• Nie Znaleziono Wyników

S talinowska ( nie ) normalność

W dokumencie We władzy pozoru (Stron 97-129)

Przy budowie Tadeusza Konwickiego iNie wierz nikomu StanisławaCzycza dzieli prawieczterdzieścilat. Pierwszaz powieści,wydanaw 1950 roku, zo­

stała ideologicznie wyretuszowana zgodnie z obowiązującąpoetyką. Druga, wydana w1987roku i niesłusznieniedocenionawówczas przez krytykę1,tego retuszu już szczęśliwieuniknęła (jakocalałaprzedołówkiem cenzora - po­

zostaje zagadką). Ale pomimo oczywistych różnic: momentu wydania, czasu historycznego, formy wypowiedzii recepcji — utwory tesąw zadziwiający sposób do siebie podobne. Ich osnowę stanowią godne namysłu opowieści o procesie inicjacji w okresiestalinowskim - w skali tyleżindywidualnej, co zbiorowej. Inicjacja indywidualna głównych bohaterówmodelowo obrazuje gruntowne, wswej istocierewolucyjne, przeobrażaniesię po wojnie struktur polskiego społeczeństwa: awans warstwy chłopskiej, przechodzenie ludności wsi oraz małych miasteczek do metropolii -a zatem zaczątek kształtowania się warstwy chłopo-robotniczej, a wraz z tym transformację dominujące­

go modelu kultury. Tłempojedynczych wtajemniczeństaje się inicjacja naskalę ogólną. Jestnią— wymuszona idodatkowo utrudnionaw skutek wyniszczenia kraju przez wojnę i okupację - konieczność przystosowania się społeczeństwa do warunków życia w systemiekomunistycznym. W tym procesierolęinicjującego przyjmuje PZPR,rolę inicjowanego -cały naród.

Proza socrealistycznaw szczególny sposób zdradza przy tym paternalistyczne *

Tomasz Burek okrzyknął ją później „arcydziełem". Zob. T. Burek, Ostatni krzyk tamtej młodości. Stanisław Czycz, [w:] Sporne postaci polskiej literatury współczesnej. Następne pokolenie, pod red. A. Brodzkiej i L. Burskiej, Warszawa 1995, s. 43. Burek trafnie przedstawia tę powieść jako studium rozmaitych form alienacji.

Stalinowska (nie)normalność

traktowaniespołeczeństwa przez władze. Partiagratutajrolęsurowego, ale sprawiedliwego ojca, który za występkisurowo karze, alezadobreuczynki, czyli wtajemniczanie w budowę „nowego ładu”, sowiciewynagradza. Nie przypadkiem PrzybudowieTadeusza Konwickiego kończyscena apoteozy przodownika pracy. Komentujeją znamienna wymiana zdań pomiędzy partyjnymidziałaczami: „Widzicie, towarzyszuCzajkowski, grunt to uświa­

domienie polityczne” (PB 85)2. Pikanterii tej wypowiedzi dodajefakt, iż owo „uświadomieniepolityczne” sprowadzałosię do apelowania do uczuć patriotycznych - a zatempotrzeby podniesieniakraju z ruin orazjego mo­ dernizacji - orazwprost do kieszeni, czyli obietnicy lepszych zarobków za pracę na akord.Propaganda komunistycznaokazujesię zatemmarksistowska wformie, narodowaw treści. Co stwierdzając,współczesny czytelniksam zaczynaproceswłasnego wtajemniczenia w stalinowską(nie)normalność.

Czymsięona charakteryzowała?

Lokalizacja cytatów z dwóch głównych analizowanych tutaj tekstów: T. Konwicki, Przy budowie, Warszawa 1950 - PB; S. Czy cz, Nie wierz nikomu, Kraków 1987 - NWN (cyfra oznacza stronicę).

Główni młodociani bohaterowie obydwupowieścipochodząz samych dołów społecznych, najuboższych warstw wsi czy małych miasteczek. Leon Zawiła z Przy budowiewegetuje wrazzeswoją ciotką napółtoramorgowym gospodarstwie,a jedyną szansą wyrwania się z marazmu nędznej,pozbawio­

nej wszelkich perspektywegzystencjijest dla niego ożenek z posażną panną.

