i
Dicare, dedicare, consecrare, vovere - ju ż te formuiy rzym skich poetów przywołane przez Ernsta Roberta Curtiusa unaoczniają zrównywanie się aktu dedykacji z „pośw ięce
niem ” , składaniem ofiary. „Autorzy chrześcijańscy - pisze Curtius - lubili ofiarowywać swoje dzieła Bogu” 1, reprezen
tując, szczególnie w średniowieczu, przekonanie „o tym, iż poświęcenie Bogu dzieła jest równoznaczne ze złożeniem go w ofierze”2. U praw om ocnienie takiego działania odnaleźć m amy w cytowanym przez badacza zdaniu św. Hieronima
„W świątyni Boga każdy składa to, co może ofiarować”. Cur
tius pokazuje więc, ja k topos dedykacji wywodzi się z przy
kazań dotyczących ofiarowania, zapisanych w Księdze K a
płańskiej Starego Testam entu: „Gdy w ejdziecie do ziemi, którą ja wam dam, i będziecie zbierać żniwo, to snop z pier
wocin waszego żniwa przyniesiecie do kapłana” (Kpł 23, 20).
Żyjący w X wieku W alter ze Spiry, w przywołanym przez Curtiusa prologu do utworu Scholasticus (Poetae, V, 11) jako
„pierwocinę własnych plonów” ofiarowuje swojemu nauczy
cielowi, biskupowi Spiry, ów właśnie poemat. Nie przypad
kiem też nakaz poświęcenia Bogu „pierwocin” (także Księga Wyjścia 13, 2) powiązał średniowieczny autor z przypowie
1 E.R. C u r t i u s : Literatura europejska i łacińskie średniowiecze. Tłum.
A. B o r o w s k i . K raków 1997, s. 94.
2 Ibidem.
ścią o siewcy (Mt 13, 3-23), gdzie „ziarno, które zostaje za
siane, jest słowem Bożym, w najszerszym, a zarazem naj
bardziej osobistym sensie, a mimo to zawsze jest Słowem, samym Logosem, Słowem, które stało się ciałem”3. Ofiaro
wanie słowa jawi się w tym kontekście jako najbardziej pod
stawowy gest oddawania Bogu tego, co boskie, części siebie:
Poeta - pisze Jacek Lukasiewicz - składając ofiarę, odda
je przede wszystkim poemat, w który się wciela. Poemat nie jest znakiem mnie, ale jest moją częścią, mam w nim udział. Moja fizyczność, mój wewnętrzny rytm organizują rytm poematu, jego najbardziej intymną, nadającą mu in
dywidualność cechę. Tak powiedzieć byłoby jednak za mało i za dużo, gdyż nie każdy wiersz, nie każde inne ziytmizo- wane dzieło sztuki jest o f i a r ą . Aby nią było, musimy zo
baczyć - chyba - w dziele choćby ślad intencji ofiary4.
Intencja ta jest jednak zawsze wpisana - na co zwraca uwagę Emmanuel Lévinas - w etyczny wym iar „daru, ja kim je s t ję zy k ” . Pierwotność tego daru jak o „w ydarzenia etycznego” polega na oznaczaniu rzeczy dla Innego, na ofia
rowaniu świata innemu człowiekowi: „Mowa nie uzewnętrz
nia przedstawienia, które istniało we mnie wcześniej, lecz świat, który był mój, czyni światem w spólnym ”5. „W ypo
wiadanie świata w obecności i dla Innego” wykracza poza pracę i pragmatyczne uwikłania języka, przekształcając go w dar. W najbardziej spektakularny - jak się wydaje - spo
sób słowo zostaje w yrwane z relacji praktycznych przez poezję. Dla Georges’a Bataille’a poezja jest ofiarowaniem, gd yż w y w o łu je słow a sk a zyw a n e p rzez to od razu na śmierć, po to by nas pozostawić „w obliczu niepoznawal
nego” , by nas prowadzić „od znanego ku nieznanem u”6.
3 D. F o r s t n e r O SB : Świat symboliki chrześcijańskiej. Tłum . W . Z a k r z e w s k a , P. P a c h c i a r e k , R. T u r z y ń s k i . W a rszaw a 1990, s. 202.
