• Nie Znaleziono Wyników

Niniejszy rozdział poświęcam komunikowaniu geokultury przez rządy. Nazwa

„geokultura” może być myląca. Jest to wspólny dla całego systemu-świata ze-staw norm, wartości, idei tworzący makrostrategię polityczną zorientowaną na przetrwanie lub zmianę systemu. Nie jest więc geokultura globalną, zho-mogenizowaną kulturą, zestawem norm, wartości, idei jakiejś grupy społecz-nej, społeczeństwa, cywilizacji, która dominuje na całym świecie. Nie należy utożsamiać geokultury na przykład z amerykanizacją, choć niewątpliwie Stany Zjednoczone jako państwo hegemoniczne mają duży wpływ na treść geokul-tury. Geokultura odnosi się do systemu-świata jako całości. Normy, wartości, idee nie tworzą i nie odzwierciedlają swoistości kulturowych społeczeństw, ale sposób funkcjonowania systemu. Nim przedstawię zarys teorii geokultury, chciałbym krótko wyjaśnić moje rozumienie pojawiającej się w tytule „rządo-wej komunikacji politycznej”. Odbiega ono – jak mniemam – od dominujące-go rozumienia w literaturze przedmiotu.

Nazwa „komunikacja polityczna” używana jest dla określenia zarówno przedmiotu badań, jak i samej dziedziny wiedzy [Dobek-Ostrowska 2004; Fras 2005]. Studia nad komunikacją polityczną cechuje paradoks młodej dziedzi-ny o wielowiekowej tradycji badań. Z jednej strodziedzi-ny tradycje badawcze sięgają przez Jeff ersona i Machiavellego aż do prac Arystotelesa [Kaid 2004], z drugiej nauka o komunikacji politycznej uznawana jest często za jedną z młodszych, dopiero krystalizujących się nauk społecznych [Michalczyk 2005, 16]. Domi-nująca w środowisku jest przy tym myśl, że nauka o komunikacji politycznej, powstała w wyniku „stopniowego scalania nurtów wielu dziedzin badawczych”

[Fras 2005, 14]. Bogusława Dobek-Ostrowska [2004, 21] wskazuje na przynaj-mniej osiem podstawowych dziedzin – socjologię, politologię, prawo, fi lozofi ę, nauki ekonomiczne, nauki techniczne, językoznawstwo i psychologię – wpły-wających na jej „interdyscyplinarny” charakter. Inaczej wygląda to z przyjętej

tutaj perspektywy systemów-światów. W miejsce interdyscyplinarności pro-ponujemy pojęcie unidyscyplinarności, polegającej, w skrócie, na nierozdzie-laniu tego, co polityczne, od tego, co ekonomiczne, i od tego, co historyczne.

Siłą rzeczy nie sposób też pominąć tego, co społeczne w naukach społecznych.

Rozdzielenie to ma swoją przyczynę w decyzjach o charakterze politycznym i jest związane z wykorzystaniem nauki do kontroli politycznej i podtrzymania systemu-świata. Trudno jednak kwestionować fakt, że istnieje dość duża grupa badaczy, która identyfi kuje się z nazwą „komunikacja polityczna” i podkre-śla własną odrębność oraz samodzielność. Dorobek badawczy tej grupy jest bogaty i potencjalnie bardzo interesujący, tym bardziej że badacze systemów--światów kwestie komunikowania i mediów na ogół zupełnie ignorują (chlub-ny wyjątek stanowi Shelton Gunaratne).