O doświadczeniach okupacyjnych narrator zaledwie napomyka, wspominając o urazieLeona na widok munduru, „od czasu jakgo żandarmeria niemiecka zmaglowała na posterunku w Nieszkowicach” (PB 22). Znacznie gorzej przedstawiająsięperypetie nie nazywanegozimienia narratora azarazem bohatera Nie wierz nikomu. Wywołuje onz pamięci szczególnietraumatyczne doznaniaz okresu okupacji,kiedytoz ciągłym narażaniem życia wykradał węgiel z transportów niemieckich, spotykając się ponadto ze szczególną brutalnością swoich rówieśników. Nawetpowojnie, wswoimdomu rodzin­

nym, w małym podkrakowskim miasteczku, czuje się obco -nie maojca,

96

Stalinowska (nie)normalność

a jego stosunki z matką i bratemsą zwykle powierzchowne i chłodne, naco w decydujący sposób wpływajądotkliwa nędza oraz prymitywne warunki bytowania.

Dla głównychpostaci Przy budowiei Nie wierz nikomuopuszczenie rodzin­

nego siedliskai przeniesienie się do miasta wydaje się zatem szansą nie tylko na odmianę dotychczasowego życia, ale także wejściew dorosłość.Proces tenzostałuKonwickiegozaledwie naszkicowanyi ideologicznie zabarwio­ ny. Wedle socrealistycznego wzoruLeon, pracującprzy budowiemagistrali kolejowej, ma się przeobrazić w kogoś zupełnie innego-nowegoczłowieka, czyli świadomego politycznie, aktywnego iżarliwego członka kolektywu.

Zgodnie z dydaktycznym zamysłem powieści pracowitość, rzetelnośćoraz zdolności Leonawiodągo ku szansie zdobycia zawodowego wykształcenia poprzez uczestnictwo w kursach wieczorowych.

Bohater Czycza nie ma żadnych złudzeńcodo tego, czymnaprawdęjest tzw. socjalizm. Po ukończeniu technikum zostaje objęty nakazem pracyi trafia do oddziału Krakowskich Zakładów Kamienia Budowlanego. Jest zdolny, ambitny,wykazuje się pomysłowością, alejego kwalifikacje oraz wysiłki zostają roztrwonione - nie są aniwystarczająco docenione, ani odpowiednio wynagrodzone. Nierazprzymieragłodem, dostaje tak nędzną pensję, że do pracydojeżdża na gapę, nie stać go bowiem nawet nazakup biletu. W nowym środowisku czuje się zupełnie wyobcowany. Jedynym oparciem staje się dla niego wyidealizowana naromantyczną modłę miłość, zaś męki adolescencji, na które cierpi,powiększajego nadwrażliwość oraz prostactwo otaczających go ludzi. Słowem, w naszkicowanych tutaj pobieżnie losach bohaterów Konwickiego i Czycza przeglądają się typowe odmianybiografii pewnego pokolenia, wkraczającego w dorosłośćw najgorszym okresie stalinowskim z dotkliwym, traumatycznym doświadczeniem lat wojennych.

Czymsię charakteryzujeproces inicjacji obydwu postaci? Niezwykle ważną rolę odgrywaw nim, jak wiadomo, wprowadzający.Dla Leona funkcję tę pełni Paweł Czajkowski- wmłodościmurarzw COP iorganizatorstrajku, za który siedział w więzieniu, obecnie gorliwy aparatczyk. Delegowany w teren przez pierwszego sekretarza POP w Centrali przedsiębiorstwa,

Stalinowska (nie)normalność

ma organizować szkolenia partyjne, uświadamiać politycznie robotników i zachęcać ich do współzawodnictwa pracy.Ajak powiada sekretarz, jest to niezwykletrudne zadanie, gdyż: „teren ciężki.Element nieuświadomiony”

