• Nie Znaleziono Wyników

W Y D Z I A Ł I NAUK HISTORYCZNYCH

Posiedzenie naukow e dnia 17 IV 1967 r.

Członek W ydziału W itold Ł u k a s z e w i c z przedstaw ia pracą S ta­

nisław a M y ś l i b o r s k i e g o - W o ł o w s k i e g o : Udział Prus Zachod­

nich w pow staniu styczn io w ym (Die Teilnahm e W estp reu ssen s an Ja­

nuaraufstand).

(Praca wydana przez Wydawnictwo Morskie w 1968 r.)

Członek W ydziału M arian B i s k u p przedstaw ia pracę M aksym i­

liana G r z e g o r z a : D o ku m en ty II p okoju toruńskiego .z 1466 r. A n a ­ liza dyplom atyczno-sfragistyczna (Die U rkunden des 2 Thorner Frieden vom Jahre 1466. Eine diplom atisch-sphragistische Analyse).

(Praca w druku w ROCZNIKACH TNT, Rocznik 75 z. 1).

Posiedzenie naukow e dnia 3 X 1967 r.

Doc. dr Stanisław S a l m o n o w i c z w ygłasza referat: Z problem a­

ty k i narodow ościow ej i p o lityczn ej osiem nastow iecznego Torunia (Zur politischen und nazionalen P r o b le m a tik Thorns im X V III Jh.).

Celem referatu było robocze rozw ażenie sytuacji badaw czej w za­

kresie określonym tytułem , sform ułow anie próby ogólnej oceny pro ­ blem atyki narodow ościow ej i politycznej okresu, zwłaszcza po rok 1764, oraz w ysunięcie postulatów badaw czych, w skazanie na kierun k i n a j­

konieczniejszych w eryfikacji źródłow ych istniejących tez i hipotez.

Punktem w yjścia rozw ażań problem atyki narodow ościow ej i poli­

tycznej m uszą być problem y dem ograficzne, problem y stru k tu ry spo­

łecznej, w yznaniow ej i narodow ościow ej ludności. Dzieje dem ograficzne i narodow ościow e T orunia XVIII w. pozostają jeszcze do napisania.

Przed w iekiem XIX o staty sty k ach ludnościow ych sensu stricto trudno mówić. Istniejące zaś i mocno niekom pletne dane o naturalnym ruchu ludności, jak i dane pogłów nego pozw alają najczęściej jedy n ie na pre- cyzyjniejsze uchw ycenie stru k tu ry społecznej bądź w yznaniow ej lu d ­ ności, pozostaw iając otw arte liczne dalsze kw estie. Podobnie i inne

inform acje z ksiąg m iejskich, jak np. dane o rozm ieszczeniu nierucho­

mości w m ieście charakterem sw ych inform acji preferu ją zazwyczaj jed y n ie uprzyw ilejow ane grupy społeczne, przez co n ie jesteśm y w sta ­ nie uzyskać całościow ego obrazu. Jeżeli naw et w obrębie m urów m iej­

skich nie jesteśm y w stanie określić w pełni dla w szystkich okresów składu i s tru k tu ry ludności, to tym bardziej jesteśm y skazani na po­

średnie szacunki, jeżeli chodzi o ludność przedm ieść czy też Kępy Ba­

zarow ej. O siedla te stano w iły ośrodki nielegalnego handlu i rzem iosła — partactw a, a przew ażał w śród ludności przedm ieść elem ent napływ ow y, w dużej m ierze n ieuchw ytny w św ietle dotąd w yzyskiw anych źródeł.

