• Nie Znaleziono Wyników

Sprawozdanie za pierwsze półrocze 1873 r

naukOWym i.a. b audOuina de c Ourtenay

II. Sprawozdanie za pierwsze półrocze 1873 r

W styczniu tego roku zajmowałem się badaniem niektórych gwar słoweńskich w pobliżu Gorycji i porządkowaniem zebranych materiałów. Następnie w lutym wyjechałem do Mediolanu, by tam zaznajomić się z jednym z najznakomitszych lingwistów, G.I. Ascolim43, i jego wykładami.

Ascoli jest profesorem zwyczajnym językoznawstwa w mediolańskiej Aka-demii Nauk i Literatury (Academia scientifico-letteraria), która jest ni mniej, ni więcej tylko wydziałem historyczno-filologicznym uniwersytetu w Pawii. Zada-niem Akademii jest z jednej strony kształcenie dobrych wykładowców filologii klasycznej, historii i filozofii, z drugiej zaś przygotowywanie pracowników nauki zdolnych do samodzielnej pracy w dziedzinie nauk historycznych i filologicznych.

Zajęcia w Akademii dzielą się na wykłady (lezioni) i tak zwane konferencje (conferenze). Wykłady są otwarte także dla publiczności i trwają tylko godzinę;

na dwugodzinne konferencje wstęp mają tylko studenci, ponieważ są zobowiązani odpowiadać na pytania profesora, a więc obecność postronnych osób mogłaby być dla nich krępująca.

Ascoli ogranicza się tylko konferencjami, przynajmniej w obecnym, 1872/73, roku akademickim. A więc dla mnie jako dla postronnego wstęp na konferen-cje powinien być niemożliwy, jednak w drodze wyjątku pozwolono mi w nich uczestniczyć.

43 Zob. Autobiogram, przyp. 15. [M.S.].

Na konferencjach Ascoli prowadzi w bieżącym roku dwa przedmioty: 1) mor-fologię porównawczą indo-italo-grecką (Morfologia comparata indo-italo-greca), 2) ćwiczenia praktyczne w dziedzinie języków romańskich (Esercitazioni roman-ze). Nie ma jednak dla nich określonych godzin, prowadzone są zupełnie dowol-nie, tak że studenci nigdy nie wiedzą, czym będą się zajmować na najbliższej dwugodzinnej konferencji. Za każdym razem wybór przedmiotu zależy całkowicie od uznania profesora. Studenci wiedzą tylko, że na przykład w poniedziałek, od godziny 11 do 1, będzie wykładać Ascoli, co zaś właściwie będzie wykładał, nie wiedzą. Zawsze muszą być przygotowani tak z jednego, jak i z drugiego przedmio-tu. Niekiedy dwie lub nawet trzy konferencje są poświęcone temu samemu przed-miotowi, na przykład morfologii porównawczej, kiedy indziej natomiast odwrot-nie – i tak bywa najczęściej – jedna część konferencji jest poświęcona morfologii porównawczej, druga ćwiczeniom romańskim.

Metoda wykładu morfologii porównawczej jest głównie syntetyczna: sprowa-dza się do systematycznego wyłożenia poszczególnych zjawisk sanskrytu w po-równaniu z odpowiadającymi im zjawiskami w grece i łacinie, do tego tam, gdzie wydaje się potrzebne, zwraca się też uwagę na inne indoeuropejskie języki. Nie-mniej profesor dość często zwraca się do studentów z pytaniami, by tym żywiej pokazać ich umysłom tę czy inną wcześniej wyłożoną prawdę, konieczną do ob-jaśnienia tego, co jest wykładane w danej chwili.

Podczas mego dwuipółmiesięcznego pobytu w Mediolanie Ascoli wyłożył na-stępujące części morfologii porównawczej: sufiksy służące do tworzenia imion i czasowników, podstawy (tematy) czasu teraźniejszego i ich podział na klasy, rozróżnienie czasów specjalnych i ogólnych, stronę czynną (activum) i średnią (medium), pierwotne i pochodne zakończenia osobowe czasu teraźniejszego nie-dokonanego (imperfectum) i trybu rozkazującego, wreszcie koniugację czasów ogólnych, to jest dokonanego (perfectum), przyszłego (futurum), aorystów itd., wszystko oczywiście w stronie czynnej i średniej. Wszystkie odnośne formy były wypisywane przez profesora na tablicy.

Ćwiczenia w dziedzinie języków romańskich (Esercitazioni romanze) odzna-czają się prawie wyłącznie analityczną metodą ich prowadzenia. Są samodzielnym badaniem tego czy innego narzecza romańskiego, prowadzonym na konferencji przez profesora z udziałem studentów albo, inaczej mówiąc, przez studentów pod kierownictwem profesora. Aby dać jasne pojęcie o tego rodzaju ćwiczeniach, opi-szę te z nich, które odbywały się w mojej obecności.

