• Nie Znaleziono Wyników

rzebywaliśmy z rana w Tyberyacie, a już;

o wpół d > piątej byliśmy w kościele, chociaż z wielką słabością po tych trudach dnia w czo­

rajszego jak ja sam uczułem tyle słabością myśląc, sobie, iże się już tam moja pielgrzym­

ka zakończy, ale Pan B óg dobry, iźe jesz­

cze nie koniec tych prac, ożywiony zaś na św. Komunii i na Mszach św., których tam było wiele w tym Tyberyackiem kościele od tych księży Brazelijskich i Biskupa, którzy z nami wszędzie jeździli oprócz góry Tabor, a po Mszach św. i krótkim śniadaniu, uda­

liśmy się do Kafernaum, wsiadając na łódź- na morze Galilejskie jadąc po niem pół

trze--ci godziny żywo się wspomina i daje się odczuć, iźe Apostołowie najwięcej jeździli po tem morzu, bo to była jeich praca na utrzymanie jeich życia z połowiu ryb i sam Pan Jezus po nim przechodził suchemi no­

gami swojemi św., i też na łodziach z A po­

stołami, ile razy przebywał i przejeżdżał, niśli ich na 'Apostołów powołał. O błogo­

sławione morze, któreś utrzymywało tyle św., tak walecznych rycerzy kościoła św. O bło­

gosławione morze, któreś utrzymywało i no­

siło Jezusa Chrystusa samego Oblubieńca świata całego i wszystkich stworzyń Jego, bo On je umiłował i opuścił niebo, ach, jak dobra, słodka i święta ta woda w tym mo­

rzu, na której Oblubieniec nieba, ziemi i mo­

rza przechodził i przejeżdżał, co my teź nie­

godni ile razy tę wodę pili niśli my przy­

jechali ku kraju ziemi, gdyż był wielki upał słońca, tak więc przyjechaliśmy ku brzegu ziemi jeszcze pieszo śliśmy niemal godzinę drogi koło samego morza pięknie umąjowa- nego kole kraju samemi olejandrami, tak więc przyśliśmy na miejsce przeznaczone gdzie Fran­

ciszkanie mają kaplicę, a stary wielki kościół gdzie stał na miejscu dom Joanny świekry Piotr owej, zburzyli Persowie dziś tylko

— 128 —

129

■wielkie zwaliska tego kościoła wziąłem teź choć maleńkie kamyczki od niego, tutaj sta­

ło dawne Kafernaum, Apostołowie zwali go miastem Chrystusowem, dlatego iże w niem najdłużej stale przebywał, było to wielkie i handlowe miasto, więc dobra sposobność do głoszenia Ewangelii, tam najczęściej głosił Chrystus Pan słowo Boże w synagodze, a na­

ukę swą popierał cudami, tu wypędził czarta z opętanego, tu uleczył chorą niewiastę na febrę Joannę świekrę Piotra, tu uleczył pa­

ralityka niewiastę chorą na krwiotok i wskrze­

sił córkę Jajra, tu powołał na Apostoła Ma­

teusza, tak więc otrzymaliśmy od Francisz­

kanów nieco posiłku chleba i wina, bo tego każdy Pielgrzym prągnie; pomodliwszy się nieco w ich kaplicy podziękowawszy Bogu, że nam dał raz w życiu odwiedzić to miej­

sce, wyśliśmy z Kafernaum idąc pieszo do tej wsi, która się zwie Betsajda, wstąpiliśmy tam do kościoła, bo w tej wsi narodził się św. Jan Ewanielista i z niej był powołany za ucznia ku Jezusowi, potem z tej wsi wstą­

piliśmy na łódź jadąc nazad ku Tyberyatu, prźejeżdżając niedaleko kole wsi Magdala, z której pochodziła Marya siostra Łazarza, a mazwisko wzięła z tej wsi Magdala,

Magda-i PMagda-ielgrzymka ZMagda-iemMagda-i św, 9

— 130 —

lena, tak więc przyjechaliśmy nazad do T y ­ beryatu i odpoczywaliśmy drugą noc w nienu

Dzień 53-ci 2- go Maja.

