• Nie Znaleziono Wyników

Systematyki, klasyfikacji języków nie wolno rozumieć jako sztucznego ułatwienia ich badania przez zaprowadzenie porządku na podstawie wybranych na

naukOWym i.a. b audOuina de c Ourtenay

Teza 3. Najzupełniej niewłaściwe jest przykładanie do budowy języka w da- da-nym czasie kategorii jakiegokolwiek wcześniejszego lub późniejszego czasu

II. Systematyki, klasyfikacji języków nie wolno rozumieć jako sztucznego ułatwienia ich badania przez zaprowadzenie porządku na podstawie wybranych na

silniejszy niż odwrotny. Od wpływu języków obcych, od wypracowania języka literackiego, od rodzaju zajęć ludzi mówiących pewnym językiem, od warunków geograficznych kraju, który zamieszkują, itp. zależy przyspieszenie lub spowolnienie i swoistość wewnętrznego rozwoju języka. Wpływ historii wewnętrznej języka na zewnętrzną sprowadza się bardziej lub mniej do przyspieszenia lub spowolnienia rozwoju literatury wskutek większej lub mniejszej uległości języka (wpływ zresztą niewielki) i do pytania o zmienność, do pytania, kiedy właściwie język zmienił się na tyle, że w porównaniu do pewnej, starszej epoki można go uważać już nie za ten sam język, ale za jego potomka (mówiąc przenośnie), i do pytania, czy dane narzecza można uważać za części jednego języka, czy też za samodzielne całości.

Materiał zewnętrznej historii języka w dużym stopniu pokrywa się z materiałem historii i historii literatury. Mówiąc o rozprzestrzenieniu się narodu, o jego wykształceniu, o roz-kwicie jego literatury, dotykamy tym samym w wielu punktach zewnętrznej historii języka tego narodu. O materiale historii wewnętrznej powiedziano wyżej.

37 Szczególnie ważne i konieczne dla nauki jest odtworzenie tak zwanych języków pierwot-nych (Ursprachen) i języków podstawowych (Grundsprachen), to jest języków, których rozmaite warianty tworzą daną grupę językową. Trzeba tu pamiętać, że mimo wszystko te pierwotne i podstawowe języki w tym kształcie, w jakim je odtwarza nauka, nie są kom-pleksami rzeczywistych zjawisk, a tylko komkom-pleksami naukowych faktów, otrzymanych drogą dedukcji.

chybił trafił danych albo a priori przyjętych cech. Przy współczesnych poglądach na naukę w ogóle, a na językoznawstwo w szczególności, prawdziwie naukowa klasyfikacja języków powinna zostać wyprowadzona z ich naturalnego rozwoju, a z drugiej strony powinna opierać się na istotnie charakterystycznych cechach.

W dziedzinie języków pokrewnych38, to jest takich, które rozwinęły się z tego samego pierwotnego języka, a więc będących wariantami tego samego pierwot-nego materiału powstałymi pod wpływem rozmaitych warunków, w których znajdowały się i znajdują narody mówiące tymi językami, klasyfikacja jest tylko modyfikacją historii języka. Należy jednak patrzeć na języki jako na indywidua lub raczej jak na kompleksy charakterystycznych dźwięków i połączeń dźwię-kowych zgrupowanych w jedną całość w poczuciu językowym danego narodu, z drugiej strony – wysunąć na plan pierwszy te właściwości poszczególnych ję-zyków, które albo rzeczywiście odróżniają jeden od drugiego, albo też łączą je w jedną grupę w różnicy od innych języków i grup i eo ipso historia języka staje się genetyczną klasyfikacją języków. Trzeba także wciąż mieć na względzie, że zasady genetycznego podziału języków pokrewnych należy szukać nie – jak to się powszechnie przyjmuje – w poszczególnych różnicach fonetycznych, lek-sykalnych i formalnych, ale we wspólnych tendencjach warunkujących swoisty rozwój całego mechanizmu języka, ponieważ tylko takie tendencje można uznać za charakterystyczne i stałe właściwości, wyodrębniające poszczególne języki ze środowiska wszystkich innych, znajdujących się wraz z nimi w mniej lub bardziej bliskim pokrewieństwie.

