• Nie Znaleziono Wyników

Sfeminizowanie księgowości w Polsce obecnie oraz widoki na przyszłość

Jaka jest zatem konkretnie skala sfeminizowania księgowości w Polsce? Z pewno-ścią odpowiedź na to pytanie przybliży tabela 19, podsumowująca różne dane, które przed-stawiłem, i obliczenia, które przeprowadziłem.

86 Dane uzyskane drogą mailową od ICV Polska 2 czerwca 2020 roku.

87 „Założony w 1919 roku Instytut Rachunkowości Zarządczej CIMA (The Chartered Institute of Management Accountants®) jest czołową i jednocześnie największą organizacją zrzeszającą specjalistów z dziedziny rachunkowości zarządczej, liczącą ponad 232 000 członków i studentów w 177 krajach” (CIMA Polska, b.r.).

Tabela 19. Liczba i udział kobiet w różnych grupach związanych z zawodem księgowym

2019 14 314 Cała grupa Cała grupa 73%

ACCA (Association of Char-tered Certified Accoun-tants) Polska – studenci

2019 4 418 Cała grupa Cała grupa 59%

ACCA (Association of Char-tered Certified Accoun-tants) Polska – członkowie

2019 2 076 Cała grupa Cała grupa 50,4%

a Napisałem około 24 tys., ponieważ dokładna liczba członków SKwP (24 097) została ustalona przez organiza-cję na 31 grudnia 2019 roku, a dane z oddziałów zbierałem w lutym i marcu 2020 roku.

Źródło: opracowanie własne.

Przemysław Kabalski

Z tabeli 19 wynika, że odsetek kobiet w różnych grupach związanych z zawodem księgowym jest bardzo zróżnicowany. Ich sumowanie nie ma sensu z tego względu, że wiele osób może należeć do kilku grup (i z pewnością tak jest). Jeżeli mam jednoznacznie oce-nić skalę feminizacji tej profesji, to bez wahania zrobię to na podstawie struktury płciowej pierwszych pięciu grup, a także oczywiście studentów rachunkowości. Pominę w tej ocenie dane z ACCA nie dlatego, że najmniej pasują do mojej tezy (że zawód księgowy jest w Pol-sce mocno sfeminizowany). Przede wszystkim członków i studentów ACCA jest bardzo mało w porównaniu z pozostałymi grupami. Poza tym zdobycie kwalifikacji ACCA wymaga, o czym już pisałem, poświęcenia wielu godzin na kurs oraz samodzielną naukę. Dla części kobiet pogodzenie tego z ciążą, wychowywaniem dzieci i tradycyjnymi obowiązkami domo-wymi w kraju, któremu pod tym względem wciąż daleko do równouprawnienia, jest bardzo trudne. W małym sfeminizowaniu populacji członków ACCA dopatrywałbym się raczej ba-rier w rozwoju zawodowym kobiet.

Tak więc, pomijając ACCA, w grupach przedstawionych w tabeli 19 odsetek kobiet wynosi od 73% do 91%. Ten niższy charakteryzuje studia w zakresie rachunkowości. I też nie jest do końca miarodajny do oceny skali sfeminizowania księgowości, ponieważ – jak zaznaczałem – część studiujących wybrała lub wybierze specjalności inne niż rachunkowość finansowa (czyli rachunkowość zarządczą/controlling, doradztwo finansowe, zarządzanie fi-nansami itp.). Mam mocne podstawy, by przypuszczać, że częściej są to mężczyźni. Gdybym, biorąc pod uwagę to, co przedstawiłem w tabeli 19 i to, co napisałem pod nią, miał określić skalę feminizacji jedną liczbą i zrobić to ostrożnie (czyli raczej niedoszacować niż przeszaco-wać), byłoby to 80%. Oczywiście jest to bardziej wartość-symbol niż twarda statystyka (tak jak symboliczne było 99% w cytowanych wcześniej internetowych wypowiedziach księgo-wych oraz osób stykających się z nimi). Jeżeli ktoś jest w stanie przeprowadzić dokładniej-sze oszacowanie lub wyliczenie, z którego będzie wynikało, że grubo się mylę (oczywiście w górę), to przyjmę je z pokorą jak każdą nową i potwierdzoną wiedzę.