Istniejące zresztą źródła kościelne bądź też archiw alia w ładz m iejskich toruńskich dalekie są w tej m ierze od pełnego ich w ykorzystania. Jeżeli ostatnio auto rzy cennych cząstkow ych opracow ań dotąd nie publiko­

w anych (K. G órny: Stosunki ludnościow e m iasta T orunia w XVIII w., Z. Szultka: Znaczenie ludności napływ ow ej w kształtow aniu się sto ­ sunków społeczno-ekonom icznych T orunia XVIII w. — prace w y k o ­ nane pod kier. prof. J. W ojtow icza) w y korzystali w sporej m ierze księgi kościelne protestanckie, to b rak je st analogicznych u staleń dla ludności katolickiej. A przecież spraw a zinw entaryzow ania i udostępnienia ow ych źródeł dla badań dem ograficznych je st bardzo pilnym postu­

latem. D em ografia bowiem Torunia tego okresu musi być rozw ażana — z uw agi na ch arak ter źródeł — nade w szystko w kontekście podziału w yznaniow ego ludności. W arto wskazać, iż archiw a niektórych parafii katolickich (np. P anny M arii) p rzejęły w swoim czasie część ksiąg p ro­

testanckich, k tó re pozostają do dziś w ich gestii i nie by ły w y k o rzy ­ styw an e w badaniach. W śród dalszych pilnych postulatów w spom nijm y konieczność szczegółow ego przebadania ak t kościelnych parafii ew an ­

gelików polskich Sw. Jerzego, co pozw oliłoby na bliższe ustalenia w kw estii liczebności żyw iołów polskich w śród protestantów , oraz prze­

badania akt kościelnych wsi podtoruńskich, pozostających w łasnością m iasta Torunia, w k tó ry ch m iasto prow adziło specyficzną politykę wy- znaniow o-narodow ościow ą, a zarazem czerpało z nich pew ne rezerw y sił roboczych. K w estia ta w ym agałaby zbadania na drodze poszukiw ań archiw alnych. Jeżeli chodzi o problem w ykorzystania akt miejskich, zauważm y, iż zniszczenia doby W ojny Północnej pozbaw iają badacza szerszej podstaw y porów naw czej, przy czym szczególnie dotkliw e było zatracenie się księgi przyjęć do praw a m iejskiego z XVII w. N adal przecież nie zostały w ykorzystane pew ne rodzaje akt podatkow ych i adm inistracyjnych, rzucających św iatło na stosunki dem ograficzne w mieście.

L iteratura przedm iotu zaw iera odnośnie do problem ów dem ograficz­

nych osiem nastow iecznego T orunia liczne opinie i próby ustaleń, które opierając się często na nieporów nyw alnych k ry teriach obliczeniowych, a naw et na różnym rozum ieniu pojęcia miasta, ch arak tery zu ją się

w efekcie zaskakującym i różnicam i w rezultatach. W kw estii tej należy stać niew ątpliw ie na stanow isku traktu jący m Toruń nade w szystko jako jednolity organizm społeczno-gospodarczy, w skład k tórego w chodzą przedsiębiorstw a m iejskie poza murami, przedm ieścia i Kępa Bazarowa.

N ie znaczy to przecież, by pom ijać elem enty form alnopraw ne, istotne dla problem atyki życia publicznego. Stąd też należałoby postulow ać prow adzenie dalszych badań dem ograficzno-strukturalnych w ten spo­

sób, aby uzyskane rezultaty globalne pozw alały także na ustalenia typu:

ilość i stru k tu ra w yznaniow a (a w m iarę możliwości i narodow ościow a) m ieszkańców m iasta posiadających praw a m iejskie, a w szczególności ustalenia dotyczące w ąskiej grupy p atry cjatu , jej rek ru ta cji i zmian zachodzących w tej mierze.