Chodziło o naukowe zbadanie i ustalenie właściwości fonetycznych dialektu piemonckiego. W tym celu czytano książkę Il libro de’ Salmi di David, da Giovanni Diodati, 1840, ‘L liber d’i Salm dë David: tradont ën lingua piemounteisa (Księga psalmów Dawida przełożona na języki piemoncki), a podczas czytania zwracano uwagę na wszystkie słowa wyróżniające się pod względem fonetycznym. Procesy fonetyczno-etymologiczne, które piemonckie wyrazy zawdzięczają swemu

po-chodzeniu, były przez profesora przedstawiane naocznie na tablicy, w czym stu-denci, ustawicznie pytani i odpowiadający, musieli brać aktywny udział. Jednak tego wszystkiego było o wiele za mało dla otrzymania zadowalających rezultatów tego rodzaju ćwiczeń. Aby ćwiczenia przyniosły rzeczywistą, a nie tylko chwilową korzyść, każdy student musiał mieć wystarczającą ilość połówek papieru listo-wego, na których zapisywał badane wyrazy. Na przykład na jednej kartce zapisy-wano wszystkie wypadki piemonckich zmian podstawowego romańskiego (to jest w przybliżeniu łacińskiego) akcentowanego a, na drugiej wszystkie wypadki pie-monckich odpowiedników łacińskiego a nieakcentowanego itd., na trzeciej zapi-sywano zmiany akcentowanego długiego łacińskiego e, na czwartej – akcentowa-nego krótkiego e, na piątej – odpowiedniki nieakcentowaakcentowa-nego e itd. Wystarczająca liczba słów tej czy innej kategorii daje możliwość wyprowadzenia ogólnego pra-wa odpowiedniości między dźwiękiem łacińskim a piemonckim. Gdy wybranych z czytanej książki przykładów było za mało dla dokładnego sformułowania prawa, szukano potrzebnych wyrazów w wielkim słowniku piemonckim, Vocabolario piemonteno-italiano del professore di gramatica italiana e latina Michele Ponza.

Edizione quinta, Pinerolo 1859. W ten sposób zbadano w ogólnych zarysach właś-ciwości fonetyczne dialektu piemonckiego, następnie zaś Ascoli przeszedł do po-dobnego badania dialektu genueńskiego. Ostatecznie w rękach każdego studenta znalazł się przez niego samego sporządzony kurs, który musiał on tylko przejrzeć przed egzaminem, by opanować go z wymaganą dokładnością i szczegółowością.

Korzyść z ćwiczeń tego rodzaju dla samodzielnej pracy studentów chcących po-święcić się dialektologii jest oczywista i bezsporna44.

Ponieważ moje obecne zajęcia są głównie dialektologiczne, obserwowałem

„Ćwiczenia romańskie” (Esercitazioni romanze) Ascolego z najwyższym zainte-resowaniem. Ponadto korzystałem z prywatnych rozmów z tym znakomitym uczo-nym i pilnie czytałem jego prace, przede wszystkim pozostające w bezpośrednim związku z zajmującymi mnie obecnie zagadnieniami dialektologicznymi. Do nich między innymi należą: 1) krótkie rozważanie wydrukowane w mediolańskim cza-sopiśmie „Politecnico” z marca 1867 r. (tu między innymi mówi się o Słowia-nach w hrabstwie Molise w południowej Italii), dalej 2) Studj critici di G.I. Ascoli, I. Cenni sull’origine delle forme grammaticali – Saggi di dialettologia italiana – Colonie straniere in Italia – Frammenti albanesi – Gerghi. Dagli Studj orientali e linguistici, Fasc. III, Gorizia. Tipografia Paternolli 1861, 3) Archivio glottologico

44 W tym czasie miejsce wykładowcy literatury łacińskiej w Akademii wakowało i nie można go było w żaden sposób obsadzić. W rezultacie wykładanie języka łacińskiego czasowo po-ruczono na dwóch niższych kursach profesorowi historii starożytnej, Elii Lattesowi (Dott.

Elia Lattes, prof. straord. della Storia antica ed Archeologia civile), a na wyższych (3. i 4.) Ascolemu. Wykłady zaczęli podczas mojego pobytu w Mediolanie. Ascoli pozwolił mi uczęszczać na te wykłady, na których czytał i objaśniał ze studentami Horacego, zwracając uwagę głównie na metrykę.

italiano, diretto da G.I. Ascoli. Volume primo, con una carta dialettologica, Roma, Torino, Firenze, Ermanno Loescher, 1873, 8o, s. LVI i 556. To ostatnie dzieło jest pierwszym tomem zbioru, w którym poza Ascolim wezmą udział także inni uczeni zajmujący się badaniem włoskich gwar lub gwar obcych, ale istniejących na zie-miach włoskich (to jest oprócz Królestwa Italii także w sąsiednich prowincjach Francji, Szwajcarii i Austrii, uważanych przez Włochów za włoskie).