A czy sytuacja się zmienia i będzie zmieniać? Zacznę od stwierdzenia, że zawód księgowy w Polsce jak był sfeminizowany, tak jest – nawet bardziej niż w latach sześćdzie-siątych ubiegłego wieku. Przypomnę, że według badań przedstawionych w drugim podroz-dziale kobiety stanowiły wówczas 70% „służb finansowo-księgowych”. Oczywiście nie wiemy dokładnie, co było w międzyczasie. Być może w którymś momencie po roku 1963 udział ko-biet w zawodzie księgowym doszedł do, powiedzmy, 90%, by zacząć systematycznie spadać do dzisiejszych 80%. Nic jednak nie wskazuje, że tak było. Nie ma również przesłanek prze-mawiających za tym, by sytuacja miała się zmienić. Wskazuje na to niemal stały udział kobiet wśród studentów rachunkowości, odnotowany przeze mnie w ostatnich dziesięciu latach.

Można powiedzieć, że w kwestii dużego sfeminizowania księgowości mamy do czynienia

z petryfikacją – mimo przemian dookoła. Choć w pracy wciąż zauważyć można segregację ze względu na płeć, coraz więcej Polek wykonuje zawody, które jeszcze do niedawna były wyłącznie lub typowo męskie. Ich symbolem jest drobna kobieta za kierownicą wielkiej cię-żarówki. Przykłady można mnożyć. Kilka tygodni temu w wiadomościach internetowych przeczytałem o pierwszej w Polsce komentatorce meczów piłkarskich. A w tym tygodniu po raz pierwszy w moim życiu paczkę przyniosła mi kurierka. Tak samo jest z polskimi mężczy-znami. Symbolem zmian jest w tym przypadku wytatuowany, umięśniony i ubrany w czarną koszulkę z logo zespołu heavymetalowego opiekun małych dzieci. Niemal w każdej profesji wieje wiatr zmian – choćby zefirek. Jednak w zawodzie księgowym jest flauta. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce będzie więcej „przedszkolanków” (nauczycieli wychowania przedszkolnego) niż mężczyzn księgowych. Sądzę, że struktura płciowa w zawodzie księgowym w Polsce nie zmieni się istotnie sama z siebie, czyli pod wpływem procesów społecznych dookoła i w sa-mym zawodzie. Po pierwsze dlatego, że te zmiany nie zachodzą szybko, a po drugie – wyglą-da tak, jakby ta struktura była na owe procesy nieczuła. Potrzebne jest konkretne działanie, jakiś mocny impuls. Więcej o tym piszę w podsumowaniu, gdzie zaproponuję remedia na zdiagnozowane problemy.

Przemysław Kabalski

Rozdział 2.

Skutki i przyczyny sfeminizowania księgowości w Polsce.

Stereotyp księgowości jako zawodu kobiecego

2.1. Przesłanki uznania sfeminizowania księgowości za stan niepożądany

Czy dużą przewagę liczebną kobiet w zawodzie księgowym w ogóle powinniśmy uznawać za sytuację negatywną z punktu widzenia tej profesji? Z dwóch powodów uważam, że tak. Przede wszystkim chodzi o związek między skalą feminizacji danego zawodu a jego miejscem w stratyfikacji zawodowej (w wymiarze prestiżu, dochodów i władzy). Francuska socjolożka i feministka, wybitna znawczyni problematyki kobiecej – E. Sullerot – uważała, że istnieje następująca prawidłowość funkcjonująca na zasadzie błędnego koła: „jeśli jakaś funkcja się dewaloryzuje, to się feminizuje […], a jeśli jakaś funkcja się feminizuje, to się de-waloryzuje” (za Reszke, 1991, s. 66). W miarę jak coraz więcej kobiet zaczyna wykonywać dany zawód, traci on na prestiżu i staje się coraz gorzej (relatywnie) opłacany (Reskin, Ross, 1990, za Domański, 1999, s. 36). Ze względu na postępującą feminizację mężczyźni odchodzą z tego zawodu, co zwiększa feminizację i powoduje jeszcze większy spadek prestiżu i zarobków („efekt śnieżnej kuli”, zob. Gromkowska-Melosik, 2013, s. 87). Koronnym przykładem takiego procesu jest zawód nauczycielski, w którym pierwotnie dominowali mężczyźni (nie tylko w Polsce)88. W przypadku księgowości w Polsce sytuacja wydaje się inna, bo ze sfeminizo-waniem mamy tutaj do czynienia niemal od zawsze. To jednak nie czyni przytoczonej teo-rii nieadekwatną do tego zawodu. Feminizacja w nim nie postępuje, ale jest i utrudnia mu awans w hierarchii zawodów (a ściślej: zajęcie pozycji adekwatnej do znaczenia tego zawodu oraz wiedzy i umiejętności niezbędnych do jego właściwego wykonywania). Jest to zgodne z opisanym przez Ulricha Becka, mechanizmem prawidłowości odwróconej hierarchii – im większe jest znaczenie społeczne danej profesji, tym mniej jest w niej kobiet; i odwrotnie: ko-biety dominują w zawodach uważanych za mało ważne i pozbawione wpływów (Beck, 2004,