Badania nowsze w skazują, iż Toruń XVIII w. był m iastem o uroz­

m aiconych dziejach dem ograficznych, a zwłaszcza o ciężkim starcie (klęski lat 1703— 1710). Jeżeli stw ierdzim y, że Toruń przez w iek XVIII posiadał najczęściej ujem ny bilans przy rostu naturalnego, to rola zja­

w iska im igracji jako czynnika zasadniczego dla ogólnego bilansu de­

m ograficznego staje się niew ątpliw a. N iestety, dotychczasow e b ad a­

nia — zgodnie z ch arak terem źródeł (księgi przyjęć do praw a m iej­

skiego) — uchw yciły głów nie proces im igracji legalnej, i to na pod­

staw ie źródeł inform acji o chronologii innego typu niż data przybycia do T orunia danego przybysza. Przypom nieć trzeba, iż Rada M iejska rygo rystycznie trzym ała się zasady, iż jed y nie sam odzielni producenci, w łaściciele nieruchom ości bądź w arsztatu pracy, uzyskiw ali praw a m iejskie. Istnieje więc niezw ykle ważki, ale źródłow o bardzo tru d n y problem ustaleń odnośnie do im igracji ludności uboższej, żyjącej z p ra ­ cy w łasnych rąk, zasiedlającej zwłaszcza przedm ieścia to ruńskie i Kępę Bazarową, a trafiającej stosunkow o rzadko na k a rty ksiąg m iejskich, najczęściej chyba do ak t sądow ych. W św ietle posiadanych niepełnych danych o ruchu ludności, a zwłaszcza niek tó rych danych o podziale w yznaniow ym ludności, widzimy, iż m am y w Toruniu do czynienia ze stałym niew ątpliw ie napływ em elem entu katolickiego; im igracja ta znajduje np. m inim alny w yraz w księgach przyjęć do praw a m iejskiego, choć stanow i podstaw ow y czynnik w dem ografii toruńskiej, w strząśnię­

tej stratam i lat 1708— 1710. C harakterystyczne, iż ludność katolicka w y ­ kazuje w ysoki w skaźnik płodności, ja k i zgonów, co określa m. in. jej stru k tu rę społeczną, a w sum ie — skoro mamy do czynienia z ujem ­ nym bądź niskim bilansem p rzyrostu n aturalnego katolików — pozo­

stałe (stw ierdzane fragm entarycznie w źródłach) nadw yżki ludności katolickiej pochodzą w łaśnie z ow ej nieuchw ytnej w źródłach im igracji.

T rudności w ujęciu tego elem entu w dane cyfrow e w ynikają także i z faktu, że był to elem ent pły n ny („ludzie luźni"), o znacznej dynam ice m igracyjnej. N iew ątpliw ie u stalenia dem ograficzne w m iastach o tak dużym ruchu m igracyjnym ludności, jak T oruń XVIII w., pozostają

szczególnie trudne. O gólnie zresztą należy zwrócić uw agę na fakt, iż zagadnienia im igracji i m igracji końca XVII i pierw szej połow y XVIII w.

na terenie Prus K rólew skich należą do mało znanych. Co do T orunia najw ięcej w ątpliw ości budzi punkt w yjścia, tj. stan ludności m iasta przed 1703 r., a następnie okres po 1772 r. D aw niejsze ustalenia dla okresu przed 1703 r., jak K. B. P raetoriusa, K. Górskiego, S. W ałęgi, w ydają się być zaw yżone w św ietle posiadanych danych co do strat w czasie klęsk w latach 1703— 1710, jak i danych dla okresu po 1710 r.

N asze m odyfikacje prow adzą w k ierun ku przyjęcia szacunku ok. 12 000 ludności. Poważne stra ty lat następnych zostały w yrów nane głów nie dzięki zjaw isku im igracji, przy czym Toruń dopiero w okresie lat sześć­

dziesiątych XVIII w. (szczyt dem ograficzny dla okresu po 1703) p rze­

kroczył liczbę 10 000 mieszkańców. F luktuacje okresu po I rozbiorze nie są dziś bliżej znane. Jeżeli chodzi o końcow ą datę 1793 r., należy wskazać, iż u stalenia W ojtow icza, M ienickiego i G órnego (graw itujące koło cyfry 6000 osób) są niew ątpliw ie zaniżone choćby w św ietle d a­

nych Goldbecka, k tó re nie zostały dotąd zw eryfikow ane w nowszych badaniach, a prow adzą nas do przyjęcia zaludnienia T orunia w 1793 r.

na ok. 10 000 osób. (wielki K raków z 1791 r. liczył ok. 19 000 osób).