4 J. L u k a s i e w i c z : Oko poematu. W rocław 1991, s. 340-341.
5 E. L é v i n a s : Całość i nieskończoność. E s e j o zewnętrzności. Tłum.
M. K o w a l s k a . W a rsz a w a 2002, s. 203.
6 G. B a t a i l l e : Dośw iadczenie w ewnętrzne. Tłum . O. H e d e m a n n . W a rszaw a 1998, s. 240.
Poezja jest zatem dla Bataille’a „ofiarowaniem, w któiym sło
wa są ofiaram i”7. One umierają, pozostaje jakaś „cała resz
ta” , ja k w wersach Czesława Miłosza z Osobnego zeszytu:
Mówiłeś, ale po waszych mówieniach zostaje cała reszta.
Po waszych mówieniach, poeci, filozofowie, układacze ro
mansów.
Miłosz kończy cytowany zapis zdaniem: „I nic prócz po- darowań na tej biednej ziem i” . W przypadku poezji zn aj
dziem y zatem obok w ierszy ofiarowanych (bogom, muzie, innemu) i obok słowa, które ofiarowuje nam świat, także
„słowo, które ofiarow uje się samo, w swej n agości” , dar słowa samego9, które zjawia się np. jako „dziecko nocy” ze słynnego w iersza M allarm égo D on du poèm e. To n iew ąt
pliwie najbardziej rozległa definicja „daru poem atu” , który dla Jacqu es’a D erridy „pojaw ia się tam, gdzie się go nie spodziewasz, zatykając dech w piersiach” 10.
Imienna dedykacja pozornie tylko zawęża charakter daru poetyckiego. „Przypisanie” utworu budujące prymarnie oka- zjonalność tekstu i często wyznaczające konkretnego adre
sata, nie usuwa jego pretekstowego charakteru. Obecność
„nazwanego adresata” , czy to będzie m ieć m iejsce w „li
ście dedykacyjnym ” 11, czy w „wierszu sztam buchowym ” 12,
7 Ibidem, s. 239.
8 C. M i ł o s z : Wiersze. T. 3. K raków 1993, s. 64.
9 Zob. J.-M . M a u l p o i x : Introduction à une poétique du texte offert (Apostilles). In: Poétique du texte offert. Textes réu n is p ar J .-M . M a u l p o i x . F o n ten ay-S ain t C lou d 1996, s. 12.
10J. D e r r i d a : Che cos ’é la poesia? Tłum . M.P. M a r k o w s k i . „Lite
ratu ra n a Świecie” 1998, nr 11-12, s. 157.
11 Zob. n a ten temat: R. O c i e c z e k : O listach dedykacyjnych twór
ców staropolskich. W: E a d e m : Studia o da w n ej książce. Katowice 2002, s. 44-57.
12 Zob. o tym szkice I. O p a c k i e g o : W sztambuchu Marii Wodzińskiej oraz Pomnik i wiersz. Pamiątka i poezja na przełomie Oświecenia i Rom an
tyzmu. W : I d e m : „ W środku niebokręga". Poezja romantycznych przeło
mów. Katowice 1995.
zawsze implikuje ofiarowanie tekstu (słowa) komuś niezna
nem u13. Dedykacja, „poświęcenie”, rozpoczyna zatem nie
uchronnie grę w trójkącie trzech ról osobowych (autor-do- nator, adresat dedykacji, anonimowy donatariusz14), w któ
rej stawką jest zachowanie etyczne.
2
Lekturę jednego z najslynniejs2ych polskich wierszy współ
czesnych z adresatem w tytule chciałbym zacząć od pyta
nia, które w lutym 1984 roku postawił Adam Zagajewski:
C o b y się s ta ło , g d y b y p e w n e g o d n ia - p e w n e g o p ię k n e g o d n i a - P o ls k a o d z y s k a ła s w o b o d ę ż y c ia p o lity c z n e g o ? C z y u t r z y m a ło b y się to w s p a n ia łe n a p ię c ie d u c h o w e , c e c h u ją ce z p e w n o ś c ią n ie c a ły n a r ó d , a le w k a ż d y m ra zie je g o c a ł
k ie m lic z n ą i c a łk ie m d e m o k ra ty c z n ą elitę? C z y o p u s t o s z a ły b y k o śc io ły ? C z y p o e z ja s t a ła b y się - ta k j a k się to d zieje w k r a ja c h s z c z ę ś liw y c h - p o k a r m e m z n u d z o n e j g a r s t k i z n a w c ó w , a k in o je d n ą z g a łę z i s k o m e rc ja liz o w a n e j r o z ry w ki? C z y to, co u d a ł o się w p o ls k ie j s y t u a c ji o c a lić , u c h r o n ić p r z e d p o w o d z ią , p r z e d z n is z c z e n ie m , a n a w e t w z n ie ś ć p o w y ż ej z a g ro ż e n ia , j a k w y s o k i i p ię k n y m u r , czy to, co p o w s t a ło j a k o o d p o w ie d ź n a n ie b e z p ie c z n e w y z w a n ie to ta li
ta r y z m u p r z e s t a ło b y istn ie ć w tym s a m y m d n iu , w k tó ry m z n ik n ę ło b y s a m o to w y z w a n ie ? 15
W niecałe pięć lat później odpowiedzi nie wprost udziela poeta Marcin Świetlicki, wygłaszając w dniach sym bolicz
13 Szerzej piszę o tym zjaw isku i o „poetyce tekstów ofiarow anych”
w książce: Świat ja k o Ty. Poezja polska w obec adresata w drugiej poło
wie X X wieku. Katowice 2003, s. 42^19.