IHiano jeszcze bawiliśmy w Tyberyacie, już o czwartej godzinie byliśmy na Mszach

św. i Komunii, aby wziąść posiłek i poże­

gnać się może po raz ostatni w tem miejscu, a osobliwie jeszcze na tę naszą pielgrzym­

kę nie ograniczoną daleką napowród do o j­

czyzny naszej, & po Mszach św. i po krót­

kim śniadaniu, pożegnawszy Tyberyat, w y­

jechaliśmy z niego po ósmej rano, jadąc do Kany - Galilejskiej przejeżdżając tę puszczę:

rozmnożenia chleba w tym to miejscu, ściga­

ły rzesze za Panem Jezusem, a Pan Jezus m ów ił: żal mi tego ludu; aby nie ustał od głodu niemając coby jedli w tym to miejscu,, nakarmił Chrystus Pan rzeszę czterych ty­

siączną siedmi bochenkami chleba i kilku;

rybami, a znajdują się teź tam po rozrzucane kamienie, mają to być resztki owych 12ci kamieni, tak zwanych tronów Apostolskich, które umieścić tu kazała św. Helena, był tu dawniej kościół przez nią zbudowany, ale- dziś śladu z niego nie ma, tylko odpust po­

został 7 lat, gdy zwiedzi to miejsca. Potem jądąc od tej puszczy ku górze ośmioro bło- sławieństwa, która wysoko wyrosła ku niebu po nad równiną o dwóch poszarpanych szczy­

tach, z tej to góry można widzieć prześliczny widok na całą okolicę góry Tabor morze T y- beryackie, górę Hermon i wiele innych gór i dolin urodzajnych, na tej to wspaniałej g ó ­ rze i z tej wspaniałej kazalnicy wygłosił Chry­

stus Pan naukę o ośmioro błogosławieństwa, dawniej był tam kościół, a dziś ruiny, tylko odpust 7 łat. A z tego miejsca, jechaliśmy dalej, ku Kanie-Galilejskiej, przejeżdżaliśmy Pole-kłosów, to znaczy, gdy uczniowie gło­

dni byli i rwali dojrzewające kłosy w tym miejscu i jedli w sabat, tedy mówili faryźe- uszowie Chrystusowi czy godzi się to tak, czynić w sabat, w tedy skarcił ich Zbawiciel, przypomniał im, źe gdy głodny Dawid szedł ze żołnierzami do świątyni i jadł z niemi chleb pokładny, który godziło się jeść tylko samem kapłanom, sabat uczyniony jest dla człowieka,a nieczłowiek dla sabatu, tak więc przyjechaliśmy do Kany-Galilejskiej na połu­

dnie, dziś jest to wioska miluchna wśród cie­

nia fig, oliwek i granatów, i posiada też ob­

fite źródło wody picia, a na tem miejscu

9*

— 131 —

domu owego nowożeńca, gdzie Chrystus byt na gody zaproszony, zbudowała św. Helena kościół, a chociaż był zburzony ten pierwszy podobno i drugi, to jednak trzeci w tym sa­

mem miejscu stoi i istnieje do dziś dnia i przechowują się tam te stągwie kamienne na pamiątkę pierwszego cudu Pana Jezusa, bo gdy był zaproszony na gody z Matką Swoją i uczniami, a gdy zabrakło gościom wina, rzekła Matka do Chrystusa: iż gospo­

darze ubodzy, wina już nie mają; posłuchał Chrystus prośby swej Matki i kazał napełnić 6 stągwi kamiennych w odą, a gdy ją pobło­

gosławił, woda zamieniła się we wino, inną razą uzdrowił tu Chrystus syna książęcego, który chory leżał w Kafarnaum ojciec tu przyszedł i prosił Jezusa, aby szedł do łóża chorego syna i uzdrowił go, ale Zbawiciel Jezus nie potrzebował iśó tam tak daleko, ale rzekł słow em : idź, a syn twój żyw jest i w tak wielkiej odległości odzyskał chory zdrowie, czyż to nie dowód Boskiej potęgi Zbawiciela ? Zwiedziliśmy też tam w Kanie, kaplicę św. Bartłomieja Apostoła, który też z Kany pochodził, pożegnawszy się z Kaną i z kościołem Bożym, jadąc napowród do Na­