Podział w yznaniow y ludności —- znając w przybliżeniu jej ogólną liczbę — dedukow ać możemy z lepiej znanych m ateriałów kościelnych ew angelickich. N iew ątpliw ie uboższa ludność, w śród k tó rej przew ażały żyw ioły katolickie, dyskrym inow ane przez w ładze m iejskie, w y kazy­

w ała znaczniejszą śm iertelność niż ludność ew angelicka. W y starczy w skazać na fakt, iż w latach 1708— 1710 w czasie zarazy na ponad 1400 zm arłych ew angelików przypadło aż ok. 5000 katolików . Znaczna przecież dynam ika im igracyjna i w iększą płodność ludności katolickiej pozw alały jej szybko nadrobić tak dotkliw e straty. Jeżeli przyjm iem y, iż przed r. 1703 katolicy stanow ili ok. 50% ludności, to po chw ilowym spadku stosunkow ego udziału katolików w ogólnej liczbie m ieszkańców lata dw udzieste przyniosły już zapew ne pow rót do w yżej w ym ienionego procentow ego w skaźnika, a dalszy w zrost ludności katolickiej (mimo przew agi w śród legalnego, uw idocznionego w księgach napływ u imi­

grantów elem entu protestanckiego) prow adził w dobie szczytu dem o­

graficznego lat sześćdziesiątych do pew nej ich procentow ej przew agi w granicach 60% ogółu ludności.

Przed w iekiem XIX b rak nam staty sty k narodow ościow ych. T rad y ­ cyjna, do dziś stosow ana identyfikacja typu Polak-katolik, choć ma n ie­

w ątpliw ie w iele historycznej praw dy, pow inna być w m iarę możliwości w eryfikow ana dla każdej epoki i sytuacji. W T oruniu przecież — o czym się nie pam ięta mimo istnienia bogatych w tej m ierze m ateriałów do­

w odow ych — istnieje problem znacznej ilości Polaków -ew angelików . W tej sytuacji przyw iązanie np. nadm iernej w agi do kry teriu m nazw i­

skow ego byłoby błędem metodologicznym . W y starczy w skazać np. na

spór p astora Rutticha z roku 1728 w obronie praw języka polskiego, przy czym czołowym obiektem sporu był polski ew angelik o nazw isku Deut- schmann. Dla T orunia XVIII w. należy łączyć w rozw ażaniach k ry teria w yznaniow e, klasow e i nazw iskow e. Jeżeli m am y do czynienia z grupą ludności uboższej w yznania katolickiego o nazw iskach typow o pol­

skich — są to niew ątpliw ie Polacy. Inaczej rzecz się ma, jeżeli badam y k rąg drobnych bądź średnich rzem ieślników o nazw iskach niem ieckich.

Sam fakt w yznania ani nazw isko sp raw y nie przesądza, choć w yznanie katolickie prow adzi nas zazwyczaj w k rąg polskości. W badaniach nad ew angelikam i kry teriu m istotnym będzie ustalenie, do jakiej parafii należeli, na kazania jakiego, polskiego czy niem ieckiego kaznodziei uczęszczali. W reszcie, w odniesieniu w każdym razie do T orunia p ierw ­ szej połow y w ieku XVIII, nie możemy zapom inać o rozróżnianiu m ię­

dzy napływ ow ym elem entem niem ieckim a starą, osiadłą w Toruniu od pokoleń ludnością, k tóra mimo pochodzenia niem ieckiego i pro testan c­

