• Nie Znaleziono Wyników

Szkice z dziejów prostytucji w Poznaniu

Pospolicie zwykło się uważać, że prostytucja to najstarszy zawód świata. Nie do końca jest to prawdziwe stwierdzenie bowiem zwykło się przyjmować, że zjawisko prostytucji pojawiło się wraz z rozwojem cywili-zacji, w momencie wytworzenia się małżeństw monogamicznych. Taką tezę głosi między innymi Kazimierz Imieliński. Stwierdza, on między in-nymi, że istnieją argumenty, potwierdzające fakt, że prostytucja pojawiła się wraz z rozwojem sił wytwórczych i kształtowania się warstw społecz-nych, a więc w momencie krystalizowania się cywilizacji. Jednym z czynni-ków pojawienia się prostytucji, był z patriarchalny i monogamiczny sys-tem małżeństwa, w którym bezwzględnie przestrzegane były wymagania związane z dziewictwem i wiernością żon. Prostytucję zatem należy uwa-żać za wytwór kulturowy, który wynikał przede wszystkim z organizacji społeczeństwa (Imieliński 1984, 9-125).

Nie ulega jednak wątpliwości, że prostytucja jest zjawiskiem „sta-rym” i wpisanym w dzieje ludzkości. Jest też zagadnieniem, któremu w literaturze naukowej, ale także i tzw. pięknej poświęcono wiele uwagi.

Jeśli chodzi o Polskę, to trudno jednoznacznie określić, od którego momentu można mówić o zjawisku nierządu. Pierwsze wzmianki na temat tego procederu pochodząc z wieku XIV. Może z całą stanowczością stwier-dzić jednakże, że prostytucja była znana w Polsce o wiele wcześniej, jed-nakże brakuje źródeł dokumentujących występowanie tego zjawiska.

Występowała ona w każdym większym i mniejszym mieście.

Wszystkie samorządy próbowały w jakiś sposób ją „okiełznać”. Prowadziły w tym kierunku różne działania, zamykając np. prostytutki w określonych dzielnicach, nie pozwalając im na poruszanie się w centralnych częściach miasta. Czasem karząc je i wyganiając z miasta. Każde miasto wypracowy-wało swoją „politykę” wobec kobiet, których niektórzy mówią, że są „pra-cownicami fachu pokrewnego miłości”1.

Niniejszy artykuł jest szkicem z dziejów prostytucji w Poznaniu, któ-ry był i jest jej znaczącym ośrodkiem w Polsce. Zasadniczo udokumento-wane wzmianki na temat prostytucji w tym wielkopolskim grodzie pocho-dzą z XV wieku. Dlatego też za datę początkową niniejszy rozważań należy

1 Określenia takie użył w jednym z odcinków por. Sławomir Borewicz, główny bohater serialu „07 zgłoś się”.

przyjąć właśnie ten okres. Opowieść kończy się w roku 1939, wraz z wy-buchem II wojny światowej. Zarówno czas okupacji niemieckiej, jak i okres Polski Ludowej, wymagają jeszcze wielu działań badawczych, aby zgłębić problem występowania tego zjawiska nie tylko w Poznaniu ale także w całej Polsce.

Jak wspomniano wcześniej, pierwsze wzmianki o prostytucji w Po-znaniu pochodzą z XV wieku. Z akt sądu konsystorskiego wynika, że stanę-ło przed nim dwóch mężczyzn określanych mianem clerici, którzy mimo zakazu przebywali w lokalu uważanym za podejrzany. Nie postawiono im zarzutu korzystania z usług seksualnych, ale samo przebywanie w towa-rzystwie kobiet nierządnych było zakazane (Krawiec 2000, 220).

Wynika z tego, że Polsce średniowiecznej funkcjonowały już domy publiczne, w których prostytutki były poddane określonym formom kon-troli. Podobnie jak w każdej innej późniejszej epoce, również wtedy rozwi-jała się szara strefa. Nierządnice świadczyły usługi seksualne w łaźniach i innych miejscach publicznych. Bardzo często prostytuując się, dorabiały sobie również kobiety, które wykonywały całkiem uczciwe zawody. Przy-czyną takiego działania była najczęściej chęć dorobienia. Pojawiają się także przesłanki, wg których można sądzić, że istniały również małe, pry-watne domy publiczne zlokalizowane przy warsztatach rzemieślniczych, których prowadzeniem zajmowała się najczęściej żona rzemieślnika (Kra-wiec 2000, 221-222).