zaretu, przyjechaliśmy do niego po południu

— 132 —

— 138 —

około trzeciej godziny, zwiedzając jeszcze Nazaret gdzie św. rodzina najwięcej w nim lat przeżyła i przechodziła, za miastem od strony północnej w pobliżu Monastru grecko prawosławnego znajduję się źródła "wody, poszedłem tam z jednym z Nazaretu na wo­

dę, te źródła nazywają Jezusa i Maryi, z tego dowodu źe one istniały za czasów Chrystu­

sa, z nich czerpała Najśw. Marya Panna wodę i prawdopodobnie, iże Jezus nie raz Mateń- ce swojej stąd wodą przynosił, innych źró­

deł w mieście i okolicy nie było i nie ma, podanie więc to ma prawdopodobieństwo, tak ja byłem przytem pierwszym źródle, na- którym stoi ten kościół grecko-prawosławny do tego źródła tylko za ofiarą dostać się mo­

żna a z tego źródła odchodzi woda dla Na­

zaretu i dla Pielgrzymów, jest ono tam w tem kościele greckim we wielkiej czci i uszano­

waniu, aż mnie to wielce zdziwiło, iże inno­

wiercy tak to mają w uszanowaniu, bo to tam prawie Panienka Marya i Pan Jezus po wodę chodzili, tak więc przyszedłem z tą wodą, którąś my się podzielili i do ojczy­

zny naszej ze sobą zabrali i odprawiliśmy też tam jeszcze majowe nabożeństwo w Na­

zarecie i odpoczywaliśmy drugą noc w nim.

— 134 —

Dzień 5 i-ty 3-g© Maja.

^ I T Nazarecie rano o pół piątej byliśmy w grocie Matki Boskiej na Mszach św. i Komunii, był to dzień znalezienia św. krzy­

ża, którego św. Helena znalazła, i my nę­

dzni, ubodzy Pielgrzymi szukaliśmy go też w tej naszej całej pielgrzymce i po całej Ziem św., ale my go teź znajdowali dzień po dniu. O krzyżu św. tyś nasze zbawie­

nie ! O gdybyś cię potrafiili w pokorze i w cier­

pliwości nosić, bo każdy człowiek go nosić musi, a choćby nie od innych go miał, to już sam sobie jest tem krzyżem w tem tu życiu i w tem żywocie jak to św. Augu- sten uskarżając się i modląc do Boga pra­

gnie być rozwiązanem od ciała, które mu było krzyżpm aby go złożyć, a dostąć się do ży­

wota wiecznego, m ó w ią c: „Tęskno mnie Panie, bardzo na tym świecie i w tem mi­

zernym pielgrzymstwie“ żywot ten jest, ży­

w ot nędzny, żywot słaby, żywot nie­

pewny, żywot pracowity, żywot plugawy;

żywot pan złych, król pysznych, pełen ucis­

ków i błędów, nie miałby żywotem być mia- ny, ale śmiercią, w którym umieramy każ­

dego momentu przez rozliczne defekta, róż­

135

nymi sposobami śmierci, a więc ten żywot może być zwany żywotem, który wilgoci ją ­ trzą boleści, obudzą zapalenia, suszą powie­

trze zaraza potrawy, obciążają posty, trapią żarty, rozpuszczają frasunki, gryzą kłopoty, gniotą bezpieczność; topi bogactwa, nadyma­

ją ubóstwo, zniża młodość, podnosi starość, krzywi choroba, łamie smutek gnębi; a za tym wszystkim złym, następuje śmierć okru­

tna, która zaraz wszystkie uciechy tego mi­

zernego świata tak kończy, iż skoro ustaną, zda się jakby ich nigdy nie było, tak nam też nędznym i biednym Pielgrzymom zniknie z oczu naszrch nie długo Nazaret i będzie nam się zdało tak choćbyśmy w nim nigdy nie byli. Otóż żegnać go już musimy wy­