kiego w yznania stanow iła lojalną, choć zazdrosną o swe przyw ileje lu d ­ ność Rzeczypospolitej, o nie w ykrystalizow anym poczuciu narodow ym i znacznym zazwyczaj stopniu polonizacji. W ydaje się, iż z uw zględnie­

niem pow yższych zastrzeżeń możemy przyjąć, iż w kręgu polskości znaj­

dowało się ok. 95% katolików i ok. 10— 15% protestantów . Żyw ioł pol­

ski w m ieście był już silny u progu XVIII w. Pew na agresyw ność m iej­

scow ych kół katolickich (jezuici), w ynikała niew ątpliw ie nie tylko z za­

łożeń kontrreform acyjnych, ale i z poczucia dysponow ania pew ną siłą także i na terenie miasta. K lęski żyw iołow e i im igracja obca zw olniły w latach następnych tempo polonizacji Torunia. W edług ustaleń Szultki, ledw o co piąty p rzy jęty do praw a m iejskiego był Polakiem. Co gorsza, dla oblicza kultu ralnego i politycznego m iasta problem narodow ościow y w yglądał zgoła inaczej, jeżeli chodzi o obsadę stanow isk istotnych dla tego oblicza. I tak np. na 43 pastorów w XVIII w., objętych badaniem , ledwo 21 pochodziło z teren ów Rzeczypospolitej i Śląska, 22 rep rezen to ­ w ało różne k ra je niem ieckie oraz Prusy Książęce. Ponad 50% profesorów i 100% rektorów toruńskiego gim nazjum akadem ickiego w XVIII w. po­

chodziło z tery to rió w nie pozostających ów cześnie pod berłem kró la pol­

skiego. W arto dodać odnośnie do składu duchow ieństw a ew angelickie­

go, iż kontrreform acja doprow adziła do uniem ożliw ienia kształcenia pa- sotrów na ziem iach Rzeczypospolitej i stąd ogrom ny w tej m ierze w pływ państw a brandenbursko-pruskiego: zwłaszcza po r. 1724 gros pastorów toruńskich było nosicielam i poglądów propruskich, stając w ten sposób w jask raw ej opozycji do przedstaw icieli starego m iejscow ego patrycja- tu, dalekiego od sym patii dla pruskiej zaborczości. Rozważania podobne należałoby przeprow adzić co do składu i stru k tu ry narodow ościow ej p atry cjatu toruńskiego. Pew ne m ateriały w tej m ierze zgrom adził Z. Szultka, k tó ry w skazał, iż w XVIII w. ok. 59% obyw ateli Torunia po­

chodziło z rodzin, k tó re uzyskały praw a m iejskie w XVIII w., a

napły-nąły do T orunia pod koniec XVII bądź w XVIII w. M ożna przyjąć, iż około połow y XVIII w. ponad 75°/o obyw ateli m iasta pochodziło z I łub II generacji napływ ow ej. Pam iętając, iż pełnopraw nych obyw ateli była nieznaczna m niejszość ogółu mieszkańców , musim y stw ierdzić, iż rola elem entu napływ ow ego dla kształtow ania oblicza politycznego m iasta była niezw ykle istotna. Elem ent przecież napływ ow y w śród obyw ateli m iasta nie potrafił z reguły dojść z m iejsca do pozycji u p rzy w ilejo w a­

nego patry cjatu : spraw a ta w ym agała zazwyczaj jednego do dwóch po­

koleń. Jeżeli jedn ak do kierow niczych kół p atry c jatu przybysze dosta­

w ali się z trudem (a elem enty katolickie naw et po r. 1724 były w tej m ie­

rze dyskrym inow ane), to w kołach II i III ordynku m iejskiego, rep rezen ­ tujących in teresy drobnych kupców i rzem iosła, elem enty napływ ow e w ysunęły się na czoło. N ależy w ięc szczególnie może podkreślić, iż w iek XVIII był w iekiem upadku starego i bogatego m ieszczaństw a to ru ń sk ie­

go, k tó re ciągnąc liczne korzyści z poddaństw a Rzeczypospolitej, k o rzy ­ ści ow ych i w artości posiadanych przyw ilejów było świadome.