(PB 7).Czajkowski jest w trochę podobnej sytuacjijak jego przyszły pod­

opieczny - on również przechodzi proces swegorodzaju inicjacji w nowych warunkach pracy, rozdzielony z żoną, skonfrontowany zdosyć przypadkowym zbiorowiskiem ludzi, składającym się w znacznejmierze zesłabowykształ­ conych chłopów, którzy pracując przy budowie magistrali kolejowejszukają głównie szybkiego zarobku. Zgodnie z założeniem socrealizmu Czajkowski to modelowy pozytywnybohater:rezygnujez wszelkichprzywilejów, dzieli z robotnikami prymitywne warunki życia, mieszkając zimą w słabo ogrze­

wanym, wciąż zadymionym baraku i żywiąc się dosyć marnie. Wszędzie go pełno, owszystkimma własne zdanie, zawsze gotów jestprzyjśćz pomocą,

„poważny [...], alei pogodny, myślący, azarazempraktyczny, krytyczny, ale i otwarty”3.Temperuje zachowania zbyt krewkiego komendanta ORMO, pomagaReferentowiModernizacji Pracywobliczaniu„procentówwydaj­ ności” (PB 13),wspiera zastrachanego sekretarza partiiw propagowaniu współzawodnictwa, przejmuje od niegoinicjatywę, wzmacniając nowymi ludźmiPOP iZwiązkiZawodowe.

’ P. Czapliński, Tadeusz Konwicki, Poznań 1994, s. 25.

Jeśli się czyta tę powieść z krytycznym stosunkiem dopoetyki socrealizmu od razuuderzają dwa zjawiska: pierwszym jestbrak pokrywania się celówpo­

litycznych z gospodarczymi możliwościami, drugim- pozorność politycznej aktywności. Rozbieżność politykizekonomią - nawet na tak małym wycinku rzeczywistości! - wyraża się tym, żeobok kadryspecjalistówinżynierów, nierzadko przedwojennych i bezpartyjnych, najważniejszą idecydującą rolę odgrywa partia, która za swój instrument ma podporządkowanejej całkowi­ cieZwiązki Zawodowe orazsiły bezpieczeństwa.Centrala wie wszystko,na wszystkoma wpływi o wszystkimdecyduje zapośrednictwem takich ludzi, jak Czajkowski. Wskutektego kierownicy robót są pod podwójną presją: z jednej strony muszą dotrzymaćz góry ustalonegoterminu, czyli ukończyć budowę przed 22 lipca 1950 roku,kiedy trasa kolejowa ma zostać uroczyścieotwarta, z drugiej strony borykają się z brakiem sprzętu, słabą organizacją pracy oraz

98

Stalinowska (nie)normalność

mało wykwalifikowaną kadrą pracowników. Według partii remedium na te bolączkima być„robota wychowawcza” (PB63), a zatem zamienienieprzy­

padkowej grupy ludzi w świadomy swoich zadań kolektyw. Temu właśnie zadaniu gorliwie służy Czajkowski. W jegoprzekonaniu — wbrewwymowie faktów! - tylko z „załogą przygotowaną ideologicznie” (PB 63) termin od­

dania inwestycji zostanie skrócony.Kłopot w tym,żemimousiłowańautora działalność pozytywnego bohatera wypada dosyć nikle.

Możnazadać zasadne pytanie: czymże Czajkowski jesttak bardzozmę­

czony, że po całym dniu pracypadanałóżkoiszybkozasypia? Przypomnę:

odwiedza komendę ORMO, agituje za„wyścigiem pracy” (PB44), bierze udział w „naradzie wytwórczej” (PB 50), upomina kierownika robót,by ten niezaniedbywał„akcji politycznowychowawczej”(PB 53),wspiera inicjatywę zorganizowania kursów zawodowych, układa tablicę przodownikówpracy, współorganizujewybory do Rady Zakładowej, wreszcie - zostaje wybrany na drugiego sekretarza POP iprowadzi „lekcje zzagadnieńPolskiwspółczesnej”