jeżdżając z niego po ósmej rano smutno, o jak bardzo smutno zrobi się na .sercu żal chwil tych tak prędko upłynionych, żal oko­

licy pełnej uroku niewysłowionego, każdy z nas milknie, łzami mu oczy zachodzą i tak nikną jeden po drugim znajome po drodze widoki z oczu naszej pielgrzymki, tak tęskno tsię nam robi, że ci, którzy w Ziemi św. nie byli zrozumieć tego nie potrafią, lecz tym powiedzieć możemy z Apostołem Filipem, który na pytanie możesz coś dobrego być

z Nazaret, odpowiedział tenże: Pójdź, a o- glądaj, a więc pójdźcie, a oglądajcie, pójdź­

cie, do tej Ziemi-, którą kiedyś chrześcijanie krwią swoją zdobywali, do której tyle dusz, rwie się skwapliwie, do Ziemi cudów, do Ziemi św. zanieście tam wasze serca i waszą;

modlitwę, a zobaczycie jak dobry i słodki jest Pan jadąc z Nazaretu godzinę drogi, stanę­

liśmy nad wsią, która się nazywa teź Jafa, z tej to wsi pochodził św. Jakób Apostoł:

większy, paśliśmy tam do jeg o kościoła, ale nam się tam wnijśó do niego nie udału, bo- był natenczas zamknęty, a Franciszkanie z Na­

zaret- mają klucze od' niego, tak więc odmó­

wiwszy Pacierze przy jeg o progu dając cześć i chwałę Panu Bogu za tak wielkiego A p o­

stoła, który był podobien Jezusowi, jak w oso­

bie tak teź i w czynach, gdyż to już Judasz oświadczył gdy przestrzegał żydów przy poi- maniu Jezusa, aby dobrze dali pozor cob y Jakóba nie pojmali, bo tak wygląda jak oa sam jeno, którego ja pocałuję, tego imajcie,, św, Jakób był w Jeruzalem ścięty, a grób je g o jest w Hiszpanii w kompostele.

A ch pomyślałem sobie, gdyśmy juź zwie­

dzili grób Chrystusa Pana, ach, jakby było warto i godno zwiedzić i grób św. Jakóba,

136

gdyż on był podobien ze wszystkim do Chry­

stusa, a jeszcze mi i to na sercu leży, iźe my jeszcze nie są prawdziwi Pielgrzymi, bo prawdziwi pątnicy nie opuszczą chód raz w życiu grobu św. Jakuba, gdyż oni \pedzą, iź to jest ostatni stopień odpustu na świecie, a oraz też największa pokuta dla człowieka, a któż by jej nie pragnął choó raz w życiu, lecz nam się to nie udało, nie byliśmy wszyscy usposobieni do tego, tak więe od tego ko­

ścioła i z tej wsi Jafy, powracamy na naszę furmankę i jedziemy na powród do Kajfy na górę Karmelu tak więc przyjechaliśmy do Kajfy po południu o drugiej odpoczywaliśmy nieco załatwiając nasze interesa na dalszą podróż, potem udaliśmy się do góry Karmel po raz drugi i na drugą noc odpoczynku w Karmelu czekając na okręt, który miał od­

chodzić dzień piątkowy.

Dobra noc Ci Matko święta na górze Karmelu, Gdyśmy się tu powrócili po tych trudach wielu.

Dobra noc.

— 187 —

138

Dzień 55-ty 4 -go Maja.

N a górze Karmelu rano byliśmy już o piątej na Mszach św., których było siedm i do K animi św. przed ołtarzem Matki Bos­

kiej, tak śliczne] i pięknej na wspaniałem tronie na górze Karm°lu, która trzyma Pana ' Jezusa na ręce, a w drugiej trzyma szkaplerz, tóź samo i Pan Jezus trzyma Szkaplerz i od tego miejsca góry Karmelu wzięła począ­

tek uroczystość na cały świat Matki Boskiej Szkaplerznej. Szkaplerz ten oznacza sukien­

kę Najśw. Maryi Panny, sukienkę niewinno­

ści, która wiernym daje ufności, nadziei w jej Macierzyńską opiekę i jest obroną duszy i ciała, bo kto różańce i szkaplerze od Maryi