Komunikacja polityczna to proces perswazyjnego, motywowanego po-litycznie negocjowania treści dotyczących polityki. Nie jest ograniczona do przepływu przekazów między aktorami politycznymi. Przepływy przekazów, symboli, wymiana treści to tylko elementy szerszego zjawiska negocjowania znaczeń. Ani negocjacje, ani będące ich częścią przepływy przekazów nie za-chodzą w próżni społecznej i historycznej. Podstawowy punkt niezgody mię-dzy dominującymi nurtami myślenia w naukach społecznych a perspektywą systemów-światów dotyczy właśnie tego, czym ów przestrzeń społeczno-histo-ryczna jest. Tradycyjnie ujęta nauka o komunikacji politycznej, a szczególnie bliska jej i treściowo wspólna w wielu miejscach nauka o komunikacji między-narodowej sytuuje zjawiska komunikacyjne w przestrzeni między suwerenny-mi, niezależnymi państwami narodowymi oraz w „rozwijających się” nieza-leżnych historiach. Perspektywa systemów-światów umieszcza państwa, kraje, narody, społeczeństwa, klasy w jednej totalności, którą jest system-świat. Ko-munikowanie geokultury dotyczy właśnie systemu-świata.

Poniżej omawiam główne tezy historycznego kapitalizmu na podstawie prac Immanuela Wallersteina [1979; 1984; 1996; 2007], ograniczając liczbę przypisów do minimum dla czytelności tekstu. Mój tekst jest rekonstrukcją argumentacji Wallersteina. Ma dostarczyć kontekstu do rozważań na rządo-wą komunikacją polityczną, dlatego przeprowadzam ją z perspektywy naiw-no-opisowej, to znaczy pomijam szczegółowe uzasadnienia i niuanse teore-tyczno-empiryczne, nie wspominam o istniejącej krytyce danych twierdzeń.

Zwracam też uwagę, że mimo pozornego podobieństwa, historyczny kapita-lizm jako teoria różni się istotnie zarówno od klasycznej myśli marksowskiej, jak i marksistowskiej. Różnic tych nie będę jednak tutaj omawiał, odsyłając Czytelnika przede wszystkim do wczesnego i wciąż ważnego tekstu Roberta Brennera [1977]. Przedstawiając gospodarkę-świat, posługuję się uogólnio-ną kategorią „państwa”, choć historycznie rzecz ujmując miejscami-relacjami systemu-świata były nie tylko państwa, ale także kraje, obszary, regiony.

43 System-świat i kontekst geokultury

System-świat, w którym żyjemy i który obejmuje obecnie niemal cały glob, to nowoczesny system-świat, będący kapitalistyczną gospodarką-światem.

Jak każdy inny system-świat jest to system historyczny. Jego początki sięgają

„długiego” XVI stulecia. W historii świata występowały trzy formy systemów--światów: ograniczone do małego obszaru minisystemy, posiadające centrum polityczne imperia-światy oraz nieposiadające takiego centrum gospodar-ki-światy. Historycznie gospodarki-światy były strukturami nietrwałymi, wchłanianymi przez militarnie sprawne imperia-światy. Nowoczesny system--świat jest historycznie wyjątkowym przypadkiem gospodarkisystem--świata, która okazała się nie tylko trwała, ale i zaskakująco ekspansywna. Między XVI a XIX stuleciem objęła swoim zasięgiem praktycznie całą Ziemię.

Kluczowym elementem kapitalistycznej gospodarki-świata jest kapitał.

Zabrzmiałoby to banalnie, gdyby nie to, że rozumienie kapitału wcale nie jest oczywiste. Rozpowszechnione w popularnych podręcznikach do ekono-mii ujęcie przedstawia kapitał jako „trwałe, wytworzone nakłady, które [...]

są użytkowane w produkcji [Samuelson i Nordhaus 2006, 623]. Wallerstein trafnie zauważa, że jeśli to miałoby decydować o kapitalizmie, to wszystkie systemy społeczne w historii świata byłyby kapitalistyczne, gdyż zawsze gro-madzono rezultaty ludzkiej pracy i zużywano je [Wallerstein 1996, 13]. Byłoby to zgodne z ujęciem neoklasycznym w ekonomii, które widzi kapitalizm jako normalny, naturalny, wieczny, uniwersalny i w konsekwencji, w dłuższej per-spektywie, jedyny możliwy system organizacji społecznej. Perspektywa syste-mów-światów odrzuca takie ujęcie. Kapitalizm jest systemem historycznym, którego wyjątkowość wiąże się wykorzystaniem kapitału do ekspansji gospo-darki-świata umożliwiającej jednostkom lub grupom bezkresną akumulację nowego kapitału. Rezultat ludzkiej pracy zużyty w całości w produkcji jakie-goś dobra albo całkowicie skonsumowany w tym ujęciu nie jest kapitałem.