88 Powodów spadku (a według wielu upadku) autorytetu nauczycieli w Polsce, zwłaszcza w ostatnich 20–30 latach, jest więcej – zob. Gromkowska-Melosik, 2013.

s. 156). Podobnie Margaret Maruani i Chantai Nicole-Drancourt (1989, s. 15, za Gromkow-ska-Melosik, 2013, s. 88) uważają, że o wysokiej wartości zawodu decyduje „męskość jego wykonawców”.

Muszę zaznaczyć, że nie ma pewności, iż istnieje związek przyczynowo-skutko-wy między feminizacją zawodu a jego statusem społecznym. W przypadku nauczycielstwa, które jest chyba najczęściej badaną pod tym kątem profesją na świecie, zdania są podzielo-ne. Niektórzy uważają, że hipoteza o takim związku jest oparta na stereotypowym postrze-ganiu kobiety i jej roli społecznej, a badania, które rzekomo ją potwierdzają, są obarczone błędami (np. upraszczają kwestię przyczynowości) (Rots, Sabbe, Aelterman, 2002). Nie jest moim celem rozstrzyganie tej kwestii ani w odniesieniu do księgowych, ani tym bardziej do zawodów w ogóle. Przychylam się do zdania tych (a jest ich wielu, raczej większość89), którzy uważają, że związek między feminizacją zawodu a jego statusem społecznym istnieje – także w Polsce. Potwierdzają to wyniki niedawnych badań jakościowych Renaty Bogusz (2018, s. 88) przeprowadzonych wśród lekarek. Otóż uważają one, że jedną z przyczyn spadku pre-stiżu ich zawodu jest to, że zwiększa się liczba wykonujących go kobiet. Sądzą tak na pod-stawie swoich doświadczeń, wskazując na fakt, że lekarka jest darzona przez pacjentów i ich rodziny mniejszą estymą niż lekarz (mężczyzna). Jest bardzo prawdopodobne, że podobna sytuacja (czyli związek między feminizacją a prestiżem) dotyczy zawodu księgowego.

Podsumowując ten wątek, uważam, że sfeminizowanie księgowości jest dla tego zawodu i osób go wykonujących (w większości kobiet) niekorzystna. Powoduje, że ma on niż-szą pozycję w hierarchii zawodów, niż na to zasługuje. Przez to część młodych, mądrych i ambitnych ludzi (obu płci), którzy nie mają jeszcze mocno sprecyzowanych preferencji lub planów zawodowych90, ale marzą o pracy o wysokim statusie społecznym, nie pójdzie na studia z rachunkowości i nie zostanie księgowymi (oczywiście ze stratą dla tej profesji).

Drugi powód, dla którego uważam sfeminizowanie księgowości za niekorzyst-ne, wiąże się z kwestią różnorodności w organizacji. Opublikowano wiele prac o kwestii różnorodności zespołów pracowniczych (i w ogóle zespołów zadaniowych) oraz jej wpły-wie na produktywność i kreatywność tych zespołów. Wyniki badań w tym zakresie były na tyle przekonujące, że wartość różnorodności stała się paradygmatem nauk o zarządzaniu.

Wystarczy przytoczyć badanie Anity Williams Woolley i in. (2010) opublikowane w

„Scien-89 Na tyle dużo, że nie można twierdzić, iż ten pogląd jest tylko kwestią feministycznych „klapek na oczach”.