Miejscami, gdzie można było korzystać z usług prostytutek były tak-że karczmy i gospody. Tak było w średniowieczu, tak było również w cza-sach nowożytnych. Lokale te funkcjonowały bardzo często jako typowe domy publiczne. Posiadały one specjalne pokoje, które wynajmowane były prostytutkom, a one przyjmowały w nich klientów. Trzeba przyznać, że właściciel takiej karczmy narażał się w ten sposób na wiele problemów natury prawnej, jednakże zysk z tego typu działalności rekompensował wszelkie niedogodności. Dla chęci zysku niejednokrotnie także przedsta-wiciele magnaterii czy dygnitarze państwowi stawiali w różnych regionach Polski, szczególnie w podwarszawskich miejscowościach specjalne karcz-my tego typu, nazywane „budami” ze względu na drewnianą konstrukcję i mało dokładny sposób budowy (Baranowski 1979, 39).

Wracając na chwilę do karczm, jako miejsc uprawiania prostytucji to trzeba zauważyć, że część z tych kobiet była zatrudniana przez właścicieli w ściśle określonym charakterze. Kiedy należało podawać jadło i napitek, czyniły to, kiedy jednak klient zapragnął cielesnych igraszek, były do dys-pozycji. Były również kobiety, które pracowały w charakterze prostytutek

w karczmach „na własną rękę”. Właścicielom to nie przeszkadzało, bo-wiem było elementem wpływającym na wzrost liczby korzystających z karczmy (Lisak 2007, 236).

Prowadzeniem domów publicznych zajmowali się również kaci, a ściślej rzecz ujmując ich żony. Wszak kat nie wykonywał wyroków co-dziennie, musiał z czegoś czerpać zyski, aby utrzymać rodzinę (Lileyko 1984, 294-296). Według Hanny Zaremskiej nie ma jednak pewności, czy kat faktycznie czerpał zyski z nadzoru nad lupanarem. Pewne są jedynie związki kata ze środowiskiem prostytutek, a dokumenty np. z Poznania potwierdzają podział kontroli nad burdelem pomiędzy kata i jego żonę, z czego można by wnioskować, że pełniła ona rolę burdel-mamy. Katowi oprócz kontroli nad domem publicznym przypadła również rola sutenera.

Sam przyprowadzał kobiety do prowadzonego przez siebie domu publicz-nego i pilnował, żeby samowolnie go nie opuściły. Do miejskich zamtuzów trafiały kobiety, które weszły w konflikt z prawem (Zaremska 1986, 27).

Najbardziej znany dom publiczny w Poznaniu już w średniowieczu zlokalizowany był przy ul. Woźnej, opodal Baszty Katowskiej. Inne mieści-ły się na przedmieściach św. Marcina i na Komandorii. Należy je potrakto-wać jako filie zamtuza z ul. Woźnej. Z usytuowania katowskich domów publicznych wynika, że były one oddalone od rynków i głównych ulic, ale na tyle blisko, żeby mogli z nich korzystać miejscowi notable i osoby od-wiedzające miasto (Karpiński 1988, 284-285).

O tych poznańskich zamtuzach pisał między innymi J. Łukasiewicz:

nie uprzywilejowane wprawdzie, ale z potrzeby cierpienia a nędzy istoty w zamtuzach tych utrzymywane rozszerzały się po mieście i prowincyi rozmai-te zaraźliwe choroby (Łukasiewicz 1838, 123). Kobiety uprawiały także nierząd „pokątnie”, a władze miejskie w jakiś sposób tolerowały ten pro-ceder, uważając ją za tzw. „mniejsze zło”. Najczęściej klientami tych kobiet była czeladź szlachty, która zatrzymywała się w Poznaniu (Stapiński 1984, 615-626).

Poza tym istniały także tajne domy publiczne, o których napisano:

obok tych legalnych przybytków cielesnej rozkoszy, działały w Poznaniu zamtuzy tajne. Znajdowały się one najczęściej na obrzeżach miasta: na No-wej Grobli, w Stanisławowie, na Muszej Górze, ale także w pobliżu murów miejskich: przy wylocie ulicy Wrocławskiej czy na Podzamczu. Z pewnością takich lokali było więcej, ale nie o wszystkich zachowały się do dzisiejszych czasów wiadomości. Zresztą najczęściej rolę takich nieoficjalnych burdeli pełniły podejrzane karczmy i meliny, łaźnie (a tych w Poznaniu było przy-najmniej kilka), nierzadko też prywatnie wynajmowane pokoje. Czasami

prostytutki odwiedzały swoich klientów po prostu w domu. Zyski z nielegal-nego nierządu osiągały głównie stręczycielki, rzadziej stręczyciele, którzy pobierali określone sumy za pośrednictwo lub udostępnienie lokali. Czasami, jak w przypadku działającej w latach osiemdziesiątych XVII wieku Anny La-detraki, jej „podopieczne” zmuszane były do uiszczania zryczałtowanej opła-ty za samo prawo do prosopła-tytuowania się (Pleskaczyński, Specyał 2008, 12-13).