Nie daje możliwości bezkresnej akumulacji. Bezkres odnosi się tutaj do braku istotnych systemowych barier, co jest historyczną nowością.

Podstawowy mechanizm produkcji kapitału wygląda w skrócie tak (przyj-mując dla uproszczenia, że istnieją tylko dwie klasy: przedsiębiorcy/kapitaliści i robotnicy). Zatrudniony, przymuszony lub zwabiony przez przedsiębiorcę robotnik wytwarza dobro. Dobro jest dystrybuowane do kupujących przez rynki. Cena sprzedaży dobra przewyższa koszt całkowity dobra, w tym koszty przedsiębiorcy; różnica oznacza jego zysk. Zysk jest następnie inwestowany, a cały proces zaczyna się od nowa. W systemach przedkapitalistycznych pro-ces wytwarzania kapitału był hamowany przez czynniki systemowe. Ówczes-ny kapitalista natrafi ał na różne przeszkody, które w dłuższym okresie unie-możliwiały akumulację kapitału. Mogło to być na przykład wyczerpanie się siły roboczej, brak nakładów, presja polityczna, niestabilność społeczna, brak lub ograniczenia rynków, niemożność dotarcia do potencjalnych kupców.

Historyczne systemy-światy, w których istniała akumulacja kapitału, nie były podporządkowane temu zjawisku, w przeciwieństwie do współczesnej kapi-talistycznej gospodarki-świata. Nowoczesny system-świat zorganizowany jest wokół procesów usuwania wszelkich barier dla akumulacji kapitału. Bariery znikają, jeśli tworzone są warunki, by wszystko mogło być towarem kupowa-nym i sprzedawakupowa-nym na rynkach. Kapitalistyczna gospodarka-świat jest więc systemem, w którym postępuje utowarowienie wszelkich procesów społecz-nych, ale nie jest to proces o charakterze liniowym. Na przykład utowarowie-nie pracy, tak zwana proletaryzacja, odbywa się tylko do poziomu, powyżej którego staje się hamulcem bezkresnej akumulacji kapitału. Utowarowienie oznacza, że te procesy dzieją się poprzez rynki, choć historycznie występowały inne, nierynkowe, rozwiązania.

Produkcja nie odbywa się w społecznej izolacji, ale w ramach łańcuchów towarowych w gospodarce-świecie [Gereffi i Korzeniewicz 1994]. Łańcuch towarowy to szereg hierarchicznie zorganizowanych procesów, których rezul-tatem jest fi nalne dobro, oferowane do konsumpcji. Łańcuch kończy się tam, gdzie w danym momencie historycznym nie ma dalszej możliwości przejęcia wartości dodatkowej.