Obok tej klasyfikacji genetycznej istnieje także morfologiczna, dzieląca ję-zyki według właściwości ich budowy i opierająca się właśnie na drugiej części gramatyki, to jest na morfologii albo słowotwórstwie39. Podstawowa morfologicz-na różnica między grupami języków zakłada także pierwotny, podstawowy, zasad-niczo odmienny światopogląd nosicieli tych języków, poprzedzający pierwotne tworzenie obecnych języków, a potem towarzyszący temu pierwotnemu ich two-rzeniu40. I dlatego właśnie języki różniące się od siebie morfologicznie nie mogą

38 Za zewnętrzną cechę pokrewieństwa języków należy uważać możliwość fonetycznego przekładu z jednego języka na inny, to znaczy możliwość przedstawienia każdego (nieza-pożyczonego) wyrazu jednego języka w formie innego języka według określonych przez prawa dźwiękowe odpowiedniości dźwięków.

39 Najpowszechniej przyjętym sposobem języki z tego punktu widzenia dzieli się na jednosy-labowe [= izolujące – M.S.], aglutynacyjne i fleksyjne.

40 Weźmy na przykład dwie skrajności: języki jednosylabowe i fleksyjne. U narodów mówią-cych językami jednosylabowymi nie pojawiła się w samych początkach ich powstania (tak ludzi, jak języków) i dotychczas nie pojawia się i nigdy nie pojawi (ponieważ teraz już ję-zyk warunkuje skład umysłu) potrzeba wyrażania w jęję-zyku stosunku wyobrażeń za pomocą środków materialnych, to jest dźwięków i ich połączeń (co daje nam nawet prawo wniosko-wać, że w umyśle człowieka mówiącego jednym z tych języków nie ma w ogóle wyobrażeń prawdziwych formalnych stosunków), podczas gdy budowa języków fleksyjnych na tym

być genetycznie pokrewne41. W przeciwieństwie do tego języki różne genetyczne mogą należeć do tej samej kategorii z morfologicznego punktu widzenia, to zna-czy, że mogą mieć taką samą, a w ostateczności podobną budowę42.

Skrzyżowaniem klasyfikacji genetycznej i morfologicznej jest podział języków fleksyjnych na pierwotne i wtórne, syntetyczne i analityczne. W pierwszych jest jeszcze żywo odczuwany ich skład i potrzeby fleksji są zaspokajane za pomo-cą wchodzących w ich skład końcówek itp. W drugich wyrazy ze względu na swój skład odczuwane są jako martwe konglomeraty dźwięków i stosunki fleksyjne są wyrażane za pomocą pewnych samodzielnych słówek. Ale mimo to zasadniczy charakter jednych i drugich jest taki sam. Podstawowe tendencje i potrzeby nie zmieniają się, odmienne są tylko środki służące ich zaspokajaniu. Jasne jest, że tu trudniej niż gdzie indziej dają się określić ścisłe podziały, przeciwnie – widzi-my wielką różnorodność i nieskończony szereg wszelkich stanów przejściowych.

Mało tego, już w samym kompletnym pierwotnym stanie danych historycznie języków fleksyjnych obserwuje się zaczątki wtórnej budowy i odwrotnie: nawet w językach o najbardziej rozwiniętej tendencji do wtórnej budowy są ślady pier-wotnej formacji.

Spośród znanych, naukowo sklasyfikowanych (mimo budowy morfologicz-nej), genetycznie uporządkowanych grup języków43 największą uwagę zwrócono na dwie, należące według swej budowy do języków wyższej klasy morfologicz-nej, to jest do języków fleksyjnych, których nosiciele, czyli mówiące nimi narody, należą do najkulturalniejszych i najwpływowszych w historii świata. Są to

gru-się właśnie opiera. W językach jednosylabowych pierwotna abstrakcja, za której pomocą ludzie oddzielili imię od verbum i w ogóle różne kategorie wyrazów według ich stosunków do zdania, osiągana jest pewnym, ściśle określonym porządkiem słów (np. predykat po su-biekcie, atrybut przed subiektem), podczas gdy w językach fleksyjnych temu celowi służą różne elementy formalne, które rozwinęły się z materiału tych języków.