Jeszcze mała uwaga na temat prostytucji jako „mniejszego zła”.

Określenie nierządu właśnie w ten sposób pochodzi od Jana Falkenberga – krakowskiego dominikanina, którego rajcy miejscy zapytali o stosunek, jaki powinni przyjąć jako „władza” wobec tego zjawiska w mieście. Ów dominikanin wspierając się autorytetem św. Augustyna, uznał on, że pro-stytucja jest złem, ale koniecznym. Jej istnienie zapobiega bowiem kazi-rodztwu, cudzołóstwu i innym występkom moralnym. Taka interpretacja sprawiła, że w krakowskim grodzie zaczęły mnożyć się domy publiczne (Rożek 1988, 9-10).

W Poznaniu, w okresie nowożytnym liczba prostytutek była dość znacząca. Od drugiej płowy XVI wieku do końca XVII wieku w Poznaniu mieszkało około 20 do 25 tysięcy mieszkańców. Z obliczeń A. Karpińskiego wynika, że mniej więcej tym okresie w sposób jawny prostytuowało się w Poznaniu około 113 kobiet. Było to znacznie więcej niż w innych miastach.

Aczkolwiek dane te nie są pełne, bowiem nie wiadomo ile kobiet uprawia-ło nierząd dorywczo. Co więcej – cenne zeznania Barbary Józkowiczówny z 1696 r. wskazują – że jednocześnie prostytuowało się w grodzie nad Wartą, nawet parędziesiąt dziewcząt i kobiet (Karpiński 1993, 110-132).

Struktura prostytucji w Poznaniu była analogiczna do tej występują-cej w innych miastach polskich. I znów powołując się na badania prowa-dzone przez A. Karpińskiego możemy przyjąć, że mniej więcej połowa z nich uprawiała nierząd w nielegalnych domach publicznych, lub na tzw.

własny rachunek. Około jednej trzeciej robiła to w sposób okazjonalny, jako forma dorobienia sobie do podstawowego źródła utrzymania. Pozo-stałe kobiety – prostytutki pracowały w katowskich zamtuzach (Karpiński 1993, 115).

Liczba kobiet w poznańskich domach publicznych – zarówno legal-nych, jak i nielegalnych – wahała się od trzech do pięciu. Bywały i takie domy publiczne, choć rzadko, w których bywało powyżej dziesięciu kobiet.

Wszystkie one pozostawały na usługach sutenerów. Dodatkowo odnoto-wywano także prostytutki zawodowe, które uprawiały swój proceder w karczmach, łaźniach bądź we własnych lub wynajmowanych

pomieszcze-niach. Była też grupa najniżej stojących prostytutek, określanych potocznie mianem ulicznic, które oddawały się „przygodnym klientom” w miejscach różnych, krzaki, ulice, bramy, itp. Nie można w tym miejscu zapominać, że w Poznaniu pojawiały się także kobiety, które uprawiały tzw. prostytucję wędrowną. Ale też poznańskie prostytutki wędrowały w poszukiwaniu zarobku od miasteczka do miasteczka i szczególnie aktywne były w trakcie jarmarków (Karpiński 1993,116).

Czas pracy poznańskiej prostytutki wynosił zazwyczaj kilka lat, ale były również takie, które mogły się pochwalić stażem 10-15-letnim. Z ich usług najczęściej korzystali rzemieślnicy, czeladnicy, szlacheccy służący, księża, wyrobnicy czy furmani. Do rzadkich klientów należy zaliczyć chło-pów i studentów. Z tego więc można wnioskować, że prostytutki nie miały większego wyboru wśród klientów. Można jednakże przypuszczać, że wśród klientów zdarzali się – choć pewnie nie często – przedstawiciele szlachty, duchowieństwa (wyższego) czy też Żydzi (Karpiński 1993, 116).