Łańcuchy towarowe łączą rozproszonych w ramach systemu-świata ro-botników i przedsiębiorców. Ujawniają się przy tym systemowe sprzeczno-ści. W interesie kapitalistów jako klasy jest ciągłe obniżanie kosztów (głównie kosztów pracy), by maksymalizować zysk, co przekłada się na obniżanie środ-ków w dyspozycji robotniśrod-ków (niższe wynagrodzenia). W interesie indywi-dualnych przedsiębiorców-właścicieli jest jednak ciągłe zwiększanie własnej sprzedaży, co wymaga pozyskiwania nowych nabywców, którzy z kolei muszą posiadać środki na zakup nowych dóbr i usług. Racjonalne dla przedsiębior-cy jest dążenie do obniżania kosztów własnej produkcji przy równoczesnym podnoszeniu kosztów (via koszt pracy) innych przedsiębiorców. Tę racjonalną strategię chcą podjąć także inni przedsiębiorcy. Napisałem wyżej, że kapita-listyczna gospodarka-świat jest zorientowana na organizację bezkresnej aku-mulacji kapitału. W żadnym wypadku nie oznacza to bezkonfl iktowej orga-nizacji. Systemowe sprzeczności wywołują konfl ikt nie tylko między klasami (walkę klas), ale także w ramach klas. Logika systemu – bezkresna akumulacja kapitału – motywuje jednak przedsiębiorców do ograniczania indywidualnych strategii na rzecz strategii klasowych, a ci, którzy nie chcą się temu podporząd-kować, ryzykują rynkowym unicestwieniem, czyli bankructwem. Nie likwidu-je to likwidu-jednak podstawy sprzeczności, która likwidu-jest trwale usytuowana w centrum procesów produkcyjnych.

Sytuacja robotników jest nie mniej skomplikowana. Praca stanowi central-ny element procesów produkcyjcentral-nych. Kapitalistyczna gospodarka-świat nie może funkcjonować bez pracy, ale systemowe mechanizmy – jak

przedstawi-45 System-świat i kontekst geokultury

łem wyżej – premiują kapitalistów, nie robotników. Strategie i konteksty trwa-nia klasy robotniczej były omawiane wielokrotnie w różnych, często sprzecz-nych ujęciach [Th ompson 1991; Arrighi 1996; Munck 2002; Woolf 2003].

Z perspektywy systemów-światów ważne jest podkreślenie, że utowarowienie pracy to proces umożliwiający ekspansję gospodarki-świata, jak i jej istotne ograniczenie. Akumulacja kapitału poprzez zwiększanie produkcji wymaga dostępności siły roboczej, którą można przymusić do produkcji (na przykład niewolnictwo) lub rynkowo kupić jej dostępność w czasie (praca najemna).

Praca najemna jest tańsza ze względu na przykład na niższe koszty nadzo-ru i kontroli. Gospodarstwa proletariackie mogą polegać na pracy najemnej wyłącznie lub tylko częściowo. Opcja częściowej zależności gospodarstwa od pracy najemnej jest dla przedsiębiorców tańsza, a przez to preferowana. Pro-letariat częściowo tylko zależny od wynagrodzenia z pracy najemnej (półpro-letariat) jest skłonny zaakceptować niższe wynagrodzenie, niżby to wynikało z prawa popytu i podaży na lokalnym rynku pracy [Wallerstein 1996, 27]. Stąd wniosek, że dla zapewnienia bezkresnej akumulacji kapitału utowarowienie pracy musi się odbywać tylko do pewnego stopnia, a stopień ów musi dawać się jakoś regulować. Regulacja nie może być prostą regulacją polityczną, bo w gospodarkach-światach żadnego centrum politycznego władnego regulo-wać system-świat nie ma. Musi być więc wynikiem negocjacji między różnymi grupami o najczęściej sprzecznych interesach.

Zarysowany model jest oczywistym uproszczeniem stosunków społecz-nych. Podział na klasy nie przebiega według jasno nakreślonych linii. Ani kla-sa kapitalistów, ani proletariat nie mogą być postrzegane jako monolity. Dla studiów nad komunikacją polityczną ważne jest to, że komunikacja rozumiana jako negocjowanie znaczeń i kontekstów polega także (lecz nie wyłącznie) na wynegocjowaniu takich znaczeń w dyskursie publicznym, by proces dostoso-wywania proletariatu do logiki akumulacji kapitału przebiegał możliwie bez-konfl iktowo i częściowo poza mechanizmami wolnorynkowymi, czyli tak, by na przykład cena pracy nie była ustalana przez wolny rynek. Państwo posiada oczywiście narzędzia do politycznej regulacji aktywności siły roboczej, choćby legislację, ale działania te, by były skuteczne, muszą być społecznie postrzega-ne jako normalpostrzega-ne, naturalpostrzega-ne, właściwe, jedypostrzega-ne możliwe w danym momencie historycznym. To punkt, w którym rządowa komunikacja polityczna – propa-ganda – odgrywa kluczową rolę. Do tego wątku jeszcze powrócę.