41 To oczywiście nie wyklucza możliwości zamiany przez dany naród języka jednego typu na język innego typu i w ten sposób wyzbycia się wcześniejszej etnograficznej narodowości, poprzedniego języka ojczystego. Wystarczy wskazać Murzynów, którzy przyjęli w Amery-ce język francuski lub angielski itp., ale tu właśnie mamy prawo przypuścić wobec takie-go przewrotu językowetakie-go przewrót w składzie zbiorowetakie-go umysłu. Z drugiej strony jest możliwe połączenie budowy morfologicznej jednego języka z materiałem innego (ale tylko oczywiście przez zapożyczenie). Przykładem takiego zmieszania budowy chińskiego z ma-teriałem rosyjskim jest „kiachtyńskie chińskie narzecze języka rosyjskiego” (por. artykuł pod tym tytułem S.I. Czeriepanowa w „Известиях императорской Академии наук по отделению русского языка и словесности” II, s. 370–377).

42 Możliwe zresztą, że jest to skutek niedostatecznego i ograniczonego morfologicznego dzie-lenia i prawdopodobnie przy dokładniejszym i mniej wąskim określeniu budowy poszcze-gólnych języków pokazałoby się więcej różnic, niż dotąd zazwyczaj się przypuszcza.

43 Są one następujące: 1) indoeuropejska, 2) semicka, 3) chamicka, 4) fińsko-tatarska albo uralo-ałtajska, 5) drawidyjska albo dekańska, 6) polinezyjska albo oceaniczna (malajska), 7) południowoafrykańska.

py (gałęzie) języków semickich i indoeuropejskich44. Ta druga grupa była przeważnie poddawana najskrupulatniejszym naukowym badaniom i w nich zo-stała wypracowana metoda obecnie stosowana także w rozważaniach nad innymi grupami.

Zasadą nauki jest, że najlepiej badać ściśle określoną rodzinę lub gałąź języków.

Także i my będziemy zajmować się wyłącznie gałęzią indoeuropejską, studiując zarówno jej budowę i skład w rozwoju historycznym, jak też stosunki wzajem-ne między jej poszczególnymi członkami. Indoeuropejska (arioeuropejska?) gałąź rozpada się na osiem odrębnych rodzin: 1) indyjską, 2) irańską, 3) grecką, 4) romańską, 5) celtycką, 6) germańską, 7) litewską i 8) słowiańską. Nie wydzieli-ły się one jednocześnie ze wspólnego pierwotnego języka, ale jedne z rodzin żywydzieli-ły dłużej ze sobą niż z pozostałymi rodzinami i dlatego także w naszych czasach wykazują większe podobieństwo. Co do tego problemu zdania uczonych są po-dzielone i trzeba przyznać, że przyjęte dla jego rozwiązania sposoby są całkiem niezadowalające (por. wyżej, gdzie mówi się o zasadzie genetycznego podziału języków pokrewnych). Za ostatecznie rozwiązane możemy uważać najbliższe po-krewieństwo rodziny indyjskiej i irańskiej, rodziny słowiańskiej i litewskiej i naj-prawdopodobniej rodziny greckiej z romańską45.

Najstarsze zabytki gałęzi indoeuropejskiej zachowała indyjska rodzina w świę-tych księgach Wed, których język, chociaż z pewnymi zmianami, był później pod nazwą sanskrytu wspólnym językiem literackim Hindusów. A więc prawdziwy sanskryt nie jest językiem ludowym, a tylko świętym językiem literackim tego rodzaju, co w przeszłych czasach starosłowiański dla Słowian, a w obecnych gór-noniemiecki dla Niemców. Studiowanie sanskrytu jest bardzo ważne dla badań gałęzi indoeuropejskiej w ogólności zarówno wskutek szczegółowej i trafnej jego analizy dokonanej jeszcze przez tamtejszych gramatyków, jak też jego zalet,

mia-44 Odwieczny zasadniczy podział na języki indoeuropejskie i semickie znajduje analogię w odwiecznym, zasadniczym rozróżnieniu religijnych poglądów ich nosicieli, to jest mó-wiących nimi plemion, takich mianowicie poglądów, których nasiona zostały rzucone jesz-cze w tych czasach, kiedy człowiek dopiero zaczynał być człowiekiem, zaczynał mówić:

forma, w której bóstwo wchodzi w kontakt z człowiekiem, to u Indoeuropejczyków perso-nifikacja bóstwa, u Semitów proroctwo.