Na podstawie zachowanych materiałów – jak zauważa A. Karpiński – trudno ustalić statut materialny poznańskich prostytutek. Z ocalałych za-pisków nie wynika czy to były opłaty jednorazowe czy jakieś specjalne.

Wiadomo, że niektóre z nich posiadały własne izby czy mieszkania. Nie należały one jednakże do kobiet sytuowanych, raczej można przypuszczać, że miały nieciekawą sytuację materialną. Poza tym w owym czasie miały także słabe możliwości „uwolnienia się z fachu”, którym się zajmowały.

Jedyną dla nich wówczas formą awansu społecznego mogło być dobre i szczęśliwe zamążpójście (Karpiński 1993, 117).

Sytuacja taka w Poznaniu trwała aż do rozbiorów. Później uległa ona znacznej modyfikacji. Po wcieleniu Poznania do Prus w 1793 r. nowe wła-dze zaczęły wprowadzać swoje porządki, którymi objęto także kwestie funkcjonowania prostytucji w mieście. Chciano zaprowadzić przykładem całych Prus porządek, również w tej części Europy. W państwie pruskim nierząd był zjawiskiem zalegalizowanym i opodatkowanym. Podjęto zatem działania w kierunku zbadania nierządnic pod kątem ich przydatności do

„zawodu” i ich rejestracji. Aby uzyskać prawo do uprawiania nierządu, należało aby prostytutka zatrudniona była w domu publicznym. Na pro-wadzenie takiegoż wydawano specjalną koncesję. Kobiety pracujące w domu publicznym zobowiązane były co cztery tygodnie poddawać się ba-daniom lekarskim w szpitalu św. Gertrudy. Tam je badano, a w przypadku stwierdzenia choroby wenerycznej poddawano także leczeniu, za które kobiety płaciły od 8 do 16 groszy. Wysokość opłat uzależniona była od…

urody (Pleskaczyński, Specyał 2008, 25-26).

Władze pruskie na początku XIX wieku próbowały zapanować nad prostytucją w Poznaniu. W 1804 r. wyszła ustawa przeciwko zwodzeniu młodych dziewcząt do domów publicznych i innych rozwiązłości. Było to dokument dość rewolucyjny, w dość bowiem szczegółowy sposób określał zasady funkcjonowania prostytutek. Zapisy odnosiły się zarówno do do-mów publicznych jak również kobiet pracujących na własny rachunek. I tak np. nie wolno było otwierać tego typu lokali przy głównych ulicach miasta, ale również w takich miejscach, do których policja miałaby nie-skrępowany dostęp, bez względu na porę dnia. Lokale takie miały być otwarte do określonej godziny: zimą do 22, a latem do 23. Kara ośmiu dni więzienia o chlebie i wodzie groziła tym prostytutkom, które na ulicy przed burdelem wabiły klientów. W zamtuzach nie wolno było również pod karą grzywny sprzedawać w tych lokalach trunków. Nadzór na prosty-tutkami leżał w zakresie policji i gospodarza domy publicznego (Pleska-czyński, Specyał 2008, 26-27).

Największym problemem w Poznaniu dla władz była prostytucja nielegalna, niezarejestrowana. Przyłapanie kobiety prostytuującej się, a niezarejestrowanej skutkowało dla niej konsekwencjami w postaci kary chłosty – od dziesięciu do dwunastu razów. Nie poddawano tej karze ko-biet szlachetnie urodzonych, bowiem sądzono, że samo przyłapanie ich na nierządzie, jest dla nich wystarczającą hańbą. Jeszcze bardziej przerażające dla władz pruskich w Poznaniu była skala nielegalnej prostytucji. Kobiety najczęściej jak we wcześniejszych okresach trudniły się tym „zawodem” w karczmach, szynkach itp. Próbowano tym kobietom narzucić podatek w wysokości ośmiu groszy (Pleskaczyński, Specyał 2008, 27-28).