14 Trójkąt ten przywołuję z a J .-M . M a u l p o i x : Introduction à une poéti
que du texte offert..., s. 23.
15 A. Z a g a j e w s k i : Wysoki mur. W: I d e m : Solidarność i samotność.
Paryż 1986, s. 27.
nego i przełom owego czerwca 1989 roku, podczas ostat
niej mówionej edycji legendarnego, opozycyjnego „pism a”
literackiego „NaGłos” , napisany rok wcześniej wiersz Dla Jana Polkow skiego:
T r z e b a z a t r z a s n ą ć d rz w ic z k i z te k tu ry i o tw o rz y ć o k n o , o tw o rz y ć o k n o i p rze w ie trz y ć p ok ó j.
Z a w s z e się u d a w a ło , a le te ra z się n ie u d a je . J e d y n y p rz y p a d e k ,
k ie d y p o w ie r s z a c h p o z o s ta je s m ró d .
P o e z ja n ie w o ln ik ó w ży w i się id e ą , id e e to w o d n is t e s u b s t y t u t y k rw i.
B o h a t e r o w ie s ie d z ie li w w ię z ie n ia c h , a r o b o t n ik je s t b rz y d k i, a le w z r u s z a ją c o u ż y te c z n y - w p o ezji n ie w o ln ik ó w .
W p o ezji n ie w o ln ik ó w d r z e w a m a ją k rzyże w e w n ą t r z - p o d k o r ą - z k o lc z a s te g o d r u t u . J a k ż e ła t w o n ie w o ln ik p r z e b y w a u p io r n ie d łu g ą i p r a w ie n ie m o ż liw ą d ro g ę
o d litery d o B o g a , to t r w a k ró tk o , n ib y s p lu n ię c ie - w p o e z ji n ie w o ln ik ó w .
Z a m ia s t p o w ie d z ie ć : z ą b m n ie b o li, je s t e m g ło d n y , s a m o tn y , m y d w o je , n a s c z w o ro , n a s z a u lic a - m ó w ią cich o: W a n d a W a s il e w s k a , C y p r ia n K a m il N o r w id , J ó z e f P iłs u d s k i, U k r a in a , L itw a , T o m a s z M a n n , B ib l ia i k o n ie c z n ie c o ś w jid y s z .
G d y b y w ty m m ie śc ie n a d a l m ie s z k a ł s m o k w y s ła w ia lib y s m o k a - a lb o k r y ją c się w s w o ic h k r y jó w k a c h p is a lib y w ie rs z e - m a le ń k ie p ią s t k i g ro ż ą c e s m o k o w i (n a w e t m iło s n e w ie r s z e p is a n e b y b y ły sm o c z y m i lite ra m i...)
P a trz ę w o k o s m o k a
i w z r u s z a m r a m io n a m i. J e s t c z e rw ie c . W y r a ź n ie .
T u ż p o p o łu d n iu b y ła b u r z a . Z m ie rz c h z a p a d a n a jp ie r w n a id e a ln ie k w a d r a t o w y c h s k w e r a c h 16.