45 Zadziwiające jest, że na najbliższe pokrewieństwo Litwo-Słowian z Germanami, przy-jęte obecnie przez większość badaczy za Grimmem i Schleicherem, wskazywał jeszcze w XIII w. jeden z polskich dziejopisów, Boguchwał: „Sic et Theutonici cum Slavis re-gna contigua habentes simul conversatione incedunt, nec aliqua gens in mundo est, sibi tam communis et familaris, veluti Slavi et Theutonici” (zob. О древне-польском языке до XIV-го столетия. Соч. И. Бодуэна де Куртенэ – słownik, ob. Słowianin). Najbliższe po-krewieństwo Słowian i Litwinów uświadamiali sobie Polacy w XVII wieku. Oto, co pisze na ten temat znany polski pamiętnikarz Pasek: „taka właśnie różnica mowy Jutlandczy-ków od niemieckiej, jak Łotwy albo Żmudzi od PolaJutlandczy-ków” (Pamiętniki Paska, Petersburg 1860, s. 19).

nowicie przejrzystej budowy samego języka. Nie należy wszelako zapominać, że sanskryt jest tylko jednym z członków indoeuropejskiej gałęzi (nie pierwotnym językiem, ale pochodnym, tylko z najstarszymi zabytkami). A więc że jego stu-diowanie nie wyczerpuje całego bogactwa problemów wywoływanych rozważa-niami tej gałęzi i że ograniczając się szczegółowym historycznym poznawaniem jakiejkolwiek innej rodziny lub języka, na przykład rodziny słowiańskiej, germań-skiej, greckiej itp., można właściwie obejść się bez znajomości sanskrytu. Chociaż z drugiej strony nigdy nie zaszkodzi przyswojenie sobie dokładnej znajomości systemu gramatycznego tego starego języka. Jednak w tym wszystkim należy uni-kać tak powszechnej niewolniczej postawy wobec sanskrytu i nie mierzyć zjawisk innych języków sanskryckimi kategoriami.

B. Naukowe badanie danych nam przez historię języków wyczerpuje się w gra-matyce i systegra-matyce. W drugim dziale czystego językoznawstwa rozważane są problemy leżące poza granicami danych historycznych. Mówi się tu o początkach ludzkiej mowy, o pierwotnym jej powstawaniu, o ogólnych warunkach psychicz-no-fizjologicznych jego nieprzerwanego istnienia, o wpływie światopoglądu ludzi na swoisty rozwój języka i – odwrotnie – o wpływie języka na światopogląd jego nosicieli, o znaczeniu języka dla psychicznego rozwoju narodu itp. Liczni bada-cze języka odnoszą te zagadnienia do antropologii i psychologii, mnie się jednak wydaje, że ponieważ dotyczą one języka, to również powinny być rozpatrywa-ne przez językoznawstwo, tym bardziej że dla ich rozwiązania potrzebrozpatrywa-ne są darozpatrywa-ne obiektywnej części tej nauki, historii języka.

Co się tyczy językoznawstwa stosowanego, to składa się na nie:

1) zastosowanie danych gramatyki do problemów z dziedziny mitologii (mity etymologiczne)46, starożytności i historii kultury w ogólności (porównywanie wyrazów ważnych w sensie kulturowohistorycznym, którego najznamienitsza jest prehistoria odtwarzana przy pomocy językoznawstwa i nazywana także lin-gwistyczną paleontologią), w ustalaniu za pośrednictwem badań gramatycznych wzajemnego wpływu narodów na siebie itd., 2) zastosowanie danych systematy-ki do problemów etnograficznych i etnologicznych oraz do problemów z historii narodów w ogólności (rozdzielenie się języków w związku z naturalnym

podzie-46 Por. próby objaśniania opowieści o wieży Babel. „In dem letzten Worte sehen wir sogar, wie die Sage von dem Bischof Hatto durch Volksetymologie veranlasst wird, ähnlich wie man im Pentateuch mehrere dergleichen etymologischen Sagen, die Mythe vom babylonischen Thurmbau (die bekanntlich nur auf der falschen Anknüpfung des Namens Babel an hebr.

bälal beruht) an der Spitze, längst erkannt hat” [= W tym ostatnim widzimy nawet, że dzięki ludowej etymologii powstało podanie o biskupie Hattonie, podobne do wielu legend etymo-logicznych Pięcioksięgu, z mitem o budowie wieży Babel na czele (co, jak wiemy, oparte jest tylko na błędnym powiązaniu słowa Babilon i hebr. bälal) – tłum. M.S.] (E. Förster-mann, Ueber deutsche Volksetymologie, „Zeitschrift für vergleichende Sprachforschung”

etc. von Aufrecht und Kühn, I, 6).

leniem się ludzkości) itd., i wreszcie 3) zastosowanie wyników badań drugiej czę-ści (o początkach języka itp.) do problemów będących przedmiotem antropologii, zoologii itp. (lingwistyka ma tu zresztą tylko drugorzędne znaczenie).