W połowie XIX wieku władze cesarskie zamknęły domy publiczne i zaczęły tolerować prostytucję „na własną rękę”. Tolerowano do póty, do-póki nie zagrażały one materialnie, ale przede wszystkim zdrowotnie mieszkańcom miasta. Musiały jednakże być one zarejestrowane. W tych nowych okolicznościach indywidualne i pokątne ladacznice dostały wiatr w żagle: bez większej żenady i coraz śmielej zaczęły okupować coraz to nowsze ulice i zakamarki w rozrastającym się Poznaniu. Zjawisko przybrało o wiele większe rozmiary niż w czasach, gdy kanalizowane było w miejskich domach publicznych. Odtąd rolę zamtuza poczęły pełnić pojedyncze pokoje a nawet piętra czynszowych kamienic, których właściciele świadomie i za całkiem spore pieniądze wynajmowali dziewczętom lokale do uprawiania „wolnej miłości”. Te utajone burdele tym wyróżniały się od dawniejszych, legalnych lupanarów, że urządzano je gdzie popadnie, nieraz w bezpośredniej bliskości przyzwoitych obywateli. Od tej pory „panie do towarzystwa” zalegały

ka-mieniczki okalające Stary Rynek, z Szewską i Butelską na czele (Pleskaczyń-ski, Specyał 2008, 30-31).

W sposób szczególny prostytucja w Poznaniu rozwinęła się pod ko-niec XIX wieku, a związane było to przede wszystkim z rozwojem gospo-darczymmiasta. Nierząd w Poznaniu rozwinął się nie tylko pod względem wielkości zjawiska, ale także form. Pojawiły się zatem takie formy prosty-tucji, jak: uliczna (znana powszechnie już we wcześniejszych okresach), hotelowa, w pociągach pospiesznych, teatralna, kinowa i również jak daw-niej jarmarczna. Zapotrzebowanie na usługi prostytutek wzrastało w okre-sie organizowanych w Poznaniu imprez handlowych. Prostytutki szcze-gólnie aktywne były w czasie Jarmarku Świętojańskiego (Pleskaczyński, Specyał 2008, 31).

Nie inaczej było na początku XX wieku. W jednym z numerów czaso-pisma Czystość z 1907 roku ukazał się artykuł zatytułowany „Ze stosun-ków poznańskich”. Autor (bądź autorka – tekst jest podpisany jedynie ini-cjałami) próbuje scharakteryzować w nim sytuację społeczno-obyczajową panującą w Poznaniu i okolicach. Już we wstępnym fragmencie zaznacza, że nie jest ona tak zła, jak np. w Galicji. (…) u nas w tym względzie stosunki lepsze, dowodzi choćby fakt, że u nas cała opinia publiczna dotąd potępia rozpustę jednomyślnie. U nas np. niemożliwe jest takie jawne lub tajne po-pieranie prostytucji i nierządu jak to praktykują niektóre pisma galicyjskie.

Nie istnieje u nas żadne pismo pornograficzne (…), nie ma też u nas żadnej literatury pornograficznej (J.K 1907, 124-126).

Autor(ka) ma jednak świadomość, że w tym względzie sytuacja nie jest idealna i że przed społeczeństwem jest sporo pracy by dojść do czy-stości moralnej. Interesujący jest jeden fragment, jedno zdanie: potrzeba gwałtownej naprawy, jeśli nie mamy zmarnieć do reszty i utonąć w morzu niemczyzny (J.K 1907, 124). Wynika z tego, że cała wina za zło moralne, które dotyka polskie społeczeństwo w poznańskim spoczywa na Niem-cach. Zwraca tu szczególnie uwagę fakt istnienia niemieckich (w zdecydo-wanej większości) restauracji z tzw. damską usługą, spełniających rolę zniesionych domów publicznych.

Grupą najbardziej zepsutą moralnie w miastach są kupcy i ich sy-nowie. Na abstynencję seksualną „nie cierpią” również studenci (ok. 50%).

Na wsi z kolei demoralizacja wypływa z sytuacji materialnej jej mieszkań-ców. U większej części ludności roboczej na wsi stosunki płciowe pozamał-żeńskie i dzieci nieślubne uchodzą za coś naturalnego, czego się nikt nie wstydzi. Skutki tego są nadzwyczaj smutne, bo ludzie żyją ze sobą jak bydeł-ko, choć przyznać trzeba, że nie ma tu tego wyuzdania, tej rafinowanej

roz-pusty co po miastach. Głównym czynnikiem demoralizacji na wsi są niezno-śne stosunki mieszkalne (nieraz 7-12 osób mieści się w jednej izbie), służba wojskowa psująca młodzież męską oraz po wsiach dominialnych różni rząd-cy (…) uwodząrząd-cy dziewczęta wiejskie i robotnice (J.K 1907, 125).