Wydany dotychczas pierwszy tom tego, powiedzmy, czasopisma dialektologicz-nego należy w całości do Ascolego. Jest to bardzo szczegółowa i dokładna charak-terystyka właściwości fonetycznych tak zwanej strefy ladyńskiej (Zona Ladina), to jest grupy tych narzeczy romańskich, które będąc ze sobą w dosyć bliskim pokre-wieństwie, nie mogą być liczone ani do portugalskiej, ani hiszpańskiej, ani francu-sko-prowansalskiej, ani włoskiej, ani wreszcie do rumuńskiej rodziny romańskich narzeczy i gwar, ale tworzą odrębną, samodzielną całość. Ta szczególna romańska grupa składa się z tak zwanych Gryzonów albo Gridżonów w Szwajcarii, Lady-nów w Tyrolu i wreszcie z Friulów żyjących w północno-wschodniej części byłego Królestwa Wenecji (w prowincji Udine) i w południowo-zachodniej części Hrab-stwa Gorycji. Rozważania nad fonetycznymi cechami narzeczy ladyńskich związał Ascoli z badaniem gwar włoskich, w których według jego poglądu są widoczne śla-dy tych samych wpływów, którym swe pochodzenie zawdzięczają właśnie narze-cza ladyńskie. Są to tak zwane gwary ladyńsko-lombardzkie i ladyńsko-weneckie.

Mnie przede wszystkim zainteresowały badania właściwości dialektu friulskiego, ponieważ właśnie Friulowie są najbliższymi sąsiadami tej części Słowian, których badaniami języka zajmowałem się głównie, a więc wskutek tego sąsiedztwa mu-sieli, także pod względem językowym, wywierać silny wpływ na owych Słowian.

Pobyt w Mediolanie wykorzystałem do tego, by dość gruntownie poznać gwarę mediolańską, którą mówi nie tylko miejscowy „gmin”, ale nawet najwyższe klasy tamtejszego społeczeństwa. W tym celu brałem prywatne lekcje i czytałem dzieła znakomitego mediolańskiego poety Carlo Porty45.

Spośród własnych prac powstałych w Mediolanie mogę wymienić dosyć szcze-gółową analizę książki Schleichera Laut- und Formenlehre der Polabischen Spra-che, napisaną dla „Журнала Министерства народного просвещения”46. Poza tym kontynuowałem opracowywanie i porządkowanie zebranych materiałów gwar słoweńskich.

W początkach maja powróciłem do Gorycji, by uzupełnić swoje informacje o właściwościach gwar ludności słoweńskiej zamieszkującej tak zwane Birdy, na północny zachód od Gorycji, a następnie pojechałem do Udine (po słoweńsku Videm), aby po skończeniu mojego sprawozdania i niektórych przygotowywanych

45 Żył w latach 1775–1821. [M.S.].

46 Artykuł ten został wydrukowany w sierpniowym numerze „ЖМНП” za 1873 r. (Uwaga autora w 1876 r.).

prac wyruszyć do Słoweńców weneckich (Słowinów) i do Rezji, którą zamierzam zbadać szczegółowo pod wszelkimi względami.

Porządkując i opracowując zebrane materiały dialektyczne, trzymam się nastę-pującej metody:

Przede wszystkim zamierzam przedstawić i scharakteryzować poszczególne dialektyczne indywidua, to jest poszczególne gwary, na ile różnią się od siebie wy-starczająco wyraźnymi cechami. To zadanie jest o tyle łatwe, że gwary słoweńskie wyraźnie różnią się od siebie i ustalenie granicy między jedną a drugą gwarą nie sprawia prawie żadnej trudności. Wyodrębniwszy w ten sposób dowolną gwarę, charakteryzuję ją jako odrębną całość językową. Podstawą takiej charakterysty-ki jest kompletny słownik wszystcharakterysty-kich zapisanych wyrazów tej gwary. Następnie z owego słownika wypisuję według kategorii te wyrazy, formy i zwroty, które mogą być przykładami charakterystycznych właściwości owej gwary: fonetycz-nych, morfologicznych i składniowych.

Wszędzie, zarówno w fonetyce, jak i w morfologii i składni, oddzielam te właś-ciwości gwarowe, które są wspólne dla danej gwary i całej rodziny gwar słoweń-skich, od cech stanowiących jej wyłączną własność lub w ostateczności wspól-nych tylko dla niej i niektórych inwspól-nych gwar słoweńskich. Suma owych ostatnich właściwości rozstrzyga o odrębności gwary. Do tych dwóch części dodaję trzecią, poświęconą specjalnej dialektologii samej tylko danej gwary, to jest szczegółowe-mu podziałowi na najdrobniejsze odcienie dialektyczne.

Jako przykład moich prac w tym zakresie dołączam tutaj wyjątek z fonetyki gwary bohinjsko-posavskiej. […]47