W jednym z numerów ,,Słowa Wileńskiego” ukazał się artykuł, napisany przez p. Wyszomirskie- go, w którym na marginesie kry
tyki dziejawy Szuk niskiego o
„Kraku - synu Ludoli”, autor wy
powiedział swój pogląd na zagad
nienie rasy i kultury sławiańskiej.
Bezsensowny splot tyh wywo
dów, któryh nie aprobowałby ża
den z naszyh najbardziej kryty
cznie do Sławiańszczyzny uspo- sobionyh historyków i prał listo- ryków, w najwyższym stopniu godzi w poczucie naszej dumy narodowej i dla tego nie nadaje się do dyskusji, a raczej do wy
toczenia autorowi sprawy karnej za obrazę rasy, a tern samem i narodu polskiego.
Nie będziemy więc polemizo
wać z autorem haniebnej antolo
gii obelg, której nie dorównuje
nawet niemiecki paszkwil Peis- kera o Słowianali.
Natomiast za rzecz najwięk
szej doniosłości dla nauki i dla aktualnyh politycznyh zagadnień, uważamy konieczność obalenia kołaczącyh się w prasie, w pod- ręcznikah, a nawet i w dziełah naukowyh, tyh różny li ujemnyh poglądów o dziejah Sławiańsz
czyzny, które przenikając do szer
szego ogółu społeczeństwa, wpa
jają destrukcyjne przekonania o odwiecznej, dziedzicznej niższo
ści rasowej Sławian.
Historja wielowiekowego okre
su Sławiańszczyzny pogańskiej, mogłaby się stać czynnikiem wy- howawczym, budzącym w nas poczucie dumy i tężyzny rasowej i narodowej. Była ona jednak systematycznie usuwana w cień niepamięci, wymazywana z
na-szej świadomości i pomijana w podręcznika!] szkolny!) nie tylko dla tego, że według przyjętego naogół mniemania, początek na
szyli dziejów kojarzył się z przy
jęciem hrześcijaństwa, ale i dla tego, że naogół, sławiańscy bada
cze naszej przeszłości nie umieli rzeciwstawić, sugestjom niemiec- iej patryjotycznej nauki, swoili własnyh niezależnyh poglądów.
Dziś, w dążności usamodziel
nienia naszej kultury od obcyh wpływów, podejmujemy trud rzuceuia pomostu między te
raźniejszością, której jesteśmy współtwórcami, a wielką dziejo
wą przeszłością Sławiańszczyz- ny pogańskiej.
Staje więc przed nami palą
ce zagadnienie wyjaśnienia za- ginatwanyh i niejasnyh dotąd zagadnień Sławi ańszczyzny i sfor
mułowanie naszyh poglądów na historję i kulturę Sławian w epoce przedhrześcijańskiej na nowych podstawah naukowyh.
Destrukcyjne urojenia.
Źródłem krytycznego, pozba
wionego entuzjazmu stosunku spo
łeczeństwa do naszej dziejowej przeszłości przedhrześcijańskiej były, oprócz patrjotycznyh uro
jeń uczonyh niemieckib, głównie błędne teorjc Rostafińskiego, Roz
wadowskiego i Brucknera.
Teorje te dotyczyły kwestji dla Dziejów Sławian najważniej- szyh: Struktury języka i stopnia jego pokrewieństwa z sanskrytem kultury religijnej i małerjalnej, wpływów kultur sąsiedni li naro
dów, kultury ludowej i wreszcie kwestji umiejscowienia Praoj- czyzny.
Najwięcej destrukcyjną, że względu na swą popularność, by
ła teorja Brucknera, podająca w wątpliwość istnienie sławiańskiej kultury religijnej.
Zamknął on bezkrytycznie oczy na wszelkie historyczne doku
menty, stwierdzające istnienie Olimpu bogów sławiańskih; Dłu
gosza pomówił o fałszerstwo; na
uce narzucił zwątpienie w moż
liwość wyświetlenia kiedykolwiek mitologicznyh nazw: w społeczeń
stwie zniszczył wiarę w istnienie pogańskiej kultury duhowej Sła
wian; zaszczepił zwątpienie, że Stawianie wogóle nie byli zdolni do tworzenia jakihkolwiek samo- istnyh wartości kulturalny!].