•88
Wiersz Świetlickiego, w roku Okrągłego Stołu i w miesią
cu wyborów do Sejmu „kontraktowego”, nieznanego, choć nie tak ju ż przecież młodego poety (ur. 1961), po „publikacji mó
wionej” doczekał się pisanej w pierwszym numerze „Tygo
dnika Literackiego” z czerwca 1990 roku. Wraz z tą prezen
tacją pojawiły się, ju ż na łamach tygodnika, pierwsze glosy niepozbawione emocji i sprzeciwu. Popłynęły one zresztą z ust zarówno pisarzy-autorytetów, jak Jarosław Marek Rymkie
wicz, ja k i wypowiadane były przez rówieśników Świetlic
kiego. „Gwałtowną polemikę” dostrzegł w wierszu Dla Jana Polkowskiego, w przychylnym dla jego autora przedstawie
niu sylwetki na łamach wrześniowego „NaGłosu” z 1990 roku, Julian K ornhauser17. Pierwszą najpoważniejszą diagnozą gestu poetyckiego uchodzącego powszechnie za skandalicz
ny stał się szkic Mariana Stali Polkowski, Machej, Świetlicki, Tekieli...16, wprowadzający w problematykę nowej polskiej poezji czytelników, znów pierwszego numeru, wznowionego po zawieszeniu w stanie wojennym dwumiesięcznika Insty
tutu Badań Literackich „Teksty Drugie” (wcześniej „Teksty”).
Stała przytacza inkrym inowany wiersz w całości, okre
ślając go mianem „programowego pamfletu”. W jego tytule upa
truje krytyk dodatkowo „wzmocnienia agresywności wypo
wiedzi”. I choć odczytuje wiersz jako „bardziej odrzucenie pe
wnego rodzaju poezji niż atak na jednego tylko, konkretnego
16 Cytuję w ed łu g pierwodruku: „Tygodnik Literacki” 1990, nr 1.
17 J. K o r n h a u s e r : O wierszach Marcina Świetlickiego. „NaGlos” 1990, nr 2, s. 116.
18 M. S t a ł a : Polkowski, Machej, Świetlicki, Tekieli... „Teksty D ru gie”
1990, nr 1, s. 46-62.
poetę”, to w następnym akapicie konkretyzuje: „Czy prze
słanki te są wystarczające dla nazwania Polkowskiego »po- etą-niewolnikiem« - szczerze wątpię...” . Raz jeszcze pojawi się określenie „pamflet Świetlickiego” oraz wnioski z lektuiy:
o p c ja Ś w ie tlic k ie g o j e s t w s w e j isto c ie o d m o w ą u c z e s t n ic t w a w ś w ie c ie w y k r a c z a ją c y m p o z a p rz e ż y c ia je d n o s t k o w e i m ię d z y o s o b o w e . N ie s ą w a ż n e id e e , a n i w s p ó ln o t y , n ie is to tn a je s t p o lity k a , e ty k a , m e ta fiz y k a . N a p r a w d ę j e s t ty l
k o w ła s n y , o d rę b n y , o s o b n y św iat. T ylk o o n g w a r a n t u je w o l
n o ść , tylk o o n je s t w o ln o ś c ią : n ie ja k o id e a , b r o ń B o ż e , tyl
k o ja k o k o n k r e t n a , je d n o s t k o w a e g z y s te n c ja . T y lk o o d niej m o ż n a ro z p o c z y n a ć b u d o w ę ś w i a t a 19.
Również w roku 1990, w numerze 14-15 „bruLionu” , po raz pierw szy pojaw iły się na łam ach tego pism a w iersze Marcina Świetlickiego, jako laureata Grand Prix Konkur
su na Brulion Poetycki im. Marii Magdaleny Morawskiej, bez wątpienia najbardziej nagłośnionego konkursu poetyc
kiego przełomu dekad. Juroram i uznającymi talent Świe
tlickiego byli: W isława Szymborska, Jarosław Marek Rym kiewicz i Marian Stała. W raz z wierszam i laureata, wśród których nie było Dla Jana Polkowskiego, w tym samym 14- 15 numerze „bruLionu” swoje „nie” dla tego tekstu ogłosił jeden z poetyckich rówieśników Świetlickiego - K rzysztof
Koehler (ur. 1963), w felietonie pt. O ’Haryzm20.
Zdaniem Koehlera Dla Jana Polkow skiego zawiera sąd, który „swym ostrzem zwraca się przeciwko wszelkiej po
ezji, także przeciw poezji Marcina Świetlickiego” . Zarzuty koncentrują się na zagadnieniach podstawowych, do któ
rych należy „skonwencjonalizowanie” poezji:
S k o n w e n c jo n a liz o w a n a s z t u c z n o ś ć - p is z e K o e h le r - w y m a g a o d p o e ty ś w ia d o m o ś c i - a p r z y n a jm n ie j p r z e c z u c ia - c e lu d z i a ła n ia 21.
