdzeń języka, w mowie codziennej używamy i dziś w ukształtowaniu różnyh wyrazów, zapomniawszy jednak już ih zna­

czenie) uznano za kolebkę naro­

dów najezdniczyh, które uzurpo­

wały sobie moralne prawo do od­

wiecznego władania tymi ziemia­

mi.

Uzyskane mocne oparcie dla autohtonizmu Sławian w nazwah topograficzny!! i plemiennyh uła­

twia rozstrzygnięcie wielu zagma- twanyh zagadnień arheologji, a między innymi wyjaśnia ostate­

cznie kwestję przynależności kul­

tury łużyckiej i kwestję zaludnie­

nia Europy w uajdawniejszyh cza- sah.

W dalszym rozwoju badań ję- zykowyh będziemy mogli rozgra­

niczyć, które narody były na­

prawdę aryjskie, a które zarjani- zowane. Może się okazać, że

niektóre narody, zaludniające Eu­

ropę, niesłusznie uzurpują sobie prawo do aryjskiego pohodzenia, będąc zaledwie nieco zasymilo­

wanymi przybyszami. Co do Sło­

wian, już dzisiaj możemy posta­

wić pozornie fantastyczny wnio­

sek, że nie asymilowali się oni do obcyli pohodzeniem Indoeu- ropejczyków, ale stanowili naj­

istotniejszy rdzeń rasy aryjskiej, której kolebką była Europa.

Podejmujemy trud sformuło­

wania i naukowego udowodnienia tyh nowyh poglądów na historię i kulturę Sławian w epoce przed- hrześeijańskiej. Na fałszu był o- party krytycyzm do naszej dzie­

jowej przeszłości. Możemy i mu­

simy być dumni, że jesteśmy Sła- wianami, a to nam pomoże prze- módz w sobie ów czynnik de­

strukcyjny, który w ostatnim 1000- leciu spowodował rozprzężenie rasowyh sił dynamicznyh Sławian, załamanie się tężyzny i w kon­

sekwencji, utratę olbrzymih ob­

szarów ziem odwiecznie zamiesz- kałyh na korzyść ekspansji innyh narodów. Włodek z Gidel.

Szukalski

W dokumencie Atak Kraka, 1939, nr 2 (Stron 31-37)

Powiązane dokumenty