Powodując się przesadnym sceptycyzmem, zarzucił wielu pi
sarzom naiwność poglądów i brak krytyki, boć byli wśród nih tacy, którzy intuicyjnie wyczuwali prawdę, sam zaś wprowadził do nauki metodę paradoksów i ekwi- librystycznyh twierdzeń, odrzu
cając większość nazw bogów i uznając je za zmyślone przez kro
nikarzy tylko dla tego, że nie ro
zumiał iii znaczenia, oraz wpro
wadzając ib rodowody bez żad
nego naukowego usprawiedliwie
nia; nprz.: Marzanny — bogini śmierci od hrześcijańskiego imie
nia Marii, Dziewanny — bogini lasów od dziewanny rośliny, Swa- roga — boga nieba od kłótni, a Jaszę, Ładę, Leli i Poleli od re
frenów i wykrzykników piosenek w rodzaju „ojra. ojra” lub „tere- tere”.
Niezrozumiałość nazw nie mo
że być powodem do odrzucania i czynienia karkołomny h wysił
ków utożsamiania ih z nic nie znaczącymi refrenami piosenek.
Wszystkie imiona i nazwy
miej-scowości dzisiaj tajemnicze mu
siały mieć kiedyś zrozumiałe dla ogółu znaczenie i nie wolno było wątpić, że kiedyś będą mogły być przez naukę wyjaśnione.
Pra-język Sławian.
Nie udało się wyświetlić zna
czenia tyh nazw zapomocą ana
lizy wyrazów, języka Sławian dlatego, że zbyt powierzhownie traktowano język, nie wnikając w odwieczne, prastare, ukryte w nim pierwiastki, tkwiące jako rdzeń języka w dużej ilości wy
razów, a będące pozostałością mowy pierwotnej Sławian, którą, w odróżnieniu od dzisiaj używa
nej, powinniśmy nazywać mową prasławiaóską.
Zresztą, nie dziwmy się zbyt
nio, że nie rozumiemy nazw na
szyli dawnyh bogów pogańskih, bo nazwy to prastare, sformowa
ne o wiele wieków dawniej, niż dotąd myślano i hęć tłumaczenia ih kategorjami dzisiejszyh pojęć językowyh była zupełnie nie
realna.
Nie powstały one przed tysią
cem lat, lecz w tyh zamierzhłyh czasah, kiedy Stawianie z nie
mowlęctwa zaledwie whodzili w wiek dojrzałości, kiedy mówili mową wprawdzie tą samą co i my dzisiaj, ale bardziej pierwot
ną i prymitywną, z pierwiastków której dopiero powstawały dzisiaj powszehnie używane i zrozumia
łe przez wszystkih wyrazy. Zna
czenie zaś składowyh pierwiast
ków zostało zapomniane, tak że nie wiemy dlaczego takie czy in
ne słowa codziennego użytku wy
rażają się brzmieniem takiego czy innego zespołu dźwięków za wy
jątkiem najpierwotniejszy!}, takili
jak: trzask, szept, plusk, szum.
jęk, syk, dzwon, któryh brzmie
niem człowiek naśladował zasły
szane dźwięki.
W wyrażali tego rodzaju, wy
jątkowe bogactwo dźwiękowe ję
zyka polskiego, tak trudne dla in- nyh narodów do wymówienia, przejawia się w całej pełni, przy- tem, w niektóryb wypadkah, kie
dy wyraz jest wspólny aryjskim narodom, brzmienie polskie jest jakby pierwowzorem dla innyh.
Tak nprz.: (powstałe już stosun
kowo późno, bo w epoce bronzu) słowo „dzwon” w najidealniejszy sposób odtwarzające sam dźwięk dzwonu, w innyh językah aryj- skih jest jakby dźwiękowo spa- czonem naśladownictwem brzmie
nia polskiego; jeżeli w języku pol
skim mamy brzmienie — dzwon, rosyjskim — z won, sanskryckim
— svan, łacińskim — sonare, fran
cuskim — sonner, niemieckim — shwan, to czy możemy przypu
ścić, źe Stawianie najpierw zapo
życzyli rzecz samą, a więc i wy
raz, a potem nadali mu bardziej właściwe brzmienie.
Rezultatem nieznajomości praw kształtowania się naszego języka, było zbyt kategoryczne odrzuca
nie pewnyh analog]i nazw mito- logicznyh z językiem sanskryckim (nprz.: Swaroga w san. Swarga — niebo), które narzucały się same przez się przy analizie nazw przez bliskie pokrewieństwo tematowe.