Polityczne dzieje osiem nastow iecznego T orunia w y k reślają nade w szystko daty roku 1724, lat 1768— 1772 oraz data nieszczęsnego trak tatu handlow ego z 1775 r. Rok 1793 stanow ił już jed y nie epilog dziejów T oru­

nia w tej epoce. Ew olucja postaw publicznych w XVIII w. w Toruniu określona była w pow ażnej m ierze przez znaczenie czynnika w yznanio­

wego, jak i przez pryzm at ogólnej sytuacji w Rzeczypospolitej. P roble­

m y pozycji ekonom icznej Torunia dopiero na tle klęski I rozbioru i w cze­

śniejszych już gw ałtów pruskich doszły w szerszej m ierze do głosu w życiu politycznym m iasta. U padek n arasta jący Rzeczypospolitej s ta ­ w iał coraz częściej problem ustosunkow ania się do ekspansyw nych dą­

żeń pruskich czy też rosyjskich. Brak spoistości p atrycjatu, jego zm niej­

szająca się w aga gatunkow a pow odow ały, iż w określaniu ogólnej poli­

ty k i m iasta zaczną w II połow ie w ieku dochodzić do głosu ordynki, w k tó ry ch elem ent napływ ow y m iał szczególne znaczenie. Te fakty określają nam m eandry polityki m iasta po roku 1764. Dla okresu tego opracow anie m onografii działalności w ieloletniego burm istrza Klosman- na, a zwłaszcza rzutkiego polityka Sam uela Lutra G ereta pow inno stan o ­ wić klucz dla zrozum ienia tendencji politycznych i koncepcji, k tó re rodziły się w Toruniu. Bardzo istotne byłoby także rozw ażenie licznych konfliktów Rady M iejskiej z drugim i trzecim ordynkiem . Za klasow ym i sporam i k ry ły się także odm ienne koncepcje polityczne.

Znaczenie spraw y roku 1724 było ogromne, w ykreśliło w dużej m ie­

rze poczynania polityczne w m ieście po tej dacie. Sam przebieg tum ultu, w zasadzie znany dokładnie, nie w ym aga badań. Istotne byłoby za to podjęcie bad ań genetycznych (co najm niej od 1696 r.), k tó re w y jaśn iły b y nam narastan ie napięcia o ch arak terze politycznym i w yznaniow ym , którego tragiczną kulm inacją b yły w ydarzenia tum ultu. N ależałoby szczególnie opracow ać politykę w yznaniow ą R ady M iejskiej. Dla h i­

storii nie tylko Torunia, lecz i spraw m iędzynarodow ych Rzeczypospoli­

tej, pilną rzeczą byłoby opracow anie dziejów m iędzynarodow ej akcji propagandow ej protestanckiej, zorganizow anej w Europie na tle w y da­

rzeń roku 1724. O pracow anie takiego tem atu stanow iłoby klucz do za­

gadnienia: opinia ośw iecona w Europie w obec I rozbioru Polski. Bez o rientacji bowiem w dziesiątkach pism propagandow ych protestanckich nie w yjaśnim y nigdy korzeni niechętnej g eneraln ie wobec Polski opinii ośw ieceniow ych kół francuskich, a zwłaszcza angielskich.