(PB 74)podczas kursówwieczorowych. Jakte lekcjewyglądają, łatwo sobie wyobrazić... Czasami postać Czajkowskiegomignie w tle wydarzeń,których jestbiernym świadkiem -tak jest np.w scenie schwytaniazłodziei. Podczas gdy robotnicy ciężko fizyczniepracują,on zazwyczaj przesiaduje wbiurze irzadko pojawia się w terenie. Słowem, polityczna nadbudowa jest wPrzy budowie dosyć iluzoryczna, odsłania swoją słabość i pozorność, sprowadzając siędo bombastycznych,propagandowych haseł, zktórychwielez prawdzi­

wym namaszczeniem wygłasza Czajkowski. Wsporze z inżynierem,który obawia się,czy zostanie dotrzymany termin ukończenia budowy,argumentuje:

„Zapominacie,że plan sześcioletnizostał stworzony dla człowieka iczłowiek jest w nim najważniejszy” (PB 64). Kiedy indziej twórczo modyfikuje hasło nawołujące dowzmożonej „czujności”, stwierdzając: „wsłowie «czujność»

mieści się także inneznaczenie: czujność wobec samego siebie, czujność wobec nas samych. Żeby nie popaść w drętwotę, w bierność, bo wtedy najłatwiej o chorobę, jakieś przykre zakażeniesię obcą ideologią” (PB 67).

Wtej wypowiedzi wymowny jest słownik medyczny,skoro obcą ideologią można się „zakazić”, gdy zajmuje siębiernąpostawę.

Czajkowski wprowadza Leona w tajnikiżycia iideologii. Jest dla niego opiekunemi duchowym przewodnikiem.Broni go przed brutalnym trakto­

Stalinowska (nie)normalność

waniem przezkomendanta ORMO.Na pytanie, co się stanie, gdyludzi zaczną zastępować maszyny, cierpliwietłumaczyswojemu podopiecznemu: „kiedy wykończymyburżujów, kiedy będziemy bogatym, uprzemysłowionym krajem, wtedybędziemy mniej robić, będziemy więcejczytać, książek, gazet,chodzić dokina” — skąd zastanawiającakonkluzja: „Każda nowa maszynaprzyspiesza socjalizm” (PB35).Pozatym przychylniewspieraracjonalizatorskiepomysły Leona, usilnie pomaga muw przełamaniuwrodzonej nieśmiałości i kompleksu niższości,pochwala jegoosiągnięcia wprzodownictwie pracy iśledzi postępy w nauce. Naile Leon ulega indoktrynacji? Trudno powiedzieć. Narrator powieści nie daje czytelnikowi żadnej okazji, by wejrzał w myślibohatera.

Jednojest pewne: Leonkorzysta z szansyawansu społecznego, znajduje dla siebienowyzawód irezygnuje z powrotu na wieś. Wręcz symbolicznej wymowy nabiera w utworzewynalazekLeona, czyliprzystosowanie dachu, który chłopi układają nad stogiem siana, doosłanianiaw zimie betonowych konstrukcji budowlanych. Oto jak „starespotykasię z nowym”...

W powieści Czycza rolę inicjującychodgrywająludziezupełnie innego pokroju. Pierwszym jest kierownikjednegozoddziałów przedsiębiorstwa, dawny pracownik firmy prywatnej teraz upaństwowionej. Człowiek na pozór cyniczny, alew głębi duszy zrozpaczony, któryw pijaństwo chronisię przed jalowościąi nudą codziennego życia oraz otaczającym goabsurdem. Zapisał sięwprawdzie dopartii,by nie stracić swojego stanowiska, ale stosunek do ustrojuwyrażalapidarnie: „władzę ludową... panie... tojamam...”(NWN 29). Onwłaśnie wprowadza młodego elektryka w tajnikisystemu, wktó­ rym nie liczą sięosobistezdolności, pracowitość i kwalifikacje, lecz układy i przynależnośćpartyjna. Wmniemaniukierownika, traktującego kobiety wsposóbwyłącznie przedmiotowy,władza ściśle łączysię z seksem - im wyższąpozycję zajmuje się w komunistycznej hierarchii, tymlepsza jest jakość dostępnych usługerotycznych. On musi sięzadawalać marną pozycją zawodową oraz współpracownicami, które wnocy trudnią się nierządem, a w dzień podrzemują i popijająz nim wódkę.Ale wyżej roztacza się jakże oszałamiającaperspektywa.Jak wspomina z nieukrywaną zazdrością:

poszedłem raz do biura, a tam... taki buc z awansu, partyjnego... aktywista...