Łańcuchy towarowe, które umożliwiają największą akumulację kapitału, łączy to, że swoje początki mają w różnych miejscach gospodarki-świata, na-tomiast ich zakończenia prowadzą na ogół do rdzenia systemu-świata. W ten sposób ujawnia się osiowy podział pracy sankcjonujący podział systemu-świa-ta na jego rdzeń, półperyferie i peryferie. Te elementy są miejscami-relacjami w takim sensie, że można je traktować jako lokalizacje geografi czne wyłącznie

w odniesieniu do całej struktury gospodarki-świata i związanego z nią osiowe-go podziału pracy. W podziale tym zaszyty jest mechanizm nierównej wymia-ny (unequal exchange), obecwymia-ny też w inwymia-nych historyczwymia-nych systemach, oparty na blokowaniu mobilności siły roboczej przy jednoczesnym stymulowaniu swobodnego przepływu kapitału. Cechą wyróżniającą kapitalizm jest to, że ów mechanizm jest ukryty. Gospodarka-świat funkcjonuje dzięki niejawno-ści nierównej wymiany w ten sposób, że pozwala na przejęcie częniejawno-ści wartoniejawno-ści dodatkowej w łańcuchu towarowym łączącym peryferia z rdzeniem. Następu-je to tak, że rdzeń zyskuNastępu-je (przejmuNastępu-je wartość dodatkową), a peryferia tracą.

Konsekwencją tego procesu jest akumulacja kapitału w rdzeniu gospodarki--świata, co z kolei przekłada się na motywację i środki po temu, by stworzyć silne i sprawnie działające państwo. Nowoczesne państwo, jako organizacja polityczna, jest więc produktem gospodarki-świata niemal dosłownie skon-struowanym historycznie w celu zabezpieczenia mechanizmu bezkresnej aku-mulacji kapitału.

Silne państwa strefy rdzenia mają motywację, by uniemożliwić wzmoc-nienie państwom strefy peryferyjnej, co w najszerszym ujęciu określane jest mianem imperializmu. Jednak imperializm w gospodarce-świecie nie jest tym samym co imperializm w imperium-świecie, które – przypomnę – posiada centrum polityczne, i któremu formalnie podporządkowane są inne części systemu-świata. Kapitalistyczna nierówna wymiana jest ukryta, co oznacza, że z pozoru transakcje w łańcuchu towarowym obywają się na wolnym ryn-ku, czyli że strony możliwie swobodnie negocjują ich warunki. Państwa stre-fy rdzenia nie stosują, poza wyjątkowymi przypadkami, jawnej siły militarnej w celu przechylenia korzyści wymiany na swoją stronę. Stąd możliwe jest wra-żenie, że rzeczywiście mamy do czynienia z mechanizmami wolnorynkowymi, w których specjalizacja produkcji wynika z teorii przewagi komparatywnej, a nie z przymusu. Błędem byłoby myślenie, że siła, w tym jawna siła militarna, nie jest w ogóle używana w celu zapewnienia bezkresnej akumulacji kapita-łu. Przykładem jest tworzenie, wykorzystanie lub wzmacnianie różnic między częściami systemu-świata tak, by państwa strefy peryferyjnej de facto musiały uczestniczyć w nierównej wymianie [Wallerstein 1996, 31].