% wiarą bierze, to w tej Anielskiej sukience miły jest św. Panience, Ona go od czarta broni i ud nieszczęścia w życiu chroni; po zgonie w niebo wprowadzi, przy tronie Boga posadzi, a po Mszach św. i śniadaniu jako cały dzień pobytu naszego na górze Karmelu mieliśmy czas zwiedzać starożytne zabytki iyń Karmelu, i tak najprzód w kościele sa­

mem grotę Proroka Eliasza, pod wielkiem znajdująca się ołtarzem. Potem spuszcamy

;się z góry Karmelu ku brzegom morza,

za-trzymujemy się, na niektórych miejscach, jako to przy kaplicy św. Szymona Stecka, i następnie widzi się parę jaskiń, które służyły za mieszkania pierwszym tu osiadłym świę­

tym Pustelnikom, aż wreszcie dochodzimy do miejsca szkoły Proroków, w której za czasów przed Chrystusowych kształcili się w niej Prorocy i gdzie według podania przebyła pa­

rę dni Rodzina św., gdy z Egiptu wróciła, tak więc obchodziliśmy tę piękną i wysoką górę Karmelu, która jest otoczona ha około tem pięknem i ślicznym morzem dla oka ludz­

kiego, ale gdy przyjdzie przez niego jechać, to się stanie strasznem, i spuściliśmy się też ku niemu samemu, aby mu się bliżej przy­

patrzeć, naktórem na zajutrz odjeżdżać mamy, tak więc wróciliśmy nazad od morza i z tych miejsców odwiedzenia do góry Karmel do naszych dobrych Ojców Karmelitów na objad, a po obiedzie odpoczywaliśmy nieco zastana­

wiając się nad tą naszą dalszą pielgrzymką, która nas jeszcze czeka nim się dostaniemy do ojczyzny naszej z góry Karmelu, bo cze­

ka nas jeszcze całe morze i wiele innych przejazdów po suchem landzie z wielkiemi trudnościami połączone, bo kto nie był w Zie­

mi św. to nie może tego ani pojąć ani zro­

- 189 —

— 140 —

zumieć, choćby to i wyczytał z opisu, co to' są za starania i trudności na tych przejaz^

dach, czy na morzu, czy też i na sucheia landzie, bo mamy jeszcze i ten zamiar, aby jechać do Rzymu, aby też otrzymać błogo­

sławieństwo od Ojca św. teraźniejszego Piusa X ., to nam potrzeba przejechać całe morze i suchem landem całą Ralią i na powród całą Austryą, to się jest nad czem zastanawiać i rozmyślać, tak więc przed wieczorem zwie­

dzieliśmy jeszcze na górze Karmel kaplicę św. Teresy tej św., która tak miłowała Je­

zusa, iźe niechciała nic innego od Niego,, tylko to, aby mogła dla Niego cierpieć, al­

bo umrzeć, tak też jeszcze na sam wieczór odprawiliśmy nasze pacierze w kościele Ma­

tki Boskiej na górze Karmelu i nocowaliśmy tam u Ojców Karmelitów trzecią noc.

1. Dobra noc Ci zaśpiewamy Matko Boska miła, Żeś nas tu już na trzecią noc przy sobie tuliła.

Dobra noc Ci Pani święta,

Bez zmazy grzechu poczęta dobra noc.

2. Tyś cnót zostawiła wzory Tyś naszym-.

(przykładem, Naucz nas Twojej pokory dozwól iść T w ym

(śladem, Dobra noc Ci Pani święta,

Bez zmazy grzechu poczęta dobra

noc-— 141 noc-—

3. Wszakźeś drogą do zbawienia Pani nasza (święta, Otwórz nam niebios sklepienia żywo w

nie-(bo wzięta, Dobra noc Ci Pani święta,

Bez zmazy grzechu poczęta dobra noc.

4. Bośmy tułacze na świecie okażże nam droga Byśmy mogli dobrze trafić do Ciebie i Boga,

Dobra noc Ci na Twym tronie, Żeś nosiła Boga w łonie dobra noc.