Stanowisko to było tern dziw
niejsze, że do czynienia porów
nań w zupełności uprawniała dość duża ilość wyrazów wspólny!) obu językom. Np.: poi. skorupa
— sans. rupa (zewnętrzny wygląd, kształt); grzywa — griva (kark);
piana — phena; mięso — mąsa;
ość — asthi (kości); ściera, ścier
ka — czira (łahman); cześć—cze- stita (postępowanie, zahowanie się); dym — dhuma; goście — go- sthi (towarzystwo, zebranie towa
rzyskie); mącić, mąt — manth;
wiedza — widżnana itd. itd.
Ścisła zależność pewnyh wy
razów sławiańskih od pierwiast
ków języka sanskryckiego daje możność odtworzenia prajęzyka Sławian, będącego w podobnym stosunku do dzisiejszego żyjące
go języka, jak martwy język ła
ciński do języków romańskih.
Starożytność kultury.
Z wielką wyrazistością na tle głębokiego i ścisłego pokrewień
stwa języków sanskryckiego i sła- wiańskiego, rozdzielony h ogro
mem przestrzeni i czasów, wystę
puje niezwykła starożytność kul
tury pogańskiej i kultury ludowej Sławian.
Musiały te kultury powstać i ukształtować się całkowicie już przed tysiącami lat, skoro wyra
żone zostały w języku tak daw
nym i pierwotnym, że aż stały się dla nas niezrozumiałe w swo
im językowym znaczeniu.
Potwierdzenie starożytności kul
tury Sławian, znajdujemy już w samym języku, który, wbrew przy
jętemu przez naukę przekonaniu, tak jak i germański język, posia
da wyrazy złożone, tylko że zło
żenia te sformowane dla najróż- niejszyh pojęć, dotyczącyh kul
tury duhowej człowieka i kul
tury materjalnej, ukształtowały się dużo dawniej od germańskih, tak że dziś poszczególnyh skład
ników naszyh wyrazów nie roz
różniamy.
Niektóre z tyh wyrazów zło- żonyh pohodzą z czasów
współ-noty Indo - Sławian. Tak nprz.:
słowo gospoda, składając się z 2-ch słów sanskryckih: ghas—jeść i padam — miejsce (ghas-padam) oznacza miejsce do jedzenia; po
wieka, od sans. pa—bronić, ohra- niać i vje — pokrywać, skąd poi.
wieko (pa-wieka), oznacza obron
ne przykrycie (oka); wieczornica, od sans. niczaja—zbiór, gromada, oznacza wieczorne zebranie; ło
pata, od sans. łu — krajać i patta
— płaszczyzna, oznacza płaszczy
znę do krajania itd. itd.
Najzupełniej zgodne więc z duhem języka są tworzone przez Szukalskiego neologizmy w ro
dzaju „bogobrząd“ lub „duhty- nia“, bo kształtują się według tyh samyli praw językowyh, co wy
żej wymienione, bardzo dawne i wcale nie wyjątkowe wyrazy.
Światopogląd — religijny.
Odkrycie prajęzyka odsłoni przed nami wiele zagadek naszej dziejowej przeszłości i naszej kul
tury przedhrześcijańskiej. Już dziś stwierdzamy kategorycznie,że bez
zasadnie odrzucone przez Bruck
nera nazwy bogów sławiańskih możemy wyjaśnić i uzasadnić ję
zykowo, a wytłumaczenie tyh nazw mitologicznyh i zrozumie
nie kultu z tymi nazwami zwią
zanego, rozjaśnia nam mrok ta
jemnicy, osłaniającej wierzenia na szyb praojców i jest ogniwem łączącym wszystkie przejawy tyh wierzeń, uosobione we czci po- szczególnyh bóstw, w jeden logi
cznie przemyślany i filozoficz
nie głęboki systemat religijny.
Dotyhczas hciano widzieć w światopoglądzie religijnym Sła
wian jedynie najprymitywniejsze, haotyczne już w zarodku i nie
skoordynowane w całość wierze
nia. Odrzucano zgóry możliwość istnienia przemyślanego systema- tu religijnego. Ale pozorny haos był jedynie odpowiednikiem hao- su poglądów w nauce i z niego wypływał.
Wyjaśnienie istnienia staro
żytnego systematu religijnego Sławian zadokumentuje istnie
nie wielkiej, duhowej kultury przedhrześcijańskiej, świadczą
cej o naszej samoistnej pozycji cywilizacyjnej w okresie przed
historycznym.
Wpływy obcyh kultur.
Stwierdzona starożytność sło
wiańskiej kultury materjalnej i duhowej daje możność odparcia ciągle nam narzucanej tezy o jej zależności od kultur sąsiadującyh z nami obcyh narodów — Ger
manów i Turko — tatarów.