Jeżeli z p ersp ek tyw y historycznej śledzim y spory w yznaniow e w To­

runiu, to dalecy od jak iejko lw iek partie prise stw ierdzić musimy, iż obie strony były, przynajm niej w sw ych intencjach, na rów ni n ietolerancyj- ne. P aradoksalnym rezultatem faktu, iż Toruń zachow ał w słabej Rzeczy­

pospolitej sw e upraw nienia bądź też uzurpow ał takie, k tó re mu nie p rzy ­ sługiw ały, było że w m ieście leżącym w k ra ju katolickim i rządzonym przez żyw ioły kontrreform acyjne, panow ała oficjalna, a tym bardziej faktyczna dyskrym inacja żyw iołów katolickich. Badając spraw y to ru ń ­ skie na odcinku ośw iaty i k u ltu ry nie napotykam y pow ażniejszych śla­

dów, przem aw iających za rozw ojem w XVIII w. idei tolerancji relig ij­

nej, któ rej nie reprezentow ało ani duchow ieństw o obu obozów, ani ogół profesorów m iejscow ego gimnazjum. Pew ne echa ośw ieceniow ej arg u ­ m entacji za tolerancją religijną znajdą się w w ystąpieniach Rady M iej­

skiej dopiero w toku w ydarzeń 1767— 1768 r. Ltanowiła ona tylko u zu­

pełnienie trad y cy jn ej argum entacji praw niczej, k tó ra w iązała praw a dysydenckie z partykularno-autonom icznym i p retensjam i ustrojow ym i Prus K rólew skich oraz z treścią pokoju oliwskiego. W spraw ie roku 1724 należy położyć nacisk na następujące elem enty w ocenie: Po p ie r­

wsze, tragicznym paradoksem w yroku toruńskiego było to, iż zapadł on w Polsce, w kraju, k tó ry czas długi przodow ał w to leran cji w Europie.

Liczne k ra je europejskie u p raw iały politykę nietolerancji religijnej w XVIII w., a także i później. W epoce jednakże polskich czasów saskich idea tolerancji ogarniała całą ośw ieconą Europę. I stąd w łaśnie w ynikł ów k o n trast i owo oburzenie, jakie w yrok toruński obudził. Po drugie, w niczym nie uspraw iedliw iając bezm yślnej surow ości w yroku (opar­

tego na odpow iedzialności rep rezen tacyjnej w ładz m iejskich, znanej w przepisach praw a polskiego: Volum ina Legum, I, 396—397, 522, 525), — należy stw ierdzić, iż zainicjow ana na gruncie m iędzynarodow ym przez Toruń akcja nosiła niew ątpliw e w szystkie znam iona zdrady sta ­ nu. Rzeczypospolita szlachecka w niekonsekw entnym przejaw ie su ro ­ wości w yczerpała niem al całą swą energię w spraw ie i nie w yegzekw o­

w ała uzasadnionych postanow ień w yroku w sp raw ach ustrojow ych. I na ten ostatni aspekt spraw y należy zwrócić uw agę: lata po r. 1724 ch ara k ­ tery zu ją się uporczyw ym i konsekw entnym sabotow aniem postanow ień w yroku ze stro n y w ładz m iejskich. D latego w łaściw a ocena historyczna rep resji w yw ołanych tum ultem toruńskim w inna brzmieć, iż był on n ie­

spraw iedliw y i w ręcz okrutny w tym, co zostało zrealizow ane, a nie- konsekw enty i zbyt łagodny generalnie. K onsekw encje w ydarzeń roku 1724 na gruncie politycznym toruńskim nie zostały dotąd w literatu rze naukow ej w ystarczająco rozw ażone. O bszerna i bogata w m ateriały archiw alne praca W ałęgi nie może nas dzisiaj swym sposobem ujęcia

spraw iedliw y i w ręcz okrutny w tym, co zostało zrealizow ane, a nie- konsekw enty i zbyt łagodny generalnie. K onsekw encje w ydarzeń roku 1724 na gruncie politycznym toruńskim nie zostały dotąd w literatu rze naukow ej w ystarczająco rozw ażone. O bszerna i bogata w m ateriały archiw alne praca W ałęgi nie może nas dzisiaj swym sposobem ujęcia

Powiązane dokumenty