co przedtem tu u mnie, przy tych trakach, zanim te kurwy... siedzi za biur­

kiem ten tłuk co się nawet podpisać nie umie, i nic w ogóle... a przy nim...

/00

Stalinowska (nie)normalność

jego sekretarka... dziewucha taka że aż mi oczy zamrugały... i taka jak słońce poranka (NWN 61).

Jeśli „zasada rzeczywistości” miałaby ustępować„zasadzie pragnienia” - to jakieżte pragnienia żałosne! Sprowadzonedo zwierzęcych odruchów, zaspa­ kajania elementarnych potrzeb. Oczywiście taka droga „awansu” zamknięta zostaje przed młodym absolwentem technikumelektrycznego, który - mimo że w szkole zmuszonyzostał do zapisania się doZMP - nie tylkoodmawia kandydowaniado partii,ale ma także poważnekłopotyzinicjacją seksualną.

Składzasad, które bohater Czycza ma sobie przyswoić od swego mentora, sprowadza się do umiejętności korzystania z „dobrodziejstw ustroju”, czyli symulowania pracy,dorabianiana boku,oszukiwania zwierzchników, skoro całysystem jest wielkimoszustwem, orazskracaniabezowocnych godzin popijaniemwódki.Młody elektryk czerpie wprawdzie pewną satysfakcję zwłasnej pomysłowości i drobnychosiągnięćzawodowych, nie równoważą one jednak wyniszczającejgood wewnątrz udręki.

Jakże odmienną postacią jestdrugi z mentorów bohatera Czycza - inżynier Niechał! Dawny właścicielupaństwowionego zakładu kamieniabudowlane­

go, człowiek niezłomnej energii i godnej podziwu inicjatywy. Niesłychanie barwna, pełnasprzeczności osobowość.Niechał nie ma cieniazłudzeń co do tego, wjakimkraju żyje, a swójstosunekdo komunizmu i jego ustrojowych innowacji powierza znaczącym zawieszeniom głosu lubironicznym aluzjom.

Jakchoćbywtakiej dosyćzabawnej wymianiezdań zjego podopiecznym (NWN 294):

- teraz to już nie góry... lecz szczyty... czy jeden wielki szczyt... jak ten tam...

jak on się nazywa... Pik Komunizma...

- a byl pan tam kiedy?...

- co? ... gdzie?...

- na tym Piku...

-jestem... ty też... nie czujesz?...

O ile strategia kierownikaopiera się na zasadzie biernego przetrwa­ nia i niemal biologicznej wegetacji,o tyle inżynier reprezentuje strategię opartą na wzorach pozytywistycznych, czylipracy u podstaw. Ale jakież to podstawy, skoro tworzona przez NiechalaBazaRemontowo-Produkcyjna

Stalinowska (nie)normalność

Krakowskich Zakładów KamieniaBudowlanegoma powstać whali dawnej fabryki mydła, abrakuje właściwie wszystkiego - kadry,maszyn, materiału, narzędzi! Inżynier dwoi się itroi, by zdobyć potrzebny sprzęt oraz zmobi­ lizować pracowników, których główne zajęcia to obijanie się, pogaduszki, odwiedzanie tandety i wylegiwaniesię na trawie. Prawdziwy Don Kichot, jak go wpewnym miejscuokreśla narrator powieści, z trudnymi do racjo­

nalnego wytłumaczeniapasją, samozaparciem iuporemwalczy z wiatrakami komunistycznej biurokracji isystemowym niedowłademgospodarki, starając się działaćwbrew mnożącymsię przeszkodom.