Dzisiaj, jakże często, za nau
kowy i objektywny pogląd uwa
ża się jedynie ten, żeśmy wogóle żadnej kultury nie posiadali i że nigdy, od prawieków, nie byliśmy zdolni do samoistnego tworzenia kulturalnyh wartości, ograniczając się jedynie do brania i przetwa
rzania na swój użytek, we wszy- stlcih dziedzinah życia, kultural
nyh zdobyczy innyh narodów.
len pogląd wydawał się tak oczywisty, że zazwyczaj obywał się bez skrupulatnego przytacza
nia dokumentów i przeprowadza
nia ścisłyh naukowyh dowodzeń.
Wynikał on z supremacji w tej dziedzinie nauki niemieckiej, od której trudno było oczekiwać ob
rony naszyli kulturalnyh wartości, skoro my sami nie doceniamy wysiłków w tym kierunku i ma
my tendencję do łatwowiernego
zubożania tyli wartości na korzyść innyh narodów. Mylny pogląd, że Sławian już w praojczyźnie otaczały narody o wyższej kultu
rze, upoważniał do często bez- krytycznyli wywodów językowyk na temat pożyczek. Szczególnie przeceniano wpływ germański.
Tak np. nazwę dla bydła — skot wyprowadzano z gockiego skatts, nordyjskiego — skattr — podatek, danina, staroniemieckiego scaz — pieniądze (mienie), twierdząc tym samym, że Słowianie nie znali pasterstwa, jednak słowo to zna
cznie przejrzyściej wywodzi się od sanskryckiego koti — ostrze, koniec; s-koti — z ostrzem (stąd:
kąt — ostrze pod przenośnią; ła
skotać, łaskać ostrzem) i określa
jąc najistotniejszą celię tego zwie
rzęcia, oznacza właściwie (bydło) rogate. Przy tern wyraz bydło, mając to samo znaczenie co skot, również jest spokrewnione z sans.
bind — kłuć, przenikać.
jeżeli zaś skot u Sławian ozna
cza bydło rogate, a u Germanów podatek, daninę lub mienie, to mamy tu najoczywistszy dowód, że wyraz ten nie Stawianie zapo
życzyli od Germanów a Germa
nie u Sławian, biorąc i rzecz i słowo samo w znaczeniu nałożo
nej przez siebie (Gotów, koczow- niczyh włóczęgów od sans. gatwa- ras — hodzący) daniny. Potwier
dzenie tego wniosku znajdujemy u Tacyta, który mówi o Germa- nah, że „lubują się w liczbie trzód”, które stanowią ih jedyne i najmilsze bogactwo.
Za najważniejszą pożyczkę uważano: „kupią” (kupić, kupiec), jakoby urobioną z gockiego kau- pon, niem. kaufen. Ponieważ jed
nak w języku sanskryckim kup—
znaczy świecić, możemy przypu
ścić, że raczej sławiaóskie niewia
sty witały tym wyrazem kupca przywożącego do nas przeważnie świecące ozdoby, przejrzystym o- kreśleniem: świecidełkarz.
Z tyh przykładów, któryh mo
żemy przytoczyć znacznie więcej, wynika wniosek, że to raczej Goci zapożyczali wyrazy, koczując dla grabieży po ziemiah sławiańskih i że dawniej Sławiańska kultura stała znacznie wyżej od Germań
skiej.
Kultura ludowa.
W wyniku nieudałyh prób wy
tłumaczenia prastaryh nazw, do- tyczącyh naszej kultury nie umia
no sobie zdać sprawy z istoty re- ligijnyh pogańsldh wierzeń Sta
wiali i ih związku z obrzędami i wierzeniami przehowanymi przez lud, nie umiano skoordynować poszczególnyh wiadomości w jed
ną syntetyczną całość.
Powątpiewacze, z Briicknerow- skiej szkoły, byli niezmiernie po
wściągliwi i naukowo objektywni, jeżeli Lodziło o stwierdzenie ro~
dzimyh celi kultury ludowej Sta
wia n, za to szczodrze i bez na
mysłu, powodowani typową ma- nją wptywologji, widzieli we wszystkim wpływ lirześeijaństwa, hociaż wiadomo było, że kościół, nie mogąc wykorzenić wierzeń pogański!), przystosował je do po
trzeb nowej religji i przyswoił so
bie, z konieczności, całą obcą mu i nic wspólnego z hrześcijaniz- mem nie mającą obrzędowość.