19 Ibidem, s. 57.
20 K. K o e h l e r : O ’Haryzm. „bruLion” 1990, n r 14-15, s. 141-142.
21 Ibidem, s. 141.
I dalej:
P o e t a m ó w i o s w e j „ s a m o t n o ś c i” czy „ b ó lu z ę b a ” w j a k i m ś c e lu , a c e l ó w , o ile się n ie m y lę , w y z n a c z a o w a s k o n w e n c jo n a liz o w a n a sztu c z n o ść , je s t to b o w ie m z w y k le cel im m a - n e n tn y : w a r t o ś ć e s te ty c z n a 22.
Koehler kwestionuje wyrażone, jego zdaniem, w wierszu Świetlickiego uzurpacje do „autentyzmu przeżycia” i brnie w stronę takiego m etapoetyckiego jego odczytania, które podstawowym czyni problem autentyzm versus konwencja literacka. Fragm ent w iersza rozpoczynający się od słów
„Zamiast powiedzieć: ząb mnie boli...” prowadzi autora O ’Ha- ryzmu do postawienia poecie zarzutu o naiwność lub o pro
wadzenie nieczystej gry z odbiorcą, w której poeta „usiłuje sobie i nam wm ówić, że skonw encjonalizow ana i sfunk- cjonalizowana sztuczność poezji jego (piszącego poezje) nie dotyczy” . Świetlicki, w ujęciu Koehlera, „hipnotyzuje i w m a
wia, że jest wolny, autentyczny, poza wszelką konwencją, a przecież dla nas, czytelników, szamocze się choćby w sieci wersów i to, co miało być autentyczne i wolne, jest - bo taka jest poezja - sztuczne i zniewolone”23.
Na emocjonalne reakcje po opublikowaniu w iersza Dla Jana Polkow skiego jego autor odpowiedział w roku 1991 w 16-tym numerze „bruLionu”, w felietonie Koehleryzm 24, zdradzając przy tym wyczucie konwencji obowiązującej fe
lietonistę: „Nie muszę więc - pisał - uciekać się do powo
ływania na Vermeera van Delft, Sołżenicyna i dra Freuda, aby stwierdzić, że mam ochotę na truskawki - albo, że chce mi się siusiu”25. Obok tego polemicznego używania sobie na tekście Koehlera sformułował Świetlicki również kilka całkiem serio - ja k się zdaje - w yp ow ied zian ych zdań.
Pierwszym z nich było podstawowe pytanie: „A czy nie wol
no, czy NAPRAWDĘ nie wolno walczyć, próbować, mylić się,
22 Ibidem.
23 Ibidem, s. 142.
24 M. Ś w i e t l i c k i : Koehleryzm. „bruLion” 1991, n r 16, s. 39-41.
25 Ibidem, s. 40.
5 Od kołysanki.
65
szam otać?”26. Kolejne zdania stanowią zakończenie felie
tonu: „Stw ierdzając, że ząb m nie boli, że jestem głodny, że jestem szczęśliwy - nie piszę tylko dla siebie. Wysyłam sygnały. Mam nadzieję, że zostaną odczytane właściwie”27.
Czas pokazał, że nie zostały odczytane właściwie, a przy
najmniej dotyczy to sygnałów wysłanych w wierszu Dla Jana Polkowskiego, czego najdobitniejszym zresztą przykładem jest cytowany felieton Świetlickiego. Autor podjął dyskusję, wym anewrowującą w istocie przesłanie formułowane prze
zeń w tekście spornego wiersza, na inny, żywszy ju ż - jak widać - w owym czasie tor literackich zmagań.
Kariera „przełom owego” wiersza nie zakończyła się wraz z odbiorem następującym w reakcji na jego pierwsze ujaw nienia. Przy różnych okazjach ten gryzący wiersz-problem wracał ja k bumerang, i to niemal dosłownie, bo rzecz doty
czyła ciągle tych samych komentatorów. W trakcie np. opu
blikowanej w roku 1995 w „Kresach” dyskusji Na pow ierz
chni literatury i w środku...28 Krzysztof Koehler raz jeszcze odetnie się od tez i charakteru wiersza Dla Jana Polkow skiego, stwierdzając bardzo bezpośrednio i z wyraźnym nie
smakiem, że: „głównym wierszem programowym przypisywa
nym generacji (ale znowu: bardziej chyba gwiazd pop) jest wiersz Marcina Świetlickiego kierowany do konkretnej oso
by, do Jana Polkowskiego”29. W tym samym numerze „Kre
sów” ogłoszono głosy zebrane w ankiecie Pejzaż po przełomie, ale nie p o klęsce30, wśród których zdecydowany sprzeciw wobec twórczości Świetlickiego wyartykułował o jedenaście lat odeń młodszy poeta - Wojciech Wencel. Określając au