Inżynier odpoczątku pragnie pomócnieśmiałemu,zakompleksionemu młodemuelektrykowi, darzygowyraźną, choć nie wprost okazywaną życz­

liwością i zaufaniem, szorstką męską przyjaźnią.Bezzbędnych formalności przyjmujegodo pracy. Manewrującwśród bzdurnych przepisów, przesze-regowuje go z etatupracownikaumysłowego na etatpracownikafizycznego, aby zapewnić mulepsze zarobki.Doceniajego pracowitość, kompetencje i zdolności, udzielamutakżepierwszej lekcjitolerancji,poddając krytyce jego antysemickie uprzedzenia.Ale zarazem w sposób niezbytchwalebny poucza swoim przykładem, że czym innym jest kradzież mienia państwowego, a czym innym kradzież własności prywatnej,najwyraźniej uznając mienie państwowe za wspólne, czyliniczyje. Zabiera młodego adepta zesobą na wyprawy po rozmaitychsklepach, centralach zaopatrzenia i hurtowniach, a takżezakładach w innych miastach w zazwyczajbezskutecznymposzukiwaniu potrzebnych maszyn czy części zamiennych. Jednym słowem, uczy gojak uciszać wyrzuty sumienia, pokrętnie godząc nieuczciwość i oportunizm zwiernością własnej ideioraz potrzebie zrobienia dlakraju czegoś pożytecznego.

Jeśli przyjąć z uproszczeniem, że inicjacjama charaktertrójstopniowy: se­ paracji, okresu przejściowego i integracji4 -to każdy z tychetapów w życiu bohaterów obydwupowieściodsłania pośrednio, poprzezkontekst histo­ ryczny,swojąproblematyczność. Separacja młodegoczłowieka od rodziny

4 Zob. A. van Gennep, Obrzędy przejścia, przel. B. Biały, wstęp J. Tokarska-Bakir, Warszawa 2006.

102

Stalinowska (nie)normalność

i sferyzadomowienia staje się symptomem przemianustrojowych, w których awans społeczny idzie w parze z dezintegracją tradycyjnej wspólnoty oraz wyznawanych przez nią wartości. Okresprzejściowy nie tyle przygotowuje doobowiązków życia dorosłego,ile uczyelementarnego przetrwaniawnie­ normalnych warunkach. Integracjajestniemożliwa, już choćby dlatego, że tradycyjne więzi międzyludzkiezostająrozerwane wskutekrosnącej demo­

ralizacjiprzezterror, strach idonosicielstwo.

U Konwickiego proces inicjacji w komunizmma się skończyć tym,że powstanie „zwarty, mocny, świadomy swoich zadań kolektyw” oraznarodzi się„nowypiękny człowiek” (PB 84).Zgodnie z założeniami socrealizmu proces tenma być sposobem na przezwyciężeniepoczuciawykluczenia, samotności i społecznej degradacji zwłaszcza dla tych, którzy poprzednio stali niżej nadrabinie społecznej. To swego rodzaju terapia dla dawniej upo­

korzonych prowadząca do odnalezieniasię w nowej,kreowanejprzezustrój wspólnocie,którącementująideologicznecele. Inicjacja u Czycza toostatni aktdramatu całkowitego wyobcowania - nie tylko z otaczającego środowiska, ale także z całej rzeczywistości. Procesindywiduacji wtrąca jego bohatera w dotkliwą samotność, burzy wszelkie złudzenia, rujnujepierwszą miłość.