W poprzednim wykładzie starałem się określić językoznawstwo, wskazać jego podstawowe problemy i pokazać jego wewnętrzną organizację, tak jak rozwija-ła się ona historycznie. Dotąd jednak nie postawiłem pytania, co to jest język, a tymczasem jasne, choćby tylko negatywne jego zdefiniowanie wydaje się bardzo pożyteczne47.

Zanim odpowiem na to pytanie, uważam za nieodzowne odrzucić stanowczo ten przesąd niektórych uczonych, jakoby język był organizmem. Ta opinia powsta-ła wskutek zamiłowania do porównań, na co wielu cierpi, nie zwracając uwagi na tę bardzo prostą i przekonującą przestrogę, że porównanie to jeszcze nie dowód.

Przejawia się w tym pragnienie, by za pomocą porównań uniknąć prawdziwej, poważnej analizy. Stąd uczone pustosłowie, uczone frazesy, które wprowadzają w błąd nie tylko ludzi powierzchownych, ale nawet bardzo gruntownie myślą-cych. Nie wdając się w szczegółowsze rozpatrywanie i krytykę tego stanowiska, że język jest organizmem, i nie starając się określić istoty organizmu, zauważę tylko, że organizm, podobnie jak substancje nieorganiczne, jest czymś nama-calnym, zajmującym pewną przestrzeń, z drugiej zaś strony odżywiającym się, rozmnażającym itd.48. Tymczasem kiedy człowiek mówi (a od tego wszak zależy istnienie języka), zauważamy przede wszystkim ruch jego organów; ten ruch or-ganów powoduje ruchy powietrza, a zróżnicowanie tych ruchów warunkuje roz-maitość wrażeń działających na zmysły słuchacza i mówiącego oraz związanych z pewnymi wyobrażeniami w umyśle zarówno mówiącego, jak i słuchacza49. Kto

47 Trzeba tu koniecznie pamiętać o bardzo słusznej sentencji, że omnis definitio periculosa, i z tego powodu dążyć nie do realnej definicji (określenia), która w zwięzłej postaci zawie-rałaby implicite wszystkie właściwości języka, ponieważ te właściwości można poznać, tylko badając szczegóły, ale trzeba starać się podać definicję nominalną i wskazującą tylko na przedmiot, ale nie przesądzającą a priori o wszystkich jego cechach i właściwościach.

48 Organizm możemy obserwować wzrokowo, język natomiast słuchem; przed oczyma jest on tylko w książkach, ale przecież nie jest to język, a tylko jego wyobrażenie za pomo-cą kształtów (liter itp.). Organizm zawsze jest w całości obecny; istnieje nieprzerwanie od czasu swych narodzin do początków swego rozkładu nazywanego śmiercią. Język jako całość istnieje tylko in potentia. Wyrazy nie są ciałami ani członkami ciała; pojawiają się jako kompleksy znaczących dźwięków, jako znaczące współbrzmienia tylko wtedy, kiedy człowiek mówi, jako wyobrażenia znaczących współbrzmień istnieją w mózgu, w umyśle człowieka tylko wtedy, kiedy ten nimi myśli.

49 Słowo przedstawia się obserwacji przede wszystkim jako mające dwie strony: formę dźwię-kową i funkcję, które jak ciało i duch w naturze nie pojawiają się nigdy oddzielnie i nawet nie da się ich w rzeczywistości rozdzielić bez unicestwienia obu (Die Wurzel AK im Indo-germanischen von Dr. Johannes Schmidt etc., Weimar 1865, s. 2). Forma i treść, dźwięk i myśl są tak nierozerwalnie związane ze sobą, że żadna z tych dwóch części nie może

uważa język za organizm, ten go personifikuje, rozważając go w zupełnym ode-rwaniu od jego nosiciela, od człowieka, i powinien uznać za prawdziwe opowia-danie pewnego Francuza, że w 1812 r. słowa nie dochodziły do ucha słuchacza i zamarzały w połowie drogi. Przecież jeśli język jest organizmem, to musi to być organizm bardzo delikatny i słowa jako części tego organizmu nie wytrzymują silnego rosyjskiego mrozu.