Według autora (autorki) najgorsza sytuacja panuje jednak w sa-mym Poznaniu. Wielkomiejskość (140 000 mieszkańców) pociągała za sobą oprócz pozytywów gospodarczych również negatywy obyczajowe. Na osłabienie moralności wpływ miały różnie czynniki, wśród nich np. brak uświadomienia seksualnego młodzieży, pojawianie się wydawnictw por-nograficznych czy specjalne wieczorne seanse filmów tylko dla mężczyzn, które poznańska policja próbowała zlikwidować. Próby przeciwdziałania społecznego tym zjawiskom w Poznaniu, w 1907 roku nie posiadały zor-ganizowanej struktury. Działalność Kościoła była niewystarczająca, acz-kolwiek zasłużona. Działające świeckie stowarzyszenie – Towarzystwo higieniczne (wcześniej Towarzystwo ku zwalczaniu chorób płciowych) prowadziło przede wszystkim bezpłatną lecznicę dla chorych wenerycz-nie, natomiast mało czasu poświęcało działaniom profilaktycznym (J.K 1907, 126).

Trudno odtworzyć dzieje prostytucji w Poznaniu w trakcie I wojny światowej, aczkolwiek pewne dane są znane. Wiadomo między innymi, że w roku 1913 były w Poznaniu zaledwie 32 prostytutki kontrolne. Sytuacja zmieniła się po odzyskaniu niepodległości. W roku 1923 odnotowano w Poznaniu już 530 kobiet trudniących się nierządem. Poznań stał się czymś w rodzaju eldorado nie tylko dla prostytutek, ale także dla alfonsów i sute-nerów. Szeregi prostytutek nadwarciańskiego grodu zasilały przede wszystkim „kadry” Galicjanek. W Galicji dochód na głowę był trzykrotnie niższy niż w Wielkopolsce. Prostytutki te znacznie obniżyły taryfikator za świadczone usługi. Zdobywały one przede wszystkim klientów przez i wyzywający ubiór, i wyzywające zachowania. Poznańskie prostytutki nau-czone przepisami pruskimi ubierały się skromnie, stając się przez to niea-trakcyjne. Szczególny napływ prostytutek do Poznania wzrósł w czasie imprez wystawienniczych w Poznaniu, zwłaszcza w trakcie Państwowej Wystawy Krajowej (Pleskaczyński, Specyał 2008, 32-33).

Mimo iż człowiek jest z natury społeczny i wszyscy powinni być wo-bec siebie równi, w każdym społeczeństwie dokonuje się podziałów. Pro-stytutki należały zawsze do grupy tych „gorszych”, zepchniętych na margi-nes społeczny. Dodatkowo jeszcze dokonywano – także w dwudziestoleciu międzywojennym – klasyfikowania nierządnic w zależności przede wszystkim od majętności (Gołdyn 2013, 44).

W Poznaniu klasyfikowano prostytutki zasadniczo w trzech grupach.

Pierwszą stanowiły tzw. „klasówki”. Grupę tę tworzyły młode, ładne i zgrabne kobiety, posiadające często dobre wykształcenie i obycie towarzy-skie. Przeważały w tej grupie trzeciorzędne artystki, aczkolwiek nie było to regułą. „Obsługiwały” one najczęściej panów z tzw. „wyższych sfer” – urzędników, oficerów czy handlowców. Przyjmowały przeważnie w swo-ich luksusowych mieszkaniach, nie musiały wystawać na ulicy i łapać klientów. Kobiety z tej grupy nie wchodziły w konflikt z prawem, a nawet je pilnie respektowały, pojawiając się systematycznie na badaniach lekar-skich. Mniej były także narażone na choroby weneryczne. Drugą grupę stanowiły tzw. „parkietówki”. Rewirem ich działania były kluby nocne, gdzie zabawiały gości, zachęcały do nabywania trunków. Zatrudniane były najczęściej w charakterze fordanserek. Ich dochody zależały i od sprytu, i od prostytuowania się. W większości nie były one „zawodowymi” prosty-tutkami, ale nierządem zajmowały się dorywczo. Ostatnią grupę, ale naj-liczniejszą, stanowiły w Poznaniu tzw. „obyczajówki”. Mianem tym okre-ślano wszystkie te prostytutki, które łapały klientów na ulicach, świadczy-ły swoje usługi w bramach, zaułkach, na cmentarzach itp. (Pleskaczyński, Specyał 2008, 37-48).

Trzeba zauważyć, że znaczna część społeczeństwa miasta Poznania, podobnie jak i innych miastach Polski, ostro protestowała przeciwko

Trzeba zauważyć, że znaczna część społeczeństwa miasta Poznania, podobnie jak i innych miastach Polski, ostro protestowała przeciwko