Zarysowane tutaj procesy nie tworzą stabilnej, statycznej struktury. Prze-ciwnie, w interesie indywidualnego przedsiębiorcy jest zmiana dająca szan-sę na przechylenie korzyści na jego stronę. Tworzenie monopoli i oligopoli jest taką korzyścią. Oczywiście, gdy zmiana się dokonuje, ten konkretny przedsiębiorca dąży do zachowania nowego stanu rzeczy i uniemożliwienia dalszych zmian, ale to wywołuje reakcję jego konkurentów. Tej dynamiki zmian nie można uniknąć, gdyż kapitalizm „bez ciągłego ruchu jest niczym”

[Harvey 2010, 12]. Efektem poszukiwania sposobności, by uzyskać i ustabi-lizować przewagę, jest nadprodukcja, a jej konsekwencją – kryzys. Następuje

47 System-świat i kontekst geokultury

rekonstrukcja łańcuchów towarowych i relokacja procesów produkcyjnych, co oznacza ciągłą geografi czną restrukturyzację gospodarki-świata. Rekonstruk-cja łańcuchów towarowych wiąże się z tym, że nowe procesy produkcyjne stają się najbardziej opłacalne (to jest umożliwiające akumulację kapitału) i o nie zaczyna toczyć się walka wśród przedsiębiorców. Nowe procesy są możliwe dzięki realnym bądź wykreowanym innowacjom, czyli rzadkim produktom, których zabezpieczenie polityczne (prawne) ułatwia tworzenie oligopoli. W tej nowej sytuacji stare, mniej zyskowne procesy produkcyjne są przenoszone do państw półperyferyjnych i potem dalej, do peryferyjnych, co jest mylnie nazy-wane „rozwojem”.

Z problemem nadprodukcji łączy się niedostateczny popyt na oferowane dobra. Kontekst nadprodukcji oraz nadmiernej akumulacji kapitału (w sensie zgromadzenia kapitału, który nie może być wykorzystany do produkcji warto-ści dodatkowej, uniemożliwiając tym samym bezkresną akumulację kapitału) jest przedmiotem ostrych i ciekawych sporów w literaturze przedmiotu [kry-tyczny przegląd: Botwinick 1993; Brenner 2006]. Pomijam je tutaj, opierając się na „klasycznym” wyjaśnieniu z perspektywy systemów-światów. W tym ujęciu systemowym lekarstwem na nadprodukcję jest między innymi większa proletaryzacja, to znaczy zamiana półproletariackich gospodarstw na „w pełni”

proletariackie w państwach rdzenia, wraz z konsekwencjami w postaci najczęś-ciej wyższych kosztów pracy. Wyższe zarobki klasy robotniczej prowadzą do wzrostu konsumpcji, natomiast koszt pracy jest obniżany poprzez geografi czną ekspansję gospodarki-świata, to jest włączanie nowych obszarów, do tej pory leżących poza systemem-światem [Hall 2012]. W ten sposób do gospodarki--świata włączone zostały Europa Wschodnia i Ameryka Południowa (XVI wiek); Ameryka Północna i Karaiby (XVII wiek); Rosja, Imperium Osmańskie, subkontynent indyjski, wybrzeże Afryki Zachodniej (XVIII wiek); a w XIX wie-ku reszta Azji, Afryki i Oceania [Hopkins i Wallerstein 1987, 775]. Ta ekspansja ma oczywistą fi zyczną granicę: gospodarka-świat objęła całą planetę i nie może się dalej rozszerzać. To prowadzi do tezy o koniecznym końcu nowoczesnego systemu-świata i powstaniu czegoś nowego [Wallerstein i in. 2013].

Ekspansja gospodarki-świata nie powinna być mylona z tworzeniem im-perium-świata. Ten drugi rodzaj systemów-światów posiada stałe centrum polityczne. Dla funkcjonowania powyższego mechanizmu podziału pracy niezbędny jest system międzypaństwowy/międzynarodowy (świadomie ko-rzystam wymiennie z obu nazw). Mówiąc o ładzie międzynarodowym, któ-rego spoiwem jest wspólna makrostrategia polityczna – geokultura – mówi-my o wynegocjowanej względnej stabilności systemu międzypaństwowego.