Starożytność, wyrażonyli jesz
cze w języku prasławiańskim, nazw ludowyh, dotyczący!) wie
rzeń, z wyczai i obrzędów i ih ścisły związek z pogańskimi ob
rzędami, pozwala nam stwierdzić,
że lud przehowywał i przeho- wuje dotąd w różnyh zwycza- jah, obrzędah i zabobonah pra
stare pogańskie wierzenia, zatra
ciwszy tylko z biegiem czasu ih związek z imionami bogów.
Tradycyjna ciągłość pogańskie
go światopoglądu religijnego zo
stała zahowana, bo prymitywizm ludu daleko nie odbiegł od pry
mitywizmu naszyli praojców, pra- słowian.
Kościół zburzył, tylko tę wyż
szą hierarhicznie, kapłańską nad
budowę wierzeń, bynajmniej nie naruszając ih zasadniczy!) pod
staw, którym śmiertelny cios za
dała dopiero, stopniowo do ludu przenikająca, oświata wydzielana ludowi ręką kościoła.
Pra - ojczyzna.
Odkrycie prajęzyka daje nam jeszcze możność wytłumaczenia, dotyhczas niezrozumiałyh, nazw topograficznyk i plemiennyh, co, w konsekwencji, będzie miało olbrzymie znaczenie dla konkret
nego ustalenia kolebki ludów sła- wiańskih, dotyhczas stale przesu
wanej na wsbód, za Wisłę (Nie- derle), za Bug (Rostafiński), za Niemen (Rozwadowski) i do Piń
ski h bagien.
Pogardzane do niedawna teo- rje o autohtonizmie Sławian znaj
dują wreszcie realne oparcie na całym szeregu dowodów, w świe
tle któryk ujawni się paradoksal- uość poglądów, stworzony!) przez autorytatywny!) po wątpię waczy, którzy Pra - ojczyznę Sławian u- mieszczali na te rena li najpóźniej przez nih zaludniony!), jedynie dla tego, że tam nomenklatura miejscowości była ukształtowana z wyrazów żyjącego, ogólnie zro
zumiałego języka. Natomiast zie
mię między Łabą i Wisłą, od pra
wieków zaludnioną przez Sławian.
a więc posiadającą prastare na
zwy, wyrażone pierwiastkami pra- języka, (które to pierwiastki, sta
nowiące rdzeń języka, w mowie codziennej używamy i dziś w ukształtowaniu różnyh wyrazów, zapomniawszy jednak już ih zna
czenie) uznano za kolebkę naro
dów najezdniczyh, które uzurpo
wały sobie moralne prawo do od
wiecznego władania tymi ziemia
mi.
Uzyskane mocne oparcie dla autohtonizmu Sławian w nazwah topograficzny!! i plemiennyh uła
twia rozstrzygnięcie wielu zagma- twanyh zagadnień arheologji, a między innymi wyjaśnia ostate
cznie kwestję przynależności kul
tury łużyckiej i kwestję zaludnie
nia Europy w uajdawniejszyh cza- sah.
W dalszym rozwoju badań ję- zykowyh będziemy mogli rozgra
niczyć, które narody były na
prawdę aryjskie, a które zarjani- zowane. Może się okazać, że
niektóre narody, zaludniające Eu
ropę, niesłusznie uzurpują sobie prawo do aryjskiego pohodzenia, będąc zaledwie nieco zasymilo
wanymi przybyszami. Co do Sło
wian, już dzisiaj możemy posta
wić pozornie fantastyczny wnio
sek, że nie asymilowali się oni do obcyli pohodzeniem Indoeu- ropejczyków, ale stanowili naj
istotniejszy rdzeń rasy aryjskiej, której kolebką była Europa.
Podejmujemy trud sformuło
wania i naukowego udowodnienia tyh nowyh poglądów na historię i kulturę Sławian w epoce przed- hrześeijańskiej. Na fałszu był o- party krytycyzm do naszej dzie
jowej przeszłości. Możemy i mu
simy być dumni, że jesteśmy Sła- wianami, a to nam pomoże prze- módz w sobie ów czynnik de
strukcyjny, który w ostatnim 1000- leciu spowodował rozprzężenie rasowyh sił dynamicznyh Sławian, załamanie się tężyzny i w kon
sekwencji, utratę olbrzymih ob
szarów ziem odwiecznie zamiesz- kałyh na korzyść ekspansji innyh narodów. Włodek z Gidel.
Szukalski