tora Zim nych krajów mianem „piosenkarza” i „pom ysłodaw
cy szczególnej odm iany literatury dla m łodzieży”, „skiero
26 Ibidem.
27 Ibidem.
28 „Kresy” 1995, nr 1 (21), s. 8 -2 5 . W dysku sji udział wzięli: A. B a - głajew ski, K. Koehler, A. N iew iadom ski, A. Sosn ow ski, R. G ru piń sk i.
29 K. K o e h l e r : O ’Haryzm ..., s. 142.
30 A. B a g ła je w s k i, R. M ie lh o rsk i, K. V a r g a , S. Dł u s k i , P. R o d a k , K. M aliszewski, W . W encel, C.K. Kęder, K. Uniłow ski, M. B aiy ła, J. Klej- nocki, T. M ajeran.
wanej wyłącznie do młodego czytelnika epoki »luzu«” , W en
cel przyjmuje postawę bliską wcześniejszemu stanowisku Koehlera, podobnie ja k on dostrzegając wartość literatury jako „sztuki odniesień”31. Zdaniem Pawła Rodaka,
M a r c in Ś w ie tlic k i w w ie r s z u D la J a n a P o lk o w s k ie g o n a p i s a ł o «p oezji n ie w o ln ik ó w «, d la k tó rej id ee, s y m b o le , w a r t o ści, w y o b r a ż e n ia s ą isto tn iejsze n iż n a jz w y k le js z e , c o d z ie n n e o d c z u c ia i o b s e r w a c je 32.
Rok później Jacek Gutorow w szkicu Poezja i tradycja przy
wołuje fragmenty interesującego nas wiersza, jako w spół
czesnego przykładu ilustrującego gest „rewolucjonisty” , któ
ry działa w myśl zasady całkowitej negacji Tradycji:
W o d p o w ie d z i n a R o z u m g lo ry fik u je się in sty n k ty , in tu ic ję lu b s z a le ń s t w o , s e n s j e s t w y p ie r a n y p rz e z n o n s e n s , g lo r y fik u je się b r a k z a a n g a ż o w a n ia , a p r z e d e w s z y s t k im - co n a jp r o s t s z e - z d e c y d o w a n ie o d r z u c a się p r z e s z ło ś ć 33.
Kom entując fragment:
P atrzę w o k o sm o k a . I w z r u s z a m ra m io n a m i.
- zdradza autor cytowanego szkicu poddanie się konwen
cji odbioru w iersza narzuconej w toku w ew nątrzgenera- cyjnej potyczki. W kontekście, zwłaszcza tej przytoczonej części wiersza, pójście tropem „sytuacyjnej” nadinterpre
tacji razi jednak szczególnie:
L ecz czy a k t k ryty czn y - p y ta G u t o r o w - (c h o ć b y to b y ło n a w e t w z r u s z e n ie ra m io n ) w tym p r z y p a d k u , p r z y p a d k u e s te ty czn y m , o d d a la p rz e s z ło ś ć ? 34.
31 W. W e n c e l : Powrót. „Kresy” 1995, nr 1 (21), s. 185-186.
32 P. R o d a k : Kilka uwag. „Kresy” 1995, nr 1 (21), s. 181.
33 J. G u t o r o w : Poezja i tradycja. „Kresy” 1996, n r 1 (25), s. 140-144.
34 Ibidem, s. 142.
5*
67
I zaraz sam odpowiada:
P isz ą c w ie rs z D la J a n a P o lk o w s k ie g o Ś w ietlick i o b r a m o w u je i u s t a l a w s p ó ln y te ren , w s p ó ln ą p ła sz c z y z n ę , j a k ą je s t d y s k u r s lit e ra c k i (p o d o b n ie P o lk o w s k i m ó g łb y n a p is a ć w ie r s z D la M a r c in a Ś w ie tlick ieg o - z ty m s a m y m re z u lt a t e m ). P o e ta „ b r u L io n u ” c h c e d o t k n ą ć ży w ej tre śc i ży c ia, w y r w a ć się w s z e lk im fo rm o m ; le c z p o n ie w a ż k a ż d y a k t e k s p r e s ji j e s t j u ż j a k ą ś f o r m ą , Ś w ie tlic k i s ta je s ię o f ia r ą n ie s k o ń c z o n e j
g ry lu s te r, z k tó re j w y r w a ć się n ie s p o s ó b , p o t w ie r d z a s t a n rzeczy, p rz e c iw k o k t ó r e m u w y s t ę p u je 35.