5. Tyś dowodem Bożych cudów Tobie cześć (i chwała, Niech Ci będzie na wiek wieków nigdy

(nie ustała, Dobra noc Ci Pani święta,

Bez zmazy grzechu poczęta dobra noc.

Dobra noc wonna lilija,

Na górześ Karmelu miła dobra noc.

Amen.

Dzień 56-ty 5-go Maja.

Jtlzień piątkowy byliśmy jeszcze z rana na górze Karmel, ale już o czwartej rano pośliś­

my do kościoła przed Matkę Boską na K o­

munią i Mszą św., naktórąśmy złożyli ofiarę za nas Pielgrzymów ponieważ już mamy opu­

— 142 —

szczać to miejsce ulubione Matki naszej uko­

chanej, żal duszę ściska serce boleść czuje, gdy dobre dziecko matki swej dobrej uko­

chanej odstępuje i żegna się z nią już może na wszystkie czasy po raz ostatni, smutne to i bolesne rozestanie tak prawie, jak gdy matka doczesna opuszcza swoje dziatki, wybierając się od nich gzieś na daleką i długo trwającą pielgrzymkę, albo już teź i na drogę wiecz­

ności, a po raz ostatni ich widzi tu na zie­

mi, a one ją także, ach, jaka żałość matki, gdy się żegna z niemi i opuszcza ich, a wser- cach dzieci co się robi, co jest to zwiercia­

dłem przedstawienia dla nas, gdy i my opu­

szczamy te miejsca święte, może po raz osta­

tni nogi nasze tu stały i oczy nasze może po raz ostatni te miejsca i Matkę tu Boską, widziały. O ulubione miejsce św. Matki Bo­

skiej na górze Karmelu gdy my cię już ta, opuszczać i żegnać się z tobą musimy pusz­

czając. się w ten niebezpieczny i obłąkany świat, o ratuj nas ratuj, o Matko ukochana.

Tak więc wyśliśmy z góry Karmelu po pią­

tej rano idąc do Kajfy i wsiadając z niej na łótkę i jadąc na niej niemal pół godziny do- okrętu Austryackiego zwanem Maria-teresa, który odchodził o ósmej rano i jadąc na nim.

— 143 —

ku Jafie, przyjechaliśmy ku niej popołudni®

około drugiej godziny, tak więc rozpoczęliśmy zaś na powród do ojczyzny naszej przejeż­

dżać to straszne, głębokie i , szerokie mo­

rze, a juźto i z stęskności i z wielkiego u- trudzenia naszego pragnąc, aby się dostać' do naszej ziemi Europy, aby się też jeszcze oglądać z naszemi dziećmi i ze żoną, który ją jeszcze ma i z przyjaciółmi i z rodakami swojemi, którycheśmy opuścili i już to 56-ty dzień, ale pierwsze zatrzymanie na morzu trwa­

ło więcej jak 24 ry godzin tylko dwóch towa^

rzyszy naszej pielgrzymki pojechali na łótce do miasta Jafy do Franciszkanów po nasze paki, któreśmy tam zostawili jak my do Na­

zaret jechali, ci dwaj towarzysze się tam u Franciszkanów zanocowali, a my zaś sześci w okręcie i rozpoczęła nam się zaś na powród pierwsza noc na morzu.

— rzebywanie nasze było na okręcie na morzu w Jafie, odpoczywaliśmy całą noc, ale nie łatwo sobie może kto wyobrazić z czytelników taki odpoczynek, wykolebaliśmy się całą noc w tej kolebce jak dziecię gdy

Dzień 57-my 6-go Maja.

— 144 —

spać nie może, a matka go całą noc kolebie, a nie mieliśmy żadnej pościeli jako dziecię w kolebce ma, tylko na twardej dębowej po­

sadzce taki to odpoczynek bywa Pielgrzyma, a na śniadanie jest dla niego kuchnią zimna,

sadzce taki to odpoczynek bywa Pielgrzyma, a na śniadanie jest dla niego kuchnią zimna,

Powiązane dokumenty