Pozbawiona perspektyw nudna praca lub jej symulowanie,udręka rutyny, codziennych dojazdów, narastające zmęczenieizobojętnienieoraz jalowość ibezbarwność egzystencjisprawiają, żebohater traci swoją tożsamość. Wizja przyszłego życia rysuje mu się w nader przygnębiających kolorach: „to więc tak już będzie... wstawanie wychodzenie oświcie i wracanie w zmroku...

doczego wstawanieidoczego wracanie...” (NWN 251). Dlatego stwierdza zprzerażeniem: „oddala mnie tapraca od samego mnie... już nie żeod ma­

rzeń ... czy pragnień pożegnanych przecieżwcześniej [... ] oddala mnie ode mnie, jakim byłem, i staję się... kim? [... ] obcymmi”(NWN 149).„Nowy piękny człowiek” okazuje się więcnaprawdę kimś wydrążonym wewnętrz­

nie-obcym w świecie i obcym dla samegosiebie.

Jak zauważył Przemysław Czapliński, bohater tradycyjnej powie­

ści inicjacyjnej „dokonuje wyboru, jest więc wolny. Zarazem doj­ rzewa niezależnie od własnej woli, jest więc bierny. W ostateczności powiedzieć więc można, żenajgłębszącechąpowieści inicjacyjnej, umoż­

liwiającą czytelnikowi utożsamienie,jestpołączenie wjedno wybierania

Stalinowsko (me)normalność

i bierności”5.W obydwu omawianych powieściach wolnośćwyboru jest pozorna, bonawet prywatne decyzje zostają z góry ograniczone przezsystem polityczny, bierność natomiast stajesię postawą dominującą, wynikającą tyleż zzawinionych przez ustrój braku perspektyw oraz sparaliżowania indywidualnej inicjatywy, co zprzymusu zaadoptowania się do nienormal­ nych warunków.Zarównoinicjacja indywidualna, jak i zbiorowa staje się wznacznej mierze, choć nie dokońca,spektaklem reżyserowanym przez totalitarnepaństwo.

■' P. Czapliński, Ślady przełomu. O prozie polskie) 1976-1996, Kraków 1997,s.201.

Stalinowska (nie)normalność zostajeukazanawswej porażającejprawdzie nie tylkobezpośrednio, poprzezprzedstawienie jakimi drogami wkraczało wówczas w dorosłość młodepokolenie.Równie pouczające okazuje siętło społeczne, które, jakby mimo woli, wyłania sięspoza plecówpostaci.

Może niezbyt uważnieczytano dotychczas powieść Konwickiego, nade wszystko pastwiąc się nad jejschematyzmem?Tymczasem wbrewogranicze­

niom narzuconymprzez obowiązującą poetykę zawarta w tejpowieściwizja świata niejest tak dokońca budująca. Zwracają zwłaszcza uwagę fragmenty, wktórych socrealistyczna fasadaniebezpiecznie pęka,odsłaniając - mimo pospiesznegojej klajstrowania — kompromitujące tyły. Pisarz posłużył się bowiem (nailez rozmysłem, trudno dociec) metodą, którąmożna nazwać pośrednią demaskacją.Jest przecież mowa o stalinowskim terrorze, choć jego przejawyzostają ograniczonedo pojedynczychprzypadków orazzawarte w drobnychaluzjach.Obecnośćwszechwładnego Państwa oraz wszędobyl­

skiego aparatu bezpieczeństwa zdradza pozornie niewinnenapomknienie:

„Tegoinżyniera Kękusia trzeba sprawdzić” (PB 59). Owo „trzeba sprawdzić” stanowi wymownydowód na to, że nicnie umknie czujnemu okuwładzy, której solidnym fundamentem jest ścisławspółpraca partiiz UB.Niebrak przykładu rozkradania państwowego majątku,choć samakradzież zostaje potraktowana jako potępiony przez kolektyw odosobniony przypadek. Sze­

„Tegoinżyniera Kękusia trzeba sprawdzić” (PB 59). Owo „trzeba sprawdzić” stanowi wymownydowód na to, że nicnie umknie czujnemu okuwładzy, której solidnym fundamentem jest ścisławspółpraca partiiz UB.Niebrak przykładu rozkradania państwowego majątku,choć samakradzież zostaje potraktowana jako potępiony przez kolektyw odosobniony przypadek. Sze­

W dokumencie We władzy pozoru (Stron 97-129)

Powiązane dokumenty