Nie będę rozpatrywał wszystkich pomyłek i błędów, które wprost lub tylko pośrednio wynikają z tego przesądu, że język jest organizmem50, a zanim podam

podlegać zmianie, nie wywołując odpowiedniej zmiany w drugiej (ibid., s. 1). W takim spojrzeniu na naturę języka najwyraźniej brakuje czegoś wiążącego dźwięk i znaczenie, mianowicie brakuje wyobrażenia dźwięku jako wewnętrznego odzwierciedlenia zewnętrz-nej strony słowa. Ten brak jest rezultatem rozważania języka w oderwaniu od ludzkiego organizmu. Ciekawe byłoby wiedzieć, gdzie właściwie pojawia się w taki konieczny sposób forma dźwiękowa w myśleniu, pisaniu, które mimo wszystko nie mogą obejść się bez tak zwanej funkcji słów: te procesy dokonują się za pośrednictwem połączenia wyobrażenia przedmiotu (znaczenia) z wyobrażeniem dźwięku (podczas pisania także z wyobrażeniem widzialnych kształtów, które towarzyszą odpowiednim ruchom ręki), ale bez słyszalnych brzmień. Mało tego – przecież kiedy mówi głuchoniemy, to jest kiedy wytwarza słyszalne, określone ruchy fal powietrza, jednocześnie wytwarza wrażenie formy dźwiękowej tylko w uchu słuchacza; dla niego samego tak zwana funkcja jest ściśle związana nie z brzmie-niami i wyobrażebrzmie-niami tych brzmień, ale z pewnymi poruszebrzmie-niami organów i z wyobraże-niami tych poruszeń. To, jakie działanie wywierają owe poruszenia organów na powietrze, a następnie na ucho, pozostaje dla głuchoniemego zupełnie niezrozumiałe. Poza tym można spotkać ludzi, którzy uczą się bez pomocy nauczyciela na przykład angielskiego (którego dźwięki są oddawane bardzo skomplikowaną i trudną do nauczenia ortografią) po prostu wzrokowo i u nich tak zwana funkcja słów angielskich łączy się nie z formą dźwiękową tych słów, ale z oznaczającymi ją napisami (por. zamianę widzialnych nut na namacal-ne w uczeniu niewidomych muzyki). A czy z drugiej strony dla człowieka obdarzonamacal-nego dobrym słuchem, ale nierozumiejącego danego języka obcego, znaczenie (funkcja) nieod-łącznie jest związana z dźwiękiem? Może być zresztą, że we wszystkich tych wypadkach forma dźwiękowa i funkcja jednoczą się mistycznie, bez udziału zainteresowanych (albo mówiących, ale niesłyszących, albo czytających oczyma, albo wreszcie słuchających, ale nierozumiejących) indywiduów. Sentencje, które przywołałem na początku moich uwag, mają za swe źródło wąski, fałszywie pojęty monizm, którego przyjęcie unicestwiłoby po-jęcia i o narodzeniu, i o życiu, i o śmierci organizmów, a nawet o samych organizmach.

Wszak u martwych organizmów forma zewnętrzna (wygląd zewnętrzny i skład ciała) pozo-staje prawie niezmieniona, a ginie tylko ich podstawowa funkcja, ustępując miejsca innym funkcjom jako produktywnym czynnikom organizmów.

50 Możliwe, że w najbliższym czasie pojawi się możliwość szczegółowego i krytycznego rozważenia zarówno tego przesądu, że język jest organizmem, jak i innych pozostających z nim w związku przesądów uczonych, na przykład że językoznawstwo jest nauką przyrod-niczą (w rodzaju botaniki i zoologii), że jest ono zasadniczo odmienne od filologii, że język i historia pozostają wobec siebie w stosunku przeciwieństwa itd. Wtedy postaram się także wskazać niektóre inne błędy, niektóre inne fałszywe pojęcia o języku i językoznawstwie, po części nieświadomie rodzące się w masach, po części świadomie wypracowane.

ostateczne określenie języka, najpierw zwrócę uwagę z jednej strony na odróżnie-nie mowy ludzkiej w ogólności jako zbioru wszystkich języków, które gdziekol-wiek i kiedykolgdziekol-wiek istniały, od pojedynczych języków, narzeczy, gwar i wreszcie

ostateczne określenie języka, najpierw zwrócę uwagę z jednej strony na odróżnie-nie mowy ludzkiej w ogólności jako zbioru wszystkich języków, które gdziekol-wiek i kiedykolgdziekol-wiek istniały, od pojedynczych języków, narzeczy, gwar i wreszcie