Po sześciu latach powtórzone tu zostały teza w tezę za
rzuty postawione w felietonie Koehlera O ’Haryzm. D odaj
my, oderwane od tekstu wiersza i od jego funkcjonowania w określonej sytuacji historycznoliterackiej, zgoła odm ien
nej w chwili powstania i w czasie podsumowywanej tu re
cepcji krytycznej. Powtarzanie programowych nadinterpre
tacji stało się kolejnym krokiem w izolowaniu dostrzega
nego w wierszu sposobu ekspresji, od, żeby użyć pojęcia w łaściw ego p oetyce h istoryczn ej, „św iad om ości lite ra c kiej”36, właściwej zresztą dla konkretnego w tym przypad
ku momentu historycznego.
„Głośny wiersz Świetlickiego” , jako atakujący poezję Pol
kowskiego, cytują w tzw. pierwszej m onografii literatury 30-latków Jarosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski37. Jak dość trzeźwo konstatują jej autorzy, wiersz „stał się punktem wyj
ścia dla debaty nad funkcją poezji po antykomunistycznym przewrocie”. To trafna ilustracja „sytuacyjnego” skrzywienia w odbiorze tekstu, który - przypomnijmy - został napisany w roku 1988, kiedy o „antykomunistycznym przewrocie” moż
35 Ibidem.
36 Por. M. G ł o w i ń s k i : Gatunek literacki i problem y poetyki historycz
nej. W : Problemy teorii literatury. W y b o ru dokonał H. M a r k i e w i c z . Se
ria 2: Prace z lat 1965-1974. W ro cław 1987, s. 123-143.
37 J. K l e j n o c k i , J. S o s n o w s k i : Chw ilow e za w ieszen ie broni. O twórczości tzw. pokolenia „bruLionu" (1986-1996). W a rsz a w a 1996, s. 23 i 32-34.
na było co najwyżej pomarzyć, jak czynił to np. cytowany Adam Zagajewski na kartach Solidarności i samotności.
Wiersz Świetlickiego, jako „uznany za programowy” oraz
„wiersz-manifest”, przedrukowują natomiast w całości w swo
jej książce „o młodej polskiej literaturze” Izolda Kiec i Rafał Grupiński38, a dzieje się to ju ż w roku 1997. Przedrukowu
ją i..., w zasadzie tyle. Sprawa wydaje się oczywista i dawno załatwiona, zam knięta w pojęciach „program ” , „m anifest”
(jaki?, czego?). Dla Jana Polkowskiego jest dla poznańskich krytyków jednym z elementów, obok występów zespołu ro
ckowego Świetliki: „dobrze przemyślanej, dostosowanej do prawideł współczesnego rynku kampanii, upowszechniającej tę dziwną, elitarną sztukę, jaką jest poezja”39. Z tym pospiesz
nym uproszczeniem także przyjdzie nam się nie zgodzić.
Do „spraw y Ś w ietlickiego” w raca rów nież w w ydanym w 1997 roku zbiorze „notatek o poezji współczesnej”40 M a
rian Stała. Pisząc o przemianie poezji Świetlickiego, obser
wowanej na przykładzie tomów z lat 1994 i 199541, krytyk dość jednoznacznie i bezwzględnie przypomina, że autor Zim nych krajów „W roku 1988 polemizował (gwałtownie i nie
sprawiedliwie) z myśleniem i poezją Jana Polkowskiego”42.
W przypisie natomiast do przedrukowanego w książce szki
cu Polkowski, Machej, Świetlicki, Tekieli... Stała podkreśla ewolucję Świetlickiego, wskazując, że Dla Jana Polkowskiego
„stał się z czasem jednym z najgłośniejszych utworów Świe
tlickiego” , a „uciekający przed jednoznacznością poeta za
stąpił go w Zimnych krajach 2 wierszem Nie dla Jana Pol
kowskiego, zaczynającym się od słów „Bardzo wiele kłopo
tów w związku z tamtym wierszem [...]” . Jak dodaje kry
tyk: „Te kłopoty można było przewidzieć...” .