90 Bywa przecież, że ktoś od dziecka chce zostać lekarzem, a ktoś inny wie, że będzie prawnikiem, bo są nimi jego rodzice, po których przejmie kancelarię. Neurochirurgiem już od gimnazjum chciał zostać mój bratanek, tegoroczny maturzysta (co ciekawe, nawet jego rodzice nie wiedzą, skąd to się u niego wzięło).

Przemysław Kabalski

ce”91. Wynika z niego, że skuteczność zespołów pracujących nad rozwiązaniem zadań lub problemów jest tym większa, im większa jest różnorodność kompetencji reprezentowanych przez ich członków. Bardziej zróżnicowane grupy mają zatem większy potencjał do znajdo-wania właściwych rozwiązań. Zróżnicowanie to wiąże się przede wszystkim z płcią (Dźwigo-ł-Barosz, 2015, s. 121)92. Jest to argument za tym, żeby w zespołach kierowniczych było wię-cej kobiet niż dotychczas. I słusznie93. Jednak jeżeli zespół złożony z samych mężczyzn jest mniej skuteczny od grupy mieszanej, to tak samo jest w przypadku zespołów kobiecych94. Z tego punktu widzenia mniejsze sfeminizowanie w zawodzie księgowym oznaczałoby wyż-szą jakość pracy wykonujących go zespołów95.

Duże sfeminizowanie jest zatem niekorzystne dla zawodu księgowego, kobiet go wykonujących oraz jakości pracy zespołów księgowych96. Jest złe również z punktu widzenia ogólnospołecznego, ponieważ przyczynia się do utrwalania szkodliwych stereotypów o ist-nieniu zawodów męskich i żeńskich.

91 Trudno o lepszą rekomendację dla jakości i istotności badań, ponieważ to czasopismo publikuje informacje o szczególnie doniosłych odkryciach, przede wszystkim w naukach przyrodniczych.

92 Jak wyjaśniła mi dr hab. Joanna Cewińska, prof. nadzw. UŁ z Katedry Zarządzania Personelem na Wydziale Zarządzania, nie ma powszechnej zgody co do tego, że różnorodne zespoły pracownicze zawsze funkcjonują lepiej i mają lepsze wyniki. Są badania, które pokazują, że jest inaczej. Zapewne nie każdy rodzaj różnorodności zawsze i wszędzie ma dobry wpływ na wspólną pracę.

93 Też będę to popierał, ale w innym miejscu.

94 Z badań Josepha M. Bakera i in. (2016) wynika, że proste zadania na komputerze, wymagające kooperacji i koordynacji, lepiej wykonywały pary mężczyzna – kobieta niż kobieta – kobieta. Wyniki par mieszanych były za to porównywalne do wyników par męskich. Badacze zastosowali przy tym metodę funkcjonalnej spektroskopii bliskiej podczerwieni (functional near-infrared spectroscopy – fNIRS), żeby sprawdzić, jakie obszary mózgu są aktywowane w czasie wykonywania zadania i czy dochodzi do synchronizacji ich pracy u członków zespołów. Okazało się, że synchronizacja następuje tylko w parach jednopłciowych, a u kobiet podlegają jej inne części mózgu niż u mężczyzn. Z tego badania nie można wyciągać wniosku, że mniej skuteczne są tylko zespoły pozbawione mężczyzn (czyli że np. zarząd w męskim składzie jest optymalny). Po pierwsze, badani wykonywali jedno w miarę proste zadanie (nieporównywalne np. z opracowaniem strategii przedsiębiorstwa). Po drugie, autorzy badania i inni naukowcy komentujący wyniki stwierdzili, iż nie jest tak, że któraś płeć jest lepsza we współpracy.

Różne są po prostu mózgowe sposoby kooperacji.

95 Oczywiście ogólnie, a nie w tych nieczęsto spotykanych zespołach, w których pracuje tyle samo kobiet i mężczyzn.

96 Można wydłużać ten łańcuch zależności przyczynowo-skutkowych: gorsza jakość informacji pochodzących z rachunkowości to gorsze decyzje użytkowników (m.in. inwestorów i kredytodawców), co prowadzi do mniej efektywnej alokacji zasobów w gospodarce.

Powiązane dokumenty