W imperiach-światach ład może być, skutecznie lub nie, narzucony częściom systemu-świata przez decyzje polityczne centrum. Dlaczego w kapitalistycznej gospodarce-świecie musi on być wynegocjowany? Dzieje się tak, bo

paradok-salnie to właśnie względna niezależność wielu struktur politycznych bardziej wspiera kapitalizm niż jedno silne centrum władzy. Można to zrozumieć przez analogię do koncepcji równowagi sił z nauki o stosunkach międzynarodowych.

Kapitaliści, poprzez struktury państwa, ograniczają się wzajemnie tak, by żad-ne państwo nie stało się na tyle silżad-ne, by było w stanie zaburzyć akumulację kapitału w skali całego systemu-świata. Nie chodzi to nawet o to, że kapitali-ści ulokowani w jakimś państwie staną się na tyle silni, że całkowicie przejmą kontrolę na łańcuchami towarowymi i zyskownymi procesami produkcyjny-mi. Większym zagrożeniem jest to, że superpotęga może, na przykład pod naciskiem zorganizowanych robotników, zmienić własne reguły wewnętrzne (prawo krajowe) na rzecz sprawiedliwości społecznej, burząc łańcuchy towa-rowe i eliminując tym samym bezkresną akumulację kapitału. Niezależnie od prawdopodobieństwa takiej transformacji faktem jest, że w historii nowoczes-nego systemu-świata wszystkie próby stworzenia imperium-świata zakończyły się klęskami. Nie udało się to ani Karolowi V Habsburgowi, ani Napoleonowi Bonaparte, ani Adolfowi Hitlerowi.

Dwie rzeczy trzeba podkreślić. Po pierwsze, mówimy o względnej, nie ab-solutnej niezależności państw. Koncepcja suwerenności państwa powinna być odczytywana jako koncepcja odpowiedzialności decydentów politycznych za zgodność podejmowanych decyzji z regułami gospodarki-świata.

Po drugie, mówimy o negocjacjach, których strony muszą być względem siebie równe w hierarchii siły, obojętnie jak konceptualizowanej i mierzonej.

Są państwa silniejsze i słabsze. Silniejsze narzucają swoje stanowisko w nego-cjacjach, które słabsze państwa zmuszone są przynajmniej częściowo przyjąć.

Margines negocjacyjny jest większy lub mniejszy, ale istnieje. Skuteczny i kon-sekwentny opór oznacza próbę wyjścia z gospodarki-świata i spotyka się z re-akcją „świata”, czyli de facto państw rdzenia wraz z ich najbliższymi satelitami.

Sukces rewolucji kubańskiej w 1959 roku dobrze to ilustruje. Niemniej są to w dalszym ciągu negocjacje, a nie jednostronne i prawomocne decyzje poli-tycznie legitymizowanego centrum. Państwo słabsze nie zawsze musi oznaczać państwo zupełnie słabe. Historycznym przykładem negocjacji, gdzie słabsze-mu państwu udało się uzyskać korzystną stabilizację, jest nieofi cjalne porozu-mienie Włodzimierza Lenina z Woodrow Wilsonem z 1917 roku [Wallerstein

Sukces rewolucji kubańskiej w 1959 roku dobrze to ilustruje. Niemniej są to w dalszym ciągu negocjacje, a nie jednostronne i prawomocne decyzje poli-tycznie legitymizowanego centrum. Państwo słabsze nie zawsze musi oznaczać państwo zupełnie słabe. Historycznym przykładem negocjacji, gdzie słabsze-mu państwu udało się uzyskać korzystną stabilizację, jest nieofi cjalne porozu-mienie Włodzimierza Lenina z Woodrow Wilsonem z 1917 roku [Wallerstein

Powiązane dokumenty