38 R. G r u p i ń s k i , I. K i e c : N ieba w em spadnie bioto czyli kilka uwag o literaturze nieprzyjemnej. Poznań 1997.
39 Ibidem, s. 60.
40 M. S t a ł a : Druga strona. Notatki o poezji współczesnej. Kraków 1997, s. 157 i 198.
41 M. Ś w i e t l i c k i : Schizma. Poznań 1994; I d e m : Zimne kraje 2. Kra
ków 1995.
42 M. S t a ł a : Druga strona..., s. 198.
Przywołane, spośród licznych „śladów recepcji” wiersza Marcina Świetlickiego, przykłady, ukazują trzy podstawowe sposoby jego lektury. Po pierwsze, każą upatrywać sensu tekstu w antytetycznej relacji dwóch konkretnych tw ór
czości: „gwałtowna polem ika” (Kornhauser), „program owy pam flet” (Stała, 1990) oraz „polem ika z m yśleniem i p o
ezją Jana Polkowskiego” (Stała, 1997), „wiersz kierowany do konkretnej osoby” (Koehler, 1995). Te niepozbaw ione emocji kom entarze w skazują również na szczególny ch a
rakter ek sp resji poetyckiej Ś w ietlickiego: gw ałtow n ość, pam fletowy adres, niesprawiedliwą agresję.
Drugą płaszczyznę odbioru stanowi lektura tekstu jako reflek sji m etapoetyckiej. W rów nie em ocjon aln y sposób przypisuje mu się w tym wypadku albo złą wolę w zakre
sie rozumienia sprawy fundamentalnej, to jest - jak powie
działby Roman Jakobson - w świadomości tego, „co prze
kształca komunikat językow y w dzieło sztuki” , albo, co gor
sza, posądza o rewolucjonistyczne barbarzyństwo: wiersz
„przeciwko wszelkiej poezji” (Koehler, 1990), „negacja Tra
dycji” (Gutorow). W ujęciu fundam entalistów Marcin Świe- tlicki jest nie tyle poetą, co „gwiazdą pop” (Koehler), „pio
senkarzem” lub „krakowskim bardem kontestacji” (Wencel).
Kom entarze estetyczne instrum entalizują odbiór w iersza Dla Jana Polkow skiego jako elem ent wewnątrzgeneracyj- nego sporu „k lasycystów ” z „o ’h arystam i” , przezw anym i również „barbarystam i” i „personistam i”43.
43 Pary opozycyjnych pojęć, które w uproszczeniu od dają „specyficzne cechy o b u poetyckich p o staw ”, n astępu jąco zestawił Andrzej N i e w i a d o m s k i : „konwencja - autentyzm , klasycyzm - a w a n g a rd a (czy raczej:
skupienie się n a przeszłości - zwrot w stronę teraźniejszości i przyszło
ści), zakorzenienie - w yobcow anie (outsideryzm ), obiektywizm - indy
w idualizacja, opisow ość - ekspresja, kon d en sacja - dyspersja, «sztuka- torstwo« - «mówienie wprost»”. Por. I d e m : Inna twarz niezależności „Kre
sy” 1991, nr 6, s. 91. „Po praw ie pięciu latach - piszą J. K I e j n o c k i i J . S o s n o w s k i - możemy stwierdzić, że d y sk u sja ta nie była jedynie
Trzecim wreszcie sposobem postrzegania „głośnego” w ier
sza było odczytanie socjologiczne, w dużej mierze reduku
jące wartość literacką utworu na rzecz przedstawienia te
goż jako „techniki działania” : „wypowiedź programowa” (Sta
ła, 1990), „punkt wyjścia dla debaty nad funkcją poezji po antykom unistycznym przewrocie” (Klejnocki, Sosnowski),
„wiersz-m anifest” i element swoistej kam panii autorekla- mowej poety (Kiec, Grupiński).
W szystkie trzy sposoby reagowania na wiersz Dla Jana Polkowskiego rozmijają się - ja k się wydaje - z samym tek
stem. „Głośne lektury” dokonały swoistego zakrzyczenia sen
su. Kariera i sukces czytelniczy stały się udziałem oderwa
nej od swego znaczenia zewnętrznej powłoki wiersza, żeby nie pow iedzieć je g o signifiant, w którym to proced erze uczestniczył zresztą sam autor. Taka okazała się bowiem
nej od swego znaczenia zewnętrznej powłoki wiersza, żeby nie pow iedzieć je g o signifiant, w którym to proced erze uczestniczył zresztą sam autor. Taka okazała się bowiem